- Początek lipca to tragiczny bilans zatruć dopalaczami. Ale też bardzo intensywne działania policji. 80 kg zabezpieczonych substancji ponad 170 osób zatrzymanych – mówiła premier Ewa Kopacz.
Szefowa rządu podkreślała, że każdego dnia na oddziały intensywnej terapii trafiają młodzi ludzie zatruci dopalaczami, a na rynku systematycznie pojawiają się nowe substancje. „Przy intensywnych działaniach wszystkich instytucji państwa, które wypowiedziały wojnę dopalaczom potrzeba zdecydowanie więcej wielokierunkowych działań” – dodała premier Ewa Kopacz.
Pakt Społeczny Przeciwko Dopalaczom – szeroka koalicja
W środę w siedzibie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych podpisano Pakt Społeczny przeciwko dopalaczom. Jego celem jest lepsza koordynacja działań mających na celu walkę z tymi niebezpiecznymi substancjami. Ruszyła także akcja społeczna „Dopalacze kradną życie”. W inicjatywę włączyli się m.in. Marcin Gortat, Jurek Owsiak, harcerze, przedstawiciele organizacji pozarządowych, mediów, policji i samorządów.
Pakt Społeczny przeciw dopalaczom, obok premier Ewy Kopacz i partnerów społecznych, podpisali też minister zdrowia Marian Zembala, minister sprawiedliwości Borys Budka, minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska, minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki oraz rzecznik praw dziecka Marek Michalak.
Szefowa rządu podkreślała, że będzie zabiegać na forum Rady Europejskiej o przeniesienie Paktu na grunt międzynarodowy i utworzenie koalicji na rzecz walki z dopalaczami.
Policja w walce z dopalaczami
Od stycznia do połowy lipca 2015 r. Policja wszczęła 1137 postępowań przygotowawczych w związku z walka z dopalaczami. Tylko w lipcu zabezpieczono 79,8 kg substancji oraz 8343 sztuk opakowań. Policja stale wzmacnia struktury wyspecjalizowane w zwalczaniu przestępczości narkotykowej. Oprócz Centralnego Biura Śledczego Policji, na przestrzeni pięciu lat utworzono nowe wyodrębnione struktury na szczeblu Komendy Głównej Policji, wojewódzkim, powiatowym i miejskim.
Komentarze
[ z 8]
Świetnie, że taki pakt został podpisany. Fantastycznie, że problem w ogóle został zauważony i wciąż wysuwa się na tapetę zainteresowania rządu. Jednak wciąż problemem pozostaje fakt, że trudno jest znaleźć rozwiązanie problemu. Przecież ciągłe badanie nowo powstających substancji na skład chemiczny zawartych w nich związków i dopisywanie na listę substancji zakazanych nie jest rozwiązaniem. Przypomina to raczej pracę syzyfową. Nowy związek zakazany, więc producenci, czy raczej chemicy opracowują i wypuszczają nową cząsteczkę różniącą się zawartością jednej dodatkowej grupy metylowej czy innym zmienionym podstawnikiem. Ilość takich możliwych modyfikacji może okazać się niewyczerpana, albo przynajmniej na tyle długa, że przez lata jeszcze nie uda się w ten sposób zażegnać problemu. A jest on jeszcze o tyle poważny, że ciągłe modyfikacje substancji, ich bezmyślne udostępnianie do sprzedaży wydają się wiązać z jeszcze innym problemem. A mianowicie, ani osoby kupujące i stosujące dopalacze nie mogą być pewne co właściwie kupują w składzie danego produktu, ani jaki efekt przyniesie to na ich organizmie. Ani lekarze nie mogą być pewni co właściwie zażyła osoba zgłaszająca się ze skutkami ubocznymi po zażyciu. Nawet jeśli przyniesie ze sobą opakowanie po produkcie i nawet jeśli założyć, że lekarz toksykolog spotkał się już wcześniej z dopalaczem o danej nazwie to i tak nie ma pewności czy związek sprzedawany pod daną etykietą, jest tym samym związkiem co wcześniej. Trudno w końcu, abyśmy my lekarze potrafili nadążyć za przemysłem dopalaczy. Nie mam pomysłu w jaki sposób można by zmodyfikować prawo, czy jakie ustawy wprowadzić, aby problem dopalaczy zażegnać raz na zawsze, albo przynajmniej na długi czas....Może komuś z Państwa problem dopalaczy wydaje się bliższy i ma jakieś rozwiązania, pomysły?
Ma Pani rację. W praktyce klinicznej i w pracy ze starszymi, bardziej doświadczonymi kolegami po fachu spotkałam się nawet z opinią, że dopalacze mogą być gorsze niż dotychczas stosowane "narkotyki tradycyjne" o ile oczywiście można takiej nazwy użyć. Jeśli chodzi o kokainę, amfetaminę, marihuanę, a nawet heroinę czy ich pochodne, znaliśmy te narkotyki od wielu lat i mieliśmy jakieś zaplecze, choćby wiedzę o możliwych powikłaniach czy choćby nalokson, który w przypadku niektórych mógł pomóc w zniesieniu objawów. Przynajmniej przy przedawkowaniu opioidów. A kiedy zgłasza się pacjent z objawami zatrucia po spożyciu dopalaczy, to zostajemy w pewnym sensie bezsilni. Bo skąd mamy wiedzieć jaki profil działania miał dany dopalacz? Pewnie nawet chemik który dany produkt zsyntetyzował może tego nie wiedzieć. W końcu liczy się pieniądz. Trzeba substancję sprzedać, zanim zostanie opracowany i zbadany jego skład tak, aby można było daną substancję wpisać do wykazu zakazanych, a jego sprzedaż stała się nielegalna. Smutno jest później patrzeć na młode osoby, często dopiero wchodzące w wiek dorosły, które borykają się ze skutkami po zażyciu takiej substancji, a my jesteśmy bezsilni i jedyne co pozostaje naszym udziałem to łagodzenie objawów, gdy nic nie możemy zrobić by zniwelować przyczynę. Mam nadzieję, i trzymam kciuki za Nasz rząd, że w końcu uda im się wymyślić rozwiązanie problemu. Może jakimś wyjściem byłaby legalizacja tak zwanych narkotyków miękkich, mam tutaj na myśli marihuanę? Co państwo o tym myślą? Oczywiście, jest to wybór mniejszego zła, ale może takim sposobem ludzie szukający wrażeń woleliby wybrać coś legalnego, a jednocześnie państwo miałoby nad tym jakąś kontrolę?
Wpływ dopalaczy na zachowanie człowieka widziałam już nie raz na ulicy, gdyż w moja okolica jest powszechnie znana z podobnych incydentów. Jedna z bardziej zapadających w pamięć sytuacji wydarzyła się kilka miesięcy temu, kiedy młody człowiek wyszedł na środek ruchliwego skrzyżowania i zaczął "kierować ruchem". Nie było to na szczęście wydarzenie tragiczne w skutkach, ale był czas, że podobne nowiny nie stanowiły żadnej nowości. Szkoda młodych osób, które marnują sobie życie przez dopalacze. Aż ciężko patrzeć co się potem z nimi dzieje. Być może nie jestem ostatnio na bieżąco z wiadomościami, ale od dawna nie dotarła do mnie informacja o jakiejkolwiek akcji przeciwko dopalaczom. Można powiedzieć, że problem na chwilę został odsunięty na dalszy plan, ale jak widać nastąpiła regeneracja sił i środków w walce z nadużywaniem i handlem tymi środkami.
Sama podobnie często obserwuję dziwne zachowania ludzi najprawdopodobniej wynikające z używania środków zabronionych. Choćby ostatnio na podwórku przed kamienicą jeden pan stał nieruchomo przez ponad godzinę, po czym tylko sobie usiadł na środku chodnika i siedział tak dalej. Najgorsze jest to, że ów jegomość nie wyglądał na eksperymentującego nastolatka, a raczej na niezadbanego pana w średnim wieku. Chociaż przyznam się szczerze, że zastanawiałam się co powinnam zrobić w takiej sytuacji, czy zachowanie wynika z zażycia nielegalnej substancji i dzwonić po policję, czy raczej wynika z choroby psychiatrycznej i powinno się zainteresować czy Pan nie potrzebuje pomocy. Jednak przyznam szczerze, że kiedy widziałam go po raz pierwszy myślałam, że może po prostu jakiś pijaczyna schował się w bramie, zaniepokoiłam się dopiero kiedy wyglądając przez okno na podwórko po godzinie stał tam nadal. Kiedy po godzinie zamiast się ruszyć tylko usiadł na chodniku, zaczęłam ubierać się do wyjścia by zapytać czy nie potrzeba mu jakiejś pomocy i czy wszystko okey, jednak zanim wyszłam z mieszkania już go nie było. Przyznam szczerze, że nie wiedziałam co w takiej sytuacji zrobić, więc korzystając z okazji może ktoś z czytelników byłby w stanie udzielić rady, albo podzielić się swoją opinią? Co zrobilibyście na moim miejscu? Wzywać policję? Bo pogotowie chyba nie, i tak ratownicy mają dużo pracy? Czy może w ogóle nie ingerować, bo jeśli to nie choroba psychiczna, a własnie wpływ niedozwolonych substancji to przecież nikt na siłę nie zmusi go, aby przestał je zażywać?
Niestety dopalacze to ogromny problem. Podobny skalą do uzależnienia od narkotyków. Różnicą między narkotykami a dopalaczami jest ich powszechna legalna dostępność, a kupić je można w kilkudziesięciu punktach sprzedaży, także w Internecie. Głównymi powodami ich popularności są: łatwa dostępność, duże zainteresowanie mediów, rozpowszechnianie informacji o ich wpływie na zachowanie człowieka. Twierdzi się, że ich działanie jest silniejsze i intensywniejsze od narkotyków. Zażywanie dopalaczy prowadzi najczęściej do nieprzewidzianych zachowań, trudnych do sklasyfikowania przez medycynę. Lekarze informują, że połączenie dopalaczy z innymi substancjami psychoaktywnymi może prowadzić do porażenia ośrodka oddechowego, ośrodka krążenia, zaburzeń rytmu serca oraz zatrzymania jego akcji, gwałtownych skoków ciśnienia, które mogą prowadzić do nieprzytomności, udarów mózgu lub zawałów serca.
Dopalacze wyrządzają o wiele więcej zła niż tak zwane naturalne, czy starszej daty narkotyki. Ich szybkie wprowadzanie na rynek mające na celu zarobienie pieniędzy zanim jeszcze politycy zdążą włączyć daną substancję na listę nielegalnych powoduje, że tak na prawdę nigdy nie wiadomo co kryje się w danym opakowaniu czy pod konkretną nazwą. To jest bardzo przykre zjawisko, które prowadzi i będzie prowadziło do poważnych konsekwencji i pogarszania zdrowia ludzi gotowych je zażywać. Zwłaszcza, że przecież jeśli młoda osoba eksperymentująca z tego rodzaju używkami trafi na oddział szpitalny, my lekarze nie zawsze musimy wiedzieć co konkretnie zażyła i jak sobie z jej stanem zdrowia radzić. Taka zabawa jest znacznie bardziej ryzykowna niż mogłoby się wydawać. I powinniśmy pokazywać młodym ludziom też tą stronę medalu, aby zdawali sobie sprawę, że kiedy jako lekarze mówimy, że te substancje są nie zdrowe, to nie mówimy tak tylko z przyzwyczajenia czy dlatego że takie akurat mamy w głowach schematy i nie mieści nam się, że ktoś może te substancje zażywać i nie ma w tym tak na prawdę nic złego. Ale dopalacze naprawdę sieją żniwo i zabijają. Trzeba młodym pokazać ten fakt, zanim tragedie będą się zdarzały z coraz większą częstotliwością wskazującą na rosnącą popularność tego rodzaju substancji.
Takie inicjatywy są nam bardzo potrzebne. Dopalacze w naszym kraju pojawiły się ponad 10 lat temu i do dzisiaj trudno jest nam sobie poradzić. Oczywiście rząd oraz Policja bardzo wiele działa w tej sprawie, jednak przestępcom cały czas udaje się znaleźć sposoby jak sprzedać dopalacze młodzieży. W tamtym roku zostało zaostrzone prawo w stosunku do posiadaczy dopalaczy oraz osób zajmujących się ich rozprowadzaniem. Dawniej kary były tylko finansowe, co przy bardzo dużych zarobkach osób związanych z tymi substancjami nie robiło dużego wrażenia. Inni z kolei po prostu tych kar nie płacili. Obecnie sytuacja wygląda nieco inaczej. Za wspomniane rzeczy grozi aktualnie od 3 do 12 lat pozbawienia wolności. Według mnie jest to jak najbardziej słuszna kara, patrząc na to jak wielkie zagrożenie niosą za sobą dopalacze. Dawniej funkcjonowały sklepy stacjonarne, które sukcesywnie zostały zamykane. Często niestety zanim doszło do zatrzymania danej osoby, w ciągu kilku dni udawało się sprzedawać ogromne ilości dopalaczy. Obecnie handel przeniósł się do Internetu co znacznie utrudniło sprawę Strasznie ciężko jest mi zrozumieć dlaczego osoby te świadomie narażają inne osoby na utratę zdrowia, a nawet życia. Rozumiem, że bardzo często kieruje nimi chęć zarobienia dużych pieniędzy w stosunkowo krótkim czasie. Istnieje ogromne ryzyko, że ktoś przez taką osobę wyląduje w szpitalu. Młode osoby z kolei według mnie też nie są bez winy. Tworzono już bardzo wiele kampanii społecznych, a także umieszczano w Internecie ogromną liczbę filmików ukazujących co dzieje się po zażyciu tych substancji. Wciąż jednak są to zbyt słabe argumenty, aby zmienić nastawienie bardzo dużej części młodego społeczeństwa. Młodzież bardzo często dąży do tego aby zaimponować swoim znajomym. Często też robi się właśnie takie rzeczy aby przypodobać się dan grupie, która również zażywa dopalacze. Według ekspertów (których zdanie również podzielam) dopalacze są dużo bardziej niebezpieczne od narkotyków. W przypadku narkotyków, które istnieją już stosunkowo długo opracowane są odpowiednie schematy leczenia, oraz odpowiednie postępowania w przypadku przedawkowania. Inną kwestią jest to, że do stopniowego wyniszczania organizmu oraz szeregu zmian jakie w nim zachodzą dochodzi zwykle na przełomie długiego okresu. W przypadku dopalaczy w obu tych kwestiach sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. Dopalacze te są zwykle mieszaniną bardzo dużej liczby substancji, których skład nie zawsze jest podawany na opakowaniu. Dzieje się tak ponieważ w ten sposób producenci chcą pomijać substancje, które są wpisane na liście substancji zakazanych, a tak naprawdę znajdują się one w danym produkcie. To w dużym stopniu bardzo utrudnia i tak już skomplikowane leczenie. Czasem nawet jedna dawka dopalaczy może przyczynić się do powstania nieodwracalnych zmian w organizmie. Zanim pobrana od pacjenta krew trafi do badania toksykologicznego w bardzo szybkim tempie dochodzi do uszkodzenia wielu narządów. Zastanawiam się co musi się stać aby problem dopalaczy raz na zawsze został rozwiązany. Myślę, że w głównej mierze zależy to od świadomości osób, które je zażywają. Młodym osobom alkohol, papierosy czy narkotyki już nie wystarczają. Szukają dużo mocniejszych efektów, jakie często zapewniają im dopalacze. Inną rzeczą, które może przemawiać za tym, że młode osoby chętnie po niego sięgają jest stosunkowo niska cena w porównaniu do narkotyków. Konieczne jest również to aby rodzice i nauczyciele byli dużo bardziej wyczuleni na wszelkiego rodzaju niepokojące zachowania, które mogą pojawić się u młodych osób. Bardzo często przypisywane są one okresowi dojrzewania co może przyczynić się do tego, że może zostać przeoczone to, że osoba zażywa dopalacze. Bardzo często jest to jeden z ostatnich momentów aby zareagować i ustrzec te osoby przed skutkami zażywania dopalaczy. Młodzież często również stara się uciekać od problemów, stresu oraz radzenia sobie z tym, że rodzice nie poświęcają im zbyt dużej uwagi. Bardzo ciekawa metoda szybkiego wykrywania blisko pięciuset substancji psychoaktywnych w tym trzystu dopalaczy jest opracowywana przez polskich naukowców. Dzięki niej bardzo szybko na podstawie badania moczu lub krwi, i co ciekawe fragmentu włosa będzie można stwierdzić czy dana osoba jest pod wpływem substancji odurzających. Takie badania będą mogły być wykorzystywane podczas kontroli kierowców przez Policjantów w celu skontrolowania czy dana osoba zanim wsiadła za kierownicę nie zażyła niedozwolonych środków. Bardzo ciekawą kwestią jest to, że we włosach nawet do 3 miesięcy można wykryć zawartość tychże związków. Jest to bardzo pomocne w sytuacjach gdy przestępca, który dla przykładu spowodował wypadek i uciekł z miejsca zdarzenia, a namierzyć udało się go dopiero kilka dni po zdarzeniu. Wtedy badanie krwi mogłoby okazać się nieskuteczne. Dzięki wykonaniu szerszej diagnostyki poprzez badanie moczu czy też włosa wynik mógłby być zupełnie inny, informujący o tym, że dana osoba była pod wpływem środków psychoaktywnych w momencie popełnienia przestępstwa.
Niestety pomimo licznych działań Rządu oraz Policji w naszym kraju istnieje bardzo duży problem jeżeli chodzi o dopalacze. Medialne pojęcie dopalacz, które obejmuje całą grupę substancji i środków reklamowanych jako bezpieczna i legalna alternatywa dla nielegalnych i szkodliwych narkotyków, może być rozumiane jako syntetyczny stymulant, czynnik zwiększający w niefizjologiczny sposób wydolność organizmu. Chemiczne dopalacze mają zapewniać poprawę sprawności intelektualnej, fizycznej, bez wywoływania napięcia, zdenerwowania i tremy. Zażywanie ich ma w sposób widoczny poprawiać pamięć, koncentrację uwagi, skracać czas reakcji, ułatwiać walkę z sennością, wywoływać stan czujności bez stymulacji kory mózgowej, słowem – mają być tak skuteczne, jak amfetamina, kokaina czy Ecstasy, ale znacznie mniej toksyczne i niewywołujące uzależnienia. Z kolei odpowiednikiem nielegalnej marihuany są reklamowane na rynku ziołowe preparaty z grupy „Smoke” i „Spice”. Informacje na opakowaniu bardzo często ostrzegały, że produkt nie jest przeznaczony dla ludzi lub może być szkodliwy w wypadku spożycia. Dystrybutorzy nie ustrzegli się niekiedy zabawnych wpadek, oferując produkt zawarty w oryginalnym opakowaniu z opisem w języku angielskim i naklejoną ulotką z tłumaczeniem polskim. Ulotka w języku polskim informowała o produkcie kolekcjonerskim, nieprzeznaczonym do spożycia, natomiast oryginalny opis na opakowaniu instruował o konieczności popijania produktu dużą ilością wody. Bardzo szybko powiększał się asortyment związków chemicznych używanych jako substancje aktywne produktów. Laboratoria kryminalistyczne prześcigały się w doniesieniach o nowych pochodnych benzylo- i fenylopiperazyny, analogów amfetaminy, np. 4-fluoroamfetaminy3 , 4-metyloamfetaminy, podstawionych na pierścieniu aromatycznym i atomie azotu analogów metkatinonu, które oferowane są hurtowo przez producentów z Dalekiego Wschodu. Dokładne badania fizykochemiczne wykazywały, że związki chemiczne stosowane do komponowania produktów nowych generacji są na ogół źle oczyszczone, a więc zawierają uboczne produkty reakcji i domieszki użytych do syntezy substratów. Nie są też poddawane żadnym badaniom toksyczności, teratogenności i metabolizmu. Badając zanieczyszczenia syntezowe niektórych pochodnych amfetaminy, stwierdzono, że charakteryzują się one nie mniejszą toksycznością niż sam właściwy produkt. Działanie nowych pochodnych na organizm człowieka można poznać dopiero z relacji ich użytkowników leżących w szpitalach, na oddziałach ostrych zatruć. Bo to oni de facto badają na sobie zarówno ostrą, jak i przewlekłą toksyczność zakupionych preparatów. Należy jednak zaznaczyć, że tego rodzaju subiektywne opisy działania mogą być niemiarodajne, gdyż z reguły nabywcy nie znają prawdziwego składu produktu. Stwierdzono w trakcie badań, że w większości przypadków zamieszczona na produkcie lista składników pozostaje w sprzeczności z realną zawartością. Informacje podawane na opakowaniach są bowiem bardzo lakoniczne, nieprecyzyjne i niewiele mówią o zawartości. Związki chemiczne określane w literaturze fachowej jako tzw. designer drugs (narkotyki zmodyfikowane), do czasu objęcia ich odpowiednimi regulacjami prawnymi, mogą być oferowane na rynku narkotykowym bez żadnych sankcji prawnych, a ponadto, jak pokazuje praktyka ostatnich kilku lat, mogą być sprzedawane w preparatach dostępnych legalnie w stacjonarnych i internetowych sklepach z dopalaczami. Ich liczba stale wzrasta, ciągle pojawiają się nowe, dlatego też konieczny jest stały monitoring światowego rynku pod kątem nowych syntetycznych substancji psychoaktywnych. Objęcie kontrolą znanych i popularnych narkotyków z grupy fenyloizopropyloaminy (amfetaminy, metamfetaminy) było impulsem dla nielegalnych producentów do poszukiwania nowych związków chemicznych. Związki te posiadałyby podobne właściwości psychoaktywne, ale z powodu nieco odmiennej struktury chemicznej, nie byłyby klasyfikowane w świetle ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii jako zabronione substancje psychotropowe lub środki odurzające. Było to bezpośrednim powodem pojawienia się na rynku nielegalnym wielu substancji będących modyfikacją amfetaminy i metamfetaminy, wśród których największą popularność zdobyła MDMA. Szerszy opis zjawiska przedstawiony został w pierwszym numerze „Przeglądu Bezpieczeństwa Wewnętrznego”. W latach 90. odnotowano pojawienie się na rynku nielegalnym metkatinonu, silnego stymulanta o strukturze bezpośrednio wywodzącej się od metamfetaminy. Jak się okazuje, dekadę później związek ten rozpoczął ewolucję nowej podrodziny pochodnych amfetaminy, które z uwagi na obecność wspólnego elementu strukturalnego, tj. grupy karbonylowej osadzonej w pozycji w stosunku do pierścienia aromatycznego, określa się jako aryloketoaminy. Pierwszym narkotykiem zmodyfikowanym z tej grupy, wykrytym i scharakteryzowanym w 2008 r. przez chemików w materiale zabezpieczonym w dystrybucji internetowej, był związek chemiczny o nazwie 2-metylamino-1-(4-metylofenylo)propan-2-one, o nazwie zwyczajowej mefedron. Występujący w postaci soli – chlorowodorku, w czystej postaci jest białą krystaliczną substancją. Mefedron jest związkiem chemicznym nieposiadającym żadnego zastosowania w lecznictwie oraz w przemyśle farmaceutycznym jako substrat do produkcji leków. Nie stwierdzono także, aby miał jakiekolwiek inne zastosowanie komercyjne. Nie opublikowano także żadnych formalnych doniesień naukowych odnośnie jego profilu farmakologicznego i toksyczności. Można tylko przypuszczać, że jego bliskie pokrewieństwo strukturalne do metamfetaminy i metkatinonu sugeruje także zbliżony mechanizm działania, tj. powoduje stymulację poprzez blokowanie wychwytu zwrotnego lub uwalnianie neurotransmiterów, jak serotonina, dopamina i norepinefryna (noradrenalina). Według relacji użytkowników mefedron przyjmowany jest doustnie w postaci proszku, tabletek, kapsułek, a także poprzez błonę śluzową nosa – podobnie jak kokaina. W ofercie niektórych sklepów internetowych preparaty zawierające mefedron reklamowane były jako legalna alternatywa kokainy (przykładowa nazwa produktu: „SubCoca”). Analiza chemiczna preparatów wykazała zawartość mefedronu w ilości od 5 do 250 mg w tabletce (kapsułce). Z relacji użytkowników wynika, że pierwsze efekty po spożyciu mefedronu pojawiają się po około 15–45 minutach, a po zażyciu poprzez inhalację – już po kilku minutach. Zaobserwowano, że pożądany efekt psychoaktywny utrzymuje się stosunkowo krótko (2–3 godziny), zmuszając zażywającego narkotyk do przyjmowania w ciągu jednej sesji narkotycznej kilku kolejnych porcji. Wykrycie przez chemików firmy THC Pharma w „mieszankach ziołowych” typu „Spice” syntetycznego kannabinoidu JWH-018 o silnym działaniu psychotropowym wyzwoliło lawinę doniesień i komentarzy pokazujących z jednej strony zasięg tego przestępczego procederu, a z drugiej – skalę związanych z nim zagrożeń. Preparaty typu „Spice” występują na rynku od 2002 r., ale szczyt ich popularności przypadł na drugą połowę 2008 r. Chociaż są reklamowane jako „kadzidełka” i nieszkodliwe mieszanki ziołowe nieprzeznaczone do konsumpcji, nabywcy kupują je do palenia jako preparaty marihuano- i haszyszopodobne. Na wielu internetowych blogach konsumenci opisywali kannabinoidopodobne efekty wywołane ich paleniem, jednak mikroskopowe analizy tych preparatów nie wykazywały obecności fragmentów rośliny Cannabis sativa. Również w badaniach chemicznych moczu osób zażywających te preparaty nie wykryto ani kannabinoidów, ani ich metabolitów. Mogło to wskazywać, że do tych ziołowych mieszanek dodawane są syntetyczne substancje psychoaktywne odpowiedzialne za psychotropowe działanie preparatów, ale dopiero badania wykonane w laboratoriach THC Pharma potwierdziły ostatecznie te przypuszczenia. Warto zwrócić uwagę, że dodawane do mieszanek nielegalne związki o silnym działaniu biologicznym nie są poddawane żadnym badaniom toksykologicznym i klinicznym, nie wspominając już o jakimkolwiek monitoringu farmakokinetycznym i metabolicznym, jaki przykładowo wykonali dla JWH-015 Zhang i współpracownicy. Producenci kierujący się wyłącznie dążeniem do uzyskania maksymalnych zysków, narażają nieświadomych zagrożeń nabywców na duże niebezpieczeństwo. Związki te, poza toksycznym wpływem na OUN, mogą, przy długotrwałym stosowaniu, doprowadzić do uzależnienia ze wszystkimi jego groźnymi skutkami. Do tej pory, według danych EMCDDA, na terenie państw Unii Europejskiej zidentyfikowano 25 syntetycznych kannabinoidów. Pojawienie się dopalaczy, nazywanych również legalnymi narkotykami, stało się w ciągu ostatnich kilku lat bardzo poważnym problemem medycznym i społecznym, który ze względu na swoja specyfikę i nieprzewidywalny charakter działań producentów i dilerów, rodzi nieznane dotychczas niebezpieczeństwa. Specyfika dopalaczy, odróżniająca je od „klasycznych” narkotyków, polega na wyrafinowanym oszustwie przy wprowadzaniu ich na rynek i utrzymywaniu się na nim poprzez wykorzystanie niezgodnych z prawem działań mających pozory legalności. Łatwo dostępne dopalacze stwarzają poważne zagrożenie dla zdrowia i życia nabywców, rekrutujących się głównie z ludzi bardzo młodych. Specyfiką dopalaczy jest też wysoki koszt i czasochłonność metod identyfikacji znajdujących się w nich psychoaktywnych składników, warunkujących natychmiastowe lub przynajmniej szybkie przedstawienie producentom i dilerom dowodów ich przestępczej działalności. Walka z dopalaczami i zapobieganie ich rozprzestrzenianiu jest więc zadaniem bardzo trudnym, wymagającym harmonijnej współpracy służb powołanych do walki z narkomanią z innymi instytucjami, np. instytutami naukowymi i uczelniami dysponującymi specyficzną aparaturą i profesjonalną kadrą analityków. Wstępem do tych działań powinno być jednak nakazanie producentom i sprzedawcom najrozmaitszych „próbek kolekcjonerskich”, „mieszanek ziołowych” i „suplementów diety” umieszczania ich składu na opakowaniach oferowanych produktów. Nabywca ma prawo do informacji o tym, co kupuje, a organ kontrolny do sprawdzenia, czy zawartość próbki jest zgodna z deklarowanym składem. (Źródło: "Dopalacze – właściwości chemiczne, skala zagrożeń i przeciwdziałanie rozpowszechnianiu", Autorzy: Dariusz Błachut Bogdan Szukalski)