Ok. 800 mln złotych mniej może być na usługi szpitalne w kardiologii – alarmuje środowisko kardiologiczne. Budżet w przyszłym roku, może zmniejszyć się o 27 proc. Propozycja już wywołała zaniepokojenie części lekarzy. Ministerstwo Zdrowia natomiast zapowiedziało, że jest jeszcze czas na rozmowy.
prof. Adam Witkowski, kierownik Kliniki Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej, Instytut Kardiologii w Warszawie, Krzysztof Łanda, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia
Na stronie internetowej Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji w dniu 29.04.2016 roku. opublikowano nowe projekty taryfy w odniesieniu do wybranych świadczeń gwarantowanych w ramach leczenia szpitalnego w zakresie kardiologii inwazyjnej i elektrofizjologii oraz kompleksowej opieki nad pacjentem po zawale serca.
- Myślę, że to będzie skutkować tym, że nie będziemy mogli leczyć chorych w tak nowoczesny sposób jak robimy to do tej pory, gdyż nie będziemy w stanie za to zapłacić. W związku z tym to leczenie nie będzie tak skuteczne, przede wszystkim w perspektywie odległej – mówi newsrm.tv prof. Adam Witkowsk, kierownik Kliniki Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej, Instytut Kardiologii w Warszawie.
- Zaproponowane w projekcie tak duże obniżenie taryf dla większości procedur kardiologii inwazyjnej, w tym leczenia interwencyjnego ostrych zespołów wieńcowych, odbiega w sposób rażący od rzeczywistych kosztów wykonania tych procedur raportowanych przez poszczególnych świadczeniodawców, a ich wprowadzenie może naszym zdaniem zagrozić stabilności funkcjonowania wysokospecjalistycznej opieki kardiologicznej nad pacjentami ze schorzeniami układu sercowo-naczyniowego i w krótkim czasie skutkować ponownym zwiększeniem śmiertelności z powodu chorób układu krążenia – zaznacza Prof. Jacek Legutko, Przewodniczący Asocjacji Interwencji Sercowo-Naczyniowych Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego
Co na to Ministerstwo Zdrowia? – Po pierwsze jest pole do rozmów. Procedura zakłada najpierw zbieranie danych kosztowych przez Agencję Taryfikacji od świadczeniodawców, którzy wykonują daną procedurę. To co jest opublikowane to są propozycje taryf, następnie dochodzi do konsultacji społecznych i tam wszyscy, którzy mają uwagi do tych taryf mogą składać swoje dane kosztowe, swoje uwagi. Ten okres wciąż trwa – wyjaśnia Krzysztof Łanda, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia.
Ministerstwo Zdrowia przekonuje, że Agencja Taryfikacji przygotowała swoją pracę rzetelnie. Natomiast jedynie 10 proc. świadczeniodawców udzieliło Agencji informacji. Krzysztof Łanda zapewnił, że świadczeniodawcy mogą jeszcze przesłać swoje dane do Ministerstwa Zdrowia – Jeżeli mają wiarygodne dane mogą je wciąż dostarczyć. My na pewno będziemy badać wiarygodność tych danych, które będą nam zgłaszane – mówi podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia.
Choroby układu sercowo-naczyniowego są przyczyną około 50% zgonów w Polsce, przy czym co piąty obywatel naszego kraju umiera z powodu zawału serca. Zapadalność i chorobowość z powodu choroby wieńcowej w Polsce jest przy tym dwa razy większa niż w krajach Europy Zachodniej. W dalszym ciągu obserwuje się w naszym kraju nadumieralność młodych mężczyzn (<65 roku życia) z powodu zawału serca. W latach 2009-2012 częstość występowania zawału serca w Polsce oceniana była na 85-90 tysięcy pacjentów rocznie (224-235/100 000 mieszkańców). Przewiduje się, że w związku ze starzeniem się polskiego społeczeństwa, liczba pacjentów hospitalizowanych z powodu zawału serca zwiększy się w ciągu najbliższych 5-10 lat o co najmniej 20%. W ostatnich latach można zaobserwować także systematyczny wzrost liczby hospitalizacji z powodu niewydolności serca, głównie w wyniku choroby wieńcowej oraz zaburzeń rytmu i przewodzenia.
Źródło: newsrm.tv
Komentarze
[ z 4]
Mam nadzieję, iż kardiologom uda się wywalczyć większy budżet. W końcu jeśli przyczyną połowy zgonów w Polsce są choroby związane z układem sercowo-naczyniowym zmniejszenie nakładów na ten obszar medycyny może wiązać się z dramatycznym wzrostem śmiertelności, a nawet jeśli nie to część pacjentów którzy mogliby liczyć na wczesną intensywną interwencję kardiologiczną przy braku funduszy do jej wykonania stanie się niepotrzebnie kalekami co przyczyni się nie tylko do pogorszenia ich komfortu życia, ale i ile wyniosą koszty lekarstw oraz rent dla tej grupy chorych. W perspektywie czasu wczesna koronarografia połączona z interwencja kardiochirurgiczną wydaje się najlepszym, najkorzystniejszym rozwiązaniem za równo dla pacjentów jak i dla budżetu...
Bardzo przykre jest słuchać podobnych informacji jak i czytać artykuł z którego bezpośrednio wynika, iż lekarze specjaliści zauważają problem i że w przyszłości może się okazać, że fundusze przeznaczone na zabiegi z działu kardiologii interwencyjnej staną się niewystarczające do sprostania oczekiwaniom wszystkich pacjentów. Jak na razie poziom opieki kardiologicznej w naszym kraju stał na bardzo wysokim poziomie i doceniany był ze strony specjalistów z innych ośrodków zagranicznych. Udało nam się w ciągu ostatnich lat w znacznym stopniu zmniejszyć umieralność spowodowaną chorobami sercowo-naczyniowymi. Mam nadzieję, że mimo wszystko uda się wpłynąć na osoby rozdzielające fundusze i pozostawić finansowanie zabiegów kardiologicznych na obecnym poziomie. Przecena ich mogłaby skutkować nieopłacalnością ich wykonywania i znacznie obniżyć poziom świadczeń zdrowotnych oraz ograniczeniem ich dostępności, a to z całą pewnością nie było by niczym dobrym, ani dla lekarzy, ani tym bardziej dla ich pacjentów.
Dane systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego wskazują, że w marcu i kwietniu ubiegłego roku liczba wezwań pacjentów z bólem w klatce piersiowej spadła o kilkanaście procent. Zawał u kobiet bywa bardzo często nieprawidłowo rozpoznany i niewłaściwie wyleczony ponieważ symptomy nie są tak oczywiste. W przypadku młodych kobiet prawdopodobieństwo wystąpienia zawału serca jest na dosyć niskim poziomie, ale drastycznie wzrasta po 50 roku życia. Wraz ze spadkiem poziomu estrogenu w organizmie kobiety, związanego z menopauzą zawał serca u kobiet jest zjawiskiem równie powszechnym, jak zawał serca mężczyzn. Kobiety rzadziej trafiają do szpitala z powodu rozpierającego bólu zamostkowego, który promieniuje do żuchwy, pleców czy przedramienia. Częściej występujące symptomy to duszności, uderzenia gorąca mdłości i uczucie niestrawności, zawroty głowy, nagłe osłabienie czy zmęczenie jak w przypadku przebiegu grypy, bóle pleców. Ryzyko wystąpienia zawału serca u kobiet jest też dużo większe niż w przypadku mężczyzn. Oprócz standardowych czynników, które zwiększają zachorowalność, takich jak palenie papierosów, długotrwały i silny stres, choroba wieńcowa, nadciśnienie, miażdżyca, cukrzyca, czynniki genetyczne czy wysoki poziom “złego” cholesterolu, zawał u kobiet może wystąpić w wyniku powikłań ciąży czy usunięcia macicy. Same kobiety często bagatelizują wcześniej wspomniane symptomy, kojarząc je z menopauzą, a nie zawałem. W takim wypadku nie warto zwlekać z wezwaniem karetki, ponieważ fachowa i co najważniejsze, skuteczna pomoc musi nastąpić jak najszybciej. Dopiero od jakiegoś czasu naukowcy zaczęli analizować różnice między zawałem serca u kobiet i mężczyzn, ponieważ nie tylko objawy, ale także metody leczenia w przypadku obydwu płci są równe. Do tej pory naukowcy bardziej skupiali się na mężczyznach w swoich badaniach, dlatego zarówno prowadzone badania, jak i dopuszczone do obrotu leki, nie brały pod uwagę przebiegu choroby u kobiet. Kobiety są również rzadziej kierowane na specjalistyczne badania i testy diagnostyczne, ponieważ ryzyko wystąpienia zawału serca jest niedoszacowane. Ponadto niektóre testy skonstruowane są w ten sposób, że dają fałszywe wyniki u kobiet, ponieważ były opracowywane z myślą o mężczyznach. To wszystko sprawia, że kobiety są później niż mężczyźni kierowani na badania, a leczenie wdrażane jest za późno. Postęp w medycynie umożliwił ratowanie życia osób po zawale, jednak zawał powoduje trwałe uszkodzenie serca i zwykle prowadzi do jego niewydolności. Osoby z tą chorobą wymagają właściwej, koordynowanej opieki oraz właściwej farmakoterapii, która pozwala uniknąć zaostrzeń choroby. Bez tego bardzo szybko ponownie dochodzi u nich do epizodu kardiologicznego, który kończy się hospitalizacją i pogorszeniem stanu zdrowia lub wręcz śmiercią. Coraz więcej aplikacji pomaga w kontrolowaniu naszego stanu zdrowia. Nie dotyczy to jedynie aktywności sportowych, ale przydaje się też do monitorowania przebiegu różnych chorób. Analiza głosu przy wykorzystaniu aplikacji na smartfona, pozwala na wykrycie przekrwienia płuc u pacjentów z niewydolnością serca. Pozwoli to na wcześniejszą interwencję lekarza, zanim stan zdrowia chorego ulegnie pogorszeniu. Przeprowadzono badania na 40 pacjentach z ostrą niewydolnością serca. Każdy z nich nagrał próbkę swojego głosu, który został przeanalizowany przez program. Przekrwienie płuc przyczyniało się do subtelnych zmian w mowie, które bardzo dokładnie wychwyciła aplikacja. Jeżeli pojawią się pierwsze objawy, aplikacja je “wychwyci” i natychmiast przekaże takie informacje lekarza, który przepisze właściwe leki. Można będzie w ten sposób zareagować zanim stan pacjenta się pogorszy. Środowisko pacjentów wskazują na poprawę swojej sytuacji w konkretnych działaniach. Mowa o powszechnym dostępie do Koordynowanej Opieki nad pacjentem z Niewydolnością Serca, a także w dostępie do optymalnej terapii, która zmniejsza śmiertelność, redukuje liczbę uciążliwych hospitalizacji będących konsekwencją zaostrzeń choroby, a także korzystnie wpływają na tak ważną dla chorych jakość życia. Liczba hospitalizacji z powodu niewydolności serca jest w Polsce 2,5-krotnie wyższa niż średnia dla wszystkich 36 krajów OECD. Co godzinę umiera w naszym kraju 16 osób z rozpoznaną niewydolnością serca. To główna przyczyna zgonów w Polsce. Co roku zabija ona 140 tysięcy osób. Eksperci wskazują, że od momentu rozpoznania choroby aż 40,6 procent pacjentów nie przeżywa 5 lat życia. Niewydolność serca gorzej rokuje niż jego zawał, rak prostaty czy jelita grubego. Konieczne jest więc wprowadzenie modyfikacji w opiece nad pacjentami w naszym kraju, ale nie można zapominać o tym, że to jak będzie wyglądało ich zdrowie i życie zależy w większości od nich samych. Kolejnym z takich działań, które ma to zmienić jest rozpoczęciu pilotażu Krajowej Sieci Kardiologicznej (KSK) w województwie mazowieckim, który ma się skupiać na diagnozowaniu i leczeniu kilku podstawowych chorób sercowo-naczyniowych takich jak zaburzenia rytmu serca, niewydolności serca, chorób zastawek, które są coraz częstszą przyczyną problemów zdrowotnych w naszym społeczeństwie, a także nadciśnienia tętniczego. Elektroterapia polegająca na zastosowaniu stałej stymulacji serca, nazywana stymulacją resynchronizującą, może pomóc pewnej grupie pacjentów z niewydolnością serca. Zaburzona sekwencja skurczu komór serca w wielu przypadkach jest związana z jego niewydolnością. Wielu chorym mogą jednak pomóc wszczepiane aparaty takie jak stymulatory i kardiowertery-defibrylatory z funkcją resynchronizacji. Ułatwiają one uporządkować skurcze serca i poprawiają samopoczucie pacjenta. Resynchronizacja polega na jednoczesnej stymulacji prawej i lewej komory serca. Ma to istotne znaczenie w przypadku osób z blokiem lewej odnogi pęczka Hisa, czyli przypadłością charakterystyczną dla chorych z zaawansowaną niewydolnością serca. Resynchronizacja stosowana jest u osób z tzw. dyssynchronią skurczu i zaawansowaną niewydolnością serca. Tylko w takiej sytuacji ta metoda terapii ma sens. Nie należy jednak wykonywać jej zbyt późno, bo prawdopodobieństwo związane z jej użyciem może przewyższyć oczekiwane korzyści. W naszym kraju na 100 Polaków w przedziale wiekowym 40-44 lata, zawał przechodzi średnio 121 mężczyzn i 25 kobiet. Nawet 90 procent osób, które przeszły zawał serca przed czterdziestym rokiem życia to osoby palące papierosy. W czasie epidemii SARS-CoV-2 w Europie liczba procedur kardiologii interwencyjnej podejmowanych w terapii zawału serca STEMI zmniejsza się średnio o około 20 procent, a w zawale serca NSTEMI nawet o 30 procent. Główny spadek liczby wykonywanych procedur kardiologii interwencyjnej związany jest z obawą pacjentów przed zgłoszeniem do placówek medycznych. Uzyskane w europejskich analizach dane wskazują również na znaczące opóźnienie w realizacji procedur kardiologii interwencyjnej w odniesieniu do wystąpienia pierwszych objawów zawału serca. W wielu przypadkach pacjenci próbują samemu podejmować leczenie. Dopiero nasilające objawy duszności i bólu w klatce piersiowej skłaniają ich do poszukiwania pomocy. Wiąże się to ze zwiększoną liczbą przypadków najcięższych postaci zawału serca, towarzyszących niewydolności serca, a co za tym idzie większego ryzyko powikłań i konieczność zastosowania złożonych i skomplikowanych procedur kardiologii interwencyjnej. W początkowym okresie pandemii pacjenci byli zaniepokojeni doniesieniami dotyczącymi wzrastającej liczby zakażeń. Dodatkowo przekazywano dane o przypadkach stwierdzania ognisk COVID-19 w placówkach opieki i ośrodkach ochrony zdrowia, głównie w domach pomocy społecznej i szpitalach. Pacjenci stawali przed bardzo trudnym wyborem: odczuwali dotkliwe objawy, które mogły świadczyć o zawale serca, ale jednocześnie obawiali się przyjazdu do szpitala, gdzie w ich przekonaniu istniało realne zagrożenie zakażenia koronawirusem. Pacjenci obawiali się zachorowania i trudnych do przewidzenia powikłań infekcji. W marcu i kwietniu lęk przed COVID-19 często zwyciężał z decyzją o zgłoszeniu się do ośrodka.
Polskie Towarzystwo Kardiologicznie, co roku, aktywnie angażuje się i wspiera akcje edukacyjne, których założeniem jest propagowanie wiedzy o schorzeniach serca i naczyń oraz o możliwościach diagnostyki, leczenia i o profilaktyce zdrowotnej. Kardiolodzy zwracali uwagę na istotną barierę dla rozwoju nowoczesnych technik zabiegowych, jaką stanowi brak odpowiedniego finansowania. W części zabiegów stale poprawia się ich dostępność, to obowiązują pewne limity wynikające z ryczałtów. Do powikłań sercowych teoretycznie może dojść po każdej infekcji - wirusowej, bakteryjnej czy grzybiczej. Specjaliści obserwują jednak, że zdecydowanie najczęściej występują one po infekcjach wirusowych: grypie, zakażeniach górnych dróg oddechowych, a w ostatnim czasie również po COVID-19. Badania pokazują, że nieco ponad 60 procent pacjentów hospitalizowanych z powodu infekcji koronawirusem doznaje uszkodzenia serca. SARS-CoV-2 wnika do prawidłowych komórek poprzez białko kolczaste znajdujące się na jego powierzchni. Białko to przyczepia się do receptorów znanych jako enzym konwertujący angiotensynę 2 (ACE2) zdrowych komórek i w ten sposób przedostaje się do ich wnętrza. Naukowcy postawili hipotezę, że SARS-CoV-2 może uszkadzać serce poprzez odpowiedź immunologiczną niezależną od ACE2. Istnieją teorie, z których wynika, że po COVID-19 utrzymuje się chroniczny stan zapalny lub że układ immunologiczny jest nadaktywny, co prowadzi do zaburzeń sercowo-naczyniowych. W 2020 roku zaobserwowano o 25 procent mniej hospitalizacji z przyczyn sercowo-naczyniowych w porównaniu do rokuu uprzedniego. Podobnie niższy poziom utrzymał się również w 2021 roku. Wykonano 15-20 procent mniej procedur z zakresu kardiologii inwazyjnej. Chorzy, których zabiegi nie odbyły się, o ile przeżyli, zwiększyli pulę pacjentów, którzy powinni mieć wykonaną procedurę w kolejnych latach. Choć w naszym kraju mamy dostęp do nowoczesnych technik leczenia i to zarówno na poziomie farmakoterapii, jak i przeprowadzania zabiegów, a wiedza dotycząca ryzyka chorób i objawów chorobowych stale rośnie, to i tak schorzenia sercowo-naczyniowe pozostają największym zabójcą naszych obywateli. Wciąż wiele osób zbyt późno dostaje się do specjalisty, a przede wszystkim znaczna część pacjentów nie jest w stanie poprawić swoich nawyków żywieniowych i zwiększyć częstotliwość aktywności fizycznej. W naszym kraju dostępność do leczenia jest na najwyższym, europejskim poziomie, natomiast rzeczywiście rokowania części chorób są gorsze. Przyczyna jest złożona, w pewnym stopniu pozwiązana z czynnikami genetycznymi.Według danych Światowej Organizacji Zdrowia choroby układu krążenia są główną przyczyną zgonów w skali globalnej, przyczyniając się do śmierci prawie 18 milionów osób. W Europie każdego roku ponad 4 mln osób umiera z powodu chorób serciowo-naczyniowych - to oznacza, że z tej przyczyny co 8 sekund umiera człowiek. Cztery na pięć zgonów z powodu chorób kardiologicznych są spowodowane udarem mózgu lub zawałem serca, a jedna trzecia tych zgonów występuje u osób poniżej 70 roku życia. Sytuacja w naszym kraju jest porównywalna. W ostatnich latach obserwuje się ogromny wzrost przypadków choroby wieńcowej, w tym zawałów u młodych osób około 40. roku życia. Coraz częściej są to również młode kobiety. Oznaki zawału serca u kobiet mogą różnić się od tych, których doświadczają mężczyźni. Mimo iż zarówno mężczyźni, jak i kobiety mogą odczuwać ból w klatce piersiowej i duszności, to u kobiet z większą częstotliwością doświadczają nudności, zawrotów głowy i uczucia niepokoju. Powodem dla którego kobiety zwlekają z szukaniem pomocy lekarskiej lub też są błędnie diagnozowane, są objawy inne, niż te, które najczęściej występują. Co więcej, okazuje się, że nawet, gdy kobiety zgłaszają się do specjalisty w odpowiednim czasie, częściej niż mężczyźni są odsyłane z błędnym rozpoznaniem. Jak wykazano w badaniach, kobiety rzadziej trafiały do szpitala z podejrzeniem zawału serca, rzadziej wykonywano im badania, takie jak elektrokardiogram, które mogą wykryć problemy kardiologiczne, stawiane im diagnozy były mniej dokładne, niż te, które dostawali mężczyźni. Zmieniająca się temperatura może wpływać na zwiększone ryzyko zawału serca. Wykazano, że spadek temperatury o 10 stopni wiąże się ze wzrostem ryzyka wystąpienia zawału serca o 7 procent. Dodatkowo to ryzyko jest potęgowane tym, że spadek temperatury łączy się z rozpoczęciem sezonu grzewczego i niestety zwiększeniem zapylenia, a co za tym idzie - zwiększeniem zanieczyszczenia powietrza, zwłaszcza poprzez pyły PM2,5, co dodatkowo nasila w naszym klimacie ryzyko wystąpienia zawału serca. Zawał serca jest bezpośrednim stanem, które stanowi zagrożenie życia i nigdy nie należy ignorować alarmujących objawów. Udrożnienie zamkniętej tętnicy wieńcowej w czasie krótszym niż 60 minut nie tylko ratuje życie chorego, ale może pozwolić na całkowity powrót serca do sprawności, bez najmniejszego uszczerbku. Na zawał mięśnia sercowego mogą zachorować zarówno osoby, które mają stwierdzoną chorobę wieńcową, czyli odczuwają bóle w klatce piersiowej, jak i u osoby dotychczas niemającej żadnych objawów choroby serca. Co roku ponad 80 tysięcy Polaków cierpi na zawał serca. Mimo całego postępu medycyny i kardiologii inwazyjnej, wciąż wielu pacjentów umiera zarówno w ostrej fazie, jak i po okresie hospitalizacji. Śmiertelność od momentu wystąpienia zawału serca do upłynięcia pięciu lat sięga 50 procent. Co drugi pacjent, który doznaje zawału serca, po 5 latach niestety nie żyje, i to mimo wszystkich dowodów na skuteczność nowych metod. Wśród przyczyn takiej sytuacji wymienia m.in. opóźnienie w rozpoczynaniu leczenia, zbyt późny kontakt pacjentów ze specjalistami, nie zawsze wystarczającą farmakoterapię w okresie poszpitalnym, a czasem także brak dostępu do skutecznych metod terapii. Koordynacja po zawale serca, realizowana w ramach KOS-zawał, jest związana z lepszą opieką medyczną, z poprawą dostępu, co bardzo ważne, do kardiologa, i lepszym dostępem do leczenia zabiegowego tych pacjentów, którzy mają wskazanie do inwazyjnych procedur kardiologicznych. W efekcie pacjenci, którzy są objęci opieką w ramach KOS-zawał, mają o jedną trzecią mniejsze ryzyko zgonu, o 12 procent obniżone prawdopodobieństwo zgonu z przyczyn sercowo – naczyniowych, zawału serca bądź udaru mózgu. Ponadto 96 procent pacjentów wyraża opinię dobrą bądź bardzo dobrą o jakości opieki medycznej prowadzonej w ramach KOS-zawał. Istotą stanu przedzawałowego jest na tyle silne niedokrwienie komórek tworzących serce, że powoduje ono dotkliwy ból w klatce piersiowej. Niedokrwienie to jednak jest tymczasowe i odwracalne, nie skutkuje trwałą martwicą fragmentu ściany mięśnia sercowego. W związku z tym nie dochodzi do podniesienia troponin. Enzymy te wskazują na martwicę komórek tworzących serce. Bada się je rutynowo w przypadku bólu w klatce piersiowej. Zróżnicowanie niestabilnej dławicy piersiowej od zawału serca może być czasem problematyczne, a anwet niemożliwe, dlatego każdy silny ból w klatce piersiowej (zwłaszcza o typowej charakterystyce), utrzymujący się dłużej niż 20 minut, nieustępujący w spoczynku czy po przyjęciu nitrogliceryny pod język, traktujemy jak zawał serca. Najbardziej typowym symptomem stanu przedzawałowego jest ból wieńcowy.. Lokalizuje się on przeważnie na środku klatki piersiowej, za mostkiem Od czasu pandemii wywołanej koronawirusem w przypadku kardiologii pogłębia się dług zdrowotny. Bez wprowadzenia pewnych zmian o charakterze systemowym nie uda nam się skutecznie przeciwdziałać jego skutkom zdrowotnym. Aktualnie system nie ma możliwości nadrobienia strat spowodowanych brakiem realizacji diagnostyki i zabiegów w czasie pandemii, nie mówiąc już o skutecznym zaopiekowaniu się pacjentami pierwszorazowymi. Jednym z priorytetów pozostaje nie tylko zwiększenie lub zapewnienie finansowania pewnych technologiom lekowym lub procedurom, ale stworzenie i konsekwentne wprowadzanie kompleksowej, długoterminowej strategii. W tym roku w kardiologii wprowadzono refundację kolejnych leków, m.in. flozyn, a kolejne są oceniane. Zbyt wolno jednak trwa ocena i decydowanie o wprowadzaniu finansowania nowoczesnych technik zabiegowych opartych o stosowanie urządzeń wszczepialnych czy zastawek.