Patomorfologię można dość łatwo propagować również z uwagi na jej stronę wizualną, poprzez zdjęcia opisane w literaturze medycznej - mówi Paulina Łopatniuk, autorka bloga „Patolodzy na klatce”. Wiedzą i poczuciem humoru do bloga popularyzującego patomorfologię przyciągnęła 89 tys. obserwatorów.
Paulina Łopatniuk, autorka bloga i profilu fejsbukowego „Patolodzy na klatce” jest finalistką w kategorii Media w XIV edycji konkursu Popularyzator Nauki, organizowanego przez serwis Nauka w Polsce oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Patomorfologia nazywana jest jądrem współczesnej onkologii. Jak czytamy na blogu, cokolwiek lekarz wytnie z pacjenta wędruje to do zakładu patomorfologii. Wykonane tam pomiary i analizy pozwalają na rozpoznanie i szczegółowy opis nowotworów i innych chorób. Są więc niezbędne do rozpoczęcia terapii.
Inspiracją dla nietypowej nazwy bloga były wywieszane na niektórych klatkach schodowych ostrzeżenia przed „patologami”, którzy – wpuszczani przez domofony - „robią sobie na klatkach klozety”, skutkiem czego lokatorzy muszą potem „oddychać ich bakteriami moczów”. A to nie koniec zagrożeń. Patolodzy mogą przecież nawet „robić napady lub włamania”!
Bloga popularnonaukowego pod adresem: https://patolodzynaklatce.wordpress.com wraz z jego stroną na portalu społecznościowym https://www.facebook.com/patolodzynaklatce Łopatniuk prowadzi od 2015 roku. Przystępnym językiem omawia rozmaite zagadnienia medyczne, zwłaszcza z zakresu patologii, onkologii, biologii rozrodu, chorób zakaźnych i pasożytniczych oraz szczepień ochronnych. Uzupełnia je ilustracjami i fotografiami. Tworzone przez nią media zgromadziły wokół siebie liczną społeczność aktywnie zainteresowaną zdobywaniem wiedzy medycznej.
Dłuższe artykuły pojawiają się na blogu co 2-4 tygodnie. Są bogato ilustrowane i zawsze zaopatrzone w szczegółową bibliografię. Codziennie autorka publikuje miniartykuły na stronie fejsbukowej bloga. Są to na przykład analizy ciekawych przypadków medycznych, oczywiście zobrazowanych fotografią. Język - mimo dbałości o poprawność merytoryczną - dostosowany jest do potrzeb szerokiej publiczności. We wpisach nie brakuje żartów i anegdot.
„Kiedy powstawały pierwsze teksty, ucieszyłam się, że również ludzie związani z medycyną, znajdują je interesującymi. Pisząc artykuły na bloga staram się tak dobierać źródła, aby były one też przydatne dla kolegów i koleżanek po fachu i dbać o bibliografię. Ale przekaz kieruję do szerszej publiczności, nawet do licealistów” - tłumaczy w rozmowie z PAP Paulina Łopatniuk.
Jak wspomina, od lat drażniły ją obecne w sieci mity medyczne, na które można się natknąć nie tylko na forach, ale i na całkiem profesjonalnie wyglądających stronach. Dlatego zaczęła popularyzować rzetelną wiedzę medyczną. Doszła też do wniosku, że patomorfologię można dość łatwo propagować również z uwagi na jej stronę wizualną – poprzez zdjęcia. Niejednokrotnie budziło to żywe dyskusje wśród komentatorów. Niektóre zdjęcia wydawały się „mocne”.
„To jest blog naukowy. Zajmuje się przede wszystkim medycyną. Czasem też biologią niemedyczną. Jest prowadzony przez lekarkę specjalistkę i ma na celu propagowanie wiedzy z zakresu tematyki biomedycznej – pisała wówczas. - A zdjęć nikt tu nie wyszukuje w internecie jakoś specjalnie, wszystkie są opisane i pochodzą z literatury naukowej, w tym przypadku – medycznej”.
Paulina Łopatniuk deklaruje, że lubi swoją pracę, a z działalności popularyzatorskiej czerpie korzyści podobne do tych, jakie czerpie się z uprawiania hobby i oddawania się swojej pasji. Dlatego nie narzeka na to, że na prowadzenie bloga musi przeznaczać sporo czasu i jest to jej zajęcie codzienne. Tłumaczy, że inspirację do nowych wpisów często czerpie od czytelników.
„Ludzie proszą o przedstawienie konkretnych chorób, które dotyczą ich osobiście lub ich bliskich. Tak było choćby z artykułem o nowotworach przewodu pokarmowego, które są dobrym przykładem postępów w medycynie – ten artykuł powstał na prośbę czytelniczki. Pisanie to zajęcie wymagające. Czasem potrzebne jest długie doczytywanie, poszukiwanie ciekawostek, a nawet jeśli jest to coś, z czym mam do czynienia codziennie w pracy, to i tak muszę się upewnić co do szczegółów, uaktualnić wiedzę. Wielu rzeczy dowiaduję się przy okazji – to koresponduje z naszym obowiązkiem ciągłego kształcenia się, jakkolwiek górnolotnie by to nie brzmiało” - stwierdza rozmówczyni PAP.
Paulina Łopatniuk bierze też udział w innych przedsięwzięciach popularyzatorskich. Wygłosiła wykład ”Oko w oko z patologią, czyli człowiek pod mikroskopem” w cyklu wykładów popularnonaukowych CN EXPERYMENT w Gdyni. Prowadziła wykład "Szkiełko i oko w histologii" w CN Kopernik w Warszawie w ramach "Wieczorów dla dorosłych" oraz uczestniczyła w spotkaniach naukowców w ramach wydarzeń towarzyszących kawiarni naukowej. Brała udział w konferencji popularyzacyjnej dotyczącej szczepień ochronnych, ma na swoim koncie również wykłady w ramach Warsaw Comic Con: "Nie takie znowuż łagodne, czyli przed czym chronią szczepienia", "Sztuka czytania wzorów, czyli pieska widzę w tym raku" i "Człowiek pod mikroskopem, czyli oko w oko z patologią".
Łączy siły z innymi popularyzatorami, uczestnicząc w publicznych rozważaniach nad popularnością pseudonauki, w tym medycyny alternatywnej - "Naukowe bzdury - dlaczego są popularne" wraz z innymi popularyzatorami nauki. Edukuje studentki i studentów z Gdańska na temat raka szyjki macicy.
Blog „Patolodzy na klatce” doczekał się półtora miliona odwiedzin. Stworzył sieć medialnej współpracy z innymi blogami i stronami popularnonaukowymi, np. w ramach zeszłorocznych “szczepionkowych walentynek”.
Na początek 2019 roku planowana jest pierwsza książka autorki - "Patolodzy. Panie doktorze, czy to rak?" nakładem Wydawnictwa Poznańskiego. Paulina Łopatniuk łączy specjalistyczną praktykę medyczna z pracą naukową na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym
Komentarze
[ z 0]