Rak jelita grubego stanowi trzecią przyczynę zgonów wśród wszystkich nowotworów u obu płci, a zachorowalność na ten nowotwór cały czas rośnie i wynosi ok. 23 000 rocznie. „Możemy jednak sami zmniejszyć ryzyko zapadalności, poprzez czynniki behawioralne, jak dieta, ruch i zwiększenie aktywności fizycznej. Druga sprawa to udział w badaniach przesiewowych, szczególnie kolonoskopii – daje ona bowiem możliwość, nie tylko zbadania jelita, ale także usunięcia stanów przednowotworowych” – podkreślał prof. Piotr Rutkowski, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologicznego podczas debaty z cyklu „Onkologia – Wspólna Sprawa”.
Coraz więcej młodych choruje
„Choć średni wiek zachorowania na raka jelita grubego to 67 lat, to niepokojąco rośnie liczba młodych dorosłych, przed 50. rokiem życia z tym nowotworem. Dziś mówimy o ok. 17000 zachorowań, a w przyszłości będzie jeszcze więcej – podkreślił prof. Lucjan Wyrwicz, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii, Narodowego Instytutu Onkologii. - Trzeba wspomnieć o takich czynnikach ryzyka RJG jak otyłość i palenie papierosów. Dym papierosowy nie trafia tylko do płuc, karcynogeny rozpuszczają się w ślinie, z przełyku trafiają do przewodu pokarmowego, z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy” – dodał.
Test FIT i kolonoskopia
Kolonoskopia jest najważniejszym badaniem przesiewowym pod kątem RJG. Wymaga ona jednak odpowiedniego przygotowania. Dlatego do metod skriningu włączono test na krew utajoną w kale tzw. test FIT. Jego zaletą jest dostępność i szybkość wykonania. Nie zastępuje on całkowicie kolonoskopii, jeśli pacjent będzie miał dodatni wynik, to konieczne jest wykonanie następnie kolonoskopii. Tylko te dwa badania łącznie ratują zdrowie i życie.
„Dziś mamy więcej ośrodków, które przystąpiły do programu badań przesiewowych kolonoskopii. Największym problemem pozostaje zgłaszalność na te badania, która kształtuje się w granicach 10%. Pamiętajmy, że jeżeli jesteśmy w grupie ryzyka to powinniśmy je wykonać po 50. roku życia, a w przypadku osób z obciążeniami rodzinnymi od 45 r.ż. lub wcześniej” – apelował prof. Wyrwicz.
„Warto podkreślić, że dostępność do tych badań jest dobra. Można po prostu zgłosić telefonicznie chęć udziału w badaniu i wtedy, po krótkich formalnościach, pacjent jest umówiony i poinformowany o przygotowaniu do niego” – dodał prof. Marek Bębenek z Colorectal Cancer Unit w DCOPiH.
Bagatelizowanie objawów i późna diagnoza
Niska zgłaszalność na badania przekłada się niestety na stan zaawansowania choroby – ok. 65% chorych zgłasza się już w trzecim i czwartym stopniu, czyli po bardzo długim czasie rozwoju raka. Proces ten od genezy, przez polipa do stadium nowotworu trwa około 10 lat. Tymczasem badanie profilaktyczne wraz z usunięciem polipów może zabezpieczyć przed rozwojem nowotworu. Gdyby zgłaszało się 90-100% osób, to przynajmniej 60% z nich mogłoby uniknąć rozwoju raka jelita grubego.
Podstawowym objawem RJG jest krwawienie z odbytu, przy defekacji. Tymczasem pacjenci najczęściej przypisują je hemoroidom. I wcale nie jest lepiej niż kiedyś.
„Jeszcze 10 lat temu pacjenci przychodzili do nas np. w ciągu tygodnia od krwawienia z układu pokarmowego, a teraz mamy pacjentów po wielu tygodniach i miesiącach, z krwawieniem, chudnięciem, przewlekłymi zaparciami czy zmianą rytmu wypróżnień. To jest alarmująca sytuacja” – podkreślił prof. Wyrwicz.
Leczenie – jest lepiej
Leczenie chirurgiczne w Polsce zostało w ostatnim czasie uporządkowane poprzez tworzenie ośrodków kompetencji raka jelita grubego. Kryterium minimalnej liczby operacji wynosi 75 chorych rocznie.
„Takich ośrodków w Polsce w tej chwili jest 35. Coraz więcej wykonuje duże ilości operacji, powyżej 100, 200 i więcej. Około 20%, a może nawet 25% operacji odbywa się techniką laparoskopową i w ostatnim okresie, już 6-7 ośrodków wykonują chirurgię robotową” – poinformował prof. prof. Wojciech Zegarski, konsultant krajowy ds. chirurgii onkologicznej.
Eksperci uczestniczący w debacie wskazali także, że dostęp do terapii RJG poprawił się w ciągu ostatnich lat i większość z nich jest dostępna w programie lekowym, w tym leki celowane i immunoterapia. Zdaniem ekspertów wyzwaniem pozostaje nieadekwatne leczenie czwartej i piątej linii zaawansowanego raka terapią doustną enkorafenibem, nadal nierefundowane, choć jest przedmiotem wniosków prawie 200 pacjentów rocznie o ratunkowy dostęp do terapii lekowych.
„Wiele ośrodków nie wypełnia nadal wniosków o RDTL. Szacuje się, że tych pacjentów jest ok. 1000 – zaznaczył prof. Wyrwicz. - Brakuje także w trzeciej i czwartej linii połączenia bewacyzumabu z triflurydyną/tipiracylem, a wyniki badań klinicznych wskazują na znaczną poprawę rokowania i przeżycia pacjenta – podwojenie czasu przeżycia w trzeciej i czwartej linii. Oba te leki są refundowane, ale w monoterapii, nie ma obecnie możliwości ich połączenia” – dodał.
Pełna relacja wideo z debaty tutaj.
Komentarze
[ z 0]