Wirus Zachodniego Nilu generalnie nie przenosi się z człowieka na człowieka; przenoszą go owady, takie jak komary czy meszki - powiedział PAP Jakub Kubacki, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.

We wtorek służby weterynaryjne i sanitarne poinformowały, że wirus został wykryty w próbkach pochodzących od martwych wron siwych, znalezionych w Warszawie.

"Do tej pory w Polsce nie odnotowaliśmy przypadków zachorowań zwierząt na chorobę wywołaną przez tego wirusa, co nie zmienia faktu, że badania tej jednostki chorobowej (gorączka Zachodniego Nilu - PAP) i tego patogenu w Polsce były prowadzone już w latach 90. Choroba ta bardzo często, bo w 80 proc. przypadków, przebiega bezobjawowo u zwierząt, stąd też nie była diagnozowana do tej pory. A wirus ten jest powszechny w środowisku" - zwrócił uwagę lek. wet. Jakub Kubacki, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii ds. Zdrowia i Ochrony Zwierząt, Granic oraz Laboratoriów.

Od kilku tygodni w stolicy obserwowany jest masowy pomór ptaków krukowatych - wron siwych, kawek i srok. Przeprowadzone wcześniej badania wykluczyły rzekomy pomór drobiu i ptasią grypę. "Jeśli chodzi o dzikie ptaki krukowate, z siedmiu próbek, które zostały zebrane w drugiej turze, pięć dało wyniki dodatnie w kierunku zakażenia wirusem Zachodniego Nilu" - zrelacjonował Kubacki.

Obecność wirusa Zachodniego Nilu została potwierdzona przez referencyjne unijne laboratorium w Paryżu - taka procedura, jak zaznaczył lekarz weterynarii - dotyczy jednostek chorobowych, które nie były wcześniej zgłaszane na terenie kraju.

"Jeżeli mamy do czynienia z jednostkami chorobowymi, typu wysoce zjadliwa grypa ptaków czy afrykański pomór świń, to nasze krajowe laboratorium referencyjne w instytucie weterynaryjnym w Puławach potwierdza wyniki dodatnie uzyskane w laboratoriach zakładów higieny weterynaryjnej. W przypadku wirusa Zachodniego Nilu, który został stwierdzony w PIW w Puławach, wynik został wysłany do potwierdzenia do europejskiego laboratorium referencyjnego" - powiedział Kubacki.

Lekarz weterynarii zapewnił, że wirus generalnie nie przenosi się z człowieka na człowieka. "Jedynym wektorem są owady hematofagiczne, czyli popularnie mówiąc krwiopijne, tak jak kuczmany, meszki, ślepaki czy komary. Te są wskazane jako główny wektor przenoszenia wirusa z tego względu, że występują w określonym krótkim czasie w ciągu roku - od późnej wiosny do jesieni; aby się pojawiły, musi być odpowiednia wilgotność i dość wysoka temperatura. Są bardzo powszechne i są wskazywane jako główny wektor przenoszenia tej choroby. Człowiek może się zarazić operując materiałem zakaźnym, choć jest to zdecydowanie sytuacja incydentalna. Jednak rekomendowane jest używanie rękawiczek jednorazowych, maseczki na usta i nos i okularów osłaniających oczy przez osoby operujące materiałem potencjalnie zakaźnym. Osoby postronne nie powinny dotykać padłych lub chorych ptaków" - zaznaczył Kubacki.

Specjalista doprecyzował, że co prawda - w szczególnych przypadkach - możliwe jest także bezpośrednie zakażenie człowiek–człowiek - podczas przetaczania krwi oraz transplantacji organów, natomiast nie dojdzie do zakażenia np. drogą kropelkową poprzez spożywanie posiłków ze wspólnych naczyń czy kichnięcie.

Jeśli chodzi o zwierzęta domowe, jak psy czy koty, to - według lekarza weterynarii - one również mogą być narażone na zakażenie wirusem Zachodniego Nilu. "Proszę jednak pamiętać, że aby do tego zakażenia doszło, to najpierw wektor, czyli owad krwiopijny, musi znaleźć źródło zakażenia, czyli ptaka już zarażonego wirusem, i mechanicznie przenieść tego wirusa na zwierzaka. Ale środki powszechnie używane przeciwko kleszczom czy pchłom u zwierząt domowych dosyć skutecznie zabezpieczają przed insektami, a więc również przed tym wirusem" - zwrócił uwagę.

Podkreślił, że generalnie zakłada się, iż wirus rozprzestrzenia się głównie dzięki migracjom dzikich ptaków - "ponieważ ich czas życia jest zdecydowanie dłuższy, a zasięg nieporównywalnie większy od zasięgu lotu komarów; przemierzają one co najmniej dwa kontynenty, czasami zahaczając o trzy, bo od Afryki, przez Azję, po Europę i z miejsc, w których wirus występuje endemicznie może być przenoszony podczas sezonowych migracji ptaków".

Gorączka Zachodniego Nilu jest chorobą wirusową, odzwierzęcą, która zgodnie z załącznikiem do rozporządzenia wykonawczego Komisji (UE) 2018/1882 z dnia 3 grudnia 2018 r. jest chorobą kategorii „E”, co oznacza, że dla tej jednostki chorobowej istnieje obowiązek powiadamiania i sprawozdawczości oraz obowiązek nadzoru. Polega on na obserwacji stanu zdrowia i zachowania zwierząt oraz zwracanie uwagi na nietypową śmiertelność wśród zwierząt z gatunków koniowatych oraz ptaków.

U większości ludzi (80 proc.) zakażenie wirusem Zachodniego Nilu ma przebieg bezobjawowy. Objawy występują tylko u ok. 20 proc. zakażonych pacjentów, w tym, u jednej na ok. 150 osób zakażonych, choroba przebiega pod postacią neuroinfekcji z zajęciem centralnego układu nerwowego. Śmiertelność w tej postaci zakażenia wynosi około 10 proc.

"W aktualnej sytuacji ryzyko objawowych zakażeń u ludzi na terenie naszego kraju należy uznać za niskie" - poinformował wspólnie GLW i GIS. (PAP)

Źródło: naukawpolsce.pl | Joanna Morga
GIS