Rodzic czy opiekun nie powinien płacić za pobyt z chorym dzieckiem w szpitalu – uważa Rzecznik Praw Dziecka, który zaapelował do Ministra Zdrowia o zmianę przepisów prawa w tym zakresie.
Obecność rodzica bądź innej bliskiej dziecku osoby przy łóżku szpitalnym jest gwarantowana małym pacjentom przepisem art. 33 ust. 1 i art. 34 ust. 1 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (Dz. U. z 2016 r. poz. 186, z późn. zm.). Jednak w świetle przepisów przywołanej ustawy dopuszczalne jest pobieranie przez szpitale opłat za pobyt rodziców dziecka na oddziale.
Rzecznik Praw Dziecka uważa natomiast, że szpital ma obowiązek w pełni respektować prawo dziecka do osobistego kontaktu z osobami bliskimi i dodatkowej opieki pielęgnacyjnej, a pobieranie opłat za całodobowy pobyt rodzica przy łóżku małego pacjenta może ograniczać to prawo.
Marek Michalak, mając na względzie liczne postulaty rodziców małych pacjentów, wystąpił do Konstantego Radziwiłła o podjęcie prac legislacyjnych i zmianę przepisów w tym zakresie.
Źródło: Biuro RPD
Komentarze
[ z 5]
Opłat nie powinno się pobierać z racji faktu, że dzięki obecności rodzica, dziecko ma opiekę. Wyobraźmy sobie, że rodzica przy łóżku zabraknie. Jak przykładowo trzy pielęgniarki mają dać radę zająć się wszystkimi małymi pacjentami? Przecież nikt w domu dziecka nie zostawia bez opieki. To dlaczego w szpitalu jego bezpieczeństwo ma zostać narażone? Nie ma szans, że uda się obserwować każdego pacjenta. Tak na dobrą sprawę rodzic staje się kolejnym pracownikiem szpitala. Wyręcza pielęgniarki w wielu sprawach. Ma jeszcze za to płacić? Owszem, byłoby to zasadne gdyby w szpitalu pracowałaby dostateczna ilość pielęgniarek.
Oczywiście, że rodzic jest w szpitalu bardzo potrzebny. Dziecko czuje się lepiej gdy ma przy sobie mamę lub tatę, nie tęskni i lepiej znosi leczenie. Sukces terapii w dużej mierze zależy od nastawienia psychicznego. Stres związany z brakiem rodzica w pobliżu szkodzi dziecku. Mały pacjent powinien skupić się na wyzdrowieniu. Nie można pozbawiać go komfortu i kazać rodzicowi płacić.
Rzecznik Praw Dziecka ma stuprocentową rację. Nie ulega żadnym wątpliwościom, że obecność rodzica przy swoim dziecku podczas jego pobytu w szpitalu jest bardzo ważnym elementem całej terapii. Niestety czasem dochodzi do sytuacji, w których dyrekcja poszczególnych szpitali utrudnia rodzicom pobyt w szpitalu, nakładając na nie dodatkowe opłaty. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to, że pewna część pacjentów oraz ich rodzin ma problemy finansowe. Obecność choroby u najbliższego często jest związana z pojawieniem się dodatkowych kosztów, które są sporym obciążeniem dla budżetu. Wydaje mi się, że m.in. z tego powodu wszelkie opłaty powinny zostać zniesione. Trudno sobie wyobrazić sytuację, że kilkuletnie dziecko przebywało by na oddziale bez tak bliskiej osoby jaką jest rodzic. Osoby te zwykle nie mają żadnych wymagań, które w znacznym stopniu obciążały by budżet szpitala. Pamiętajmy o tym, że dobro pacjenta jest najważniejsze i powinno robić się wszystko, aby każdy z nich jak najszybciej wrócił do zdrowia, tym bardziej, że rodzic sam kupuje sobie jedzenie, zwykle śpi na krześle przy łóżku swojej pociechy, nie jest więc konieczna wymiana pościeli. Wspomniano jeszcze o jednej bardzo kwestii. Chodzi o to, że rodzice w bardzo wielu czynnościach odciążają pielęgniarki, które mogą poświęcić swój bardzo cenny czas na wykonywanie innych czynności, przeznaczanie go dla pacjentów którzy mogą nie mieć bliskich z różnych względów. W takich sytuacjach to właśnie pielęgniarka często staje się najbliższą dla niego osobą. To pokazuje, że pobyt rodzica w szpitalu jest korzystne nie tylko dla jednego konkretnego pacjenta, ale dodatkowo co prawda może i w małym stopniu może przyczynić się do usprawnienia funkcjonowania oddziałów poprzez odciążenie personelu.
Bliskość rodziców jest dla chorego dziecka bezcenna. Daje mu poczucie bezpieczeństwa, zmniejsza lęk, a niekiedy nawet pomaga szybciej wrócić do zdrowia. Najpierw przenieśmy się do drugiej połowy xix wieku. Był to czas triumfu medycyny. Dostrzeżono rolę antyseptyki, ograniczono szerzenie się infekcji i efekty leczenia szpitalnego znacznie się poprawiły. Zabiegi operacyjne przeżywało więcej pacjentów niż wcześniej, procedury medyczne przynosiły nieporównywalnie mniej powikłań. Nareszcie leczenie zaczęło się układać zgodnie z założeniami. Kolejne dziesięciolecia przyniosły rozwój techniki. Lekarze poznali i odkryli metody leczenia coraz bardziej skomplikowanych chorób. Wiedza triumfowała nad zabobonami, a sztuki medyczne zdominowało podejście biologiczne. Musiało minąć trochę czasu, zanim na nowo dostrzeżono, że nie tylko stan ciała, ale i ducha wpływa na efekty leczenia. A w pediatrii to szczególnie ważny aspekt. Bo któż potrafi wpływać na dzieci silniej niż ich rodzice? Niestety, łatwiej jest dostrzec negatywny wpływ na zdrowie dzieci takich zjawisk, jak używki lub przemoc w rodzinie, niż zauważyć zalety płynące z prawidłowych relacji w kochającej się rodzinie. Największym wyzwaniem dla rodziców chorego dziecka jest traktowanie go w miarę możliwości normalnie. Maluchowi jest to bardzo potrzebne. Bez tego narasta w nim poczucie choroby, zależności i krzywdy. Okazuje się, że bliski kontakt z mamą ma działanie przeciwbólowe podczas procedur takich jak szczepienie lub pobieranie krwi. Tulenie, głaskanie, mówienie do dziecka, karmienie piersią w czasie zabiegu to naturalne sposoby łagodzenia bólu i stresu. Jak wykazały badania, są one bardziej skuteczne niż np. ssanie smoczka. Najlepszym przykładem korzystnego działania bliskości rodzica jest kangurowanie. Udowodniono, że coś tak elementarnego jak przytulanie przez matkę zwiększa szanse przeżycia wcześniaka i zmniejsza częstość ciężkich infekcji. Co zabawne, praktyki kangurowania uznano za wartościowe uzupełnienie terapii już w czasach rozwiniętych możliwości opieki nad noworodkiem. Jak zwykle potrzeba stała się matką wynalazku. Otóż gdy w jednym z kolumbijskich szpitali zabrakło inkubatorów, żeby zapewnić dzieciom przynajmniej stałą temperaturę i dostęp do pokarmu, lekarz zalecił trzymanie wcześniaków przez matki w sposób opisywany dziś jako kangurowanie. Wielu maleństwom uratowało to życie, a wyniki późniejszych obserwacji zaskoczyły neonatologów. Śmiertelność wśród kangurowanych wcześniaków była niższa niż wśród dzieci, które miały profesjonalną opiekę medyczną, ale nie miały zapewnionej bliskości mamy! Naukowcy zainspirowani tym odkryciem, zaczęli badać znaczenie bliskości rodziców dla donoszonych noworodków i starszych dzieci. W efekcie, w oficjalnych wytycznych dotyczących postępowania z noworodkiem po porodzie, zaleca się zapewnienie możliwie szybkiego, bezpośredniego kontaktu dziecka z matką "skóra do skóry". Noworodka może kangurować z powodzeniem także tata. W czasie pobytu w szpitalu dziecko doświadcza naturalnych uczuć lęku i tęsknoty za domem. W niektórych przypadkach mogą one przybrać wręcz patologiczny, chorobliwy charakter. Uznawane są wówczas za zaburzenia psychiczne. Taki stan na pewno nie pomaga w powrocie do zdrowia. Przeciwnie. Nasilony stres może być przyczyną przedłużonego chorowania i kolejnych kłopotów. Właśnie takie spostrzeżenia przyczyniły się do tego, by szpitale najpierw złagodziły zasady odwiedzin na oddziałach pediatrycznych, a w konsekwencji wprowadziły możliwość ciągłego pobytu mamy lub taty z dzieckiem. Według europejskiej karty praw dziecka dziecko powinno przebywać w szpitalu tylko wtedy, gdy leczenie nie może odbywać się w domu, w poradni ani na oddziale dziennym. Ma prawo do tego, by cały czas była przy nim bliska osoba - rodzice lub opiekunowie. Rodzic będący z dzieckiem w szpitalu ma prawo otrzymać na ten czas zwolnienie z pracy. Do szpitala zabierz ze sobą coś, co sprawi, że dom będzie trochę bliżej. Rodzinne zdjęcia, filmy z udziałem bliskich osób. W przypadku konieczności długiej hospitalizacji warto w miarę możliwości "odtworzyć" dziecku jego pokój. Zawsze trzeba jednak zachować zdrowy rozsądek. Nie zabierałabym flory szpitalnej na każdym pluszaku do domu, zasady antyseptyki nadal obowiązują... Upewnij dziecko, że choroba nie wynika z jego winy. Dzieci często myślą w ten sposób. Nigdy nie strasz dziecka chorobą, szpitalem lub zrobieniem zastrzyku (np. gdy nie chce jeść czy brać syropu)! Dzieci biorą to sobie bardzo do serca i obwiniają się. Może to też zadziałać w inną stronę i burzyć zaufanie do rodziców. Staraj się nie okazywać przy dziecku strachu. Nawet jeśli trawi cię niepokój i masz mnóstwo wątpliwości. Twoja niepewność budzi w nim poczucie lęku. W rozmowach z maluchem mów prawdę. Nie musisz udawać, że wszystko wiesz, ani obiecywać, że wszystko będzie dobrze, jeśli rokowanie jest niepewne bądź niepomyślne. Daj za to znać, że rozumiesz lęk dziecka, że to normalne, że choroba budzi w nim uczucie gniewu i buntu. Że niezależnie od wszystkiego kochasz dziecko i jesteś po to, by je wspierać. Tłumacz, co się dzieje dookoła. Proste wypowiedzenie na głos tego, co wydaje nam się oczywiste: "Teraz tu będzie twoje łóżeczko, tu będziemy myć ząbki, a tu będzie miejsce dla misia", buduje nowy ład w małej główce i daje poczucie bezpieczeństwa w nowym otoczeniu. Zaproponuj dziecku pisanie listów (albo ich dyktowanie). To świetny sposób na tęsknotę. Pozwala wejść w tryb narracji - kiedy dziecko opowiada o tym, co się z nim dzieje, zaczyna lepiej rozumieć swój stan. Może to być list do cioci, babci albo Kuby z piaskownicy - każda z ważnych w życiu naszego dziecka osób zasługuje na swoje miejsce. Pozwól sobie na odpoczynek, poproś bliskich o pomoc. Bliskość nie oznacza stałej obecności 24h/dobę. W poczuciu zmęczenia i bezsilności łatwo stracić cierpliwość, a uśmiech na naszej twarzy staje się coraz mniej przekonujący dla malucha. Chwila poświęcona tylko sobie pozwala odzyskać zdrowy dystans i nabrać sił do dalszej walki o dobro dziecka. Praktyka pokazuje, że towarzyszenie dziecku w chorobie stanowi dla rodziców duże wyzwanie. Kiedy maluch cierpi, chcielibyśmy ochronić go przed całym światem, nie pozwolić, aby cokolwiek przysporzyło mu dodatkowego bólu. Niestety, czasem badania i niezbędne zabiegi medyczne wiążą się z dyskomfortem. Trzeba wtedy zachować spokój i umieć wytłumaczyć maluchowi, co się z nim dzieje. I w rozmowie ważyć każde słowo. A to nie zawsze się udaje. Aby bliskość i działania rodziców miały kojący charakter, oni sami muszą być ostoją spokoju. Dzieci bardzo silnie odbierają emocje opiekunów. Okazuje się, że w czasie szczepienia dzieci, których rodzice do zabiegu podchodzą ze spokojem, odczuwają mniejszy ból, niż maluchy, których rodzice drżą na widok igły.
Koniec z płaceniem za czuwanie przy łóżku chorego dziecka w szpitalu. Zgodnie z nowymi przepisami, szpitale nie będą miały prawa do pobierania opłat od rodziców, którzy towarzyszą swoim dzieciom w szpitalu. To samo dotyczy opiekunów osób niepełnosprawnych. Nowe przepisy wskazują jednoznacznie, że szpital nie mógł pobierać opłat za czuwanie przy łóżku od rodziców oraz opiekunów osób niepełnosprawnych. Placówki medyczne nie będą więc mogły żądać opłaty za udostępnienie miejsca do spania, pościeli czy korzystanie z mediów. Wszystkie koszty związane z towarzyszeniem rodzica przy dziecku w szpitalu będzie pokrywał Narodowy Fundusz Zdrowia. Decyzję podjęto po szerokich konsultacjach społecznych przeprowadzonych przez Ministerstwo Zdrowia. Tą regulacją podnosimy komfort pobytu w placówce leczniczej rodzica z małym pacjentem czy opiekuna osoby niepełnosprawnej. Pamiętajmy, że obecność bliskich wpływa korzystnie na proces leczenia, łagodzi stres i wzmacnia poczucie bezpieczeństwa. Inicjatywa wynikała z licznych doświadczeń dzieci i rodziców, a także z badań, które potwierdzają, że stała obecność osób bliskich przy dziecku czy niepełnosprawnym pacjencie sprzyja niwelowaniu stresu, buduje w chorym poczucie bezpieczeństwa i zaufania, umożliwia opiekę pielęgnacyjną dostosowaną do indywidualnych potrzeb pacjentów. Ma to szczególne znaczenie w przypadku długotrwałego pobytu w szpitalu. Kolejnym projektem prorodzinnym, przewidującym bezpłatne leki dla kobiet w ciąży, jest program „Ciąża +”. Zapewnienie bezpłatnego dostępu do leków służących leczeniu schorzeń związanych z ciążą przyczyni się zarówno do zapewnienia zdrowia mamom, jak i ich dzieciom. Projekt jest na etapie konsultacji. Fundamentalnym założeniem wprowadzanych zmian jest zapewnienie dostępu do bezpłatnych leków dla wszystkich kobiet w ciąży – od momentu stwierdzenia ciąży przez ginekologa do chwili porodu dziecka. Program przewiduje ustalenie listy leków najczęściej stosowanych przez kobiety w ciąży, których nabycie byłoby finansowane w całości ze środków publicznych. Bezpłatne będą leki na receptę, których stosowanie jest konieczne dla zdrowia kobiet w ciąży. Recepty na te leki (oznaczone jako leki "C") wystawią ginekolodzy posiadający kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Uprawnienia takie będzie posiadać również lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, jako osoba najlepiej zorientowana w stanie zdrowia i całokształcie leczenia pacjentki będącej pod jego opieką. Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko podkreśliła, że program jest elementem polityki prorodzinnej rządu. W najbliższych latach programem może zostać objętych około 380 tys. kobiet rocznie.