Prywatny szpital Pro-Familia w Łodzi zapowiedział, że nie będzie już przyjmował bezpłatnie rodzących pacjentek. Od października ubiegłego roku w placówce urodziło się ponad 1500 dzieci. NFZ nie zapłaci jednak za nagłe porody.
Szpital nie miał umowy na świadczenie usług ginekologiczno - położniczych oraz neonatologicznych z Narodowym Funduszem Zdrowia. Przyjmował jednak pacjentki w myśl art. 19 ustawy zdrowotnej, czyli w tzw. stanach nagłych.
NFZ nie zapłacił jednak za te świadczenia. Zdaniem Funduszu, skala przyjęć przez Szpital Pro Familia porodów matek w stanie nagłym jest niespotykana i budzi wątpliwości.
Pacjentki dwukrotnie protestowały przed siedzibą łódzkiego oddziału NFZ w obronie szpitala. Domagały się, aby Fundusz zawarł kontrakt z placówką i zwrócił pieniądze za ich porody.
NFZ poinformował jednak, iż w opinii konsultantów wojewódzkich dostęp do tego typu świadczeń jest w Łódzkiem zabezpieczony. Fundusz zakontraktował w Łodzi świadczenia położniczo-ginekologiczne i neonatologiczne w pięciu szpitalach - Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki, Centrum Medycznym im. L Rydygiera, Salve, Szpitalu im. M. Madurowicza, Szpitalu Medeor Plus. Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki oraz Szpital im. M. Madurowicza to placówki udzielające świadczeń na najwyższym III poziomie referencyjnym. Kontrakty z tymi placówkami zawarte są do 30 czerwca 2017 r.
Komentarze
[ z 2]
Wcale nie dziwi mnie fakt, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie zgadza się finansować "nagłych" porodów w prywatnej placówce. Od dawna wiadomo, że szpitale realizujące świadczenia medyczne w ramach usług prywatnych zarabiają poprzez podpisywanie usług z NFZtem i w ramach takiego finansowania podejmowania się wykonywania niektórych procedur. Na pierwszy rzut oka nie powinno tutaj być żadnego problemu. Tylko, że takowy pojawia się w momencie, kiedy proste procedury o dobrym i korzystnym finansowaniu wykonywane są w placówce prywatnej, natomiast wszelkie trudne przypadki czy pacjenci wymagający wnikliwszej diagnostyki i wykonywania mniej finansowo opłacalnych procedur odsyłani są do szpitali klinicznych o wyższym poziomie referencyjności. Jest to działaniem jak najbardziej zgodnym ze sztuką lekarską, jednak należałoby szczerze przyznać, że mało opłacalną dla tych jednostek. W placówkach gdzie zajmuje się także leczeniem przypadków trudnych i powikłanych, dochody pochodzą raczej z porodów łatwiejszych, a jednak całkiem nieźle finansowanych. Jeśli te mniej skomplikowane zabiegu przejmą placówki prywatne, a jednostką specjalistycznym pozostaną w udziale wyłącznie pacjenci trudni, może się to okazać nie lada problemem dotyczącym finansowania tych szpitali i wiązać z kłopotami, a nawet zadłużeniami tych jednostek. Dlatego, chociaż zapewne pacjentki ciężarne nie cieszą się z utraty możliwości rodzenia w "nagłym" wypadku w znacznie lepszych i bardziej komfortowych warunkach w szpitalu prywatnych to jednak uważam taki ruch NFZtu za poprawny i sprawiedliwy i mam nadzieję, że problem finansowania zostanie w końcu również rozwiązany poprzez właściwe regulacje.
Z jednej strony, skoro do szpitala przyjmowanych jest tak wiele kobiet ciężarnych w stanie nagłym, powinno się pomyśleć o dofinansowaniu go. Z drugiej natomiast, pięć placówek z bardzo dobrym poziomem świadczonych usług do dobry wynik. Szpital ten mógłby jednak odciążyć ośrodki publiczne, lepiej przygotowane do odbierania porodów z zagrożeniem życia matki lub dziecka. Już i tak sporo zostało przyjętych mimo braku finansowania przez NFZ.