Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego i Zarząd Sekcji Wenerologicznej Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego są zdecydowanie przeciwne uchwaleniu Ustawy wprowadzającej zakaz profesjonalnej edukacji seksualnej skierowanej do osób młodych. Poniżej publikujemy pełen tekst stanowiska Zarządu Głównego i Sekcji Wenerologicznej PTD w sprawie projektu ustawy wprowadzającej zakaz edukacji seksualnej osób, które nie ukończyły 18 lat.
Nadrzędnym celem edukacji seksualnej skierowanej do młodych osób jest przekazanie wiedzy, umiejętności oraz postaw, które pozwolą im określić ich własną seksualność i czerpać z niej zarówno zadowolenie w aspekcie fizycznym jak i emocjonalnym.
Edukacja seksualna podejmuje problematykę wszystkich aspektów seksualności człowieka w tym przede wszystkim obraz własnego ciała, orientację seksualną, podejmowanie świadomych decyzji dotyczących aktywności seksualnych, komunikacji w relacjach z partnerem, metody kontroli urodzeń, a z punktu widzenia dermatologa i wenerologa także wiedzę o zakażeniach przenoszonych drogą płciową i metodach ich zapobiegania.
Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat zapadalność na choroby przenoszone drogą płciową w tym przede wszystkim zakażenie HIV i kiłę uległa w Polsce podwojeniu (dane epidemiologiczne Narodowego Instytutu Zdrowia. Państwowego Zakładu Higieny). Świadczy to o bardzo niskiej świadomości społecznej w aspekcie metod zapobiegania tym zakażeniom.
Projekt ustawy o zmianie ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks Karny (zawartej w druku sejmowym nr 3751, zwanej dalej Ustawą) wprowadza penalizację edukacji seksualnej skierowanej wobec dzieci i młodzieży – czyli grup wymagających szczególnie rzetelnej i profesjonalnej wiedzy z zakresu seksualności człowieka. Do odpowiedzialności karnej mogą zostać pociągnięci także lekarze dermatolodzy-wenerolodzy, zajmujący się na co dzień pacjentami (w tym małoletnimi) zakażonymi chorobami przenoszonymi drogą płciową, jeżeli podejmą się edukacji seksualnej małoletniego pacjenta np. w zakresie zapobiegania chorobom wenerycznym, czy w związku ze stosowanym leczeniem, zalecając konieczność stosowania skutecznej metody antykoncepcji.
W opinii Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego (PTD) i Zarządu Sekcji Wenerologicznej PTD zapisy Ustawy są szkodliwe społecznie i stoją w sprzeczności ze standardami edukacji seksualnej rekomendowanymi przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Edukacja seksualna jest podstawowym działaniem zmniejszającym zapadalność na choroby przenoszone drogą płciową, co wykazano w wielu badaniach naukowych. Tym samym wejście w życie zapisów Ustawy, może przyczynić się do jeszcze większego wzrostu zachorowań na choroby weneryczne w Polsce. Już w tej chwili powikłania nieleczonej kiły, kiła wrodzona u noworodków, infekcje HIV i inne choroby przenoszone drogą płciową stanowią ogromny problem publicznej ochrony zdrowia. W tym miejscu warto także podkreślić, że wiele chorób wenerycznych (m.in. zakażenia chlamydialne, czy rzeżączka), jeśli nie są odpowiednio diagnozowane i leczone skutkują niepłodnością, co obniża poziom zdrowia reprodukcyjnego.
Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego i Zarząd Sekcji Wenerologicznej Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego jest zdecydowanie przeciwny stawianiu na równi edukacji seksualnej z propagowaniem pedofilii (nowe przepisy mają wejść w skład art. 200b Kodeksu karnego, który dotyczy propagowania pedofilii). Należy podkreślić, że edukacja seksualna jest jednym z ważnych elementów przeciwdziałania pedofilii.
Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego i Zarząd Sekcji Wenerologicznej Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego są zdecydowanie przeciwne uchwaleniu Ustawy wprowadzającej zakaz profesjonalnej edukacji seksualnej skierowanej do osób młodych.
W imieniu Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego w składzie:
- prof. dr hab. n. med. Lidia Rudnicka (prezes),
- prof. dr hab. n. med. Anna Wojas-Pelc (wiceprezes, przewodnicząca Sekcji Wenerologii PTD),
- prof. dr hab. n. med. Waldemar Placek (wiceprezes),
- prof. dr hab. n. med. Zygmunt Adamski (skarbnik),
- prof. dr hab. n. med. Adam Reich (sekretarz),
- prof. dr hab n. med. Barbara Zegarska (członek prezydium),
- prof. dr hab. n. med. Ligia Brzezińska-Wcisło (członek prezydium),
- prof. dr hab. n. med. Roman Nowicki (członek pezydium),
- prof. dr hab. n. med. Grażyna Chodorowska,
- prof. nadzw. dr hab. n. med. Rafał Czajkowski,
- prof. dr hab. n. med. Magdalena Czarnecka-Operacz,
- dr n. med. Joanna Czuwara,
- prof. dr hab. n. med. Iwona Flisiak,
- dr n. med. Monika Kapińska-Mrowiecka,
- prof. dr hab. n. med. Andrzej Kaszuba,
- prof. dr hab. n. med. Cezary Kowalewski,
- prof. dr hab. n. med. Dorota Krasowska,
- prof. dr hab. n. med. Aleksandra Lesiak,
- prof. dr hab. med. Joanna Maj,
- prof. dr hab. n. med. Sławomir Majewski,
- prof. dr hab. n. med. Romuald Maleszka,
- prof. dr hab. n. med. Joanna Narbutt,
- prof. nadzw. dr hab. n. med. Witold Owczarek,
- prof. dr hab. n. med. Małgorzata Sokołowska-Wojdyło,
- prof. dr hab. n. med. Jacek Szepietowski,
- prof. dr hab. n. med. Anna Woźniacka,
oraz z upoważnienie Zarządu Sekcji Wenerologicznej PTD (autorów projektu stanowiska):
- prof. dr hab. n. med. Anna Wojas-Pelc (przewodnicząca),
- dr hab. Maciej Pastuszczak (sekretarz),
- dr hab. Beata Serwin (wiceprzewodniczący),
- Beata Młynarczyk-Bonikowska (wiceprzewodniczący).
Źródło: Polskie Towarzystwo Dermatologiczne
Komentarze
[ z 3]
Nic dziwnego, że specjaliści reagują na tak destrukcyjne zmiany w edukacji. Wielu młodych ludzi nie ma skąd dowiedzieć się istotnych informacji na temat m.in. chorób przenoszonych drogą płciową, bezpieczeństwa oraz antykoncepcji. Nie wszyscy rodzice rozmawiają o tym ze swoimi dziećmi. Pozbawienie młodzieży tak ważnego źródła wiedzy może przynieść dramatyczne skutki w przyszłości.
To prawda, nie wszystkie młode osoby mogą podejść do rodziców i zapytać o metody antykoncepcji czy porady związane z dojrzewaniem. Niektórzy wstydzą się lub nie mają tak dobrych relacji z dorosłymi. Być może na lekcjach, podczas których porusza się tematy dotyczące edukacji seksualnej młodzież potrafi się wygłupiać, ale wciąż czegoś się dowiaduje i zapamiętuje cenne informacje.
Rzetelna edukacja seksualna nie polega tylko na jednostronnym aktywnym przekazywaniu informacji i biernym ich odbiorze, lecz również na interaktywnym procesie pomagania ludziom w budowaniu ich opinii, poglądów i postaw, uwrażliwianiu i podnoszeniu poziomu świadomości w zakresie wartości moralnych, kulturowych, społecznych. Proces ten trwa przez całe życie; różni się tylko ilością, zakresem i tematyką omawianych treści. Jedne zagadnienia porusza się w procesie wychowania, kiedy mamy do czynienia z dzieckiem trzyletnim, inne gdy rozmawiamy z nastolatkiem, a w nieco inny jeszcze sposób odbywa się edukacja seksualna osób dorosłych w poszczególnych dekadach. W celu zapoczątkowania procesu komunikacji w zakresie edukacji seksualnej, potrzebna jest znajomość słownictwa związanego ze sferą życia seksualnego. Znacznie łatwiej rozmawiać, zadawać pytania, czy omawiać pewne zagadnienia, kiedy umiemy posługiwać się prawidłowymi określeniami, pojęciami, czy definicjami. Niestety, język polski nie obfituje w różnorodne i potoczne określenia związane chociażby z naszą fizjologią i anatomią. Dzieciom i młodzieży znacznie łatwiej znaleźć jakieś wulgarne określenie, aniżeli użyć prawidłowego słownictwa. Wynika to z faktu, iż młodzież często nie zna poprawnych nazw, a nawet jeśli je zna, to nie ma możliwości ich używania, bo jak wskazują wyniki różnych badań, edukacja seksualna w domu i szkole stoi na bardzo niskim poziomie. Rodzice rzadko rozmawiają ze swoimi dziećmi, nauczyciele często traktują tę tematykę w sposób pobieżny, chaotyczny i marginalny. Młodzi ludzie nie mają możliwości nauczenia się, że o sprawach związanych z seksualnością można rozmawiać w sposób poważny, otwarty i kulturalny. Ponad 70% społeczeństwa, jak wynika z badań E. Kasperek, kojarzy omawianie problematyki seksualnej z uczuciem niedosytu, rozczarowania, a nawet zażenowania zarówno treścią, jak i sposobem prezentacji tej tematyki. Podobne doświadczenia opisywane są w innych badaniach. Z raportu Pontonu (grupy młodych edukatorów seksualnych działających przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny) z roku 2009 wynika, że lekcje wychowania do życia w rodzinie nie są dokładnie monitorowane i w trakcie tych godzin młodzież nierzadko zamiast nabywać niezbędną dla ich prawidłowego rozwoju i zdrowia wiedzę, nie dowiaduje się niczego istotnego lub poznaje niebezpieczne stereotypy i mity na temat seksualności i antykoncepcji. Młodzi ludzie wciąż nie otrzymują w szkole wystarczających informacji na temat zdrowia, seksualności, asertywności, antykoncepcji oraz profilaktyki chorób przenoszonych drogą płciową. Młodzież opisując swoje doświadczenia z edukacją seksualną w szkołach, najczęściej zwracała uwagę na to, że osoby prowadzące zajęcia są niekompetentne i przekazują własne poglądy zamiast obiektywnej, neutralnej światopoglądowo wiedzy. Równie często młodzi ludzie pisali, że nauczyciele wstydzą się tematów, które mają omawiać, nie potrafi ą wypowiedzieć słowa „seks” bez czerwienienia się, zamiast informować straszą, czy obrzydzają seks młodzieży lub opowiadają na lekcji dziwne historie zupełnie niezwiązane z tematem zajęć. Wśród osób prowadzących lekcje wychowania do życia w rodzinie dominują księża i katechetki, jak też nauczycielki języka polskiego, nauczyciele WOS-u oraz biologii. Zdarza się nawet, że zajęcia te prowadzone są także przez nauczycieli WF-u, informatyki, muzyki, a nawet przez panie bibliotekarki. Bywa, że cała edukacja seksualna sprowadza się do godzinnej wizyty pań reprezentujących firmę produkującą podpaski. Przekazywane są wtedy głównie informacje na temat okresu dojrzewania, miesiączki oraz higieny intymnej. Zajęcia takie organizowane są wyłącznie dla dziewczyn, które po spotkaniu otrzymują próbki produktów. Chłopcy zaś często przekazywali, że podczas takich zajęć dla dziewcząt musieli czekać w innej klasie, jednak nie przygotowano dla nich zajęć alternatywnych, podczas których również mogliby porozmawiać o dojrzewaniu. Początek problemów z komunikacją ma miejsce już w okresie przedszkolnym, kiedy uczymy dziecko nazw poszczególnych części ciała. Często zdarza się, że rodzice świadomie nie wprowadzają określeń części intymnych, z obawy przed zbytnim zainteresowaniem dzieci tą sferą i mogącymi się pojawiać z ich strony pytaniami. Uczą dzieci po kolei, gdzie jest głowa, szyja, brzuch, a następnie kolana i stopy, omijając zupełnie okolice narządów płciowych. Później wskazując na części intymne, określają je zaimkami „te miejsca”, „te okolice”. Poprzez taki komunikat dziecko uczy się, że istnieją części ciała, które albo nie mają nazwy, albo nazywanie ich jest zabronione; są to więc gorsze części ciała, o których się nie mówi. Kiedy w okresie dojrzewania nastolatek poznaje całą gamę wulgaryzmów określających narządy płciowe, trudno się dziwić, że łatwiej z tych określeń będzie korzystał, bo przynajmniej „części te” zostały powszechnie nazwane. Trudno zatem dziwić się, że młodzież w okresie dojrzewania nie chce już rozmawiać z rodzicami na temat zmian zachodzących w ich ciele, ponieważ nigdy wcześniej się tego nie nauczyła. Wprowadzając poprawne słownictwo, uczymy dzieci akceptacji swojego ciała, zachęcamy do wspólnej dyskusji i dajemy sobie szansę na rozmowę w sytuacji, kiedy będzie ona potrzebna i niezbędna (profilaktyka przemocy seksualnej). Dzieci i młodzież nauczeni posługiwania się poprawnym językiem związanym ze swoją anatomią, zmianami fizjologicznymi, którzy rozmawiali z rodzicami na temat seksualności człowieka, będą łatwiej i częściej komunikować się ze sobą w życiu dorosłym w tej sferze życia. A przecież, jak podkreślają seksuolodzy, brak komunikacji seksualnej jest jednym z najczęstszych problemów w związkach. Celem edukacji seksualnej jest, między innymi, przekazywanie rzetelnej wiedzy. Wprowadzenie i używanie słownictwa dotyczącego sfery seksualnej stanowi niezbędny element tego procesu. Im wyższy poziom wiedzy (dostosowanej do wieku), tym mniej lęków i obaw na poszczególnych etapach rozwoju. Wiedząc, jak będą przebiegać poszczególne etapy naszego życia, możemy się do nich przygotować i się z nimi „oswoić”. Ponadto, mając wiedzę, jesteśmy bardziej świadomi swej seksualności, a tym samym zwiększamy szanse na dokonywanie mądrych wyborów w naszym życiu. Kwestie te są istotne w toku całego naszego życia, nie tylko w okresie dzieciństwa i dojrzewania. Podejmując określone formy aktywności, dokonując pewnych wyborów życiowych, zgodnych z własnymi standardami wartości, człowiek stwarza sobie warunki zdobywania takich a nie innych doświadczeń – człowiek jest twórcą samego siebie. Uświadomienie i wychowanie seksualne to wzajemnie powiązane dwie części pedagogiki seksualnej, analogiczne do nauczania i wychowania, które wchodzą w skład pojęcia pedagogiki ogólnej. Wychowanie i uświadomienie seksualne, jak piszą I. Obuchowska i A. Jaczewski, powinno być nastawione na ukształtowanie osoby zdrowej seksualnie, to znaczy jednostki, która akceptuje swoją płeć, przyjmuje role z nią związane, bez lęku wyraża swoją seksualność w sensie fizycznym i psychicznym, ma przy tym poczucie odpowiedzialności za skutki tego wyrazu odnośnie siebie samego, partnera i społeczeństwa. Akceptacja swojej płci jest związana z procesem kształtowania się identyfikacji i tożsamości płciowej. Istotne są tu wszelkie oddziaływania, jakim poddane były dzieci w swych rodzinach, począwszy od ilości i formy przekazywanej wiedzy, poprzez kreowanie wizerunków płci i reakcje ze strony osób dorosłych na próby podejmowania ról płciowych przez dzieci. Ważnym czynnikiem jest treść przekazów na temat płci, dostarczanych w ciągu życia przez rodziców. Im bardziej świadomi są rodzice, tym łatwiej i prościej przebiegają te procesy u dzieci. Płeć człowieka znajduje szczególny wyraz w fenomenie męskości i kobiecości, które są zespołami cech biologiczno-psychiczno-kulturowych tworzących indywidualność mężczyzny i kobiety, będących źródłem ich atrakcyjności, wyjątkowości. Poczucie kobiecości, męskości, atrakcyjności nie jest nam dane raz na zawsze, na całe życie. Mogą one ewaluować na różnych etapach naszego życia zarówno w aspekcie ilościowym, jak i jakościowym. Nasze ciało wraz z wiekiem, jak również po wystąpieniu niektórych wydarzeń życiowych (choroba, zabiegi chirurgiczne, ciąża) zmienia się i w wypadku przeciętnego człowieka często odbiega od modeli lansowanych w telewizji czy na okładkach czasopism. Dla niektórych osób jest to wystarczający powód, aby czuć się mniej kobiecą/męskim, mniej atrakcyjną/atrakcyjnym. O problemach wynikających ze zmieniających się społecznie tożsamości pisze w swych książkach Z. Melosik. Może to być ciekawa literatura zarówno dla rodziców, jak i nauczycieli, którzy na problemy związane z pełnieniem swej roli płciowej chcą spojrzeć z szerszego społecznego kontekstu. Dlatego tak ważna jest ustawiczna edukacja seksualna, a więc uczenie się przez całe życie (również w zakresie społecznego kontekstu płci, tożsamości i identyfikacji). Dbanie o własne zdrowie, a więc podejmowanie zachowań prozdrowotnych (zgodnych z normą seksualną i rozwojem seksualnym) uzależnione jest od stanu świadomości zdrowotnej. Jak pisze E. Kasperek, „ważne jest więc czy człowiek posiada wystarczającą wiedzę, umiejętności i motywację do tego, by troszczyć się o swoje zdrowie”. Jak widać, może to być kolejny cel ustawicznej edukacji seksualnej. Docenienie zagadnień zdrowia seksualnego znalazło swój najpełniejszy wyraz w KARCIE PRAW SEKSUALNYCH I REPRODUKCYJNYCH MIĘDZYNARODOWEJ FEDERACJI PLANOWANIA RODZICIELSTWA (IPPT). Traktuje się je jako kluczową kwestię z dziedziny praw człowieka, postulując ich uznanie przez społeczność międzynarodową jako podstawowe prawa i wolności przysługujące jednostkom, jak również parom. Określa ramy etyczne działań podejmowanych na rzecz zdrowia seksualnego przez organizacje planowania rodziny i stanowi wzorzec umożliwiający monitorowanie przypadków łamania praw człowieka. Wśród 12 praw o równorzędnym znaczeniu, na 6. miejscu znajduje się PRAWO DO INFORMACJI I EDUKACJI, gwarantujące dostęp do konkretnej wiedzy sprzyjającej zapewnieniu zdrowia oraz pomyślności jednostek i rodzin, łącznie z poradami z zakresu zdrowia oraz praw seksualnych i reprodukcyjnych dostosowanych do płci, wolnych od stereotypów i przedstawionych w sposób obiektywny, krytyczny i pluralistyczny. Realizacja tego oraz innych praw ma się przyczyniać do zwiększania zasobów zdrowia reprodukcyjnego człowieka, to jest możliwości prowadzenia satysfakcjonującego i bezpiecznego życia seksualnego, zdolności do reprodukcji i swobodnego decydowania: czy, kiedy i ile chce się mieć dzieci. W świetle ustaleń międzynarodowych, stan zdrowia reprodukcyjnego wielu ludzi nie jest należyty, między innymi z powodu nieodpowiedniego poziomu wiedzy na temat seksualności człowieka oraz niewłaściwej lub niskiej jakości informacji i usług w tej dziedzinie. Ochranianie i rozwijanie potencjału zdrowotnego współczesnego człowieka dokonuje się w znacznym stopniu dzięki promocji zdrowia. Jest to proces umożliwiający ludziom zwiększenie kontroli nad swoim zdrowiem oraz jego poprawę lub inaczej – dyscyplina nauki i sztuka pomagania ludziom w dokonywaniu zmian w ich stylu życia, aby mogli zbliżyć się do optimum swego zdrowia. Jest to więc proces trwający w ciągu całego życia jednostki. Każdy człowiek, niezależnie od wieku, ma prawo oczekiwać od państwa ochrony i dostępu do swoich praw. Edukacja seksualna w Polsce jest realizowana na niskim poziomie. Świadczą o tym dostępne podręczniki, wyniki badań przedstawiające stan realizacji edukacji w domu rodzinnym oraz środowisku szkolnym. Rodzice nie czują się w wystarczającym stopniu przygotowani do prowadzenia rozmów ze swoimi dziećmi i często udzielają nieprawdziwych, czy zafałszowanych informacji. Szkoła, jak wynika z badań, również nie wywiązuje się z tej funkcji. Dlatego młodzież tak chętnie i często sięga do Internetu, gdzie poszukuje odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Tam zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał porozmawiać z nimi na te tematy. Pytanie tylko, czy my – rodzice i nauczyciele – tego chcemy? ( materiał z publikacji p. Waszyńskiej, Jarosława Groth i Roberta Kowalczyka ).