Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej dr Maciej Hamankiewicz, Główny Inspektor Sanitarny dr Marek Posobkiewicz oraz Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny prof. Mirosław Wysocki 30 marca 2017 r. wystosowali do Prezesa TVN pismo w sprawie planowanej emisji filmu „Vaxxed: From Cover-Up to Catastrophe”. Stacja poinformowała, iż przesunęła emisję filmu na maj.
„Z niepokojem o zdrowie polskiego społeczeństwa odebraliśmy informację o planowanej przez Telewizję TVN na kanale TVN7 emisji filmu p.t. „Vaxxed: From Cover-Up to Catastrophe” („Wyszczepieni: od tuszowania faktów do katastrofy”) w dniu 3 kwietnia 2017 roku” - napisali autorzy listu.
W liście wskazano, iż twórcą tego filmu jest Andrew Wakefield, który za nieetyczne działania otrzymał naganę od brytyjskiego General Medical Council oraz zakaz wykonywania zawodu lekarza w Wielkiej Brytanii, co potwierdzone zostało skreśleniem z brytyjskiego rejestru lekarzy w dniu 21 grudnia 2010 roku. Pismo naukowe Lancet wycofało wcześniej opublikowane artykuły związane z jego działalnością, co potwierdza materiał prasowy „The Lancet`s Vaccine Retraction” („Wycofanie artykułu na temat szczepionek przez Lancet”). Materiał ten ukazuje jednostronne działania i problem fałszowania badań nad zależnością między szczepionkami i autyzmem. Film „Vaxxed. From Cover-Up to Catastrophe” dotyczy tego samego tematu, czyli domniemanego powiązania pomiędzy szczepionką MMR przeciw odrze, śwince i różyczce, a autyzmem.
"Nie wiemy, jakie skutki zdrowotne wśród polskiego społeczeństwa może przynieść emisja tego kontrowersyjnego filmu i ile osób zrezygnuje ze szczepień MMR, ale mając na uwadze dane dotyczące oglądalności TVN7 (średnia widownia 181 827 osób według Nielsen Audience Measurement z czerwca 2016 roku) możemy obawiać się o zdrowie bardzo wielu Polaków" - argumentowano w piśmie.
TVN poinformowało jednak na swojej stronie internetowej, że emisja filmu została przełożona na maj. "TVN7 po raz kolejny planuje emisję odważnych filmów dokumentalnych, które poruszają trudne, ale zawsze aktualne tematy" - czytamy w wydanym komunikacie.
Komentarze
[ z 4]
Jestem szczerze przerażony tym co się dzieje w naszym społeczeństwie i jaki to może mieć wpływ na ludzi w przyszłości, a zwłaszcza całe społeczeństwo. Oczywiście znajdą się silne jednostki, które będą odporne na zachorowania na niektóre z chorób zakaźnych. Ale przecież w dużych grupach ludności, jeśli zaczniemy rezygnować z podawania szczepień ochronnych to w którymś momencie będzie musiało dojść do katastrofy i choroby zaczną się do woli rozprzestrzeniać między osobami nie zatrzymywane przez żadne bariery ochronne jakie wcześniej stanowiło właśnie przygotowanie układu immunologicznego poprzez podawanie antygenów bakterii czy wirusów. Z tego co pokazują statystyki to już w tej chwili znaczna część społeczeństwa decyduje się rezygnować z podawania dzieciom szczepionek nawet pomimo perspektywy kary, jaka może ich za takie postępowanie spotkać. Z drugiej strony jeśli jeszcze kojne osoby zostaną przekonane o niebezpieczeństwie jakie niosą za sobą szczepienia i zdecydują się zrezygnować z ich podawania swoim dzieciom to może dojść do sytuacji kiedy zdrowie Polaków stanie się poważnie zagrożone i jako lekarze będziemy musieli gotować się do potencjalnej epidemii chorób zakaźnych w tym nawet tych, których nie spotykaliśmy od dawna, a wiedzę musieliśmy zdobywać wyłącznie z podręczników.
Jestem zdruzgotana tym co się dzieje i faktem, że państwo daje przyzwolenie na podobne postępowanie. Przecież już teraz nie szczepienie dzieci przez rodziców na choroby zakaźne staje się coraz poważniejszym problemem. Jeśli dodatkowo będzie przyzwalać na to, żeby telewizja promowała filmy, które dodatkowo budzą lęk i powodują postawę pełną wątpliwości wobec tej kwestii to nie ułatwia nam się tym zadania kiedy staramy się niwelować skutki kampanii programów antyszczepionkowych. Osobiście nie podoba mi się fakt, że pozwolono na emisję tych filmów. Wiadomo, że cenzurując materiał można by uzyskać jeszcze gorszy, przeciwny efekt i pomóc przedstawicielom ruchu antyszczepionkowego budować propagandę. Ale przecież nie możemy się zgadzać na podobne działania. Kto później będzie walczył z ich skutkami? Bo wydaje mi się, że to wcale nie czeka rodziców dzieci, ani przedstawicieli ruchu antyszczepionkowego. To właśnie na nas, lekarzy spadnie odpowiedzialność za leczenie pacjentów z chorób zakaźnych na które z dużym prawdopodobieństwem zaczną masowo zapadać jeśli taki trend jak obecnie zostanie w dalszym ciągu zachowany.
Media starają się zarobić na szumie związanym z akcjami antyszczepionkowymi. To skandal. Wzmagają wątpliwości, które krążą w społeczeństwie, a przecież najważniejsze jest zaufanie do szczepionek. Zapobiegają wielu chorobom, a nie je wywołują. Jednorazowa dawka szczepionki musi być bezpieczna, czyli zmobilizować organizm do produkcji przeciwciał nie wywołując przy tym choroby. Do wytworzenia pełnej odporności wystarczy czasem jedna, ale częściej dwie lub trzy dawki szczepionki, po których zazwyczaj trzeba jeszcze podawać dawki przypominające. Ze względu na bezpieczeństwo dziecka podawanie szczepionek podlega wielu rygorom. Powinniśmy wiedzieć, że: odstęp między kolejnymi szczepionkami, zawierającymi żywe drobnoustroje nie powinien być krótszy niż 4 tygodnie, odstęp między kolejnymi dawkami tej samej szczepionki powinien być zgodny z wskazaniami producenta, a odstęp między szczepionką zawierającą żywe drobnoustroje a szczepionką, która ich nie zawiera (inaktywowaną, czyli zabitą) może być dowolny, choć lepiej zrobić kilka dni przerwy, żeby wygasł ewentualny odczyn poszczepienny. Przed każdym szczepieniem dziecko powinno być zbadane przez lekarza. Żeby mieć pewność, że wymagane odstępy zostały zachowane prowadzi się dokumentację medyczną, a pielęgniarka przed każdym szczepieniem sprawdza, kiedy i na co dziecko było szczepione ostatnio. Dokumentacja jest niezbędna podczas przyjmowania do szkoły czy przedszkola. Nie możemy pozwolić na narażanie innych dzieci na niebezpieczeństwo.
Duża odpowiedzialność w kwestii propagowania szczepien ciąży na rodzicach. WHO zakwalifikowała unikanie lub opóźnianie szczepień do listy globalnych zagrożeń zdrowia i – co ciekawe – wśród zagrożeń zdrowia publicznego znalazł się także ruch antyszczepionkowy. Już sama kwalifikacja tej tendencji dobrze ilustruje powagę problemu. Dla autora tego tekstu potrzeba prewencji w postaci szczepień pozostaje poza polem dyskusji merytorycznej. Szczepienia stanowią najskuteczniejszą profilaktykę chorób zakaźnych. Potwierdza to nie tylko pandemia koronawirusa COVID-19, lecz także wyniki badań skuteczności szczepień ochronnych. Badacze zwracają uwagę, że „dzięki programom szczepień przeciwko odrze, krztuścowi, błonicy i tężcowi unika się od dwóch do trzech milionów zgonów dzieci rocznie. Szacuje się także, iż rocznie zapobiega się śmierci około 600 tysięcy ludzi z różnych grup wiekowych z powodu wirusowego zapalenia wątroby typu B – dzięki szczepieniom”. Pandemia COVID-19 mocno uzmysłowiła, że celem szczepień jest ochrona konkretnej zaszczepianej osoby przed chorobą zakaźną, ale w przynajmniej równej mierze efekt ochrony epidemiologicznej: osoba zaszczepiona przestaje być potencjalnym źródłem zakażenia dla swojego otoczenia, przez co zmniejsza się ryzyko zachorowania ludzi, którzy nie byli zaszczepieni. Nie ulega wątpliwości, że podłoże negatywnych postaw rodziców wobec szczepień własnych dzieci może być różne, jedno jest im natomiast wspólne. Rodzice uchylający się od szczepień dzieci mają swoje subiektywne silne racje przemawiające przeciw szczepieniom. Te motywy rodziców można scharakteryzować ogólnikowo, jak to czyni jeden z autorów: „Sprzeciw [wobec szczepień masowych – P.M.] zasadzał się na różnych argumentach (naukowych, politycznych, religijnych) oraz żerował na ludzkim strachu i niewiedzy”. Już jednak nawet z takiego sformułowania wyłaniają się dwa podstawowe kierunki rozumowania. Jeden zasadza się na rzeczywistych argumentach, sterując motywacją rodziców w stronę działań racjonalnych, drugi natomiast opierał się na emocjach zaburzających poprawne podejmowanie decyzji, które określamy w etyce przeszkodami aktualnymi czynu ludzkiego. Cytowana autorka wskazuje przynajmniej dwie z przeszkód, mianowicie strach i niewiedzę. Uprzedzając dalsze analizy, warto zauważyć, że znawcy problemu podkreślają, iż w internecie mamy do czynienia z nadreprezentacją ruchów antyszczepieniowych, w porównaniu do treści oferujących rzetelną wiedzę o szczepionkach. Oznacza to, że prawdopodobieństwo posiadania błędnych informacji przez rodziców jest statystycznie duże. W publikacji z połowy bieżącej dekady już w tytule egzemplarycznie wskazano czynniki istotnie wpływające na postawy wobec szczepień ochronnych. Za takie uznano: działalność ruchu antyszczepionkowego, dez(informującą) rolę mediów i wpływ poglądów religijnych. Analiza tekstu pozwala zauważyć, że punktem wyjścia w samej tre ści jest natomiast wyakcentowanie wpływów religijnych i światopoglądowych, stosunku do ograniczenia wolności przez przymus szczepienny oraz przekonania o możliwym szkodliwym wpływie szczepionek. W przypadku działalności środków masowego komunikowania autorzy skupili się na sensacyjnych, nierzetelnych i niesprawdzonych doniesieniach odnośnie do szczepionek, wsparte wystąpieniami celebrytów negujących pozytywne znaczenie szczepień. Szczególna rola przypada w tym kontekście informacjom dostępnym w internecie, który dla prawie połowy rodziców (48%) stanowi źródło informacji o szczepionkach, choć pocieszający jest fakt, że przed tym źródłem informacji uplasowali się w badaniach przedstawiciele profesji medycznych: lekarz, pielęgniarka. Dla porównania: w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie informacji o zdrowiu poszukuje około 75–80% korzystających z internetu. Badania skoncentrowane na ostatnim z czynników, mianowicie na źródłach informacji i poziomie wiedzy rodziców na temat szczepień ochronnych przeprowadzono w 2010 roku na próbie 1045 respondentów. Nie może ujść uwadze, że już wtedy jako cel badań wskazano właściwe ukierunkowanie działań edukacyjnych i skuteczne reakcje na działania ruchów antyszczepionkowych. Wyniki były zbieżne z prezentowanymi wyżej, i potwierdzały dominującą pozycję lekarza w przekazie informacji (89%), natomiast już na drugim miejscu znalazły się media: media (66%), w tym internet (18%). Po kolejnej dekadzie wpływ mediów wirtualnych niewątpliwie wzrósł. Wyniki tych badań należy uzupełnić o dwie informacje wynikające z ankiet. Pierwsza tchnie optymizmem, ponieważ respondenci nisko ocenili wiarygodność danych medialnych – jako wystarczająca zaledwie 4% rodziców. Drugi wynik potwierdza podnoszony w wielu raportach fakt, że poziom wiedzy rodziców na temat szczepień ochronnych jest niski i domaga się uzupełnienia o bezstronne, rzetelne dane. Rozbudowane wyniki dotyczące dominujących czynników wpływu przyniosło badanie przeglądowe, które traktujemy jako bazowe w analizach. Wyniki systematycznych i celowo dobranych badań publikacji z ostatniego dziesięciolecia (2008–2017) wykonanych w ramach Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, a dotyczących postaw rodziców wobec szczepień (w sumie 32 pozycje) prowadzą do jednoznacznych wyników. Najczęściej w literaturze wskazywano na motywy o charakterze religijnym, osobisto-filozoficznym, bezpieczeństwa i posiadanej wiedzy na temat szczepień, które dawały asumpt od uchylania się rodziców od obowiązku szczepiennego dzieci. Za czynnik dodatkowo zaburzający uznano w cytowanej publikacji działania ruchów antyszczepionkowych, choć nie brakuje autorów, którzy w hierarchii procesów zmniejszających gotowość do szczepień dzieci umieszczają te ruchy na pozycjach topowych. Warte zauważenia jest poczynione w tej publikacji rozróżnienie dwóch pojęć: misinformation i disinformation, które różnicują intencje osoby czy instytucji rozpowszechniającej niepoprawne informacje na temat szczepionek, tym samym inaczej etycznie kwalifikując te działania. Pierwszy z terminów można tłumaczyć jako „powielanie nieprawdziwych informacji”, gdyż chodzi o rozpowszechnianie w przestrzeni publicznej treści niezgodnych z wiedzą naukową, ale w tzw. dobrej wierze, bez świadomości, że informacja jest błędna. Disinformation autorzy tłumaczą „jako tworzenie i upowszechnianie nieprawdziwych informacji”, a więc widzą w tej aktywności działania celowe i intencjonalne, potocznie zwane współcześnie fake news. Nadawca ponosi pełną odpowiedzialność, gdyż z jakiegoś powodu rozpowszechnia kłamstwa, półprawdy lub też manipuluje danymi, potęgując obawy rodziców przed szczepieniem dzieci . Podobna tendencja do redukowania czynników oddziałujących na decyzje rodziców odnośnie do szczepień doszła do głosu także w opracowaniu teoretycznym z zakresu zdrowia publicznego, w którym – mimo iż zrelacjonowano opinie specjalistów na temat czynników wpływających na uchylanie się od obowiązujących szczepień – skoncentrowano się na działalności ruchów antyszczepionkowych wraz z zasięgiem ich oddziaływania i strategią. Przywoływani eksperci WHO identyfikują jako takie czynniki zaburzające akceptację szczepień na pierwszym miejscu „wpływy kontekstualne”, do których zaliczają m.in.: czynniki kulturowe, religijne i środowiskowe, w tym silne oddziaływanie mediów. W drugiej grupie – „czynników indywidualnych” – uwagę zwracają niedostateczna wiedza, własne negatywne doświadczenia związane ze szczepieniami (aktualnie wzmacniane komentarzami na forach społecznościowych) i brak przekonania o potrzebie szczepień, które przecież wiążą się z ryzykiem. W ostatniej kwestii, mianowicie wiedzy o potrzebie czy niezbędności szczepień, ciekawe i niepokojące wyniki uzyskano w badaniach na Uniwersytecie Jagiellońskim na grupie 177 matek. Wiedza w tym zakresie była u respondentek różna, a „brak wiedzy na temat zagrożeń związanych z chorobami zakaźnymi dotyczył nie tylko chorób, które w Polsce od wielu lat nie występują, ale również takich, które nadal stanowią aktualny problem epidemiologiczny”. O wielu chorobach matki sądziły, że są niegroźne, np. ospa wietrzna, świnka, różyczka, co sprzyja łatwej rezygnacji z tych szczepień. Jeżeli dobrze przeanalizować osiągnięte wyniki, to problemy w zasadniczej mierze dotyczą wiedzy i dezinformacji w odniesieniu do szczepionek, wzmocnionych oddziaływaniem religijnym i kulturowym. W jednym z najnowszych raportów podobnie przyczyny rosnącej liczby rodziców, którzy nie szczepią swoich dzieci, zredukowano do dwóch: obawy przed działaniami niepożądanymi szczepionek i działanie dezinformujących ruchów antyszczepionkowych. Podsumowując, przeprowadzone analizy dostępnych publikacji tematycznych z ostatniej dekady pozwalają na wyodrębnienie kilku motywów przewodnich, które oddziałują na negatywne nastawienie rodziców do szczepień ochronnych dzieci. Po ich systematycznej redukcji, za czynniki zidentyfikowane jako najmocniej oddziałujące na decyzje rodziców (zasadnicze) należy uznać wiedzę lub niewiedzę odnośnie do szczepionek/szczepień oraz wpływ mediów manipulacyjnie, lub emocjonalnie zaburzających poprawne widzenie szczepień, dodajmy: mediów wykorzystywanych przez zorganizowanych przeciwników szczepień. Sposób ich oddziaływania trafnie określono jako wpływ na emocje: „szerzą niepewność, wątpliwości, strach przed szczepieniami” . Wydaje się więc zasadne przenalizowanie głównych motywów uchylania się od szczepień przez rodziców wraz ze stopniem odpowiedzialności moralnej za takie działanie. Istotny jest przy tym stopień obecności motywów zasadniczych w każdym z wyodrębnionych motywów znaczących. Konsekwencją analiz będzie próba odpowiedzi na pytanie o możliwe działania zmniejszające szkodliwy wpływ czynników zaburzających na rodziców decydujących o szczepieniu dzieci. Pierwszą grupą motywów uchylania się od szczepień są przekonania religijne i jest to, co ciekawe, najczęstszy powód wymieniany przez rodziców. Motywy te są odmienne od pozostałych, gdyż są związane z ich trwałymi, fundamentalnymi przekonaniami, które były kształtowane przez kulturę i pokolenia. Wybory te są przeciwieństwem niewiedzy, bo przemyślana decyzja i wybór mają związek z przekazem religijnym i prawdami wiary, zwłaszcza dotyczącymi życia ludzkiego i jego ochrony. Zastrzeżenia natury religijnej/światopoglądowej należy potraktować poważnie. W przeciwieństwie do innych cytowanych powodów, decyzje bazujące na przekonaniach religijnych najczęściej skutkują całkowitym odrzuceniem wszystkich szczepionek lub przynajmniej szczepionek, wobec których podnosi się te same zarzuty Na tej płaszczyźnie – przynajmniej z pozycji katolickich – najczęściej podnoszony był problem komponentów szczepionek, które pochodzą z linii komórkowych MRC-5 i WI-38. Warto zauważyć, że tej tematyce poświęcono niemało opracowań autorów katolickich, ale i świeckich. Komórki płodowe były pobrane z płodów, które zostały uśmiercone na drodze aborcji. Taka sytuacja ma miejsce np. w przypadku szczepionki przeciw różyczce. Ten temat doszedł do głosu także w Interpelacji poselskiej nr 1087 posła Tomasza Rzymkowskiego do Ministra Zdrowia w sprawie zagwarantowania rodzicom możliwości szczepienia dzieci środkami niebudzącymi sprzeciwu sumienia. Zanim podjęty zostanie ten problem, warto podnieść istotne zastrzeżenie dotyczące przyporządkowania motywu do kategorii religijnych. Jeżeli mówimy o ochronie życia ludzkiego, to twierdzenie, że jest to motyw religijny, jest przynajmniej wątpliwe, a nawet tendencyjne. Zakwalifikowanie problemu moralnego aborcji wyłącznie do kategorii światopoglądowych (religijnych) zawiera sugestię, że nie chodzi tutaj o racjonalne zastrzeżenia czy sprzeciw, tylko o (pozbawiony rozumnych racji) problem osób wierzących. Tymczasem wykorzystanie linii komórkowych bazujących na komórkach płodowych pochodzenia aborcyjnego w przygotowaniu szczepionek nie jest problemem religijnym tylko etycznym, kontestującym naturę etyczną aborcji i prawo dziecka nienarodzonego do życia, a więc wprost odnoszącym się do praw człowieka4 . Prawdą jest, że najczęściej analizują go badacze reprezentujący Kościół katolicki, a więc instytucję religijną, ale sam problem jest uniwersalnym problemem etycznym. To zastrzeżenie należy potraktować poważnie, aby nie zawężać kwestii kwalifikacji moralnej aborcji wyłącznie do zakresu religijnego. Rzeczową i etycznie poprawną analizę wskazanego wyżej problemu znajdujemy w dokumencie Papieskiej Akademii Życia o szczepionkach przygotowanych z komórek pochodzących z abortowanych płodów ludzkich, w którym przedstawiono istotne argumenty i wynikające z nich wnioski etyczne. Podstawowe rozróżnienie, na którym bazuje rozstrzygnięcie tego etycznego problemu, dotyczy jakości współpracy w przerwaniu ciąży, z którego pochodzi wyjściowy materiał biologiczny. Rozróżnia się tu współpracę formalną i materialną. Współpraca formalna zakłada współdziałanie podmiotu moralnego przy niemoralnym czynie innej osoby z podzielaniem jej złej intencji. Taka współpraca jest zawsze zła, choć okoliczności mogą modyfikować odpowiedzialność moralną poszczególnych osób. W przypadku współpracy materialnej jest ona ograniczona jedynie do zewnętrznej kooperacji, bez podzielania złej intencji sprawcy. W przypadku tej formy współpracy, a takiej dotyczy analizowany problem, należy rozróżnić jeszcze aktywność lub bierność działającej osoby, a także odległość czasową źródłowej aborcji (lata 70. XX w.) od współczesnego wykorzystania linii komórkowych. W podsumowaniu dokumentu czytamy: „Taka współpraca ma miejsce w kontekście moralnego przymusu sumienia rodziców, którzy zmuszeni są do wyboru działania wbrew własnemu sumieniu lub w inny sposób, ryzykując zdrowiem swoich dzieci i społeczeństwa jako całości. To jest niesprawiedliwy wybór, który musi zostać usunięty tak szybko, jak to możliwe”. Taki stan rzeczy czyniłby obiekcje dotyczące niektórych szczepionek zasadnymi. Rozwianie wątpliwości etycznych znajdujemy w kolejnym stanowisku Papieskiej Akademii Życia z 31.07.2017,w którym zwraca się uwagę, że dokument z 2005 należy zaktualizować. Mając na uwadze fakt, że linie komórkowe aktualnie używane do produkcji szczepionek zostały pobrane dawno temu z aborcji, nie implikują one już tamtego moralnie złego współdziałania nieodzownego dla negatywnej oceny moralnej użycia szczepionek. Szczególnie ważna jest końcowa konkluzja: „Uważamy, że ze spokojnym sumieniem mogą być używane wszystkie szczepionki polecane klinicznie, a korzystanie z takich szczepionek nie oznacza akceptowanej współpracy z aborcją. Jednak […] powinno się dążyć do tego, aby szczepionka w jej przygotowaniu nie miała żadnego odniesienia do materiału pochodzącego z aborcji, podkreślając zarazem odpowiedzialność moralną za szczepienie, aby nie powodować poważnych zagrożeń dla zdrowia […] społeczeństwa”. Syntetycznie formułuje wniosek etyczny jeden ze współczesnych dokumentów bioetycznych Kościoła, który wprost odnosi się do dyskutowanego problemu. Należy podkreślić „zróżnicowaną odpowiedzialność i ważne racje, które mogłyby po części usprawiedliwić moralnie wykorzystanie tego «materiału biologicznego»”. Za taką rację uważa się „zagrożenie życia […], które może upoważnić […] do zastosowania szczepionki wyprodukowanej przy użyciu linii komórkowych niegodziwego pochodzenia, niemniej jednak pozostaje obowiązek, by wyrazić swój sprzeciw i zażądać od osób odpowiedzialnych za systemy opieki zdrowotnej, by dostępne były inne rodzaje szczepionek” . Taki sprzeciw wyraża wiele osób przeciwnych aborcji, a instytucjonalnie m.in. Kościół katolicki. Patrząc z perspektywy rodziców dzieci zobowiązanych do szczepienia, pojawia się istotny problem moralny, mianowicie współpracy materialnej przy dokonaniu aborcji. Jeżeli kwestia odrzucenia kontrowersyjnych szczepionek przedstawiana jest przez środowiska katolickie jako obowiązek sprzeciwu sumienia. To na rodziców wywierany jest nacisk o charakterze religijnym, a stąd niedaleko do podjęcia decyzji o uchyleniu się od szczepień dzieci. Istotna kwestia dotyczy tu stopnia posiadanej poprawnej wiedzy (przedstawionej wyżej) dotyczącej rozstrzygnięcia tego problemu przez kompetentną instytucję Kościoła katolickiego. Uzupełnienie i precyzacja wiedzy rodziców umożliwi im podjęcie poprawnej decyzji, jaką jest zgoda na zaszczepienie dzieci – przy spełnieniu wskazanych warunków. Funkcjonujące w społeczeństwie błędne opinie m.in. o tym, że dla produkcji szczepionek na bieżąco zabija się nienarodzonych, wprowadzają zamęt i skutkują decyzjami nieodpowiedzialnymi. Stopień odpowiedzialności rodziców za odrzucenie szczepień zależny jest od stopnia ich błędnej wiedzy i kroków podjętych dla uzyskania poprawnych informacji. Wydaje się, że także instytucjonalny Kościół i jego przedstawiciele zobowiązani do przekazu poprawnej nauki moralnej ponoszą tu pewną odpowiedzialność za szkodliwe zaniechanie szczepień, jeśli nie podjęli wystarczającego wysiłku, aby zmienić błędne przekonania. Drugim motywem odmawiania bądź opóźniania wykonywanych szczepień są przekonania osobiste lub filozoficzne. Zdaniem zwolenników takiej motywacji, stosowanie szczepionek wydaje się niezgodne z ludzką intuicją, stąd nie należy ich akceptować. Odnajdujemy w tej grupie rodziców, którzy dostrzegają pozytywną stronę kontaktu ich dzieci z chorobami, którym da się zapobiec, ponieważ na tej drodze tworzą się przeciwciała i wzrasta odporność. „Jeśli ich dziecko nabędzie odporność w czasie choroby, to będzie to korzystne dla niego w perspektywie długoterminowej, ponieważ pomoże zwiększyć odporność dziecka w wieku dorosłym”. Inni akcentują, iż naturalna odporność jest lepsza niż odporność nabyta przez szczepienia. Jeszcze inni podnoszą, iż negatywne następstwa szczepień przeważają nad ich korzyściami, zaś choroby te nie zagrażają życiu. Dlatego rodzice nie chcą, aby do organizmu ich dzieci wprowadzać dodatkowe wirusy, natomiast zdrowy styl życia i odżywiania dzieci zmniejsza, ich zdaniem, zachorowalność na choroby okresu dziecięcego. Czytając takie i podobne opinie, jesteśmy w centrum dyskusji, która aktualnie toczy się w związku z COVID-19. Różne stanowiska w tej kwestii odzwierciedlały nawet odmienne strategie poszczególnych państw przyjęte w ramach walki z pandemią. Nie powinno więc dziwić, że stopień wątpliwości i zamieszanie dotyczące zasadności szczepień nie tylko się nie zmniejszają, lecz wręcz przeciwnie, mogą narastać. Nawet jeżeli logika powyższych argumentów pozostawia wiele do życzenia w konfrontacji z zasadami wakcynologii, to jest stale konfrontowana z medialnie nagłośnionymi opiniami guru środowisk antyszczepionkowych. Mało kto zwraca uwagę na fakt, że wielu z tych przeciwników szczepień nie posiada wiedzy medycznej, stosuje techniki manipulacyjne i ma na uwadze raczej własne korzyści niż dobro dzieci. Odpowiedzialność moralna rodziców uczciwie szukających dobra swoich dzieci może być poważnie zmniejszona, jeśli konfrontowani są z takimi informacjami, które utwierdzają ich w decyzji o zaniechaniu szczepień. W tym kontekście należy też wspomnieć o obowiązkach edukacyjnych państwa (Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwa Zdrowia, Głównego Inspektora Sanitarnego). „Prawo do informacji jest jednym z podstawowych praw pacjenta. Szczególnie przy wykonywaniu szczepień ochronnych, w związku z mnogością informacji na ten temat, nie zawsze mających pokrycie w literaturze fachowej, pacjent powinien być szczególnie dokładnie informowany” . Jeżeli w Sejmie Rzeczpospolitej procedowany jest projekt Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej STOP NOP przeciw obowiązkowym szczepieniom ochronnym, mający poparcie także części posłów, nawet medyków, a ze strony organów odpowiedzialnych za zdrowie obywateli nie ma adekwatnej reakcji sprzeciwu, to można pytać, jak taki przekaz wpływa na decyzje rodziców odnośnie do szczepień dzieci. Uderzająca jest przy tym bierność Ministerstwa Zdrowia w dziedzinie przekazu wiedzy dotyczącej szczepień. Zestawiając aktywność przeciwników szczepień i pasywność środowisk odpowiedzialnych za promowanie dobrodziejstwa szczepień, można zasadnie zwolnić rodziców przynajmniej z części odpowiedzialności w przypadku uchylania się od szczepień dzieci. Kwotowo motywem powodującym największą liczbę odmów jest obawa o bezpieczeństwo szczepionek, zwłaszcza zespolonych. W świetle badań większe obawy dotyczące bezpieczeństwa stosowanych szczepionek wyrażali rodzice starsi, lepiej wykształceni i mieszkańcy miast (Rogalska et al., 2010a, p.96). Informacje uzyskiwane przez rodziców pochodzą w równej mierze z mediów, internetu, od rodziny i przyjaciół, a najwięcej szkody zdaje się powodować celowa dezinformacja odnośnie do szczepionek rozprzestrzeniana przez grupy antyszczepionkowe. Nie do przecenienia jest w tym przypadku rola portali społecznościowych (często tematycznych), które gromadzą informacje dotyczące problemów ze składnikami szczepionek (np. tiomersal) i zastraszają, że szczepionki mogą powodować poważne szkody zdrowotne. Takie doniesienia nasilają obawy dotyczące bezpieczeństwa tych szczepionek. Kolejny wątek dotyczący bezpieczeństwa doszedł do głosu w badaniach bazujących na 1045 wywiadach telefonicznych: „Obawy rodziców związane były z nadmierną ich zdaniem liczbą szczepień wykonywanych u dzieci w ciągu stosunkowo krótkiego przedziału czasu”. Podsumowując, czynnikiem dominującym wśród przekonań rodziców uchylających się od szczepień dzieci jest niedostateczna lub błędna wiedza na temat samych szczepionek, ale w jeszcze większym stopniu odnośnie do wpływu szczepień na zdrowie dziecka. Z diagnozowanej w wielu badaniach z niewiedzy wynikają błędne decyzje rodziców. Wniosek nasuwa się jednoznaczny: „aby poprawić sytuację, należy edukować społeczeństwo poprzez rzetelne kampanie społeczne. Bardzo dużą rolę powinien odgrywać tutaj personel medyczny, a szczególnie położne, lekarze rodzinni i pediatrzy”, którzy cieszą się w Polsce największym zainteresowaniem rodziców, jak to wynika z badań. Pytając o możliwe działania zmniejszające szkodliwy wpływ czynników zaburzających na rodziców decydujących o szczepieniu dzieci, docieramy więc do antidotum w postaci edukacji społecznej. Nie da się zaprzeczyć, że przynajmniej w rodzimych realiach „kształtowanie właściwych postaw wobec szczepień ochronnych jest procesem długotrwałym i złożonym, w którym uczestniczą różne osoby i instytucje, a decydującą rolę edukacyjną w tym zakresie odgrywa personel medyczny”. Na pierwszym miejscu lekarze podstawowej opieki zdrowotnej winni prowadzić edukację, jeśli chodzi o szczepienia ochronne, gdyż poprzez edukowanie rodziców zwiększa się ich wiedza na ten temat. Lekarz jest najbardziej wiarygodnym źródłem informacji o szczepieniach. Pewna grupa rodziców wręcz takiej informacji oczekuje. Można ją połączyć z przekazaniem materiałów drukowanych odnoszących się do szczepień, które jednak nie zastąpią rozmowy lekarza z rodzicem, a jedynie mogą dopełnić dialogu. W ramach przekazywanej wiedzy istotne jest, aby wyakcentować, iż szczepienia mają chronić dzieci przed chorobami i są bezpieczne. Aby rozmowa między lekarzem a rodzicem była skuteczna, należy ją dopasować do postaw i motywacji rodziców odnośnie do szczepień dzieci . Postawa oraz poglądy, jakie reprezentuje lekarz wykonujący szczepienia, są bardzo ważne dla rodzica, gdyż medyk jest autorytetem w kwestii zdrowia dzieci. Dlatego niepokojący jest fakt, iż niektórzy lekarze są przeciwni wykonywaniu szczepień, inni zaś wykazują się niewiedzą w tej problematyce. Lekarze powinni się dokształcać w zakresie wakcynologii, aby odpowiedzieć kompetentnie na pytania rodziców. Obok wiedzy istotnym czynnikiem modyfikującym są też umiejętności komunikacyjne lekarza. Proces indywidualizacji wyposaża człowieka w różnorodność życiowych doświadczeń, bogactwo światopoglądowe, ale co najważniejsze, w narzędzia pomagające decydować o samym sobie. Dochodzi do dokonywania wyborów na podstawie własnych wartości, przekonań i celów egzystencjalnych, przez wzgląd na swoją autonomiczność. Jeśli pacjent widzi, że lekarz kieruje się troską o niego i jego dziecko oraz akceptuje jego wybory, jest bardziej skłonny wyrazić świadomą zgodę na szczepienia. „Poprzez przekazywanie rodzicom wyczerpującej wiedzy na temat skutecznych i bezpiecznych metod ochrony zdrowia ich dzieci, m.in. szczepień, pracownik ochrony zdrowia staje się autorytetem i wiarygodnym źródłem informacji. Nawiązanie kontaktu z rodzicami, opartego na zaufaniu i bezpieczeństwie, oraz wykorzystanie umiejętności komunikacyjnych pozwalają na przekazanie rodzicom niezbędnej wiedzy, koniecznej do podjęcia decyzji o szczepieniach". Skorelowanie lojalności lekarza z zaufaniem rodzica pozwala osłabić wspomniany na początku artykułu konflikt pomiędzy zmniejszaniem się zaufania do instytucji opieki zdrowotnej a mocnym akcentowaniem autonomii pacjenta. Amerykańscy etycy, T.L. Beauchamp i J.F. Childress, zaproponowali następującą definicję świadomej zgody: „ktoś udziela świadomej zgody na interwencję wtedy (a może wtedy i tylko wtedy), gdy jest kompetentny w działaniu, otrzymuje pełną informację, rozumie ją, działa dobrowolnie i przyzwala na interwencję” . Definicję tworzy pięć elementów, którymi są: „kompetencja, ujawnienie informacji, rozumienie sytuacji przez pacjenta, dobrowolność, zgoda”. Działając edukacyjnie według takiego modelu, można ułatwić rodzicom wybór właściwej opcji dotyczącej szczepień, która ochroni zarówno ich dziecko, jak i społeczeństwo. Dobre skutki edukacji społecznej zdają się potwierdzać wyniki badań CBOS (porównawczo) z roku 2013 i 2019. W najnowszym raporcie następująco podsumowano postęp, będący efektem działań edukacyjnych. „W ciągu ostatnich pięciu lat, od kiedy monitorujemy tę kwestię, bardzo wyraźnie poprawiło się nastawienie Polaków do szczepień, a szczególnie duża poprawa nastąpiła w ciągu ostatniego półtora roku. W stosunku do lipca 2017 roku wyraźnie wzrósł odsetek badanych uważających, że szczepienia są bezpieczne (wzrost o 13 punktów procentowych) oraz negujących stwierdzenie, że szczepienia mogą wywoływać poważne zaburzenia rozwojowe (wzrost o 14 punktów). Przybyło również respondentów uważających, że szczepienia są najskuteczniejszym sposobem ochrony przed poważnymi chorobami (wzrost o 7 punktów w stosunku do lipca 2017 roku) oraz że szczepienie dzieci powoduje więcej dobrego niż złego (wzrost o 5 punktów). Bardzo znacząco zwiększył się także odsetek badanych sprzeciwiających się opinii, że szczepienia promowane są głównie dlatego, iż leży to w interesie koncernów farmaceutycznych (wzrost o 16 punktów). Obecnie Polacy częściej niż półtora roku temu uważają, że szczepienia przeciw najgroźniejszym chorobom zakaźnym powinny być obowiązkowe (87%, wzrost o 7 punktów procentowych), a rzadziej opowiadają się za dobrowolnością szczepień (spadek o 3 punkty, do 9%)”. Wygląda na to, że dominująca część rodziców jednoznacznie akceptuje same szczepienia, jak i obowiązek szczepienny. Problem w tym, że równolegle lawinowo rośnie liczba odmów ze strony rodziców nieprzekonanych. Okazuje się więc, że wysiłek edukacyjny i działania informacyjne muszą zostać zintensyfikowane wobec agresywnej propagandy ruchów antyszczepionkowych. Wśród modyfikacji proponowanych przez samych rodziców warto odnotować: większą indywidualizację kalendarza szczepień, większą dostępność szczepionek pojedynczych dla osób, które nie chcą szczepić dzieci szczepionkami skojarzonymi, zaś w przypadku rodziców, którzy obawiają się skutków ubocznych szczepień, możliwość rozmowy i wyjaśnienia wątpliwości oraz pogłębienia wiedzy. Wszystkie te wysiłki, od edukacji poczynając, mają pomóc rodzicom w podjęciu właściwych wyborów i decyzji w zakresie szczepień dzieci. Jeżeli mamy mówić o odpowiedzialności moralnej rodziców za zaniedbanie zdrowia dzieci, konieczne jest wskazanie także czynników zaburzających, które utrudniają lub uniemożliwiają właściwe wybory. Jak pokazała analiza dostępnych wyników badań i publikacji, wielu rodziców konfrontowanych jest z brakiem wiedzy lub poprawnej wiedzy na temat szczepień, ich potrzeby, zagrożeń i dobrodziejstw. Im większa jest ta niewiedza, często niezawiniona, tym mniejsza odpowiedzialność rodziców, ale też większy ciężar gatunkowy zaniedbań ze strony osób i instytucji odpowiedzialnych za edukację w zakresie szczepień obowiązkowych. Tym większa też odpowiedzialność moralna przeciwników szczepień, którzy celowo manipulują informacjami dotyczącymi szczepień, wprowadzają w błąd i rozbudzają negatywne emocje. Wydaje się, że najłatwiej obciążyć winą rodziców uchylających się od szczepień, podczas gdy zaniedbania i działania szkodliwe mają wyraźnie szerszy krąg sprawców. ( publikacja p. Piotr Jan Morciniec)