Lubuski Oddział Wojewódzki NFZ uruchomił nową funkcjonalność internetową pod hasłem „Bo jesteś dla mnie Ważna…”. Jej celem jest przypomnienie o profilaktyce raka piersi i szyjki macicy.
Akcja skierowana jest do mężczyzn, którzy za pomocą specjalnego smsa mogą przypomnieć swojej partnerce o mammografii i cytologii. Na stronie internetowej lubuskiego NFZ znajduje się zakładka, za pośrednictwem której można wysłać SMS z przypomnieniem o badaniach.
– Chcemy, by panowie zainteresowali się zdrowiem bliskich sobie osób, ale także pamiętali, że ważna jest obecność i wsparcie w trudnych chwilach – mówił pełniący obowiązki dyrektora lubuskiego oddziału NFZ Piotr Bromber.
Komentarze
[ z 5]
Myślę, że akcja jest bardzo dobrym pomysłem. Podoba mi się jej nazwa. Uważam, że wielu mężczyzn chciałoby móc pomóc swoim partnerkom w zachowaniu zdrowia i rzeczywiście będzie przypominać im o wizytach u lekarza. Często zdarza się, że mężczyźni w ogóle nie mają pojęcia o podstawowych rzeczach związanych ze zdrowiem kobiet. Ta akcja z pewnością wielu z nich uświadomi jak ważne są regularne kontrole. Oczywiście mogłoby to też działać w drugą stronę: kobiety mogą przypominać mężczyznom o koniecznych wizytach kontrolnych u kardiologa lub urologa. Łatwiej czasami jest dbać o zdrowie bliskiej osoby niż o swoje własne. Machamy ręką na niepokojące objawy jeżeli pojawiają się u nas, natomiast gdy dotyczą naszych bliskich od razu podnosimy alarm. Taka współpraca w walce o zdrowie jest bardzo dobra. Pokazuje również kobietom, że ich partnerom naprawdę na nich zależy i są dla nich ważne. Dlatego widzę bardzo wiele zalet i żadnych przeciwwskazań.
Ciąża to zwykle czas podniecenia i nowości. Ale czasami kobiety w ciąży i ich partnerzy mogą czuć się tak, jakby oczekiwali po trochu niepokoju wraz z radością. Mają długą listę zadań. Muszą poradzić sobie ze zmianami i niewiadomymi, które pojawiają się wraz z ciążą i porodem. Kiedy obaj partnerzy wspierają się nawzajem, wzmacniają więź i poczucie zespołowej pracy. Wsparcie partnera jest szczególnie ważne dla mamy i dziecka w tym pracowitym czasie. Kobieta, która czuje się wspierana przez partnera podczas ciąży i po jej zakończeniu, będzie czuć się szczęśliwsza i mniej zestresowana. Niższy stres u matek podczas ciąży może również pomóc niemowlętom. Dlatego tak ważny jest udział zarówno przyszłej mamy jak i taty.
Rozpoznanie raka piersi jest istotne z wielu oczywistych powodów. Diagnoza nie tylko wpływa na pacjentkę, ale wpływa również na osoby wokół niej - krewnych płci żeńskiej, mamy, siostry. Ważne jest wykonywanie regularnych badań. Dopóki nie zostanie wynalezione lekarstwo na tę chorobę, jest to najlepsze narzędzie, na jakim możemy polegać. Musimy wcześnie wykryć nowotwór piersi lub szyjki macicy, zanim będą wyczuwalne. Ogólnie rzecz biorąc, im wcześniej wykryto raka, tym lepszy jest wynik leczenia. Raz w roku wykonanie dwóch badań nie jest obciążające ani czasowo ani finansowo.
Uwaga będzie długie, ale naprawdę ciekawe ! Badanie p. Urszuli Kluczyńskiej pod tytułem: Czy zdrowie ma płeć ? Problematyka zdrowia kobiet w czasopismach dla mężczyzn :) Polecam przeczytać: Podstawy teoretyczne sugerują, że tematyka zdrowia, a zwłaszcza zdrowia kobiet nie jest dla mężczyzn kwestią istotną. Uważam jednak, że niezbędne są badania, które mogą potwierdzić jakiś trend lub wskazać na zachodzące zmiany. Wychodząc z założenia, że kultura popularna stanowi istotny obszar konstruowania zależności rodzajowych także w kwestii zdrowia, podjęłam się analizy czasopism dla mężczyzn pod kątem zawartej w nich tematyki zdrowia kobiet. Skupiłam się na tym, jak i w jakim zakresie pisze się o zdrowiu kobiet w czasopismach dla mężczyzn: jakie problemy zdrowotne są poruszane (które są określane typowo kobiece), jak mężczyźni postrzegani są lub postrzegają siebie w sytuacji kłopotów ze zdrowiem kobiet i w jakim zakresie kwestia zdrowia kobiet dotyczy mężczyzn. Celem badań było określenie zakresu i sposobu prezentowania problematyki dotyczącej zdrowia kobiet zawartej w czasopiśmiennictwie dla mężczyzn. W toku analiz wybrane czasopisma lifestylowe dla mężczyzn zostały poddane lekturze, po czym wybrałam artykuły, które dotyczyły problematyki zdrowia kobiet i poddałam je jakościowej analizie treści. Mimo iż zakres problemów związanych ze zdrowiem kobiet wydaje się być dość szeroki, warto zwrócić uwagę, że niemal wszystkie poruszane problemy związane są z seksualnością i atrakcyjnością kobiet. Zobrazowaniem tego wniosku jest chociażby sposób prezentowania skutków zdrowotnych wynikających z noszenia butów na wysokim obcasie. Kobieta w tego typu obuwiu określana jest jako bardziej seksowna, pożądana przez mężczyzn: „Każdy facet najbardziej lubi, gdy jego partnerka nosi wysokie obcasy” ; „Wysokie obcasy są ikoną kobiecej seksualności. (…) szpilki plasują się wysoko na liście przedmiotów kojarzących się mężczyznom jednoznacznie erotycznie (…) kobieta na szpilkach porusza się inaczej, lżej i bardziej seksownie. Obcasy sprawiają, że napinają się mięśnie nóg i pośladów, co sprawia, że wyglądają atrakcyjniej” . W żadnym artykule, a problem ten został poruszony trzykrotnie w czasopiśmie „Men’s Health” nie można odnaleźć jednoznacznej wzmianki o szkodliwości noszenia butów na wysokich obcasach. Wręcz odwrotnie, praktyka, która może skutkować między innymi bólami kręgosłupa, urazami czy halluksami, została określona jako korzystna dla zdrowia: „One, niestety, jak już nas oswoją i udomowią, mają tendencję do wskakiwania w trampki albo inne buty na płaskim obcasie, twierdząc, że tak jest zdrowiej. Jak je przekonać, że się mylą” . Redaktorzy MH powołując się we wszystkich artykułach na autorytet (dr Maria Cerruto) zapewniają o korzyściach płynących z chodzenia na obcasach, choć jednocześnie nie prezentują żadnych szczegółowych informacji (np.: korzystna wysokość obcasa, warunki i czas chodzenia w obcasach). Autorzy artykułów nie wspominają także, że M. Cerruto jest urologiem i jej badania dotyczyły wpływu noszenia obuwia na 2 do 5 centymetrowym obcasie wśród kobiet poniżej pięćdziesiątego roku życia i odnosiły się do problemu nietrzymania moczu. Podkreślają z kolei, że badaczka bardzo lubi buty na obcasie, pomijając fakt, że twierdzi, iż korzystna jest wyłącznie „umiarkowana wysokość obcasa”. Obuwie na obcasie jest tu synonimem butów na wysokim obcasie, czyli tzw. „szpilek”. Redaktorzy zakładają, że kobieta powinna chodzić w szpilkach przez cały czas, zamiast „wskakiwać w trampki”, a jej ciało, a konkretnie stopa jest stworzona do butów na wysokim obcasie niczym… stopa Barbie. Autorzy artykułów zapewniają bowiem o zdrowotnych skutkach chodzenia w obuwiu na wysokim obcasie: „Chodzenie na obcasach może wzmacniać mięśnie miednicy, a co za tym idzie korzystnie wpływać na życie seksualne”, ponadto „dr Cerutto dowodzi, że obcasy wcale nie wpływają na zniekształcenie sylwetki i problemy z kręgosłupem” – ponownie nie podając wysokości obcasa. W analizowanych artykułach dochodzi do próby zaprzeczenia jednemu ze sposobów odczytywania korzystania przez kobiety z butów na wysokim obcasie. Czytamy: „Dla niektórych feministek obcasy są symbolem zniewolenia kobiet , tak jak było nim krępowanie stóp kobietom w Chinach . Ale to chyba hipoteza zbyt daleko idąca” . Stwierdzenie to ma zaprzeczyć interpretowaniu butów na obcasie jako symbolu opresji i zniewolenia kobiet dla przyjemności lub prestiżu mężczyzny. Jednak zastosowany opis i argumenty oraz skupienie się autorów artykułów na aspekcie seksualnym, przy jednoczesnym pominięciu lub wypaczeniu konsekwencji zdrowotnych chodzenia w butach na wysokim obcasie, wpisuje się właśnie w próbę zniewolenia kobiet i stanowi akt uprzedmiotowienia seksualnego kobiety. Zbyt jednoznaczne odczytanie może być pułapką, warto więc podkreślić, że chodzenie w butach na obcasach może być wyborem kobiety nie wynikającym z jej podległości. Autorzy artykułu uwzględniają taką opcję i piszą: „Wiele kobiet twierdzi, że szpilki sprawiają, że czują się silniejsze i bardziej pewne siebie, a to stanowi bardzo wyraźny erotyczny bodziec dla mężczyzn”. Ten wybór łączy się zatem z brakiem ubezwłasnowolniana i krępowania ruchów ze względu na podległość, ale decyzję i możliwość kobiety – może ona pozwolić sobie na niewygodny strój i jest to jej wybór, ponieważ posiada władzę i tym sposobem staje się atrakcyjna. Jednak ten aspekt nie został odniesiony do faktycznej władzy kobiety przechadzającej się w szpilkach, tylko jej „poczucia”, które powoduje zmianę postury. A zatem nie posiada ona władzy, lecz szpilki dają jej iluzję władzy i to zmiana postawy pod wpływem tej iluzji jest podnietą dla mężczyzn. Ponownie kobieta została sprowadzona do obiektu seksualnego. Ten najczęściej poruszany, bo aż w trzech artykułach na ogólną liczbę dwudziestu, problem zdrowotny kobiet – konsekwencje chodzenia w butach na wysokim obcasie – nie jest określany jako niebezpieczny dla zdrowia kobiet. Skutki zdrowotne chodzenia na szpilkach zostały przedefiniowane lub zaprzeczono im, zwracając uwagę wyłącznie na korzyści, które zostały wyolbrzymione i zniekształcone. Efekt seksualny przeważył nad kwestią zdrowia, ale także ubezwłasnowolnił kobiety, których „obowiązkiem” jest noszenie obuwia na wysokim obcasie. Pismo przekonuje o słusznym oczekiwaniu mężczyzny, by kobieta – dla jego przyjemności – korzystała wyłącznie z butów na szpilkach zamiast butów na płaskiej podeszwie lub niewielkim podwyższeniu, które czynią ją nieatrakcyjną. Mężczyzna nie tylko nie zostaje poinformowany o możliwym bólu lub zagrożeniach związanych z tą praktyką, ale przekonywany jest przez pismo o zdrowotnych konsekwencjach noszenia butów na wysokim obcasie. Warto jednak zaznaczyć, że w żadnym artykule nie wspomniano o jeszcze jednym istotnym niebezpieczeństwie noszenia szpilek – halluksach . Zatem pewne zagrożenia zostały pominięte i mężczyzna nie posiada tym sposobem pełni obrazu o konsekwencjach zdrowotnych noszenia butów na wysokim obcasie, a ponadto podkreśla się w tym kontekście wyłącznie aspekt seksualny, który wzmacniany jest erotycznymi zdjęciami kobiet w butach na wysokich obcasach. Piersi kobiet są często tematem artykułów w czasopismach dla mężczyzn – jednak głównie w kontekście seksualności: rozmiaru, atrakcyjności, stosunku seksualnego. Tylko dwukrotnie, wyłącznie w piśmie „MH”, podjęty został wątek zdrowia kobiecych piersi. Za każdym razem dotyczył on raka piersi. Pierwszy z artykułów, umieszczony w rubryce „News zdrowie”, był kilkuzdaniową radą skierowaną do mężczyzn: „jeśli chcesz oszczędzić jej cierpienia, a sobie zapewnić swobodę podziwiania [piersi – U.K.], namów, ją by zaczęła się ruszać” . Sam tytuł: „Zadbaj o jej piersi” stawia mężczyznę w roli tego, który powinien zadbać o zdrowie żony i „namówić” ją do aktywności, jako czynnika zmniejszającego ryzyko choroby. Mężczyzna uzyskuje informację o intensywności ćwiczeń jakie partnerka powinna podjąć i zostaje zapewniony, że dobre samopoczucie i brak choroby wpłynie pozytywnie także na niego, ponieważ „mężczyźni, których partnerki chorowały na raka piersi, o 40% częściej cierpią na depresję” . Pojawia się zatem pytanie, czy powyższe zdanie, umieszczone na końcu artykułu, jest puentą czy tylko dodatkową informacją, związaną z problemem nowotworu piersi – zagrożeniem depresją. Ponadto, w odróżnieniu od sposobu definiowania obowiązków kobiet w dbaniu o zdrowie swych mężczyzn w pismach dla pań, mężczyzna nie uzyskuje szerokiego spektrum możliwych działań, które powinien podjąć lub do których „namówić” miałby partnerkę (np.: samobadanie, mammografia), a mowa jest wyłącznie o aktywności fizycznej, która stanowi pewien aspekt zdrowego stylu życia i jest łączona ze stereotypowo męskim zachowaniem (siła i sprawność fizyczna, to atrybuty męskości hegemonicznej). Ponadto, dbałość o kobiece piersi sugeruje wymiar erotycznego postrzegania „tych najpiękniejszych partii ciała kobiety”. Jest to jednak jedna z nielicznych sytuacji, kiedy mężczyzna uzyskuje konkretne wskazówki związane ze zdrowiem kobiety, które on miałby podjąć. Drugi artykuł, odnaleziony w męskich pismach i dotyczący tematyki raka piersi, znajduje się w rubryce „Męska rozmowa” i jest historią mężczyzny, którego żona zachorowała na raka piersi. Autor opisuje sytuację, w której dowiedział się o chorobie, sytuację diagnozy, czasu operacji żony, procesu zdrowienia. Artykuł ma charakter osobistego zwierzenia, historii, którego główną bohaterką jest żona i on sam. Nie jest to wyłącznie opis choroby – choć artykuł zawiera szereg informacji, chociażby na temat rekonstrukcji piersi – jest to przede wszystkim historia zmagania się z chorobą dwojga ludzi. Autor od początku stawia siebie w roli osoby, która wspiera, ale nie wyłącznie poprzez „pozostanie” i milczące trwanie, a zatem nieopuszczanie partnerki jako dowód miłości. Ani razu nie pojawiła się sugestia odejścia lub pozostawienia żony – od początku była to choroba, która dotyczyła ich obojga, choć inaczej. Mąż chorej kobiety opisuje sytuację operacji, zakładania opatrunku, jego zmiany, proces pielęgnacji, wspólnych wizyt u specjalistów. Autor artykułu pisze też o mężczyźnie, który wspierając, sam potrzebuje wsparcia. Pisze o dwóch zmaganiach i tytułuje je: „walka Agaty” i „moja walka”. Są to dwa oddzielne akapity, pierwszy koncentruje się na zmaganiach żony z chorobą – co działo się z jej ciałem, jak reagowała na chemioterapię (traciła apetyt, wypadały jej włosy), mężczyzna opisywał co zobaczył, gdy chirurg zdjął żonie pierwszy raz opatrunek po mastektomii, o jej cierpieniu przy odtwarzaniu piersi („Agata cierpiała ponieważ odtwarzanie mięśnia piersiowego powodowało dotkliwy ból pleców”), opisuje szczegółowo kolejne wizyty – to, co zobaczył, gdy odtwarzano pierś. Te opisy dotyczą sytuacji żony, opis podsumowuje stwierdzeniem: „Choroba zmieniła Agatę w głęboki i trwały sposób” . W „mojej walce” pisze o własnym zmaganiu z chorobą, o szukaniu pomocy dla siebie – udaniu się do specjalisty, o tym że musiał opłakać stratę. Pisze o przyszłości, o seksie, o tym, że zawsze będzie towarzyszyło im poczucie straty, ale nie ono zdominuje ich życie, pisze o bliskości i o uświadomieniu sobie, że nagle można stracić ukochaną osobę. Określa siebie jako partnera, który brał udział w całym procesie zarówno choroby, jak i zdrowienia. Autor daje też kilka praktycznych wskazówek dla mężczyzn (w punktach z boku głównego tekstu, co jest typowe dla budowy artykułu w męskim piśmie), które określa jako „to czego się nauczyłem towarzysząc mojej żonie w jej zmaganiach z rakiem”. Są to praktyczne rady dotyczące istotnych kwestii, na które warto zwrócić uwagę w sytuacji choroby. Z drugiej strony w artykule pojawiają się informacje, które są wyrazem niewiedzy autora lub błędów w tłumaczeniu (autor artykułu nie jest Polakiem, prawdopodobnie jest to przedruk). Ponieważ tematyka raka piersi została poruszona zaledwie dwukrotnie nie można poczynić żadnych uogólnień, można raczej wskazać, że na różne sposoby pisze się o tym temacie. Z jednej strony mamy apel o dbanie przez mężczyzn o kobiece piersi ze względu na ich walory erotyczne, z drugiej szczegółowy opis historii choroby i zdrowienia kobiety napisany z perspektywy wspierającego mężczyzny. To czego nie ma w obu tekstach to między innymi informacji dotyczących profilaktyki np.: samobadania piersi lub tego jak mężczyzna może badać piersi i co powinno zaniepokoić. Liczną grupą problemów zdrowotnych kobiet poruszonych w czasopismach dla mężczyzn są te bezpośrednio związane z seksualnością lub stosunkiem seksualnym. W większości przypadków (poza jednym artykułem w „MH”) tematyka poruszana jest w listach do redakcji , które pełnią między innymi funkcję budowania relacji „kumpli”. Propozycja bycia „czytelnikiem kumplem” jest wprowadzana przez przydatne wskazówki, doradzanie w problemach i wprowadzanie przydatnych rad. Całość prezentowana jest za pomocą zdroworozsądkowego języka z domieszką ironii , stosowanej jako ostrzeżenie przed traktowaniem czegokolwiek zbyt serio. Dziś mężczyźnie nadal „nie wypada” pytać i prosić o radę i często musi sam zmagać się ze swymi problemami z zakresu różnych sfer życia. Magazyny dla mężczyzn stają się formą „instrukcji obsługi” w wielu sferach życia, a informacja podana nawet w ironicznym tonie – jest jednak odpowiedzą. Analizowane listy nie zawierają jednak w tekście ironii, została ona „przeniesiona” do sfery wizualnej. W „CKM-ie” wszystkie listy są wzbogacone o żartobliwy rysunek. Jeden z listów do redakcji porusza problem nimfomanii . Autor żali się, że nie jest w stanie sprostać seksualnym oczekiwaniom swojej dziewczyny, która od półtora roku oczekuje seksu kilka razy dziennie. Redaktorzy odpowiadają na list bez zastosowania ironii, lecz nie koncentrują się na kobiecie, lecz na tym, jak mężczyzna ma powiedzieć „nie”. Temat jest poważny i tak został potraktowany, wyjaśniono mężczyźnie jakie negatywne konsekwencje dla jego seksualności może mieć zmuszanie się do seksu, lecz pominięto tu całkowicie partnerkę. Stała się ona źródłem zła, a nie osobą o którą należy się zatroszczyć. Nie pojawiły się żadne wskazówki dotyczące zdiagnozowania nimfomanii, lecz założono, że ten problem jej dotyczy. Nie wspomniano o przyczynach występowania, procesie leczenia (psychoterapii, leczeniu farmakologicznym), a przede wszystkim zabrakło sugestii, gdzie szukać diagnozy lub pomocy. Nie zatroszczono się o kobietę, nawet nie pomyślano czy wymaga opieki. W innym liście do redakcji autor pyta o umiejscowienie łechtaczki. Można zaklasyfikować to pytanie do kategorii kobiecej anatomii, jednak ponownie dotyczy ono seksualności. Redaktorzy odpowiadają i nie stosują ironii, jednak list opatrzony jest zdjęciem kobiety, która szeroko otwiera usta z dopiskiem: „Jadwiga ma naprawdę głębokie gardło”. Inny czytelnik pyta: „Moja dziewczyna zaczęła brać tabletki antykoncepcyjne i teraz po każdym numerku znajduję na prześcieradle plamki krwi. Czy to, aby nie jest groźne? Czy czymś się od niej nie zarażę?” . Tekst wzbogaca zdjęcie, które wskazuje na ironiczny kontekst odbioru informacji. Jest to martwa kobieta leżąca na zakrwawionym łóżku, a obok mężczyzna – prawdopodobnie zabójca – z żądzą krwi wypisaną na twarzy. Redaktorzy sugerują, by namówić dziewczynę na wizytę u ginekologa, wskazują na powiązanie sytuacji z doborem pigułek, lecz najpierw strofują czytelnika: „Dziewczyna krwawi po stosunku, a tym martwisz się o siebie!”. Artykuł, poza oburzającym podejściem autora do zdrowia swej dziewczyny, wskazuje nie tylko na oddzielenie spraw zdrowotnych kobiet od kwestii, które powinny dotyczyć mężczyzn, ale także na niski poziom wiedzy na tematy związane z anatomią, seksualnością kobiety i antykoncepcją stosowaną przez kobiety. W innym liście do redakcji, tym razem w „MH” czytamy: „Pomocy! Mój penis jest trochę wygięty w lewą stronę. Czy może być przyczyną bólu u mojej partnerki podczas stosunku? Czy można jakoś go wyprostować?” . Zarówno autor listu, jak i redaktorzy nań odpowiadający skupiają się przede wszystkim na kobiecie i jej problemie – odczuwaniu bólu, który może być sygnałem innych problemów zdrowotnych. Redaktorzy sugerują dobór wygodnej pozycji, a w przypadku nieustępowania bólu – wizytę u ginekologa. Wskazują w pierwszej kolejności na wadę anatomiczną lub chorobę kobiety jako przyczynę bólu. Kobieta zostaje zatem „obwiniona”. Warto zastanowić się nad powodami takiej kolejności działania. Przede wszystkim może to wynikać z faktu, że dyskomfort dotyczy kobiety, a zatem być może ból jest wynikiem problemu, który ujawnił się w wyniku stosunku. Wskazanie na kobietę można interpretować także jako wynik troski o nią. Sugestia nakłonienia partnerki do wizyty ginekologa, wskazuje na aktywne działanie mężczyzny w celu poprawy nie tylko jakości życia seksualnego, ale także skupieniu na jej zdrowiu i pomocy. Redaktorzy zakładają aktywny udział mężczyzny w zlikwidowaniu bólu i troskę o kobietę. Stwierdzają, że mężczyzna powinien udać się do urologa jeśli ginekolog uzna, że przyczyna bólu nie leży po stronie kobiety. Kobieta jest tu jednak w centrum, a mężczyzna zostaje określony jako osoba, która powinna podjąć działanie i zainteresować się zdrowiem swej partnerki. Tylko jeden artykuł, zamieszczony w „MH”, dotyczący problemów zdrowotnych kobiet związanych z seksem nie miał formy listu do redakcji. Przygotowany został w wersji „alfabetycznej ściągi” i założenia dotyczył seksu i lepszego poznania kobiet, by seks „był jeszcze lepszy” . Warto zaznaczyć, że jako jedyny został przygotowany przez kobietę. Ów alfabetyczny spis nie w pełni klasyfikuje się do włączenia w analizy z zakresu zdrowia kobiet. Jedynie kilka haseł dotyczy tej tematyki, inne, nawet jeśli mogłoby dotyczyć zdrowia, koncentrują się wyłącznie na seksualności (np.: antykoncepcja, biust). Z haseł, które kwalifikują się do analizy można wskazać: defloracja, infekcja, lubrykacja, niedyspozycja, PMS. Hasło „defloracja” zawiera wyjaśnienie budowy błony, możliwości braku krwawienia przy pierwszym kontakcie seksualnym. Jednak główna uwaga skupiona jest na możliwym bólu podczas pierwszego stosunku seksualnego kobiety i wskazówek jak go zminimalizować. W tym kontekście to kobieta i jej komfort zarówno psychologiczny, jak i fizyczny stają się obszarem zainteresowania. Z kolei hasło „infekcja” to opis postępowania w przypadku infekcji grzybiczej lub bakteryjnej pochwy. Warto zaznaczyć, iż jest to jedna z nielicznych wzmianek na ten temat i jedyna tak obszerna (choć to zaledwie 15 wersów w wąskiej kolumnie). Być może temat jest szerzej opisany, ponieważ autorką artykułu jest kobieta. W artykule mężczyzna znajdzie istotną wskazówkę, że infekcja dotyczy także jego, opisany jest sposób postępowania, ale przede wszystkim zwrócona jest uwaga, że „musisz wraz z nią zażywać leki (…) Jeżeli tego nie zrobisz, zarazisz ją znowu, jak tylko się wyleczy” . Mężczyzna zostaje włączony nie tylko w proces leczenia, ale także bierze odpowiedzialność za stan zdrowia partnerki. Hasło „lubrykacja”, wydawało się ściśle związane z seksem, a nie ze zdrowiem. Autorka artykułu skupia się jednak nie tylko na lubrykatach, ale opisuje ewentualne przyczyny ich stosowania i nawiązuje tym sposobem do opisu cyklu owulacyjnego. Pisze także, że w przypadku choroby kobiety (alergii, chorób krążenia) i przyjmowaniu leków może dojść do zmiany nawilżenia pochwy. Sugeruje zatem, że partner powinien mieć świadomość stanu zdrowia kobiety, przyjmowania przez nią leków (choć nigdzie nie widnieje informacja, by zobowiązany był do kontroli ich przyjmowania przez partnerkę), by lepiej rozumieć jej ciało i stany w nim zachodzące. Sugestia, że „to znak, że powinna zgłosić się na badania ginekologiczne” , jest skierowana do mężczyzny, a zatem to on ma również dostrzec problem i zasugerować sposób jego rozwiązania. Mężczyzna staje się zatem aktywnym członkiem procesu zdrowienia, a także wsparcia. Pod hasłem „niedyspozycja” kryje się „wiele kobiecych dolegliwości, takich jak okres, obniżenie nastroju z powodu wahań hormonalnych, różnego rodzaju bóle” . Jako najlepszy sposób na dolegliwości autorka artykułu zaleciła seks, jednocześnie wskazała jednak, by zadbać o dietę partnerki, wyeliminować alkohol – a zatem mężczyzna został włączony w proces zmiany diety. Podobne zalecenia otrzymał mężczyzna w przypadku PMS. Zespół napięcia przedmiesiączkowego został krótko wyjaśniony, a rzadko jest w pismach dla mężczyzn obszarem zainteresowania. Pojawia się sporadycznie i traktowany jest zdawkowo. W jednym z artykułów w „MH” w rubryce „Związki”, PMS został krótko wspomniany: „kobiety mają swój PMS” , a zatem autorzy założyli, że jest to zjawisko dobrze znane, choć – jak wskazują moje analizy – raczej nie opisywane na łamach pism dla mężczyzn. W CKM listy do redakcji tylko pozornie dotyczą zdrowia kobiet, problem dotykający kobiet jest punktem wyjścia, ale zarówno autorzy listów, jak i redaktorzy koncentrują się na mężczyźnie, sugerują co on ma zrobić dla siebie. Trudno porównać listy do redakcji z CKM-u z innym pismem, ponieważ tylko jeden wątek zdrowia kobiet został poruszony w MH. To niewielkie zainteresowanie tematyką zdrowia kobiet może wynikać z grupy docelowej odbiorców, CKM skierowany jest do młodszych mężczyzn, MH do bardziej świadomych wagi zdrowia, wykształconych i często partnerów w związku. W CKM listy dotyczące zdrowia są na końcu pisma, w osobnej rubryce „Active”. Można zatem założyć, że nie każdy czytelnik sięgnie do tej części, jest to bowiem część stosunkowo nowa, która tematycznie upodabnia pismo do innych czasopism lifestylowych dla mężczyzn, ale jednocześnie może nie być tematem interesującym stałych czytelników CKM-u, gdzie zdrowie zawsze było traktowane z ironią, a sport wyłącznie biernie (kibicowanie z puszką piwa przed telewizorem). Kolejnym obszarem związanym ze zdrowiem kobiet, który wyłania się w toku analizy materiału, jest antykoncepcja i zwykle występujące łącznie – choroby weneryczne. W czasopismach dla mężczyzn wątek antykoncepcji został poruszony kilkakrotnie. Czasami tylko enigmatycznie i w żadnym stopniu nie łączył się z problemem zdrowia kobiet, częściej dotyczył udziału poprzez opłacanie tabletek, plastrów lub zakupu prezerwatyw. Najczęściej problem ten był łączony z chorobami wenerycznymi, w związku z tym dwa te tematy zostaną przeanalizowane łącznie. Warto przyjrzeć się jakie odniesienie do zdrowia kobiet można odnaleźć w artykułach na temat antykoncepcji i chorób wenerycznych. Tylko dwukrotnie tematyce antykoncepcji został poświęcony dłuższy artykuł i oba znajdowały się w „Men’s Heath” w rubryce „Zdrowie” i „Męskie sprawy”. Pierwszy artykuł dotyczący środków antykoncepcyjnych „Pogromcy plemników”, to „subiektywny, bo z męskiego punktu widzenia, ranking środków antykoncepcyjnych” . Autor wybiórczo wskazuje na konsekwencje zdrowotne wynikające ze stosowania wybranych środków antykoncepcyjnych. Pisze o spadku libido, możliwości tycia, skłonności do depresji, infekcjach i stanach zapalnych, trudnościach z późniejszym zajściem w ciążę. Wymienione środki analizowane są pod kątem zalet i wad, które dotyczą zarówno mężczyzn, jak i kobiet, choć w odniesieniu do kobiet większość problemów analizowana jest z perspektywy mężczyzn. Spadek libido ogranicza ilość kontaktów, tycie – zniechęca mężczyznę, zmniejszenie PMS to ulga dla mężczyzny, prezerwatywa – daje mężczyźnie poczucie kontroli. Nie ma jednak szeregu użytecznych informacji, jak przykładowo konieczność wykonania szeregu badań przed podjęciem decyzji o stosowaniu pigułki hormonalnej. Głównym bohaterem kolejnego artykułu jest prezerwatywa, jako środek antykoncepcyjny stosowany przez mężczyzn. Jeden z artykułów poświęcony jest w całości produkcji i stosowaniu prezerwatyw. Wstęp opisuje wyższość człowieka nad innymi gatunkami (stosowanie narzędzi, odzież) i zawiera stwierdzenie, że człowiek „zorientował się, że obcowanie z kobietą może mieć swędzące i ropiejące następstwa, zaczął odziewać wszystkie członki, bez wyjątku”. Po pierwsze jako człowieka określono wyłącznie mężczyznę, po drugie nie ma tu jakiejkolwiek troski o zdrowie kobiety, a wyłącznie zabezpieczenie się przed złem i problemami, które utożsamione są z kobietą, a których mężczyzna chce uniknąć. Zdrowie, a precyzyjniej choroba jest określona jako jej problem. To kobieta jest określona jako „nosicielka”, ale przede wszystkim źródło choroby. Gdy rozpowszechniła się kiła „trzeba było coś wymyślić, żeby zapewnić w miarę bezpieczne korzystanie z portowych uciech” , celem było zapobieganie zarażeniu się przez mężczyzn chorobami wenerycznymi – nikt nie wspominał tu o chorobie kobiet. Artykuł opisuje, z wykorzystaniem humoru i ironii, początki powstawania i sposób produkcji prezerwatyw, nie odnosi się do zdrowia kobiet. To przemilczenie jest jednak także informacją, świadczy o poziomie nie/ważności jakie powinno mieć dla mężczyzn zdrowie kobiet i troska o nie – tu w kontekście chorób wenerycznych lub niechcianej ciąży. Zabezpieczenie prezerwatywą jest ważne w przypadku kontaktów seksualnych z prostytutkami – zapewniają autorzy artykułów – ponieważ są one często nosicielkami chorób wenerycznych lub HIV . W żadnym stopniu zdrowie prostytutek nie stało się w artykułach obiektem zainteresowania lub troski. Przesłanie dotyczyło zagrożenia dla mężczyzn, jakie niesie z sobą kontakt z kobietami. W czasopismach dla mężczyzn kobieta jest głównie ciałem i obiektem seksualnym. Piękno kobiecego ciała lub jego sprawność seksualna jest głównym kryterium określania wartości kobiety. Kobiece ciała w pismach są atrakcyjne, a te mniej ponętne, a zatem nie wpisujące się w kanon współczesnego piękna, są pomijane lub wyśmiewane. Nie ma także ciał chorych, które mogłyby zakłócić odbiór i odebrać przyjemność konsumowania ciała. Mimo powyższych uwag w przeanalizowanych czasopismach dla mężczyzn pojawił się wątek otyłości. Tematyka otyłości kobiet w czasopismach dla mężczyzn jest pomijana. Jeżeli pojawiają się zdjęcia ciał kobiet innych niż przypominające modelki, to najczęściej jako żartu. Także list do redakcji dotyczący otyłości żony opatrzono „żartobliwym” rysunkiem, gdzie na pierwszym planie widnieją kobiece pośladki w dżinsach. Możemy tylko domyślać się, że właścicielką pośladków jest kobieta, ponieważ nie widać jej twarzy ani głowy; sugerują to jednak typowe dla kobiet (choć tu krytykowane) krągłości i różowy sweterek. Zza pośladków wychyla się mężczyzna. Proporcje są zaburzone, więc pośladki wydają się jeszcze większe. Mężczyzna dotyka dłonią pośladka i spogląda nań z zaciśniętymi ustami i wytrzeszczonymi oczami. Wniosek jest czytelny – pośladki są ogromne i przysłaniają mu cały świat i ta sytuacja mu nie odpowiada. Temu rysunkowi towarzyszy krótka treść listu: „Moja żona – niegdyś śliczna, szczupła dziewczyna – bardzo utyła. Zwłaszcza w okolicy bioder. I w ogóle jej to nie przeszkadza. Wolałem kiedy była zgrabna. Jak jej to powiedzieć?” . List zatytułowany jest: „Ona niestety nie ma kompleksów”. Jaki wniosek? Kobieta powinna być ciągle niezadowolona ze swojego ciała, nie akceptować go – mieć kompleksy. Także odpowiedź redaktorów utwierdza czytelnika w przekonaniu, że małżonka z pewnością nie akceptuje swojego ciała i z pewnością ma kompleksy w związku z tuszą, bo „kobieta, której nie przeszkadza nadwaga byłaby ewenementem na skalę światową”. Sugestia jest jednoznaczna – powinna schudnąć dla swojego mężczyzny – redaktorzy zwracają jednak uwagę, że przyczyna może mieć podłoże psychologiczne lub zdrowotne i zalecają wykluczenie ich przed podjęciem dalszych kroków. Niestety, nie sugerują żadnych badań lub chorób, które mogą powodować nadwagę – pozostawiają tę kwestię kobiecie, wskazują jednak, że jeśli to choroba, to schudnąć pomoże wyłącznie lekarz. Zatem nie o zdrowie tu chodzi, ale o powrót do pięknej sylwetki. Warto jednak zaznaczyć, że sama sugestia, iż przyczyną nadwagi jest choroba ma ogromne znaczenie, może uświadomić wielu mężczyznom, że brak otyłości to nie tylko piękno, to także wyznacznik zdrowia. Nie ma tu jednak sugestii, by udać się z żoną do lekarza, zapisać ją na badania itp. Następnie czytamy jakimi sposobami można podstępnie odchudzić żonę. Te działania wymagają aktywności mężczyzny – „gotuj niskokaloryczne obiady”, „wieczorami nie dawaj jej okazji do podjadania”, ale są potraktowane z przymrużeniem oka: „zabierz ją na narty i wybierz stok z często psującym się wyciągiem, wchodzenie pod górę wyszczupla błyskawicznie” . Wyklucza się tu opcję rozmowy z kobietą wynikającej z troski o jej zdrowie, jedyną troską jest bowiem powrót do jej atrakcyjnego wyglądu, co należy uczynić podstępem. W jednym z numerów „CKM-u” można znaleźć artykuł pochwalny dla puszystego ciała kobiety. Tekst jest manifestem pochwalnym ciała, większego ciała, ale głównie w odniesieniu do „jędrnego tyłeczka i krągłych piersi”. Artykuł jest przepisem na żartobliwe tuczenie kobiety. Powołuje się też na istnienie grupy „feedersów” – mężczyzn tuczących swoje żony. Należy jednak dodać, że jest to praktyka, gdzie kobiety są ofiarami, gdyż mężowie dokarmiają je, dla swej przyjemności. Autorzy stosują ironię i już kilka stron dalej prezentowane są wyretuszowane zdjęcia chudych kobiet. Czytelnik odbiera artykuł jako żart, wzmocniony zabawnymi i nazbyt przejaskrawionymi zdjęciami puszystej kobiety w erotycznych pozach. Reasumując, kobieta jest określana jako ta, która ciągle niezadowolona ze swojego ciała, nie akceptuje go – ma na pewno kompleksy związane z tuszą. W tej sytuacji mężczyzna powinien podstępnie odchudzić partnerkę, lecz nie dla zdrowia kobiety, ale dla efektu wizualnego. Problemy zdrowotne kobiet są o tyle problemem, o ile mogą utrudniać uzyskanie pięknego ciała i tylko w tym kontekście warto się na nich skupić. Generalnie w pismach dla mężczyzn tematyka otyłości jest pomijana. Jeżeli pojawiają się zdjęcia ciał kobiet innych niż przypominające modelki, to najczęściej jako żart. Odnosząc się do kwestii cielesności i zdrowia kobiet warto byłoby wprowadzić do męskich czasopism wątek anoreksji i bulimii. Opis problematyki mógłby uświadomić mężczyznom, że kobiety pod presją nieosiągalnych wzorców kulturowych często cierpią i zapadają na poważne choroby. A także to, że wiele ciał modelek, które oglądają na łamach prasy jest okupionych chorobą, a ich wygląd ma się nijak do stanu zdrowia. Ciało piękne, a zatem spełniające współczesne kryteria chudości, jest odbierane jako obraz zdrowia, ponieważ odsyła do kategorii „estetyki zdrowia”, gdzie dobrą kondycję i samopoczucie ocenia się wizualnie. W dziale „Zdrowie” „MH” znalazłam obiecujący artykuł „One vs my”. Pierwszy akapit sugerował, że czytelnik uzyska informacje nie tylko o zdrowiu mężczyzn, lecz także kobiet. Niestety autor skupił się wyłącznie na różnicach w zakresie zdrowia: długości życia, zgonów w wyniku chorób przewlekłych, nowotworów złośliwych, nieszczęśliwych wypadków, zgonów w wyniku zakażenia wirusem HIV, zawału serca. Analiza jest przede wszystkim statystyczna – przemówiły liczby – które zostały wykorzystane raczej po to, by dzielić ze względu na płeć i są obietnicą „znalezienia prawdy o płci pięknej”. Dwa zdjęcia, które wzbogacają artykuł, mają podobny wydźwięk – kobieta i mężczyzna walczą na dłonie i ścigają się na rowerze, który wydaje się być połączony. Ktoś musi wygrać, być lepszy, brakuje wsparcia, wzajemnej pomocy. Pierwszy akapit zawiera kilka informacji, które nie do końca są potrzebne lub trafnie dobrane. Wydaje się, że „dane statystyczne” zostały wykorzystane, by ironicznie opisać kobiety i wskazać siłę i dominację mężczyzn. W przypadku kobiet autor koncentruje się na atrakcyjności i pisze ironicznie: „Statystyczna kobieta w Polsce ma około 160 cm wzrostu i waży około 70 kg, życie płciowe rozpoczyna dość późno, bo po 18. roku życia, ale skoro ma 20 kg nadwagi trudno się dziwić, że poszukiwania chętnego musiały trochę trwać” . Podczas gdy mężczyzna jest „wyższy, silniejszy i bogatszy (…) zazwyczaj także zdrowszy. Rzadziej choruje na choroby przewlekłe, rzadziej odwiedza lekarza” . W tym porównaniu w odniesieniu do każdej z grup wybrano inne kategorie, pokrywał się tylko wzrost, który raz był potrzebny do określenia nadwagi, podczas gdy w przypadku mężczyzn wyłącznie do zobrazowania dominacji. Kobieta została opisana pod względem atrakcyjności seksualnej i tego, dlaczego „tak długo” musiała czekać na pierwszy kontakt seksualny, a mężczyzna pod katem władzy i dominacji (silny, bogatszy). Artykuł napisany jest właśnie w takim tonie porównywania, choć nie zawsze poprawnie dobranych kategorii, wyścigu lub wojny, gdzie mężczyznę próbuje określić się mianem ofiary. Długość życia, różnica 10 lat na rzecz kobiet, w celu zmniejszenia dysonansu, który może pojawić się u mężczyzny czytającego ten tekst, została przedstawiona ironicznie: „ostatnie lata, kiedy z uciech pozostaje niewiele, a wielkim wydarzeniem staje się niedzielne wyjście na spacer koło tężni” . Dopisek, że i „tak warto pożyć” nie zaciera jednak zaprezentowanego obrazu niedołężnego życia staruszka. W opisie dotyczącym nowotworów złośliwych mężczyzna może dowiedzieć się, że kobiety nie mają prostaty – to wszystkie informacje o kobietach. Nie ma ani słowa np. o raku piersi. Zawarte w tekście informacje o zalecanych badaniach profilaktycznych i zaleceniach zdrowotnych są skierowane do mężczyzn (np. „raz w miesiącu obmacaj uważnie jądra”), choć niektóre także dotyczą kobiet („rzuć palenie”). Mimo braku rodzaju męskiego i zastąpienia go bezpośrednim skierowaniem do odbiorcy „ty”, czytelnikiem jest mężczyzna (wszak to pismo dla mężczyzn), a uwagi dotyczą jego zdrowia i zachowań zdrowotnych. W przypadku opisu zgonów w wyniku nieszczęśliwych wypadków i chorób wątroby nie wspomniano o kobietach. Kobieta pojawiła się w temacie zakażenia wirusem HIV w wyniku kontaktów seksualnych. Nie wspomniano tu jednak o profilaktyce, która miałaby chronić kobietę, a jedynie sugestii, że warto by czytelnik (mężczyzna) założył prezerwatywę podczas stosunku, bo to najlepsza profilaktyka. Nie pojawił się w ogóle temat przeprowadzenia badań krwi. Z kolei podczas opisu zgonów związanych z zawałem mięśnia sercowego kobieta została określona jako silniejsza, ponieważ „ma lekarstwo na serce stale pod ręką… we krwi. Ten ich cudowny lek to estrogen” . Reasumując, artykuł, który z założenia miał być danymi statystycznymi, stał się przyczynkiem do podniecania wojny płci. Mimo sugestii, że dowiemy się czegoś na temat zdrowia kobiet – otrzymaliśmy informacje zdawkowe i często przepełnione ironią. Mężczyzna został zdefiniowany jako ofiara swej męskości (hegemonicznej), która doprowadza do takich danych statystycznych. Męskość hegemoniczna została określona jako problem, przyczyna zła, ale jednocześnie słuszny cel, który autorzy sugerują uzyskać innymi sposobami: „wszystkie te zachowania [podejmowanie ryzyka – U.K] wynikają z potrzeby zostania samcem alfa (…). Rozumiem ten pęd, ale (…) mamy XXI wiek i wiele innych sposobów by zaimponować kobietom” . Męskość jest tu potraktowana jako czynnik sprzyjający pewnym problemom zdrowotnym, jako czynnik ryzyka, jak sugeruje K. Stefaniak i E. Zierkiewicz męskość należy zatem poddać kontroli. Czytelnik uzyskał raczej biologiczne wytłumaczenie różnicy (np. hormony), gdzie biologiczne, często nadal oznacza „ostateczne”. W ramach analizowanych tysięcy stron czasopism dla mężczyzn zaledwie dwudziestokrotnie podjęto wątek zdrowia kobiet. Co prawda tematyka zdrowia mężczyzn jest coraz częściej podejmowana, to jednak zdrowie kobiet nadal nie dotyczy mężczyzn. Podczas, gdy kobiety zobowiązywane są do posiadania wiedzy dotyczącej zdrowia mężczyzn i określane są menadżerami zdrowia rodziny, mężczyźni wycofują się/są wycofywani (?!) z tego obszaru. Znikoma ilość materiału, choć jest istotnym wnioskiem, nie pozwala jednak wskazać zbyt wielu mechanizmów przekazu, czy strategii informowania o tematyce zdrowa kobiet w męskich czasopismach. Nadmierne uogólnienie mogłoby dać błędne wnioski, w związku z czym uważam, za istotne wskazanie „jak pisze się o zdrowiu kobiet” – dlatego właśnie tak obszernie w wynikach badań zaprezentowałam poszczególne artykuły. Niemniej – nawet na podstawie tak nielicznych tekstów – można dostrzec pewne zależności i tendencje. Niezwykle istotna jest forma prezentowania tematyki zdrowia kobiet w męskich czasopismach: nie tylko artykułu, ale bardzo liczne listy do redakcji. Wiele tematów poruszanych jest wyłącznie w listach do redakcji. Listy pełnią specyficzną rolę w budowaniu relacji z czytelnikiem, ale jednocześnie nie są pozycją czytaną w pierwszej kolejności. Z drugiej strony pojawienie się tematyki zdrowia kobiet w listach (które zakładam, że są rzeczywistymi listami czytelników) informuje, że dla czytelników jest to istotna kwestia i prawdopodobnie nie uzyskują wystarczających informacji na temat zdrowia kobiet z treści zamieszczanych w artykułach czasopism. Jednak listy tylko pozornie dotyczą zdrowia kobiet – uwaga skupiona jest częściej na mężczyźnie, sugestiach co on ma zrobić dla siebie. Jednocześnie ironiczna forma przekazu – choć została przeniesiona do sfery wizualnej – czyni go ambiwalentnym. Choć, z drugiej strony, informacja z dodatkiem ironii i humoru też jest informacją. Listy mogą zatem sugerować, że pojawia się refleksja lub potrzeba informacji na temat zdrowia kobiet, lecz odpowiedź, a raczej jej ukryty przekaz, ma podbudowywać tradycyjną rolę mężczyzny nie zainteresowanego tą tematyką. Niemal wszystkie problemy zdrowotne w czasopismach związane są z seksualnością i atrakcyjnością kobiet. Ponadto zdrowie kobiet interesuje mężczyzn o tyle, o ile może dotyczyć ich samych lub atrakcyjności kobiet (dla nich). Analiza tekstów wskazała, że mężczyzna nie jest zobligowany do troski o zdrowie kobiety (ewentualnie o jej sprawność), nie ma też obowiązku dbania o podjęcie przez kobietę lub pomagania jej w działaniach profilaktycznych (wyjątek stanowiła sugestia, by mężczyzna zadbał o aktywność fizyczną partnerki i dietę – by zrzucała zbędne kilogramy i ponownie była dla niego atrakcyjna). Można zatem wywnioskować, że mężczyzna – w przeciwieństwie do kobiety – nie jest odpowiedzialny za zdrowie bliskiej osoby. To, co wydaje mi się istotne przede wszystkim w kontekście relacji między rodzajami, to fakt, że wielokrotnie w tekstach jako jedyną istotną różnicę między kobietami i mężczyznami określa się różnicę biologiczną, która nadal ma wymiar „ostateczny i niepodważalny”. W związku z tym sposobem prezentowania różnic, można dostrzec, że zdrowie kobiet i mężczyzn poruszane jest na zasadzie wojny płci.
Dla wielu kobiet, szczególnie tych, które nie mają jeszcze żadnego dziecka wielkim zmartwieniem jest to, że po różnego rodzaju terapiach stosowanych w przypadku leczenia onkologicznego nie będą mogły mieć dzieci. Szanse na zajście w ciąże u kobiet leczonych onkologicznie po 25 roku życia wynosi zaledwie 5 procent. Bardzo ciekawe rozwiązanie pojawiło się jakiś czas temu w USA. Powstał tam bowiem narodowy program pomocy osobom, którzy zostali wyleczeni z nowotworu i chcą mieć dzieci. Aktualnie da się zauważyć, że podejście do pacjenta w Stanach Zjednoczonych uległo zmianie. Dwie trzecie lekarzy onkologów rozmawia ze swoimi pacjentami o tym, jak powinna wyglądać ich terapia, tak aby mieć jeszcze szanse na posiadanie dzieci. W naszym kraju również istnieją metody, które pozwalają po zakończeniu leczenia zostać rodzicami. Dotyczy to jednak nowotworów, które są na wczesnych stadiach zaawansowania. Jest to więc kolejny powód dla którego konieczne jest regularne przeprowadzanie badań. Warto zaznaczyć, że możliwość posiadania dzieci po leczeniu jest dla wielu pacjentów bardzo ważnym czynnikiem motywacyjnym, który jak wiemy w przypadku terapii onkologicznych nie jest obojętny. Wielu lekarzy w naszym kraju nie ma jeszcze odpowiedniej wiedzy co do technik zachowujących płodność. Wiele z nich nie ma pewności, czy metody te nie opóźniają leczenia onkologicznego co może niekorzystnie wpłynąć na zdrowie. Brak jest również systemu, który w sprawny sposób zapewniłby takich chorym odpowiednią opiekę. Kiedy leczenie onkologiczne kończy się sukcesem, warto jest odczekać około 5 lat zanim pomyśli o posiadaniu pierwszego, czy też kolejnego dziecka. Przykładowo można zamrozić komórki jajowe, które po leczeniu będa mogłybyć wykorzystane do zapłonienia pozaustrojowego. Gdy pacjentka ma partnera to wydaje się, że lepszym rozwiązaniem jest zamrożenie zarodka. Dzięki temu szanse na zajście w ciążę w przyszłości będą większe. Jeżeli chodzi o prawdopodobieństwo zajścia w ciąże w przypadku zamrożonej komórki jajowej wynosi od 4,5 do 12 procent, natomiast jeżeli chodzi o zamrożone zarodki to jest to 50 procent. Kolejną metodą jest pobranie i zamrożenie tkanki jajnikowej. Może to być cały jajnik lub jego fragment. Jest on pobierany w trakcie trwania operacji, a następnie dzięki odpowiednim procedurom poddaje się go kriokonserwacji i można go przechowywać. Po skutecznym leczeniu mogą one być wszczepione do organizmu kobiety. Jeżeli chodzi o młode kobiety, u których zdiagnozowano wczesne stadium nowotworu to przeprowadza się u nich zabiegi oszczędzające, podczas których usuwana jest tylko szyjka macicy, przy zachowanym trzonie. Dzięki temu pacjentka ma możliwość zajście w ciąże przy zastosowaniu metody in vitro. Oczywiście nie każda pacjentka będzie chciała podjąć się leczenia, które będzie im pozwalało zachować płodność. Bardzo ważne jest jednak przedstawienie im, że takie metody są możliwe do wykonania. Jak się bowiem okazuje wiele osób decyduje się właśnie na oszczędzające zabiegi. Oczywiście jeżeli istnieją przypadki, że taka operacja mogłaby w negatywny sposób wpłynąć na zdrowie pacjentki, gdyż pełne wyleczenie z nowotworu byłoby niemożliwe to oczywiście najważniejsze jest bezpieczeństwo chorej. Wielu ekspertów podkreśla, że bardzo ważne jest aby polskimi pacjentkami opiekowały się wielospecjalistyczne zespoły, w skład których będzie wchodził psycholog, specjalista od rozrodczości, chirurg, onkolog i ginekolog. Warto jest więc wspomnieć o raku szyjki macicy, który w największej ilości przypadków jest spowodowanych zakażeniem wirusem HPV. W przypadku tego nowotworu niezmiernie ważne jest przeprowadzanie regularnych badań cytologicznych. Wiele kobiet wciąż ma niewystarczającą wiedzę odnośnie tego bardzo ważnego badania. Wszystkie informacje są przecież na wyciągnięcie ręki i można je uzyskać chociażby z Internetu. Wiele kobiet wstydzi się lub boi samego badania. Polega ono na tym, że specjalną szczoteczką lekarz pobiera komórki znajdujące się w strefie granicznej, w której dochodzi do połączenia dwóch typów nabłonka- płaskiego i gruczołowego W dalszej kolejności po przygotowaniu rozmazu, jest on oglądany pod mikroskopem pod kątem ewentualnych zmian dysplastycznych. Jeżeli doszło do dysplazji to przeprowadza się kolejne badanie, które również nie jest bardzo niekomfortowe ponieważ nie powoduje dolegliwości bólowych. Mowa o kolposkopii podczas, którego wybarwia się nabłonek i ogląda go w powiększeniu i odpowiednim świetle. Jeżeli okaże się, że wynik jest nieprawidłowy to pobiera się następnie wycinek. Wracając jednak do wirusa brodawczaka ludzkiego. Przenosi się on drogą płciową i większe ryzyko zakażenia występuje w przypadku kobiet, które wcześnie rozpoczęły współżycie, a także miały dużo partnerów. Inne czynniki, które przyczyniają się do zwiększonego ryzyka to stosowanie doustnej antykoncepcji hormonalnej, infekcje narządów płciowych różnymi mikroorganizmami, więcej niż pięć porodów, dysplazja szyjki macicy, a także palenie papierosów, które wciąż dotyczy bardzo dużej grupy kobiet. Jednym z objawów raka szyjki macicy są krwawienia występujące pomiędzy kolejnymi miesiączkami,bardziej obfite miesiączki, czy też krwawienia występujące po stosunku. Mogą pojawić się także bóle w okolicy krzyża, czy dyskomfort w podbrzuszu. Niestety rak ten w wielu przypadkach rozwija się bez charakterystycznych objawów, co powoduje, że może on osiągać bardziej zaawansowane stadia. Jest on w stanie naciekać również okoliczne tkanki, a także dawać przerzuty w późniejszych etapach choroby. Niestety operacja jest w większości przypadków radykalna, i wymaga usunięcia całej macicy. W ostatnim czasie sytuacja, jeżeli chodzi o zachorowalność i umieralność na tego raka uległa znacznej poprawie. Z pewnością ma to związek z tym, że przeprowadza się bardzo dużo różnego rodzaju kampanii, których celem jest zachęcenie kobiet do systematycznego przeprowadzania badań, które jest podstawą w walce z każdym rodzajem nowotworu. Innym nowotworem jest rak trzonu macicy. Istotną rolę w jego rozwoju odgrywają nadmiernie wydzielane hormony żeńskie takie jak estrogen. W początkowych etapach rozwoju może on być ograniczony tylko do trzonu macicy, natomiast w bardziej zaawansowanych stadiach może naciekać również tkanki i narządy znajdujące się w okolicy, szyjkę macicy, a także odbytnicę i pęcherz moczowy, a nawet przyczyniać się do powstawania odległych przerzutów. Rak ten w największej ilości przypadków diagnozuje się w przypadku kobiet w wieku okołomenopauzalnym, a także u tych po 70 roku życia. Duże znaczenie mają również czynniki genetyczne, stosowanie estrogenowej hormonalnej terapii zastępczej, a także cukrzyca, otyłość, niski poziom lub brak aktywności fizycznej, występowanie miesiączki w bardzo wczesnym wieku, zaburzenia miesiączkowania, nadciśnienie tętnicze, niewydolność wątroby i późne wystąpienie menopauzy. Czynnikami, które mogą mieć działanie ochronne to stosowanie diety zawierające duże ilości warzyw i owoców, posiadanie dużej liczby dzieci czy regularne uprawianie sportu. Jeżeli chodzi o objawy to wśród nich można wymienić bóle występujące w podbrzuszu, a także nieregularne krwawienia, które w co dziesiątym przypadku mogą świadczyć o rozwoju choroby nowotworowej. Tak jak w przypadku raka szyjki macicy istotne jest regularne przeprowadzanie badań, co niestety wciąż jest problemem w naszym kraju. Wykonuje się badania z wykorzystaniem USG, a także endoskopowego badania macicy. W czasie takiego badania z miejsc, które są podejrzane można pobrać wycinek i przekazać do badania histopatologicznego. Podczas leczenia raka trzonu macicy podstawową metodą jest całkowite usunięcie macicy wraz z obustronnym usunięciem przydatków. W przypadku gdy nie da się przeprowadzić operacji wykonuje się radioterapię, hormonoterapię oraz chemioterapię. Jeżeli chodzi o hormonoterapię to polega ona na podawanie hamujących progresję raka gestagenów oraz antyestrogenów. Radioterapia składa się z dwóch etapów i polega na napromienianiu zmiany nowotworowej zarówno od wewnątrz jak i z zewnątrz.