W nowym badaniu stwierdzono, że karwedilol, lek typowo stosowany w leczeniu nadciśnienia tętniczego, może chronić przed uszkodzeniem komórek wywołanym przez słońce, prowadzącym do raka skóry. Naukowcy nieoczekiwanie odkryli nowe właściwości beta blokera po popełnieniu błędu w laboratorium.
Sherry Liang, absolwentka Nauki o Zdrowiu Uniwersytetu Zachodniego na Wydziale Farmacji (ang. the Western University of Health Sciences College of Pharmacy) w Pomonie w Stanach Zjednoczonych, przedstawiła nowe odkrycie podczas dorocznego spotkania American Society for Pharmacology and Experimental Therapeutics podczas spotkania Experimental Biology 2017.
Dr Ying Huang, kierownik zespołu badawczego oraz dr Bradley T. Andrese przyznają,iż to, co zaczęło się jako błąd eksperymentalny, doprowadziło do bardzo interesującego odkrycia naukowego. Może to prowadzić do opracowania nowych czynników zapobiegających rakowi.
Możliwość zwalczania raka przez karwedilol zostały odkryte, kiedy student badał w laboratorium dr Huang'a czy karwedilol i podobne beta-adrenolityki mogą zwiększać ryzyko zachorowania na raka. Przypadkowo zbadał jednak działanie przeciwrakowe karwedilolu, a nie jego zdolność do promowania raka, stwierdzając, że karwedilol zaskakująco wykazał pewne ochronne działanie na raka skóry.
Następnie naukowcy przeprowadzili eksperymenty na hodowlach komórkowych i myszach, aby sprawdzić, czy karwedilol może zapobiegać rakowi skóry spowodowanemu przez promieniowanie ultrafioletowe B. UVB to część światła słonecznego, która to właśnie jest odpowiedzialna za opalanie skóry, a także za bolesność po opalaniu czy poparzenia. Promieniowanie to ma też tendencję do uszkodzenia górnych warstw naskórka i odgrywa kluczową rolę w rozwoju raka skóry.
Naukowcy odkryli, że karwedilol podawany po ekspozycji na promieniowanie UVB wykazuje działanie ochronne w hodowlach komórkowych myszy oraz u myszy bez sierści narażonych na działanie UVB. Eksperymenty wykazał, że karwedilol ochronia komórkę przed uszkodzeniem DNA i zmianami nowotworowymi spowodowanymi promieniowaniem UVB. Myszy narażone na promieniowanie UVB i którym podawano karwedilol wykazały zmniejszenie zarówno nasilenia, jak i liczby nowotworów w porównaniu z gryzoniami, u których nie podawano karwedilolu. Badania na myszach wykazały również, że karwedilol opóźnia tworzenie się guza skuteczniej niż filtr przeciwsłoneczny.
Naukowcy odkryli również, że nie wszystkie beta blokery wykazują właściwości zapobiegające rakowi, co wskazuje, że prawdopodobnie działają one poprzez jeszcze nie zidentyfikowane cząsteczki. Andersen przyznaje, iż wstępne dane wskazują na to, że cele komórkowe karwedilolu nie są związane z receptorami beta-adrenergicznymi, które uważa się za miejsce działania wszystkich beta-adrenolityków. Naukowiec przypuszcza, iż prawdopodobnie będą atakować nieoczekiwane mechanizmy związane z rozwojem raka.
Celem naukowców jest wprowadzenie karwedilolu lub podobnie działających beta blokerów do kosmetyków stosowanych na skórę. Mogłyby być wykorzystane do zapobiegania nowotworom skóry powstałym w wyniku ekspozycji na promieniowanie UV. Według zespołu badaczy, korzystny efekt działania na skórę pozostawałby bez wpływu na ciśnienie krwi i tętno, których korekcja jest pierwotnym wskazaniem beta-adrenolityków. Poznanie mechanizmów działania karwedilolu mogłoby również pozwolić naukowcom na zaprojektowanie zupełnie nowych sposobów leczenia, które dotyczyłyby tylko tych mechanizmów bez żadnych niepożądanych efektów sercowo-naczyniowych.
Źródło: www.medicalnewstoday.com
Komentarze
[ z 5]
Ciekawe odkrycie. To zaskakujące, że przez błąd odkrywa się nowe właściwości. Tak rozwija się nauka. Czasami jest nieprzewidywalna. Ten przypadek pokazuje jak wiele jest jeszcze do odkrycia. Warto badać nie tylko substancje nowe, ale również te znane pod kontem ich nowych zastosować. Ochrona przez szkodliwym promieniowanie UV to temat bardzo aktualny. Lato zaczyna się jutro, kaledarzowo. Musimy zadbać o odpowiednią ochronę skóry. Niestety nowotwory skóry to ogromny problem. Na ich rozwój wpływa wiele czynników. Jednym z nich jest promieniowanie ultrafioletowe, które w nadmiernej dawce może powodować niektóre nowotwory skóry. Należy unikać nadmiernego nasłoneczniania skóry, zwłaszcza w godzinach południowych. Opalanie przy sztucznych źródłach promieniowania UV jest również szkodliwe. Zaleca się stosowanie kremów z filtrem, przy czym filtry muszą blokować zarówno promieniowanie UVA, jak i UVB. Część kremów zabezpiecza jedynie przed promieniowaniem UVB, zapobiegając oparzeniom, podczas gdy przepuszcza promieniowanie UVA, odpowiadające za zwiększoną częstość nowotworów skóry.
Fantastyczna wiadomość! Zwłaszcza, że przecież coraz więcej pacjentów w wieku starszym cierpi na schorzenia które kwalifikują ich do przyjmowania na stałe leków w tym między innymi tych z grupy beta blokerów. Dzięki zastosowaniu jednocześnie substancji które poza działaniem kardioprotekcyjnym mogłyby zwiększać ochronę przeciwko zachorowaniu na choroby nowotworowe to byłaby ogromna szansa dla wielu pacjentów, aby za jednym zamachem chronić się przeciwko kilku najgroźniejszym w obecnych czasach chorobom. Bo przecież to właśnie choroby serca i nowotwory zajmują dwa pierwsze miejsca w rankingu chorób które najczęściej przyczyniają się do zgonów wśród naszych obywateli. I to nie tylko naszych, ale przecież w całej europie statystyki wyglądają podobnie. Oby więc naukowcy nie przestawali badać wykrytych niedawno właściwości substancji i postarali się, oby udało się potwierdzić skuteczność tego pobocznego, przeciwnowotworowego efektu a tym samym zwiększyć właściwości protekcyjne terapii.
Myślę, że warto byłoby kontynuować badania nad właściwościami tego preparatu. Chociażby z tego względu, że jedno lekarstwo mogłoby się okazać przydatne w leczeniu kilku chorób. A trzeba pamiętać, że według aktualnych wytycznych Towarzystwa Kardiologicznego niewątpliwie w każdym przypadku choroby niedokrwiennej serca należy stosować leki z tej grupy mając na uwadze ograniczenie ryzyka śmierci z powodu incydentu sercowo-naczyniowego jak i również możliwość potwierdzonego badaniami przedłużenia czasu przeżycia. Pozostawanie ślepym wobec tych faktów wydaje się bezzasadne, a mając dalsze informacje dotyczące korzyści osiąganych dzięki stosowaniu powyższych procedur wydawałoby się wręcz nierozsądne, aby w dalszym ciągu je bagatelizować.
Na przełomie lat 2007-2008 miało miejsce wiele badań dotyczących stricte tego beta-blokera. Pomijając znane negatywne skutki przewlekłego stosowania B-blokerów na organizm, okazuje się, że spodziewanych pozytywnych efektów może być dużo więcej, niże by się mogło wydawać ! W 2007 roku ukazały się pierwsze polskie wytyczne dotyczące opieki kardiologicznej nad chorymi z dystrofią mięśniową typu Duchenne’a i Beckera, opracowane przez Zespół Ekspertów Konsultanta Krajowego w dziedzinie kardiologii. Zespół i przygotowany pod kierunkiem prof. Grzegorza Opolskiego dokument, zalecany również przez Sekcję Niewydolności Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, jest unikatowy w Europie. Podobne zalecenia istniały dotąd tylko w Stanach Zjednoczonych. Warto przypomnieć ten fakt, ponieważ już po ukazaniu się tego dokumentu opublikowano wyniki ważnej pracy wskazującej na możliwość podawania w tej grupie pacjentów karwedilolu. W wieku 20 lat praktycznie wszystkie osoby z dystrofią mięśniową Duchenne’a lub Beckera mają cechy kardiomiopatii. W badaniu, którego wyniki opublikowano w marcu 2008 roku, przeprowadzonym w grupie 22 osób z dystrofiami mięśniowymi (wiek 14–46 lat) i upośledzoną funkcją lewej komory, podawanie karwedilolu w bardzo małych dawkach i stopniowe ich zwiększanie przez kolejne 8 tygodni wiązało się z istotnym zwiększeniem LVEF oraz zarówno poprawą podatności lewej komory, jak i innych parametrów echokardiograficznych funkcji skurczowej i rozkurczowej. Co ważne, karwedilol był w tej grupie stosunkowo dobrze tolerowany. Grupą, w której nie przeprowadzano szerszych badań nad karwedilolem, są dzieci i osoby młodociane. W opublikowanych w 2007 roku wynikach badania klinicznego wzięło udział 161 dzieci i osób młodocianych z cechami niewydolności serca, które otrzymywały placebo lub karwedilol w różnych dawkach. Z kolei na początku 2008 roku opublikowano wyniki mniejszego badania, przeprowadzonego w grupie 21 niemowląt i dzieci (w wieku od 7 miesięcy do 16 lat) z idiopatyczną kardiomiopatią rozstrzeniową i LVEF poniżej 40%, u których do standardowej terapii dołączano karwedilol (początkowo w dawce 0,4 mg/kg mc./d. u dzieci o masie ciała £ 62,5 kg oraz 25 mg/d. u dzieci o masie ciała > 62,5 kg, następnie stopniowo zwiększanej). Po 6 miesiącach leczenia karwedilolem obserwowano istotną poprawę LVEF (ze średniej wartości wyjściowej 37,2–50,2%) oraz frakcji skracania (z 18,4% do 23,6%) w porównaniu z wartościami wyjściowymi, a po 12 miesiącach — istotną poprawę w zakresie objawów niewydolności serca, ocenianych za pomocą zmodyfikowanej klasyfikacji według NYHA. Kolejne zagadnienie to stosowanie karwedilolu u osób w podeszłym wieku. Zarówno b-adrenolityki, jak i inne leki hipotensyjne są prawdopodobnie zbyt rzadko przepisywane w tej grupie chorych ze względu na obawę przed działaniami niepożądanymi i złą tolerancją leczenia. Celem toczącego się, wieloośrodkowego badania Cardiac Insufficiency Bisoprolol Study (CIBIS-ELD) jest porównanie skuteczności i bezpieczeństwa terapii karwedilolem i bisoprololem w grupie 800 chorych w wieku powyżej 65. roku życia ze skurczową lub rozkurczową przewlekłą niewydolnością serca Oprócz zdolności do blokowania receptorów a- i b-adrenergicznych karwedilol wykazuje również właściwości antyoksydacyjne, które wynikają z obecności w jego strukturze podstawnika aromatycznego .W latach 2007–2008 trwały intensywne badania nad antyoksydacyjnymi efektami działania karwedilolu. Dowiedziono, że w populacji chorych po zawale serca stosowanie tego leku wiąże się ze zwiększeniem aktywności dysmutazy ponadtlenkowej. W innym badaniu w grupie 232 pacjentów po ostrym zawale serca, których wyjściowo metodą randomizacji przydzielono do terapii karwedilolem lub atenololem, karwedilol dużo silniej niż atenolol obniżał stężenie utlenionych cząsteczek LDL po roku leczenia . Na początku 2008 roku grupa polskich naukowców z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi opublikowała wyniki pracy oceniającej wpływ karwedilolu na status antyoksydacyjny pacjentów ze stabilną chorobą wieńcową . Wyjściowa aktywność dysmutazy ponadtlenkowej, peroksydazy glutationowej oraz katalazy w erytrocytach pacjentów z chorobą wieńcową była obniżona w porównaniu z grupą zdrowych ochotników. Jednak pod wpływem 3-miesięcznej terapii karwedilolem w badanej grupie doszło do zwiększenia aktywności wszystkich trzech enzymów, przy czym aktywność peroksydazy glutationowej osiągała poziom obserwowany w grupie zdrowych ochotników już po 2 miesiącach stosowania karwedilolu. W świetle opublikowanych w latach 2007–2008 wyników badań wydaje się, że antyoksydacyjne właściwości karwedilolu warunkują również wiele innych, unikatowych w grupie b-adrenolityków, jego działań, tj. korzystny wpływ na śródbłonek naczyniowy, działania przeciwzapalne i przeciwzakrzepowe, a nawet stabilizujący wpływ na blaszkę miażdżycową. W randomizowanym badaniu, którego wyniki opublikowano w czerwcu 2007 roku, wykazano, że — w przeciwieństwie do metoprololu — karwedilol powoduje zmniejszenie stężenia białka C-reaktywnego (CRP, C-reactive protein) u chorych z niewydolnością serca (LVEF < 40%) i wyjściowo podwyższonym stężeniem CRP . Antyoksydacyjne właściwości karwedilolu mogą być również odpowiedzialne za jego działanie kardioprotekcyjne. W opublikowanym na początku roku 2008 eksperymentalnym modelu zapalenia mięśnia sercowego, wywołanego zakażeniem wirusem Coxsackie B3, karwedilol zmniejszał stopień uszkodzenia mięśnia sercowego, zwiększał produkcję interleukiny 12 (IL-12, interleukin 12) i interferonu g (INF-g) oraz hamował replikację wirusa w kardiomiocytach. Ponadto zwiększał stężenie dysmutazy ponadnadtlenkowej i — w konsekwencji — obniżał stężenie wolnych rodników. Powyższych działań nie obserwowano w przypadku zastosowania metoprololu (b1-adrenolityk) czy bunazosyny (a1-adrenolityk) w tym samym modelu, co wskazuje, że kardioprotekcyjne właściwości karwedilolu są pochodną jego właściwości antyoksydacyjnych, a nie zdolności blokowania receptorów b- czy a-adrenergicznych. Potwierdza to wyniki wcześniejszych badań eksperymentalnych, w których stosowanie karwedilolu, ale nie atenololu, zapewniało ochronę przed toksycznym wpływem doksorubicyny na mitochondria w kardiomiocytach i hepatocytach . Wyrazem ochronnego wpływu karwedilolu na mięsień sercowy, a jednocześnie kolejnym możliwym mechanizmem jego działania, może być zmniejszenie ekspresji receptorów b3 na powierzchni kardiomiocytów. W zdrowym sercu pobudzenie receptorów b3 wywiera działanie przeciwstawne do stymulacji receptorów b1 i b2, zmniejszając siłę skurczu mięśnia sercowego na drodze hamowania aktywności cyklazy adenylowej oraz zwiększenia biosyntezy tlenku azotu, a także wykazując działanie antyapoptotyczne. W ten sposób aktywacja receptorów b3 chroni serce przed nadmierną stymulacją katecholaminową. Ekspresja receptorów b3 wzrasta w niewydolnym sercu, co, z jednej strony, może być przejawem adaptacji do zwiększonych stężeń katecholamin we krwi, jednak, z drugiej strony, może być niekorzystne ze względu na działanie inotropowe ujemne, prowadzące do dalszego spadku rzutu serca . Ponadto zwiększona aktywacja szlaku związanego z receptorami b3 może prowadzić do nasilonej generacji wolnych rodników tlenowych oraz do niekorzystnej przebudowy lewej komory serca. W wywołanej eksperymentalnie niewydolności serca zablokowanie receptorów b3 powodowało poprawę funkcji lewej komory. Interesujące wnioski płyną z badania, którego wyniki opublikowano wiosną 2007 roku. Porównywano w nim działanie karwedilolu i metoprololu w doświadczalnym (szczurzym) modelu niewydolności serca. U szczurów otrzymujących karwedilol stwierdzono istotnie niższe ciśnienie końcoworozkurczowe i wyż-sze ciśnienie końcowoskurczowe w lewej komorze oraz istotnie niższy wskaźnik masy lewej komory serca w porównaniu ze szczurami otrzymującymi metoprolol. Ponadto karwedilol, w porównaniu z metoprololem, istotnie zmniejszał ekspresję receptorów b3, co mogło, z jednej strony, odzwierciedlać poprawę funkcji hemodynamicznej serca, a z drugiej — dodatkowo przyczynić się do zwiększenia kurczliwości lewej komory. Jako nieselektywny b-adrenolityk karwedilol — w przeciwieństwie do metoprololu — wykazuje również zdolność blokowania receptorów b3 . Karwedilol zajmuje szczególne miejsce w grupie leków b-adrenolitycznych. Poprawia rokowanie u chorych po zawale serca z dysfunkcją lewej komory, a jego pozycja w standardach leczenia przewlekłej niewydolności serca jest ugruntowana. Coraz więcej danych wskazuje także na jego wysoką skuteczność w innych populacjach chorych. Spośród innych b-adrenolityków karwedilol wyróżniają: brak niekorzystnego wpływu na gospodarkę węglowodanową i lipidową oraz właściwości kardioprotekcyjne, antyoksydacyjne i przeciwzapalne, a także stabilizujący wpływ na blaszkę miażdżycową. Na szczególne podkreślenie zasługuje niesłabnące zainteresowanie przemysłu farmaceutycznego nowymi formami technologicznymi tego b-adrenolityku, co również jest swego rodzaju ewenementem w tej grupie związków. Po wprowadzeniu na rynek amerykański karwedilolu o powolnym uwalnianiu (podawanego raz na dobę) w 2007 roku pojawiły się pierwsze doniesienia o próbach stosowania karwedilolu, zarówno w postaci plastrów przezskórnych, jak i szybkowchłanialnych preparatów policzkowych. (autorzy: Krzysztof J. Filipiak, Agnieszka Kapłon-Cieślicka - Klinika Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ) .
Pandemia w pewnym stopniu zmieniła dostęp do leczenia onkologicznego, warto jednak zaznaczyć, że pacjenci nie pozostali bez opieki. W wielu ośrodkach przeprowadzane są planowe zabiegi. W wielu przypadkach zmieniane są formy leczenia, na przykład zamiast wlewów w miarę możliwości stosuje się leki doustne. Zdarza się, że podawane dawki są wyższe, dzięki czemu terapia jest krótsza, a pacjenci rzadziej muszą stawiać się u specjalistów, co z punktu widzenia epidemiologicznego oczywiście jest bardzo ważne. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo to pacjenci przed przyjęciem na oddział mają mierzoną temperaturę, zbiera się od nich wywiad epidemiologiczny i oczywiście wykonuje się test w kierunku zakażenia COVID. Dzięki temu możliwe jest wykrycie pacjentów, którzy są zakażeni koronawirusem, ale w wielu przypadkach nie mają objawów. Nie można jednak zapominać, że to pacjent nie jest dodatni w dniu przyjęcia, nie świadczy o tym, że nie jest chory i nie zaraża. Mimo to ryzyko jest minimalizowane w dużo większym stopniu. Istnieją jednak sytuacje, że pacjent ma dodatni wynik test na obecność koronawirusa, ale przeprowadzenie operacji jest konieczne. W takiej sytuacji chory nie pozostaje bez opieki. Zabieg wykonywany jest w odpowiednio przygotowanym bloku operacyjnym, a cały zespół jest wyposażony w odpowiednie środki ochrony. Również w przypadku onkologii coraz częściej wykorzystuje się telemedycynę. Onkolodzy mogą przeprowadzać z pacjentami telekonsultacje. Ponadto mogą wydać zlecenie chociażby na badanie krwi, a wyniki dotrą do lekarza drogą elektroniczną. Dzięki temu o czym wspomniałam wcześniej, czyli zamiany chemioterapii na leki doustne, pacjent może odbyć terapię w domu. Zdarza się jednak tak, że pacjenci cały czas będą wymagać chemioterapii, na przykład w terapiach przewodu pokarmowego. W takim wypadku dostają oni do domu infuzory napełnione właściwym lekiem. Podłącza się go do portu naczyniowego, który jest wstrzykiwany pod skórę. Doskonale wiemy, że w przypadku takiej formy terapii bardzo często dochodzi do wystąpienia działań niepożądanych. Z tego powodu pacjenci są zaopatrywani dodatkowo w leki przeciwwymiotne i przeciwbólowe.Ostatnio coraz popularniejsza staje się tak zwana chemioterapia przedoperacyjna, która redukuje ryzyko powikłań pooperacyjnych i obniża ryzyko przerzutu do węzłów chłonnych. Odpowiednie przygotowanie pacjenta, które związane jest z doborem właściwej diety, konsultacji z innymi specjalistami, poprawa kontroli innych chorób przewlekłych trwa około dwóch miesięcy. W ostatnich latach jeśli chodzi o leczenie raka jelita grubego jakość leczenia w naszym kraju uległa znacznej poprawie. Istnieje leczenie celowane w pierwszej i drugiej linii leczenia celowanego dla chorych opornych na chemioterapię.Warto jest wspomnieć o tak zwanych nowotworach neuroendokrynnych. W wielu przypadkach są one rozpoznawane przypadkowo, ale występują stosunkowo często. Komórki tego nowotworu mogą być rozproszone w całym organizmie np. w przewodzie pokarmowym, mózgu, kościach czy płucach. Osoby, których dotyka najczęściej mają 50-60 lat, ale mogą oczywiście występować u młodszych ludzi. Ich cechą charakterystyczną jest to, że rosną raczej w wolnym tempie, często przez wiele lat nie dając żadnych objawów, które są typowe. Dopiero w przypadku powstania przerzutów mogą pojawiać się symptomy, które skłaniają nas do wizyty u lekarza. Gdy dostają się one do wątroby mogą pojawić się biegunki i uderzenia gorąca, co ma związek z wydzielaną serotoniną. Jeżeli lekarze widzą w różnego rodzaju obrazach, że przykładowo w wątrobie czy kościach występują przerzuty, a pacjent nie ma żadnych typowych objawów to można wysnuć podejrzenia, że jest to nowotwór neuroendokrynny. Niezbędna jest więc jak najszybsza diagnostyka, ponieważ postępowanie w przypadku takiego nowotworu jest zupełnie inne niż w tych klasycznych nowotworach. Konieczne jest wykonanie badań obrazowych takich jak rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa czy badania endoskopowe w celu wykrycia pierwotnej zmiany. Wtedy wykonuje się biopsję w celu potwierdzenia czy lekarze mają do czynienia z guzem neuroendokrynnym. W przypadku ich podejrzenia musi być przeprowadzona także scyntygrafia albo PET z wykorzystaniem izotopów galu, który pozwala na wykrycie receptorów somatostatyny. Jest on dużo dokładniejszy i pozwala wykryć zmiany powstające na początku rozsiewu choroby. W przypadku tych nowotworów w pierwszej kolejności wykonuje się leczenie chirurgiczne, a potem rozpoczyna się hormonoterapię z wykorzystaniem analogów somatostatyny. W zaawansowanych postaciach choroby, leczenie hormonalne może trwać do końca życia. Jest to bezpieczna terapia i rzadko dochodzi do występowania istotnych skutków ubocznych. Oczywiście nie stanowi to stuprocentowego zabezpieczenia i czasem może dojść do wznowy guza. Dobrą informacją jest to, że w wielu przypadkach takie leczenie okazuje się skuteczne i choroba przez wiele lat może nie ulegać progresji. Warto wspomnieć o raku trzustki. Walka z nim wciąż jest bardzo trudna. Do 2030 roku istnieje ryzyko, że znajdzie się on na drugim miejscu pod względem wszystkich zgonów z powodów onkologicznych. W przypadku tego nowotworu najważniejsze jest aby możliwie jak najszybciej wykonać zabieg. Cechą na którą warto jest zwrócić uwagę jest fakt, że tylko 15 procent tego guza stanowią komórki nowotworowe. Pozostała część to fibroblasty, które tworzą podścielisko. Guz ma bardzo zbitą strukturę, co powoduje, że leki mają utrudniony dostęp do komórek nowotworowych. W ostatnim czasie mówi się o liposomalnym irynotekanie, który jest zapakowany w liposom. W ich przypadku możliwe jest przedostanie się w pobliże komórek nowotworowych i skuteczniejsze działanie. Lek ten jest już zarejestrowany w Unii Europejskiej, a w naszym kraju stosuje się go w kilku ośrodkach, jednak jak na razie nie jest jeszcze refundowany. Aktualnie stosowanym lekiem w przypadku raka trzustki jest sorefenib. Naukowcy jakiś czas temu zastosowali połączenie dwóch leków- atezolizumabu i bewacyzumabu. Pierwszy z nich oddziaływuje na komórki układu odpornościowego, sprawiając że skuteczniej niszczą one komórki nowotworowe, a z kolei drugi hamuje angiogenezę, dzięki temu ogranicza się odżywianie złośliwego guza. Dobrą informacją jest to, że w znacznym stopniu wydłużeniu uległo życie chorego, a jakość ich życia jest na lepszym poziomie. Istnieje szansa, że ta terapia szybko zostanie dopuszczona i wykorzystywana w warunkach klinicznych. Rak jelita grubego jest bardzo często diagnozowany w naszym społeczeństwie. W dużej mierze zależy to od stylu życia, jaki prowadzą Polacy. W ostatnich latach sytuacja uległa zmianie, jednak wciąż naukowcy poświęcają w ostatnich latach bakteriom jelitowym. Istnieją szanse, że można je wykorzystać także w przypadku onkologii. Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych zwrócili uwagę, że istnieją tak zwane onkomikrobiomy, które występują w otoczeniu ogniska raka żołądka, jelita czy trzustki. Przypuszcza się, że mogą one brać udział w powstawaniu guza, jego rozroście, a także w odpowiedzi na stosowane leki. Z tego właśnie względu testowane są terapie, oparte na stosowaniu leku przeciwnowotworowego w połączeniu z antybiotykiem. Jego zadaniem będzie zniszczenie warstwy bakterii, dzięki czemu substancja terapeutyczna będzie miała lepszą dostępność. Obecnie stosowane terapie również podlegają modyfikacjom. W leczeniu radykalnym, coraz częściej w sposób indywidualny podchodzi się do pacjenta. Redukcji w wielu przypadkach uległ czas chemioterapii, z sześciu do trzech miesięcy. Czas ten zależy od indywidualnego ryzyka pacjenta. Przewiduje się, że za 2-3 lata będzie się wykonywać płynną biopsję w celu pobrania wolnego DNA guza. Na podstawie wyników będzie można zdiagnozować pacjentów z wyższym ryzykiem nawrotu choroby. Po wycięciu zmiany, pobiera się z nich próbkę i szuka charakterystycznych mutacji takich jak KRAS czy NRAS. Ocenia się siedem genów. Kolejno pobiera się krew od pacjenta i szuka wolnego DNA guza. Obserwując taką nieprawidłowość możemy stwierdzić, że w organizmie cały czas występują komórki raka i choroba może nawrócić.