Chaos prawny, spadek skuteczności leczenia, ograniczenie dostępu do terapii, wydłużenie kolejek, a tym samym podwyższone ryzyko zgonów pacjentów - te i wiele innych zagrożeń przewidują lekarze i organizacje pacjentów cierpiących na zapalenie wątroby typu C po wejściu w życie rozporządzenia prezesa NFZ wprowadzającego zasadę, że szpitale będą mogły stosować w leczeniu tej choroby wyłącznie tą terapię, która zostanie wyłoniona w ramach przetargu centralnego. Fundusz uspokaja: zmiany mają tylko poprawić sytuację.
Zarządzenie prezesa NFZ, które wejdzie w życie jesienią, mówi o organizacji centralnego przetargu, w którym wyłoniona będzie tylko jedna terapia dla chorych zakażonych wirusem HCV. Obecnie, dzięki refundacji, pacjenci mają dostęp do czterech różnych schematów leczenia. O wyborze decydują lekarze w odniesieniu do indywidualnych przypadków.
„Widzę tu co najmniej dwa błędy: merytoryczny i ekonomiczny - powiedział w rozmowie z PAP prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii UM w Białymstoku. - Błąd merytoryczny NFZ polega na przyjęciu założenia, że leki stosowane w terapii HCV są identyczne. Przyjęto metodykę zakupów jak przy suplementach, np. hormonu wzrostu, gdzie jest zawsze ta sama substancja chemiczna, która różni się tylko cenami. Oczywiście w takiej sytuacji przetarg na jeden preparat ma sens. W przypadku terapii HCV nie mamy takiej sytuacji” - podkreślił prof. Flisiak.
Według niego, każdy lek stosowany w terapii HCV ma inny mechanizm działania. „Każdy posiada inne ograniczenia wynikające z działań ubocznych i z interakcji z innymi lekami. W związku z tym nasze dobieranie leczenia tak, że gwarantuje ono 100% skuteczności, polega na balansowaniu i szukaniu optymalnej terapii dla indywidualnego pacjenta” - wyjaśnił.
Barbara Pepke z Fundacji Gwiazda Nadziei, działającej na rzecz osób z chorobami wątroby, podkreśla, że zanim udostępniono lekarzom cztery różne preparaty do leczenia, zdarzały się nawet przypadki śmiertelne wśród chorych, na których źle zadziałał dostępny lek, bo okazywało się, że był źle dopasowany. Jeśli zarządzenie prezesa NFZ wejdzie w życie, znów zwiększy się liczba zgonów - przewiduje Pepke.
Sylwia Wądrzyk, rzecznik prasowy Narodowego Funduszu Zdrowia podkreśla, że pacjenci i lekarze powinni być spokojni, bo celem zarządzenia nie jest wcale ograniczenie dostępności do terapii.
„Nie jest prawdą, że nowe regulacje odbierają lekarzom i pacjentom możliwość wyboru najlepszej formy terapii HCV. Narodowy Fundusz Zdrowia nie ingeruje bowiem w żaden sposób w treść programu lekowego leczenia przewlekłego wirusowego zapalenia wątroby typu C, ani w treść wydanych decyzji o objęciu refundacją poszczególnych leków. Zakres świadczenia zawartego w obwieszczeniu Ministra Zdrowia dopuszcza bowiem na równoważnym poziomie możliwość prowadzenia terapii pacjentów z genotypem 1b czterema preparatami” - podkreśliła Sylwia Wądrzyk. Dodała, że „zachowana jest autonomia lekarza decydującego o zastosowaniu takiego, a nie innego leku u konkretnego pacjenta”.
Lekarze i organizacje skupiające pacjentów mają inne zdanie na ten temat, bo jak może być zachowana autonomia lekarza decydującego o zastosowaniu takiego, a nie innego leku u konkretnego pacjenta, kiedy możliwy jest wybór jednego leku dla większości pacjentów. „Zmiana będzie diametralna. Niewątpliwie dobór przez lekarza właściwego dla danego pacjenta preparatu będzie trudniejszy i związany z większym ryzykiem” - podkreśliła Barbara Pepke.
Prof. Flisiak zwraca dodatkowo uwagę na fakt, że organizowanie centralnego przetargu spowoduje, że nie będzie obowiązywać rynkowa zasada konkurencyjności, która skutkowała spadkiem cen poszczególnych preparatów. „Skąd przekonanie NFZ, że wybór jednego preparatu, czyli brak konkurencji, zagwarantuje niższe ceny? Już w podstawówce dzieci się uczy, że konkurencja nakręca obniżenie cen i dostępność” - powiedział.
Zaznaczył, że w tym roku ceny preparatów stosowanych w leczeniu WZW C w Polsce spadły już dwukrotnie, bo firmy konkurują ze sobą. „W związku z planowanym wejściem kolejnego leku spodziewaliśmy się kolejnej obniżki w 2018 r. Przez to zamieszanie ten lek nie wejdzie do obrotu” - zaznaczył.
„Ten program, który jeszcze jest, stawia nas pod względem dostępności do leczenia i organizacji leczenia na poziomie Niemiec i Francji, przed Wielką Brytanią, a ceny preparatów są najniższe
w Europie” - powiedział. „Dziś mamy jeden z najlepszych programów leczenia HCV. Nie można tego zaprzepaścić” - dodała Barbara Pepke.
WZW typu C wywołane jest przez wirusa HCV. Może on prowadzić do marskości oraz do raka wątroby. Szacuje się, że obecnie 200 tys. Polaków cierpi z powodu wirusa. 10 tys. osób oczekuje na leczenie przeciwwirusowe w wyniku którego po 8-12 tygodniach blisko 100% z nich zostanie wyleczonych. 80% chorych zakażonych jest genotypem 1. Ze względu na interakcje pomiędzy lekami, bardzo ważny jest indywidualny dobór odpowiedniej terapii. Do zakażenia HCV może dojść przede wszystkim przez kontakt z zakażoną krwią. 84% osób zakażonych wirusem HCV w Polsce to ofiary zakażeń szpitalnych.
Komentarze
[ z 4]
Kiedy nie dawno czytałam artykuł zamieszczony celem przedstawienia proponowanych zmian w leczeniu wirusowego zapalenia wątroby typu C pukałam się w głowę i byłam przekonana, że lekarze zajmujący odpowiednie stanowiska nie dopuszczą do wprowadzenia podobnych zmian. W tej chwili jestem w szoku i szczerze zdumiona. Bo przecież jak można było dopuścić do tego, aby jednak ustawa została przeforsowana. Przecież trzeba mieć na uwadze, że koszty leczenia konsekwencji jakie w organizmie chorego wywoła nie leczony właściwie wirus zapalenia wątroby będą o wiele wyższe niż można by przypuszczać. Profilaktyka zawsze się zwraca, podobnie jak koszty poniesione na wczesne zwalczanie chorób. Proszę tylko pomyśleć o tym, jak wiele wyniesie leczenie konsekwencji zakażenia HCV jeśli u znacznej liczby chorych konieczne stanie się między innymi przeszczepienie wątroby, aby przeciwdziałać konsekwencją zakażenia. To nigdy nie było dobre i nigdy dobre nie będzie. Warto, żeby tak lekarze jak i pacjenci o tym pamiętali!
To okropne jakie decyzje zdają się podejmować osoby rządzące. Pytanie czy mają one w tym świadomość, dokąd mogą te zmiany doprowadzić. Przecież nawet jeśli koszty leczenia żółtaczki typu C są przyczyną znacznego obciążenia dla budżetu państwa, to i tak trzeba się na nie godzić, żeby w dłuższej perspektywie czasu udało się zaoszczędzić znacznie większe sumy pieniędzy. Być może w ten sposób udało by się też uchronić pacjentów od śmiertelnych skutków choroby. Przecież u chorych na żółtaczkę typu C jeśli leczenie stosowane w pierwszej linii, a polegające na podawaniu leków antywirusowych zawiedzie, to w dalszej kolejności stosuje się już znacznie kosztowniejsze metody, a mianowicie na przykład często przeszczep wątroby wobec tych faktów nie powinno się zostawać obojętnych. Mimo wszystko to musi być o wiele tańsze- podawać leki które mogą pomóc wyjść z choroby zamiast ryzykować zgon, albo konieczność transplantacji, co przecież wiąże się z przyjmowaniem do końca życia przez takiego pacjenta leków obniżających odporność, a to wcale nie musi być mniej kosztowne...
Nie pozostaje nic tylko czekać na pierwsze konsekwencje takich zmian. Skoro my- lekarze nie jesteśmy w stanie wpłynąć na decyzje stanowione przez polityków, to może przynajmniej rzeczywistość przekona ludzi, że takie zmiany były błędem i należy wrócić do poprzedniego systemu leczenia. Co z tego, że w danej chwili uda się zaoszczędzić kilka, być może nawet kilka tysięcy złotych, jeśli w dłuższej perspektywie czasu te pieniądze i tak trzeba będzie zapłacić. I to w znacznie większej sumie ponieważ leczenie konsekwencji choroby, a często nawet jeśli mowa o wirusowym zapaleniu wątroby trzeba brać pod uwagę nawet jej przeszczep - są to ogromne sumy. Że o zdrowiu i utraconych nerwach pacjentów oraz ich rodzin nie wspomnę. Dlatego choć żałuję, że trzeba będzie poczekać na smutne konsekwencje chorób i dopiero wtedy uda się być może powrócić do poprzedniego- tylko z pozoru bardziej kosztownego schematu leczenia- to jednak jestem pełen nadziei, że wcześniej, czy później to będzie koniecznie i nie uda się tego uniknąć. Trzeba zacisnąć zęby i zamiast denerwować się na głupie decyzje i postanowienia polityków po prostu poczekać na pierwsze, negatywne efekty ich działań i później mieć nadzieję, że to one przymuszą do ponownego przemyślenia sprawy i wprowadzenia zmian, a raczej przywrócenia wcześniejszych schematów leczenia.
Bez żartów. Politycy który odpowiedzialni są za powyższe propozycje zmian chyba w ogóle nie mają pojęcia o czym mówią i co proponują. To jest w ogóle nie do pomyślenia, żeby odchodzić od sprawdzonych terapii, których skuteczność potwierdzona została wieloletnimi badaniami. Co stanie się z pacjentami cierpiącymi na wirusowe zapalenie wątroby typu C? I jak proponowane zmiany wpłyną na ich stan zdrowia oraz prawdopodobny czas przeżycia. A także czy przypadkiem nie zwiększy to ilości przeszczepów jakie będą musiały zostać wykonane? Mam nadzieję, że osoby które są odpowiedzialne za wydawanie rozporządzeń mimo wszystko przemyślą swoje postępowanie i zweryfikują je póki jeszcze mamy na to odpowiednią ilość czasu. W pewnym momencie może być już za późno i może się okazać, że zwiększy się śmiertelność pacjentów na choroby, które już dawno byliśmy pewni, że potrafimy skutecznie leczyć. To jest nie tylko przykre, ale może doprowadzić do dalszych, trudnych do przewidzenia komplikacji, jak chociażby zwiększenie ilości osób ze skrajną niewydolnością wątroby i kwalifikowanych do przeszczepu. A jak już zauważyli moi poprzednicy takie postępowanie jest znacznie bardziej kosztowne od samego leczenie, nawet biorąc pod uwagę zastosowanie najdroższego schematu uwzględniającego leki o najnowszej generacji.