Zdaniem ekspertów, 1/3 pacjentów onkologicznych może nie posiadać tzw. „zielonej karty” Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego (DiLO). Zgodnie z najnowszymi danymi OnkoBarometru WHC, pacjenci bez karty DiLO ustawiani są w osobnych kolejkach i dla nich czas oczekiwania jest znacznie dłuższy – w skrajnych wypadkach 5-krotnie dłuższy niż dla pacjentów z kartą.
Najnowsze dane opublikowane w OnkoBarometrze Fundacji WHC (wrzesień 2016 r.) potwierdzają, że pacjenci onkologiczni bez tzw. „zielonej karty” (DiLO), oczekują średnio 5,4 tyg. na wykonanie świadczeń zdrowotnych, czyli o 3 tygodnie dłużej niż pacjenci z „zieloną kartą”. Analiza kolejek w poszczególnych dziedzinach onkologicznych wykazała, że w stosunku do poprzedniego badanego okresu znacznie wydłużyły się kolejki do specjalistów.
Największe kolejki występują w przypadku wizyty u hematologa dziecięcego (7,2 tyg.) i onkologa (6,8 tyg.). Dla porównania, pacjenci posiadający kartę DiLO, na wizytę u wymienionych specjalistów oczekują krócej: 1,6 tyg. do hematologa i 0,8 tyg. do onkologa. Z kolei badania diagnostyczne, na które oczekuje się najdłużej, to: tomografia komputerowa miednicy małej i brzucha (18 tyg.), rezonans magnetyczny głowy (14,4 tyg.) oraz biopsja aspiracyjna cienkoigłowa celowana (11,2 tyg.).
Biorąc pod uwagę etapowość leczenia ogólny skumulowany czas oczekiwania na wdrożenie terapii w przypadku 3 najczęściej występujących w Polsce nowotworów wynosi:
- rak piersi – 50,4 tyg. (10 tyg. dla pacjentów z kartą DiLO)
- rak stercza – 37,4 tyg. (8 tyg. dla pacjentów z kartą DiLO)
- rak płuca – 29,4 tyg. (5,8 tyg. dla pacjentów z kartą DiLO)
Znaczną grupę pacjentów onkologicznych wymagających rehabilitacji są pacjentki leczone z powodu raka piersi. Z uzyskanych danych wynika, że średni czas oczekiwania na rehabilitację na oddziałach dziennych wynosi 5,8 mies. w Centrach Onkologii i 8,6 mies. w innych placówkach posiadających kontrakt z NFZ. Z kolei na uzyskanie rehabilitacji onkologicznej w trybie ambulatoryjnym, pacjenci oczekują od 4,6 mies. w Centrach Onkologii i 6,1 mies. w pozostałych placówkach.
- Podany w OnkoBarometrze okres oczekiwania na rehabilitację onkologiczną pacjentek po leczeniu raka piersi, czy to w ambulatoriach, czy w oddziałach stacjonarnych i sanatoriach jest zgodny z naszymi doświadczeniami - mówi Krystyna Wechmann, Prezes Federacji Stowarzyszeń „Amazonki”. - Dlatego aby pomóc pacjentkom, Kluby Amazonek zatrudniają rehabilitantów we własnym zakresie i prowadzą zajęcia rehabilitacyjne we wszystkich okresach od operacji do podtrzymania uzyskanej sprawności - dodaje.
Głównym założeniem wprowadzenia pakietu onkologicznego było skrócenie czasu oczekiwania na wykonanie diagnostyki wstępnej oraz diagnostyki pogłębionej do 9 tygodni w 2015 r, 8 tygodni w 2016 r. a docelowo 7 tygodni. Niestety po 21 miesiącach od wprowadzenia pakietu nadal poważnym problemem dotyczącym pacjentów onkologicznych jest etapowość leczenia oraz znacznie wydłużony czas oczekiwania dla pacjentów bez karty DiLO.
Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Zdrowia, z dniem 1 października miały zostać wdrożone zmiany w pakiecie onkologicznym. Zmiany dotyczą uproszczenia sprawozdawczości w zakresie prowadzenia list oczekujących oraz uproszczenia karty DiLO i zwiększenie możliwości jej wydawania.
Pełen raport z wynikami najnowszego OnkoBarometru WHC jest dostępny na stronie http://www.korektorzdrowia.pl/onkobarometr/
Komentarze
[ z 6]
Chyba można było się tego spodziewać, jako konsekwencję wprowadzenia zielonych kart onkologicznych dających pewnym pacjentom z wyraźnymi symptomami choroby nowotworowej pierwszeństwo w kolejce do diagnostyki onkologicznej czy do specjalistycznego leczenia. Nie pozostawia wątpliwości, że wcale nie będzie się to wiązało z pomyślnym rokowaniem dla tych pacjentów, których objawy chorobowe nie wskazują na chorobę nowotworową tak wyraźnie, a przez to powstają wątpliwości nie pozwalające lekarzom rodzinnym na wydanie karty DILO. Zresztą o ile dobrze pamiętam, to chyba nawet sami pacjenci zauważyli ten problem, a przynajmniej pewna ich część czemu dali wyraz zgłaszając swoje zastrzeżenia do Trybunały Konstytucyjnego. Nie jestem jednak pewien z jakiego powodu ostatecznie ten protest odrzucono, uznając karty DILO za moralnie i prawnie podstawne działania. Dziwi mnie tylko fakt, że musi dojść do poważnych konsekwencji nowych projektów i działań osób o mocy decyzyjnej, aby zmotywować tym do myślenia o konsekwencjach działań i zweryfikować poprawność. Dawno już się mówiło, że karty onkologiczne będą promować jednych pacjentów kosztem innych. Może medialnie i społecznie wprowadzenie tych pakietów było dobrym pomysłem, ale w praktyce nie wydaje mi się, aby osiągnięte w ten sposób korzyści przewyższały straty. Że o pieniądzach traconych na obsługę pakietów i marnowanym na tą biurokrację czasie nie wspomnę, bo to problem obecny niemal w każdej gałęzi medycyny i nie jest on w tym przypadku problemem głównym.
Po raz kolejny mamy do czynienia z wydłużający mi się kolejkami z powodów biurokracyjnych. Wiadomo, że jeżeli wprowadzimy karty uprawniające do szybszego z korzystania z opieki zdrowotnej, pacjenci ich nie posiadający tylko na tym ucierpią. Owszem zgadzam się że priorytetem są ci którzy potrzebują natychmiastowej pomocy i ich stan jest poważniejszy jednak co z tymi którzy regularnie chodzą na badania i u których wykryto chorobę we wczesnym stadium. Przecież o to chodzi w programach profilaktycznych żeby zachęcać ludzi do regularnych wizyt. Nie powinno się najpierw wzywać i wysyłać zaproszeń na badania a potem czekać z wdrożeniem terapii. Skoro karty są już wprowadzone wyrobienie ich nie powinno stanowić tak dużego problemu. Uważam że tak naprawdę nie ma uniwersalnego sposobu na skrócenie kolejek jednak nie sądzę by dzielenie pacjentów na dwie grupy pomogło. Ludzie nie posiadający karty DiLO zamiast skupiać się na leczeniu będą musieli biegać by ją wyrobić. Okazuje się że może i profilaktyka w Polsce jest coraz częściej stosowana i promowane jednak cały ten wysiłek niweczą długie kolejki do lekarzy. Programy profilaktyczne są łatwiejsze do realizowania jednak powinny iść w parze z poprawą sytuacji w przychodniach i szpitalach. Korzystają tak naprawdę jedynie ci którzy mają pieniądze by pójść do specjalisty prywatnie. Różnice w oczekiwaniu przedstawione w artykule są ogromne. Jedni czekają relatywnie krótko natomiast inni miesiącami. Sądzę, że już lepiej uśrednić ten czas niż rozdzielać pacjentów na dwie kolejki.
To nie z powodów biurokracyjnych kolejki pacjentów oczekujących na wizytę u onkologa, ale nie posiadających odpowiedniej zielonej karty się wydłużają. Przecież jeśli jednych pacjentów przesunięto na początek kolejki to było do przewidzenia, że inni będą musieli zostać przesunięci na jej koniec. Nie stworzono żadnych możliwości zwiększenia liczby przyjmowanych pacjentów u lekarzy onkologów podczas wprowadzania kart DILO. Dało się więc przewidzieć, a wręcz było oczywiste, że pacjenci którzy takiej karty nie otrzymają to w systemie nie znikną, a tylko zostaną odsunięci na dalszy plan podczas gdy inni wskoczą na ich miejsce zajmując je, a na usprawiedliwienie machając im przed nosem otrzymaną od lekarza rodzinnego zieloną kartą.
Inna kwestia to pytanie, kiedy system znowu się zapcha i kiedy nawet ci chorzy, którzy będą mogli przed nosem innym pomachać kartą DILO i tak będą musieli na swoją kolej czekać w długich kolejkach. Bo fakt, że wcześniej czy później tak właśnie się stanie jest dosyć oczywistym faktem. Pytanie tylko kiedy i na jak długo wystarczy efektów jakie przyniosły pakiety onkologicznej.
Bardzo wiele mówi się o naturalnych związkach, które są w stanie zmniejszyć ryzyko rozwoju nowotworów. Jakiś czas temu przeanalizowano kilka tysięcy badań nad kurkuminą, która jest zawarta w kurkumie. Jak się okazuje jest ona w stanie zredukować ryzyko rozwoju ośmiu rodzajów nowotworów. Kurkumina jest przeciwutleniaczem polifenolowym. Przeprowadzone badania wykazały, że może ona być skuteczna w leczeniu raka piersi, płuc, żołądka, krwi, szpiku, kostnego, trzustki czy prostaty. Naukowcy uważają, że jej działanie oparte jest na blokowaniu transportowania składników odżywczych do komórek nowotworowych. Co więcej nie uszkadza ona zdrowych komórek ponieważ toksyczne związki, które są uwalniane z martwych komórek są przez nią blokowane. Oczywiście związek ten nie może być wykorzystywany jako jedyna forma terapii nowotworów jednak lekarze będa dalej koncentrować się na jej składnikach, co może przybliży ich do stworzenia jeszcze bardziej skutecznych leków. Trzeba również zaznaczyć, że istnieją pewne ograniczenia co do jej stosowania. Mianowicie jest ona bardzo słabo wchłanialna, co wiąże się z tym, że aby mogła działać odpowiednio skutecznie musiałaby być przyswojona w bardzo dużej ilości. Niestety nie jest to możliwe ponieważ spowodowałoby to wystąpienie działań niepożądanych takich jak: biegunki, wymioty, czy bóle głowy. Nie da się nie zauważyć, że aby możliwe zwiększyć szanse pacjentów na wyleczenie konieczne są większe nakłady finansowe. Takich też potrzebuje polska ochrona zdrowia, również jeżeli chodzi o onkologię. Dzięki temu możliwy będzie zakup nowoczesnej aparatury, a także zakup leków, które często są bardzo drogie i niestety nie objęte refundacją. Naukowcy na całym świecie starają się dowiedzieć co przyczynia się do rozwoju nowotworów, jak im zapobiec, jak je leczyć oraz co bardzo ważne, wykryć możliwie jak najwcześniej. Eksperci zwracają uwagę na to, że 3/4 nowotworów zależy od naszego stylu życia. Moim zdaniem to bardzo duży odsetek świadczący o tym, że to my sami w dużej mierze odpowiadamy za rozwój nowotworów. To powinien być jasny sygnał dla wszystkich obywateli aby zmienić swój styl życia i zacząć żyć według zaleceń specjalistów opierających się na najnowocześniejszych badaniach. Jeżeli chodzi o zapobieganie rozwoju nowotworów to cały czas wspomina się o tym jak ogromną rolę odgrywa aktywność fizyczną. Doskonale wiemy o tym, że redukuje ona nie tylko ryzyko rozwoju groźnych nowotworów, ale także innych chorób, które stają się coraz częściej diagnozowane, prawdopodobnie z uwagi na niewłaściwy tryb życia, który prowadzi znaczna część społeczeństwa. Cały czas zmieniają się zalecenia co do ilości aktywności, która powinna być wykonywana w każdym tygodniu. Aktualnie mówi się o 2,5 do 5 godzin umiarkowanej lub 1,25 do 2,5 intensywnej aktywności fizycznej. Jeżeli nie jest to możliwe to jak podkreślają specjaliści każdy rodzaj oraz czas wykonywanej aktywności korzystnie wpływa na nasze zdrowie i zmniejsza ryzyko rozwoju groźnych chorób. W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest wielu osobom wygospodarować odpowiednią ilość czasu jednak jest to jak najbardziej możliwe, potrzeba tylko odpowiedniej organizacji. Pierwsze dni, tygodnie, a nawet miesiące mogą być trudne jednak wydaje mi się, że warto jest się zmobilizować ponieważ jak widzimy dzięki niej możemy uniknąć licznych chorób. Dzięki regularnemu wysiłkowi zmniejsza się ryzyko rozwoju raka okrężnicy w przypadku mężczyzn. Jeżeli chodzi zaś o kobiety to redukcji ulega ryzyko rozwoju raka piersi, endometrium, nerki czy wątroby. Jak się okazuje Narodowa Strategia Onkologiczna przewiduje zwiększenie nakładów na onkologię w latach 2020-2030. Kwota ta ma wynosić 250 milionów złotych rocznie. Natomiast w latach 2024-2030 ma to być 500 milionów złotych. Moim zdaniem to bardzo dobry krok, który podwyższy standard leczenia nowotworów w naszym kraju. Na pewnej konferencji przedstawiono danych z których wynika, że pięcioletnie wyleczenie wynosi w naszym kraju około 48 procent. 56 procent w przypadku kobiet, a 41 jeżeli chodzi o mężczyzn. Jak się okazuje średnia ta jest o około 10-15 procent mniejsza niż w przypadku bogatszych krajach. Jeżeli chodzi o Europę Zachodnią to wskaźnik ten wynosi 60-70 procent, a w Stanach Zjednoczonych aż 70-80 procent. Według ekspertów takie zależności wynikają właśnie z nakładów na onkologię. W przypadku Polski jest to około dwa tysiące dolarów na jednego pacjenta, natomiast w krajach takich jak Francja, Niemcy czy Belgia są to cztery tysiące. Dobrą wiadomością jest to, że systematycznie sytuacja w polskiej onkologii ulega poprawie, co zwiększa szanse pacjentów na przeżycie. Takie ogromne projekty nie mogą się również obejść bez skoncentrowaniu się na profilaktyce. Naukowcy od dawna powtarzają, że zarówno ona jak i regularne badania zwiększają nasze szanse w walce z chorobą nowotworową. Nie ma wątpliwości, że tak właśnie jest. Trzeba jednak wspominać jak ważna jest świadomość naszego społeczeństwa. Wiele osób wciąż nie chce się decydować na regularne badania co niestety zwiększa ryzyko rozwoju u nich nowotworów i osiągnięciu stadiów, które niestety bardzo często nie są już wyleczalne lub sprawiają, że dana osoba ma mniejsze szanse na przeżycie. Rozwój licznych nowotworów trwa nawet kilka lat. Gdyby ktoś sumiennie raz w roku wykonywał różnego rodzaju badania diagnostyczne to ryzyko osiągnięcia zaawansowanych stadiów byłoby znacznie mniejsze. Według Światowej Organizacji Zdrowia zainwestowanie w prewencję około 11,4 biliona dolarów pozwala na zaoszczędzenie 100 bilionów związanych z leczeniem. Oczywiście sumy te są ogromne jednak z pewnością stosunki te są zbliżone jeżeli weźmiemy pod uwagę mniejsze sumy, które są przeznaczane na profilaktykę chorób nowotworowych w różnych państwach, także w Polsce. W ostatnim czasie bardzo wiele mówi się o tym, że sztuczna inteligencja znajduje w medycynie coraz większe zastosowanie. Jak się okazuje w przypadku badań obrazowych wykorzystywanych często w przesiewowych badaniach okazuje się niezwykle skuteczna. Ostatnio przeprowadzono pewne badanie, który wykazało, że sztuczna inteligencja okazała się skuteczniejsza w wykrywaniu nieprawidłowości podczas mammografii niż lekarze. Każdy lekarz zwykle inaczej interpretuje dane zdjęcie co może przyczynić się do tego, że pewne rzeczy mogą zostać pominięte. Pamiętajmy, że człowiek jest tylko człowiekiem i może się pomylić. Bardzo dobrze więc aby w takiej sytuacji, w razie jakiś niepewności można by było liczyć na różnego rodzaju urządzenia czy oprogramowania, które powstają przecież po to aby zwiększać standardy leczenia oraz diagnostyki, zwiększając szanse pacjentów na przeżycie. Jedno jest pewne sztuczna inteligencja nie jest w stanie w pełni zastąpić lekarzy, którzy przecież mają również kontakt z pacjentkami, który jest bardzo ważny. Istnieje Europejski Kodeks Walki z Rakiem, który uwzględnia dziesięć najważniejszych czynników rozwoju nowotworów. Podkreśla się istotną rolę aktywności fizycznej, a także unikania stresów. Oczywiście unikanie sytuacji stresujących w dzisiejszych czasach jest bardzo trudne. Niemal na każdym kroku możemy się z nim spotkać. Ważne jest aby zrównoważać te stresory poprzez chociażby wykonywanie czynności, które nas relaksują, sprawiają nam przyjemność i pozwalają zapomnieć o codziennych problemach. Zaleca się także zaszczepienie przeciwko wirusowi zapalenia wątroby, który może zwiększać ryzyko rozwoju jej raka, a w przypadku kobiet także przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego, który odpowiada za większą część przypadków raka szyjki macicy. Zaleca się także unikanie przypadkowych stosunków seksualnych, a jeżeli w rodzinie występowały nowotwory to warto przebadać się genetycznie. Konieczne jest także unikanie spożywania alkoholu. Ostatnio przeprowadzone badania sugerują, że jego każda ilość może zwiększać ryzyko rozwoju nowotworu na skutek tego, że w wyniku jego metabolizmu powstaje aldehyd octowy, który ma działanie karcynogenne. Należy również wspomnieć o nałogu palenia papierosów. Co prawda coraz mniejsza liczba osób pali papierosy, jednak wciąż jest to bardzo duża grupa osób. W dzisiejszych czasach i tak jesteśmy narażeni na ogromną ilość zanieczyszczeń znajdujących się w powietrzu, którą i tak wdychamy narażając się także na rozwój nowotworów. Wydaje mi się więc, że nie koniecznie trzeba unikać czynników, które przyczyniają się do zwiększenia ryzyka ich rozwoju.
Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych zwrócili uwagę, że istnieją tak zwane onkomikrobiomy, które występują w otoczeniu ogniska raka żołądka, jelita czy trzustki. Przypuszcza się, że mogą one brać udział w powstawaniu guza, jego rozroście, a także w odpowiedzi na stosowane leki. Z tego właśnie względu testowane są terapie, oparte na stosowaniu leku przeciwnowotworowego w połączeniu z antybiotykiem. Jego zadaniem będzie zniszczenie warstwy bakterii, dzięki czemu substancja terapeutyczna będzie miała lepszą dostępność. Obecnie stosowane terapie również podlegają modyfikacjom. W leczeniu radykalnym, coraz częściej w sposób indywidualny podchodzi się do pacjenta. Redukcji w wielu przypadkach uległ czas chemioterapii, z sześciu do trzech miesięcy. Czas ten zależy od indywidualnego ryzyka pacjenta. Przewiduje się, że za 2-3 lata będzie się wykonywać płynną biopsję w celu pobrania wolnego DNA guza. Na podstawie wyników będzie można zdiagnozować pacjentów z wyższym ryzykiem nawrotu choroby. Po wycięciu zmiany, pobiera się z nich próbkę i szuka charakterystycznych mutacji takich jak KRAS czy NRAS. Ocenia się siedem genów. Kolejno pobiera się krew od pacjenta i szuka wolnego DNA guza. Obserwując taką nieprawidłowość możemy stwierdzić, że w organizmie cały czas występują komórki raka i choroba może nawrócić. Ostatnio coraz popularniejsza staje się tak zwana chemioterapia przedoperacyjna, która redukuje ryzyko powikłań pooperacyjnych i obniża ryzyko przerzutu do węzłów chłonnych. Odpowiednie przygotowanie pacjenta, które związane jest z doborem właściwej diety, konsultacji z innymi specjalistami, poprawa kontroli innych chorób przewlekłych trwa około dwóch miesięcy. W ostatnich latach jeśli chodzi o leczenie raka jelita grubego jakość leczenia w naszym kraju uległa znacznej poprawie. Istnieje leczenie celowane w pierwszej i drugiej linii leczenia celowanego dla chorych opornych na chemioterapię. Pandemia w pewnym stopniu zmieniła dostęp do leczenia onkologicznego, warto jednak zaznaczyć, że pacjenci nie pozostali bez opieki. W wielu ośrodkach przeprowadzane są planowe zabiegi. W wielu przypadkach zmieniane są formy leczenia, na przykład zamiast wlewów w miarę możliwości stosuje się leki doustne. Zdarza się, że podawane dawki są wyższe, dzięki czemu terapia jest krótsza, a pacjenci rzadziej muszą stawiać się u specjalistów, co z punktu widzenia epidemiologicznego oczywiście jest bardzo ważne. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo to pacjenci przed przyjęciem na oddział mają mierzoną temperaturę, zbiera się od nich wywiad epidemiologiczny i oczywiście wykonuje się test w kierunku zakażenia COVID. Dzięki temu możliwe jest wykrycie pacjentów, którzy są zakażeni koronawirusem, ale w wielu przypadkach nie mają objawów. Nie można jednak zapominać, że to pacjent nie jest dodatni w dniu przyjęcia, nie świadczy o tym, że nie jest chory i nie zaraża. Mimo to ryzyko jest minimalizowane w dużo większym stopniu. Istnieją jednak sytuacje, że pacjent ma dodatni wynik test na obecność koronawirusa, ale przeprowadzenie operacji jest konieczne. W takiej sytuacji chory nie pozostaje bez opieki. Zabieg wykonywany jest w odpowiednio przygotowanym bloku operacyjnym, a cały zespół jest wyposażony w odpowiednie środki ochrony. Również w przypadku onkologii coraz częściej wykorzystuje się telemedycynę. Onkolodzy mogą przeprowadzać z pacjentami telekonsultacje. Ponadto mogą wydać zlecenie chociażby na badanie krwi, a wyniki dotrą do lekarza drogą elektroniczną. Dzięki temu o czym wspomniałam wcześniej, czyli zamiany chemioterapii na leki doustne, pacjent może odbyć terapię w domu. Zdarza się jednak tak, że pacjenci cały czas będą wymagać chemioterapii, na przykład w terapiach przewodu pokarmowego. W takim wypadku dostają oni do domu infuzory napełnione właściwym lekiem. Podłącza się go do portu naczyniowego, który jest wstrzykiwany pod skórę. Doskonale wiemy, że w przypadku takiej formy terapii bardzo często dochodzi do wystąpienia działań niepożądanych. Z tego powodu pacjenci są zaopatrywani dodatkowo w leki przeciwwymiotne i przeciwbólowe. Warto jest wspomnieć o tak zwanych nowotworach neuroendokrynnych. W wielu przypadkach są one rozpoznawane przypadkowo, ale występują stosunkowo często. Komórki tego nowotworu mogą być rozproszone w całym organizmie np. w przewodzie pokarmowym, mózgu, kościach czy płucach. Osoby, których dotyka najczęściej mają 50-60 lat, ale mogą oczywiście występować u młodszych ludzi. Ich cechą charakterystyczną jest to, że rosną raczej w wolnym tempie, często przez wiele lat nie dając żadnych objawów, które są typowe. Dopiero w przypadku powstania przerzutów mogą pojawiać się symptomy, które skłaniają nas do wizyty u lekarza. Gdy dostają się one do wątroby mogą pojawić się biegunki i uderzenia gorąca, co ma związek z wydzielaną serotoniną. Jeżeli lekarze widzą w różnego rodzaju obrazach, że przykładowo w wątrobie czy kościach występują przerzuty, a pacjent nie ma żadnych typowych objawów to można wysnuć podejrzenia, że jest to nowotwór neuroendokrynny. Niezbędna jest więc jak najszybsza diagnostyka, ponieważ postępowanie w przypadku takiego nowotworu jest zupełnie inne niż w tych klasycznych nowotworach. Konieczne jest wykonanie badań obrazowych takich jak rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa czy badania endoskopowe w celu wykrycia pierwotnej zmiany. Wtedy wykonuje się biopsję w celu potwierdzenia czy lekarze mają do czynienia z guzem neuroendokrynnym. W przypadku ich podejrzenia musi być przeprowadzona także scyntygrafia albo PET z wykorzystaniem izotopów galu, który pozwala na wykrycie receptorów somatostatyny. Jest on dużo dokładniejszy i pozwala wykryć zmiany powstające na początku rozsiewu choroby. W przypadku tych nowotworów w pierwszej kolejności wykonuje się leczenie chirurgiczne, a potem rozpoczyna się hormonoterapię z wykorzystaniem analogów somatostatyny. W zaawansowanych postaciach choroby, leczenie hormonalne może trwać do końca życia. Jest to bezpieczna terapia i rzadko dochodzi do występowania istotnych skutków ubocznych. Oczywiście nie stanowi to stuprocentowego zabezpieczenia i czasem może dojść do wznowy guza. Dobrą informacją jest to, że w wielu przypadkach takie leczenie okazuje się skuteczne i choroba przez wiele lat może nie ulegać progresji. Warto wspomnieć o raku trzustki. Walka z nim wciąż jest bardzo trudna. Do 2030 roku istnieje ryzyko, że znajdzie się on na drugim miejscu pod względem wszystkich zgonów z powodów onkologicznych. W przypadku tego nowotworu najważniejsze jest aby możliwie jak najszybciej wykonać zabieg. Cechą na którą warto jest zwrócić uwagę jest fakt, że tylko 15 procent tego guza stanowią komórki nowotworowe. Pozostała część to fibroblasty, które tworzą podścielisko. Guz ma bardzo zbitą strukturę, co powoduje, że leki mają utrudniony dostęp do komórek nowotworowych. W ostatnim czasie mówi się o liposomalnym irynotekanie, który jest zapakowany w liposom. W ich przypadku możliwe jest przedostanie się w pobliże komórek nowotworowych i skuteczniejsze działanie. Lek ten jest już zarejestrowany w Unii Europejskiej, a w naszym kraju stosuje się go w kilku ośrodkach, jednak jak na razie nie jest jeszcze refundowany. Aktualnie stosowanym lekiem w przypadku raka trzustki jest sorefenib. Naukowcy jakiś czas temu zastosowali połączenie dwóch leków- atezolizumabu i bewacyzumabu. Pierwszy z nich oddziaływuje na komórki układu odpornościowego, sprawiając że skuteczniej niszczą one komórki nowotworowe, a z kolei drugi hamuje angiogenezę, dzięki temu ogranicza się odżywianie złośliwego guza. Dobrą informacją jest to, że w znacznym stopniu wydłużeniu uległo życie chorego, a jakość ich życia jest na lepszym poziomie. Istnieje szansa, że ta terapia szybko zostanie dopuszczona i wykorzystywana w warunkach klinicznych.Rak jelita grubego jest bardzo często diagnozowany w naszym społeczeństwie. W dużej mierze zależy to od stylu życia, jaki prowadzą Polacy. W ostatnich latach sytuacja uległa zmianie, jednak wciąż ko naukowcy poświęcają w ostatnich latach bakteriom jelitowym. Istnieją szanse, że można je wykorzystać także w przypadku onkologii.