Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że nie planuje wprowadzenia zakazu sprzedaży pigułek ellaOne. Mają być one jednak ponownie sprzedawane tylko na receptę.
W wydanym komunikacie resort informuje, że przygotowany projekt, ma na celu doregulowanie dostępu do leków z grupy ATC G03A – hormonalne środki antykoncepcyjne do stosowania wewnętrznego.
Zmiany zostaną wprowadzone w ustawie z dnia 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne (Dz. U. z 2008 r. Nr 45, poz. 271, z późn. zm.). W ich efekcie tabletki ellaOne będą wydawane tylko na receptę.
Komunikat ministerstwa ukazał się w związku z artykułem pt. „To dorośli kupują tabletki ellaOne” opublikowanym w Rzeczpospolitej. Dziennik informował w nim, że Polska może stać się drugim po Węgrzech krajem Europy, w którym pigułka ellaOne zostanie całkowicie zakazana.
Z badania zrealizowanego wśród farmaceutów przez Millward Brown we współpracy z Koalicją Mam Prawo wynika, że w Polsce największą grupę klientów aptek decydujących się na zakup ellaOne, stanowią osoby w wieku 25-30 lat (45%). Na kolejnych miejscach w zestawieniu znaleźli się klienci w wieku 18-24 lata (21%) oraz 31-35 lat (18%). Osoby w wieku poniżej 18 lat stanowią niespełna 2% kupujących.
Komentarze
[ z 3]
O ile popieram możliwość korzystania z tabletek typu EllaOne uważam, że przesadą było pozwolenie na wydawanie ich bez recepty. Takie działanie może negatywnie wpłynąć na świadome korzystanie z antykoncepcji, ponieważ niektórzy mogą pomyśleć, że skoro rozwiązaniem jest jedna tabletka, to nie warto starać się o inne metody zapobiegania ciąży. Być może pomyśli tak tylko mała część społeczeństwa, ale nie powinniśmy zostawiać aż tak wolnej ręki kobietom (i ich partnerom), które chcą w ten sposób zapobiec ciąży. W momencie gdy lek ten jest dostępny jak każdy inny produkt OTC jedyną rzeczą, która powstrzymuje od hurtowego wykupywania EllaOne "na wszelki wypadek" jest jej cena. Ministerstwo Zdrowia podjęło odpowiedzialną decyzję. Nikt nie zakazuje kobietom korzystania z tych tabletek, ale aby je kupić będą musiały udać się do lekarza, który oceni ich stan i zdecyduje czy nie ma żadnych przeciwwskazań. Owszem, lekarze mają tu pewną władzę, ale sądzę, że nikt (a przynajmniej niewielu) nie będzie protestował i specjalnie nie uniemożliwi kobiecie wykupienia tabletki.
Zgadzam się, że Ministerstwo Zdrowia podjęło słuszną decyzję. To co mnie dziwi to szum jaki wywołała propozycja zakazu sprzedaży EllaOne. Póki co dzisiejszy Rząd mnie zadziwia, ponieważ najpierw straszy zakazami i sprawia, że kobiety wychodzą na ulicę, a potem jak gdyby nigdy nic bez szczególnego ogłaszania nie wprowadza tych zakazów. Przecież na jego niekorzyść działa każde zamieszanie związane z ginekologią. Tak czy owak uważam, że EllaOne na receptę jest dobrym pomysłem. W poprzednich latach się to sprawdzało. Jeśli chcesz zapobiec ciąży i wziąć "tabletkę po" musisz udać się do lekarza i to nie ze względu na jakieś bezsensowne procedury, ale dla własnego bezpieczeństwa. Lekarz musi zbadać czy wszystko jest w porządku i tak jak Pani powiedziała, czy nie ma żadnych przeciwwskazań. EllaOne to preparat w miarę bezpieczny, ale ma określone działania niepożądane. Niektóre, takie jak krwawienie, są niespodziewane dla nieświadomej kobiety więc lekarz i o tym powinien poinformować.
Wiadomo, że nikt nie odważy się wprowadzić zakazu sprzedaży pigułek w ogóle. Jestem przekonany, że wiązałoby się to nieuchronnie z wyjściem ludzi na ulicę i ze sprzeciwem i to bardzo głośnym przeciwko takiemu postępowaniu. Mam nadzieję, że władze nie będą wpadały na podobne pomysły. Takim sposobem nigdy nie uda się wyprosić posłuszeństwa i zadbać o bezpieczeństwo narodu. Raczej jak mi się wydaje powstałby albo szeroko rozwinięty czarny rynek, albo społeczeństwo zaczęłoby podnosić protesty, a kto wie, czy kobiety w ogóle nie zdecydowały się wyjść na ulicę. Nie możemy pozwolić, aby doszło do podobnych zamieszek i niezadowolenia wśród obywateli. Zwłaszcza, że nie widzę żadnego powodu dla którego trzeba by czuć się zobowiązanych jako troskliwy lekarz czy polityk do tego, aby leków "po" zabraniać. Jasne, że jak każda substancja aktywna nie pozostają bez wpływu na organizm człowieka. Ale trzeba pamiętać, że przynajmniej w pewnym zakresie ten bój toczy się nie tyle wokół tabletek po, ale raczej cała sprawa rozgrywa się z poruszeniem o wiele bardziej delikatnych kwestii, a mianowicie tego kto co uważa za tabletkę wczesnoporonną i jak (w jaki sposób) odbija się to na czyimś światopoglądzie.