Brak gorączki przez kilka lat zwiększa znacząco ryzyko zachorowania na nowotwór; badania pokazują, że prawdopodobieństwo raka może wzrosnąć nawet o 40 proc. - mówi PAP prof. Wiesław Kozak z UMK w Toruniu, zajmujący się jej badaniem od kilkudziesięciu lat.
"Najbardziej interesującą kwestią jest to, co gorączka czyni z organizmem, że chroni go przed pojawieniem się nowotworów. Jest to mechanizm molekularny, jeszcze niezupełnie odkryty, chociaż badania na ten temat są coraz bardziej intensywne. Prowadzone są one na całym świecie, ale my w nich również uczestniczymy" - podkreśla prof. Kozak.
Wyjaśnił, że na temat tej zależności, niezwykle ważnej dla milionów ludzi, żaden naukowiec nie może się jeszcze wypowiedzieć precyzyjnie.
"Nie znamy jeszcze odpowiedzi w tej kwestii. Pewne jest jednak to, że gorączka czyni coś w organizmie. Jej występowanie chroni człowieka przed zachorowaniem na nowotwór. Osoby rzadko gorączkujące lub te, które nabyły syndrom niegorączkowania w reakcji na infekcję – mają zwiększone ryzyko zapadania na nowotwory. Szacunki badaczy włoskich wskazują, że ryzyko wzrasta w takim przypadku nawet o 40 proc. Z naszych ustaleń wynika, że może to być ok. 23-25 proc." - wskazuje ekspert badań nad gorączką.
Specjalista dodał, że zespół, którym kieruje na UMK, prowadzi intensywne prace mające na celu zwiększenie wiedzy w tym zakresie.
"Powinniśmy się martwić wtedy, gdy przechodzimy jakąś infekcję, ale nie gorączkujemy. Świadczy to bowiem o tym, że nasz organizm pozbawiony jest jakiegoś elementu lub został przyzwyczajony, iż ten element nie musi u niego występować. Może to być np. spowodowane zbyt częstym stosowaniem leków przeciwgorączkowych" - mówi prof. Kozak.
Profesor apeluje, żeby zwracać uwagę na brak gorączki podczas różnego rodzaju infekcji. "Gdy zapadamy na choroby np. górnych dróg oddechowych – gardła, uszu, nosa, a mimo tego nie mieliśmy podwyższonej temperatury przez ostatnich kilka lat, to powinniśmy zacząć się niepokoić" - tłumaczy badacz z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem w dziedzinie gorączki.
Dodał również, że na świecie próbuje się coraz częściej wywoływać gorączkę sztucznie np. w ramach immunoterapii.
"To trend, który będzie postępował. Musimy bowiem zrozumieć naturę tego procesu. Jeżeli będziemy wiedzieli, dlaczego gorączkowanie zmniejsza ryzyko zachorowania na nowotwór, to być może uda się skuteczniej walczyć z tą – bez wątpienia cywilizacyjną – chorobą" - dodaje prof. Kozak.
Komentarze
[ z 8]
Ostatnio znalazłem artykuł w którym naukowcy dopatrywali się zależności pomiędzy nadużywaniem leków przeciwgorączkowych, a tendencją układu organizmu do wygaszania odpowiedzi zapalnej na toczące się w ciele zakażenia. Ciekawe czy w przyszłości nie stanie się to dodatkową przyczyną częstszego występowania chorób nowotworowych. W końcu wśród pacjentów można zaobserwować chętne przyjmowanie leków przeciwgorączkowych i przeciwbólowych, ale o podobnym działaniu wygaszania odpowiedzi zapalnej przez organizm nawet w przypadku łagodnych przeziębień, bólów głowy czy innych. Biorąc pod uwagę informacje zawarte w tekście powyżej może warto byłoby szerzyć w społeczeństwie wiedzę dotyczącą skutków takiego postępowania i nie przepisywać pacjentom paracetamolu czy kwasu acetylosalicylowego lub innych kiedy mamy do czynienia z łagodną odpowiedzią układu immunologicznego i nieznacznym podwyższeniem temperatury ciała. W końcu 37 stopni to jeszcze nie gorączka i organizm powinien poradzić sobie z takim stanem samodzielnie. A kto wie, czy nie udałoby się w ten sposób zatrzymać w pewnym zakresie, choćby nieznacznym tendencji do zmian neoplazmatycznych i powstawania nowotworów. Warto byłoby bliżej przyjrzeć się tej kwestii i zbadać problem, abyśmy jako lekarze nabrali pewności jaki model postępowania byłby najwłaściwszy dla ochrony zdrowia pacjentów.
Nie spotkałem się dotychczas z żadnymi wiadomościami świadczącymi o tym, że brak gorączki może wynikać z przyjmowania nadmiernych ilości substancji o działaniu zwalczającym stany zapalne. Chciałbym zapoznać się z podobnymi doniesieniami, bo wobec wiadomości zawartych w tekście powyżej wydaje się, że mogłoby być zasadne w takiej sytuacji zweryfikowanie postępowania lekarskiego i zaleceń w przypadku pacjentów proszących o rade w przypadku łagodnych stanów gorączkowych jak wspomniał pan powyżej, czy też na przykład łagodnych stanów bólowych. Z drugiej strony zastanawiam się na ile już poznaliśmy z zupełności układ immunologiczny i mechanizm działania jego struktur skoro w dalszym ciągu odkrywane są nowe fakty. Jak na przykład ten powyżej, że brak gorączki może mieć wpływ na ryzyko rozwoju nowotworu u pacjenta. Co ma gorączka do nowotorzenia? Dotychczas raczej uważano, że to stany zapalne zwiększają zagrożenie powstania zmiany neoplazmatycznej i z tego powodu powinno się zwalczać nawet najmniejsze patologie, zwłaszcza jeśli przeciąga się w czasie okres ich trwania. Czy aby na pewno jest to zawsze prawdą? A może po prostu żadna ze skrajności w tej kwestii nie jest stanem dobrym dla organizmu i prawidłowego funkcjonowania układu odpornościowego?
Wydaje się, że istotnym aspektem wpływu braku gorączki na rozwój nowotworu może mieć fakt, nie tyle braku podwyższonej temperatury jako takiej, ale braku reakcji tego rodzaju ze strony organizmu i systemu immunologicznego na infekcję czy inną toczącą się wewnątrz patologie. Z tego co ja rozumiem, w tekście wykazano, że sam brak infekcji nie koniecznie musi mieć związek ze zwiększeniem częstości zachorować na nowotwory, a jedynie brak prawidłowego funkcjonowania systemów obronnych, które przestają reagować podniesioną temperaturą ciała. I takie zrozumienie tematu wydaje się być całkiem logiczne.
Kolejny przykład na to, że leków i to żadnych nie można nadużywać. Nawet jeśli wydaje nam się, że nam one nie zaszkodzą i że niczym nie grozi ich przyjmowanie. To niestety, ale możemy być w błędzie i to poważnym. Bo nawet pozornie nieszkodliwe substancje farmaceutyczne, które pomagają nam czuć się lepiej i pozornie nie wyrządzają szkód, mogą na dłuższą metę okazać się szkodliwe i siać w organizmie spustoszenie. Jak chociażby w przytoczonym powyżej przypadku. Mogłoby się wydawać, że leki które przeciwdziałają wystąpieniu podwyższonej temperatury raczej chronią ośrodkowy układ nerwowy przed uszkodzeniami niż mu szkodzą. Ale czy w perspektywie czasu z całą pewnością jest to zjawiskiem korzystnym skoro jednocześnie zwiększa się ryzyko wystąpienia choroby nowotworowej i wszystkich związanych z tym konsekwencji? Już nie wspominając o fakcie, że nadużywanie leków przeciwgorączkowych wygasza naturalną i fizjologiczną reakcję organizmu na infekcję i podwyższanie temperatury ciała co może także powodować dłuższe przechodzenie chorób, nie wypracowywanie pamięci immunologicznej i inne, jeszcze nie poznane wady tego rodzaju zmian w organizmie.
Wszystko dobrze, tylko wobec tych danych powstaje pytanie jak powinniśmy się zachować i jakie leczenie w przypadku łagodnych chorób czy przeziębień sugerować naszym pacjentom. Bo skoro wychodzi na to, że stany podwyższonej temperatury ciała wcale nie są dla naszego organizmu niekorzystne, a wręcz mogą one nam pomagać w zachowaniu dobrego zdrowia na dłużej i zabezpieczeniu prawidłowego funkcjonowania układu immunologicznego, aby chronił on organizm przed zachorowaniem na nowotwory, to może jednak nie powinno się ordynować tych leków lekką ręką, a raczej starać się, aby robić to z rozwagą i oszczędnie. A najlepiej tylko w sytuacjach, kiedy to będzie już na prawdę potrzebne, a nie przy wyłącznie lekko podniesionej temperaturze, kiedy jeszcze nie może być mowy o gorączce, ani nawet stanie podgorączkowym, albo w lekkim bólu głowy, kiedy wystarczyłoby się nieraz położyć i odpocząć, aby ten ustąpił. Wobec tych wszystkich danych należałoby się zastanowić, czy rzeczywiście zawsze dajemy takie leki w uzasadnionych przypadkach, czy może czasem niepotrzebnie, a tylko po to, aby uspokoić pacjenta i nie wypuścić go z gabinetu z pustymi rękoma?
Pozostając w pokrewnym temacie, okazuje się że istnieje duża korelacja między lekami przeciwpsychotycznymi a nowotworami. Jak można przeczytać w badaniu p. Waldemara Kryszowskiego i wsp., Obecność zaburzeń depresyjnych u ludzi z rozpoznaną chorobą nowotworową jest dość powszechna. Wynika to, jak wspomniano wcześniej, z wysokiej częstości występowania każdej z wymienionych chorób, jak również z faktu, iż choroba nowotworowa może sprzyjać ujawnieniu się zaburzeń depresyjnych. Dokładne określenie wielkości tego problemu jest trudne – szacuje się, że dotyczy on 20–80% pacjentów. Wpływają na to takie czynniki, jak: rodzaj analizowanej populacji, zaawansowanie choroby nowotworowej oraz kryteria zespołu depresyjnego. Uważa się, że 10–25% pacjentów onkologicznych ma wskazania do zażywania leków przeciwdepresyjnych. W badaniach przeprowadzonych u chorych na raka piersi wykazano, że jedna czwarta chorujących na ten nowotwór doświadczyła istotnego klinicznie obniżenia nastroju w ciągu roku od rozpoznania choroby. Ocenia się również, że połowa z pacjentów z rozpoznaną chorobą nowotworową ma wskazania do przyjmowania leków przeciwdepresyjnych z grupy SSRI. Jedną z korzyści, jakie niesie ze sobą stosowanie leków z grupy SSRI, jest ich działanie łagodzące objawy menopauzy, których występowanie zbiega się często z rozpoznaniem nowotworu piersi. U kobiet, otrzymujących leczenie antyestrogenowe (tamoxifen) mogą pojawić się uderzenia gorąca. W związku z tym stosowane są leki z grupy SSRI, które zmniejszają te objawy i ułatwiają kontynuację hormonoterapii. Stwierdzono ponadto, że ludzie chorujący na depresję w podeszłym wieku (powyżej 70. roku życia) są w 88% bardziej narażeni na choroby nowotworowe w porównaniu ze zdrową psychicznie populacją. Autorzy innych badań wykazali z kolei zwiększone ryzyko rozwoju choroby nowotworowej u chorych na depresję trwającą ponad 6 lat. Wyniki przedstawionych prac podkreślają rolę i potrzebę stosowania leków przeciwdepresyjnych u chorych na nowotwory. ków przeciwdepresyjnych a przebiegiem poszczególnych rodzajów chorób nowotworowych. Jedne wykazują ich korzystny efekt terapeutyczny u pacjentów z nowotworami, inne – wskazują na potencjalne ryzyko ich stosowania. Niekorzystne interakcje między niektórymi lekami przeciwdepresyjnymi a wybranymi lekami przeciwnowotworowymi Badanie szlaków metabolizmu leków przeciwdepresyjnych wskazuje na potencjalne ryzyko ich negatywnego działania u chorych na raka piersi przyjmujących tamoksyfen. Leki z grupy SSRI metabolizowane są głównie przez podgrupę CYP2D6 enzymu P450 . Jest to grupa enzymów biorących również udział w przekształcaniu tamoksyfenu w jego aktywny biologicznie metabolit – endoksyfen . Istnieje zatem możliwość osłabienia działania tamoksyfenu u chorych przyjmujących SSRI. Zachodzi to na podobnej zasadzie, jak w przypadku chorych z mutacją genetyczną wyłączającą działanie enzymu CYP2D6. U tych osób zaobserwowano również zmniejszenie się stężenia endoksyfenu we krwi. Wyniki badań klinicznych nie są jednak jednoznaczne i zależą prawdopodobnie od rodzaju stosowanego leku przeciwdepresyjnego. W ostatnio opublikowanym badaniu stwierdzono zwiększoną śmiertelność wśród chorych na raka piersi przyjmujących równocześnie tamoksyfen i lek z grupy SSRI – paroksetynę. Autorzy tego badania sugerują, że pogorszenie się wyników leczenia w tej grupie chorych może być związane z mechanizmem całkowitego blokowania enzymu CYP2D6 przez metabolity paroksetyny. Jednocześnie nie zaobserwowano w tym badaniu wzrostu śmiertelności u chorych przyjmujących inny lek przeciwdepresyjny – fluoksetynę. Jest to o tyle zaskakujące, iż lek ten jest silnym blokerem enzymu CYP2D6. Aby do minimum zmniejszyć działanie antagonistyczne tamoksyfenu i leków przeciwdepresyjnych w stosunku do opisywanego enzymu, należy rozważyć zastosowanie innych leków przeciwdepresyjnych w tej grupie chorych. Dlatego też w leczeniu depresji u chorych na raka piersi otrzymujących tamoksyfen zaleca się podawanie citalopramu lub escitalopramu . Wykazano, że leki te w najmniejszym stopniu hamują CYP2D6. W badaniach klinicznych nie wykazano, aby któryś z tych leków miał negatywny wpływ na wyniki leczenia chorych na raka piersi . Analiza historii prac nad wspomnianym problemem dowodzi jego dużej trudności, a jednocześnie świadczy o zmianie poglądów w tej kwestii. W jednym z pierwszych badań wykazano zwiększone ryzyko nowotworu sutka podczas stosowania trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych (TCA, TLPD) oraz inhibitorów monoaminooksydazy (IMAO). Stwierdzono również hamujący wpływ selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI) na proliferację nowotworu, przy jednoczesnym zmniejszeniu tego ryzyka podczas przyjmowania TLPD i pozostałych leków prze¬ ciwdepresyjnych. Kolejne lata przyniosły zmianę poglądów. Najnowsze badania wykazują negatywne działanie TLPD, a z grupy SSRI takie właściwości ma tylko paroksetyna. Warto zaznaczyć, że różnice nie osiągają istotności statystycznej, stąd daje się zaobserwować ogólny trend w najnowszym piśmiennictwie mówiący o braku wpływu leków przeciwdepresyjnych na rozwój procesu nowotworowego. Chemioprofilaktyka jest rzadko stosowaną metodą postępowania. Przeprowadza się ją u osób z dużym obciążeniem genetycznym. Należy do nich przykładowo wąska grupa chorych z mutacją BRCA1 otrzymujących tamoksyfen. Natomiast chemioterapia po zdiagnozowaniu nowotworu, traktowana jako uzupełnienie zabiegu chirurgicznego lub jako monoterpia, jest powszechną metodą postępowania. Stosowana jest także u ludzi z polipowatością rodzinną, u których prawdopodobieństwo rozwinięcia się raka jelita grubego jest stuprocentowe. Na podstawie badań ustalono, że zażywanie aspiryny może zmniejszyć ryzyko jego wystąpienia o 50% . Ograniczona liczba badań dotyczy wpływu leków przeciwdepresyjnych na osoby objęte chemioprofilaktyką nowotworową. Z przeprowadzonych ostatnio analiz wynika korzystny efekt wspomnianej farmakoterapii. Zaznaczyć trzeba, iż poprzedzone one były badaniami na zwierzętach, u których po raz pierwszy potwierdzono ich właściwość polegającą na hamowaniu rozwoju chemicznie wywołanego nowotworu jelita grubego. Podjęcie badań w tym kierunku opierało się początkowo na twierdzeniu, iż serotonina jest potencjalną substancją rakotwórczą. W badaniach laboratoryjnych przeprowadzonych na liniach komórkowych wykazano nawet, że ma ona działanie nasilające proliferację komórek rakowych. Na podstawie ostatnio otrzymanych danych wysunięto hipotezę, że leki obniżające stężenie serotoniny w osoczu mogłyby zmniejszać ryzyko zachorowania na niektóre nowotwory złośliwe . Przeciwne obserwacje uzyskano w przypadku TLPD. Badania na zwierzętach dowiodły, że leki z grupy TLPD nasilają proliferację komórek nabłonka gruczołowego, powodując wzrost częstości rozwoju gruczolakoraka jelita grubego. Schaik i Graf podzielili grupę TLPD na substancje o działaniu genotoksycznym i leki nie wykazujące takiego działania. Jak wynika z opisu, obecny stan wiedzy uzależnia wpływ leków przeciwdepresyjnych na raka jelita grubego od ich rodzaju, tzn. grupy, do której należą. Wyniki badań traktować należy jednak z pewną rezerwą. Poza możliwymi błędami w ich przeprowadzeniu, wziąć pod uwagę należy także np. ograniczoną dostępność osób przyjmujących leki psychiatryczne do badań przesiewowych, co bezpośrednio przekłada się na rozpoznawalność nowotworu. Poza tym w większości badań nie bierze się pod uwagę czynników, które jednocześnie sprzyjają rozwojowi nowotworu i depresji. Dla przykładu można podać niezdrowy tryb życia, palenie papierosów czy otyłość. Korzystny wpływ leków przeciwdepresyjnych na przebieg choroby nowotworowej może być pośredni – poprawa stanu psychicznego korzystnie odbija się na współpracy z pacjentem, przede wszystkim w zakresie stosowanych leków. Zasadnicza, a jednocześnie nie wyjaśniona do tej pory, pozostaje kwestia mechanizmu, który opisywałby wpływ depresji na chorobę nowotworową. Większość naukowców nie znajduje takiego związku, choć występują badania o przeciwnych rezultatach. Jest oczywiste, że już sama wiadomość o rozpoznaniu choroby może być czynnikiem spustowym pojawienia się zaburzeń depresyjnych. Natomiast nie są do tej pory wyjaśnione mechanizmy, które odpowiedzialne byłyby za zwiększenie prawdopodobieństwa wystąpienia depresji lub innych zaburzeń nastroju w przebiegu choroby nowotworowej. Kolejna koncepcja wiążąca choroby nowotworowe z farmakoterapią przeciwdepresyjną opiera się na udziale prostaglandyn. Początkowo traktowano je głównie jako „przełączniki” w komórce. Obecnie uważa się, że biorą udział w każdym procesie komórkowym i mogą wpływać na każdą ich strukturę. Działają poza tym na sygnalizację międzykomórkową, a także ekspresję genów. Wiadomo jednocześnie, że istnieje wiele mechanizmów, które mogą doprowadzić do powstania nowotworu, np.: aktywacja onkogenu, zakażenie wirusowe, zahamowanie apoptozy itd. Zgodnie z dzisiejszym stanem wiedzy, we wszystkich tych mechanizmach mogą brać udział prostaglandyny. Przejawiać mogą zarówno działanie pro-jak i przeciwnowotworowe. Wykazują więc właściwości regulacyjne, a poszczególne ich rodzaje wywołują niekiedy przeciwne efekty w organizmie. Przykładem może być przeciwkrzepliwe działanie PG D2 i prozakrzepowe właściwości tromboksanu. Wykazano jednocześnie, że leki przeciwdepresyjne mają działanie antyprostaglandynowe. Potwierdzono, iż fenelzynę cechują większe właściwości hamujące prostaglandynę E2 niż indometacynę. Spośród trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych (TLPD) imipramina i klomipramina są jednocześnie słabymi agonistami i mocnymi antagonistami PG E2. Ostatnia właściwość jest charakterystyczna także dla fluoksetyny. Inne cechy leków przeciwdepresyjnych to ich działanie immunostymulujące, przeciwwirusowe i przeciwbakteryjne. Zgodnie z opisywaną koncepcją, główną właściwością leków przeciwdepresyjnych jest ich regulacyjny wpływ na prostaglandyny. Przejawia się to w zmniejszeniu prostaglandyny E2, której nadmiar obniża odporność komórkową i humoralną, a tym samym ułatwia rozwój drobnoustrojów. Innym przykładem jest zwiększenie aktywności dehydroxynazy prostaglandynowej, która odpowiada za metabolizm prostaglandyn, a której niedobór wykazano w nowotworze jelita grubego. Należy także podkreślić niektóre właściwości leków przeciwdepresyjnych, które nie powodują zmniejszenia częstości występowania nowotworów, ale ułatwiają walkę z nimi. Należy do nich przykładowo właściwość wenlafaksyny polegająca na zmniejszeniu uderzeń gorąca . Objaw ten może być zarówno efektem ubocznym chemioterapii, jak i przejawem menopauzy (patrz wcześniej). Stosunkowo częstym następstwem chemioterapii są wymioty, których natężenie i częstość zmniejsza nefazodon. Rzadko stosowane inhibitory monoaminooksydazy charakteryzują się właściwościami chroniącymi nienowotworowe komórki poddane chemioterapii i promieniowaniu jonizującemu. Poza tym, poprzez swoje główne działanie poprawiające nastrój, sen i apetyt, leki przeciwdepresyjne ułatwiają funkcjonowanie osób z chorobą nowotworową. Dokładne określenie wpływu leków przeciwdepresyjnych na przebieg choroby nowotworowej, choć trudne i do dzisiaj nie rozstrzygnięte, jest bardzo ważne dla zdrowia publicznego. Wykazanie negatywnych następstw stosowania farmakoterapii pozwoli uchronić pacjentów od wielu, często zagrażających życiu, powikłań. Jeśli natomiast stosowanie LP wpływa korzystnie na pacjentów z nowotworem, pozwoli to nie tylko zmniejszyć częstość występowania nowotworów, ale także ułatwi codzienne ich funkcjonowanie. Jak wspomniano wcześniej, istnieje wiele problemów związanych z przeprowadzeniem dokładnych badań w tym kierunku. Poza wymienionymi wcześniej, należy zwrócić uwagę na fakt, iż stosowanie LP jest długotrwałe, a ocena ich wpływu zazwyczaj krótsza. Zaznaczyć należy na koniec, że pomimo oporu lekarzy niektórych specjalności przed włączeniem leku przeciwdepresyjnego, zachodzą przesłanki ich korzystnego działania. Poza tym, nie leczona depresja znacznie utrudnia diagnostykę nowotworu, zwiększa częstość konsultacji klinicznych, podnosi sumaryczne koszty leczenia, przedłuża hospitalizację, a przede wszystkim zwiększa ryzyko podjęcia próby samobójcze. Argumentem przemawiającym za zastosowaniem LP jest także fakt, iż poprawa u pacjentów występuje w 80–90%. Analizując dostępne piśmiennictwo, stwierdzić należy, że odpowiedź na pytanie o wpływ farmakoterapii przeciwdepresyjnej na wywołanie i przebieg choroby nowotworowej nie jest jednoznaczna. Opierając się na koncepcji związanej z cytochromem CYP2D6, większość autorów nie zauważa negatywnego wpływu citalopramu i esci¬ talopramu na osoby z rakiem piersi przyjmujące tamoksyfen. Przeciwne obserwacje dotyczą paroksetyny. Co do innych substancji z tej grupy, przeprowadzone badania dostarczają sprzecznych wniosków. Badania związane z koncepcją odnoszącą się do cytochromu CYP2D6 w zdecydowanej większości przypadków przedstawiają negatywny wpływ TLPD na przebieg choroby nowotworowe. Stwierdzić zatem należy, iż unikać trzeba ich stosowania w tej chorobie. Nie potwierdzają tego obserwacje oparte na udziale PG w organizmie człowieka i ich wpływie na nowotwór. Wyniki badań odnoszące się do LP z innych grup są niejednoznaczne, stąd wnioskowanie o ich wpływie na proces nowotworowy jest niepewne. W związku z istnieniem wielu niejasności i sprzeczności, problem wpływu farmakoterapii przeciwdepresyjnej na przebieg chorób nowotworowych wymaga przeprowadzenia dalszych badań.
Pandemia w pewnym stopniu zmieniła dostęp do leczenia onkologicznego, warto jednak zaznaczyć, że pacjenci nie pozostali bez opieki. W wielu ośrodkach przeprowadzane są planowe zabiegi. W wielu przypadkach zmieniane są formy leczenia, na przykład zamiast wlewów w miarę możliwości stosuje się leki doustne. Zdarza się, że podawane dawki są wyższe, dzięki czemu terapia jest krótsza, a pacjenci rzadziej muszą stawiać się u specjalistów, co z punktu widzenia epidemiologicznego oczywiście jest bardzo ważne. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo to pacjenci przed przyjęciem na oddział mają mierzoną temperaturę, zbiera się od nich wywiad epidemiologiczny i oczywiście wykonuje się test w kierunku zakażenia COVID. Dzięki temu możliwe jest wykrycie pacjentów, którzy są zakażeni koronawirusem, ale w wielu przypadkach nie mają objawów. Nie można jednak zapominać, że to pacjent nie jest dodatni w dniu przyjęcia, nie świadczy o tym, że nie jest chory i nie zaraża. Mimo to ryzyko jest minimalizowane w dużo większym stopniu. Istnieją jednak sytuacje, że pacjent ma dodatni wynik test na obecność koronawirusa, ale przeprowadzenie operacji jest konieczne. W takiej sytuacji chory nie pozostaje bez opieki. Zabieg wykonywany jest w odpowiednio przygotowanym bloku operacyjnym, a cały zespół jest wyposażony w odpowiednie środki ochrony. Również w przypadku onkologii coraz częściej wykorzystuje się telemedycynę. Onkolodzy mogą przeprowadzać z pacjentami telekonsultacje. Ponadto mogą wydać zlecenie chociażby na badanie krwi, a wyniki dotrą do lekarza drogą elektroniczną. Dzięki temu o czym wspomniałam wcześniej, czyli zamiany chemioterapii na leki doustne, pacjent może odbyć terapię w domu. Zdarza się jednak tak, że pacjenci cały czas będą wymagać chemioterapii, na przykład w terapiach przewodu pokarmowego. W takim wypadku dostają oni do domu infuzory napełnione właściwym lekiem. Podłącza się go do portu naczyniowego, który jest wstrzykiwany pod skórę. Doskonale wiemy, że w przypadku takiej formy terapii bardzo często dochodzi do wystąpienia działań niepożądanych. Z tego powodu pacjenci są zaopatrywani dodatkowo w leki przeciwwymiotne i przeciwbólowe.Ostatnio coraz popularniejsza staje się tak zwana chemioterapia przedoperacyjna, która redukuje ryzyko powikłań pooperacyjnych i obniża ryzyko przerzutu do węzłów chłonnych. Odpowiednie przygotowanie pacjenta, które związane jest z doborem właściwej diety, konsultacji z innymi specjalistami, poprawa kontroli innych chorób przewlekłych trwa około dwóch miesięcy. W ostatnich latach jeśli chodzi o leczenie raka jelita grubego jakość leczenia w naszym kraju uległa znacznej poprawie. Istnieje leczenie celowane w pierwszej i drugiej linii leczenia celowanego dla chorych opornych na chemioterapię.Warto jest wspomnieć o tak zwanych nowotworach neuroendokrynnych. W wielu przypadkach są one rozpoznawane przypadkowo, ale występują stosunkowo często. Komórki tego nowotworu mogą być rozproszone w całym organizmie np. w przewodzie pokarmowym, mózgu, kościach czy płucach. Osoby, których dotyka najczęściej mają 50-60 lat, ale mogą oczywiście występować u młodszych ludzi. Ich cechą charakterystyczną jest to, że rosną raczej w wolnym tempie, często przez wiele lat nie dając żadnych objawów, które są typowe. Dopiero w przypadku powstania przerzutów mogą pojawiać się symptomy, które skłaniają nas do wizyty u lekarza. Gdy dostają się one do wątroby mogą pojawić się biegunki i uderzenia gorąca, co ma związek z wydzielaną serotoniną. Jeżeli lekarze widzą w różnego rodzaju obrazach, że przykładowo w wątrobie czy kościach występują przerzuty, a pacjent nie ma żadnych typowych objawów to można wysnuć podejrzenia, że jest to nowotwór neuroendokrynny. Niezbędna jest więc jak najszybsza diagnostyka, ponieważ postępowanie w przypadku takiego nowotworu jest zupełnie inne niż w tych klasycznych nowotworach. Konieczne jest wykonanie badań obrazowych takich jak rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa czy badania endoskopowe w celu wykrycia pierwotnej zmiany. Wtedy wykonuje się biopsję w celu potwierdzenia czy lekarze mają do czynienia z guzem neuroendokrynnym. W przypadku ich podejrzenia musi być przeprowadzona także scyntygrafia albo PET z wykorzystaniem izotopów galu, który pozwala na wykrycie receptorów somatostatyny. Jest on dużo dokładniejszy i pozwala wykryć zmiany powstające na początku rozsiewu choroby. W przypadku tych nowotworów w pierwszej kolejności wykonuje się leczenie chirurgiczne, a potem rozpoczyna się hormonoterapię z wykorzystaniem analogów somatostatyny. W zaawansowanych postaciach choroby, leczenie hormonalne może trwać do końca życia. Jest to bezpieczna terapia i rzadko dochodzi do występowania istotnych skutków ubocznych. Oczywiście nie stanowi to stuprocentowego zabezpieczenia i czasem może dojść do wznowy guza. Dobrą informacją jest to, że w wielu przypadkach takie leczenie okazuje się skuteczne i choroba przez wiele lat może nie ulegać progresji. Warto wspomnieć o raku trzustki. Walka z nim wciąż jest bardzo trudna. Do 2030 roku istnieje ryzyko, że znajdzie się on na drugim miejscu pod względem wszystkich zgonów z powodów onkologicznych. W przypadku tego nowotworu najważniejsze jest aby możliwie jak najszybciej wykonać zabieg. Cechą na którą warto jest zwrócić uwagę jest fakt, że tylko 15 procent tego guza stanowią komórki nowotworowe. Pozostała część to fibroblasty, które tworzą podścielisko. Guz ma bardzo zbitą strukturę, co powoduje, że leki mają utrudniony dostęp do komórek nowotworowych. W ostatnim czasie mówi się o liposomalnym irynotekanie, który jest zapakowany w liposom. W ich przypadku możliwe jest przedostanie się w pobliże komórek nowotworowych i skuteczniejsze działanie. Lek ten jest już zarejestrowany w Unii Europejskiej, a w naszym kraju stosuje się go w kilku ośrodkach, jednak jak na razie nie jest jeszcze refundowany. Aktualnie stosowanym lekiem w przypadku raka trzustki jest sorefenib. Naukowcy jakiś czas temu zastosowali połączenie dwóch leków- atezolizumabu i bewacyzumabu. Pierwszy z nich oddziaływuje na komórki układu odpornościowego, sprawiając że skuteczniej niszczą one komórki nowotworowe, a z kolei drugi hamuje angiogenezę, dzięki temu ogranicza się odżywianie złośliwego guza. Dobrą informacją jest to, że w znacznym stopniu wydłużeniu uległo życie chorego, a jakość ich życia jest na lepszym poziomie. Istnieje szansa, że ta terapia szybko zostanie dopuszczona i wykorzystywana w warunkach klinicznych. Rak jelita grubego jest bardzo często diagnozowany w naszym społeczeństwie. W dużej mierze zależy to od stylu życia, jaki prowadzą Polacy. W ostatnich latach sytuacja uległa zmianie, jednak wciąż naukowcy poświęcają w ostatnich latach bakteriom jelitowym. Istnieją szanse, że można je wykorzystać także w przypadku onkologii. Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych zwrócili uwagę, że istnieją tak zwane onkomikrobiomy, które występują w otoczeniu ogniska raka żołądka, jelita czy trzustki. Przypuszcza się, że mogą one brać udział w powstawaniu guza, jego rozroście, a także w odpowiedzi na stosowane leki. Z tego właśnie względu testowane są terapie, oparte na stosowaniu leku przeciwnowotworowego w połączeniu z antybiotykiem. Jego zadaniem będzie zniszczenie warstwy bakterii, dzięki czemu substancja terapeutyczna będzie miała lepszą dostępność. Obecnie stosowane terapie również podlegają modyfikacjom. W leczeniu radykalnym, coraz częściej w sposób indywidualny podchodzi się do pacjenta. Redukcji w wielu przypadkach uległ czas chemioterapii, z sześciu do trzech miesięcy. Czas ten zależy od indywidualnego ryzyka pacjenta. Przewiduje się, że za 2-3 lata będzie się wykonywać płynną biopsję w celu pobrania wolnego DNA guza. Na podstawie wyników będzie można zdiagnozować pacjentów z wyższym ryzykiem nawrotu choroby. Po wycięciu zmiany, pobiera się z nich próbkę i szuka charakterystycznych mutacji takich jak KRAS czy NRAS. Ocenia się siedem genów. Kolejno pobiera się krew od pacjenta i szuka wolnego DNA guza. Obserwując taką nieprawidłowość możemy stwierdzić, że w organizmie cały czas występują komórki raka i choroba może nawrócić.
Bardzo dobrą informacją jest to, że pomimo pandemii leczenie onkologiczne dzieci przebiegało bez większych komplikacji. Niestety na tę chwilę nie ma jeszcze danych dotyczących wszystkich 18 ośrodków w naszym kraju. Problemem może być obecnie dostęp do badań ultrasonograficznych, a także tomografii. Rozpoznanie nowotworu w pierwszym lub drugim stadium często może wiązać się tylko w przeprowadzaniu operacji (oczywiście w zależności od nowotworu). W takim wypadku bardzo często da się uniknąć chemio- i radioterapii. W Polsce prowadzone są bardzo interesujące projekty, jak chociażby w Łodzi, którego założeniem jest leczenie wszystkich dzieci, u których rozpoznaje się ostrą białaczkę limfoblastyczną. Głównym założeniem takiego działania jest umożliwienie dostępu wszystkim dzieciom do najnowocześniejszych terapii około 550-600 dzieciom. Jeżeli chodzi o diagnostykę to ma być przeprowadzana analiza molekularna i genetyczna komórek białaczkowych. Ponadto modyfikacja terapii będzie się opierała na badaniu odpowiedzi na konkretne leczenie. Jedna z fundacji w Poznaniu również robi bardzo wiele dobrego jeżeli chodzi o onkologię dziecięcą. Program opiera się na ograniczeniu zdrowotnych i społecznych skutków późnego diagnozowania chorób nowotworowych u dzieci i młodzieży. Jednym z założeń jest także działanie w zakresie profilaktyki, a także wczesnych objawów nowotworów. Ponadto informacje na temat onkologii są przekazywane pracownikom ochrony zdrowia, pogłębiając ich wiedzę w tym temacie. Wiele wykładów odbywa się w formie on-line co jest bardzo dobrym pomysłem w dzisiejszych czasach i znajduje coraz większe zastosowanie w dzisiejszej medycynie. Dzięki temu jednocześnie większa liczba osób będzie miała do nich dostęp. Wiele dobrego mówi się w ostatnim czasie o terapii zwanej CAR-T. Polega ona na tym, że limfocyty pobrane od konkretnego pacjenta są poddawane modyfikacjom w warunkach laboratoryjnych. Następnie wycisza się układ odpornościowy pacjenta poprzez chemioterapię. W dalszej kolejności tak zmienione limfocyty wprowadza się do organizmu chorego. Cała procedura jest bardzo skomplikowana i wymaga sporych nakładów finansowych jednak charakteryzuje się bardzo wysoką skutecznością, co w przypadku każdej choroby jest przecież najważniejsze. Stopniowo taka terapia jest wprowadzana w naszym kraju oraz przeprowadzane są liczne badania dotyczące jej skuteczności. Terapia ta może wykazywać bardzo duże zastosowanie w przypadku chłoniaków, a także ostrej białaczce limfoblastycznej. Prawdopodobnie będzie ona także zarejestrowana w przypadku szpiczaka plazmocytowego, na którego obecnie nie ma skutecznego leczenia. Wspominając o wysokich kosztach tego typu leczenia, to należy wspomnieć, że na razie nie jest ona refundowana i często możliwość jej przeprowadzanie wiąże się z przeprowadzeniem pieniężnych zbiórek, które cieszą się w naszym kraju coraz większą popularnością.Należy wspomnieć o tym, że w dzisiejszych czasach dostęp do coraz bardziej zaawansowanych metod terapeutycznych jest coraz łatwiejszy. Konieczne jest więc stworzenie właściwych form finansowania, które pozwolą na przeprowadzenie jak największej liczby tego typu terapii. Nie można zapominać o tym, że bardzo ważne jest aby opiekunowie zatroszczyli się także o swoje zdrowie. Pomaganie choremu w wielu przypadkach jest związane z obciążeniem nie tylko psychicznym, ale również fizycznym w codziennych czynnościach, które do tej pory było w stanie wykonywać samodzielnie. W warunkach szpitalnych chory może liczyć na pomoc personelu medycznego, ale w domu musi być zdany na własne umiejętności oraz doświadczenie. Zdarza się, że opiekun bardzo często musi zrezygnować z życia zawodowego. Wiąże się to z pogorszeniem sytuacji materialnej rodziny, ale także zdrowiem psychicznym osoby, która opiekuje się chorym, ponieważ w wielu przypadkach jest on pozbawiony kontaktu z rówieśnikami. Dobrze aby taka osoba mogła liczyć na wsparcie bliskich osób, którzy chętnie udzielą wszelkiej pomocy, która choć trochę odciąży opiekuna, aby miał on czas na własne zainteresowania albo regenerację.W naszym kraju przeprowadza się szereg kampanii związanych z onkologią, co według mnie jest bardzo dobrym działaniem. Ich celem jest sprawienie aby każde dziecko, które zachoruje miało realną szansę na wyzdrowienie. Licznym kampaniom towarzyszą działania na portalach społecznościowych, które obecnie mają bardzo duże zasięgi i docierają do znacznej części społeczeństwa. Dzięki temu ma zostać poprawiona świadomość na temat chorób nowotworowych. W naszym kraju wszystkie ośrodki onkologiczne leczące dzieci współpracują ze sobą co moim zdaniem jest bardzo o dobrym pomysłem, ponieważ szanse na wyleczenie z tego powodu znacznie wzrastają. Ponadto poziom jakości świadczeń udzielanych najmłodszym obywatelom w naszym kraju jest bardzo zbliżony do poziomu europejskiego. Nowotwory występujące u dzieci są coraz powszechniejszym problemem. W naszym kraju codziennie troje dzieci dowiaduje się, że ma nowotwór. Dobrą informacją jest to, że ich wyleczalność wynosi około 80 procent. Związane jest to z tym, że nowotwory u dzieci bardzo dobrze reagują na chemioterapię. Niestety wciąż sporym problemem jest to, że dzieci trafiają do klinik w zaawansowanych postaciach choroby. Często wiąże się to z tym, że nieprawidłowo została postawiona pierwsza diagnoza i nie zostało w odpowiednim czasie podjęte leczenie. Warto jest więc uświadomić rodziców na jakie obawy należy zwracać uwagę wśród dzieci, które mogą sugerować rozwój choroby nowotworowej. Jednym z nich może być zmiana zachowania. Oczywiście nie zawsze musi to świadczyć o rozwoju nowotworu jednak nie należy tego wykluczyć. Należ być wyczulonym przy powiększonych węzłach chłonnych, zaburzeniach morfologii krwi, bólach kości, zwiększenia obwodu brzucha, krwiaka wokół oczu, asymetrii twarzy, a także bólów głowy, którym towarzyszą poranne wymioty. Jeżeli chodzi o dzieci to przebieg choroby nowotworowej jest bardzo gwałtowny. Z tego też względu rodzice bardzo szybko szukają pomocy u specjalistów. Im dziecko jest młodsze tym zlokalizowanie bólu jest trudniejsze. Na przykład bóle nóg mogą pojawić się w przypadku guzów kości, a także ostrych i przewlekłych białaczek. Ból głowy może być związany z około jedną trzecią chorych z guzem mózgu. Gdy dochodzi do rozwoju dolegliwości ze strony układu pokarmowego to często jest to związane z naciekiem w węzłach chłonnych i jelitach. Wśród najczęstszych nowotworów wymienia się nowotwory hematologiczne takie jak chłoniaki i białaczki. To właśnie te drugie charakteryzują się bardzo wysoką wyleczalnością. Przykładowo ostra białaczka limfoblastyczna jest wyleczalna w przypadku 8 na 10 pacjentów. Po nich znajdują się nowotwory mózgu. W tym wypadku udaje się wyleczyć 70 procent chorych. Guzy kości dotyczą 7-8 procent wszystkich nowotworów, a pacjenci których udaje się wyleczyć wynoszą 70 procent. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest aby chory mógł skorzystać z pomocy psychoonkologa, który doskonale wie jak doradzić mu w trudnych momentach i pokierować działaniami tak aby być w jak najlepszej kondycji psychicznej, ale i fizycznej. Warto jest wspomnieć o tym w jaki sposób chorobę, a także cały proces terapeutyczny przechodzą dzieci. W wielu przypadkach zależy to od nastawienia samych rodziców. Dzieci w przeciwieństwie do rodziców dosyć rzadko przejmują się swoim zdrowiem. Chcą jak najszybciej przejść wszelkie badania, czy przeprowadzić chemioterapię i wrócić do ulubionych czynności, które sprawiają im przyjemność. Wydaje mi się, że to dobre podejście ponieważ z pewnością dobre nastawienie jest bardzo ważne w całym procesie terapeutycznym. Z pewnością wiek chorego w przeżywaniu chorego odgrywa bardzo dużą rolę. Inne nastawienie ma osoba, która ma 5 lat, a inaczej ta która ma 15. Ciekawe działania jest podejmowane chociażby w Lublinie, gdzie rodzicom, którzy wraz z dziećmi przebywają na oddziale onkologicznym i nie mogą go opuszczać z uwagi na warunki pandemiczne są oferowane darmowe obiady. Od jakiegoś czasu wspomina się o tym aby rodzicom zapewnić możliwie najlepsze warunki pobytu w szpitalu ponieważ dzięki bliskości mamy czy taty dzieci czują się dużo lepiej i mają lepsze nastawienie do leczenia.