Stowarzyszenie Zawodowe Kardiologów Interwencyjnych (SZKI) wystosowało list otwarty do premier Beaty Szydło, w którym prosi szefową rządu o interwencję w Ministerstwie Zdrowia i wstrzymanie planowanej od 1 stycznia 2017 roku kolejnej obniżki wycen procedur z zakresu kardiologii interwencyjnej.
"Zwracamy się do Pani z dramatycznym apelem o ratowanie polskiej kardiologii i kardiochirurgii, których rozwój oraz perspektywy na przyszłość są w chwili obecnej bardzo poważnie zagrożone działaniami podejmowanymi przez Ministerstwo Zdrowia oraz podległe temu Ministerstwu podmioty, tj. Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji oraz Narodowy Fundusz Zdrowia” - napisali lekarze.
Kardiolodzy przypominają w liście, że średnio co szósty Polak choruje na schorzenia sercowo-naczyniowe i wymaga leczenia kardiologicznego, zaś zgodnie z danymi GUS, zgony z przyczyn kardiologicznych stanowią blisko 48% wszystkich notowanych rocznie w skali kraju. Choroby serca generują nadumieralność osób w wieku produkcyjnym, szczególnie mężczyzn, i są główną przyczyną skrócenia długości życia Polaków. Walka z chorobami serca na wczesnym etapie, po to aby nie dopuścić do wystąpienia niewydolności serca skutkującej zgonem lub trwałym inwalidztwem, powinna być najwyższym priorytetem każdego Rządu Rzeczpospolitej Polskiej.
„Kardiologia, kardiologia inwazyjna i kardiochirurgia nie są w żadnej mierze priorytetem obecnych włodarzy Ministerstwa Zdrowia. Minister Konstanty Radziwiłł oraz podlegli mu wiceministrowie nie kontynuują idei śp. prof. Zbigniewa Religii, którego myślą przewodnią było zbudowanie nowoczesnej polskiej kardiologii oraz ustalenie właściwych priorytetów i podziałów środków publicznych na leczenie chorób układu krążenia, zgodnych ze standardami krajów Unii Europejskiej i Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju - OECD. Pomimo wzrostu z roku na rok wydatków publicznych na ochronę zdrowia w Polsce, wydatki na leczenie chorób układu krążenia maleją. W porównaniu do innych krajów na podobnym poziomie rozwoju powinniśmy wydawać 1,5-2 razy więcej na leczenie tych najgroźniejszych schorzeń cywilizacyjnych” - napisali lekarze.
Zdaniem kardiologów, działania podejmowane od maja bieżącego roku przez Ministerstwo Zdrowia, AOTMiT i NFZ, zamiast unowocześniać procedury sercowo-naczyniowe i poprawiać dostępność do leczenia kardiologicznego, uwsteczniają medycynę sercowo-naczyniową i „cofają nas o kilkadziesiąt lat do ubiegłego wieku”.
"Niekorzystne zmiany nabierają rozpędu, dlatego też zwracamy się do Pani Premier z apelem o wysłuchanie naszych racji i spowodowanie wstrzymania przewidzianych na 1 stycznia 2017 r. obniżek taryf, przynajmniej do czasu dokonania nowoczesnego przebudowania koszyka usług sercowo-naczyniowych i ponownej, rzetelnej i merytorycznej ich wyceny - zgodnie ze standardami obowiązującymi w innych rozwiniętych krajach Unii Europejskiej, gdzie na procedury sercowo-naczyniowe przeznacza się od 15 do 25% budżetu szpitalnego, podczas gdy w Polsce jest to tylko 10%! Apelujemy również o uwzględnienie potrzeby rozszerzenia sieci szpitali o placówki pełniące dyżury kardiologiczne tak, by Polacy, również Ci z mniejszych miast i wsi, mogli być w pełni zabezpieczeni w przypadku wystąpienia chorób układu sercowo-naczyniowego" - czytamy w liście.
Komentarze
[ z 1]
Choroby układu sercowo-naczyniowego stanowią ogromny problem w Polsce i na świecie. Bardzo dobrze, że inne kraje UE przeznaczają nawet 25% budżetu szpitalnego na ich leczenie. Skoro tak wiele ludzi rocznie umiera z powodu schorzeń kardiologicznych powinno się odpowiednio zadbać o dofinansowanie kardiochirurgii i kardiologii. Jeżeli w Polsce jest to tylko 10% budżetu powinniśmy się zastanowić co jest ważniejszego od problemu z powodu którego rocznie odnotowuje się najwięcej zgonów. Rozumiem że służba zdrowia próbuję rozłożyć po równo pieniądze pomiędzy poszczególne oddziały ale niestety są takie miejsca gdzie funduszy nie może zabraknąć. Wszyscy wiedzą że najważniejszy jest zawsze blok operacyjny. Niektóre oddziały mają pierwszeństwo przed innymi. Obniżenie kwot przeznaczonych dla oddziałów leczących choroby sercowo-naczyniowe spowoduje jedynie pogłębienie problemu. Jak sytuacja ma się poprawić skoro pieniędzy będzie mniej? Powinniśmy się raczej zastanowić nad zwiększeniem dofinansowania jednostek zajmujących się chorobami sercowo-naczyniowymi. Punkty pomocy również są bardzo istotne. Nie tylko w wielkich miastach pacjenci powinni mieć dostęp do szybkiej pomocy. W sytuacji zagrożenia życia liczy się czas i często nie ma go wystarczająco dużo aby przewieźć pacjenta do większego ośrodka.