Lekarze w Indiach wytworzyli na czole 12-letniego chłopca nos, który później przeszczepili mu w miejsce zdeformowanego narządu.
Chłopiec stracił nos z powodu powikłań po ciężkim zapaleniu płuc. Doszło u niego do zakażenia chrząstki, co spowodowało deformację, której lekarze nie potrafili opanować.
Specjaliści ze szpitala w Indore zdecydowali się więc na wyhodowanie nosa z własnych tkanek chłopca. Jak informuje BBC, zabieg był czteroetapowy i trwał prawie rok.
Chirurdzy rozciągnęli skórę na czole chłopca przy użyciu specjalnego ekspandera. Następnie pobrali chrząstkę z jego klatki piersiowej i wszczepili ją w okolice czoła. Po trzech miesiącach gotowy nos został odcięty od czoła pacjenta i przyszyty na właściwym miejscu.
W 2013 roku podobnej operacji dokonali lekarze w chińskim Fuzhou. Pacjentem był wówczas 22-letni Chińczyk o imieniu Xiaolian, którego nos został zdeformowany w wyniku wypadku samochodowego.
Źródło: bbc.com
Komentarze
[ z 2]
Wow! Wielkie brawa dla lekarzy chirurgów plastycznych z Indii! Jestem pod wielkim wrażeniem, że udało im się przeprowadzić taką operację, a wcześniej wytworzyć narząd. Kiedy się czyta o tym, że udało się wyhodować narząd na czole chłopca, że trwało to ponad rok i że wszystko udało się zakończyć z powodzeniem to, aż dech w piersiach zapiera. Jestem na prawdę pod ogromnym wrażeniem techniki, pomysłu, wykonania i w ogóle możliwości chirurgów indyjskich. Ciekawe czy jakiś wpływ na opracowywanie podobnej metody leczenia miał fakt, że w krajach azjatyckich czasem zdarza się, że na kobietach wymierzana jest kara usunięcia nosa. Jeśli dobrze kojarzę w przypadku choćby samego posądzenia jej o niewierność przez małżonka. Może właśnie takie przypadki stały się przyczyną opracowywania powyższej metody leczenia, która może być szansą dla kobiety na normalne życie, bez oszpecenia i związanej z nim stygmatyzacji? Tak czy inaczej, ogromne brawa i szacunek dla chirurgów i twórców metody!
Takie zabiegi to do tej pory tylko w amerykańskim serialu "Chirurdzy" się oglądało, gdzie hodowano na ciele pacjenta pewne elementy, a później przeszczepiano we właściwe miejsce. Bardzo cieszy mnie fakt rozwoju tego typu metod, bo jest to całkiem obiecujące w kwestii rekonstrukcji różnego rodzaju ubytków naszego ciała. Oczywiście jeszcze bardzo długa droga do wyhodowania ludzkiego narządu na szkielecie z komórek macierzystych, ale od czegoś trzeba zacząć. Ciekawe czy kolejnym etapem będzie np. hodowla małżowiny usznej lub amputowanych paliczków. Na pewno wielu osobom pomogłoby to, ale oczywiste też jest, że o wiele trudniej wyhodować kość i w dodatku jeżeli chodzi o palce, to jeszcze trudnością jest tu obecność stawu. Ale trzymam kciuki i mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli o wiele większe obszary naszego ciała przeszczepiać.