Jak wynika z badań Kantar Public, przeprowadzonych w ramach projektu Brain Plan dla Polski aż 64% Polaków swój poziom wiedzy określa jako zły lub bardzo zły. Co więcej, tylko 7% badanych jest przekonanych, że lekarze pierwszego kontaktu są przygotowani do tego, by diagnozować choroby mózgu.
Eksperci pracujący przy przygotowywaniu strategii na rzecz osób z chorobami mózgu podkreślają, że wzrost zachorowań wynika nie tylko ze starzenia się społeczeństwa ale również ze zmian cywilizacyjnych. „Dlatego konieczne jest wdrożenie systemowej opieki zintegrowanej opieki i współpraca wszystkich środowisk” - twierdzi dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, (Uczelnia Łazarskiego).
Równie ważna jest profilaktyka: „Musimy dbać o zdrowie mózgu dzieci, ich edukację zdrowotną” - podkreśla Izabela Czarnecka-Walicka, (Fundacja NeuroPozytywni), koordynator projektu Brain Plan dla Polski.
Choroby mózgu najczęściej kojarzone są z udarem, chorobą Alzheimera czy schizofrenią. Z samym problemem chorób mózgu Polacy zwykle spotykają się podczas oglądania telewizji. Tylko około jedna trzecia twierdzi, że miała okazję, aby lepiej poznać osobę cierpiącą na chorobę mózgu osobiście. Z tym ostatnim faktem polemizuje Tadeusz Hawrot (European Brain Council): „Z naszych badań wynika, że choroby mózgu dotykają co trzeciego Europejczyka. Zatem taki wynik sondażu wskazuje na wysoki poziom stygmatyzacji i ukrywanie faktu choroby zarówno własnej jak i bliskich”.
„Brak wiedzy oraz bezpośredniego kontaktu z osobami chorymi sprawiają, że choroby budzą negatywnymi emocje, a przede wszystkim ze strach, przerażenie i bezsilność” - uważa Urszula Krassowska, dyrektor Kantar Public
Silna jest też niechęć do integracji z osobami cierpiącymi na choroby mózgu. Blisko jedna piąta zapytanych nie chciałaby, żeby ich dziecko chodziło do tej samej klasy w szkole, co dziecko z chorobą mózgu. Prawie jedna czwarta miałaby opory, by się zaprzyjaźnić z osobą cierpiącą na chorobę mózgu, a niespełna jednej trzeciej nie odpowiadałoby małżeństwo ich dziecka z osobą dotkniętą chorobą mózgu.
Poniżej zamieszczamy relację wideo z konferencji prasowej pt. „Brain Plan dla Polski”
Komentarze
[ z 5]
To że Polaków wiedza dotycząca chorób mózgu jest co najmniej słaba jeszcze nie martwi tak mocno jak fakt, że sami lekarze niekoniecznie są dobrze obeznani w podobnych przypadłościach. I to już powinno niepokoić. Zwłaszcza, że przecież skąd pacjent z chorobą dotyczącą właśnie ośrodkowego układu nerwowego ma wiedzieć, że problem tkwi w jego głowie, a zmiany jakie zauważa nie wynikają tyle ze starości i naturalnych procesów starzenia się organizmu co są konsekwencją zachodzących zmian organicznych w mózgu, które trzeba by na jak najwcześniejszym etapie wyłapać, żeby wszystko było w porządku, albo żeby przynajmniej spróbować zatrzymać postęp choroby. Przecież trzeba pamiętać, że właśnie jeśli chodzi o choroby ośrodkowego układu nerwowego wczesna diagnostyka jest bardzo potrzebna, Im później zostanie rozpoznania patologia i rozpocznie się leczenia tym mniejsze są szanse dla pacjenta na to, że uda się odwrócić zmiany jakie zachodzą w tkankach mózgu i przywrócić jeśli nie zdrowie to przynajmniej możliwie normalne funkcjonowanie. Mam nadzieje, że w przyszłości uda się i tutaj doprowadzić do zmian w taki sposób, aby lekarze przyjmujący w gabinetach lekarzy rodzinnych byli lepiej przygotowani do pełnienia swoich obowiązków.
Niestety świadomość społeczeństwa odnośnie licznych chorób wciąż nie jest wystarczająca. Jeżeli chodzi o choroby neurologiczne to wymienia się między innymi stwardnienie rozsiane. W naszym kraju choruje na nie około 45 tysięcy osób. Przebieg u każdego pacjenta może przebiegać w nieco odmienny sposób, chodzi bowiem o postęp choroby, a także objawy. W chorobie tej dochodzi do uszkodzenia osłonek mielinowych włókien nerwowych oraz istoty szarej, zwłaszcza w strefie podkorowej. Przekazywanie sygnałów jest więc nieprawidłowe, a nawet zahamowane. W rezultacie dochodzi do pojawienia się objawów takich jak: trudności z chodzeniem, zaburzenia równowagi drżenie i sztywność mięśni oraz problemy z widzeniem. Mogą wystąpić także problemy z funkcjonowaniem jelit, połykaniem, mową oraz czynnością pęcherza moczowego. Jak na razie wielu naukowców koncentrowało się na tym, że do zmian dochodziło w obrębie osłonki mielinowej. Jak się bowiem okazuje, co zostało potwierdzone w badaniach obrazowych z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego do równoległych zmian dochodzi w obrębie mózgu. Cały czas prowadzone są badania, których założeniem jest poznanie przyczyn tej choroby, a także metod, które pozwolą na wczesną diagnostykę, a także skuteczne terapie. Jak się okazuje kwas ursolowy, znajdujący się między innymi w skórkach jabłek, żurawinie oraz szałwi lekarskiej może okazać się skuteczny w przypadku tej choroby. Wykazuje on bowiem działanie immunomodulujące, a także neuroregeneracyjne. Jak na razie badania są przeprowadzane na myszach, ale istnieje nadzieja, że w przyszłości zostaną także wprowadzone w przypadku ludzi w warunkach klinicznych. Jeżeli zaś chodzi o przyczynę rozwoju tego schorzenia to może się okazywać, że fragment obecnego w mózgu enzymu może najprawdopodobniej powodować rozwój stwardnienia rozsianego. Istnieje pewien problem jeżeli chodzi o refundację leczenia postaci tej choroby- pierwotnie postępującej. Inaczej wygląda sytuacja jeżeli u chorego występuje postać rzutowo-remisyjna. W takim wypadku chory może liczyć na skuteczniejszą terapię, a co za tym idzie dłuższe życie oraz pozostanie na rynku pracy, co jest przecież jest bardzo ważne. W przypadku pierwszego typu choroby dochodzi do szybszej progresji, a także nieustającego nasilenia objawów, które w konsekwencji prowadzą do niepełnosprawności. W rzutowo-remisyjnej postaci choroby występuje proces zapalny, który ma miejsce w ośrodkowym układzie nerwowym. Natomiast w postaci pierwotnie postępującej dochodzi do śmierci neuronów w innym mechanizmie, który jak dotąd nie został do końca poznany. Pierwszy typ choroby częściej występuje u młodych kobiet (60-70 procent), natomiast drugi jest jednakowo często diagnozowany w przypadku kobiet i mężczyzn, ale po 40 roku życia. U pacjentów ze stwardnieniem rozsianym w szybszym tempie niż w porównaniu do zdrowych osób dochodzi do zmniejszenia się wielkości mózgu. Wczesne zdiagnozowanie choroby i rozpoczęcie właściwego leczenia może przyczynić się do spowolnienia tego procesu. Dzięki temu można zapobiec pogarszaniu się zdolności poznawczych u chorego, związanych z przetwarzaniem danych, koncentracji, a także zapamiętywania. Objawy padaczki często mogą pojawić się u dzieci do 5 roku życia. Warto zaznaczyć, że może objawiać się nie tylko drgawkami. Wśród nietypowych objawów, na które warto jest zwracać uwagę wymienia się między innymi to, że dziecko może się zamyślić i wpatrywać się przez pewien czas w jeden punkt. Napady toniczno-kloniczne są bardziej charakterystyczne jeżeli chodzi o starsze osoby. Naukowcy starają się ustalić kiedy wystąpi moment, w którym może dojść do napadu. Dzięki temu można by podać choremu odpowiednie leki, tak aby zminimalizować ryzyko jego wystąpienia. W naszym kraju prowadzone są badania, których celem jest odkrycie biomarkerów padaczki we krwi. Wykorzystuje się do tego celu mikroRNA, które mają możliwość regulacji licznych genów w naszych organizmach. W padaczce występują zmienione mikroRNA. Jeżeli chodzi o manipulowanie poziomem wspomnianej postaci RNA za pomocą leków to było już to przeprowadzane na zwierzętach. Warto zaznaczyć, że istnieje również lekooporna padaczka, która dotyczy około 30 procent pacjentów. W takich wypadkach lekarz może podjąć się leczenia operacyjnego, jeżeli wie który obszar mózgu działa w sposób nieprawidłowy. Oczywiście istnieje ryzyko takiego rozwiązania, jednak w przypadku osób, które mają nawet po kilkadziesiąt ataków padaczki dziennie może to być jedyne wyjście. Wśród chorób neurologicznych wymienia się również chorobę Huntingtona. Pierwszymi symptomami tej choroby mogą być pewne zmiany zachowania. Ponadto mogą pojawić się problemy z pamięcią, a także niezdarność. Warto zaznaczyć, że są to symptomy, z którymi osoby niezbyt często zgłaszają się do specjalisty, co przyczynia się do tego, że choroba osiąga bardziej zaawansowane stadia. Każda pacjent jest inny toteż objawy mogą u każdej być różne, a także mogą mieć inne nasilenie. Mogą występować również różne nasilenia objawów z każdego z układów. Przykładowo mogą mieć miejsce istotne zaburzenia motoryczne, przy niskim poziomie zaburzeń poznawczych lub odwrotnie. Wraz z progresją choroby pojawiają się coraz bardziej zaawansowane objawy pod postacią ruchów mimowolnych w obrębie kończyn górnych i dolnych, a także twarzy. Mogą pojawić się problemy w utrzymaniu równowagi, a także chodzeniu. Stwierdza się także zaburzenia okoruchowe. Mowa pacjenta, ze wspomnianą chorobą może stawać się niewyraźna, dodatkowo mogą wystąpić trudności w połykaniu, których efektem może być chudnięcie. Jeżeli chodzi o zmiany osobowości, a także zachowania to wymienia się wśród nich: wybuchy gniewu, apatię, drażliwość,niepokój, depresję, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, a także wycofanie się z życia społecznego. Czasem mogą wystąpić także halucynacje. Jednym z głównych objawów choroby Huntingtona są zaburzenia poznawcze. Wśród nich wymienia się problemy z koncentracją, planowaniem, organizacją, podejmowaniem decyzji, oraz problemów z pamięcią krótkotrwałą. Wspomniane objawy świadczą o tym, że taka osoba może potrzebować wielospecjalistycznej, złożonej opieki w skład której powinien wchodzić między innymi psychiatra, logopeda oraz dietetyk. Za większość objawów klinicznych obwinia się wybiórczy zanik neuronów kwasu gamma aminomasłowego, w szczególności w obszarach mózgu zwanego jądrami podkorowymi. Jeżeli zaś chodzi o upośledzenie funkcji intelektualnych to do uszkodzeń dochodzi w korze mózgowej. Przykrą wiadomością jest to, że na chwilę obecną jest to choroba nieuleczalna gdyż obecnie dostępne leki nie są w stanie zahamować zwyrodnienia komórek nerwowych. Aktualne terapie opierają się na redukcji objawów. Wykorzystuje się zatem leki przeciwdepresyjne, leki obniżające zaburzenia psychotyczne czy też zaburzenia ruchowe. Aktualnie prowadzone są badania nad metodami, które można zastosować u osób, u których wiadomo, że występuje określona mutacja, a u których nie wystąpiły jeszcze objawy. Moim zdaniem jest to bardzo dobre rozwiązanie ponieważ wspomniane symptomy mogą w znacznym stopniu pogorszyć jakość życia, a także utrudnić, a nawet uniemożliwić wykonywanie bardzo wielu czynności, a także rezygnacji z pracy. Trwają prace również nad odkryciem substancji, które będą wykazywać działanie ochronne w stosunku do neuronów. Analizowany jest koenzym Q10, witamina E, a także idebenon. Dodatkowo próbuje się udowodnić czy hamowanie działania receptorów NMDA za sprawą mamentyny może obniżyć śmiertelność komórek nerwowych. Wiele nadziei pokłada się również w terapii genowej, która cieszy się coraz większym zastosowaniem w przypadku licznych chorób. Chodzi o wykorzystanie interferującego RNA co pozwoli na zmniejszenie ekspresji genu i powoduje obniżenie nasilenia patologicznych objawów. Inni naukowcy sugerują, że skuteczne mogą okazać się operacje podczas, których wszczepione zostaną komórki macierzyste, które być może przejmą funkcję uszkodzonych komórek nerwowych. Miejmy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości choroby neurologiczne będą mogłby być dużo szybciej diagnozowane, a przeprowadzone leczenie jeszcze bardziej skuteczne, powodując całkowite ustąpienie objawów.
Wiedza o chorobach to jedno, ale myślę, że większym problemem jest postawa wobec takich chorych, często wiążąca się z oznakami dyskryminacji. Jak podaje Centrum Badania opinii społecznej - Prawie połowa Polaków wyraża niepokój o swoje zdrowie psychiczne, a niemal jedna trzecia poważnie obawia się chorób psychicznych. Poczucie zagrożenia odnotowujemy szczególnie często u ludzi pozbawionych bezpieczeństwa bytowego (najuboższych, niewykształconych i niewykwalifikowanych, bezrobotnych, rencistów). Powszechne jest przekonanie, że warunki życia w Polsce są szkodliwe dla zdrowia psychicznego i sprzyjają jego zaburzeniom. Wśród czynników szczególnie mu zagrażających badani najczęściej wymieniają bezrobocie oraz biedę, kryzys rodziny, nadużywanie alkoholu i narkotyków, a także, choć rzadziej, niepewność jutra. Opinie te zapewne w znacznym stopniu odzwierciedlają realne doświadczenia badanych, ponieważ ponad połowa deklaruje, że w swoim życiu zetknęła się z osobą chorą psychicznie. Trzeba jednak podkreślić, że wielu badanych nie czuje się dostatecznie poinformowanych na temat zdrowia psychicznego i chorób psychicznych oraz odczuwa potrzebę pogłębienia swojej wiedzy w tym zakresie. Zdecydowana większość Polaków popiera też projekt utworzenia narodowego programu, który promowałby zainteresowanie ochroną zdrowia psychicznego i sprzyjał unowocześnieniu lecznictwa psychiatrycznego. Kontynuacją tej problematyki jest kolejne opracowanie ukazujące wyobrażenia Polaków o chorobach psychicznych (ich uleczalności i zachowaniach typowych dla osób chorych), a także postawy społeczeństwa wobec psychicznie chorych (odczucia towarzyszące spotkaniu z nimi, sposoby ich określania, napiętnowania, dystansowania się od nich i dyskryminacji). Ocena uleczalności chorób psychicznych może mieć istotne znaczenie dla postaw wobec chorych. Ostrożny optymizm ankietowanych, zależny w pewnym stopniu od wykształcenia i doświadczeń wyniesionych z kontaktu z osobą chorą, można uważać za wskazówkę co do potrzeby szerokiej edukacji społecznej, dostarczającej wiedzy o charakterze ogólniejszym niż doświadczenie jednostkowe. Trzeba bowiem pamiętać, że rokowanie w przypadku chorób psychicznych jest bardzo zróżnicowane oraz silnie zależne od wielu uwarunkowań niezwiązanych z samą chorobą (np. od dostępności odpowiedniego leczenia, oparcia w najbliższych, bezpieczeństwa socjalnego, reakcji otoczenia). Do podstawowych zadań i metod terapii zaburzeń psychicznych należy psychoedukacja - udzielanie praktycznych informacji pacjentom i ich rodzinom na temat charakteru doświadczanych trudności oraz sposobów radzenia sobie z nimi. Jednak brak odpowiedniej wiedzy w dalszym otoczeniu chorych - w środowiskach rówieśniczych, zawodowych, sąsiedzkich - ogranicza skuteczność psychoedukacji i utrudnia odzyskiwanie zdrowia i pozycji społecznej. Zdaniem ankietowanych, bezpośredni kontakt z osobą psychicznie chorą najczęściej wywołuje współczucie połączone z zakłopotaniem. Na kolejnych miejscach pod względem częstości wskazań pojawiają się bezradność, strach oraz litość. Pozostałe reakcje ujawniane są znacznie rzadziej. Należą do nich zarówno zaciekawienie, jak i obojętność. Niewielu respondentów jest też skłonnych mówić w tym kontekście o szacunku dla osób chorych psychicznie. Równie sporadycznie wymieniane są takie reakcje negatywne, jak rozbawienie lub odraza, pogarda czy złość. Trzeba jednak podkreślić, że odrazę, pogardę lub złość, które oznaczają silną niechęć i mogą ujawniać społeczne odrzucenie osób chorych, dostrzega u innych (a może i - przy założeniu projekcji własnych odczuć - u siebie) prawie co ósmy respondent (12%). Niemal wszystkie grupy społeczno-demograficzne dostrzegają w postawach wobec psychicznie chorych najczęściej współczucie i zakłopotanie. Na kolejnym miejscu pod względem odsetka wskazań zazwyczaj pojawia się bezradność, jednak w niektórych środowiskach społecznych częściej niż bezradność wymieniany jest strach. Pojawia się on szczególnie często w wypowiedziach uczniów i studentów, ludzi młodych mających od 18 do 24 lat, którzy również częściej niż starsi wskazują na odrazę, a przede wszystkim na zakłopotanie. Wraz z wiekiem maleje odsetek badanych wymieniających zakłopotanie, strach i odrazę, a rośnie grupa wskazujących na bezradność oraz litość, którą szczególnie często wyrażają najstarsi oraz renciści. Rolnicy wyjątkowo często przypisują innym obojętność wobec chorych, a robotnicy niewykwalifikowani - pogardę i złość. Dominacja odczuć wyrażających bezradne, pełne strachu oraz litości współczucie i zakłopotanie sygnalizuje, jak się wydaje, stan społecznej niewiedzy i nieprzygotowania do radzenia sobie w sytuacji zetknięcia się z osobą chorą psychicznie. Obserwacje kliniczne czynione w środowisku rodzinnym bliskim choremu często dokumentują długi i ambiwalentny proces definiowania narastających trudności jako choroby psychicznej, natomiast w środowiskach o słabszej więzi emocjonalnej z chorym (np. w pracy) proces ten bywa szybki i bezwzględny. W obu przypadkach nieprzygotowanie do spotkania z osobą chorą niesie dla niej poważne ryzyko - odwlekania leczenia lub utraty zatrudnienia. We wszystkich grupach społeczno-demograficznych przeważa pogląd, że choroby psychiczne przynoszą wstyd osobom chorym oraz ich najbliższym i w związku z tym zazwyczaj są ukrywane przed innymi (zob. tabela aneksowa). Opinię tę podzielają niemal wszyscy uczniowie i studenci, jest ona powszechna także wśród badanych o wysokiej pozycji społeczno-zawodowej i ekonomicznej, natomiast rzadziej odnotowujemy ją u ludzi gorzej wykształconych, o niższych kwalifikacjach zawodowych, u bezrobotnych oraz mieszkańców wsi, chociaż również w tych środowiskach jest to opinia dominująca. O wstydliwości i konieczności ukrywania choroby psychicznej przekonani są zarówno ci, którzy niepokoją się o swoje zdrowie psychiczne, jak i wolni od tego typu lęku, a także respondenci uznający te choroby za uleczalne, jak i przekonani o ich nieuleczalności. Opinie w tej sprawie nie zależą ani od zakresu kontaktów z osobami chorymi psychicznie, ani od poziomu poinformowania na temat chorób psychicznych. Powszechnie dostrzegana tendencja do ukrywania zawstydzającej choroby psychicznej świadczy o tym, że uruchamia ona proces społecznego napiętnowania (stygmatyzacji) dotkniętej nią osoby. Napiętnowanie sprzyja postrzeganiu cierpień chorego przez pryzmat funkcjonujących w społeczeństwie negatywnych stereotypów opisujących chorobę i osoby chore psychicznie. Procesowi temu mogą towarzyszyć: społeczne naznaczanie (etykietowanie), dystansowanie się (wykluczanie) i dyskryminacja osób chorych. Dystansowanie się wobec osób chorych psychicznie jest jednym z bardziej niekorzystnych następstw napiętnowania, ponieważ uruchamia wiele procesów psychologicznych i społecznych, które marginalizują pozycję chorego, opóźniają i osłabiają możliwości udzielenia mu skutecznej pomocy, a niekiedy utrwalają nieprzystosowanie. Jest to tym bardziej niebezpieczne, że osoby chore często same przejawiają skłonność do wycofywania się, wynikającą z przeżywanych zaburzeń. Doświadczenia kliniczne wskazują, że obie te tendencje - dystansowanie się otoczenia i własne wycofywanie się - skutecznie spychają byłego pacjenta na margines społeczności. Do pomiaru poziomu dystansu społecznego służą pytania, w których odwołujemy się do wyobraźni badanych i pytamy, jak zachowaliby się w sytuacji, gdyby osoba, która chorowała psychicznie i leczyła się w szpitalu psychiatrycznym, miała pełnić w ich środowisku rozmaite role społeczne. Swoje reakcje ankietowani opisywali za pomocą skal, których krańce oznaczały: kategoryczny sprzeciw wobec pełnienia danej roli przez byłego pacjenta oraz zdecydowany brak zastrzeżeń, czyli przyzwolenie na to, by pełnił taką rolę. Poziom społecznego przyzwolenia lub sprzeciwu uzależniony jest od rodzaju ról, jakie miałaby pełnić osoba, która kiedyś leczyła się z powodu choroby psychicznej. W przypadku czterech z czternastu wymienionych ról postawy wyrażające przyzwolenie są znacznie częstsze niż postawy nacechowane sprzeciwem. Większość ankietowanych zgodziłaby się na to, by były pacjent szpitala psychiatrycznego był ich najbliższym sąsiadem, a także, choć w mniejszym stopniu - kolegą w klasie lub grupie studenckiej, niespodziewanym gościem na przyjęciu oraz bliskim współpracownikiem ankietowanego. Połowa badanych nie miałaby też nic przeciwko temu, żeby był ich współlokatorem na wczasach, jednak w tej sprawie opinie są podzielone (41% wyraża sprzeciw). W przypadku dziewięciu analizowanych ról wyraźnie przeważają postawy nacechowane sprzeciwem, wyrażające tendencje do izolowania się od chorych, do utrzymywania dystansu. Ponad połowa badanych sprzeciwiłaby się, by osoba, która leczyła się w szpitalu psychiatrycznym, została ich synową lub zięciem (58%), a także szefem w pracy (59%). Prawie dwie trzecie respondentów byłoby przeciwnych temu, by taka osoba została ich nauczycielem (62%) lub proboszczem (63%). Jeszcze większy sprzeciw budzi powierzenie byłemu pacjentowi ról wiążących się z odpowiedzialnością za los społeczności lokalnej (posła w okręgu respondenta - 72%, burmistrza lub wójta w jego gminie - 75%), a także za zdrowie respondenta (lekarz - 76%). Największym sprzeciwem zareagowaliby badani w sytuacji, gdyby były pacjent miał uczyć ich dziecko (82%) lub zostać jego opiekunem (85%). Wynika z tego, że osoby, które leczyły się psychiatrycznie, byłyby narażone na społeczne odrzucenia głównie w sytuacjach pełnienia ról związanych z odpowiedzialnością za los dzieci respondentów, ich samych oraz ich społeczności lokalnej. Spotkałyby się natomiast z tolerancją, gdyby powierzono im role mniej znaczące w życiu badanych. Prawidłowość tę odnotowujemy we wszystkich porównywanych grupach społecznych. W ostatniej dekadzie niewiele się pod tym względem zmieniło, a obserwowane ostatnio przejawy wzrostu społecznego dystansu nie podważają tych wniosków. Okazuje się bowiem, że w porównaniu z wcześniejszymi pomiarami, tylko w niewielkim stopniu nasiliła się niechęć respondentów do pełnienia przez byłych pacjentów roli opiekuna i nauczyciela ich dziecka, a także proboszcza i współpracownika, a po roku 1999 znacząco wzrósł jedynie sprzeciw wobec sytuacji, kiedy były pacjent miałby dzielić z respondentem pokój na wczasach. Analiza uwarunkowań wskazuje, że u źródła postaw nacechowanych dystansem wobec osób chorych psychicznie nie leżą ani niepokoje o własne zdrowie psychiczne, ani lęk przed chorobami psychicznymi. Nie odnotowaliśmy bowiem żadnych związków między odpowiedziami na pytania dotyczące tych spraw a deklaracjami ankietowanych, jak zachowaliby się w sytuacji, gdyby były pacjent miał pełnić w ich środowisku określone role społeczne. Natomiast okazuje się, że postawy dystansu są stosunkowo silnie związane z poglądem na temat uleczalności chorób psychicznych. Ankietowani podkreślający, że osoby chore psychicznie nie mają szans na wyleczenie, częściej niż pozostali są przeciwni powierzaniu byłym pacjentom niemal wszystkich uwzględnionych w badaniu ról społecznych. Można powiedzieć, że przekonanie o nieuleczalności chorób psychicznych podważa zaufanie do osób leczonych kiedyś w szpitalu psychiatrycznym. Również przekonanie o wstydliwości chorób psychicznych zwiększa sprzeciw społeczeństwa wobec powierzania byłym pacjentom niektórych ról społecznych. Ankietowani, którzy sądzą, że ludzie zazwyczaj ukrywają zachorowanie na tę chorobę ze wstydu przed innymi, częściej niż pozostali są przeciwni temu, by były pacjent został ich lekarzem, proboszczem, szefem w pracy czy też synową lub zięciem. Wynika z tego, że niektóre z funkcjonujących w świadomości społecznej wyobrażeń o chorobach psychicznych sprzyjają przejawianiu dystansu wobec ludzi, którzy je przebyli. Dotyczy to przede wszystkim przekonania o nieuleczalności oraz, w mniejszym stopniu, o wstydliwości tych chorób. Czynniki te nie podważają jednak odnotowanej prawidłowości, że we wszystkich porównywanych grupach większość ankietowanych jest przeciwna powierzaniu byłym pacjentom szpitali psychiatrycznych ról związanych z odpowiedzialnością za nich samych, za ich rodziny i społeczności lokalne, natomiast zgadza się na to, by pełnili role niezwiązane z taką odpowiedzialnością, mniej ważne w życiu respondentów. Należy jeszcze raz podkreślić, że tendencja do dystansowania się wobec osób chorych, izolowania ich, stanowi skutek społecznego piętna choroby psychicznej, sprzyjającego społecznemu odrzuceniu i wykluczeniu chorych. Utrudnia im bowiem dostęp do wielu ról społecznych nawet wtedy, gdy choroba mija, co często stanowi poważną przeszkodę w procesie leczenia i odzyskiwania pozycji społecznej. Za bardzo korzystne trzeba jednak uznać to, że Polacy w zasadzie akceptują byłych pacjentów szpitali psychiatrycznych jako swoich bliskich współpracowników, kolegów oraz najbliższych sąsiadów. We wszystkich grupach społecznych opinie na temat dyskryminacji są bardzo zbliżone. Warto jednak podkreślić, że przejawy dyskryminacji w dziedzinie poszanowania godności osobistej szczególnie silnie podkreślane są przez uczniów i studentów, respondentów z wyższym wykształceniem, najlepiej sytuowanych oraz mieszkańców wielkich miast (liczących ponad 500 tys. ludności). Natomiast rolnicy częściej niż inni wskazują na dyskryminację w zakresie prawa do leczenia. Z przedstawionych badań wynika, że najbardziej typową cechą społecznego wyobrażenia choroby psychicznej jest niezrozumiałość, odmienność zachowania osób chorych. Zwraca przy tym uwagę stosunkowo słaba tendencja do przypisywania chorym psychicznie agresywności czy napastliwości wobec innych ludzi, cech zachowania tak często podkreślanych przez media. W społeczeństwie przeważa też przekonanie, że osoby chore psychicznie mają szansę powrotu do zdrowia, w czym najbardziej pomocni mogą być lekarze, zwłaszcza specjaliści w zakresie psychiatrii. Wydaje się, że tego typu wyobrażenia o chorobie mogą stanowić dobry punkt wyjścia do społecznej edukacji. Są bowiem mało stereotypowe i zawierają stosunkowo pozytywną ocenę uleczalności. Przede wszystkim jednak, mimo znanych niedostatków systemu opieki psychiatrycznej w Polsce, wskazują na zaufanie do psychiatrów. Bardziej złożony jest obraz postaw społeczeństwa wobec osób chorych psychicznie. Mimo odnotowanych zmian na lepsze, język polski ciągle nie wykształcił i nie upowszechnił terminów pozwalających na neutralne i rzeczowe określanie osób chorych psychicznie. W ostatnim dziesięcioleciu niezmiennie dominują w odniesieniu do psychicznie chorych określenia pejoratywne, deprecjonujące, naznaczające, wykorzystujące język do napiętnowania osób, których zachowanie nie jest rozumiane. Drugie niekorzystne zjawisko wiąże się z powszechnie wyrażanym przekonaniem, że choroba psychiczna jako wstydliwa wymaga ukrywania jej przed innymi ludźmi. Świadczy to o napiętnowaniu (stygmatyzacji) chorób i osób chorych psychicznie. Społeczne piętno prowadząc do przemilczania lub ukrywania choroby (albo zaprzeczania jej) może skomplikować los chorych i utrudniać udzielenie im właściwej pomocy we właściwym czasie. Kolejną negatywną konsekwencją napiętnowania jest - notowana w całej ostatniej dekadzie - tendencja do odrzucania chorych jako pełnoprawnych, odpowiedzialnych uczestników życia społecznego nawet wtedy, gdy już przemijają ich kłopotliwe i niezrozumiałe zachowania, charakterystyczne dla okresu aktywnej choroby. Odpowiedzi wskazujące na dystansowanie się wobec byłych pacjentów, wyrażanie sprzeciwu wobec powierzania im ról społecznych związanych z odpowiedzialnością za los respondentów, ich rodzin oraz społeczności lokalnej dowodzą, że społeczne piętno choroby psychicznej często przenoszone jest także na osoby już wyleczone. Trzeba jednak podkreślić, że Polacy w zasadzie akceptują byłych pacjentów szpitali psychiatrycznych jako swoich bliskich współpracowników, kolegów oraz najbliższych sąsiadów. Okazuje się ponadto, że chorzy psychicznie są postrzegani jako grupa strukturalnie dyskryminowana w wielu dziedzinach życia społecznego. Opinie respondentów kładą nacisk zwłaszcza na gorsze traktowanie chorych w zakresie prawa do zatrudnienia, poszanowania godności, ochrony majątku i sprawiedliwego sądu. Lepiej oceniane jest jedynie respektowanie prawa chorych psychicznie do opieki socjalnej i leczenia. Wynika z tego, że Polacy bardzo krytycznie oceniają istniejące unormowania prawne (mające chronić psychicznie chorych) lub ich praktyczną realizację. W tej sytuacji nie dziwi ujawniony w badaniu fakt, że ludzie zdrowi przy zetknięciu się z osobami chorymi często odczuwają bezradność, współczucie i zakłopotanie, a także strach. Można powiedzieć, że Polacy na ogół nie czują się przygotowani do spotkania ze swymi chorymi rodakami. Potoczny język i obyczaje życia codziennego podsuwają im raczej wzorce naznaczania, napiętnowania, dystansu i dyskryminacji wobec chorych. W ostatnim dziesięcioleciu zainicjowano wprawdzie kilka społecznych akcji zmierzających do zmiany niechętnej wobec psychicznie chorych obyczajowości (m.in.: „Schizofrenia. Otwórzcie drzwi”, „Zdrowie psychiczne. Nie odrzucaj. Spróbuj pomóc”, „Lecz depresję”, „Odnaleźć siebie”), ale nie przyniosły one rezultatów uchwytnych w badaniu sondażowym. Akcje społeczne nie zastąpią systemowych działań w zakresie promocji zdrowia psychicznego, zapobiegania jego zaburzeniom oraz modernizacji psychiatrycznej opieki zdrowotnej. Tylko zmiany systemowe mogą skutecznie skierować uwagę społeczeństwa na zagrożenia zdrowia psychicznego i realnie poprawić los chorych psychicznie w Polsce.
W czasie pandemii w różnych krajach w tym także w naszym kraju badano sytuację chorych na migrenę i odnotowano wyraźne pogorszenie kondycji pacjentów. Przedłużający się stres i okresy zamknięcia negatywnie wpływały na formę psychiczną przejawiając się u większości m.in. kłopotami ze snem oraz poczuciem niepokoju i depresją. Ponad połowa badanych potwierdziła zwiększoną częstość występowania napadów migreny, a 64% pacjentów zgłosiło nasilenie objawów choroby. Dieta w przypadku licznych chorób ma ogromne znaczenie, podobnie jest także w przypadku migreny. U pacjenta, zwłaszcza wykazującego oporność na stosowane właściwe leki we właściwej dawce, powinno się przeprowadzić szerszą diagnostykę z wykorzystaniem metod neuroobrazowych. Również pacjent, u którego nagle zmienia się charakter napadów, a więc są one częstsze, silniejsze, obejmują inną część głowy, nie odpowiadają na leczenie powinien być diagnozowany neuroobrazowo. W takich sytuacjach powinno być wykonane badanie rezonansu magnetycznego, które jest stosunkowo łatwo dostępne. Trzeba być uważnym aby nie przeoczyć niebezpiecznego momentu ewolucji migreny epizodycznej w jej postać przewlekłą. Jeżeli dojdzie do jej rozwoju, należy podejmować odpowiednie próby leczenia. Trzeba przy tym pamiętać, że amitryptylina i topiramat są lekami o ograniczonej skuteczności i czasie działania. Toksyna botulinowa i przeciwciała monoklonalne są dość kosztowne, a tym samym niedostępne dla wszystkich chorych. Z tego powodu tak ważne jest podejmowanie działań, które nie dopuszczą do ewolucji migreny epizodycznej w przewlekłą. Modyfikacje w jadłospisie polegające na obniżonym spożyciu niektórych kwasów tłuszczowych przyczynia się do zredukowania bólów głowy u pacjentów w okresie 16 tygodni.W czasie pandemii zaobserwowano około 30-procentowy spadek przyjęć chorych z udarami mózgu. Chorzy zwyczajnie mieli obawy przyjeżdżać do szpitala i mieli utrudniony kontakt z lekarzami rodzinnymi. W tych 30 procentach przypadków mamy prawdopodobnie do czynienia z tzw. lżejszymi udarami, które są ryzykiem poważnego udaru w ciągu kolejnego roku. COVID-19 atakuje nie tylko układ oddechowy. W wyniku tego schorzenia ucierpieć może m.in. także system nerwowy, a objawy z jego strony mogą być częścią długotrwałych dolegliwości. Z wyników badań wynika, że SARS-CoV-2 może negatywnie wpływać na pamięć nawet przez 8 miesięcy od łagodnej choroby i może to wiązać się z pogorszeniem zdrowia. Naukowcy alarmują, że zakażenie koronawirusem prowadzi do licznych zaburzeń w funkcjonowaniu mózgu. u pacjentów może dochodzić do encefalopatii, czyli zespołu objawów w przebiegu uogólnionej dysfunkcji mózgu. Wspomina się również o występowaniu zespołu Guillaina-Barrego, w którym może dochodzić do postępującego osłabienia mięśni, rozpoczynającego się najczęściej w kończynach dolnych. Wraz z postępem choroby może ona objąć mięśnie tułowia, w tym mięśnie przepony, w efekcie prowadząc do ostrej niewydolności oddechowej. Długotrwałe objawy takie jak mgła mózgowa czy problemy z pamięcią, mogą być spowodowane albo utrzymującym się stanem zapalnym, albo skutkami ubocznymi stanu zapalnego, który wystąpił podczas infekcji. Utrzymujące się objawy mózgowe mogą prowadzić do demencji nawet kilka lub kilkadziesiąt lat po przechorowaniu COVID-19. Zakażenie koronawirusem może rozprzestrzeniać się w całym ośrodkowym układzie nerwowym. Jednak najczęstszym miejscem, które atakuje wirus jest płat skroniowy. Warto jest wspomnieć o kleszczowym zapaleniu mózgu. Problem z rozpoznaniem tego schorzenia wynika z tego, że dolegliwości chorujących mogą przypominać te towarzyszące wielu innym chorobom. W ostatnich latach obserwuje się większą liczbę zakażeń wirusem KZM przenoszonym przez kleszcze, co jest powiązane ze zmianami klimatycznymi. Szacuje się, że wirusem wywołującym kleszczowe zapalenie mózgu jest zakażone od 3 do nawet 15 procent populacji kleszczy w naszym kraju. Ocieplenie klimatu przyczynia się do ich ekspansji na tereny, na których do tej pory nie występowały. Około 5–10 procent przypadków kleszczowego zapalenia mózgu ma ciężki przebieg, który ma związek z poważnymi powikłaniami neurologicznymi i koniecznością rehabilitacji w przyszłości. W przeciwieństwie do boreliozy, leczonej antybiotykami, czy wielu innych chorób wirusowych na kleszczowe zapalenie mózgu nie ma skutecznego leku. Leczy się je w sposób objawowy. Jedyną metodą przeciwdziałania chorobie jest szczepionka. Jest ona skuteczna w 99–100 procentach i składa się z trzech dawek, które najlepiej podać już wczesną wiosną. Wciąż bardzo duży jest problem jeżeli chodzi o świadomość, a także podejście do KZM. Aż 35 procent ankietowanych w pewnym badaniu nigdy nie słyszało o kleszczowym zapaleniu mózgu, a podobny odsetek błędnie twierdzi, że przed chorobą można się uchronić, stosując antybiotykoterapię. Wprowadzane są systematycznie nowe technologie zmieniają oblicze współczesnej neurologii. Przykładem jest trombektomia mechaniczna, pozwalająca w stanie ostrym udrożnić tętnice mózgu i uchronić pacjenta przed ciężkim udarem niedokrwiennym, przed śmiercią jak i niepełnosprawnością. Jedną z najpilniejszych potrzeb w refundacji leków są migreny. Mogą one zmniejszyć koszty pośrednie. Toksyna botulinowa to substancja, która ma również szerokie zastosowanie m.in. w neurologii. Aktualnie uznawana jest za jedną ze skuteczniejszych terapii stosowanych prewencyjnie w migrenie przewlekłej, która zaraz po bólu pleców jest najczęściej występującym schorzeniem bólowym. Toksyna botulinowa jest jedną z bezpieczniejszych i skuteczniejszych metod leczenia prewencyjnego tego rodzaju migreny. Podawany jest w 31 wstrzyknięciach, w ściśle określonych dawkach. Iniekcję botoksu powinno powtarzać się co trzy miesiące, a rekomendowaną liczbą jest seria min. trzech zabiegów. Badania wskazują, że opiera się on na blokowaniu kompleksu białkowego SNARE, a w konsekwencji na blokowanie uwalniania neurotransmiterów z błony presynaptycznej w neuronalnych szlakach bólowych układu nerwu trójdzielnego oraz na styku zakończeń tego układu i naczyń wewnątrzczaszkowych. Na początku lutego bieżącego roku prezes wydano pozytywną opinię rekomendującą wprowadzenie badań przesiewowych w kierunku SMA jeszcze w tym roku w dziesięciu województwach, a od 2022 miałyby się one odbywać w całej Polsce. Przesiew daje realną możliwość na podniesienie skuteczności leczenia rdzeniowego zaniku mięśni w Polsce i uratowanie 50 dzieci każdego roku przed ciężką niepełnosprawnością a nawet śmiercią. Badanie opiera się na teście suchej kropli krwi, którą w przypadku noworodków, pobiera się poprzez nakłucie pięty. Następnie próbkę wysyła się do koordynatora i osoby realizującej program, gdzie prowadzona jest analiza genetyczna. W przypadku wyniku pozytywnego, przeprowadza się jeszcze badanie potwierdzające, które potwierdza, jaki rodzaj SMA występuje u dziecka i czy jest to typ cięższy, czy lżejszy. Szybko wprowadzone leczenie, w przypadku chorego z najcięższą formą SMA, może oznaczać normalne funkcjonowanie w przyszłości. Chociaż obecnie dostępne są skuteczne leki do terapii SMA, to niestety efekt leczenia jest ograniczony późną diagnozą i nieodwracalnymi zmianami w układzie nerwowym i mięśniach, powstałymi w wyniku choroby. W Polsce z migreną żyje ok. 3,1 mln osób, a jej przewlekłą postać może mieć nawet 280 tysięcy osób. W większości dotyczy kobiet. Potwierdzono, że ataki migreny mogą mieć związek z wahaniami stężenia estrogenów oraz zmianami stosunku poziomu estrogenów i progesteronu. Migreny wpływają na życie rodzinne i zawodowe, przyczyniając się do spadku wydajności pracy. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że migrenowe bóle głowy mogą uniemożliwiać chorym spełnianie podstawowych ról społecznych. Standardowo w leczeniu ostrych migrenowych bólów głowy stosuje się: niesteroidowe leki przeciwzapalne, paracetamol, tryptany lub te leki w połączeniu. W skojarzeniu z podanymi lekami zaleca się również leki przeciwwymiotne. W zapobieganiu przewlekłych migrenowych bólów głowy wybierane leki przeciwpadaczkowe (topiramat), leki beta-adrenolityczne i przeciwdepresyjne. Standardowe terapie są niewystarczająco skuteczne u około jednej trzeciej osób z migreną. Ponadto mogą występować przeciwwskazania do zastosowania niektórych grup leków. I tak tryptany są przeciwwskazane u pacjentów z chorobą niedokrwienną serca lub chorobą naczyń obwodowych z uwagi na efekt zwężania naczyń.
Postęp, który się dokonał w neurologii sprawia, że możemy o padaczce mówić tak, jak o każdej innej chorobie i zdecydowana większość chorych na padaczkę ma szansę na normalne funkcjonowanie. Jeżeli padaczka zostanie we właściwy sposób rozpoznana, a leki zostaną dobrane indywidualnie dla danego pacjenta, to dwie trzecie osób z padaczką ma dobrą kontrolę choroby i nie ma napadów przez co najmniej rok. Pacjent musi być jednak poinformowany o konieczności stosowania się do pewnych ściśle ustalonych zasad, w tym o zmianie trybu życia (wysypianie się, braku spożywania alkoholu), a przede wszystkim o konieczności przyjmowania leków zgodnie z zaleceniami specjalisty. Aktualnie dostępne terapie pozwalają na indywidualizację leczenia chorych na epilepsję, dobranie go ze względu na skuteczność, ale również tak, by było dobrze tolerowane i odpowiadało stylowi życia chorego. Podstawową metodą leczenia chorych na epilepsję jest farmakoterapia. Jednak, gdy nie daje ona oczekiwanych efektów, pomocna może być dieta ketogenna. Dieta ketogenna jako metoda leczenia padaczki wymaga skrupulatnego przestrzegania zasad, a w praktyce ogromnego zaangażowania i konsekwencji od pacjentów i ich bliskich. Zrozumienie i wsparcie ze strony otoczenia bardzo podnosi jej skuteczność. Z tego względu tak ważna jest szeroko prowadzona edukacja społeczna na temat tej coraz szerzej stosowanej terapii padaczki. Skuteczność diety ketogennej jest bardzo wysoka. U ponad 50 procent leczonych nią dzieci dostrzega się redukcję liczby napadów o ponad połowy., u jednej trzeciej dzieci redukcja napadów jest większa niż 90 procent, a u około 10-15 procent dochodzi do całkowitego ustąpienia napadów. Dieta ketogenna nie tylko wpływa na zmniejszenie liczby napadów padaczkowych, ale także na poprawę funkcjonowania dzieci, a w rezultacie na ich prawidłowy rozwój. U około 80 procent pacjentów stosujących tę metodę terapii, nawet niezależnie od stopnia redukcji napadów, obserwuje się poprawę koncentracji i zdolności uczenia się.Choroby neurologiczne to jedno z największych wyzwań w każdym systemie ochrony zdrowia krajów wysokorozwiniętych, ponieważ wraz z postępem cywilizacyjnym zapadalność również na choroby neurologiczne rośnie. Żyjemy coraz dłużej, a wiek jest czynnikiem, który zwiększa ryzyko, nie tylko zachorowania, ale również długości trwania choroby. Polskie społeczeństwo wkroczyło na bardzo dynamiczną ścieżkę starzenia się. Z analiz wynika, że w roku 2050 udział seniorów w populacji ogólnej będzie stanowił ponad 40 procent. Ryzyko rozwoju chorób neurologicznych wzrasta wraz z wiekiem, a więc polski system opieki zdrowotnej będzie z każdym kolejnym rokiem mierzył się z coraz większą liczbą chorych. Szacuje się, że łączne koszty chorób mózgu przewyższają w sumie choroby onkologiczne, kardiologiczne, diabetologiczne i reumatologiczne. Dzieje się tak ponieważ choroba neurologiczna w swoim przebiegu powoduje konieczność zaangażowania osoby trzeciej w opiekę nad pacjentem. Pacjentów z chorobami neurologicznymi jest w Polsce ponad pięć milionów. To populacja, która zgodnie z danymi z 2018 r. generuje ponad 2,5 miliarda złotych wydatków związanych z opieką zdrowotną, ponoszonych tylko przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Do tego należałoby doliczyć koszty z tytułu leczenia udarów mózgu (około jednego miliarda złotych) oraz rzadkich chorób neurologicznych. Tak więc z czysto statystycznego punktu widzenia neurologia to bardzo istotny obszar, który powinien znajdować się wśród priorytetów polityki zdrowotnej państwa.Choroby neurologiczne to jednak nie tylko choroby osób starszych. Są takie, które są diagnozowane we wczesnym wieku. Są to schorzenia, które wymagają zarówno zaangażowania opieki podstawowej, jak również opieki ambulatoryjnej i wysokospecjalistycznej, które wymagają zaangażowania osób trzecich, leczenia farmakologicznego, ale i inwazyjnego. W związku z tym można powiedzieć, że neurologia dotyka prawie wszystkich słabości polskiego systemu ochrony zdrowia. Dane międzynarodowe jednoznacznie wskazują, że choroby mózgu (do których poza chorobami neurologicznymi zalicza się także choroby psychiczne) charakteryzuje bardzo duże obciążenie rodziny i opiekunów w opiece nad pacjentami, a co za tym idzie znaczące koszty społeczne i pośrednie. To różni je od chorób onkologicznych czy kardiologicznych, na których od dawna skupiają swą uwagę regulator i realizatorzy polityki zdrowotnej. Niezbędne jest podjęcie bardzo ukierunkowanych działań poprawiających organizację, tak aby sprawność w opiece nad tymi pacjentami była po prostu lepsza, zważywszy na jeszcze jeden ważny problem, jakim jest deficyt kadr.W naszym kraju pracuje ponad 4 tysięcy lekarzy neurologów, a tę specjalizację charakteryzuje bardzo niski wskaźnik wymienialności pokoleniowej.Wiele osób, które chorowały na COVID-19 skarży się na tzw. mgłę mózgową. Opisuje się nim zespół symptomów, które obejmują m. in. osłabienie funkcji poznawczych, wzmożoną senność, brak motywacji do działania, trudności z koncentracją, a także uczucie wyobcowania, obniżenie nastroju, problemy z pamięcią krótko- i długotrwałą. Mgła mózgowa może towarzyszyć wielu schorzeniom i dolegliwościom takim jak: celiakia, zespół przewlekłego zmęczenia, fibromialgia. Jest wczesnym symptomem klinicznym choroby Alzheimera i innych zaburzeń neuropsychiatrycznych. W ostatnim czasie coraz częściej mgłę mózgową wymienia wśród powikłań po przechorowaniu COVID-19. Wszystko to powoduje zaburzenia regulacji neuroprzekaźników, takich jak dopamina, serotonina czy acetylocholina. Problemy z pamięcią lub koncentracją mogą być konsekwencją m.in. niedoborów witamin z grupy B, w szczególności witaminy B12, która jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego. Bierze udział m.in. w syntezie mieliny, substancji tworzącej osłonki, które otaczają włókna nerwowe. Za problemy z pamięcią lub koncentracją może też odpowiadać niedobór magnezu, który zmniejsza pobudliwość komórek nerwowych. Przy właściwej diecie, pokrywającej zapotrzebowanie na magnez, suplementacja tego pierwiastka jest wskazana jedynie u kobiet ciężarnych i w okresie laktacji, a także u chorych onkologicznie i stosujących leki o działaniu moczopędnym.Jeżeli chodzi o COVID-19 to nawet łagodna postać choroby nie gwarantuje uniknięcia powikłań w postaci mgły mózgowej. Specjaliści zajmujący się leczeniem long COVID mówią o zaburzeniach poznawczych czy stanach otępiennych, które są przecież typowe dla chorób neurodegeneracyjnych. Mogą one dotykać od 30 do nawet 50 procent pacjentów, którzy przeszli infekcję spowodowaną wirusem SARS-CoV-2. Niewykluczone, że powodem wystąpienia tego szczególnego zaburzenia jest nadmierna reakcja zapalna organizmu, a więc mówimy zatem o podłożu autoimmunologicznym. Niezależnie jednak od przyczyny pojawienia się charakterystycznych problemów z zachowaniem jasności umysłu, mgła mózgowa po COVID-19 może trwać nawet wiele miesięcy.Padaczkę ma około 400 tysięcy osób w naszym kraju. W większości przypadków, stanowiących nawet 65-70 procent, nie da się ustalić przyczyny ich występowania. W naszym kraju najczęściej spotyka się przypadki padaczki będące konsekwencją urazów głowy, które stanowią około jednej piątej przypadków. Przy diagnostyce rozpatruje się też podłoże genetyczne, zarówno mające związek z dziedziczeniem po rodzicach, jak i mutacjami powstałymi w wieku zarodkowym. U najmłodszych pacjentów podstawową przyczyną bywają uszkodzenia okołoporodowe, a także nieprawidłowości budowy naczyń krwionośnych, czy choroby, jak zapalenie mózgu lub zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Osobom po 65. roku życia, na pierwszy plan wysuwają się przypadki naczyniowego uszkodzenia mózgu, wśród których wymienia się udar niedokrwienny, udar krwotoczny czy krwotok podpajęczynówkowy. U osób około 30, 40 roku życia, bardzo duże znaczenie dla pojawiania się padaczki mogą mieć guzy mózgu, zarówno pierwotne, jak i przerzutowe. Prowadzące do padaczek uszkodzenia mózgu mogą być też wynikiem używania substancji psychoaktywnych, czy zatrucia alkoholem. Padaczka to nie jest jedna choroba, ale całe spektrum różnych procesów patologicznych, których wspólnym mianownikiem jest nadreaktywność mózgu, czyli napady padaczkowe, w większości drgawkowe, ale są też nie drgawkowe, gdzie dochodzi do zaburzeń świadomości, zaburzeń zachowania.