Amnesty International zaapelowała do Prezydenta o zawetowanie nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych, która przewiduje, że antykoncepcja awaryjna będzie dostępna wyłącznie na receptę.
– Ograniczenie dostępu do pigułki ellaOne będzie miało katastrofalne skutki dla kobiet i dziewcząt mieszkających w Polsce, gdzie obowiązuje jedno z najbardziej restrykcyjnych praw antyaborcyjnych w Europie – powiedziała Draginja Nadażdin, dyrektorka Amnesty International Polska.
– W połączeniu z tak zwaną „klauzulą sumienia”, która pozwala lekarzom odmówić wykonania świadczeń medycznych niezgodnych z jego sumieniem, nowe prawo tworzy kolejną przeszkodę dla tych, którzy potrzebują antykoncepcji awaryjnej - dodała Draginja Nadażdin.
Zdaniem Amnesty International, przeszkody te mogą okazać się nie do pokonania dla nastolatek oraz osób mieszkających w mniejszych miejscowościach i będą miały szczególnie katastrofalne konsekwencje dla osób, które doświadczyły gwałtu.
Komentarze
[ z 3]
To, co wymyśla aktualnie nasz rząd w sprawie pigułek antykoncepcyjnych tak zwanych "pigułek po" to jest jakaś kpina. Swoim działaniem wcale nie przysłużą się dla zdrowia dziewczyn. Zwłaszcza młodych, które rzekomo tak bardzo chcą chronić. Raczej wzrośnie liczba niechcianych ciąż, a w konsekwencji przynajmniej prób ich usuwania. A jak wiadomo takie zabiegi przeprowadzane są czasem nielegalnie lub poza granicami kraju. Kobiety wcale nie przywiązują w takich sytuacjach nadmiernej uwagi do bezpieczeństwa tych zabiegów, a raczej ich myśli skupione są tylko wokół problemu jakim w tej sytuacji jest niechciana ciąża i rozwijające się w łonie dziecko. Pigułki wczesnoporonne wyeliminowały przynajmniej pewien procent takich przypadków, a sam fakt, że był popyt na te pigułki świadczy, jak duży odsetek kobiet decyduje się na współżycie bez zabezpieczenia lub podejmuje ryzykowne kontakty seksualne. Jeśli chce się myśleć o zdrowiu młodych dziewcząt, to nie poprzez zakazywanie sprzedaży, czy narzucanie ograniczeń takich jak chociażby konieczność wykupienia recepty, ale na przykład poprzez akcje zwiększające świadomość i wiedzę na temat szkodliwości i ewentualnych powikłam wynikających po pierwsze z przygodnych kontaktów seksualnych, czy stosunków bez korzystania z jakiejkolwiek antykoncepcji, a dwa powinno się wytłumaczyć dlaczego przyjmowanie leków hormonalnych zbyt często lub w nadmiernych ilościach działa szkodliwie na zdrowie.
Takie pomysły to jest jakaś granda. Politycy zasłaniają się troską o zdrowie kobiet w młodym wieku, a tak na prawdę chodzi im tylko i wyłącznie o zachowanie poczucia moralności według własnej oceny i własnych zasad. To jest chore i nie powinno moim zdaniem mieć miejsca. Bo i jak można za kobiet decydować co jest dla nich dobre, a co złe. Zwłaszcza, że współczesna medycyna wyklucza założenie, że pigułki jakie stosuje się w celach antykoncepcji wkrótce po stosunku mogły być lekami wczesnoporonnymi, a przez to mogły godzić w uczucia osób troszczących się o losy nienarodzonych jeszcze dzieci. Wydaje mi się z resztą, że chodzi tutaj raczej o jakąś chorą propagandę. A ostatecznie, gdyby utrudniono dostęp do tych leków to o wiele więcej kobiet mogłoby znaleźć się w bardzo trudnych dla siebie sytuacjach i starać się na przykład dokonać aborcji co już jest czynem raz że nie legalnym, a dwa że o wiele bardziej niebezpiecznym i to zarówno dla zdrowia jak i nawet dla życia kobiety. O wiele lepszym rozwiązaniem jest łatwy i szeroki dostęp do pigułek antykoncepcyjnych po i ewentualnie uświadamianie kobiet decydujących się na ich zakup o ewentualnych konsekwencjach wynikających z ich stosowania. Z resztą ma się zmienić również prawo farmaceutyczne i w aptekach mają być zatrudniani tylko absolwenci studiów wyższych to dlaczego by na nich nie narzucić obowiązku informowania kobiet o ryzyku związanym z lekkomyślnym przyjmowaniem pigułek, zamiast od razu zakazywać czy nawet utrudniać do nich dostęp?
Dzisiejsi ludzie często zamazują granicę między tym, co jest „naturalne” a tym, co jest „nienaturalne” i takie postępowanie jest w pełni zauważalne w sferze ich seksualności i rozrodczości. Indywidualnym wyborem wielu ludzi są dziś też heteroseksualność i homoseksualność oraz biseksualność i transwestytyzm. Nie budzą one już większego zdziwienia w zmieniających się sposobach myślenia i oceny społecznej, zwłaszcza u młodszej generacji ludzi. Problem ten trafnie ujmuje Anthony Giddens, kiedy pisze, że „(…) W zachowaniach seksualnych zawsze istniała granica między przyjemnością a intymnością, seksualność bardziej niż kiedykolwiek wcześniej zaistniała niezależnie od prokreacji. Seksualność nabrała podwójnego znaczenia jako środek samorealizacji oraz podstawowy mechanizm osiągania i wyrażania intymności. Straciła przez to związek z szerszą tradycją i etyką oraz z następstwem pokoleń. Pozostaje, a raczej staje się ona podstawową sferą , a słowo nabiera w odniesieniu do życia seksualnego szczególnego znaczenia. Ale to < przeżycie> nie ma wiele wspólnego z obszarami egzystencjalnymi, do których w pewnym sensie odsyła nas seks” . Franciszek Adamski 37 lat temu pisał, że „(…) problem regulacji poczęć i odpowiedzialnego rodzicielstwa nabrał szczególnego znaczenia zarówno pod wpływem upowszechnienia modelu rodziny małodzietnej, jak i w wyniku świadomego rozdzielenia aktu współżycia seksualnego od jego podstawowej funkcji prokreacyjnej, a zarazem w preferowaniu jego roli emocjonalnej i uszczęśliwiającej parę małżeńską”. Akt seksualny jest przede wszystkim wyrazem miłości wzajemnej małżonków w wymiarze intymności, namiętności i zaangażowania, dopiero później zmierza on do celu prokreacyjnego, do poczęcia i urodzenia człowieka. Obecnie wzrasta systematycznie odsetek katolików polskich, szczególnie młodych, którzy w sferze seksualności postępują według laickich zasad etycznych, także w życiu małżeńskim i w związkach partnerskich. Zjawisko to trafnie ujmuje i szeroko ukazuje Krystyna Slany: „(…) Nowe środki antykoncepcyjne pozwalają na nową obcowania seksualnego. Seks zostaje oddzielony od prokreacji, nowe reprodukcyjne zaś umożliwiają reprodukcję biologiczną bez seksu. (…) Bezprecedensowy rozwój środków pozwalających na kontrolę urodzeń i realizację prokreacji bez pośredniego udziału mężczyzny daje kobietom nową wolność. Pozwala ona kobietom (ale także ich partnerom, jak i całemu społeczeństwu, co może być zgodne, bądź niezgodne z realizowaną przez nich polityką ludnościową) nie tylko na zrealizowanie planowanej dzietności lub bezdzietności, ale i na określenie czasu pojawienia się pożądanego potomstwa” . Zbigniew Izdebski, ukazując kwestie związane z zachowaniami seksualnymi ludzi, zaznacza, że należy uwzględnić także zagadnienie stosowania przez nich metod antykoncepcyjnych, ponieważ wskazują oni powody, dla których sięgają po środki zapobiegania ciąży, a jednym z nich jest właśnie lęk przed ciążą. Z jego badań reprezentatywnych, zrealizowanych w 2005 roku wśród osób dorosłych w wieku 18-49 lat, obejmujących 1499 kobiet i 1526 mężczyzn, wynika, że 53% respondentów deklarowało, że podczas stosunków seksualnych w okresie ostatnich 12 miesięcy stosowało jakąś metodę zapobiegania ciąży, a tak postąpiło 55,6% kobiet i 51,2% mężczyzn. Najczęściej zabezpieczali się ludzie młodzi, w wieku 18 – 24 lat, gdyż to oni najbardziej lękali się ciąży nieplanowanej. W pozostałych kategoriach wiekowych stosowanie antykoncepcji kształtowało się następująco: w wielu 25-29 lat: 57,3%; 30-39 lat: 55,0%; 40-49 lat: 42,2% (różnica między najmłodszymi i najstarszymi wynosi 11 punktów procentowych). Stosunek do wiary religijnej najsilniej wpływał na podejście respondentów do antykoncepcji – osoby wierzące i regularnie praktykujące najrzadziej korzystały z antykoncepcji (46,0%), a osoby niewierzące czyniły to najczęściej (70,0%). Respondenci stosowali różne środki antykoncepcyjne: kalendarzyk małżeński – najmłodsi: 6,0% i najstarsi: 18,8%; techniki objawowe i termiczne: 1,0% i 3,7%; prezerwatywę: 56,9% i 32,3%; stosunek przerywany: 11,2% i 17,2%; tabletki: 30,7% i 15,1%; spiralę domaciczną: 0,7% i 5,0%; kapturek: 0,2% i 0,5%; globulki/żele/pianki/kremy plemnikobójcze: 2,7% i 1,8%; inne metody: 1,0% i 1,8%; brak odpowiedzi: 20,4% i 28,0%. Autor zaznacza, że największy odsetek respondentów (44,9%) deklarował stosowanie prezerwatywy we współżyciu seksualnym. Stosowanie prezerwatyw w ocenie 66,3% respondentów oznacza troskę o partnera/partnerkę, a 17,0% nie zgodziło się z tą oceną. Ponad jedna trzecia respondentów uważa, że używanie prezerwatywy wtedy, kiedy nie zachodzi obawa o nieplanowaną ciążę, oznacza brak zaufania do partnera/partnerki, natomiast 48,2% odrzuciło taka ocenę. Z badań zrealizowanych w 2002 roku przez Janusza Mariańskiego wśród uczniów szkół średnich w siedmiu miastach polski wynika, że respondenci zajęli zróżnicowane stanowisko wobec stosowania antykoncepcji, uważając, iż jest ona: zawsze dozwolona – 61,5%; niekiedy dozwolona – 20,5%; niedozwolona – 9,4%; brak zdania – 6,8%; brak danych – 1,8%. Zatem 82,0% respondentów opowiada się za stosowaniem antykoncepcji we współżyciu seksualnym. Studenci w Bydgoszczy i Toruniu objęci badaniami przez T. Biernata w latach 1999-2000 aż w 96,0% pozytywnie ocenili stosowanie antykoncepcji we współżyciu seksualnym w małżeństwie i w innych związkach. W świetle tych ustaleń i wyników cytowanych badań empirycznych należy zapytać, czy licealiści i studenci uczestniczący w moich badaniach są wystarczająco zorientowani w meto dach i technikach antykoncepcyjnych, stosowanych dziś w związkach małżeńskich i partnerskich z myślą o zapobieżeniu nieplanowanej ciąży? Jakie jest ich nastawienie do antykoncepcji? Czy akceptują lub kontestują normy etyczne Kościoła rzymskokatolickiego zabraniające małżonkom stosowania środków antykoncepcyjnych we współżyciu seksualnym, a zarazem zalecające stosowanie naturalnych metod planowania poczęć dzieci w swojej rodzinie? Jak postrzegają kwestię regulacji poczęć i odpowiedzialnego rodzicielstwa? Czym w swej istocie jest aborcja – zwykłym „zabiegiem medycznym” ułatwiającym życie kobiecie, która nie planowała ciąży, jak chcą jedni, i opowiadają się za jej przerwaniem, czy też „unicestwieniem” życia ludzkiego poczętego i rozwijającego się w jej łonie, jak chcą drudzy, i w związku z tym aborcji są zdecydowanie przeciwni? Jakie powody i przyczyny lub motywy uzasadniają dokonywanie licznych aborcji na świecie i w Polsce? Czym jest aborcja według respondentów uczestniczących w moich badaniach – jak oni ją postrzegają i oceniają z moralnego i egzystencjalnego punktu widzenia? Na te pytania odpowiem w tej części artykułu, korzystając w tym celu z aktualnej wiedzy naukowej, stanowiska Kościoła rzymskokatolickiego i wypowiedzi moich respondentów na ten wieloaspektowo ukazywany temat i problem. We współczesnej antropologii i psychologii emocji akcentuje się wyraźnie problem osobistego szczęścia jednostki ludzkiej w procesie jej samorealizacji, a także jej prawo do zachowania prywatności w podejmowaniu decyzji rodzinnych związanych wprost z prokreacją i aborcją. W konsekwencji tej postawy kobietom przyznano prawo do aborcji i decydowania o przebiegu życia poczętego dziecka jeszcze przed jego urodzeniem. Problemem zaś jest ciągle precyzyjne ustalenie „dokładnego” czasu, w którym rozpoczyna się życie ludzkie, kiedy człowiek staje się osobą ludzką („od jakiego momentu człowiek poczęty staje się prawdziwym człowiekiem po zapłodnieniu komórki w łonie kobiety”?). Moment ten jest bardzo ważny, jeśli to od niego zależy możliwość dokonywania aborcji, czyli przerwania dopiero co rozpoczętego życia człowieka. Rafał Boguszewski zaznacza, że początek prawa kobiety do aborcji, jako mało restrykcyjnego, sięga drugiej połowy XX wieku, a wtedy objęło ono wiele krajów na świecie, zwłaszcza w Europie, a także USA i Kanadę. Prawo to umożliwia legalne wykonanie zabiegu przerwania ciąży w pierwszych miesiącach życia płodu, o czym decyduje sama ciężarna kobieta - ważne jest tu jej życzenie i oświadczenie woli w tej kwestii. Wojciech Modzelewski twierdzi, że ustawa dotycząca aborcji nie była uprzednio traktowana jednolicie w każdym kraju, gdyż w niektórych państwach zezwalała ona na dokonanie aborcji z wielu przyczyn, w tym z powodu trudności ekonomicznych, bytowych, zagrożenia życia i zdrowia psychicznego kobiety, chociaż ograniczenia te nie są precyzyjne, więc można je dowolnie interpretować i stosować w praktyce. Kończąc analizy dokonane w tym opracowaniu, należy zaznaczyć, że moralność katolicka – jej normy i zalecenia praktyczne – dotycząca życia małżeńskiego i rodzinnego, początków i przebiegu życia ludzkiego, seksualności ludzi i warunków jej realizacji, erotyki i odchyleń od tych standardów moralnych, wywołuje różne tendencje w postawach i zachowaniach ludzi. Różnorodność takiego nastawienia ujawniają właśnie najliczniej ludzie młodzi, licealiści i studenci. Przejawia się ono w różnych zakresach kontestacji wobec ideologicznej, religijnej i etycznej ingerencji Kościoła rzymskokatolickiego w te sfery życia ludzi, zwłaszcza w sferę seksualności małżeńskiej, jak i realizowanej w innych relacjach łączących kobietę i mężczyznę. Większość licealistów i studentów uczestniczących w badaniach nie akceptuje metod wdrażania norm etycznych i zaleceń moralnych stosowanych przez ten Kościół, mimo własnej przynależności do jego wspólnoty, stawia im wyraźny opór i widzi w nich naruszenie wolności osobistej i suwerenności decyzji ludzi w tych sferach ich życia. Krytyczne nastawienie licealistów i studentów widzimy także do stanowiska Kościoła dotyczącego antykoncepcji. Większość respondentów nie chce zaakceptować negatywnego podejścia Kościoła do antykoncepcji, a zakaz stosowania jej w małżeństwie oceniają oni jako pozbawiony sensu i godzący w suwerenność decyzji małżonków związanych z tą sferą ich życia. Jedynie nieliczni respondenci w obu kategoriach akceptują ten zakaz Kościoła, a także opowiadają się za naturalnymi metodami świadomego rodzicielstwa, popularyzowanymi w doktrynie kościelnej. Z kolei większość licealistów i studentów jest przeciwna aborcji dokonywanej w dowolnej sytuacji, a tym samym zgadzają się oni z zakazem Kościoła dotyczącym jej stosowania. W ich opinii aborcja jest uzasadniona i dopuszczalna wyłącznie w granicznych egzystencjalnie okolicznościach życia kobiety i jej rodziny. Poparcie w tym względzie Kościół i jego system etyczny otrzymuje jedynie od co trzeciego licealisty i studenta, którzy uważają się za jego członkinie i członków. Powstaje tu pytanie, jakie czynniki miały wpływ na tak krytyczne nastawienie wielu licealistów i studentów biorących udział w tych badaniach, do wywołania w nich sprzeciwu i buntu wobec norm moralności kościelnej, oprócz samego Kościoła i metod jego oddziaływania na młodzież? Nie można wykluczyć, że wpływ na ich postawy wobec tej moralności i Kościoła miały dynamiczne procesy laicyzacyjne dziejące się na świecie i w kraju, narastający krytycyzm w społeczeństwie wobec religii i Kościoła, wobec preferowania roli religii i jej standardów moralnych w niemal każdej sferze życia ludzi, a także przykłady niemoralnych zachowań licznych księży i zakonników. Młodzież znajduje się też pod silnym wpływem mediów masowych, zwłaszcza Internetu i telewizji, czy czasopism kierowanych do niej bezpośrednio. Media te lansują moralność liberalną, krytykują zasady moralności katolickiej i kościelnie zorientowanej, ukazują krytyczny obraz Kościoła i brak wpływu szkolnej katechezy na religijność i moralność młodzieży. Takie podejście świeckich mediów do religii i moralności katolickiej nie mogło pozostać obojętne także dla postaw wobec nich licealistów i studentów uczestniczących w moich badaniach. Permisywizm moralny, cechujący znaczną część dzisiejszej młodzieży polskiej, jest widoczny również u licznych licealistów w Kaliszu i studentów w Poznaniu. On też, jako cecha moralności młodzieżowej w obecnych czasach, mógł oddziaływać na postawy i zachowania respondentów w zakresie ich opinii dotyczących moralności katolickiej. Dzisiejsza rodzina katolicka w Polsce obojętnieje religijnie, ma słabe styczności z Kościołem, w swej większości jest krytycznie nastawiona do norm moralności lansowanej w doktrynie etycznej i moralnej Kościoła, zwłaszcza do moralności z zakresu życia małżeńskiego i rodzinnego oraz seksualnego. Wychowanie rodzinne w swej większości także uległo desakralizacji, jest oparte na etyce humanistycznej, typowo świeckiej, a jako takie mogło oddziaływać na krytyczne postawy młodzieży wobec antykoncepcji i aborcji. Te procesy społeczno-kulturowe, polityczne i cywilizacyjne, nie mogły pozostawać obojętne czy być nieaktywne wobec postaw i zachowań moralnych moich respondentów. Można przyjąć przypuszczenie, że czynniki te w jakimś stopniu miały wpływ na narastanie krytycznego stosunku badanych licealistów i studentów do norm moralności katolickiej dotyczących antykoncepcji i aborcji. Podobnie rzadko młodzież polska, uczestnicząca w badaniach innych socjologów religii i moralności, popierała podejście Kościoła do moralności seksualnej i małżeńskorodzinnej, do antykoncepcji i aborcji, a liczniej i wyraźniej kontestowała to podejście. Jednak dynamika tego zjawiska wśród moich respondentów jest głębsza i szersza zakresowo, aniżeli dynamika nastawienia krytycznego młodzieży w tamtym okresie historycznym. Dzisiejsza młodzież licealna i studencka czuje się i chce być bardziej „wyzwolona” spod wpływu Kościoła katolickiego i jego doktryny religijno-moralnej, sama chce liczniej i odważniej niż czynili to jej rówieśnicy w tamtym okresie rozwiązywać swoje problemy religijne i światopoglądowe, wyjaśniać własne dylematy moralne i egzystencjalne, rezygnując zarazem z kurateli i wskazań instytucji kościelnych. Moralność z zakresu etosu małżeńsko-rodzinnego i seksualności stanowi dla niej wrażliwą sferę życia, nad którymi chce mieć samodzielnie kontrolę. Młodzież dzisiejsza szybciej zmienia się sama i własne nastawienie do religii, Kościoła i do jego norm moralnych, czyni to zdecydowanie wyraziściej niż młodzież z tamtego okresu. W zmianach tych uczestniczą również licealiści i studenci uczestniczący w badaniach tu zaprezentowanych, dotyczących również antykoncepcji i aborcji. ( badania: p. Józef Baniak)