Jak informuje Fundacja Watch Health Care, na wykonanie endoprotezoplastyki stawu biodrowego, polscy pacjenci oczekują średnio: 3,7 roku w przypadku stabilnym oraz ponad 1,5 roku w przypadku pilnym. Negatywny trend w dostępie do świadczeń utrzymuje się od lat, a wprowadzony przez Ministerstwo Zdrowia „pakiet kolejkowy” nie przyniósł efektu w postaci skrócenia kolejek.
Endoprotezoplastyka stawu biodrowego od kilku lat pozostaje w czołówce problemów polskich pacjentów. Zdaniem ekspertów na wydłużający się czas oczekiwania w przypadku wymiany stawu biodrowego może mieć wpływ wydłużenie się długości życia, zwiększanie się liczby pacjentów, szybsze kierowanie na zabieg operacyjny, zapisywanie pacjentów do kilku kolejek jednocześnie, chęć bycia operowanym przez wybranego specjalistę, wzrost skuteczności leczenia oraz „przeżywalności protez”.
Zdaniem WHC, nikt jednak nie jest w stanie dać jednoznacznej odpowiedzi, czy problem leży w niewystarczającej ilości środków finansowych, czy w złej organizacji leczenia i braku zarządzania kolejkami, a może gdzie indziej.
Źródło: WHC
Komentarze
[ z 3]
Myślę, że czasem podobne kolejki są wydłużane przez sztucznie tworzone ich przez samych lekarzy. Dopiero co wybuchła afera dotycząca Centrum Klinicznego Dydaktyczno w Łodzi przy ulicy Pomorskiej. Najpierw afera i nagłaśnianie sprawy szpitala związanej z jego ponad czterdziestoletnią budową, a dopiero co w tym roku wypłynęły na wierzch informacje dotyczące kolejek do zabiegu wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego na oddziale ortopedycznym. Okazało się, że pacjenci czekają tam na operację nawet okres dziesięciu lat! Chociaż nie pochwalam takiego zachowania, myślę, że dzięki temu pacjenci, którzy potrzebowali operacji w trybie pilnym dostawali szansę przeskoczenia kolejki i o wiele szybszego otrzymania dostępu do niezbędnego zabiegu. Tylko pytanie, czy takie postępowanie jest etyczne. Szczególnie, że powoduje to wydłużenie kolejek dla osób wymagających przeprowadzenia operacji stawu biodrowego, jednak w trybie nieprzyspieszonym...Mam nadzieję, że jakoś uda się rozwiązać problem tak długich kolejek i przeciągającego się w czasie wyczekiwania zabiegu, który mógłby znacznie przyczynić się do poprawienia jakości życia...
Na pytanie "dlaczego służba zdrowia ma tyle problemów?" wielu odpowiada, że brakuje pieniędzy. Niestety z doświadczenia wiem, że często pieniądze są, ale wydaje się je w tak nierozsądny sposób, że aż się serce kraje. Masa regulacji prawnych powoduje, że czasem gdzieś funduszy brakuje, a gdzieś jest ich nadmiar, a mimo to nie można pieniędzy "przesunąć". W przypadku ortopedii, myślę, że winni są zarówno lekarze jak i pacjenci. Nie do pomyślenia jest oczekiwanie w kilku kolejkach jednocześnie, powoduje to sztuczne przedłużanie oczekiwania innym potrzebującym. Pacjent po otrzymaniu pomocy nie zawsze zwolni resztę miejsc. Po prostu terminy przepadają. W naszym kraju lepiej nie chorować. Nie wyobrażam sobie jak frustrująca musi być dla pacjenta informacja, że na operację będzie czekał kilka lat. Dlatego nie dziwię się, że ludzie wolą zebrać pieniądze i załatwić sprawę w miesiąc, w lepszych warunkach i często z wykorzystaniem bardziej zaawansowanych metod. Nie wszystkich jednak na to stać.
Raz, że pacjenci wyczekują w kilku kolejkach na raz, a dwa, że kiedy już uda im się dostać na wizytę do jednego gabinetu, to o innych zwyczajnie zapominają zamiast zadzwonić i z konsultacji zrezygnować. Można by tego uniknąć w całkiem prosty sposób- gdyby narzucić na pacjenta konieczność oddawania skierowania w momencie wpisywania się do kolejki oczekujących na wizytę. W niektórych szpitalach tak to się odbywa, jednak niestety nie wszędzie. Inna rzecz, że warto byłoby przypominać pacjentom, że rezygnując z wizyty, zwalniają miejsce i pomagają innym chorym dostać się na długo wyczekiwaną konsultację, a przecież przedzwonić celem udzielenia informacji, to chyba nie jest jakiś duży problem. W niektórych szpitalach funkcjonują programy informatyczne, które przy pomocy systemu smsów powiadamiają pacjenta o terminie nadchodzącej wizyty i przypominają prośbę, by w przypadku zrezygnowania z niej, zadzwonić pod wskazany numer, który również wymieniany jest w wiadomości i poinformować o tym pracowników rejestracji. Niby mała rzecz, a chyba mimo wszystko wpływa pozytywnie na skracanie kolejek. Ostatnia sprawa, którą warto poruszyć to biurokracja. Ta niestety w polskiej służbie zdrowia nie tylko ma się dobrze, ale wręcz rozkwita. I jeśli nie uda się czegoś z tym zaradzić to skrócić kolejek wcale, a wcale nie będzie łatwo. A przecież wystarczyłoby przenieść lekarzy znad wypełniania papierzysk i sterty dokumentów do tego, czym powinni się byli zajmować, czyli do leczenia pacjentów!