Większość pacjentów chorujących na raka pęcherza nie wie o ścisłym związku tego nowotworu z paleniem papierosów – wynika z badań, zaprezentowanych w poniedziałek w Katowicach podczas 47. Kongresu Naukowego Polskiego Towarzystwa Urologicznego.
W badaniu ankietowym - przeprowadzonym przez naukowców Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie - wzięło udział 718 pacjentów, 84 proc. z nich to palacze. Aż 60 proc. badanych informacje o raku pęcherza i jego korelacji z paleniem otrzymało dopiero od lekarza, do którego trafili w związku z tą chorobą.
„Większość palaczy robi wielkie oczy, kiedy uświadamiamy im, że palenie to nie jest tylko kwestia płuc czy serca. Przecież wszystkie toksyny, które są produktami spalania tytoniu, muszą być z organizmu wydalone. One po wstępnym metabolizmie w wątrobie są wydalane z moczem, w związku z tym te same karcynogeny mogą oddziaływać mutagennie na nasze tkanki w różnych częściach ciała” – powiedział PAP dr Artur Lemiński z Kliniki Urologii i Onkologii Urologicznej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Do nowotworów układu moczowego, mających ścisły związek z paleniem tytoniu i długotrwałą ekspozycją na zawierający toksyny mocz należą: rak pęcherza moczowego, nerki, moczowodu i miedniczki.
Chociaż – jak podkreślano podczas konferencji – choroby układu moczowego i wizyty u urologa przestają być w Polsce tematem wstydliwym, to wciąż wielu chorych zgłasza się do lekarza zbyt późno.
Standardem powinna być wizyta u urologa mężczyzny po ukończeniu 50. roku życia. Wcześniej do urologa powinny zgłaszać się osoby, które miały w rodzinie przypadki nowotworów układu moczowego. Bezwzględnie wizyty u urologa wymaga sytuacja, w której zauważymy krew w moczu. Ponieważ bywa to niewidoczne gołym okiem, urolodzy zalecają laboratoryjne badanie moczu raz w roku wszystkim palaczom po 45. roku życia.
„Kryterium wieku nie jest jedynym, bo np. rak jądra to choroba mężczyzn młodych. Do lekarza powinien się więc zgłosić każdy, kto wyczuje lub zauważy jakieś zgrubienia czy inne nieprawidłowości” – podkreślił dr Lemiński.
Kongres, który potrwa w Międzynarodowym Centrum Kongresowym do środy, zainaugurowały w poniedziałek sesje chirurgii na żywo – operacje transmitowane do Katowic z dwóch wiodących ośrodków urologicznych w kraju – Krakowa i Torunia. Transmitowano m.in. laparoskopową operację wycięcia pęcherza moczowego z wykorzystaniem robota da Vinci, prowadzoną przez prof. Tomasza Drewę w Szpitalu Wojewódzkim w Toruniu. Równolegle taki sam zabieg metodą standardową – manualnej laparoskopii – wykonywano w Katedrze i Klinice Urologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
„Robot jest generalnie jest bardzo precyzyjnym instrumentem. To na pewno przyszłość urologii, bo operacje z jego użyciem są mniej inwazyjne dla chorych, którzy znacznie szybciej wracają po nich do zdrowia” – powiedział prof. Marek Lipiński z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
„Przewaga robota polega na tym, że daje możliwość manipulacji takiej jak ręką chirurga. (...) W klasycznej laparoskopii wprowadzamy jedynie narzędzia, którymi możemy obracać wzdłuż ich osi. Dzięki robotom te najtrudniejsze operacje stają się więc łatwiejsze w wykonaniu. W Stanach Zjednoczonych cała urologia odbywa się z wykorzystaniem robotów, takiej techniki łatwiej nauczyć chirurga, postępu oczekują też pacjenci” – ocenił urolog z Kliniki Urologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Bartosz Dybowski.
Komentarze
[ z 8]
Obrady i warsztaty z udziałem wybitnych specjalistów z pewnością są doskonałym miejscem na wymianę doświadczeń. Współpraca między ośrodkami ma kluczowe znaczenie wzrostu świadomości społeczeństwa w Polsce. Choroby nowotworowe są jednymi z głównych przyczyn zgonów w naszym kraju. Nie powinno się lekceważyć tych problemów. Obecnie wiele organizacji, nie tylko rządowych, angażuje się w walkę z rakiem - w profilaktykę i edukację. Mam nadzieję, że spotkania takie jak to i wszelkie inne działania mające na celu poprawę zdrowia Polaków przyniosą efekty i odsetek przypadków śmiertelnych zmniejszy się w najbliższej przyszłości.
Większości osób palenie papierosów kojarzy się tylko z nowotworami płuc. To błąd. Rozmowa o profilaktyce nowotworów jest bardzo ważna, należy informować pacjentów o WSZYSTKICH skutkach palenia. W naszym kraju prowadzi się wiele kampanii na ten temat. Dzisiejsza diagnostyka bardzo się rozwinęła i nowotwory wykrywa się o wiele wcześniej. Z pewnością jest to korzystne, gdyż łatwiej leczyć raka we wczesnym stadium. Jednak nie można zapominać o tym, jak wielkie znaczenie mają takie czynniki jak wiek chorego czy stopień skomplikowania danego przypadku, gdyż mają one decydujący wpływ na przebieg leczenia i szansę przeżycia. Wiadomo, że najbardziej skuteczną metodą profilaktyki nowotworów byłoby zaprzestanie palenia tytoniu. Pozytywne skutki takiej decyzji są nieporównywalne ze efektami innych działań medycznych. Niestety, zarówno ten nałóg, jak i złe nawyki żywieniowe, zatrucie środowiska, narażenie na czynniki fizyczne i chemiczne prowadzące do zachorowań na nowotwory występują coraz częściej. Skutkiem tego jest przyrost nowych zachorowań na nowotwory złośliwe.
Zazwyczaj "przyjemne" objawy związane z nikotyną, wywołane przez pierwsze wypalone papierosy, ustępują i organizm stopniowo ulega przyzwyczajeniu. Odległe efekty zatrucia są nieraz bardzo poważne. Liczba przypadków raka płuc u palaczy jest dużo większa niż u ludzi niepalących. Palacze też w dużo większej liczbie niż niepalący zapadają na choroby układu krążenia, na przewlekłe stany zapalne dróg oddechowych oraz przewlekłe schorzenia przewodu pokarmowego. Odzwyczajenie się od palenia tytoniu jest w pełni możliwe, a u młodych palaczy nawet łatwe. Nie dochodzi bowiem u nich do wystąpienia - jak u palaczy nałogowych - dość przykrych objawów głodu nikotynowego. Poza tym rzeczą najważniejszą jest to, że zyskujemy świadomość, iż przestaliśmy być niewolnikami nałogu, że ratujemy swoje zdrowie i przedłużamy własne życie.
Liczne badania światowe wykazały związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy paleniem tytoniu a rozwojem chorób. Wynik ten był do przewidzeniu znając skład dymu tytoniowego jak i zasięg jego wpływu. Paląc papierosy wszystko jedno czy lekkie czy mocne narażamy się na rozwój wielu często śmiertelnych chorób. Rozwój nowotworów może dotyczyć narządów takich jak pęcherz moczowy, trzustka, nerki, żołądek, białaczki. Związane jest to ze składem dymu tytoniowego, którego składniki są rozpuszczalne w płynach tkankowych i tą drogą docierają do różnych narządów. Częstość zachorowania i liczba zgonów z powodu zawału serca, tętniaka aorty, nadciśnienia tętniczego, schorzeń degeneracyjnych mięśnia sercowego, schorzeń naczyń mózgowych, schorzeń naczyń obwodowych, krwotoku mózgowego jest większa u osób palących jak niepalących. Palenie papierosów prowadzi do zwiększenia zawartości cholesterolu, rozwoju blaszek miażdżycowych. Palenie papierosów beznikotynowych lub niskonikotynowych nie zmniejsza ryzyka zawału mięśnia sercowego wśród palących.
To prawda, świadomość Polaków odnośnie chorób nowotworowych wciąż jest bardzo niska. Palenie tytoniu jest najlepiej poznanym czynnikiem ryzyka zachorowania na nowotwór pęcherza moczowego. Do moczu przedostaje się większość toksycznych składników dymu tytoniowego. Odpowiedzialny za przetrzymywanie moczu pęcherz moczowy u palaczy tytoniu jest najbardziej narażonym organem na karcinogeny (czynniki rakotwórcze). Co roku jest on diagnozowany u ponad 8 tys. osób. A zgodnie z prognozami w ciągu najbliższych 10 lat liczba nowych przypadków tego nowotworu gwałtownie wzrośnie (o 25 proc.) i w 2029 r. wyniesie 11,5 tys. Rak pęcherza moczowego należy do najczęstszych przyczyn zgonów nowotworowych u mężczyzn na świecie, także w Polsce. A palenie tytoniu jest główną przyczyną umieralności na nowotwory złośliwe. W Polsce u mężczyzn odpowiada za ponad 50% zgonów nowotworowych. Wyniki pewnej analizy wskazują, że w porównaniu z osobami niepalącymi sumaryczne ryzyko tych nowotworów u obecnych palaczy tytoniu było o 2.8 raza wyższe i porównywalne w badaniach kohortowych i kliniczno-kontrolnych. W porównaniu z kobietami ryzyko to, zdaniem ekspertów, jest u mężczyzn prawie 2-krotnie wyższe. Dotychczas nie ma jeszcze wystarczających naukowych podstaw do uznania biernego narażenia na dym tytoniowy za przyczynę raka pęcherza moczowego. Nie stwierdzono także, by użycie tytoniu bezdymnego mogło być przyczyną raka pęcherza moczowego, np. w wyniku narażenia na specyficzne dla tytoniu N-nitrozoaminy (NNN, NNK, NNAL) o stwierdzonej silnie rakotwórczej potencji dla innych narządów (np. płuca czy trzustki). Wyniki badań epidemiologicznych pokazały, że ryzyko raka pęcherza moczowego najsilniej koreluje z liczbą codziennie palonych papierosów oraz czasookresem palenia. Wskazały także na wyższą zachorowalność na raka pęcherza moczowego u mężczyzn w krajach, w których do niedawna produkcja papierosów z tzw. tytoniu ciemnego była powszechna lub dominująca. Co ciekawe zaprzestanie palenia tytoniu skutkuje po 25 latach niepalenia 40% redukcją ryzyka tego nowotworu. Najczęstszym objawem raka pęcherza moczowego jest krwiomocz. Jednak w niektórych przypadkach krwi w moczu jest na tyle mało, że nie można jej dostrzec gołym okiem. Krwiomocz, nawet widoczny, występuje często epizodycznie i może pojawić się nawet po kilku miesiącach od pierwszego razu. Dodatkowo chorzy zmuszeni są częściej odwiedzać toaletę, do tego zaczynają uskarżać się na ból i pieczenie podczas oddawania moczu. Kiedy choroba jest już mocno zaawansowana mogą się pojawić: bólowe w okolicy lędźwiowej, bezmocz, problemy z oddawaniem moczu czy bóle kostne. Niestety u ogromnej większości chorych rak pęcherza rozpoznawany jest bardzo późno, bo chorzy bagatelizują objawy i odwiedzają specjalistę zbyt późno. A to znacząco przekłada się na skuteczność i powodzenie leczenia. Ostatnio pojawiły się bardzo dobre wieści odnośnie opieki nad pacjentami z tym nowotworem. 1 października bieżącego roku planowano wprowadzenie modelu tzw. kompleksowej opieki specjalistycznej nad pacjentem z nowotworem pęcherza moczowego (KOS-NPM), który ma zmniejszyć śmiertelność pacjentów i zwiększyć możliwość powrótu do aktywnego życia, również zawodowego. Inspiracją do stworzenia modelu KOS-NPM był raport Naczelnej Izby Kontroli z marca bieżącego roku. Oceniono w nim, że jedną z przyczyn braku poprawy w leczeniu chorób nowotworowych w Polsce jest rozproszenie ośrodków zajmujących się chirurgią onkologiczną. W rezultacie wielu chorych leczonych jest w placówkach nie mających wystarczającego doświadczenia, co wiąże się z większą liczbą powikłań i większym odsetkiem śmiertelności pacjentów. Główną rolę w tym modelu będą ogrywać urolodzy, a rolę ośrodka koordynującego opiekę nad chorym będzie pełnił szpitalny oddział urologiczny mający doświadczenie w leczeniu raka pęcherza i dysponujący przychodnią przyszpitalną. Analizy przeprowadzone na świecie jasno mówią, iż urolodzy uzyskują najlepsze wyniki w leczeniu nowotworów układu moczowego, w tym raka pęcherza. Dzieje się tak bowiem specjaliści dysponują pełnym spektrum metod diagnostycznych oraz umiejętnościami i doświadczeniem w zakresie chirurgii, które pozwalają wyleczyć większość chorych. Mają też prawo stosować chemioterapię w warunkach szpitalnych i ambulatoryjnych. W ośrodku koordynującym ma być opracowywany indywidualny plan leczenia pacjenta. Ma on uwzględniać informacje na temat rodzajów leczenia (także chemio- i radioterapii), ich kolejności, orientacyjnych terminów oraz placówek, w których to leczenie będzie prowadzone. Dla uproszenia opiekę nad pacjentem podzielono na trzy moduły: leczenie zabiegowe, rehabilitacja oraz urologiczna opieka specjalistyczna, którą pacjent miałby zapewnioną przez 12 miesięcy od wyjścia ze szpitala.
Dotychczas działania antynikotynowe były zwykle podejmowane w ramach prewencji pierwotnej nowotworów. Jednak w związku z coraz częstszym i wcześniejszym rozpoznawaniem chorób nowotworowych ważnym aspektem ich leczenia staje się zaprzestanie palenia. Pacjenci, którzy kontynuują palenie po rozpoznaniu choroby, niezależnie czy chorują na nowotwór tytoniozależny, czy też nie, poprzez takie postępowanie zmniejszają skuteczność leczenia przeciwnowotworowego, doświadczają większej ilości powikłań leczenia, mają mniejszy wskaźnik przeżycia i obniżoną jakość życia w porównaniu z osobami, które zaprzestały palenia krótko przed lub w momencie rozpoznania choroby. W trakcie rozmowy badani chętnie opowiadali o początkach i przyczynach palenia. Wszyscy byli długoletnimi palaczami sięgającymi po papierosy codziennie. Do inicjacji nikotynowej najczęściej dochodziło we wczesnej młodości pod wpływem namowy rówieśników. Później palenie kontynuowali przez długie lata. Wszyscy badani chorowali na raka płuca, którego przyczyną jest palenie. Uczestnicy przedstawili swoją wiedzę na temat wpływu palenia na ich chorobę, jak również opowiadali o próbach zaprzestania palenia po usłyszeniu diagnozy. Wszyscy byli świadomi związku palenia papierosów z nowotworem płuc. Z przeprowadzonych wywiadów wynikało, że było to dla nich oczywiste. Wiedzę taką uzyskali od lekarza, najczęściej w momencie rozpoznania choroby lub wcześniej z innych źródeł, na przykład ostrzeżeń na opakowaniach papierosów. Podejmowane próby zaprzestania palenia miały charakter spontaniczny i wynikały z silnego lęku przed dalszym pogorszeniem stanu zdrowia przez kontynuację palenia. W takiej sytuacji badani, podejmując decyzję o zaprzestaniu palenia, nie korzystali z żadnych leków ani z pomocy profesjonalistów. Metoda zaprzestania palenia stosowana przez badanych oparta była na silnej woli. Oprócz tego pacjenci nie wierzyli w skuteczność farmakoterapii. Wyniki badania wskazują na to, że palacze mimo zachorowania na raka płuca często kontynuują palenie tytoniu. Przeprowadzone badanie potwierdziło, że palacze posiadają świadomość związku palenia z nowotworem płuca, podejmują próby zaprzestania palenia, ale często kończy się to niepowodzeniem. Podobne obserwacje wynikają z innych badań, które wykazały, że 50–83% pacjentów kontynuuje palenie po rozpoznaniu choroby nowotworowej. Niestety nie jest to obojętne dla dalszego przebiegu choroby i skuteczności leczenia. Kontynuacja palenia prowadzi do częstszych powikłań leczenia chirurgicznego, gorszej odpowiedzi na radio- i chemioterapię oraz częstszego występowania infekcji. Tak więc istotne jest to, aby zachęcać palaczy do zaprzestania palenia po rozpoznaniu choroby nowotworowej, ponieważ ma to znaczenie w procesie leczenia. Szereg badań wskazuje na to, że motywacja jest podstawowym warunkiem podjęcia próby zaprzestania palenia. Motywacja do zaprzestania palenia bardzo mocno wzrasta po rozpoznaniu choroby nowotworowej, szczególnie tej tytoniozależnej. Niestety u większości palaczy nie powoduje to trwałego zaprzestania palenia. Tak było u pacjentów w niniejszym badaniu, którzy w różny sposób tłumaczyli, dlaczego nie rzucili nałogu i kontynuowali palenie. Jako przyczynę podawali stres i brak silnej woli do walki z uzależnieniem. Jednak tak naprawdę to biologiczne uzależnienie od nikotyny i potrzeba dostarczania jej kolejnych dawek jest najważniejszym czynnikiem odpowiedzialnym za kontynuacje palenia. Co bardzo istotne, pacjenci głębiej uzależnieni od nikotyny odczuwają szybciej i intensywniej objawy głodu nikotynowego, do pokonania którego może nie wystarczyć silna wola. Również stres może nasilić potrzebę zapalenia papierosa i zakończyć okres abstynencji. Badania nad głębokością uzależnienia potwierdzają fakt, że pacjenci chorujący na nowotwory tytoniozależne najczęściej prezentują głęboki poziom uzależnienia, co znacznie utrudnia zaprzestanie palenia. Istotny wpływ na nieskuteczność prób zaprzestania palenia ma również sposób, w jaki się takie próby podejmuje. Etap rozpoznania choroby nowotworowej to moment, w którym palacze są skłonni rozpocząć proces rzucania palenia, ale dla skuteczności takich działań ma znaczenie, w jaki sposób to czynią. Nasi badani rzucali palenie na własną rękę i nie korzystali z pomocy profesjonalistów. Najczęściej były to spontaniczne, nieprzygotowane próby wynikające z silnego lęku o dalszy przebieg choroby. Taki sposób postępowania istotnie obniża skuteczność prób rzucenia palenia. Do powrotu do palenia dochodzi aż u 85% pacjentów, którzy rzucają nałóg samodzielnie, podczas gdy dodatkowe zastosowanie farmakoterapii istotnie zwiększa skuteczność takich prób. Z problemem rzucania palenia na własną rękę mieliśmy do czynienia w niniejszym badaniu — u pacjentów, którzy przyznawali, że nie korzystali z żadnej pomocy podczas zaprzestania palenia. Opisane badanie wydaje się wskazywać na istotny problem kontynuacji palenia po rozpoznaniu choroby nowotworowej płuc. Bezpośrednie doświadczenie skutków palenia w postaci śmiertelnej choroby zwykle nie prowadzi do zaprzestania palenia, które korzystnie wpływałoby na proces leczenia. Sama motywacja, bardzo duża po rozpoznaniu choroby, nie wystarcza do rzucenia palenia. Problemem, z którym muszą zmierzyć się palacze jest głębokie uzależnienie od nikotyny, dlatego ważne jest korzystanie przez nich z dostępnej farmakoterapii, jak i pomocy ze strony lekarzy i innych profesjonalistów. Dalsze badania warto byłoby przeprowadzić wśród palaczy z rozpoznaną chorobą nowotworową, którzy od momentu rozpoznania choroby otrzymali profesjonalną pomoc w pozbyciu się nałogu. Być może korzystne wyniki takiego badania pokazałyby, jak wykorzystać dużą motywację do rzucenia palenia i dostępne metody pomocy palaczom. ( badania: Krzysztof Buczkowski i wsp.)
W całej Europie diagnozowanych jest co roku 450 tysięcy przypadków raka prostaty. W Polsce pacjentów z tą chorobą jest 16 tysięcy. Każdego dnia przyczynia się do śmierci 15 osób w Polsce. Przez wiele lat mówiono, że dotyka ona tylko starszych osób, ale w ostatnim czasie uległo to zmianie. Warto jest więc aby młode osoby regularnie się badały ponieważ na wczesnych etapach choroby, nie daje on żadnych objawów. Te które powinny niepokoić mężczyzn to częste oddawanie moczu, parcia naglące czy też krew w moczu. Niektórzy pacjenci zgłaszają się z bólami kości. Jak się okazuje może on wzrastać nawet 20 lat, dlatego tak ważne są regularne badania. Według badań przeprowadzonych w Danii wykazano, że osoby, u których rozwinie się rak prostaty mają podwyższony poziom PSA już w wieku 45 lat. Dlatego już w tym wieku zaleca się przeprowadzanie odpowiednich badań, a jeśli w rodzinie występował ten rodzaj raka to eksperci sugerują wykonanie pierwszych badań jeszcze wcześniej. Jeżeli rak zostanie wykryty odpowiednio wcześnie to szanse na skuteczne wyleczenie wynoszą aż 90 procent. W 80 procentach przypadków zmiana jest ograniczona tylko do prostaty, pozostałe 20 procent stanowią pacjenci u których doszło już do przerzutów. Badanie w którym ocenia się marker PSA jest bardzo proste i wymaga jedynie pobrania krwi. Ciekawą formą badania jest badanie 4K, które pozwala na przewidzenie rozwoju nowotworu nawet z 20-letnim wyprzedzeniem. Od jakiegoś czasu stan gruczołu krokowego można zbadać z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego. Badanie to jest dużo chętniej wybierane przez pacjentów ponieważ jest bardziej komfortowe i pozwala dokładniej zbadać całą prostatę. Jeśli badanie będzie przeprowadzone prawidłowo to około 25 procent pacjentów może uniknąć nieprzyjemnej biopsji. Ponadto w rezonansie magnetycznym widać węzły chłonne oraz kości znajdujące się w okolicy gruczołu krokowego. Jedynym minusem jest to, że jest to badanie drogie i nie jest rutynowo stosowane w badaniach przesiewowych. Chciałbym na chwilę zatrzymać się w temacie biopsji fuzyjnej. Polega ona na pobraniu wycinków prostaty, które przy pomocy rezonansu magnetycznego zostały ocenione jako podejrzane ogniska choroby nowotworowej. W dalszej kolejności są one poddawane ocenie histopatologicznej. Fuzję uzyskuje się dzięki wirtualnej technologii trójwymiarowej poprzez nałożenie obrazów z wcześniej wykonanego rezonansu magnetycznego z obrazem uzyskanym w czasie rzeczywistym przy wykorzystaniu USG. To pozwala lekarzowi pobrać materiał z miejsca, które nie zostało zmienione nowotworowo. Biopsja fuzyjna jest dużo dokładniejsza od tradycyjnej biopsji i pozwala na zlokalizowanie zmiany nawet o wielkości 2-3 milimetrów. Co ciekawe ta nowa forma biopsji jest dużo bardziej komfortowa dla pacjenta i może być przeprowadzana w znieczuleniu ogólnym, a sam pobyt w szpitalu może być ograniczony do około 2,5 godziny. Warto wspomnieć, że w przypadku tradycyjnej, przezodbytniczej biopsji dochodzi do naruszenia ściany jelita, w której bytują bakterie jelitowe. To w pewnym stopniu może zwiększyć ryzyko groźnych infekcji. Biopsja fuzyjna jest przeprowadzana przez krocze, a więc ryzyko infekcji jest dużo mniejsze. Bardzo ważne jest przeprowadzanie kampanii profilaktycznych, których celem jest zwiększenie świadomości społeczeństwa odnośnie nowotworów, które występują u mężczyzn. Warto wspomnieć o tym, że mężczyźni bardzo często chętnie rozmawiają o nowotworach, zwłaszcza gdy uda im się pokonać chorobę. Takie osoby z większą skutecznością mogą namawiać innych mężczyzn do regularnych badań i rozmawiania o chorobie. Bardzo ważne jest aby chorzy w żadnym wypadku nie pozostawali sami i mogli liczyć na wsparcie swoich bliskich. Ostatnio wiele mówi się o tym, że w zwiększaniu świadomości mężczyzn w znacznym stopniu pomogły kobiety, które zachęcały swoich partnerów aby udali się na badanie. Rak prostaty jest bardzo podstępnym nowotworem, który jest w stanie bardzo szybko uodpornić się na leczenie. Rodzaj zastosowanej terapii zależy od stadium zaawansowania zmiany, obecności przerzutów, chorób współistniejących czy wieku pacjenta. Obecnie rozszerzają się rekomendacje aby nawet w rozsianej chorobie przeprowadzać leczenie radykalne, pod warunkiem, że przerzuty nie są ulokowane w więcej niż pięciu miejscach. W ostatnim czasie wystąpił znaczny postęp jeżeli chodzi o farmakoterapię tego raka. Problemem jest to, że aby pacjent mógł być zakwalifikowany do nowoczesnych terapii to musi mieć nowotwór oporny na leczenie operacyjne i musi dojść do przerzutów. Pozytywną informacją jest to, że w te nowe leki wiążą się z niskim ryzykiem występowania poważnych skutków ubocznych, przy bardzo dużej skuteczności. Nowe leki zapewniają dobrą jakość i komfort życia, a także nie powodują żadnych utrudnień w pracowaniu oraz wykonywaniu codziennych czynności. Związane jest to z tym, że mogą być one przyjmowane w domu i pacjent nie musi stawiać się częściej do szpitala co z punktu widzenia epidemiologicznego w dzisiejszych czasach jest bardzo korzystne. Jeśli choroba jest na wczesnym etapie i nie doszło do rozsiania komórek w organizmie to leczenia opiera się na przeprowadzeniu operacji albo zniszczeniu przy pomocy radioterapii. Jeszcze dwie dekady temu uważano, że nowotwory gruczołowe nie są wrażliwe na promieniowanie, w ostatnim latach badania pokazują, że jest jednak inaczej. Możliwe jest dokładne celowanie wiązki w gruczoł krokowy. Możliwe jest jego dokładne obserwowanie redukując do minimum ryzyko uszkodzenia sąsiednich narządów takich jak odbytnica czy pęcherz moczowy. W aktualnych wytycznych radioterapia i chirurgia są równorzędnymi metodami w terapii raka prostaty. Bardzo dobrze aby specjaliści z zakresu onkologii, radioterapii, a także urologii przedstawili pacjentowi wszystkie wady i zalety wybranej metody. Aktualnie stosowania tak zwana radioterapia stereotaktyczna jest wykorzystywana także w przypadku nowotworów mózgu, płuca czy wątroby, gdy u chorego występują przeciwwskazania do przeprowadzenia operacji. Coraz więcej mówi się także o brachyterapii w przypadku raka prostaty. Polega ona na dostarczeniu źródła promieniowania jonizującego bezpośrednio do guza nowotworowego. Zabieg ten trwa około półtorej godziny. Po wprowadzeniu odpowiedniego środka przy udziale specjalnej igły samo leczenie trwa kilka minut. W dalszej kolejności źródło promieniowania wraz z igłą jest usuwane z ciała pacjenta. Taki zabieg przeprowadza się 1-3 razy. Zabieg ten w każdym przypadku przeprowadza się w znieczuleniu. W bardziej zaawansowanych stadiach promieniowanie przeprowadzane jest zarówno z zewnątrz jak i od wewnątrz. Rak prostaty jest hormonozależny. Testosteron napędza rozwój tego nowotworu. W leczeniu więc dąży się też do tego aby zablokować produkcję męskich hormonów hormonów poprzez usunięcie obu jąder lub stosowania zastrzyków, które zawierają związki, które hamują syntezę hormonów. Gdy dojdzie do przerzutów to wtedy stosuje się leczenie systemowe. Według badań bardziej agresywne postacie raka prostaty są łatwiejsze w terapii jeśli zastosuje się wspomnianą terapią hormonalną w połączeniu z chemioterapią. Dieta w przypadku licznych nowotworów jest w stanie zmniejszyć ryzyko ich wystąpienia. Dobrze aby włączyć do niej produkty zawierające nienasycone kwasy tłuszczowe, a także przeciwutleniacze. Wśród polecanych produktów są pomidory w różnych postaciach, a także papryka. Prawdopodobnie może to być związane z zawartych w nich likopenie, który jak przypuszczają naukowcy zmniejsza ilość cholesterolu w komórkach raka prostaty co może hamować ich wzrost. Ostatnio przeprowadzono ciekawe badanie dotyczące granatów i ich wpływu na raka prostaty. Jak się okazuje kilka związków w nich zawartych jest w stanie zahamować wzrost i rozsiew komórek nowotworowych Nie można zapominać także o odpowiednim stylu życia, a więc unikaniu palenia papierosów, a także regularnym uprawianiu aktywności fizycznej. W ostatnim czasie coraz więcej mówi się o robocie da Vinci, który jest wykorzystywany w operacjach urologicznych. W ostatnich latach choroby onkologiczne stają się coraz częściej chorobami przewlekłymi, z którymi można w miarę normalnie funkcjonować. Nie można jednak zapominać o tym, że konieczne są systematyczne badania i dbanie o zdrowie przez całe życie. Obecnie rak prostaty to najczęściej diagnozowany nowotwór u mężczyzn w naszym kraju.
Warto jest wspomnieć o tak zwanych nowotworach neuroendokrynnych. W wielu przypadkach są one rozpoznawane przypadkowo, ale występują stosunkowo często. Komórki tego nowotworu mogą być rozproszone w całym organizmie np. w przewodzie pokarmowym, mózgu, kościach czy płucach. Osoby, których dotyka najczęściej mają 50-60 lat, ale mogą oczywiście występować u młodszych ludzi. Ich cechą charakterystyczną jest to, że rosną raczej w wolnym tempie, często przez wiele lat nie dając żadnych objawów, które są typowe. Dopiero w przypadku powstania przerzutów mogą pojawiać się symptomy, które skłaniają nas do wizyty u lekarza. Gdy dostają się one do wątroby mogą pojawić się biegunki i uderzenia gorąca, co ma związek z wydzielaną serotoniną. Jeżeli lekarze widzą w różnego rodzaju obrazach, że przykładowo w wątrobie czy kościach występują przerzuty, a pacjent nie ma żadnych typowych objawów to można wysnuć podejrzenia, że jest to nowotwór neuroendokrynny. Niezbędna jest więc jak najszybsza diagnostyka, ponieważ postępowanie w przypadku takiego nowotworu jest zupełnie inne niż w tych klasycznych nowotworach. Konieczne jest wykonanie badań obrazowych takich jak rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa czy badania endoskopowe w celu wykrycia pierwotnej zmiany. Wtedy wykonuje się biopsję w celu potwierdzenia czy lekarze mają do czynienia z guzem neuroendokrynnym. W przypadku ich podejrzenia musi być przeprowadzona także scyntygrafia albo PET z wykorzystaniem izotopów galu, który pozwala na wykrycie receptorów somatostatyny. Jest on dużo dokładniejszy i pozwala wykryć zmiany powstające na początku rozsiewu choroby. W przypadku tych nowotworów w pierwszej kolejności wykonuje się leczenie chirurgiczne, a potem rozpoczyna się hormonoterapię z wykorzystaniem analogów somatostatyny. W zaawansowanych postaciach choroby, leczenie hormonalne może trwać do końca życia. Jest to bezpieczna terapia i rzadko dochodzi do występowania istotnych skutków ubocznych. Oczywiście nie stanowi to stuprocentowego zabezpieczenia i czasem może dojść do wznowy guza. Dobrą informacją jest to, że w wielu przypadkach takie leczenie okazuje się skuteczne i choroba przez wiele lat może nie ulegać progresji. Warto wspomnieć o raku trzustki. Walka z nim wciąż jest bardzo trudna. Do 2030 roku istnieje ryzyko, że znajdzie się on na drugim miejscu pod względem wszystkich zgonów z powodów onkologicznych. W przypadku tego nowotworu najważniejsze jest aby możliwie jak najszybciej wykonać zabieg. Cechą na którą warto jest zwrócić uwagę jest fakt, że tylko 15 procent tego guza stanowią komórki nowotworowe. Pozostała część to fibroblasty, które tworzą podścielisko. Guz ma bardzo zbitą strukturę, co powoduje, że leki mają utrudniony dostęp do komórek nowotworowych. W ostatnim czasie mówi się o liposomalnym irynotekanie, który jest zapakowany w liposom. W ich przypadku możliwe jest przedostanie się w pobliże komórek nowotworowych i skuteczniejsze działanie. Lek ten jest już zarejestrowany w Unii Europejskiej, a w naszym kraju stosuje się go w kilku ośrodkach, jednak jak na razie nie jest jeszcze refundowany. Aktualnie stosowanym lekiem w przypadku raka trzustki jest sorefenib. Naukowcy jakiś czas temu zastosowali połączenie dwóch leków- atezolizumabu i bewacyzumabu. Pierwszy z nich oddziaływuje na komórki układu odpornościowego, sprawiając że skuteczniej niszczą one komórki nowotworowe, a z kolei drugi hamuje angiogenezę, dzięki temu ogranicza się odżywianie złośliwego guza. Dobrą informacją jest to, że w znacznym stopniu wydłużeniu uległo życie chorego, a jakość ich życia jest na lepszym poziomie. Istnieje szansa, że ta terapia szybko zostanie dopuszczona i wykorzystywana w warunkach klinicznych. Rak jelita grubego jest bardzo często diagnozowany w naszym społeczeństwie. W dużej mierze zależy to od stylu życia, jaki prowadzą Polacy. W ostatnich latach sytuacja uległa zmianie, jednak wciąż naukowcy poświęcają w ostatnich latach bakteriom jelitowym. Istnieją szanse, że można je wykorzystać także w przypadku onkologii. Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych zwrócili uwagę, że istnieją tak zwane onkomikrobiomy, które występują w otoczeniu ogniska raka żołądka, jelita czy trzustki. Przypuszcza się, że mogą one brać udział w powstawaniu guza, jego rozroście, a także w odpowiedzi na stosowane leki. Z tego właśnie względu testowane są terapie, oparte na stosowaniu leku przeciwnowotworowego w połączeniu z antybiotykiem. Jego zadaniem będzie zniszczenie warstwy bakterii, dzięki czemu substancja terapeutyczna będzie miała lepszą dostępność. Obecnie stosowane terapie również podlegają modyfikacjom. W leczeniu radykalnym, coraz częściej w sposób indywidualny podchodzi się do pacjenta. Redukcji w wielu przypadkach uległ czas chemioterapii, z sześciu do trzech miesięcy. Czas ten zależy od indywidualnego ryzyka pacjenta. Przewiduje się, że za 2-3 lata będzie się wykonywać płynną biopsję w celu pobrania wolnego DNA guza. Na podstawie wyników będzie można zdiagnozować pacjentów z wyższym ryzykiem nawrotu choroby. Po wycięciu zmiany, pobiera się z nich próbkę i szuka charakterystycznych mutacji takich jak KRAS czy NRAS. Ocenia się siedem genów. Kolejno pobiera się krew od pacjenta i szuka wolnego DNA guza. Obserwując taką nieprawidłowość możemy stwierdzić, że w organizmie cały czas występują komórki raka i choroba może nawrócić.Pandemia w pewnym stopniu zmieniła dostęp do leczenia onkologicznego, warto jednak zaznaczyć, że pacjenci nie pozostali bez opieki. W wielu ośrodkach przeprowadzane są planowe zabiegi. W wielu przypadkach zmieniane są formy leczenia, na przykład zamiast wlewów w miarę możliwości stosuje się leki doustne. Zdarza się, że podawane dawki są wyższe, dzięki czemu terapia jest krótsza, a pacjenci rzadziej muszą stawiać się u specjalistów, co z punktu widzenia epidemiologicznego oczywiście jest bardzo ważne. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo to pacjenci przed przyjęciem na oddział mają mierzoną temperaturę, zbiera się od nich wywiad epidemiologiczny i oczywiście wykonuje się test w kierunku zakażenia COVID. Dzięki temu możliwe jest wykrycie pacjentów, którzy są zakażeni koronawirusem, ale w wielu przypadkach nie mają objawów. Nie można jednak zapominać, że to pacjent nie jest dodatni w dniu przyjęcia, nie świadczy o tym, że nie jest chory i nie zaraża. Mimo to ryzyko jest minimalizowane w dużo większym stopniu. Istnieją jednak sytuacje, że pacjent ma dodatni wynik test na obecność koronawirusa, ale przeprowadzenie operacji jest konieczne. W takiej sytuacji chory nie pozostaje bez opieki. Zabieg wykonywany jest w odpowiednio przygotowanym bloku operacyjnym, a cały zespół jest wyposażony w odpowiednie środki ochrony.Również w przypadku onkologii coraz częściej wykorzystuje się telemedycynę. Onkolodzy mogą przeprowadzać z pacjentami telekonsultacje. Ponadto mogą wydać zlecenie chociażby na badanie krwi, a wyniki dotrą do lekarza drogą elektroniczną. Dzięki temu o czym wspomniałam wcześniej, czyli zamiany chemioterapii na leki doustne, pacjent może odbyć terapię w domu. Zdarza się jednak tak, że pacjenci cały czas będą wymagać chemioterapii, na przykład w terapiach przewodu pokarmowego. W takim wypadku dostają oni do domu infuzory napełnione właściwym lekiem. Podłącza się go do portu naczyniowego, który jest wstrzykiwany pod skórę. Doskonale wiemy, że w przypadku takiej formy terapii bardzo często dochodzi do wystąpienia działań niepożądanych. Z tego powodu pacjenci są zaopatrywani dodatkowo w leki przeciwwymiotne i przeciwbólowe.Ostatnio coraz popularniejsza staje się tak zwana chemioterapia przedoperacyjna, która redukuje ryzyko powikłań pooperacyjnych i obniża ryzyko przerzutu do węzłów chłonnych. Odpowiednie przygotowanie pacjenta, które związane jest z doborem właściwej diety, konsultacji z innymi specjalistami, poprawa kontroli innych chorób przewlekłych trwa około dwóch miesięcy. W ostatnich latach jeśli chodzi o leczenie raka jelita grubego jakość leczenia w naszym kraju uległa znacznej poprawie. Istnieje leczenie celowane w pierwszej i drugiej linii leczenia celowanego dla chorych opornych na chemioterapię.