98,4 mln zł wróciło do funduszu chorobowego po tym, jak ZUS skontrolował zwolnienia lekarskie w pierwszym półroczu 2017 r. - poinformował PAP w środę rzecznik Zakładu Wojciech Andrusiewicz.
Zgodnie z prawem, ZUS prowadzi kontrole zarówno pod kątem prawidłowości orzekania o czasowej niezdolności do pracy, jak i prawidłowości wykorzystania zwolnień lekarskich. Od stycznia do końca czerwca 2017 r. Zakład przeprowadził 265,2 tys. kontroli osób posiadających zaświadczenie o czasowej niezdolności do pracy. Wydano 10,6 tys. decyzji wstrzymujących dalszą wypłatę zasiłków chorobowych.
Kwota wstrzymanych z tego tytułu zasiłków to prawie 7 mln zł. Ustawa o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa nakłada na Zakład Ubezpieczeń Społecznych również obowiązek obniżenia podstawy wymiaru zasiłku chorobowego i świadczenia rehabilitacyjnego w przypadku, gdy ustał tytuł ubezpieczenia.
Wysokość świadczenia jest ograniczana w tym przypadku do 100 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Z tego powodu od stycznia do końca czerwca 2017 r. obniżono wypłaty o 89,3 mln zł dla 104,7 tys. osób.
Kolejnym z powodów ograniczenia wysokości wypłacanego świadczenia chorobowego jest opóźnienie w przekazaniu zwolnienia lekarskiego pracodawcy.
Obniżenie to ma miejsce w przypadku niedopełnienia obowiązku dostarczenia płatnikowi zaświadczenia lekarskiego w ciągu 7 dni od daty jego otrzymania. Świadczenie w kwocie zmniejszonej o 25 proc. wypłacane jest od ósmego dnia niezdolności do pracy do czasu dostarczenia zwolnienia.
Ograniczenie to dotknęło w pierwszym półroczu 2017 r. 35,9 tys. osób na łączną kwotę ponad 2,2 mln zł Łącznie kwota obniżonych i cofniętych świadczeń pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa od stycznia do końca czerwca 2017 r. wyniosła niemal 98,4 mln zł.
Komentarze
[ z 2]
Zastanawiam się czym jest to spowodowane. Czy to pacjenci udają symptomy choroby, aby otrzymać od lekarza zaświadczenie L4 i zwolnienie z pracy. Czy raczej sami lekarze zgadzają się wystawić podobne zaświadczenie pacjentowi nie zważając na konsekwencje. Pytanie, czy jeśli chodziłoby o ten drugi przypadek, to czy aby na pewno lekarze pozostają na tyle uczciwi, że robią to z sympatii do pacjenta, czy powodowani współczuciem z jakiegoś powodu, czy dzieje się to za sprawą łapówek. Bo jeśli decydujący jest ten drugi aspekt, to czuję się zdecydowanie oburzona i mam nadzieję że uda się wyeliminować proceder. Ten oczywiście zawsze jest karygodny i nie możemy i nie powinniśmy go pochwalać. nie mniej jednak w niektórych przynajmniej. Wyjątkowych sytuacjach powiedzmy, że można pacjentów zrozumieć. I przy okazji lekarzy, którzy kierując się silną empatią decydują się na poświadczenie nieprawdy.
Co też pani mówi? To nie jest empatia tylko zwykłe, najnormalniejsze oszustwo. Jeśli lekarz dodatkowo przyjmuje z tego powodu korzyści majątkowe, to jeszcze w dodatku jest to działanie niezgodne z prawem. Ale nawet jeśli lekarz wystawia L4 z sympatii do pacjenta, czy kierowany innymi, emocjonalnymi względami, to i tak zawsze pozostaje to oszustwem wobec państwa i zakładu ubezpieczeń społecznych. I też wobec społeczeństwa. Niestety mam wrażenie, że Polacy dalej cierpią zaszłości z czasów komuny. I nie są gotowi na to, aby uświadomić sobie, że to co jest wspólne, jest wspólne, czyli każdego po trochu, a nie że jest niczyje i można z tym robić co się żywnie podoba, a najlepiej zagarnąć dla siebie. Skoro, aż na sto milionów udało się odzyskać wyłudzone -nazywajmy rzeczy po imieniu- pieniądze, to przecież nie da się ukryć, że proceder odbywa się na naprawdę ogromną skalę. Temu trzeba przeciwdziałać. Przecież te pieniądze powinny zostać lepiej wykorzystane i trafić do kogoś, kto takiego wsparcia naprawdę będzie potrzebował, a nie do osób, które raczej tylko oszukują i wydaje im się, że wszystko jest w porządku.