Nowe badania pokazały, że przyjmowanie progesteronu podczas pierwszego trymestru ciąży nie zwiększa szans na urodzenie dziecka u kobiet, które mają za sobą niewyjaśnione, nawracające poronienia.
Wcześniejsze badania sugerowały, że dodatkowa suplementacja progesteronu, który jest niezbędny do zajścia w ciążę i jej utrzymania, może zmniejszyć ryzyko poronienia. Jednakże na to pytanie, które zadajemy sobie od dziesięcioleci - czy progesteron jest skuteczny w zapobieganiu poronieniom? - wyniki wieńczące pięcioletnie badania dają inną odpowiedź.
Jak podano w czasopiśmie the New England Journal of Medicine, grupa naukowców z Uniwersytetu w Birmingham przeprowadziła badania z udziałem 826 kobiet w wieku od 18 do 39 lat z niewyjaśnionymi i nawracającymi poronieniami w wywiadzie, które aktywnie starały się o dziecko. Kobiety przyjmowały codziennie dopochwowo 400 mg progesteronu lub placebo przez pierwsze 12 tygodni ciąży.
Naukowcy donoszą, że nie było znaczącej różnicy we wskaźniku utrzymanych ciąży pomiędzy kobietami stosującymi progesteron, a tymi, które przyjmowały placebo. Wnioski były niezmienne po uwzględnieniu takich czynników, jak wiek kobiety, rasa, wywiad chorobowy czy historia wcześniejszych ciąż. Spośród kobiet, które otrzymywały suplementację hormonalną 65,8% utrzymało ciążę i urodziło dziecko, w porównaniu do 63,3% tych, które otrzymały placebo.
- 2,5% to bardzo mała różnica, nieistotna statystycznie. Może być równie dobrze dziełem czystego przypadku - mówią autorzy badania. Chociaż wyniki te mogą być rozczarowujące dla wielu osób, to jest to ostateczne rozwiązanie niejasności, które nurtują nas od 1953 roku, kiedy to progesteron po raz pierwszy został zaproponowany w terapii. Pozwoli to naukowcom skupić się na poszukiwaniu innych potencjalnych terapii z udziałem progesteronu, m.in. w zapobieganiu poronieniom u kobiet z krwawieniem we wczesnym okresie ciąży.
Więcej na: news-medical.net
Komentarze
[ z 7]
Przyczyn poronień w pierwszym trymestrze jest bardzo dużo, i nie jest to głównie niedobór progesteronu. Częściej nawet zdarza się oporność endometrium na progesteron niż jego niedobór, oczywiście w tym przypadku podawanie ciężarnej luteiny jest bez sensu. W I trymestrze najczęstszym powodem poronień samoistnych są zaburzenia genetyczne płodu, bez względu na działania jakie podejmiemy płód jest na tyle uszkodzony, że nie można zapobiec poronieniu. W innych przypadkach na przykład zespole fosfolipidowym niezbędne jest odpowiednie leczenie. Wiele osób od dawna podejrzewała, że podawanie peogesteronu nie przynosi większych korzyści dla utrzymania ciąży.
Ginekolodzy zawsze dają progesteron w przypadku poronień. Myślę, że większość lekarzy podejrzewała, że progesteron ma marne działanie, ale stosowała go z przyzwyczajenia lub, żeby zrobić cokolwiek. Strata ciąży jest dla większości kobiet bardzo negatywnym przeżyciem i starają się one walczyć o zycie dziecka nawet na bardzo wczesnym etapie jego rozwoju. Na lekarzach występuje presja ratowania ciąży. Często ciężko powiedzieć, że nie można nic zrobić, albo po prostu trzeba czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Podawanie progesterony jest uważane za takie działanie, które jak nie pomoże to nie zaszkodzi. Matka również jest bardziej spokojna, bo w końcu podajemy jej lek, pomagamy, a nie odpprawiamy z kwitkiem i każemy czekać.
Ciekawe, czy zmieni to coś w postępowaniu ginekologów. Jak pisałem wyżej progesteron podawany jest też ze względów psychologicznych. Chociaż teraz mając podparcie w badaniach lekarze przestaną go podawać.
Ja pamiętam, że już na studiach na zajęciach z ginekologii lekarze wypowiadali się właśnie negatywnie o stosowaniu progesteronu w przypadkach zapobiegania poronieniom w ciążach zagrożonych (chyba, że istniały do tego konkretnie przesłanki jak niewydolność ciałka żółtego), mianowicie nie obserwowali żadnego pozytywnego działania takiej kuracji. Podawanie leków w ciąży jako placebo trochę mija się z celem, przecież musimy ograniczać farmakoterapię do minimum.
No właśnie, może w końcu rozwiążemy ten odwieczny problem progesteronu... Problem przedwczesnych porodów jest wciąż aktualny i do tej pory nie wiadomo, jakie powinno byc postępowanie. Jak widać na lepiej sie wstrzymać z podawaniem progestrnu dopochwowo. niewydolność cieśniowo-szyjkową lepiej leczyć pesarami lub szwami, o ile nie dotyczą ciąż mnogich (wtedy sa bowiem nieskuteczne).
Farmakoterapię w ciąży powinno się ograniczać do minimum, a nie podawać leki ze względów czysto psychologicznych. Obserwacje dotyczące braku przeciwdziałania progesteronu przedwczesnym porodom są już bardzo długie, wystarczy zebrać opinię i wyniki badań wielu szpitali ginekologiczno-położniczych i gotowane badanie na bardzo dużej grupie.
Przyczyny poronień są bardzo złożone i wymagają diagnostyki, a nie podawania leków w ciemno. Jeśli mamy problem z progesteronem, to podawajmy progesteron, ale po co podawać go reszcie kobiet? Dobrze, że ktoś zajmuje się badaniem sensu stosowania leków, których używa się właściwie z przyzwyczajenia. Dzięki rozwojowi medycyny opartej na faktach w końcu można jednoznacznie określić, na ile coś ma sens, a na ile jest stosowane zwyczajowo.