Na schizofrenię choruje ok. 400 tys. osób, przy czym połowa pozostaje niezdiagnozowana i nie otrzymuje właściwego leczenia. Najczęściej są to bardzo młodzi ludzie. Większość z nich mogłaby prowadzić normalne życie, także zawodowe. Po zdiagnozowaniu zaledwie 15 proc. chorych pozostaje na rynku pracy, a 61 proc. pacjentów przechodzi na rentę. Polskich pacjentów nie stać na zakup innowacyjnych leków, co pozbawia ich szans na życie bez nawrotów i pełną aktywność społeczno-zawodową. Aby ich sytuacja uległa poprawie, potrzebny jest równy i nieodpłatny dostęp do leków o przedłużonym działaniu.
Osoby chore na schizofrenię najczęściej wycofują się z życia zawodowego i społecznego, choroba nie pozwala im bowiem na normalne funkcjonowanie. Obecnie podstawą jej leczenia jest terapia farmakologiczna lekami przeciwpsychotycznymi. Na tej bazie lekarze budują kolejne etapy leczenia, a więc rehabilitację, psychoterapię i psychoedukację. Leki pozwalają choremu zachować kontakt z rzeczywistością, współpracować z psychoterapeutą, funkcjonować w społeczeństwie, a nawet studiować lub pracować. Muszą być jednak zażywane codziennie, co dla wielu pacjentów jest dużym problemem.
– Choroba psychiczna sprawia, że pacjenci nie do końca chętnie przyjmują leki. Albo nie chcą ich przyjmować, albo zapominają o nich z różnych przyczyn – mówi agencji informacyjnej Newseria prof. Agata Szulc z Kliniki Psychiatrycznej, Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i Mazowieckiego Specjalistycznego Centrum Zdrowia w Pruszkowie, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.
Rozwiązaniem są nowoczesne leki o przedłużonym działaniu. Podawane są one raz w miesiącu, a nawet dostępne są takie, które stosuje się raz na trzy miesiące, w formie zastrzyku, co minimalizuje ryzyko pominięcia dawki. Dzięki temu pacjenci mogą prowadzić normalne życie, bez nawrotów choroby i nie wypadają z rynku pracy. Nadal jedynie część polskich pacjentów może otrzymać nieodpłatnie przeciwpsychotyczne leki długodziałające w comiesięcznych iniekcjach.
– Kwestią priorytetową jest to, że im szybciej zapewnimy dobre leczenie i stały poziom leków w organizmie, tym lepiej. Z najnowocześniejszych leków o przedłużonym działaniu w Polsce korzysta kilka procent pacjentów, podczas gdy w sąsiednich krajach jest to kilkanaście czy kilkadziesiąt procent – mówi dr Marek Balicki z Wolskiego Centrum Zdrowia Psychicznego.
Osoby borykające się z chorobami psychicznymi wciąż traktowane są jako potencjalnie niebezpieczne i niepoczytalne. Takie postrzeganie prowadzi do stygmatyzacji i dyskryminacji. Zmiana tego stereotypowego wizerunku to jeden z celów kampanii informacyjnej o schizofrenii. Ma ona pokazać Polakom, że osoby z chorobami psychicznymi mogą się leczyć, żyć normalnie, założyć rodzinę i pracować zawodowo. Potrzebne jest im jednak wsparcie w postaci dostępu do nowoczesnych leków oraz odpowiednia opieka psychiatryczna.
– Osoby chore są naznaczone i zepchnięte na margines, nie chcemy o nich rozmawiać. W ankiecie na pytanie, z kim nie chciałbyś siedzieć w jednej ławce, najczęstszą odpowiedzią była właśnie osoba chora psychicznie – mówi dr Marek Balicki.
Schizofrenia to zaburzenie psychotyczne powodujące błędne postrzeganie rzeczywistości. Choroba ta najczęściej dotyka ludzi bardzo młodych, w wieku 18–35 lat. Znacznie częściej zapadają na nią mężczyźni niż kobiety. Podstawowe objawy schizofrenii to omamy, zamknięcie się w sobie, urojenia prześladowcze, utrata kontaktu z rzeczywistością. Przyczyny choroby nie są całkowicie znane, wśród czynników sprzyjających jej rozwojowi wymieniane są m.in. obciążenie genetyczne, niedobór neuroprzekaźnika zwanego dopaminą, uwarunkowania środowiskowe, trudne przejścia, przewlekły stres, a także stosowanie narkotyków i dopalaczy.
– Choroba zaczyna się często przed 20 rokiem życia. To jest okres, kiedy życie przed nami stawia wiele wyzwań, jest wiele stresów. Mózg, który już od początku jest trochę uszkodzony, nie daje sobie rady z tym wszystkim, co się dzieje dookoła – mówi prof. Agata Szulc.
Źródło: Newseria
Komentarze
[ z 9]
Leki stosowane w psychiatrii są bardzo drogie ze względu na samą substancję leczniczą jak i konieczność nieprzerwanego ich stosowania. U wielu młodych ludzi diagnozuje się schizofrenię. Niektórzy latami nie zdają sobie sprawy, że są chorzy. Podłoże tej choroby nie jest do końca poznane, ale powinniśmy robić wszystko co w naszej mocy, aby pomóc pacjentom pozostać czynnymi zawodowo. System finansowania terapii musi ulec zmianie, ale problemem jak zwykle niestety są pieniądze. Resortu zdrowia nie stać, żeby zwiększyć dostępność terapii lekami o przedłużonym działaniu w stopniu, który przyniósłby realne korzyści. Pacjenci leczeni są starszymi lekami, często terapia jest przerywana i wszystkie wysiłki idą na marne. Schizofrenia zdiagnozowana i leczona, pod warunkiem, że pacjent pozostaje pod opieką specjalisty, nie musi być powodem dla którego porzuca się życie zawodowe. Dla wielu pójście na rentę jest po prostu wygodne, ale inni chcieliby mieć szansę na zachowanie normalnego trybu życia.
Niestety sytuacja wygląda tak jak ją Pani opisała. W artykule wspomniano, że chorzy psychicznie są spychani na margines. Wynika to z małe świadomości w społeczeństwie. Choroby psychiczne nie są tak dobrze poznane przez zwykłych ludzi, którzy na co dzień nie mają styczności z medycyną. Każdemu się wydaje, że coś wie, ale tak naprawdę nie wie nic albo posiada w ogóle niewłaściwe informacje. Pracodawca dwa razy zastanowi się zanim zatrudni osobę chorą na schizofrenię. Pozostaje jeszcze kwestia ujawnienia tej informacji.Z jednej strony pacjent nie musi wspominać o swojej chorobie, ale z pewnością nie będzie to dla niego łatwe, aby ukrywać prawdę przyd wszystkimi. Gdyby tematyka chorób psychicznych byłaby bardziej znana społeczeństwu, nikt nie musiałby czuć się wykluczony i mógłby normalnie zawodowo funkcjonować jeśli tylko zechce i o ile podda się terapii. Już w szkole uczymy się o różnych chorobach i ich objawach, nieważne czy jesteśmy na profilu biologicznym, matematycznym czy innym. Jednak o ile wiem, sporo czasu poświęca się np. nadciśnieniu, a choroby psychiczne nie są już tak kompleksowo omawiane. Wychodząc ze szkoły nikt nie wie jak zachowują się osoby chore na schizofrenię, co to jest za choroba i jakie są jej przyczyny. Dlatego niestety ludzie niechętnie podchodzą do pacjentów psychiatrycznych, są wobec nich nieufni, a nawet się ich boją. Jak może się czuć osoba, którą inni pokazują palcami i uważają za nieobliczalną? Trudno znieść takie emocje.
Schizofrenia rzadko występuje przed okresem dojrzewania i zazwyczaj rozpoczyna się pod koniec lat młodzieńczych . U około 1 na 100 osób w ciągu życia wystąpi schizofrenia. Kiedy osoba cierpi na schizofrenię, może mieć trudności spowodowane objawami pozytywnymi i negatywnymi choroby. Niektóre mogą pojawiać się nagle, podczas gdy inne wystąpią bardziej stopniowo. Dlatego dla prawidłowego funkcjonowania i zachowania aktywności zawodowej jest regularne branie leków i przestrzeganie zaleceń lekarza. Wcześniejsze leczenie prowadzi do lepszego efektu i zwiększa szanse, w przypadku młodzieży, na ukończenie szkoły lub uczelni, znalezienie pracy i odzyskanie kontroli nad życiem. Powinniśmy zrobić wszystko co w naszej mocy, aby pomóc pacjentom poczuć się bezpiecznie oraz kłaść kres spychaniu osób psychicznie chorych na margines. Nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, astma to znane choroby, które nie wykluczają z życia społecznego. Mimo nieco innego charakteru schizofrenia nie powinna być ostrzegana inaczej. Ważna jest świadomość i wiedza, którą powinno się przekazywać młodym ludziom od najmłodszych lat, aby wyplenić strach przed chorobami psychicznymi.
Większość ludzi, u których rozpoznano schizofrenię swoje pierwsze objawy zaobserwowali w wieku 20 do 25 lat. U mężczyzn mogą występować nieco później niż u kobiet. Jest to częściowo powód, który sprawia, że takie zaburzenia są destrukcyjne dla naszego życia zwłaszcza jeśli chodzi o funkcjonowanie w społeczeństwie. Niestety wielu ludzi ze schizofrenią nieposiana dostatecznej wiedzy o swojej chorobie. Niektórzy zaprzeczają jej istnieniu (jeśli coś podejrzewają) i nie idą do lekarza. Ostatecznie gdy pacjent zgodził się iść do lekarza zdiagnozowano u niego schizofrenię i został przepisany lek, który pomaga kontrolować jego objawy. Jest to jednak proces, w czasie którego potrzeba wiele cierpliwości ze strony rodziny i przyjaciół. To właśnie oni muszą wspierać osobę chorą wytrwać w leczeniu i stosować się do zaleceń lekarza. Schizofrenia to ciężka choroba i nikt nie mówi, że będzie łatwo z nią walczyć, ale warto zachowywać stare nawyki i starać się uczestniczyć w społeczności. Mimo trudnej sytuacji schizofrenia nie jest wyrokiem tylko po prostu rozpoznaniem. Diagnoza ma pomóc dobrać odpowiednie leki i zalecenia, dlatego nie bójmy się badać. Lepiej wiedzieć i walczyć niż nieświadomie coraz bardziej pogarszać swoją sytuację.
Niestety, ale takie wyniki wcale mnie nie dziwią. Raczej jestem zaskoczona, że "aż" piętnaście procent pacjentów ze schizofrenią jest aktywnych zawodowo. Przede wszystkim dlatego, że schizofrenia należy do jednych z poważniejszych chorób psychicznych i często w bardzo dużym stopniu ogranicza ona normalne, sprawne funkcjonowanie w społeczeństwie, a nawet w najbliższym rodzinnym gronie. Tym ludziom ciężko jest się odnaleźć we własnej rzeczywistości i trudno się dziwić, jeśli nie są w stanie wyjść poza pewien obszar, czy to swojego mieszkania czy bardziej w przenośni poza klatkę i mury we własnej głowie. Inna sprawa, że ludzi z chorobami psychicznymi społeczeństwo często się obawia i z tego względu odrzuca się te osoby, nie dając szansy nawet na kontynuowanie normalnego życia jak przed chorobą. Jest to przykre, ale niestety ciężko jest tej dyskryminacji przeciwdziałać. Może powoli, stopniowo będziemy dążyć do tego, aby osoby z zaburzeniami psychicznymi nie były eliminowane poza nawias społeczeństwa, nie zmienia to jednak faktu, że to najprawdopodobniej będzie długi i mozolny procent i wiele czasu zajmie zanim uda się go z pozytywnym skutkiem zrealizować. Może wtedy uda się uaktywnić zawodowo większą liczbę chorych. Jak na razie powinniśmy się cieszyć i z tych piętnastu, co może nie stanowi dużej liczby, ale jednak świadczy o tym, że daje się osobom chorym na schizofrenie jakąś możliwość pracy, co jest korzystne nie tylko pod względem finansowym zarówno dla chorego człowieka, jego rodziny jak i dla budżetu państwa. Jest to również istotne, ponieważ pomaga włączać chorego człowieka do społeczeństwa i uaktywniać go co może hamować rozwój choroby, albo przynajmniej ograniczać izolację pacjenta i następstwa choroby.
Chorzy boją się zwrócić do lekarza, ponieważ obawiają się m.in. farmakoterapii, która niesie ze sobą działania niepożądane. Drugim powodem jest oczywiście niechęć do przyznania się do problemu. Wprowadzenie neuroleptyków atypowych do terapii schizofrenii wiązało się z nadzieją uzyskania leków nie tylko skuteczniejszych, ale również lepiej tolerowanych i bezpieczniejszych niż dotychczas dostępne klasyczne neuroleptyki. Wiele danych wskazuje, że oczekiwania dotyczące większej skuteczności są spełnione, przynajmniej w odniesieniu do części nowych leków. Rodzi się pytanie, czy są one także lepiej tolerowane? Nie ulega wątpliwości, że neuroleptyki atypowe są bezpieczniejsze w odniesieniu do układu pozapiramidowego, część z nich nie zaburza jego funkcji lub (stosowana w dawkach umiarkowanych) wywiera wpływ znikomy. W przypadku niektórych leków (amisulprid, olanzapina, risperidon, ziprasidon) efekt ten zależy od dawki. Neuroleptyki atypowe istotnie rzadziej niż neuroleptyki klasyczne wywołują złośliwy zespół neuroleptyczny, chociaż na dokładny szacunek ryzyka jest jeszcze przedwcześnie.
Może się wydawać, że piętnaście procent pacjentów ze schizofrenią którzy pomimo choroby pozostają aktywni zawodowo stanowi bardzo ograniczoną liczbę. Nie mniej uważam, że należałoby przy tym pamiętać, że choroba objawia się różną skalą problemu. I u wielu pacjentów może osiągać znaczne rozpiętości objawów. Z tego względu uważam, że nie powinniśmy tego bagatelizować i uważać za priorytet oczywiście umożliwianie tym ludziom podjęcia pracy. Jednakże w wielu przypadkach nie należy tego od nich wymagać, bo zwyczajnie obcowanie z ludźmi i funkcjonowanie w społeczeństwie może być dla nich zbyt silnym obciążeniem i dodatkowo odbijać się na ciężkości objawów w chorobie. Jednocześnie uważam, że może gdyby udało się poprawić diagnostykę schizofrenii w naszym kraju i wyłapywać chorych na wczesnych etapach objawów, to udałoby się coś zmienić. Być może gdyby rozpoczynać leczenie u młodych osób, na możliwie wczesnym etapie choroby, udałoby się zatrzymać, a przynajmniej ograniczyć jej postęp dzięki stosowaniu właściwego leczenia i dzięki temu więcej pacjentów wracałoby do sprawnego życia w społeczeństwie. Na chwilę obecną nie sądzę, aby było to możliwe i nawet z tych piętnastu procent powinniśmy się cieszyć, uważając taką liczbę za nie lada sukces.
Niestety dane te są niepokojące ponieważ wiele osób ze schizofrenią jest w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie ponieważ ich leczenie jest przeprowadzane prawidłowo i cały czas są pod opieką lekarzy, którzy systematycznie sprawdzają ich stan zdrowia. W naszym kraju każdego roku diagnozuje się około 17 tysięcy przypadków schizofrenii, a chorych jest około 230 tysięcy. Najczęściej diagnoza jest stawiana między drugą, a trzecią dekadą życia. Większość z tych pacjentów trafia do szpitali. Jak twierdzą specjaliści izolowanie pacjentów może wpływać na to, że w przyszłości pacjenci będa mieć problem z właściwym funkcjoniwaniem w społeczeństwie. Bardziej skuteczna mogłaby się okazać opieka środowiskowa. Już jakiś czas temu rozpoczął się pilotaż psychiatrii środowiskowej i jak się okazuje jego wyniki są bardzo optymistyczne jeżeli chodzi o schizofrenię. Zdarzają się również sytuacje, że pacjent gdy opuści szpital to przez bardzo długi okres nie jest pod żadną opieką. Często bowiem na wizytę u specjalisty musi czekać kilka miesięcy. Kolejki do lekarzy są w naszym kraju sporym problemem i nie dotyczą tylko psychiatrii. Oczekiwanie tak długo na kolejną wizytę w przypadku każdej innej choroby, ale także schizofrenii przyczynia się do pogorszenia stanu zdrowia chorego. W jej przypadku może dochodzić do psychoz, z częstymi zaostrzeniami, które stanowią pewien problem dla rodziny oraz innych osób z najbliższego otoczenia. W ramach pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego jeżeli chory zwróci się o pomoc do punktu zgłoszeniowo-koordynacyjnego to właściwą pomoc otrzyma w przeciągu trzech dni. Uważa się również, że przeniesienie opieki do środowiska lokalnego pozwala uniknąć stygmatyzacji chorych, a przy odpowiedniej współpracy specjalistów i odpowiednio dobranej farmakoterapii może okazać się bardzo skuteczne. Hospitalizacja powinna mieć miejsce tylko w najpoważniejszych przypadkach i być możliwie jak najkrótsza. Jak się okazuje mija zbyt dużo czasu od pierwszego rzutu choroby do momentu rozpoznania choroby. Szacuje się, że trwa to około roku. W tym czasie dochodzi to znacznych zmian w mózgu o podłożu neurodegeneracyjnym. Niestety przyczyną tego są dosyć znaczne w naszym kraju braki kadrowe, które dotyczą w dużym stopniu także psychiatrii. Kolejnym problemem jest to, że pacjenci sami z siebie nie chcą zgłaszać się do specjalistów z uwagi na obawę przed stygmatyzacją społeczeństwa. Proces terapeutyczny w przypadku schizofrenii jest bardzo złożony. Eksperci przekonują, że sukcesem jest fakt, że pacjent ma świadomość tego, że musi rozpocząć terapię. Istnieje również znaczna dysproporcja w skali całego kraju jeżeli chodzi o dostęp do ambulatoryjnych świadczeń w zakresie psychiatrii. Przykładowo w województwie śląskim w 2018 roku było zakontraktowanych 140 świadczeniodawców, w mazowieckim 117, a w warmińsko-mazurskim 116, a w lubuskim tylko 27. Jedynym plusem jest to, że systematycznie wzrast liczba poradni psychiatrycznych. Trzeba przejść z zamkniętych ośrodków do wspomnianego leczenia środowiskowego, które pozwala na szybkie rozpoczęcie terapii, a w dalszej kolejności kompleksowego leczenia. Dzięki temu chorzy mogliby dłużej pozostawać aktywni społecznie, a także zawodowo. Dostęp do nowych, długodziałających leków pozwoli na zmniejszenie ryzyka nawrotów, a tym samym koniecznych hospitalizacji, co z pewnością z punktu widzenia oszczędności jest korzystne. Podstawą osiągnięcia oczekiwanych rezultatów jest przestrzeganie zaleceń oraz odpowiednia współpraca z lekarzem. Niestety znaczna część pacjentów zapomina o stosowaniu leków. Inni z kolei zauważając dobre rezultaty przestaje je stosować. To przyczynia się do tego, że w około 80 procentach prawdopodobny jest nawrót choroby. Dzięki temu, że stosuje się długodziałające leki II generacji, które podaje się raz w miesiącu albo raz na kwartał możliwe jest normalne funkcjonowanie chorego w społeczeństwie. Niestety finansowanie psychiatrii w naszym kraju na tle innych krajów europejskich w naszym jest wciąż niewystarczające. W krajach Unii Europejskiej na leczenie psychiatryczne przeznacza się około 6-8 procent całego nakładu na ochronę zdrowia. W Polsce jest to 3,2 procent. Według ekspertów aby zapewnić pacjentom znacznie lepsze warunki świadczeń nakład powinien być zwiększony do 5 procent. Konieczne wydaje się także stworzenie sieci szpitali, tak aby zmniejszyć, a najlepiej zniwelować dysproporcje w dostępie do świadczeń w zależności od miejsca zamieszkania. Istotne jest także wprowadzenie rejestru pacjentów, tak aby monitorować efekty przeprowadzanych terapii. Naukowcy cały czas starają się ustalić przyczyny różnych zaburzeń psychicznych w tym schizofrenii. Mówiło się o tym, że status socjoekonomiczny rodziny, w której rozwija się dziecko mogło mieć wpływ na to czy u dziecka rozwinie się ta choroba. Dane jednak nie były jednoznaczne. Jakiś czas temu przeanalizowano bardzo dużą liczbę badań, z których wyciągnięto następujący wniosek. Im dłużej dziecko wychowywało się w gorszych warunkach, związanych między innymi z ubóstwem tym większe ryzyko rozwoju tej choroby miało miejsce w przyszłości. W Japonii przeprowadzono badanie na myszach, z którego wynika, że podwyższone poziomy siarkowodoru w mózgu mogą być markerem schizofrenii, a nawet przyczyniać się do rozwoju pewnego jej typu. Jak się okazuje ta nieprawidłowość może mieć związek z mutacją w DNA, której skutki utrzymują się przez całe życie. Według autorów podwyższony poziom enzymu wytwarzającego ten związek może wskazywać na to, że pacjent na nią choruję, a leki obniżające poziom siarkowodoru mogłyby przynieść pewne efekty. Obecne metody leczenia schizofrenii opierają się na działaniu w mózgu serotoniny lub dopaminy. Ich skuteczność jest jednak ograniczona z uwagi na skutki uboczne. Na jednym z brytyjskich uniwersytetów przeprowadzono badanie, które wskazuje na to, że palenie papierosów może przyczyniać się do zwiększonego ryzyka rozwoju schizofrenii. Jest to więc kolejny dowód na to, że rozpoczynanie nałogu jakim jest palenie papierosów jest szkodliwe z wielu względów, a obecni palacze powinni jak najszybciej sobie z nim poradzić. W ostatnim czasie przedstawiono wyniki pewnego badania, z którego wynika, że może istnieć pewna zależność pomiędzy układem immunologicznym, a ryzykiem rozwoju chorób psychicznych. Wiele mówi się, o tym, że posiadanie zwierzęcia takiego jak pies czy kot we wczesnych latach życia może korzystnie wpływać na jego funkcjonowanie. Dzieję się to dzięki kontaktowi z bakteriami, wirusami pochodzącymi od zwierząt, które mogą wpływać na mikrobiom domowy, redukować stres, a także korzystnie wpływać na funkcjonowanie mózgu. Naukowcy są zdania, że wszystkie te czynniki mogą chronić przed rozwojem chorób psychicznych. Jak się okazuje posiadanie psa do 13 roku życia wiązało się ze zmniejszeniem prawdopodobieństwa depresji nawet o jedną czwartą. Najwyraźniejsze efekty można było jednak zaobserwować jeśli pies występował w rodzinie praktycznie od momentu jego narodzin, a także przed trzecim rokiem życia. Jak się okazuje największy wpływ na to mogą mieć mikroorganizmy żyjące w jelitach psów i ich wpływ na mikrobiom ludzki, który jak wiemy z licznych badań może odgrywać bardzo ważną rolę w prawidłowym funkcjonowaniu organizmu.
Schizofrenia to przewlekła choroba psychiczna, której początek występuje najczęściej w młodej dorosłości. Najczęściej schizofrenia kojarzona jest z omamami i urojeniami, jednakże w jej przebiegu pojawiać się mogą również i liczne inne symptomy, takie jak zobojętnienie, ekscentryczność czy zubożenie mowy. Na świecie choruje na nią około 24 mln osób.Każdego roku w Polsce mniej więcej 180 tysięcy osób korzysta ze świadczeń z zakresu diagnostyki i leczenia schizofrenii. Tymczasem rozpowszechnienie schizofrenii w polskiej populacji szacuje się na poziomie około jeden procent, co przekłada się na 380 tysięcy chorych. Wiemy, że w tej grupie pacjentów ze schizofrenią około 70 procent ma jakąś współchorobowość. Geny dające podatność na schizofrenię występują wspólnie z genami, które wywołują podatność na cukrzycę czy dyslipidemię. Ważna jest również współpraca psychiatry z lekarzem rodzinnym, diabetologiem, ponieważ leczenie somatyczne ma również ogromne znaczenie. Dobrze aby sam psychiatra był nie tylko biegły w psychopatologii i psychofarmakologii, ale także umieć zinterpretować wyniki badań, dbać o to, by badania były przez pacjentów regularnie wykonywane, wysyłać chorych do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, monitorować somatyczne aspekty stanu zdrowia pacjenta ze schizofrenią. Jednym z głównych problemów w opiece nad pacjentami ze schizofrenią czy w ogóle w psychiatrii i medycynie jest nieprzestrzeganie lekarskich zaleceń i niewłaściwa współpraca na linii lekarz-chory, co przejawia się między innymi samowolnymi modyfikacjami w leczeniu. Inny problemem stanowi fakt, że znaczna część pacjentów w ogóle nie zgłasza się do specjalisty. Zdarza się tak w przypadku osób, których objawy nie są zbytnio nasilone, by całkowicie uniemożliwiać im samodzielne życie, ale nieleczone znacząco wpływają na jego jakość. Takie osoby są w stanie w miarę samodzielnie funkcjonować, ale na bardzo niskim poziomie. Często rezygnują z nauki lub pracy, wpadają w kryzys bezdomności, zwłaszcza jeśli brakuje im wsparcia i opieki najbliższych lub tracą je z powodu swoich objawów. Z powodu nierozpoznanej i nieleczonej schizofrenii nie funkcjonują więc optymalnie, ale z drugiej strony objawy te nie są na tyle nasilone, by stanowiły podstawę do kryzysowej interwencji. Taki stan może trwać wiele lat, niemal całkowicie dezorganizując życie chorego, czego z powodu zaburzeń funkcji poznawczych pacjent może nie dostrzegać. U mężczyzn objawy schizofrenii po raz pierwszy pojawiają się zwykle pomiędzy 18 a 22 rokiem życia, natomiast u kobiet w wieku dwudziestu kilku lat lub bezpośrednio po ukończeniu 30 roku życia. Dostrzeżenie pierwszych symptomów może być szczególnie trudne, jeśli choroba rozpoczyna się w okresie dojrzewania, to znaczy w wieku kilkunastu lat, ponieważ burzliwe zmiany w zachowaniu występują w tym czasie dosyć powszechnie. Schizofrenii w populacji dzieci i młodzieży nie klasyfikuje się jako odrębnej jednostki chorobowej. Oficjalny system klasyfikacji wyszczególnia chorobę o wczesnym lub bardzo wczesnym początku. Za umowną granicę specjaliści obrali 13 rok życia. Jeśli objawy występują u dziecka do 13 roku życia stawia się diagnozę schizofrenii o bardzo wczesnym początku, schizofrenii o początku w okresie dzieciństwa lub schizofrenii przedpokwitaniowej. Jeśli choroba dotyka pacjenta w pomiędzy 13. a 18. rokiem życia mówi się o schizofrenii o wczesnym początku. Schizofrenia dziecięca jest więc uznawana za wczesną postać tej samej choroby, którą diagnozuje się u osób dorosłych, ale ten wczesny początek bardzo często wiąże się z cięższym przebiegiem, a w konsekwencji mniejszą szansą na skuteczne leczenie.