Jacek Krajewski, Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie mówi, że nie rozumie sensu tych zmian.
- Czy tak trudno zrozumieć, ile czasu zajmie wypełnianie nowych wzorów deklaracji, z których każda musi być podpisana przez pacjenta aż trzykrotnie? Czynność ta, będzie kolejną czasochłonną udręką. Nietrudno także obliczyć koszt wydruków nowych deklaracji powodujący następne obciążenia finansowe świadczeniodawców - mówi.
Krajewski zwraca uwagę, że rozporządzenie wydano w pośpiechu, nie uwzględniając głosu środowiska medycznego. Narzucając mu termin wejścia w życie rozporządzenia, którego dotrzymanie było wręcz niemożliwe.
Również Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia nie potrafi się doszukać przesłanek, które tłumaczyłyby potrzebę wprowadzenia trzech druków wyboru zamiast jednego.
Niepotrzebna biurokracja
Według Bożeny Janickiej, prezes PPOZ, blisko 90 proc. obywateli dokonuje bowiem wyboru lekarza, pielęgniarki i położnej u jednego świadczeniodawcy.
- Wprowadzanie w tej sytuacji trzech druków wyboru w miejsce jednego jest zwykłym marnotrawstwem papieru, czasu i środków przeznaczonych na leczenie pacjentów. Stanowi przejaw niepotrzebnej biurokracji. Argument ten został przez PPOZ przedstawiony ministrowi, który jednak całkowicie go zignorował - podkreśla Bożena Janicka.
Dodaje: - Naszym zdaniem musi być możliwość wprowadzenia czwartego wzoru deklaracji, który umożliwia dokonanie wyboru jednocześnie lekarza, pielęgniarki i położnej POZ lub w konfiguracji lekarz-pielęgniarka, lekarz-położna, pielęgniarka-położna.
Lekarze rodzinni uważają, że za takim rozwiązaniem przemawia konieczność zaprzestania rozbudowywania kolejnej biurokracji dla pacjentów, ale i dla świadczeniodawców - kolejne segregatory i pękające w szwach od dokumentów archiwa, które przechowywać trzeba przez wiele lat.
Co nagle, to... do poprawki
W pierwszym dniu obowiązywania nowych druków, lekarze z PPOZ zwrócili uwagę, że wzory nowych deklaracji są pełne błędów. Nowe druki nie pozwalają na zadeklarowanie do świadczeniodawcy noworodka, który nie posiada przecież numeru pesel do momentu nadania mu takiego numeru.
Jak informuje nas PPOZ wtedy potrzebny jest numer pesel rodzica lub opiekuna, ale rubryki na pesel opiekuna zabrakło. A jest to bezwzględnie wymagane w systemie weryfikacji e-WUŚ i było zawarte przez lata w deklaracji obowiązującej do niedawna.
- Minister zdrowia szybko, wręcz na kolanie, wydał rozporządzenie o nowych wzorach deklaracji POZ, nie słuchając głosu środowiska. Więc trudno się dziwić, że mamy we wzorach błąd na błędzie - komentuje Janicka.
Zmiany i tempo wprowadzenia nowych wzorów deklaracji wyboru krytykują także lekarze POZ z Porozumienia Zielonogórskiego. Zwracają też uwagę, że urzędnicy resortu zdrowia dali im jedynie dwa weekendowe dni na dostosowanie się do rozporządzenia.
A co na to resort środowiska?
Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce zauważa, że pacjenci będą teraz w sumie musieli wypełnić sześć stron deklaracji, a w przypadku czteroosobowej rodziny ponad dwadzieścia stron.
"Panie Ministrze prosimy o wyjaśnienie zarządzającym placówkami ochrony zdrowia dlaczego zmuszeni będą do ponoszenia trzykrotnie większych kosztów związanych z udostępnianiem pacjentów druków deklaracji, ich przechowywaniem i archiwizacją. Panie Ministrze Środowiska, co zrobić z dotychczasowymi drukami deklaracji, które pozostają w naszych placówkach" - czytamy w stanowisku KLR.
Rynek Zdrowia zwrócił się do resortu zdrowia o uzasadnienie wprowadzonych zmian.
Dla zasady
W odpowiedzi Krzysztof Bąk, rzecznik ministerstwa wyjaśnił, dlaczego przyjęto rozwiązanie wprowadzające deklaracje wyboru na odrębnych drukach, a nie jak dotychczas - na jednym druku (arkuszu). Ma to na celu zapewnienie realizacji zasady, zgodnie z którą świadczeniobiorca może wybrać lekarza, pielęgniarkę lub położną POZ u tego samego świadczeniodawcy albo u różnych świadczeniodawców albo też lekarza, pielęgniarkę lub położną POZ będących świadczeniodawcami.
Te wyjaśnienia nie trafiają jednak do personelu POZ, który podkreśla, że czeka na zmiany, które zaczną coś wnosić do systemu ochrony zdrowia, zamiast go dezorganizować.
- Widzę konieczność nowelizacji innych aktów prawnych, np. Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 20.06.2008 w sprawie zakresu niezbędnych informacji gromadzonych przez świadczeniodawców, szczegółowego sposobu rejestrowania tych informacji oraz ich przekazywania podmiotom zobowiązanym do finansowania świadczeń ze środków publicznych. Proponuję, by Minister Zdrowia nawet bez konsultacji ze środowiskiem medycznym, jak najszybciej dokonał nowelizacji tej ułomnej regulacji - odpowiada Jacek Krajewski.
Źródło: www.rynekzdrowia.pl
Komentarze
[ z 14]
Lekarze rodzinni w liście do ministra po raz kolejny wyjaśniają, że rozporządzenie, które weszło w życie nie tylko nakłada na świadczeniodawców podstawowej opieki zdrowotnej niepotrzebne biurokratyczne obciążenia i utrudnia im codzienną pracę, a pacjentom odwiedzającym przychodnie, zabiera niepotrzebnie czas, czyniąc wizytę uciążliwą, ale również budzi wątpliwości prawne co do zakresu zbieranych danych i ważności druku przy kontrolach NFZ w przyszłości. - ot i całe sedno sprawy
Papiery muszą się zgadzać ;)
I jak tu ma być dobrze. Hmm?
patrząc od strony pacjenta to ma on teraz możliwości wyboru pielęgniarki i położnej a nie z automatu- wybrał lekarza - to i pielęgniarkę i położną. Poprzedni wzór deklaracji hamuje ta drogę, a coraz więcej pielęgniarek czy położnych tworzy samodzielne podmioty . więc może nie taki diabeł straszny...
Szatniarza jeszcze powinien wybierać.
Kto za biurkiem decyduje, ten zazwyczaj wszystko psuje.
Ręce opadają. Za chwilę w służbie zdrowia będzie musiało pracować więcej osób z administracji niż personelu medycznego.
kiedyś już tak było, wszyscy się przestawią na nowe i będzie po krzyku.
NFZ tym razem naprawia błąd MZ i zamieścił na swojej stronie komunikat przypominający, że konieczne jest wpisanie na deklaracji numeru Pesel opiekuna czy rodzica (do 3 miesiąca życia dziecka, gdyż nie ma ono jeszcze nadanego tego numeru).
I po co takie utrudnienia? Po co w dalszym ciągu nawala się papierzysk, skoro to co jest działa i sprawdza się w praktyce. Tylko nie potrzebnie utrudnia się życie tak nam lekarzom, jak i pacjentom, którzy już i tak nie są zachwyceni sytuacja w jakiej przychodzi żyć i funkcjonować. A w tym kraju lepiej jest nie mieć problemów ze zdrowiem i nie chorować zwłaszcza kiedy ma się przychodzić do lekarza bo wyczekując godzinami w kolejkach, a nawet i miesiącami na sam termin wizyty u specjalisty łatwo stracić zdrowie ze zdenerwowania i nerwów kiedy chciałoby się w końcu doczekać pomocy, a widzi się, że mało kogo nasze potrzeby obchodzą i mało kto się nimi w ogóle przejmuje bo pacjent ginie w systemie, gdzie ważniejsze od chorego stają się stosy papierzysk do wypełnienia.