Udział rezydentów w operacjach jest nieuniknionym sposobem zdobywania praktycznej wiedzy medycznej. W poprzednich badaniach wykazano, że udział lekarzy szkolących się podczas zabiegów chirurgii ogólnej wpływa na wyniki operacji. Czy obecność rezydenta podczas pilnych operacji z zakresu chirurgii ogólnej wpływa na wyniki zabiegu? To pytanie zadał sobie Kasotakis G i wsp.
Wyniki pracy opublikowano na łamach Annals of Surgery. Autorzy przeanalizowali bazę danych Surgeons National Surgical Quality Improvement Program i wyselekcjonowali 141 010 pilnych zabiegów chirurgii ogólnej przeprowadzonych w latach 2005-2010. Za pomocą analizy regresji wieloczynnikowej oceniono wpływ obecności rezydenta podczas zabiegu po uwzględnieniu dodatkowych zmiennych. Stworzono model, w którym dopasowano pacjentów w stosunku 1:1 na podstawie płci, wieku, otyłości, cukrzycy, choroby wieńcowej, niewydolności nerek i choroby płuc tak, by nie było istotnych statystycznie różnic między grupą operowaną z udziałem rezydentów a grupą operowaną bez nich.
Najczęściej wykonywanymi zabiegami w dopasowanej kohorcie pacjentów (po 41 895 pacjentów operowanych z lub bez udziału rezydenta) były: appendektomia (39,9%), laparotomia zwiadowcza (8,8%), usunięcie zrostów (6,6%). Po operacjach z udziałem rezydenta obserwowano częściej powikłania śród- i pooperacyjne. Stwierdzono dłuższe gojenie się rany, częstsze powikłania pneumonologiczne, zakrzepowo-zatorowe a także zakażenia układu moczowego.
W dyskusji podkreślono, że do mocnych stron badania należą: duża populacja chorych i dopasowanie dwóch grup pacjentów w celu uniknięcia istotnych różnic w występowaniu czynników ryzyka. Zwrócono uwagę także na to, że dane pochodziły głównie z dużych ośrodków o trzecim stopniu referencyjności, a dane o śmiertelności były ograniczone tylko do 30 dnia po operacji. Autorzy uważają, że odpowiedni nadzór nad rezydentem powinien być priorytetem podczas pilnych zabiegów, co może poprawić skuteczność tych operacji i zmniejszyć ilość powikłań. Nie mniej istotna jest także poprawa komunikacji między osobami szkolącymi się a doświadczonymi chirurgami.
Podsumowując, wyniki tego badania sugerują, że pilne operacje chirurgii ogólnej wykonywane z udziałem rezydenta wiążą się z dłuższym czasem zabiegu, częstszymi przetoczeniami krwi, a także niezależnie z niekorzystnym rokowaniem po operacji. Uzyskany związek nie zależał od złożoności przypadku ani od chorób współistniejących. Autorzy zwrócili uwagę, że niezbędny jest odpowiedni nadzór doświadczonych chirurgów nad młodszymi rezydentami, aby zminimalizować ryzyko powikłań.
Łukasz Januszkiewicz. [Opublikowano dnia: 2014-08-17]. Udział rezydenta w pilnej operacji zwiększa ryzyko powikłań. Protokół dostępu: http://www.chirurg.pl/doniesienia/34292 [Pobrano dnia: 2014-08-20].
Komentarze
[ z 9]
To niby badania, ale jakoś nie chce mi się w nie wierzyć
To jak mają się uczyć. Na manekinach?
To i tak lepiej niż w Polsce. u nas rezydent czasem sam na dyżurze ;)
Jak sam, gdzie?
A nieważne ;) No sam w pewnym sensie. Specjalista jest pod telefonem
Udział rezydentów w operacjach jest nieunikniony i niezbędny.
A te badania to jakieś dziwne. To co rezydent sam operował, czy tak wszystko rozwalał.
Tak, a udział eLek na drodze zwiększa ryzyko wypadków
Pytanie tylko jak rozwiązać tą kwestię w taki sposób by i wilk był syty i owca cała. Oczywiście, że gdyby ktoś miał operować bliską mi osobę to wolałabym, aby to był lekarz z dużym doświadczeniem niż rezydent. Z drugiej strony jednak ważne jest, aby dopuszczać młodych do zabiegów, bo właśnie kiedy jeśli nie podczas operacji mają się uczyć i nabierać umiejętności. Być może dałoby się w jakiś sposób poprawić współpracę jaka przebiega pomiędzy doświadczonymi lekarzami, a rezydentami. W jakiś sposób mogłoby to wpłynąć na poprawę rokowania i zniwelować ryzyko przedłużenia czasu operacji, czy powikłań, a nawet zmniejszonego choćby w małym stopniu powodzenia całości terapii. Gdyby doświadczeni lekarze nie ograniczali swojej pomocy tylko i wyłącznie do trzymania haków, a aktywnie uczestniczyli w operacji asystując młodszym kolegom uczącym się fachu może udałoby się nieco poprawić wyniki jakie ostatecznie są osiągane. Zdaję sobie sprawę, że problem jest nie mały i przysparzać może sporo dylematów. Jak chociażby kwestia gdzie ma rezydent nabywać doświadczenia jeśli nie właśnie podczas aktywnego uczestnictwa w zabiegach? Oczywiście można by tutaj dywagować, czy może odsunięcie młodych lekarzy od procedur wykonywanych w trybie pilnym czy nagłym nie byłoby wystarczającym do zdobywania doświadczenia, a dopiero w dalszych latach edukacji dopuszczać ich do zabiegów, które wymagają nagłych interwencji i szybkości przy podejmowaniu decyzji. Ale to są tylko czcze dywagacje, bo przecież umiejętność postępowania w nagłych przypadkach również jest czymś czego trzeba się nauczyć. Bez tego trudno mieć nadzieję, że młody człowiek będzie wiedział jak postępować i będzie potrafił odnaleźć się w nowej sytuacji jeśli nagle miałby zostać w niej postawiony powiedzmy już jako specjalista, bez możliwości poradzenia się starszych kolegów jak to ma miejsce w czasie szkolenia specjalizacyjnego.