Polacy uczestniczą w międzynarodowych badaniach, które mają wykazać czy pacjentom po świeżym zawale serca należy wszczepiać kardiowerter-defibrylator (ICD). Urządzenie, przeciwdziałające nagłemu zgonowi sercowemu, nie jest obecnie wszczepiane pacjentom w pierwszych 40 dniach po zawale.
Klinika Elektrokardiologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi jest jednym z pierwszych europejskich ośrodków, który włączył się do badań prowadzonych przez naukowców z Australii.
Według szefa Kliniki prof. Jerzego Krzysztofa Wranicza, nagły zgon sercowy (NZS) jest problemem w skali globalnej - rocznie z tego powodu umiera od 750 do 900 tys. mieszkańców Europy. To więcej niż łączna liczba zgonów z powodu raka piersi, płuc i AIDS. Jego zdaniem badania, w których uczestniczą Polacy, mogą być szansą na uratowanie wielu pacjentów potencjalnie zagrożonych NZS, a którzy obecnie - zgodnie z wytycznymi Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC) - nie są kwalifikowani do wszczepienia ICD.
„Od lat jesteśmy wyposażeni w bardzo skuteczne narzędzie, które przeciwdziała skutecznie nagłemu zgonowi sercowemu. Jest nim ICD. Wytyczne ESC jasno definiują tych pacjentów, u których powinniśmy wszczepić to urządzenie w ramach tzw. profilaktyki pierwotnej, czyli po to, aby zapobiec zdarzeniu, które może mieć miejsce w przyszłości” - wyjaśnił szef Kliniki Elektrokardiologii UM w Łodzi.
Po zawale mięśnia sercowego pacjenci z gorszą kurczliwością serca, czyli obniżoną frakcją wyrzutową lewej komory (poniżej 35 proc.) podlegają wysokiemu ryzyku NZS. Jest ono największe w pierwszych 40 dniach po zawale. Jednak obecne wytyczne Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego wykluczają wszczepienie ICD u pacjentów w tym okresie.
„Od kilkunastu lat wiadomo, że pacjenci, którzy są bezpośrednio po świeżym zawale mięśnia sercowego, w okresie do 40 dni nie korzystają – w świetle dotychczasowych badań – z dobrodziejstw tego urządzenia. Innymi słowy ta grupa pacjentów na dzień dzisiejszy jest grupą, w której wszczepienie tego urządzenia, z punktu widzenia wytycznych, nie ma uzasadnienia” - dodał prof. Wranicz.
Ograniczenie to - jak wyjaśnia - opiera się w dużej mierze na wynikach dwóch badań sprzed lat, które nie wykazały korzyści z wszczepienia ICD we wczesnym okresie po zawale serca.
Jednocześnie z ostatnich badań wiadomo – mówi naukowiec - że właśnie pacjenci w okresie 40 dni po zawale, to grupa istotnie zagrożona nagłym zgonem sercowym. „Stąd mamy dwie sprzeczności – z jednej strony stare wytyczne, które mówią: nie wszczepiaj; z drugiej strony ostatnie badania, które mówią, że mamy do czynienia z pacjentami zdecydowanie zagrożonymi NZS. Stąd m.in. koncepcja noszonych kardiowerterów-defibrylatorów tzw. kamizelek ICD” - dodał prof. Wranicz.
Grupa naukowców z The University of Sydney School of Medicine z Australii podjęła się zadania, aby raz jeszcze przeanalizować tę grupę chorych. I temu mają służyć badania kliniczne „Protect-ICD” prowadzone poza Australią, także m.in. w Nowej Zelandii, Stanach Zjednoczonych, Malezji oraz w kilku krajach europejskich, w tym w Polsce.
Badania dotyczą chorych z obniżoną frakcją wyrzutową mięśnia sercowego, czyli gorszą kurczliwością serca, którzy przeszli zawał i u których nie minęło 40 dni od jego wystąpienia.
U tych pacjentów wykonane zostanie badanie elektrofizjologiczne, w czasie którego naukowcy będą stymulowali elektrodą mięsień prawej komory, obserwując czy to drażnienie spowoduje wystąpienie groźnej arytmii komorowej czy nie. "Na podstawie wyniku tego badania podejmiemy decyzję, czy wszczepiać, czy też nie tego typu urządzenie w tej konkretnej grupie chorych” - wyjaśnił prof. Jerzy Krzysztof Wranicz, który jest koordynatorem badań w Polsce.
Zdaniem eksperta, badanie pozwoli odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście tego typu działanie ma sens i przyniesie tym chorym korzyści.
Za koordynowanie przebiegu badania w Polsce odpowiada Uniwersytet Medyczny w Łodzi. Pierwszym ośrodkiem włączonym do badań jest Klinika Elektrokardiologii Centralnego Szpitala Klinicznego UM w Łodzi. „W dalszej kolejności chcemy włączyć ok. 20 ośrodków z całej Polski i być może kolejne – jeśli będzie taka potrzeba – w późniejszych etapach” - zapowiada Ireneusz Staroń, kierownik Sekcji ds. Badań Klinicznych UM w Łodzi.
Na całym świecie do badań planuje się włączyć niemal 1060 pacjentów z wysokim ryzykiem NZS. W Polsce ma to być ok. 200-300 chorych. Każdy pacjent po wyrażeniu świadomej zgody zostanie losowo przyporządkowany do grupy eksperymentalnej lub do grupy kontrolnej.
U wszystkich chorych w grupie eksperymentalnej przeprowadzone zostanie badanie elektrofizjologiczne, a pacjenci u których wystąpi indukowany częstoskurcz komorowy otrzymają kardiowerter-defibrylator. Wszystkie koszty pokryte zostaną z budżetu badania. Pacjenci z grupy kontrolnej otrzymają zaś leczenie zgodne ze standardową praktyką. Wszyscy pacjenci, po przeprowadzeniu wszelkich procedur medycznych, zostaną wypisani do domu i następnie będą podlegać obserwacji przez dwa lata – dodał Staroń.
„Mamy szansę uratować znaczną liczbę pacjentów, którzy potencjalnie nagłym zgonem sercowym są zagrożeni, a którzy do chwili obecnej - z przyczyn wynikających z obowiązujących zaleceń ESC - nie są kwalifikowani do tej formy zabezpieczenia” - podsumował prof. Jerzy Krzysztof Wranicz.
Komentarze
[ z 0]