Jazda na rowerze do pracy jest ważną strategią zapobiegania czynnikom ryzyka sercowo-naczyniowego, które mogłyby prowadzić do chorób serca- według dwóch oddzielnych badań opublikowanych jednocześnie w „American Heart Association's journal Circulation" oraz „Journal of American Heart Association".
Aktywne dojazdy - poprzez chodzenie pieszo lub na rowerze do i z pracy oraz w innych celach, takich jak zakupy spożywcze i przewożenie dzieci - jest to forma ćwiczeń, które mogą stać się częścią codziennego życia.
Dla wielu, chodzenie pieszo i jeżdżenie na rowerze nie tylko przyczynia się do wzrostu dziennego poziomu aktywności fizycznej i poprawy stanu zdrowia, ale także jest korzystne pod względem kosztów i czasu alternatywnych dojazdów samochodem lub komunikacją miejską - przy jednoczesnym zmniejszeniu czasu spędzanego w korkach oraz zanieczyszczenia powietrza i hałasu.
Chociaż aktywne dojazdy został już wcześniej związane z mniejszym ryzykiem chorób serca i przedwczesnej śmierci, tylko kilka badań specjalnie oceniła korzyści zdrowotne wpływające na układ krążenia wynikające z poruszania się na rowerze. Niewiele też badało wpływ zmiany trybu dojazdów do pracy, z samochodu i środków transportu publicznego na aktywne dojazdy.
Celem badania „Circulation" było zbadanie związku między jazdą rowerową, zmianą nawyków rowerowych, a ryzykiem choroby niedokrwiennej serca u duńskich kobiet i mężczyzn.
Wyniki pokazały, że 45 000 osób dorosłych w Danii w wieku 50-65 lat, którzy regularnie jeździli na rowerze do pracy lub dla rozrywki, mieli między 11 a 18 procent mniej zawałów serca w ponad 20-letniej obserwacji.
Analiza wykazała, że pewna ochrona przed chorobami serca została osiągnięta w ciągu zaledwie 30 minut jazdy na rowerze w tygodniu. Uczestnicy, którzy zmienili swoje nawyki i przenieśli się na jazdę rowerze w ciągu pierwszych 5 lat obserwacji mieli 25 procent mniejsze ryzyko wystąpienia chorób serca, w porównaniu z mężczyznami i kobietami, którzy nie korzystali z rowerów w następnym okresie 15 lat.
Choć wyniki są obiecujące, naukowcy twierdzą, że nie są w stanie udowodnić, że rower używany w celu dojazdów lub wypoczynku zapobiega zawałom serca. Wyniki naświetlają jednak, że uczestnicy, którzy regularnie jeździli na rowerze mieli mniej zdarzeń sercowo-naczyniowych, co jest zatem dobrym wskaźnikiem, że jazda na rowerze jest korzystna dla zdrowia układu sercowo-naczyniowego.
Regularna jazda na rowerze mogłaby przyczynić się do uniknięcia 7 procent zawałów serca
„Znalezienie czasu na ćwiczenia może być trudne dla wielu ludzi, więc lekarze pracujący w dziedzinie zapobiegania ryzykom związanym z incydentami sercowo-naczyniowymi powinni rozważyć promowanie roweru jako środka transportu," przypomina dr Anders Grøntved, starszy autor badania i profesor Epidemiologii Aktywności Fizycznej na Uniwersytecie Południowej Danii.
Uczestnicy byli pytani o ich nawyki rowerowe na początku badania, a następnie ponownie 5 lat później. Dodatkowo Grøntved i współpracownicy zapisali nawyki dotyczące ćwiczeń, poziom aktywności fizycznej oraz częstotliwość jazdy rowerem dla wszystkich uczestników, a także czynniki ryzyka chorób serca, takie jak ciśnienie krwi, waga, cholesterol, palenie tytoniu, dieta i spożywania alkoholu.
Ogółem, w 20-letniej obserwacji było 2 892 zawałów serca, z których ponad 7 procent można było uniknąć, jeżdżąc regularnie na rowerze, dodaje zespół.
„Kolarstwo rekreacyjne i w celu dojeżdżania do pracy jest łatwym sposobem na fizyczną aktywność jako część życia codziennego w nieustrukturyzowany i nieformalny sposób. W oparciu o wyniki, władze zdrowia publicznego, rządy i pracodawcy powinni rozważyć inicjatywy promujące jazdę rowerową jako sposób na wsparcie dużych wysiłków profilaktyki chorób układu krążenia ", mówi mgr Kim Blond, główny autor badania i asystent na Uniwersytecie Południowej Danii.
W badaniu z „Journal of the American Heart Association", podobnie, naukowcy zbadali potencjalne związki dojeżdżania rowerem do pracy na początku badań ze zmianą tego nawyku a 10-letnią częstością występowania otyłości, nadciśnienia, hipertriglicerydemią i upośledzoną tolerancji glukozy u kobiet i mężczyzn z północnej Szwecji.
Zespół również oceniał, czy czynniki genetyczne i inne czynniki wpływały na ten związek i zbadali procent tych czynników ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, którym można by zapobiec, jeśli wszyscy uczestnicy badania nadal jeździliby na rowerze lub dojeżdżaliby rowerem do pracy, w czasie 10-letniej obserwacji.
Zamiana biernego na aktywne dojeżdżanie do pracy obniżyła wszystkie czynniki ryzyka
W ciągu dziesięciu lat, u ponad 20 000 osób w wieku 40-70 lat oceniano nawyki dotyczące dojazdów, wagi, poziomu cholesterolu, glukozy i ciśnienia krwi.
Na początku badania, w porównaniu z pasywnymi dojeżdżającymi - którzy dojeżdżali do pracy samochodem lub używali transportu publicznego - uczestnicy, którzy dojeżdżali do pracy na rowerze, okazali się być o 15 procent mniej narażeni na otyłość, 13 procent mniej narażeni na wysokie ciśnienie krwi, o 15 procent mniej prawdopodobni, by mieć wysoki poziom cholesterolu oraz 12 procent mniej prawdopodobni, aby rozwinąć stan przedcukrzycowy lub cukrzycę.
Naukowcy wykazali, że po 10 latach, osoby, które przeszły z pasywnego do aktywnego trybu dojazdów były również mniej narażone na otyłość, nadciśnienie, czy podwyższony poziom cholesterolu lub cukrzycę, w porównaniu z nieaktywnie dojeżdżającymi.
Dr Paul Franks- starszy autor badania, profesor na Wydziale Nauk Klinicznych Uniwersytetu w Lund w Szwecji oraz gościnnie profesor Uniwersytetu w Umeå w Szwecji - i jego zespół, odkryli, że po 10 latach, ludzie, którzy zaczęli dojeżdżać na rowerze do pracy lub ci, którzy od początku praktykowali ten nawyk, mieli wspólnie o 39 procent zmniejszone ryzyko otyłości, o 11 procent niższe ryzyko wysokiego ciśnienia krwi, o 20 procent zmniejszone ryzyko wysokiego cholesterolu, a do tego mieli spadek ryzyka cukrzycy o 18 procent.
„Znaleźliśmy aktywną metodę dojazdów, która ma dodatkowe zalety bycia zarówno efektywną, tańszą i przyjazną dla środowiska, jak i jest również doskonała dla zdrowia. Liczniejsze zalety aktywnego dojeżdżania do pracy niż zorganizowanych ćwiczeń mogą pomóc lekarzom przekazać zalecenie, które wielu pacjentów będzie mogło wdrożyć łatwiej niż zapisywanie się do siłowni, bieganie, lub przyłączenie się do drużyny sportowej", dodaje dr Paul Franks.
Naukowcy zwracają uwagę, że mimo, że osoby, które jeździły na rowerze przez dłuższy czas lub częściej, doświadczali małych dodatkowych korzyści w zakresie redukcji ryzyka, to nie było minimalnej ilości czasu lub odległości wymaganej w celu zmniejszenia ryzyka wystąpienia czynników ryzyka sercowo-naczyniowego.
Zdaniem autorów badań, szacuje się, że przejście z pasywnego do aktywnego trybu dojazdów może zapobiec 24 procentom przypadków otyłości, 6 procentom rozpoznań nadciśnienia, 13 procentom diagnoz hipercholesterolemii oraz 11 procentom przypadków cukrzycy.
„Naprawdę dobrą wiadomością jest to, że nigdy nie jest za późno, aby korzystać z aktywnego trybu życia. Ludzie, którzy zmienili z pasywnej na aktywną formę dojazdów, zauważyli znaczące korzyści w ich układzie krążenia" podsumowuje Franks.
Komentarze
[ z 14]
Spotkałam się kiedyś nawet z pomysłem (nie pamiętam czy doszedł on do skutku chociaż na jakiś czas, czy zatrzymał się w fazie idei), aby osobom, które zdecydują się dojeżdżać do pracy jednośladami wypłacać dodatki do pensji. Może się to wydawać pomysłem nieco kuriozalnym, przynajmniej na pierwszy rzut oka. W końcu, poco rowerzystom dodatki do pensji, jeśli przecież nie potrzebują wydawać pieniędzy ani na bilety miesięczne na komunikację miejską, ani tym bardziej na paliwo i utrzymanie samochodu. Ale z drugiej strony można by potraktować taką finansową zachętę, jako inwestycję, która przecież się zwróci. Chociażby w postaci bardziej wydajnych pracowników. Nie od dziś w końcu wiadomo, że człowiek zdrowy fizycznie jest również w lepszej kondycji psychicznej, a także w lepszym stopniu wydajna jest jego praca. Z drugiej strony trzeba też przecież pamiętać, że codzienny, regularnie podejmowany wysiłek fizyczny, a w tym w szczególności wysiłek tlenowy jakiego dostarcza między innymi jazda rowerem właśnie jest najlepszym sposobem na przedłużenie zdrowia i sprawnego funkcjonowania układu sercowo- naczyniowego. O tym należy przede wszystkim pamiętać i traktować jako główny priorytet i zaletę pomysłu, aby motywować społeczeństwo do zwiększonej częstotliwości korzystania z roweru jako źródła transportu.
Sama jestem fanką rowerów i aktywności fizycznej jako takiej. Uważam, że jest to świetny pomysł, aby również lekarze chociażby w ramach profilaktyki zdrowotnej promowali kulturę fizyczną. I to nie tylko w formie przykazywania pacjentom, że "mają się więcej ruszać", bo to dla wielu naszych podopiecznych tak na prawdę nic konkretnego nie oznacza i oni w dalszym ciągu nie będą mieć pojęcia co mają robić, żeby dłużej zachować dobrą kondycję i zdrowie. Trzeba społeczeństwu wskazywać alternatywy. Co mogą robić, aby czuć się zdrowo i żeby ich ciała pozostawiały równie wolne od chorób. Przynajmniej tych, na które można wpływać poprzez stosowanie właściwej profilaktyki uwzględniającej między innymi wysiłek fizyczny. Rower ma tą zaletę, że nie obciąża tak stawów jak na przykład bieganie, a jednocześnie nie jest kosztowny jak chodzenie na zajęcia zorganizowane w klubach fitness czy chociażby na basen. W dodatku w wielu przypadkach pozwala wręcz zaoszczędzić finanse, chociażby jeśli ktoś dojeżdżał do pracy wykorzystując do tego celu samochód i podróżował w nim sam w pojedynkę. Może się okazać, że jeśli nie względy zdrowotne jako takie, to wykonanie bilansu zysków i strat w postaci oszczędności dokonanych na paliwie jaki nie został przepalony okażą się wystarczające by zachęcić do zmiany środka lokomocji na jednoślad właśnie. Gońmy Europe. Marzę o tym byśmy za kilka lat pod względem sposobu poruszania się po mieście stali się drugą Holandią!
Biorąc pod uwagę duże zainteresowanie tekstem o czym można wnioskować na podstawie komentarzy, wydaje się zaskakujące, że wciąż mała cześć społeczeństwa wykorzystuje ten środek transportu jako podstawowy sposób komunikacji w granicach miasta. Skoro lekarze podzielają opinie, że powinno się wykorzystywać rower jako sposób, aby docierać do pracy, szkoły czy w ogóle jako podstawowy sposób komunikacji, to może warto byłoby przekonywać do tego pacjentów podczas wizyt w gabinetach przychodni podstawowej opieki zdrowotnej. Zdaję sobie sprawę, że mając do dyspozycji siedem minut na wizytę jednego pacjenta nie zawsze będzie to możliwe, ale chociażby wspomnieć o tym, że byłoby dobrze przesiąść się z autobusu, a tym bardziej samochodu na jednoślad by nie zaszkodziło, a kto wie, czy przynajmniej części pacjentów nie udałoby się w ten sposób przekonać do przestrzegania zdrowszego trybu życia? Kto wie, zawsze warto spróbować, zwłaszcza teraz w okresie wiosny oraz zbliżającego się lata, kiedy słońce sprzyja aktywności na świeżym powietrzu.
Coraz częściej słyszy się o tym, jak ważna jest aktywność fizyczna dla naszego zdrowia. Nie inaczej jest w przypadku serca. Wydaje mi się, że bardzo ważne jest postawienie na aktywność fizyczną, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy nasza praca jest coraz bardziej statyczna. To sprzyja rozwojowi wielu chorób cywilizacyjnych. Dodatkowo warto zadbać również o prawidłową dietę, która również ma bardzo ważną rolę. To są dwa czynniki, na które możemy wpłynąć my sami. Inaczej jest przypadku chociażby smogu, na który nie mamy wpływu. Jak się okazuje, jest ona bardzo szkodliwy dla naszego układu sercowo naczyniowego. Cząsteczki wchodzące w skład smogu mają niekorzystny wpływ na śródbłonek naczyń krwionośnych. Powoduje to, że rozkurczają się one w stopniu, który nie jest wystarczający. Skutkiem tego, jest wzrost ryzyka choroby wieńcowej, rozwoju miażdżycy czy zawału serca. W komentarzach poruszono bardzo ważny temat odnośnie nagród dla pracowników, którzy rezygnują z dojeżdżania do pracy własnymi autami lub komunikacją miejską na rzecz rowerów. Jeżeli chodzi o poruszanie się na rowerze oraz problem smogu, to w Krakowie (gdzie problem smogu jest bardzo duży) właściciele wielu firm świetnie połączyli te dwie sprawy. Mianowicie pracownikom, którzy zdecydowali się aby dać premię tym, którzy zdecydują się na dojeżdżanie do pracy rowerem. Według mnie jest to świetny pomysł ponieważ skorzystają na tym zarówno pracownicy jak i środowisko. Dzięki temu na ulicy chociaż w pewnym stopniu pojawi się mniej samochodów, jednak małymi krokami jest się w stanie zdziałać bardzo dużo. Innym bardzo dobrym pomysłem na to, aby dbać o zdrowie swoich pracowników jest oferowaniem im kart, które upoważniają do bardzo dużych zniżek czy to na basenie lub siłowni. To bardzo ciekawe informacje, że wystarczy 30 minut jazdy na rowerze tygodniowo aby w pewnym stopniu zmniejszyć ryzyko chorób serca. Wydawać by się mogło, że to bardzo krótko, ale warto zwrócić uwagę na to, że w dzisiejszych czasach ludzie bardzo często nie mają czasu na uprawianie sportu. Żyją tylko pracą, do tego towarzyszy im ogromny stres. To sprawia, że po powrocie do domu myśli się tylko o odpoczynku. Zatem jak wspomniano w artykule świetny sposobem byłoby dojeżdżanie do pracy rowerem. Tak jak to się promuje chociażby w Krakowie. Wracając jednak do tematyki, wpływu aktywności fizycznej na kondycję naszego serca. Choroby cywilizacyjne stają się coraz większym problemem w naszym kraju. Zdrowe osoby raczej nie muszą konsultować się przed rozpoczęciem regularnej aktywności, jednak warto wspomnieć, że osoby, które są po zawale lub operacjach serca, powinni skonsultować się ze swoim lekarzem prowadzącym. W tych przypadkach ważne jest aby unikać jednorazowego, bardzo dużego nakładu sił, który może powodować skoki ciśnienia, niebezpieczne podczas schorzeń kardiologicznych. Podczas regularnego wysiłku fizycznego krew jest aktywnie przepompowywana przez serce, co sprawia sprawność serca jeżeli chodzi o kurczenie i rozkurczanie. Na skutek tego, dochodzi do poprawy przepływu krwi w naczyniach, co reguluje ciśnienie krwi. Aktywność fizyczna u osób zdrowych jest w stanie w pewnym stopniu zapobiec rozwojowi nadciśnienia tętniczego, a jeżeli chodzi u osób u których to schorzenie już występuje to w znacznym stopniu można spowodować jego rozwój. Po pewnym czasie częstość akcji serca zmniejsza się, co pozwala na jego bardziej ekonomiczną pracę i odporniejsze na arytmię. Bardzo ważne, aby przeprowadzać tzw. trening tlenowy, czyli taki podczas którego nie dochodzi do zbyt dużej zadyszki, która nie pozwala nam chociażby na rozmowę. Dlatego warto jest zdecydować się na rower tak jak wspomniano w artykule, jednak warto też zwrócić się na szybki spacer, nordic walking. We wszystkim bardzo ważne jest aby zachować odpowiedni umiar ponieważ bardzo często osoby chociażby z nadwagą, czy zwyczajnie wcześniej nietrenujące chcą osiągnąć jak najlepsze wyniki w jak najkrótszym czasie. W takich sytuacjach bardzo często dochodzi do różnych, nawet poważnych kontuzji, które potrafią wykluczyć z aktywności nawet na kilka miesięcy. Lekarze ostrzegają również, że najbardziej korzystny dla zdrowia jest umiarkowany wysiłek, a zbyt forsujące ćwiczenia mogą mieć negatywny wpływ na serce. Warto więc jest połączyć wiedzę lekarzy, a także trenerów personalnych, którzy wspólnymi siłami mogą ułożyć dostosowany plan do zdrowia i możliwości danego pacjenta. Regularna aktywność fizyczna powinna stawać się stałym elementem naszej codzienności. Warto jest do niej zachęcać bliskich chociażby wybierając się na wspólne spacery. Nasz naród jeszcze niestety nie ma zbyt dużej świadomości i brakuje mu motywacji w podejmowaniu działań na rzecz zdrowia swojego i swoich bliskich. Według mnie bardzo dobrym rozwiązaniem jest to, że coraz częściej publikacje naukowe na temat zdrowia pojawiają się w Internecie. W dzisiejszych czasach wiele osób korzysta z niego codziennie. Wynajdywanie różnych informacji może znacznie wpłynąć korzystnie na zmianę trybu życia.
Można by powiedzieć, nic bardziej oczywistego. Co roku pojawia się kilkadziesiąt pewnie nowych badań na ten temat. W 2010 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podała, że brak aktywności fizycznej jest czwartym głównym czynnikiem ryzyka śmierci i stanowi 6% przyczyn zgonów na świecie. Nowsza analiza światowej sytuacji chorobowej wykazuje, że brak aktywności fizycznej wpływa w 6% na częstotliwość występowania choroby wieńcowej serca, w 7% cukrzycy typu 2, w 10% przypadków raka piersi i w 10% przypadków raka jelita grubego. Prowadzący badania doszli do wniosku, że wzrost aktywności fizycznej o 25% w skali świata, pozwoliłby na zmniejszenie w ciągu roku liczby zgonów o ponad 1,3 miliona [24]. W rezultacie, zarówno rządy krajów świata, jak i odpowiednie organizacje pozarządowe zalecają służbie zdrowia prowadzenie przy każdy kontakcie z pacjentem aktywnej edukacji mającej na celu zachęcanie do prowadzenia zdrowego stylu życia, w tym rezygnacji z palenia tytoniu, spożywania alkoholu, stosowania właściwej diety i uprawiania aktywności fizycznej. WHO zaleca, aby wszyscy dorośli stosowali do 30 minut umiarkowanej aktywności codziennie przez najmniej pięć dni w tygodniu, z niewielkimi zmianami tych zaleceń w stosunku do dzieci (poniżej 5 lat) oraz dla osób starszych (w wieku 65+). Zalecenia te zostały przyjęte w Wielkiej Brytanii, UE i Ameryce Północnej. Dane, na podstawie których zostały sformułowane powyższe zalecenia, opierają się w przeważającej mierze na badaniach epidemiologicznych i obserwacjach świadczących, że wyższy poziom aktywności fizycznej jest przyczyną korzystnych efektów zdrowotnych w badanych populacjach. Opierając się na przeglądzie światowej literatury przedmiotu postaramy się wskazać dowody, które potwierdzają ważną rolę aktywności fizycznej w profilaktyce i terapii, a także w usprawnianiu osób z chorobami układu krążenia. Jesteśmy przekonani, że może to być cenną wskazówką dla naszych absolwentów kończących studia na kierunku wychowanie fizyczne należącego do dziedziny nauk o kulturze fizycznej, będącej składową obszaru nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Nadciśnienie tętnicze, zawał mięśnia sercowego, miażdżyca, zaburzenia rytmu serca i schorzenia zastawek serca, koagulopatie (zaburzenia krzepnięcia krwi) i udary mózgu, wspólnie określane są jako choroby układu krążenia (ChUK). Od szeregu lat blisko połowa wszystkich zgonów w naszym kraju spowodowana jest przez ChUK. Jednocześnie od kilku lat obserwuje się poprawę w tym zakresie, tj. spadek częstości zgonów z tej przyczyny. Według danych GUS w 2013 r. choroby układu krążenia były powodem prawie 46% wszystkich zgonów, podczas gdy w pierwszej połowie lat 90. stanowiły ok. 52% ogółu (na początku tego stulecia – prawie 48%). Pomimo istotnego postępu poczynionego w dziedzinie przeciwdziałania przedwczesnej umieralności z tej przyczyny, nadal powodem 46% zgonów w 2015 r. były choroby układu krążenia, przyczyniając się znacznie do i tak wysokich w stosunku do wielu państw UE wskaźników śmiertelności i zachorowalności, stanowiąc wciąż poważne obciążenie ekonomiczne. Dostrzeganie wagi tego problemu znalazło odbicie w rekomendacjach Rządowej Rady Ludnościowej, w których stwierdzono, że problematyka chorób układu krążenia powinna zajmować priorytetowe miejsce w polityce zdrowotnej państwa i jest niezbędna również z demograficznego punktu widzenia. Spośród ChUK najwięcej zgonów powoduje choroba niedokrwienna serca (w tym zawał mięśnia sercowego) oraz choroby naczyń mózgowych. Choroby układu krążenia zaliczane są do chorób cywilizacyjnych. W dużej części przypadków ich rozwój jest związany z zanieczyszczeniem środowiska oraz nieprawidłowym odżywianiem polegającym na spożywaniu wysoko przetworzonych produktów spożywczych naszpikowanych konserwantami i polepszaczami smaku, produktów zawierających duże ilości tłuszczów nasyconych i tłuszczów trans, przy jednoczesnym ograniczaniu dostarczania niezbędnych dla zdrowia substancji takich jak kwasy tłuszczowe omega-3, witamina E i D czy koenzym Q10. Analizy przypadków wskazują na istnienie przynajmniej jednego z czynników ryzyka związanych z ChUK występujących u pacjentów, takich jak palenie tytoniu, brak aktywności fizycznej, cukrzyca, otyłość, nadciśnienie, brak dziennego spożycia owoców i warzyw oraz czynników psychospołecznych, z powodu których osoby te stają się bardziej podatne na rozwój ciężkich ChUK. Wyniki ogólnoświatowych badań dotyczących przypadków kontrolowanych pod nazwą INTERHEART wykazały, że dwoma najważniejszymi czynnikami ryzyka zawału serca jest palenie papierosów i nieprawidłowy stosunek lipidów we krwi (apolipoproteiny B, apolipoproteiny A1), które razem są przyczyną dwóch trzecich (66%) globalnego ryzyka zawału serca. Dodatkowe siedem czynników ryzyka zawału serca to cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, otyłość brzuszna (stosunek obwodu talii do bioder), czynniki psychospołeczne (depresja i stres), brak dziennego spożycia owoców i warzyw, brak aktywności fizycznej i nadmiar spożytego alkoholu. Autorzy raportu doszli do wniosku, że tych dziewięć czynników jest odpowiedzialnych za 90% przypadków zawału serca u mężczyzn i 94% u kobiet na całym świecie. Podkreślają oni, że zdecydowana większość zawałów mięśnia sercowego może być spowodowana przez dziewięć wyżej wymienionych czynników ryzyka niezależnie od regionu geograficznego, grupy etnicznej, płci i wieku. Wbrew temu, co wcześniej sądzono, skłonność genetyczna nie odgrywa tak ważnej roli w powstawaniu chorób układu krążenia. Dlatego też, jeżeli rodzice lub rodzeństwo ma lub miało chorobę serca, to ich krewni niekoniecznie są skazani na wystąpienie ChUK [26]. Zagadnienie to jest ważne, a możliwość działań profilaktycznych jest realna, dlatego jest to problem wart szczególnej uwagi. Biorąc pod uwagę zakres i częstość występowania ChUK oczywiste jest, że maksyma "Morbum evitare quam curare facilius est - Lepiej zapobiegać niż leczyć" – jest najbardziej odpowiednim modelem strategii w rozwiązaniu tego wszechobecnego problemu zdrowotnego. Głównym celem niniejszego przeglądu jest ocena i porównanie wyników badań epidemiologicznych, eksperymentalnych i klinicznych, analiza raportów na temat wpływu aktywności fizycznej, interwencji dietetycznych na funkcje układu krążenia i zapobiegania ChUK. Działania profilaktyczne powinny być rozpatrywane łącznie, ponieważ istnieje wiele dowodów na to, że występowanie ChUK może być zmniejszone o około 80% poprzez dokonanie zmian w stylu życia. Strategie zapobiegawcze przeciwko ChUK musza być podejmowane na podstawowym poziomie promocji zdrowia, zanim niektóre z ważnych przyczyn staną się udziałem konkretnego pacjenta lub ogółu społeczeństwa. Aktywność fizyczna i ćwiczenia fizyczne są częścią życia każdego z nas. Jednakże stopień wysiłku fizycznego jest różny u poszczególnych osób. Liczne badania naukowe bezspornie wskazują na dodatnią korelację pomiędzy aktywnością fizyczną i dobrym stanem zdrowia. Definicje aktywności fizycznej często znacznie się różnią, co powoduje, że wyniki różnych badań są nieporównywalne. Na szczęście, istnieją trzy parametry, które pozostają stosunkowo spójne w określaniu aktywności fizycznej, a mianowicie intensywność, czas trwania i częstotliwość. Intensywność odnosi się do stopnia wysiłku i często jest przedstawiana w procentach pułapu tlenowego – VO2 max. Czas odnosi się do tego, jak długo dana aktywność jest wykonywana, a częstotliwość odnosi się do tego, ile razy dana aktywność była wykonywana. Wiele badań, które zostały przeprowadzone na świecie i w Polsce, pokazuje zależność między aktywnością fizyczną i ogólnym stanem zdrowia. Wielokrotnie wykazano, że istnieje odwrotna zależność pomiędzy aktywnością fizyczną a występowaniem ChUK (tzn., że zwiększonej aktywności fizycznej towarzyszy mniejsze ryzyko zachorowania na choroby układu krążenia). Mirat dokonując przeglądu literatury przedmiotu stwierdza, że aktywność fizyczna ma korzystny wpływ na układ sercowo-naczyniowy, zarówno bezpośrednio poprzez poprawę funkcji śródbłonka naczyń, jak i pośrednio poprzez normalizację czynników ryzyka zmian naczyniowych, takich jak dyslipidemia (nieprawidłowe stężenie w surowicy jednej lub więcej frakcji lipoprotein lub ich nieprawidłowy skład), nadciśnienie tętnicze, otyłość oraz poprzez pozytywny wpływ na proces krzepnięcia. Wpływ aktywności fizycznej na układ krążenia objawia się natychmiastowymi zmianami hemodynamiki, ciśnienia krwi i tętna podczas treningu fizycznego. Po pewnym czasie skutki ciągłego treningu objawiają się jako obniżenie tętna, obniżenie ciśnienia krwi, co wskazuje na zwiększenie wydolności fizycznej. Prospektywne, czyli dotyczące przyszłości, badania epidemiologiczne wykazują, że siedzący tryb życia zwiększa dwukrotnie ryzyko wystąpienia nagłej śmierci i schorzeń sercowo-naczyniowych. Aktywność fizyczna powinna być trwała, aby mieć pozytywny wpływ na układ sercowo-naczyniowy; oznacza to wykonywanie ćwiczeń 4 do 5 razy w tygodniu w zależności od czasu trwania i natężenia ćwiczeń. W przypadku ćwiczeń na poziomie 60 – 75% wartości maksymalnej pułapu tlenowego (VO2 max), czas powinien wynosić 30 do 45 minut. Dane oparte na literaturze wskazują na 20 – 25% niższą śmiertelność po zawale mięśnia sercowego u pacjentów poddanych rehabilitacji z wykorzystaniem ćwiczeń fizycznych. Aktywność fizyczna pacjentów z chorobą niedokrwienną serca musi być zindywidualizowana ilościowo i odbywać się pod kontrolą. U pacjentów z zaburzeniami czynności mięśnia sercowego aktywność fizyczna jest ograniczona poprzez występowanie charakterystycznych objawów takich jak duszność i stenokardia (ból zamostkowy). Pacjenci ci są klasyfikowani do grup o łagodnym, umiarkowanym lub wysokim ryzyku, i na tej podstawie ustala się natężenie aktywności fizycznej, jak również stopień jej kontroli. Ćwiczenia fizyczne muszą być tak intensywne, aby nie przekroczyć zakresu indywidualnej tolerancji i nie mogą przekroczyć granicy wystąpienia charakterystycznych objawów, tj. duszności i nagłych bólów zamostkowych. Systematyczna aktywność fizyczna i trening zwiększają próg tolerancji na wystąpienie tych objawów. Wykazano, że trening fizyczny w kontrolowanych ilościach pozwala na zmniejszenie o 35% względnego ryzyka zgonu i o 28% hospitalizacji w wyniku przewlekłej niewydolności serca. Trening fizyczny jest korzystny dla wszystkich postaci niewydolności serca i zmniejsza wskaźnik śmiertelności poprzez poprawę struktury mięśnia sercowego i ogólnego stanu fizycznego. Nie wolno jednak zapominać o ryzyku NSS u osób z ChUK, które wzrasta podczas niedostosowanych do możliwości pacjenta wysiłkach fizycznych, a także o NSS u młodych sportowców w trakcie zawodów, która pozostaje najbardziej dramatycznym zdarzeniem w sporcie i która jest najczęściej wynikiem nieprawidłowości budowy i pracy serca. Proces krzepnięcia krwi i fibrynoliza to dwie ważne funkcje fizjologiczne wpływające na powstawanie i rozpad skrzepów w obrębie naczyń krwionośnych. Funkcje te są indukowane przez szereg różnych czynników, które albo hamują lub promują powstawanie skrzepów. Badania stężenia w surowicy markerów tych procesów, takich jak fibrynogen, czynnik VIII, czynnik VII, tkankowy aktywator plazminogenu (t-PA), inhibitor aktywatora plazminogenu typu 1 (PAI-1) czy dimer fibryny D, liczba płytek krwi, mogą nas informować o aktywności hemostazy i fibrynolizy. Równowaga stężenia w surowicy czynników krzepnięcia i fibrynolizy jest ważna, ponieważ może być bezpośrednio skorelowana z ryzykiem schorzeń sercowo-naczyniowych, takich jak udar mózgu czy zawał serca. Czynniki krzepnięcia krwi i fibrynolizy odgrywają kluczową rolę w tworzeniu się zakrzepów i zatorów. W wielu badaniach oceniano wpływ ćwiczeń fizycznych na proces krzepnięcia krwi i fibrynolizę i ogólnie rzecz biorąc, potwierdzono pozytywne efekty aktywności fizycznej na te dwie ważne funkcje fizjologiczne. El-Sayed i wsp. badali wpływ ćwiczeń fizycznych na stężenie fibrynogenu w osoczu. Okazało się, że aktywność fizyczna w zależności od intensywności znacznie zmniejsza stężenie fibrynogenu w osoczu z 266.3 ± 14.5 mg/dl do 222.2 ± 23.9 mg/dl w czasie ćwiczeń trwających 30 min przy intensywności VO2max. Po niższej intensywności treningu na poziomie 75% VO2max w tym samym czasie, stężenie fibrynogenu zmniejszyło się z 239,5 45,4 mg/dl do 209,7 42,4 mg/dl (p PAI-1, co z kolei może zwiększać ryzyko zakrzepów. Podgórska-Gomulak wykazała zależność nasilenia procesów krzepnięcia od intensywności uprawianej aktywności fizycznej. W wyniku wysiłku fizycznego o nadmiernie wysokiej intensywności zaobserwowano wzrost aktywacji krzepnięcia w połączeniu z procesem fibrynolizy, zaś niewielka intensywność wysiłku skutkoweała jedynie zwiększeniem fibrynolizy bez udziału procesów krzepnięcia. Badani przez autorkę zawodnicy poddawani byli działaniu długotrwałych, powtarzalnych wysiłków o bardzo wysokiej intensywności. Nie potwierdzono jednak wzrostu potencjału trombogennego. Biorąc pod uwagę powyższe wyniki możemy przyjąć, że prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzeń niedokrwiennych lub udaru zmniejsza się w wyniku systematycznych ćwiczeń fizycznych. Wyniki tych badań potwierdzają potrzebę regularnej aktywności fizycznej oraz przedstawiają dowody naukowe na poparcie tezy o zmniejszaniu się ryzyka powstania zakrzepu u osób regularnie ćwiczących. Zmniejszenie ryzyka wytworzenia się skrzepliny u osób aktywnych potwierdzają badane parametry czynników krzepnięcia i fibrynolizy. Powstawanie sieci naczyń krwionośnych jest podstawowym procesem niezbędnym do życia i rozwoju organizmu. Naczynia krwionośne powstają w wyniku dwóch procesów: waskulogenezy – gdy sieć naczyń krwionośnych jest tworzona podczas embriogenezy z komórek zwanych hemangioblastami oraz angiogenezy – gdy naczynia krwionośne, zarówno zarodka, jak i dorosłego organizmu, są tworzone na bazie istniejącego już naczynia. Sieć kapilarnych naczyń krwionośnych zaopatruje w tlen i substancje odżywcze każdą tkankę i narząd w organizmie. Dlatego też angiogeneza to proces leżący u podstaw powstawania, rozwoju i naprawy tkanek, polegający na ściśle regulowanym wzroście naczyń krwionośnych. Niemal wszystkie funkcjonalne komórki organizmu zlokalizowane są w odległości 30 m od naczynia krwionośnego. Nagłe zmiany w przepływie krwi są odpowiedzią na zapotrzebowanie tkanek i mają miejsce dzięki zmianom napięcia ściany naczyń (skurcz/rozkurcz). Natomiast długotrwała regulacja w ukrwieniu tkanek może odbywać się dzięki procesowi wzrostu lub regresji naczyń. Angiogeneza obejmuje te dwa procesy. Rozwój sieci naczyń uważa się za ważny aspekt w onkologii i służy jako strategia terapeutyczna dla zminimalizowania wzrostu nowych naczyń krwionośnych w obrębie nowotworu, co powoduje kurczenie się guza na skutek zmniejszonego dopływu krwi. Jednak ze względu na stan fizjologiczny układu sercowo-naczyniowego, celem przebudowy sieci naczyń jest maksymalizacja angiogenezy, zwiększenie poziomu perfuzji w tkankach i komórkach układu sercowo-naczyniowego, zmniejszając w ten sposób niekorzystne skutki niedokrwienia. Arteriogeneza obejmuje modyfikację istniejących wcześniej tętniczek, a proces ten wpływa na wielkość, długość i średnicę tętniczek. Ostatnio przeprowadzono wiele badań nad określeniem wpływu treningu na przebudowę naczyń. Chociaż badania te zostały przeprowadzone głównie na zwierzętach, wnioski z tych badań odnoszą się także do ludzi. Miyachi i wsp. wykazali, że ciągła, systematyczna aktywność fizyczna ma wpływ na proces remodelingu, czyli przebudowy naczyń krwionośnych u ludzi. W szczególności dotyczyło to wzrostu powierzchni przekroju poprzecznego (cross-section area; CSA) naczyń tętniczych. Badania wykazały 16- procentowy wzrost CSA aorty wstępującej i 24-procentowy aorty brzusznej. Badanie przeprowadzono u 12 zdrowych mężczyzn w wieku od 20 do 24 lat. Wzrost CSA obserwowano jedynie u osób regularnie ćwiczących (n = 7), podczas gdy badani prowadzący nieaktywny tryb życia (n = 5) nie wykazywali żadnych objawów remodelingu naczyniowego. Autorzy postawili hipotezę, że wzrost prędkości przepływu krwi przez tętnice może zwiększyć ryzyko wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych. Zwiększenie światła naczyń przeciwdziałało potencjalnemu wzrostowi prędkości przepływu. Pomiary prędkości przepływu krwi w aorcie wstępującej wykazały, że indukowanie arteriogenezy poprzez ćwiczenia fizyczne umożliwia zwiększenie przepływu krwi do tych obszarów ciała, które mogły być uprzednio dotknięte niedokrwieniem. Potrzebne są dodatkowe badania w różnych grupach wiekowych na poparcie tych ustaleń dotyczących arteriogenezy stymulowanej aktywnością fizyczną. Dinenno i wsp. badali 108 mężczyzn w celu oceny wpływu ćwiczeń na przebudowę naczyń krwionośnych. Uczestnicy zostali podzieleni na 2 grupy: osób aktywnych fizycznie i prowadzących siedzący tryb życia. W celu ustalenia, czy aktywność fizyczna miała wpływ na remodeling naczyniowy, mierzono obrazowaniem USG średnicę i grubość błony wewnętrznej i warstwy środkowej tętnicy udowej. Stwierdzono, że długotrwały trening wytrzymałościowy u 55 zawodników biegających na długich dystansach i u trójboistów powoduje zwiększenie średnicy światła naczyń tętniczych przy jednoczesnym spadku grubości ściany tętnicy. Pomiary wykazały, że u zawodników uprawiających sporty wytrzymałościowe, średnica światła tętnicy udowej wynosiła 9,62 0,12 mm, 9,03 0,13 mm u prowadzących siedzący tryb życia, a grubość kompleksu błony środkowej i wewnętrznej tętnicy udowej wyniosła odpowiednio 4,6 0,1 i 4,7 0,1 mm. Większe światło tętnicy odgrywa istotną rolę w maksymalizacji perfuzji narządów, tkanek i komórek. W badaniach prowadzonych na szczurach, Kleim i wsp. stwierdzili, że aktywność fizyczna indukuje angiogenezę, gdyż zwiększyła się gęstość naczyń krwionośnych w mięśniach tylnego regionu kończyn przednich. U szczurów zmuszanych do aktywności fizycznej, gęstość naczyń krwionośnych w tym obszarze ciała przekraczała 500 naczyń na mm2 , podczas gdy u nieaktywnych szczurów była niższa niż 100/mm2 . Wyniki potwierdziły, że zwiększona angiogeneza ułatwiła transport tlenu, skróciła czasu dyfuzji tlenu i lepsze pobieranie glukozy w tkankach. Stwierdzono ponadto, że zwiększona angiogeneza jest korzystna dla układu mięśniowo-szkieletowego, a także dla funkcji układu sercowo-naczyniowego szczurów. Podsumowując dane uzyskane w badaniach na zwierzętach i ludziach można powiedzieć, że aktywność fizyczna odgrywa dużą rolę w tworzeniu pozytywnych zmian w strukturze naczyń krwionośnych. Wskazuje to na słuszność promowania codziennej aktywności fizycznej we wszystkich grupach wiekowych i wdrażanie założeń polityki zdrowia publicznego propagującej aktywny tryb życia, na który powinny się składać przede wszystkim wysiłki wytrzymałościowe, stymulujące angiogenezę Rozważając pozytywny wpływ ćwiczeń fizycznych na układ sercowo-naczyniowy nie można pominąć ich wpływu na ciśnienie krwi. Jest ono wprost proporcjonalne do objętości krwi wyrzutowej i oporu naczyniowego. Opór naczyniowy w dużym stopniu kontrolowany jest przez układ neuroendokrynny, którego hormony powodują rozszerzenie naczyń krwionośnych lub ich zwężenie (np. katecholaminy, kortyzol, hormon tyreotropowy, angiotensyna i endoteliny wydzielane przez komórki śródbłonka naczyń krwionośnych). Niektóre hormony (np. aldosteron, renina i adrenalina) wpływają na ciśnienie krwi przez zmianę objętości krwi lub poprzez modyfikację współczynnika filtracji kłębuszkowej. Czynniki patogenne, takie jak cukrzyca, miażdżyca, mają udział w dysfunkcji śródbłonka naczyń tętniczych, dysregulacji naczyniowej, których następstwem jest zmiana wartości oporu obwodowego i zmniejszenie przepływu krwi przez bardziej zwężone naczynia krwionośne, im większy zaś opór dla przepływu krwi, tym wyższe ciśnienie krwi. Wartości ciśnienia skurczowego i rozkurczowego 120/80 mm Hg są uważane za normę fizjologiczną. W Polsce przyjęto klasyfikację nadciśnienia tętniczego zgodną z wytycznymi European Society of Hypertension (ESH) i European Society of Cardiology (ESC). Na podstawie tej klasyfikacji za nadciśnienie uznano wartości przekraczające 139 (dla ciśnienia skurczowego) lub 89 mm Hg (dla ciśnienia rozkurczowego). Objętość krwi jest ważnym czynnikiem wpływającym na ciśnienie krwi – im większa objętość krwi, tym więcej krwi serce musi pompować, a działanie to zwiększa obciążenie mięśnia sercowego. Średnia objętość krwi człowieka wynosi około 8% masy ciała, co przekłada się na około 5,6 l u człowieka o masie 70 kg Gdy opór naczyniowy zmniejszy się, lub zmniejszy się objętości krwi, proporcjonalnie zmniejsza się ciśnienie krwi. Aby ocenić wpływ aktywności fizycznej na ciśnienie krwi, ważne jest dokonywanie pomiaru zarówno ciśnienia skurczowego jak i rozkurczowego. Ciśnienie skurczowe to ciśnienie tętnicze wywierane w fazie skurczu serca, gdy następuje opróżnienie jam serca, a rozkurczowe to ciśnienie wywierane na ściany tętnic, gdy serce jest fazie rozkurczu i następuje napełnianie jam serca. Intensywne ćwiczenia fizyczne zwiększają zapotrzebowanie na tlen pracujących mięśni i w rezultacie zwiększa się częstotliwość pracy serca, co prowadzi do wzrostu minutowej objętości wyrzutowej, powodując tym samym zwiększenie ciśnienia krwi. Wyniki badań klinicznych wskazują, że regularna aktywność fizyczna ma korzystny wpływ na obniżenie ciśnienia tętniczego u pacjentów z nadciśnieniem tętniczym. Na przykład Rowland stwierdził, że w porównaniu z osobami z prawidłowym ciśnieniem, ciśnienie skurczowe u chorych z nadciśnieniem tętniczym zmniejszyło się aż o 8 mm Hg, a rozkurczowe aż o 6 mm Hg w efekcie podjęcia aktywności fizycznej. Młodsze i starsze osoby, które prowadzą siedzący tryb życia, ryzykują trwały wzrost ciśnienia krwi, czyli nadciśnienie, podczas gdy ci, którzy są aktywni fizycznie mogą uniknąć tego niekorzystnego efektu. Badania te silnie wspierają ideę potrzeby umiarkowanej aktywności fizycznej wykonywanej codziennie, aby zapobiec nadciśnieniu tętniczemu. Zmiana stylu życia istotnie obniża wartości ciśnienia tętniczego u osób z ciśnieniem podwyższonym; właściwy styl życia obejmuje normalizację masy ciała, przestrzeganie odpowiedniej diety, w tym nienadużywanie alkoholu i soli, ograniczenie spożycia tłuszczów, zwłaszcza nasyconych, zaprzestanie palenia tytoniu i zwiększenie aktywności fizycznej. Jak wykazano w opracowaniu Rolanda, aktywność fizyczna może obniżyć wartość skurczowego ciśnienia tętniczego o 6 – 8 mm Hg. Zwiększenie aktywności fizycznej pomaga również zredukować nadwagę, poprawić ogólną wydolność ustroju. Zaleca się zatem umiarkowane, regularne ćwiczenia aerobowe, takie jak szybki marsz, pływanie, jazda rowerem przez co najmniej 30 – 45 minut w większości dni w tygodniu. Osoby z ciężkim nadciśnieniem lub chorobami towarzyszącymi powinny zwiększać wysiłek fizyczny pod kontrolą lekarską. U osób aktywnych fizycznie mniejszy jest także przyrost ciśnienia krwi związany z wiekiem. Przedstawiony przegląd piśmiennictwa wskazuje, że regularna, umiarkowana aktywność fizyczna (ok. 30 min/dzień) ma bardzo korzystny wpływ na funkcje układu krążenia poprzez obniżenie ciśnienia tętniczego, zmniejszenie krzepliwość krwi, poprawę zdolności fibrynolitycznej i stymulację remodelingu naczyniowego. Ostatecznych dowodów dostarcza analiza przypadków kontrolowanych INTERHEART, która wykazała, że poprzez aktywność fizyczną, zdrowe nawyki żywieniowe, utrzymanie odpowiedniej masy ciała i niepalenie, można zapobiec ok. 80% zgonów lub zachorowalności na choroby układu krążenia. Nadwaga i otyłość stanowią poważne wyzwania dla zdrowia publicznego w krajach rozwiniętych i rozwijających się. Zdrowe nawyki żywieniowe i zmiany stylu życia, aktywność fizyczna i umiarkowane spożycie alkoholu także wpływają na zmniejszenie otyłości. Ponieważ palenie tytoniu jest czynnikiem ryzyka chorób układu krążenia oraz chorób układu oddechowego, różne akcje uświadamiające dotyczące szkodliwości tego nałogu powinny być prowadzone we wszystkich grupach wiekowych, a zwłaszcza w populacjach ludzi młodych. Biorąc pod uwagę zakres i częstość występowania ChUK działania profilaktyczne powinny być wielokierunkowe, ponieważ mamy wystarczającą ilość dowodów naukowych wskazujących, że zmiany stylu życia i zwiększenie aktywności fizycznej są ważnymi elementami w zintegrowanych działaniach mających na celu zmniejszenie liczby przypadków chorób serca i naczyń krwionośnych. ( autorzy: Tadeusz P. Żarski, Alicja Gorący - Wyższa Szkoła Kultury Fizycznej i Turystyki, Pruszków )
.
Z pewnością aktywność fizyczna w różnych formach może przyczynić się do zredukowania ryzyka chorób serca. Coraz częściej mówi się o zastosowaniu telemedycyny w kompleksowej opiece nad pacjentami z niewydolnością serca. Moim zdaniem pomysł takiej opieki jest bardzo dobry z uwagi na to, że możliwości jakie daje nam telemedycyna w dzisiejszych czasach są coraz większe. Hybrydowa telerehabilitacja kardiologiczna ma się składać z dwóch etapów. Pierwszego- wstępnego, który ma być realizowany w szpitalu lub ambulatorium oraz drugiego-podstawowego, który ma odbywać się w domu. Na pierwszym etapie ma się odbyć ocena kliniczna pacjenta, przeprowadzenie potrzebnych badań, edukacja, a także przekazanie pacjentom sprzętu, który jest niezbędny do monitorowania jego stanu zdrowia w domu (waga, ciśnieniomierz czy EKG) oraz instruowanie jego obsługi. Opracowany ma być również plan treningowy, indywidualnie dla każdego pacjenta oraz przedstawienie w jaki sposób należy wykonywać poszczególne ćwiczenia. W kolejnym etapie pacjent wykorzystując telemedycynę ma współpracować interaktywnie z Centrum Telekardiologii. Wydaje mi się, że opracowanie takiego projektu to bardzo dobry pomysł i jak widzimy jest on dopracowany pod wieloma względami. To bardzo ważne ponieważ wielu pacjentów nie ma odpowiedniego doświadczenia chociażby jak wykonywać różne formy aktywności fizycznej w bezpieczny, dostosowany do ich stanu zdrowia i kondycji sposób. Czasem wykonując w nieprawidłowy sposób różne ćwiczenia można bardziej zaszkodzić niż przynieść oczekiwane rezultaty. Przekazanie pacjentom odpowiedniego sprzętu z pewnością jest pewną formą motywacji do dbania o swoje zdrowie, co w przypadku każdej terapii jest niezmiernie istotne, a o czym często pacjenci zwyczajnie zapominają. Bardzo ważna jest także możliwość jak najszybszej pomocy pacjentom. Jakiś czas temu słyszałam o tym, że lekarze ze Śląska mają pewien pomysł jeżeli chodzi o leczenie ostrej niewydolności serca. Nowy program ma dotyczyć wszystkich ośrodków kardiologii inwazyjnej w województwie. Chodzi o to aby włączyć wszystkie pracownie hemodynamiki w całodobowe dyżury. W tych miejscach występuje wszystko co jest konieczne aby nieść pomoc pacjentom z ostrą niewydolnością serca. Warto zaznaczyć, że jest tam zatrudniony odpowiednio wykwalifikowany personel złożony z kardiologów oraz pielęgniarek, a także znajduje się specjalistyczna aparatura umożliwiająca szybkie wykonania balonikowania albo wszczepienie stymulatora pracy serca. Bardzo ważna będzie współpraca z pielęgniarką. Ma ona przeprowadzać badania fizykalne, wypisywać skierowania na RTG płuc, EKG, USG, a także zapisać leki np. moczopędne. Mam nadzieję, że podobne działania będą miały miejsce także w innych częściach naszego kraju, tak aby dostęp do nowoczesnych metod terapeutycznych był jednakowy niezależnie od miejsca zamieszkania chorego. Warto jest zwrócić uwagę na objawy, które mogą świadczyć o tym, że stan danej osoby wymaga jak najszybszej konsultacji ze specjalistą, a obecne są objawy świadczące o niewydolności serca. Niestety często są one lekceważone i powiązywane z mniej groźnymi chorobami. Najczęściej występującym objawem jest duszność, która spowodowana jest tym, że płyn zalega w płucach, który nie może być przepompowany przez serce. W bardziej zaawansowanym stadium taka duszność może wystąpić nawet podczas niewielkiego ruchu wykonywanego podczas codziennych czynności. Bardzo często problemy z oddychaniem mają miejsce także w nocy, co może być powodem strachu wśród wielu pacjentów. Może dochodzić także do zwiększenia obwodu brzucha. Wtedy bardzo szybko może pojawić się zwiększenia wagi o kilka kilogramów w ciągu kilku dni. Spowodowane jest to tym, że przy niewydolności serca zwiększa się tendencja do obrzęków. Dochodzi do zwiększenia się objętości płynów w żyłach co wiąże się także z podwyższonymi wartościami ciśnienia. W wyniku tego płyn z żył przenika do tkanek. W pierwszej kolejności obrzęki pojawiają się w okolicy kostek, następnie w podudziach, a w bardziej zaawansowanych stadiach mogą występować także powyżej kolan. Zwykle obserwuje się je na obu kończynach jednocześnie. Często w przypadku występowania obrzęków gorzej funkcjonują również nerki. Mogą wystąpić także zaburzenia rytmu serca oraz jego przyspieszona praca aby nadrobić swoją niewydolność. Bardzo ważne przy niewydolności serca jest stosowanie zdrowej diety. Konieczne jest unikanie nadmiernej ilości soli, co związane jest z zatrzymaniem wody w organizmie i powstawaniem obrzęków, o których wspominałam. Dobrze jest również unikać produktów wysokoprzetworzonych i konserw. Konieczne jest dostarczanie do organizmu zwiększonej ilości potasu, który pozytywnie wpływa na pracę mięśnia sercowego, a co więcej pierwiastek ten często jest wydalany z organizmu z uwagi na stosowanie niektórych leków. Są też pewne produkty, których spożywanie redukuje ryzyko wystąpienia niewydolności serca nawet o 40 procent. W dużej mierze jest to dieta oparta na warzywach i owocach. Jeżeli jednak dieta jest bogata w smażone potrawy, małą ilość owoców i warzyw, a także wypijane są duże ilości słodzonych napojów to ryzyko rozwoju tej choroby rośnie aż o ponad 70 procent. Wciąż należy pamiętać, że bardzo ważne jest możliwie jak najszybsze zdiagnozowanie choroby aby przeprowadzana terapia była skuteczniejsza i pacjent jak najdłużej mógł być w jak najlepszej formie. W Polsce od 700 tysięcy do 1 miliona pacjentów ma rozpoznaną niewydolność serca. Zaledwie pięć lat od rozpoznania przeżywa tylko co drugi pacjent. Bardzo ważne w całym procesie leczenia jest przestrzeganie zaleceń lekarzy oraz regularne wykonywanie badań. Dzięki temu możliwie jest istotne zredukowanie liczby hospitalizacji. Z punktu widzenia pacjenta jest to jak najbardziej korzystne ponieważ dłużej będzie mógł on cieszyć się możliwie najlepszą jakością życia o czym wcześniej wspomniałam, ale również co ważne pozwala na znaczne oszczędności, które w naszym kraju są bardzo potrzebne, również w przypadku ochrony zdrowia. 93 procent pieniędzy związanych z leczeniem niewydolności serca przeznaczanych jest właśnie na pobyt chorego w szpitalu. Oczywiście w znacznej części przypadków są one spowodowane stanami niezależnymi od pacjenta, takimi jak niedokrwistość, zaburzenia rytmu serca, niedokrwienie mięśnia sercowego, niewłaściwe funkcjonowanie urządzeń elektrycznych wspomagających pracę serca czy naturalna progresja choroby. Bardzo często jednak przyczyną ponownych hospitalizacji jest to, że pacjenci nie stosują się do zaleceń, które otrzymali od lekarzy. Objawia się to chociażby tym, że przestają się leczyć, sięgają po używki lub stosują dietę, która wpływa szkodliwie na serca. Wspomina się o tym, że w naszym kraju jest zdecydowanie zbyt mało koordynatorów opieki nad pacjentami. Absolwenci zdrowia publicznego posiadają właściwą wiedzę do pełnienia takiej roli. Mogliby również w dużej mierze pomagać lekarzom, a także pielęgniarkom jeżeli chodzi o kwestie administracyjne, na co aktualnie personel medyczny przeznacza bardzo dużo czasu. Osoba kończąca studia na wspominanym kierunku mogłaby zaplanować odpowiednią “drogę” jaką powinien przebyć pacjent, aby w jak najlepszym stopniu zadbać o swoje zdrowie np. po pobycie w szpitalu. Ma on odpowiednią wiedzę nie tylko w kwestii ochrony zdrowia, ale także zależności z systemem opieki społecznej. Coraz częściej wiąże się występowanie różnych chorób z nieprawidłową higieną jamy ustnej. W zalecaniach co do częstości mycia zębów podkreśla się, że należy to robić dwa razy w ciągu dnia. Jak wynika z badań, które przeprowadzono jakiś czas temu mycie ich trzy raz dziennie powoduje, że ryzyko rozwoju niewydolności serca zmniejsza się o 12 procent. Ma to związek z tym, że niewłaściwe czy zbyt rzadkie mycie zębów może przyczyniać się do występowania przejściowej bakteriemii, a ta z kolei do układowego stanu zapalnego, co może negatywnie wpływać na serce.
Taka forma aktywności fizycznej jest bardzo dobrym pomysłem. Regularnie uprawiany sport pozwala na zmniejszenie ryzyko rozwoju licznych schorzeń w tym tych dotyczących serca. Choroby serca są bardzo powszechnym problemem w naszym kraju. Istnieje wiele schorzeń serca, które diagnozowane są coraz częściej w naszym społeczeństwie. Jakiś czas temu ruszyła w naszym kraju kampania pod tytułem: “Razem dla serca- bo liczy się czas”. Jej celem jest zwiększenie świadomości społeczeństwa dotycząca tego, że problem niewydolności serca jest dosyć powszechny. Istnieje również konieczność zwrócenia uwagi na to, że bardzo ważne jest podejmowanie działań, które będą prowadzić do tego, że liczba osób z niewydolnością serca systematycznie będzie się zmniejszać. Wiele starszych osób dotyka to schorzenie. Musimy pamiętać o tym, że w wielu przypadkach może ono znacznie pogorszyć jakość życia i uniemożliwić wykonywanie bardzo prostych, codziennych czynności. To może niekorzystnie wpłynąć na psychikę szczególnie w przypadku osób, które mieszkają same i nie mogą liczyć na pomoc w każdej sytuacji. Na jakość życia pacjentów może również wpływać to, że takie osoby są często hospitalizowane. Większość ludzi nawet jak czuje się źle woli pozostać we własnym domu, jednak w przypadku niewydolności serca jest to niemożliwe. Jeżeli chodzi o niewydolność serca to dotyka ona około jednego miliona Polaków. Jak się okazuje co godzinę umiera 16 Polaków na skutek tego schorzenia. Jest to końcowy etap licznych chorób serca. Najczęstszą przyczyną niewydolności serca jest choroba wieńcowa, a zaraz po niej znajduje się nadciśnienie tętnicze. Wśród czynników wymienia się ponadto wady zastawkowe, zapalenia mięśnia sercowego. Dużym problemem jest to, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że mogło dojść u nich do rozwoju tego groźnego schorzenia. Wśród objawów, które mogą sugerować rozwój tego zaburzenia wymienia się łatwa męczliwość po stosunkowo niewielkim wysiłku. Dodatkowo może wystąpić duszność, ogólne osłabienie organizmu, mniejszą siłę mięśni, zawroty głowy czy tworzenie się obrzęków. Jeżeli pojawią się takie objawy to bardzo ważne jest skonsultowanie się ze specjalistą, który wytłumaczy pacjentowi jak należy postępować. Sytuacja w Polsce pokazuje, że w porównaniu do innych krajów liczba osób, które są hospitalizowane z powodu niewydolności serca jest większa niż w innych krajach europejskich. Może to wynikać z różnych czynników. Jak się jednak okazuje ma dojść do poprawy opieki nad osobą z niewydolnością serca w naszym kraju dzięki tworzeniu pilotażu programu Koordynowanej Opieki Niewydolności Serca. Ma się również poprawić dostęp do innowacyjnych metod leczenia, które pozwolą na zmniejszenie śmiertelności, a także liczby hospitalizacji. Z pewnością jest to bardzo dobra wiadomość dla samych chorych, ale również dla placówek medycznych ponieważ pozwoli na zaoszczędzenie znacznych ilości środków finansowych. Warto jest wspomnieć także o chorobie wieńcowej, która może przyczyniać się do rozwoju niewydolności serca. Jedną z metod jej leczenia jest operacja wszczepiania by-passów. Jest to najczęściej przeprowadzana operacja kardiochirurgiczna na świecie, jednak do tej pory nie było możliwe ciągłe monitorowania EKG pracującego serca. W naszym kraju co jakiś czas mówi się o tym, że dochodzi do opracowania innowacyjnych rozwiązań. Jedno z nich jest w stanie rozwiązać wcześniej wspomniany przeze mnie problem. Stworzono bowiem grafenową sondę, która jest bardzo lekka i cienka i pozwala ona na odczytywanie sygnału EKG bezpośrednio z powierzchni z serca. Taki sygnał jest stabilny, silny i pozwala na uzyskanie bardzo dobrego odczytu. Aktualnie podczas przeprowadzania operacji może dochodzić do problemów z dochodzeniem sygnałów do elektrod umieszczanych na powierzchni skóry. Dzięki tej metodzie monitorowanie stanu pacjenta jest możliwe co z pewnością jest sporym ułatwieniem dla całego zespołu, który bierze udział w operacji, a co więcej będzie ona bezpieczniejsza i z pewnością ryzyko powikłań będzie mniejsze. Wspomniana sonda ma możliwość przyklejania i odklejania się od serca kilkukrotnie, nie powodując jego uszkodzenia. Również w przypadku choroby wieńcowej w żadnym wypadku nie należy lekceważyć wszelkich objawów, które mogą sugerować jej rozwój. Wśród nich wymienia się między innymi typowy ból w klatce piersiowej, dokładnie zlokalizowany za mostkiem. Ma on charakter uciskający i dławiący. Dodatkowo chory może odczuwać duszność, a także rozpieranie. Ból może promieniować do barku, szyi, żuchwy i szczęki. Dodatkowymi objawem może być kołatanie serca, przyspieszone jego bicie, zawroty głowy, osłabienie, a także płytki oddech. Objawy te najczęściej obserwuje się podczas wysiłku fizycznego. Mogą one częściej występować w godzinach porannych oraz gdy temperatura powietrza staje się niższa, a także podczas sytuacji stresowych lub po obfitym posiłku. Najbardziej narażeni na chorobę wieńcową są mężczyźni po 45 roku życia. Jeżeli zaś chodzi o kobiety to ryzyko to wzrasta po menopauzie. Dodatkowym czynnikiem mogą być także predyspozycje genetyczne. W tym schorzeniu ogromną rolę odgrywa styl życia. Siedzący tryb życia oraz wysokokaloryczna dieta, składająca się w dużej mierze z wysokoprzetworzonych produktów z pewnością sprzyjają jej rozwojowi. Osoby, które chcą uniknąć choroby wieńcowej z pewnością powinni zrezygnować z palenia papierosów, a także spożywania alkoholu. Te działania są również bardzo ważne po zdiagnozowaniu tego schorzenia. Jest to istotny element terapii ponieważ sama farmakoterapia zwykle nie charakteryzuje się oczekiwaną przez pacjenta skutecznością. Bardzo ważne jest zaangażowanie pacjenta, który musi zdać sobie sprawę, że konieczna jest zmiana stylu życia, który doprowadził do rozwoju choroby. Wśród chorób serca do których niekoniecznie może prowadzić niewłaściwy styl życia wymienia się zapalenie mięśnia sercowego. Dochodzi do niego najczęściej w wyniku infekcji wirusowych lub bakteryjnych. Jeżeli chodzi o wirusy, to najczęściej jest on spowodowany przez enterowirusy. W przypadku bakterii są to gronkowce czy paciorkowce, które mogą pochodzić z nieleczonych zębów. Do zapalenia mięśnia sercowego może dochodzić także bez infekcji. Może to być związane z reakcjami alergicznymi. Problemem jest, że objawy związane z tym schorzeniem często mogą być nietypowe dlatego, pacjent nie podejmuje żadnego działania. Na skutek zapalenia mięśnia sercowego dochodzi do utrudnionej funkcji skurczowej, a także rytmu serca, wiążą się więc z tym różne objawy. Symptomy mogą zależeć także od przyczyn wystąpienia zapalenia. Istotne jest również to w jakiej kondycji jest mięsień sercowy. Chorzy zwykle skarżą się na ból zlokalizowany w klatce piersiowej, któremy towarzyszyć może duszność, nawet przy niewielkim wysiłku, a także kołatanie serca, które wynika z zaburzeń rytmu jego pracy. Jak się jednak okazuje schorzenie to może przebiegać bezobjawowo. Zapobieganie zapaleniu mięśnia sercowego może być bardzo trudne z uwagi na bardzo dużą ilość czynników, które go wywołują. Warto również wspomnieć o tym, że stan ten może być powikłaniem grypy. Najczęściej dotyka starsze osoby, a także tych chorych, którzy w odpowiedni sposób nie przeprowadzili terapii. Bardzo dobrym zabezpieczeniem przed powikłaniami są szczepienia, które w wielu miastach są często dofinansowywane jeżeli chodzi o seniorów. Moim zdaniem jest to bardzo korzystne działanie ponieważ wiele starszych osób może być nie stać na wykupienie szczepionek. Schorzenia kardiologiczne są bardzo powszechnym problemem w naszym społeczeństwie. Znacznej części z nich można zapobiec jednak bardzo ważne jest regularne dbanie o swoje zdrowie, najlepiej od wczesnych lat. Odpowiednie nawyki potrafią uchronić nas przed rozwojem licznych chorób cywilizacyjnych, dlatego wydaje mi się, że warto jest się na tym skoncentrować. Wiele osób musi pamiętać również o tym, aby regularnie stawiać się na wizyty u lekarzy rodzinnych, a także kardiologów. Monitorowanie stanu zdrowia pozwoli na wychwycenie wszelkich nieprawidłowości. Dzięki temu możliwe jest wczesne rozpoczęcie leczenia, które z pewnością pozytywnie wpłynie na zdrowie pacjenta i pozwoli dłużej cieszyć się dobrą kondycją. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wszystko ulegnie zmianie i więcej osób w naszym kraju będzie dbało o swoje zdrowie.
W naszym kraju na 100 Polaków w przedziale wiekowym 40-44 lata, zawał przechodzi średnio 121 mężczyzn i 25 kobiet. Nawet 90 procent osób, które przeszły zawał serca przed czterdziestym rokiem życia to osoby palące papierosy. W czasie epidemii SARS-CoV-2 w Europie liczba procedur kardiologii interwencyjnej podejmowanych w terapii zawału serca STEMI zmniejsza się średnio o około 20 procent, a w zawale serca NSTEMI nawet o 30 procent. Główny spadek liczby wykonywanych procedur kardiologii interwencyjnej związany jest z obawą pacjentów przed zgłoszeniem do placówek medycznych. Uzyskane w europejskich analizach dane wskazują również na znaczące opóźnienie w realizacji procedur kardiologii interwencyjnej w odniesieniu do wystąpienia pierwszych objawów zawału serca. W wielu przypadkach pacjenci próbują samemu podejmować leczenie. Dopiero nasilające objawy duszności i bólu w klatce piersiowej skłaniają ich do poszukiwania pomocy. Wiąże się to ze zwiększoną liczbą przypadków najcięższych postaci zawału serca, towarzyszących niewydolności serca, a co za tym idzie większego ryzyko powikłań i konieczność zastosowania złożonych i skomplikowanych procedur kardiologii interwencyjnej. W początkowym okresie pandemii pacjenci byli zaniepokojeni doniesieniami dotyczącymi wzrastającej liczby zakażeń. Dodatkowo przekazywano dane o przypadkach stwierdzania ognisk COVID-19 w placówkach opieki i ośrodkach ochrony zdrowia, głównie w domach pomocy społecznej i szpitalach. Pacjenci stawali przed bardzo trudnym wyborem: odczuwali dotkliwe objawy, które mogły świadczyć o zawale serca, ale jednocześnie obawiali się przyjazdu do szpitala, gdzie w ich przekonaniu istniało realne zagrożenie zakażenia koronawirusem. Pacjenci obawiali się zachorowania i trudnych do przewidzenia powikłań infekcji. W marcu i kwietniu lęk przed COVID-19 często zwyciężał z decyzją o zgłoszeniu się do ośrodka. Dane systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego wskazują, że w marcu i kwietniu ubiegłego roku liczba wezwań pacjentów z bólem w klatce piersiowej spadła o kilkanaście procent. Zawał u kobiet bywa bardzo często nieprawidłowo rozpoznany i niewłaściwie wyleczony ponieważ symptomy nie są tak oczywiste. W przypadku młodych kobiet prawdopodobieństwo wystąpienia zawału serca jest na dosyć niskim poziomie, ale drastycznie wzrasta po 50 roku życia. Wraz ze spadkiem poziomu estrogenu w organizmie kobiety, związanego z menopauzą zawał serca u kobiet jest zjawiskiem równie powszechnym, jak zawał serca mężczyzn. Kobiety rzadziej trafiają do szpitala z powodu rozpierającego bólu zamostkowego, który promieniuje do żuchwy, pleców czy przedramienia. Częściej występujące symptomy to duszności, uderzenia gorąca mdłości i uczucie niestrawności, zawroty głowy, nagłe osłabienie czy zmęczenie jak w przypadku przebiegu grypy, bóle pleców. Ryzyko wystąpienia zawału serca u kobiet jest też dużo większe niż w przypadku mężczyzn. Oprócz standardowych czynników, które zwiększają zachorowalność, takich jak palenie papierosów, długotrwały i silny stres, choroba wieńcowa, nadciśnienie, miażdżyca, cukrzyca, czynniki genetyczne czy wysoki poziom “złego” cholesterolu, zawał u kobiet może wystąpić w wyniku powikłań ciąży czy usunięcia macicy. Same kobiety często bagatelizują wcześniej wspomniane symptomy, kojarząc je z menopauzą, a nie zawałem. W takim wypadku nie warto zwlekać z wezwaniem karetki, ponieważ fachowa i co najważniejsze, skuteczna pomoc musi nastąpić jak najszybciej. Dopiero od jakiegoś czasu naukowcy zaczęli analizować różnice między zawałem serca u kobiet i mężczyzn, ponieważ nie tylko objawy, ale także metody leczenia w przypadku obydwu płci są równe. Do tej pory naukowcy bardziej skupiali się na mężczyznach w swoich badaniach, dlatego zarówno prowadzone badania, jak i dopuszczone do obrotu leki, nie brały pod uwagę przebiegu choroby u kobiet. Kobiety są również rzadziej kierowane na specjalistyczne badania i testy diagnostyczne, ponieważ ryzyko wystąpienia zawału serca jest niedoszacowane. Ponadto niektóre testy skonstruowane są w ten sposób, że dają fałszywe wyniki u kobiet, ponieważ były opracowywane z myślą o mężczyznach. To wszystko sprawia, że kobiety są później niż mężczyźni kierowani na badania, a leczenie wdrażane jest za późno. Postęp w medycynie umożliwił ratowanie życia osób po zawale, jednak zawał powoduje trwałe uszkodzenie serca i zwykle prowadzi do jego niewydolności. Osoby z tą chorobą wymagają właściwej, koordynowanej opieki oraz właściwej farmakoterapii, która pozwala uniknąć zaostrzeń choroby. Bez tego bardzo szybko ponownie dochodzi u nich do epizodu kardiologicznego, który kończy się hospitalizacją i pogorszeniem stanu zdrowia lub wręcz śmiercią. Środowisko pacjentów wskazują na poprawę swojej sytuacji w konkretnych działaniach. Mowa o powszechnym dostępie do Koordynowanej Opieki nad pacjentem z Niewydolnością Serca, a także w dostępie do optymalnej terapii, która zmniejsza śmiertelność, redukuje liczbę uciążliwych hospitalizacji będących konsekwencją zaostrzeń choroby, a także korzystnie wpływają na tak ważną dla chorych jakość życia. Liczba hospitalizacji z powodu niewydolności serca jest w Polsce 2,5-krotnie wyższa niż średnia dla wszystkich 36 krajów OECD. Co godzinę umiera w naszym kraju 16 osób z rozpoznaną niewydolnością serca. To główna przyczyna zgonów w Polsce. Co roku zabija ona 140 tysięcy osób. Eksperci wskazują, że od momentu rozpoznania choroby aż 40,6 procent pacjentów nie przeżywa 5 lat życia. Niewydolność serca gorzej rokuje niż jego zawał, rak prostaty czy jelita grubego. Konieczne jest więc wprowadzenie modyfikacji w opiece nad pacjentami w naszym kraju, ale nie można zapominać o tym, że to jak będzie wyglądało ich zdrowie i życie zależy w większości od nich samych. Kolejnym z takich działań, które ma to zmienić jest rozpoczęciu pilotażu Krajowej Sieci Kardiologicznej (KSK) w województwie mazowieckim, który ma się skupiać na diagnozowaniu i leczeniu kilku podstawowych chorób sercowo-naczyniowych takich jak zaburzenia rytmu serca, niewydolności serca, chorób zastawek, które są coraz częstszą przyczyną problemów zdrowotnych w naszym społeczeństwie, a także nadciśnienia tętniczego. Elektroterapia polegająca na zastosowaniu stałej stymulacji serca, nazywana stymulacją resynchronizującą, może pomóc pewnej grupie pacjentów z niewydolnością serca. Zaburzona sekwencja skurczu komór serca w wielu przypadkach jest związana z jego niewydolnością. Wielu chorym mogą jednak pomóc wszczepiane aparaty takie jak stymulatory i kardiowertery-defibrylatory z funkcją resynchronizacji. Ułatwiają one uporządkować skurcze serca i poprawiają samopoczucie pacjenta. Resynchronizacja polega na jednoczesnej stymulacji prawej i lewej komory serca. Ma to istotne znaczenie w przypadku osób z blokiem lewej odnogi pęczka Hisa, czyli przypadłością charakterystyczną dla chorych z zaawansowaną niewydolnością serca. Resynchronizacja stosowana jest u osób z tzw. dyssynchronią skurczu i zaawansowaną niewydolnością serca. Tylko w takiej sytuacji ta metoda terapii ma sens. Nie należy jednak wykonywać jej zbyt późno, bo prawdopodobieństwo związane z jej użyciem może przewyższyć oczekiwane korzyści. Coraz więcej aplikacji pomaga w kontrolowaniu naszego stanu zdrowia. Nie dotyczy to jedynie aktywności sportowych, ale przydaje się też do monitorowania przebiegu różnych chorób. Analiza głosu przy wykorzystaniu aplikacji na smartfona, pozwala na wykrycie przekrwienia płuc u pacjentów z niewydolnością serca. Pozwoli to na wcześniejszą interwencję lekarza, zanim stan zdrowia chorego ulegnie pogorszeniu. Przeprowadzono badania na 40 pacjentach z ostrą niewydolnością serca. Każdy z nich nagrał próbkę swojego głosu, który został przeanalizowany przez program. Przekrwienie płuc przyczyniało się do subtelnych zmian w mowie, które bardzo dokładnie wychwyciła aplikacja. Jeżeli pojawią się pierwsze objawy, aplikacja je “wychwyci” i natychmiast przekaże takie informacje lekarza, który przepisze właściwe leki. Można będzie w ten sposób zareagować zanim stan pacjenta się pogorszy.
W dobie pandemii konieczne jest wspomnienie o wpływie aktywności fizycznej na przebieg COVID-19. Nadwaga i otyłość są jednymi z wiodących czynników zwiększających ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19. Potwierdzają to liczne badania naukowe przeprowadzone w ostatnich miesiącach. Ryzyko zgonu z powodu zakażenia koronawirusem jest aż o 150 procent wyższe w grupie nieaktywnych fizycznie osób, w porównaniu z ludźmi, którzy regularnie ćwiczą co najmniej przez 2,5 godziny każdego tygodnia. Systematyczna aktywność fizyczna, obok zasad bezpieczeństwa wśród, których wymienia się dystans społeczny czy stosowanie maseczek, może być najważniejszym działaniem zapobiegającym ciężkiemu przebiegowi COVID-19 i jego powikłaniom. Ruch pobudza krążenie krwi i stymuluje przemieszczanie się limfy w naszym ciele, która transportuje komórki układu immunologicznego, co przekłada się na lepszą odporność organizmu. Aktywność fizyczna wspiera także ogólną kondycję organizmu i wydolność układu oddechowego, co ma spore znaczenie w przypadku klasycznych infekcji, a jak pokazują najnowsze badania, także w kontekście przebiegu zakażenia koronawirusem. Ćwiczenia pomagają w efektywniej pracy serca. Naukowcy odkryli, że osoby, których poziom sprawności spadł, mieli 72% większe ryzyko wystąpienia nadciśnienia w porównaniu z osobami, które zwiększyły swoją wydolność sercowo-oddechową. Co ciekawe aktywność fizyczna stała się sposobem na wsparcie zdrowia i łagodzenie stresu związanego z pandemią. W czasie trwania pandemii 41 procent aktywnych Polaków łagodzi negatywne skutki stresu za pomocą aktywności fizycznej, a dla 79 procent z nich regularny ruch jest skuteczną metodą poprawy samopoczucia i zwiększenia efektywności w pracy. Obecnie aż 3/4 ćwiczących obywateli naszego kraju deklaruje, że niezależnie od rozwoju sytuacji epidemiologicznej nie rezygnuje z aktywności fizycznej. Światowa Organizacja Zdrowia zwiększyła zalecaną dawkę ruchu ze 150 minut aktywności o umiarkowanej intensywności do aż 300 tygodniowo oraz z 75 do 150 minut tygodniowo jeżeli chodzi o aktywność intensywną. WHO, zdając sobie sprawę z niekorzystnego wpływu niedoboru ruchu na stan zdrowia, w tym także na układ immunologiczny, zachęca do kontynuowania aktywności fizycznej również w trakcie pandemii. Zaledwie jedna na 10 osób spaceruje każdego dnia. Już 10-minutowa przechadzka pozytywnie oddziałuje na funkcjonowanie mózgu, 15-minutowa obniża poziom cukru we krwi, 20-minutowa poprawia gęstość kości, a półgodzinna stymuluje metabolizm i układ odpornościowy. Regularne spacery to naturalny, najprostszy, najtańszy i dostępny dla wszystkich sposób na poprawę kondycji i samopoczucia. Każda aktywność fizyczna wspiera procesy myślowe i kreatywność, ma też korzystny wpływ na to, jak śpimy, wypoczywamy i znosimy stres psychiczny. Spacery podnoszą również poziom endorfin. Okazało się nawet, że 30 minut chodzenia dziennie może zmniejszać symptomy depresji o niemal 40 procent. Część osób decyduje się na podjęcie aktywności fizycznej jedynie ze względu na możliwość przyśpieszenia procesu odchudzania. Warto jednak uświadamiać, jak ćwiczyć i ile czasu przeznaczyć na trening, by uzyskać oczekiwane efekty. Jeśli celem jest zmniejszenie nadmiarów tkanki tłuszczowej, musimy zdawać sobie sprawę, że organizm nie od razu zaczyna „zużywać” zmagazynowaną energię w postaci tłuszczu. W pierwszej kolejności zużywane są zapasy glikogenu. Po okołu 15 minutach mięśnie zaczynają zużywać glukozę i wolne kwasy tłuszczowe obecne w krwiobiegu. Dopiero w momencie wydłużenia treningu do 30–45 minut organizm zaczyna spalać tkankę tłuszczową. Po tym okresie aż połowa energii uzyskiwana jest w procesie lipolizy, czyli zużywania (spalania) tłuszczów. Istotne jest to, aby wysiłek miał charakter umiarkowany. Według badań statystycznych gdyby co drugi nieaktywny Polak rozpoczął aktywnie spędzać czas, koszty systemu opieki zdrowotnej spadłyby o 440 miliony złotych. Liczba hospitalizacji również zmniejszyłaby się w skali roku, np. o 14 procent w związku z chorobami układu krążenia czy cukrzycą. Redukcji uległyby też wskaźniki zwolnień lekarskich z tytułu choroby własnej, a koszty absencji chorobowej byłyby obniżone o 3 miliardy złotych. Pandemia ograniczyła aktywność fizyczną dzieci o ponad jedną trzecią procent. Wśród najmłodszej grupie społeczeństwa narasta problem nieprawidłowej masy ciała i problemów z kręgosłupem. W niektórych krajach pojawiają się sugestie, aby po pandemii dzieci przeszły diagnostykę związaną z funkcjonowaniem układu krążenia, bo okazuje się, że występują także zaburzenia rytmu pracy serca. Wiele mówi się także o szczepieniach w przypadku koronawirusa. W odniesieniu do szczepienia przeciw COVID-19 mają zastosowanie ogólne zasady dotyczące szczepień. Nie ma zalecenia, aby unikać aktywności fizycznej po szczepieniu, ale ostateczną decyzję podejmuje osoba, która została zaszczepiona, kierując się swoim samopoczuciem po przyjęciu szczepionki. Mimo znaczącej poprawy w okresie ostatnich dwudziestu lat, kolejne badania ukazują niedostateczny poziom regularnej aktywności fizycznej co najmniej 50 procent dorosłych Polaków oraz bardzo dalekie miejsce Polski w sondażach porównujących poszczególne kraje Unii Europejskiej. Wyrównanie tego poziomu z przeciętnym w UE oznaczałoby zmniejszenie oczekiwanej liczby zgonów o 14,3 tysięcy, co odpowiada umieralności niższej o 3,5 procent. Jednocześnie wiązałoby się z tym zakładane wydłużenie trwania życia wyniosłoby 0,4 roku, tyle samo w przypadku obu płci. Brak lub niski poziom aktywności fizycznej to istotny czynnik zwiększający prawdopodobieństwo zachorowania na wiele poważnych schorzeń. Dzięki podejmowaniu aktywności fizycznej w codziennym życiu, obniżamy możliwość zachorowania na nowotwory, choroby sercowo-naczyniowe, otyłość, cukrzycę, choroby kości i stawów oraz depresję. Najlepsze efekty można osiągnąć w przypadku utrzymywania systematyczności. Warto również podkreślić, że osoby, które zdecydują się podjąć określoną aktywność fizyczną powinny zacząć od mniej wymagających ćwiczeń czy dystansów, aby z czasem zwiększać ich intensywność i długość. Sugerowany przez ekspertów czas trwania aktywności fizycznej w ciągu dnia powinien wynosić 30 minut w przypadku dużej intensywności lub 60 minut, kiedy aktywność fizyczna jest umiarkowana. Trening aerobowy ma korzystny wpływ na funkcjonowanie i zdrowie mózgu u starszych osób o podwyższonym ryzyku rozwoju choroby Alzheimera i demencji. Aktywność fizyczna z samego rana jest dobra, bo uwalnia się dzięki niej neuroprzekaźniki i czynniki wzrostu. Kobiety uprawiające sport są w mniejszym stopniu narażone na rozwój raka piersi. U tych, u których nowotwór już się rozwinął i są w trakcie terapii, aktywność fizyczna może być rodzajem terapii wspomagającej. Wysiłek fizyczny jest istotny także po zakończeniu leczenia onkologicznego, ponieważ redukuje ryzyko nawrotu raka piersi i śmiertelność z jego powodu. Brak ruchu jest jednym z modyfikowalnych czynników ryzyka rozwoju raka piersi. W istotnym stopniu koreluje z niektórymi innymi czynnikami ryzyka, na które ma się wpływ, szczególnie z otyłością, a takżę z nadużywaniem alkoholu, paleniem papierosów czy z niewłaściwą dietą. Otyłość i nadwaga sprzyja procesowi nowotworowemu, ponieważ tkanka tłuszczowa to narząd endokrynny, wpływając na inne tkanki. Może wydzielać wolne kwasy tłuszczowe oraz hormony peptydowe i steroidowe, zmieniać metabolizm hormonów płciowych, zwiększać aktywność szlaków sygnalizacji insulinowej, a także modyfikować mikroflorę jelitową. U kobiet uprawiających sport ryzyko rozwoju raka piersi zmniejsza się o jedną czwartą w porównaniu z kobietami nieaktywnymi. Najbardziej istotny wpływ na zmniejszenie ryzyka rozwoju tego nowotworu ma wysiłek fizyczny o umiarkowanej lub dużej intensywności. Do tej pory uważano, że wzmożona aktywność fizyczna w czasie leczenia onkologicznego jest przeciwwskazana ze względu na możliwość dodatkowego obciążenia organizmu i narażenia go na stres, a tym samym gorsze efekty leczenia. Z tego też powodu zalecano chorym w trakcie, jak i po leczeniu onkologicznym zachowawczy tryb życia. Obecnie jednak zwiększa się liczba doniesień, które potwierdzają korzystny wpływ wzmożonej aktywności fizycznej na chorych leczonych onkologicznie. W przypadku leczenia ogólnoustrojowego, chemioterapii, istotny jest aspekt kardiotoksyczności. Jednak onkolog jest w stanie przewidzieć, jakie oddziaływanie będzie miało leczenie na pacjenta i także u chorego ze współistniejącymi schorzeniami układu krążenia można zaplanować aktywność fizyczną. Naukowcy ustalili również, że konsekwentne spełnianie rekomendacji dotyczących aktywności fizycznej po leczeniu onkologicznym miało związek ze statystycznie istotnym zmniejszeniem ryzyka nawrotu raka piersi i śmiertelności z jego powodu.