W związku z coraz liczniejszymi sygnałami o problemach szpitali w całej Polsce związanych z zapewnieniem obsady dyżurowej lekarzy, w związku z wypowiadaniem przez nich klauzul opt-out, Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak wystąpił do Ministra Zdrowia Konstantego Radziwiłła o podjęcie działań w celu zapewnienia dzieciom bezpieczeństwa zdrowotnego.
Szczególnie niepokojące dla Rzecznika są sygnały odnoszące się do oddziałów dla dzieci i szpitali dziecięcych. Obecnie każdego dnia pojawia się nowa informacja o braku lekarzy dyżurujących w szpitalach w całej Polsce. Problem ten będzie narastał, a jego konsekwencją jest zawieszanie działalności oddziałów, wydłużanie się czasu oczekiwania na zabiegi i operacje planowe, ograniczenie dostępu do świadczeń z zakresu leczenia szpitalnego.
- Zdarzenia te niewątpliwie mają wpływ na bezpieczeństwo zdrowotne dzieci oraz jakość ich pobytu w szpitalu – podkreśla Marek Michalak. Czas oczekiwania na świadczenia szpitalne dla dzieci już teraz jest długi, zaś dostęp do niektórych oddziałów dziecięcych niezadowalający.
Źródło: Biuro Rzecznika Praw Dziecka
Komentarze
[ z 4]
Problem braku dostatecznej ilości lekarzy na oddziałach dziecięcych w oczywisty sposób wskazuje na brak kompleksowego podejścia do naprawy służby zdrowia. Lekarze chcą pracować w rozsądnym zakresie godzin pozwalającym im na odpoczynek i znalezienie czasu na życie prywatne. Wielu zdecydowało się na rezygnację dodatkowych dyżurów. Skoro tak się stało oczywistym jest, że ich liczba się zmniejszy i trzeba będzie znaleźć zastępstwo. Lekarze muszą otrzymać lepsze warunki pracy tak, aby nie musieli wyjeżdżać za granicę, aby godnie żyć i zostać odpowiednio nagrodzonym za odpowiedzialność i lata nauki. Zwłaszcza młodzi ludzie mają takie nastawienie i mają rację.
Skoro wielu lekarzy postanowiło pracować w określonym wymiarze godzin zamiast spędzać w szpitalu niemal każdą chwilę, nikogo nie powinien dziwić problem braków w personelu medycznym na oddziałach. Oczywiście musi on zostać rozwiązany jak najszybciej, ale fakt, że zmieniamy swoje godziny i rezultacie gabinety oraz oddziały świecą pustkami pokazuje, że problem nie pojawił się wczoraj. Lekarzy nie ubyło. Po prostu w końcu zdecydowaliśmy się walczyć o swoje prawa i sprawić, żeby nieprawidłowości same wyszły na światło dzienne. Nikt nie chce pozostawiać małych pacjentów bez opieki, ale potrzeba więcej ludzi. Nie da się obejść tego rozwiązania.
Jednym z podstawowych objawów kryzysu w polskim systemie ochrony zdrowia jest mała dostępność kadr medycznych. Przeprowadzona przez panią Magdalenę Kludacz z Politechniki Warszawskiej analiza dostępności personelu medycznego w Polsce prowadzi do następujących wniosków: • w Polsce stwierdza się jedne z najniższych wskaźników liczby lekarzy i pielęgniarek przypadających na 1000 mieszkańców w porównaniu z innymi państwami OECD; w polskim systemie ochrony zdrowia brakuje zarówno lekarzy ogólnych, jak i lekarzy specjalistów; • w analizowanym okresie 2000-2012 nie odnotowano zmian wskaźnika liczby lekarzy na 1000 mieszkańców, jednocześnie w badanym okresie odnotowano korzystną tendencję zwiększania się wskaźnika liczby pielęgniarek i położnych na 1000 mieszkańców; dużym problemem może stać się w przyszłości proces starzenia się kadry medycznej; obecnie ponad 15% lekarzy w Polsce stanowią osoby powyżej 65 roku życia. Wśród najważniejszych czynników wpływających na dostępność personelu medycznego w ochronie zdrowia wymienia się: poziom wydatków finansowych na ochronę zdrowia, czynniki demograficzne i epidemiologiczne, globalizację prowadzącą do migracji kadr medycznych, tempo postępu technologicznego i poziom rozwoju nauk medycznych. Szczególne niebezpieczeństwo dla nadmiernego odpływu wykwalifikowanych kadr medycznych z polskiego systemu ochrony zdrowia stanowi zjawisko migracji i z tego powodu powinno być nieustannie monitorowane. Skutkiem niskiej dostępności personelu medycznego są ciągle rosnące kolejki do specjalistów oraz korupcja w ochronie zdrowia. Zapobieganie tym negatywnym zjawiskom wymaga znajomości odpowiednich zasad zarządzania zasobami ludzkimi na poziomie centralnym. Polski system opieki zdrowotnej wymaga zatem podjęcia pilnych działań zmierzających do poprawy dostępności usług medycznych dla społeczeństwa poprzez bardziej efektywne wykorzystanie istniejących zasobów personelu medycznego i lepsze planowanie kadr medycznych. Może to się odbywać przez poprawę systemu kształcenia i szkoleń dla personelu medycznego, wzmocnienie współpracy sektora prywatnego i publicznego, wprowadzenie zmian w systemie finansowania. Zgodnie z zaleceniami WHO, problem migracji zawodowych personelu medycznego może być rozwiązany przez wspólne działania państw na arenie międzynarodowej. Krajom, których dotyczy problem migracji zaleca się zatrzymanie młodych pracowników przy równoczesnym inwestowaniu w starszych pracowników. Istotne są przy tym takie działania, jak: dostosowanie systemu kształcenia i szkoleń zawodowych do potrzeb rynku pracy, poprawa warunków zatrudnienia personelu medycznego i ułatwienie powrotu z emigracji zawodowej pracownikom medycznym. Z kolei działania na arenie międzynarodowej powinny skoncentrować się na podwyższeniu rangi problemu niedoboru kadr medycznych, zwiększeniu kontroli nad przepływem personelu medycznego, gromadzeniu atlasu wiedzy o pracownikach ochrony zdrowia w skali globalnej. Na uczelniach wyższych powinno być więcej miejsc dla studentów i należałoby przy tym zapewnić wysoko wykwalifikowaną kadrę medyczną do ich kształcenia. Receptą na poprawę dostępności personelu medycznego może być również: poprawa systemu wynagrodzeń, poprawa warunków pracy na stanowiskach medycznych, zainteresowanie uczniów medycznymi kierunkami studiów, poprawa warunków kształcenia. Przy planowaniu dostępności personelu medycznego powinno się dbać o zwiększenie liczby studentów uczelni medycznych, a także uproszczenie rozwiązań formalnych dotyczących na przykład możliwości awansu zawodowego, otwieraniu specjalizacji. Warto byłoby zastanowić się nad możliwymi działaniami mającymi na celu przyciągnięcie do systemu osób, które zrezygnowały z zawodu na przykład przez odpowiednie programy szkoleniowe, ulgi dla pracodawców zatrudniających takie osoby, które wróciły do zawodu. W celu poprawy istniejącej sytuacji należałoby opracować długofalową strategię na rzecz zapewnienia odpowiednich zasobów kadry medycznej w polskim systemie ochrony zdrowia w przyszłości.
Każdego roku w naszym kraju rozpoznaje się blisko tysiąc sto przypadków nowych zachorowań na nowotwory u dzieci. U dzieci najczęściej to guzy mózgu, chłoniaki i białaczka. Pierwsze symptomy choroby można pomylić ze zwykłym przeziębieniem. Wśród nich wymienia się powtarzający stan gorączkowy, nieprzybieranie na wadze, ból kości czy zmiana nastroju. Do tego po pewnym czasie dochodzi osłabienie i anemia. Kluczowe jest, aby możliwie jak najszybciej zdiagnozować chorobę i rozpocząć leczenie. Jednak w pandemii coraz trudniej jest wygrać walkę z nowotworem. Wiele nowotworów u dzieci da się wyleczyć, ale sukces w dużej mierze jest uzależniony od tego, w jakim stadium choroby mały pacjent otrzymuje leczenie. Sześć robotów humanoidalnych rozpoczęło pracę w Centrum Pediatrii w Sosnowcu. Są wykorzystywane m.in. w procesie rehabilitacji. Nastawienie dziecka do terapii odgrywa bardzo duże znaczenie, a wspomniane roboty są efektowne, przyjazne i mają wiele interesujących funkcji, dlatego z pewnością będą cieszyć i bawić małych pacjentów i oswajać ich ze szpitalem. Pozyskanie robotów to kolejny etap wprowadzania w szpitalu w Sosnowcu nowoczesnych rozwiązań informatycznych. W Europie liderem wykorzystującym roboty humanoidalne w branży medycznej, głównie w domach pomocy społecznej, jest Belgia. Urządzenia takie działają także w Niemczech i w Holandii. Wśród najmłodszych rośnie liczba zaburzeń adaptacyjnych, lękowych, lękowo-depresyjnych i przejawów cyberprzemocy, w tym także ze strony rówieśników czy zaburzenia odżywiania przyczyniające się do anoreksji, która wciąż zbiera największą śmiertelność spośród wszystkich zaburzeń psychicznych. Jeżeli chodzi o uzależnieniach cyfrowych to należy wspomnieć o wprowadzeniu pilotażowego programu leczenia dzieci i młodzieży nałogowo używających nowych technologii oraz ich rodzin. Program ma stanowić odpowiedź na potrzebę związaną z zagrożeniem wynikającym z częstego korzystania przez dzieci i młodzież z mediów cyfrowych za pośrednictwem urządzeń takich jak komputery, smartfony, tablety czy innych sprzętów elektronicznych. Podczas pierwszej fali pandemii, liczba pacjentów na oddziałach psychiatrii dziecięcej spadła, a w późniejszych jej fazach obłożenie stopniowo narastało. Wraz z pandemią dzieci w znacznie mniejszym stopniu uprawiały sport, co przekłada się na większą ilość młodych osób z otyłością. Informacja ta wzbudza niepokój w środowisku medycznym, które apelują do rodziców i stara się uświadomić, jak poważne konsekwencje niesie ze sobą nadwaga rozpoznana w pierwszych latach życia. Badania pokazują, że w Polsce na nadwagę choruje aż co piąty chłopiec i co siódma dziewczynka w wieku szkolnym. Gromadzenie się nadmiernej tkanki tłuszczowej to stosunkowo długotrwały proces. Najłatwiej odkłada się ona wokół brzucha. Otyłość typu brzusznego może prowadzić do insulinooporności, która dotyka ponad połowy dzieci, zmagających się z nadwagą. Konsekwencjami, jakie niesie ze sobą insulinooporność to na przykład cukrzyca typu 2, choroby serca i naczyń krwionośnych, zespół metaboliczny, nadciśnienie tętnicze oraz stłuszczenie wątroby. Jak się okazuje nadmierna otyłość u dzieci prowadzi do zmian w ich mózgach. Zmiany te idą w kierunku nasilenia się zachowań obsesyjnych. Naukowcy tłumaczą, że po przekroczeniu określonego poziomu otyłości u dzieci dochodzi do zbyt dużej aktywności kory przedczołowej, co przyczynia się do pojawienia lęku. Aby zwalczyć go mózg wysyła komunikat o potrzebie jedzenia. Jeżeli chodzi o najmłodszych obywateli naszego kraju to moim zdaniem warto jest wspomnieć o szczepieniach. Skala zaszczepienia przeciw błonicy, tężcowi, krztuścowi, polio, odrze i różyczce przez wiele lat utrzymywała się na wysokim poziomie pomiędzy 95 a 100 procent populacji poddanej obowiązkowi zaszczepienia. Tendencja wzrostu liczby rodziców uchylających się od wypełnienia obowiązku zaszczepienia dziecka niestety postępuje. Warto chociażby wspomnieć o tym, że spadek ilości szczepień przeciwko odrze już obniżył odporność stadną na tę chorobę, która od wielu ostatnich lat uchodziła za już opanowaną. Koniecznie trzeba wspomnieć o szczepionce przeciwko koronawirusowi w przypadku dzieci. Dzieci mogą przenosić SARS-CoV-2 i przenosić wirusa na rówieśników. Ci z kolei przekazują go dorosłym i w ten sposób stanowią zagrożenie dla rodziców, a w szczególności dla seniorów. Już ten argument wystarcza, aby uświadomić, jak istotna jest aplikacja preparatów przeciwko COVID-19 również najmłodszym członkom społeczeństwa. Tym bardziej, że przeprowadzone badania udowodniły już, że szczepionki nie tylko chronią przed zakażeniem oraz ewentualnymi następstwami zachorowania, ale też znacznie redukują transmisyjność wirusa. Szczepionki firmy Pfizer pomyślnie przeszły testy wśród dzieci i zostały właśnie zatwierdzone przez Europejską Agencję Leków do stosowania już od 12 roku życia. Pandemia w znacznym stopniu wpłynęła na zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży. Efektem tego są przepełnione oddziały dziecięcej psychiatrii. Wśród problemów zdrowotnych wśród najmłodszych eksperci zwracają uwagę, że liczba przypadków kleszczowego zapalenia mózgu jest wciąż niedoszacowana zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci. Na skalę problemu może wpływać także ocieplenie klimatu, związana z nim rosnąca aktywność kleszczy i ryzyko zakażenia chorobami odkleszczowymi. Mogą one być przyczyną licznych powikłań zdrowotnych, także u dzieci ponieważ może trwale wpłynąć na sferę poznawczą, w tym rozwój intelektualny dziecka i jego zachowanie w przyszłym życiu. Dla większości zgłoszonych przypadków wirusowych infekcji dotyczących układu nerwowego nie określa się, jaki wirus przyczynił się do rozwoju choroby. Na to, że KZM jest wciąż rosnącym wyzwaniem zdrowotnym, wskazują też statystyki naszych sąsiadów. Liczba odnotowanych przypadków tej choroby wirusowej jest wyższa niż w poprzednich latach. Wynika to ze statystyk pochodzących z Niemiec, Czech i Słowacji czy Szwajcarii, gdzie w 2020 r. potwierdzono 73 procent więcej przypadków zakażeń KZM niż w 2019 roku. Pierwsza faza infekcji jest bardzo podobna do grypy. Najczęściej pojawia się gorączka, bóle głowy, mięśni, bóle stawów, które często mogą być kojarzone przez rodziców z sezonową infekcją. Ponadto po kilku, a nawet kilkudziesięciu dniach dobrego samopoczucia i braku objawów, choroba może przejść w fazę neurologiczną, w której dochodzi do zajęcia ośrodkowego układu nerwowego najczęściej opon mózgowo-rdzeniowych, a w cięższych przypadkach mózgu oraz rdzenia kręgowego. Wielu pacjentów przez miesiące, a nawet lata po ustaniu objawów chorobowych może zmagać się z powikłaniami wywołanymi chorobą. Na niektóre z nich narażone są szczególnie dzieci. U nich rzadziej występują powikłania neurologiczne, jednak częściej choroba długofalowo i negatywnie wpływa na ich sferę poznawczą. Przed zakażeniem można się uchronić poprzez szczepienia. Szczepić można już małe dzieci od ukończenia pierwszego. roku życia. W trakcie trwającego sezonu aktywności kleszczy spodziewana ochrona jest wystarczająca już po dwóch pierwszych dawkach. W celu utrzymania odporności należy co 3, a następnie co 5 lat podawać dawki przypominające szczepionki. Jeśli wymagane jest szybkie uodpornienie, można zastosować schemat przyspieszony, w którym dwie pierwsze dawki można przyjąć w odstępie 14 dni. W przypadku dzieci warto jest wspomnieć o koronawirusie ponieważ cały czas pojawiają się liczne wątpliwości. Oprócz PIMS w pandemii pojawiły się także inne niepokojące objawy u dzieci, m.in. zatory, których wcześniej prawie się nie obserwowało. Na szczęście w większości przypadków zmiany ustępują dosyć szybko, choć zależy to oczywiście od tego, jak duży był zator. Przy rozległym zatorze i niedokrwieniu mózgu dojdzie do uszkodzenia fragmentu mózgu. Trzy-cztery tygodnie po kontakcie ze wspomnianym wirusem dochodzi do gwałtownej stymulacji układu odpornościowego. Reaguje on, jakby wystąpiło ciężkie zakażenie uogólnione, które stanowi zagrożenia życia. Ta gwałtowna reakcja układu immunologicznego jest w tym przypadku zupełnie niepotrzebna i działa szkodliwie. Na początku pandemii na świecie, pojawiło się więcej dzieci z objawami choroby Kawasaki choroby naczyń, objawiającej się przekrwieniem spojówek oczu, a także języka, warg.