Średni czas oczekiwania na pojedyncze gwarantowane świadczenia zdrowotne w Polsce wynosił w kwietniu i maju 2018 roku 3,7 miesiąca (około 16 tygodni). To oznacza, że w rok drastycznie wzrósł czas oczekiwania na wizytę u lekarza – wynika z barometru opracowanego przez Fundacje WHC przy współpracy Warsaw Enterprise Institute.
W porównaniu do danych zebranych w czerwcu i lipcu ubiegłego roku ogólny czas oczekiwania wzrósł o około pół miesiąca. Od kilku lat autorzy barometru obserwowali stagnację czasu oczekiwania, oscylował on w granicy 2,9 – 3,1 miesiąca. W obecnym roku „kolejka” znacząco się wydłużyła. Pierwszy raz od początku badania czas oczekiwania przekroczył nieznacznie granicę 3,5 miesięcy.
Najdłużej pacjenci czekają na zabieg w endokrynologii aż 11 miesięcy. Doszło tam do prawie dwukrotnego wydłużenia czasu w porównaniu do poprzedniego. Wzrósł też czas oczekiwania na świadczenie w zakresie otolaryngologii, wynosi on 7 i pół miesiąca. Najkrócej czekamy na świadczenie z zakresu medycyny paliatywnej bo około 2 tygodni. Skrócił się czas oczekiwania na pomoc okulisty (3,4 miesiąca). Spośród jedynie 7 z 43 badanych dziedzin medycyny nastąpił zauważalny spadek czasu oczekiwania, aż w 11 przypadkach kolejki wzrosły. We większości dziedzin nie zauważono dużych zmian w okresach oczekiwania, lecz zasadniczo na wizytę czeka się stanowczo zbyt długo w porównaniu do oczekiwań pacjentów.
Jak twierdzi Warsaw Enterprise Institute długie kolejki spowodowane są niskim poziomem finansowania ochrony zdrowia przy zachowania obszernego koszyka świadczeń gwarantowanych. Ograniczenie koszyka świadczeń wydaje się być pomysłem niemożliwym do zrealizowania z przyczyn polityczno-społecznych. Wzrost wydatków na ochronę zdrowia, który załatałby obecne problemy systemu także nie nastąpi w bliskiej perspektywie czasowej. Dlatego według ekspertów Warsaw Enterprise Institute warto byłoby wrócić do koncepcji dodatkowych świadczeń zdrowotnych, włączonych do ogólnego systemu opieki zdrowotnej. Ubezpieczeni mogliby korzystać z dodatkowym świadczeń zdrowotnych oraz szybciej skorzystać ze świadczeń gwarantowanych. Zmniejszyłyby się tym samym kolejki w ramach podstawowego, obligatoryjnego ubezpieczenia. Nadwyżka wynikająca z dodatkowego ubezpieczenia mogłaby także trafić do podstawowego systemu. Do dodatkowego ubezpieczenia należałoby zachęcić pracodawców, umożliwiając odliczenia go od podatku.
W Polsce na 1000 mieszkańców przypada 2,3 lekarzy. To najgorszy wynik w całej Europie. By załatać tę dziurę według WEI należałoby ułatwić możliwość zatrudniania lekarzy spoza Polski. Dziś lekarze np. z Ukrainy muszą przejść skomplikowaną procedurę biurokratyczną aby móc podjąć pracę w naszym kraju. Powinno nastąpić zdecydowane uproszczenie nostryfikacji czyli tzw. uznawania dyplomów dla lekarzy z spoza Unii Europejskiej.
Mimo braków na rynku lekarzy, uczelnie medyczne wciąż posiadają bardzo duże limity przyjęć na studia. W połączeniu z danymi mówiącymi, że z Polski emigruje co dziesiąty absolwent medycyny sytuacja ta skutkuje sporą luką pokoleniową. W roku akademickim 2018/2019 liczba studentów ma się zwiększyć w skali kraju o 276 studentów. Ta tendencja powinna być utrzymana w kolejnych latach.
Komentarze
[ z 8]
Niestety wraz z wydłużeniem czasu oczekiwania na wizyte lub zabieg u spacjalisty rośnie też niechęc pacjętów do naszej służby zdrowia.Duża część społeczeństwa coraz częściej zaczyna korzystać z prywatnej opieki zdrowotnej.Cierpią na tym biedniejsi ktorzy takiej możliwości nie mają .A nie od dziś wiadomo że choroby postępują, a wydłużenie czasu oczekiwania na kolejną wizyte wiąże się nieżadko z pogorszeniem stanu zdrowia pacjenta.Brak lekarzy jest już odczuwalny, dlatego nie powinniśmy baś się specjalistów z poza Uni Europejskiej.Przecież to też są lekarze tak samo wykwalifikowani specjaliści z dyplomami. W obecnej sytuacji nasz rynek pracy powinien być na nich otwarty a procedury znacznie łagodniejsze.
Problem jest dla mnie trochę paradoksalny. Z jednej strony brakuje lekarzy, w szczególności specjalistów a z drugiej liczba miejsc specjalizacyjnych szczególnie w tych najbardziej popytowych specjalizacjach jakoś nie ulega zmianie. Ile było w tamtym roku miejsc na kardiologię,neurologię,reumatologię ? Chyba niewiele. Pacjenci skarżą się na kolejki do specjalistów. Fundusz broni się, że chcąc przeznaczyć więcej pieniedzy na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną musieliby w jakiś sposób uszczuplić wydatki na inne procedury i opiekę medyczną. Po prostu pieniędzy na służbę zdrowia chyba jest wciąż za mało., to musieliśmy uszczuplić wydatki na inne procedury medyczne. Problem zlikwidowany w jednym miejscu, powstałby w innym. Od chwili, gdy w szpitalach poszły w górę płace, lekarze nie chcą przyjmować pacjentów w przychodniach, bo im się to nie opłaca. Bywa tak, że kontrakt w poradni nie jest w całości realizowany, a pacjenci czekają w kolejkach. Czy nie jest też trochę tak że pod okiem specjalistów często znajduje się spore grono pacjentów już zdiagnozowanych i "wyrównanych" w chorobie i rzeczywiście mogliby być pod okiem lekarzy rodzinnych? Gdyby pacjentów, którzy już nie potrzebują opieki specjalistycznej odesłano do przychodni podstawowej opieki zdrowotnej, kolejki z pewnością byłyby krótsze a czas oczekiwania znacząco mniejszy. Niektórzy pacjenci potrafią sobie skombinować skierowanie w trybie pilnym, na cito ale to tak trochę jak z antybiotykami, jak zaczną wszyscy to stosować, to rozwiązanie przestanie działać bo wszystko będzie na cito i kolejki będą wciąż takie same. Sytuacja trochę bez wyjścia ale ciekaw jestem opinii innych kolegów i koleżanek :).
W stu procentach zgadzam się z poprzednimi użytkownikami. Trzeba zwrócić uwagę na zwiększenie liczby przyjmowanych studentów medycynę. Pozwoli to na wykształcenie większej liczby studentów, którym jak wspomnia pawlo4 należy stworzyć odpowiednia liczbę miejsc na rezydenturę. Sam okres specjalizacji powinien być godnie wynagradzany o co w niedalekiej przyszłości walczyli młodzi lekarze. Ich praca podczas rezydentury jest bardzo ciężka, spoczywa na nich pełna odpowiedzialność za co powinni dostawać godne wypłaty. Myślę, że niska płaca podczas specjalizacji jest jednym z czynników, przez który młodzi lekarze, świeżo po studiach wyjeżdżają za granicę gdzie dostają nawet kilkukrotnie wyższe wynagrodzenie i w przyszłości nie wracają do naszego kraju. Zwiększenie nakładu finansowego między innymi na rezydentów sprawi, że liczba specjalistów w naszym państwie zwiększy się, w przyszłości zmniejszając stopniowo kolejki do lekarzy. Okres oczekiwania do lekarza, często bardzo długi niesie za sobą konsekwecje braku odpowiednio wcześnie postawionej diagnozy i odpowiedniego leczenia. Problem narasta bo pacjent może już w danym momencie, potrzebować innego lub większej ilości specjalistów, a jego wyleczenie staje jednocześnie dużo trudniejsze oraz dłuższe, co również wiąże się z większym nakładem finansowym przez państwo. Dużo łatwiej i taniej jest leczyć chorobę wykrytą dużo wcześniej, co jest lepsze zarówno jak i dla państwa jak i budżetu.
Kolejki to problem, który z wraz z upływem czasu będzie nam rozwiązać bardzo ciężko. Specjaliści coraz częsciej decydują się poświęcać znaczną część swojego czasu na wizyty prywatne. Jest to dla nich dużo wygodniejsze, wiążę się z mniejsza ilością wypełnianych dokumentów, a głównym czynnikiem decydującym w takim wyborze są oczywiście finanse. Jeżeli budżet nie skieruję większej ilości pieniędzy na służbę zdrowia to kolejki będą coraz dłuższe. Problemem jest też fakt emigracji młodych lekarzy,którzy nawet nie podejmują próby specjalizowania się w naszym kraju ponieważ za granicą czekają na nich dużo lepsze warunki. Jeżeli starsi lekarze będą odchodzić emeryturę, a duża liczba lekarzy bedziędzie wyjeżdżać za granicę to powstanie dziura, która będzie trudna do załatania. W związku z tym jak najbardziej zgadzam się z tym aby przyjmować lekarzy spoza Polski. Coraz częsciej słyszy się, że tacy lekarze świetnie radzą sobie w naszych szpitalach, wdrażając metody leczenia, które w naszym państwie mogły nie być jeszcze znane.
Kolejki do specjalistów to problem bardzo złożony. Z jednej strony brakuje lekarzy, z drugiej miejsc na rezydentury. Światełkiem w tunelu, które pojawiło się stosunkowo niedawno jest decyzja związana ze zwiększeniem liczby studentów przyjmowanych na kierunki lekarskie. Jest to problem rozwiązywany od podstaw i słusznie. Kolejno należałoby postąpić tak jak wspomnieli poprzedni użytkownicy, czyli : zwiększenie miejsc na rezydenturze oraz podniesienie płac młodym lekarzom podczas specjalizacji. To fundament tego aby lekarzy w Polsce w przyszłości nie brakowało, a kolejki do specjalistów nie były aż tak długie. Nawiązując do przyjmowania lekarzy z zagranicy to jestem jak najbardziej za tym pomysłem. Skoro nas Polaków chętnie przyjmuje się za granicą to powinniśmy się odwdzięczać tym samym. Nie wiem dokładnie jak to jest z nostryfikacjami, ale wydaje mi się, że dla tych osób powinien być przeprowadzany odpowiedni egzamin, coś na wzór LEK-u z zakresem materiału zbliżonym do tego przerabianego na polskich uczelniach, aby nie było zbyt dużych różnic pomiędzy naszymi lekarzami, a tymi z zagranicy. Wszystko da się rozwiązać tylko potrzeba racjonalnych pomysłów, no i oczywiście funduszy, z którymi w naszym kraju ostatnio jest coraz słabiej.
Niestety, od dłuższego czasu można natknąć się na coraz więcej artykułów mówiących o horrendalnych kolejkach do specjalistów w naszym kraju. Całkiem niedawno, kilka miesięcy temu, Jeden z pacjentów opublikował na Facebooku zdjęcie swojego skierowania. Na wizytę ma czekać 3 lata - do 2021 r. Wyjątkowo mógł wybrać godzinę spotkania. Najwyraźniej przełom zapowiadany przez Ministerstwo Zdrowia jeszcze nie nastąpił. Nie tylko pacjenci, ale przede wszystkim polska służba zdrowia wymaga uzdrowienia. Od lat walczy z brakiem środków, kadr i gigantycznymi kolejkami. O tych ostatnich wiedzą wszyscy. Sieć szpitali miała przynieść rewolucję, ale dramat w poczekalniach trwa. Minister zdrowia Łukasz Szumowski, przejmując stołek po swoim poprzedniku, nie miał lekko: najpierw trafił w sam środek sporu z rezydentami, a niewykluczone, że wkrótce będzie się zmagać z problemem braku pielęgniarek. Zmiana wprowadzona jeszcze przez ministra Radziwiłła - sieć szpitali - miała usprawnić udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej przez szpitale oraz przychodnie przyszpitalne. Celem ma być przede wszystkim łatwiejszy dostęp pacjentów do leczenia specjalistycznego w szpitalach. Skrócić się miały także kolejki w szpitalnych oddziałach ratunkowych i w izbach przyjęć. Łatwiejsze zarządzanie szpitalami to – wydawać by się mogło – krótszy czas oczekiwania na wizytę do lekarza. Wygląda jednak na to, że na efekty jeszcze poczekamy. A na mapie Polski nie brakuje bowiem placówek, gdzie prędzej doczekamy ostateczności, niż zobaczymy drzwi gabinetu lekarskiego.
1/19 Przejdź do galerii zdjęć Najdłuższe kolejki są do endokrynologa, ortodonty i kardiologa. W jednym przypadku trzeba czekać nawet... sześć lat! Zgodnie z najnowszymi danymi, by dostać się do lekarza specjalisty w Polsce, trzeba czekać średnio ponad 3 miesiące. Do jakiego lekarza najłatwiej się dostać, a gdzie spędzicie w kolejce prawie 2 lata? Zobacz dzisiejsze wydanie internetowe Nowej Trybuny Opolskiej Każdy, kto choć raz próbował zapisać się do lekarza w ramach NFZ wie, że to droga przez mękę. Często kolejki są tak długie, że umawiamy wizytę prywatną. Czasem nie pozostaje nic innego - zwłaszcza w sytuacji, w której czas oczekiwania wynosi prawie... 2 lata. Okazuje się, że nie ma jednej dziedziny medycyny, w której pacjenci nie natrafialiby na kolejki. Na dodatek z roku na rok sytuacja nie ulega poprawie. Szczególnie niekorzystnym zjawiskiem jest ograniczona dostępność do neonatologii i specjalistycznych świadczeń w zakresie neurologii, okulistyki oraz kardiologii. Kilkumiesięczne oczekiwanie na konsultację specjalisty w tych dziedzinach, może prowadzić do nieodwracalnych zmian w organizmie niemowlęcia, w tym, w największym stopniu, urodzonego przedwcześnie. Opóźnienie w dostępie do świadczeń w przypadku dzieci może mieć tym bardziej dotkliwe konsekwencje z uwagi na ich rozwój. Na szczęscie ostatnio dało się słyszeć głos NFZ-u. Podobno ma on świetny pomysł na zmniejszenie kolejek do specjalistów. Chorzy, którzy zgłoszą się do lekarza po raz pierwszy, nie będą musieli czekać w tych samych kolejkach, co pacjenci przychodzący na wizyty kontrolne. Limity przy pierwszych wizytach mają być zniesione między innymi w poradniach endokrynologii, rehabilitacji, genetycznej i neurochirurgicznej dla dzieci. Czas oczekiwania ma się docelowo skrócić do maksymalnie 30 dni. Każde zwiększenie środków finansowych na świadczenia zdrowotne przyniesie efekt. Pokazały to przypadki, gdy NFZ zwiększył finansowanie endoprotez, czy leczenia zaćmy. Jest to jednak tylko jeden z elementów, które wpływają na czas oczekiwania na dostęp do świadczeń zdrowotnych. Istotny jest też zasób kadry medycznej i infrastruktura. Jeśli nie będziemy tego oceniali w całości, to może okazać się, że jedynie zwiększanie finansowania, nie zapewni nam spodziewanego efektu. Pacjenci mają różne życzenia co do systemów ochrony zdrowia we wszystkich krajach. Chodzi o to, by dostępność usług medycznych dla wszystkich pacjentów była taka, jak wynika z ich stanu zdrowia. Zgodnie z opiniami ekspertów, w naszym systemie pozycja lekarza podstawowej opieki zdrowotnej jest bardzo marginalizowana i to z wielu względów. Oby Rządowi i NFZ-owi udało się wynaleźć sposób na zmniejszenie kolejek do lekarzy, bo to co się dzieje teraz w przychodniach może wywoływać tylko zawrót głowy i niedowierzanie.
Wystarczy poczytać sobie te słowa pani Elżbiety Pawłowskiej z Politechniki Śląskiej. To fajna diagnoza problemów medycznych, ekonomicznych i administracyjnych służby zdrowia w Polsce. Obecnie podmioty lecznicze funkcjonują w burzliwym otoczeniu, pełnym zmian i niepewności. Z jednej strony oczekuje się od nich efektywnego funkcjonowania (np. przez wprowadzenie ustawy o komercjalizacji), z drugiej ograniczone zasoby finansowe, wzrost kosztów świadczeń medycznych, deficyt personelu medycznego, niedostosowanie lecznictwa szpitalnego do zjawiska związanego ze starzeniem się społeczeństwa powodują niewydolność systemu. Jednym z istotnych problemów, z jakim borykają się współczesne podmioty lecznicze, jest niedoinwestowanie sektora ochrony zdrowia. W Polsce na ochronę zdrowia przeznacza się nieco ponad 6,5% PKB, z kolei spośród 34 krajów monitorowanych przez OECD, tylko Estonia i Meksyk mają mniejszy udział tych wydatków niż Polska – niecałe (6% PKB). W Portugalii jest to prawie (10%), w Niemczech (11,3%), w USA wydatki te wynoszą (17,9%), z kolei w Japonii (10,1%) . Wielkość środków przeznaczanych na ochronę zdrowia w Polsce jest związana z ograniczonymi możliwościami finansowymi budżetu państwa. W celu ich zwiększenia niezbędne byłoby podwyższenie składki zdrowotnej, która w porównaniu z innymi krajami plasuje się na stosunkowo niskim poziomie (przykładowo w Polsce wynosi ona 9% , w Niemczech 15,5% , we Francji składka ta wynosi 12,8% ). Problem polega jednak na tym, iż wzrost składki zdrowotnej, która jest uzależniona od wysokości dochodów, spowoduje zubożenie gospodarstw domowych, natomiast wzrost płacy zasadniczej, który spowodowałby większe wpływy do budżetu z tego tytułu, niestety obecnie jest mało realny ze względu na spowolnienie gospodarcze. Dodatkowym problemem, z jakim boryka się sektor ochrony zdrowia, jest wzrost kosztów leczenia, który wynika między innymi z przemian demograficznych, zwiększania się liczby osób objętych powszechnym ubezpieczeniem zdrowotnym, rozwoju i pojawiania się nowych technologii medycznych, wprowadzania na rynek innowacyjnych leków, inflacji cen leków i materiałów medycznych, wzrostu kosztów administrowania systemami opieki zdrowotnej itd. . Czynniki te niestety obciążają budżety zarówno państwa, jak i gospodarstw domowych, których obecnie udział w finansowaniu opieki zdrowotnej ciągle wzrasta. Nierównowaga pomiędzy rosnącymi kosztami na opiekę zdrowotną oraz ograniczonymi środkami przeznaczonymi na jej funkcjonowanie niestety uwypukla pejoratywną sytuację podmiotów leczniczych. Analizując sytuację publicznych podmiotów leczniczych, istotne znaczenie odgrywa również dostęp do specjalistycznej opieki medycznej w ramach NFZ, długie kolejki do specjalistów czy odległe terminy zabiegów. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak wystarczających środków finansowych na sektor ochrony zdrowia, niedoszacowanie procedur medycznych, a przede wszystkim niepłacenie za nadwykonania. Monopolistyczna pozycja Narodowego Funduszu Zdrowia oraz prowadzona przez niego polityka (zbyt niskie wyceny świadczeń, kontrole, potrącenia, kary umowne, przewlekanie postępowań, jednostronne zmiany warunków umów, a nawet ich zrywanie, niepłacenie za nadwykonania) niewątpliwie jeszcze bardziej ograniczają dostęp do specjalistycznej opieki zdrowotnej. Niestety, tracą na tym przede wszystkim pacjenci, którzy albo zostają „wyrzuceni” poza system, albo trafiają na koniec wieloletniej kolejki w innych placówkach, co naraża ich na pogorszenie zdrowia, a niejednokrotnie na jeszcze większe konsekwencje . Brak płynności finansowej jest bowiem główną przyczyną ograniczonego dostępu oraz jakości świadczonych usług. Inną ważną przesłanką związaną z ograniczonym dostępem do specjalistycznej opieki zdrowotnej jest deficyt wyspecjalizowanego personelu medycznego, a także nadmiar obowiązków formalnych lekarzy. W Polsce liczba praktykujących lekarzy w relacji do liczby mieszkańców jest najniższa w całej Unii Europejskiej – liczba lekarzy na 1 tys. mieszkańców w krajach OECD wynosi 3,1, w Polsce jest to zaledwie 2,17 . Taką sytuację pogarsza jeszcze niewielka liczba absolwentów kierunków lekarskich, pomimo iż w ciągu ostatnich 10 lat liczba studentów medycyny wzrosła dwukrotnie (według danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego liczba studentów na kierunkach lekarskich w 2013 r. przekraczała 12,3 tys., z kolei w listopadzie 2014 r. było ich już ponad 25,9 tys.). Niestety, obecnie obserwuje się, iż liczba praktykujących lekarzy w kraju ma tendencje spadkową. Przyczyną takiej sytuacji jest niewątpliwie możliwość pracy w krajach Unii Europejskiej, gdzie istnieje klarowniejsza perspektywa rozwoju zawodowego, wyższa płaca przy mniejszym nakładzie czasu pracy, często w lepszych warunkach. Przesłanki te wpływają na fakt, iż personel medyczny chętnie emigruje z kraju. Inną ważną przyczyną niedoboru lekarzy specjalistów był zły system kształcenia specjalizacyjnego. Wprowadzone w 1999 rozporządzenie ministra zdrowia przyczyniło się do zmniejszenia ogólnej liczby kształconych specjalistów w wielu dziedzinach medycyny przez wprowadzenie ograniczonej liczby miejsc specjalizacyjnych. Taka sytuacja doprowadziła do tego, iż obecnie na rynku zdrowotnym występuje deficyt lekarzy specjalistów. Dodatkowo zmniejszająca się liczba specjalistów ma związek z liczbą miejsc rezydenckich, a to z kolei prowadzi do sytuacji wyjściowej – braku specjalistów. Niezbędne zatem byłoby długookresowe planowanie związane z kształceniem lekarzy specjalistów oraz wprowadzenie zachęt dla lekarzy, np. w postaci dodatkowych gratyfikacji, odciążenia w obowiązkach formalnych (przez zatrudnienie asystentów lekarzy) w celu zmniejszenia ich migracji. Za długie kolejki do specjalistów w niewielkim stopniu odpowiadają również pacjenci, którzy zapisują się jednocześnie do kilku tych samych specjalistów w celu uzyskania najszybszej wizyty, blokując tym samym i jednocześnie przedłużając kolejkę pozostałym zainteresowanym. Istotne byłoby zatem wprowadzenie zintegrowanego systemu, który wykluczyłby takie sytuacje. Również ustawa o refundacji leków przyczynia się do wzrostu kolejek, bowiem wymaga, aby lek refundowany raz do roku był zarekomendowany przez lekarza specjalistę. Dostęp do świadczeń medycznych spowodowany deficytem środków finansowych, monopolistyczną pozycją płatnika, zaniżaniem procedur medycznych, brakiem płacenia za nadwykonania, a przede wszystkim niedoborem lekarzy specjalistów niestety ma zasadniczy wpływ na ocenę systemu ochrony zdrowia przez pacjentów. Obecnie jako jeden z istotnych problemów związanych z funkcjonowaniem systemu opieki zdrowotnej wskazuje się zbyt dużą liczbę szpitali w Polsce. Według danych Ministerstwa Zdrowia w Polsce funkcjonuje obecnie 897 szpitali (dane te nie uwzględniają informacji o szpitalach posiadanych przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Ministerstwo Sprawiedliwości). Ministerstwo Zdrowia nie dysponuje pełnym rejestrem placówek szpitalnych, jednocześnie pozostałe ministerstwa nie analizują sytuacji swoich placówek na tle całego sektora szpitalnego w Polsce. Uzupełniając te informacje o dane z MSW (22) i Ministerstwa Sprawiedliwości (5), łączna liczba szpitali w Polsce zamyka się na poziomie 924 placówek . W przeliczeniu na liczbę mieszkańców liczba szpitali w kraju wynosiła 2,5 szpitale na 100 tys. mieszkańców i łóżek – 48,9 na 10 tys. mieszkańców. Biorąc pod uwagę liczbę lóżek na 10 tys. mieszkańców wskaźnik ten był największy w województwie śląskim (56,3), łódzkim (53,4) i lubelskim (53,3), a najmniejszy w województwie pomorskim (41,2). Zdaniem ekspertów analizujących rynek usług medycznych w Polsce występuję zbyt duża liczba szpitali, jednak niekoniecznie można zgodzić się z tym twierdzeniem, ponieważ uznanie podmiotu leczniczego za szpital wystarczy fakt posiadania przynajmniej jednego oddziału z jednym łóżkiem. Ma to oczywiście swoje konsekwencje w statystykach Ministerstwa Zdrowia, opisujących potencjał opieki zdrowotnej przez wskazywanie samej liczby szpitali. Niewątpliwie jednak istotnym problem jest zbyt duża liczba procedur realizowanych jako szpitalne, a które mogłyby być świadczone jako ambulatoryjne. Taka sytuacja wskazuje, jak dalekie od rachunku ekonomicznego są założenia całego systemu.Większa rozwaga w tym obszarze zapewniłaby znaczące korzyści w postaci krótszego oczekiwania na świadczenie szpitalne, jak również zmniejszenia kosztów w finansowaniu tych samych świadczeń. Niebagatelne znaczenie w ocenie funkcjonowania sytemu ochrony zdrowia ma również stan techniczny szpitali oraz spełnienie wymogów sanitarnych przez placówki opieki zdrowotnej. Według kontroli NIK przeprowadzonej w 2010 r. stwierdzono, iż baza szpitalna jest stara, wyeksploatowana i wymagająca dużych nakładów finansowych na remonty. Ponad dwie trzecie skontrolowanych zakładów użytkuje budynki będące w złym stanie technicznym, które mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa przebywających w nich ludzi. Dodatkowo na złą ocenę służby zdrowia ma również wpływ posiadanie przestarzałego sprzętu medycznego przez większość świadczeniodawców, przez co wielu pacjentów wyraża niezadowolenie z jakości oferowanych usług. Udzielanie świadczeń medycznych powinno być zorganizowane w sposób, który zapewnia odpowiednią jakość opieki, przyczyniając się do sprawnego funkcjonowania systemu zdrowia. W kontekście powiększającej się populacji osób starszych istotnym problemem, z jakim borykają się podmioty lecznicze, jest niedostosowanie lecznictwa szpitalnego do zjawiska związanego ze starzeniem się społeczeństwa oraz deficyt specjalistów z dziedziny geriatrii. Obecnie ok. 14,7 proc. populacji stanowią osoby w wieku 65 lat, a w roku 2035 – wg szacunków GUS – będzie ich ponad 23 proc . Prognozy te świadczą o znacznym wzroście populacji w tej grupie wiekowej oraz zapotrzebowania na usługi dla osób starszych. Według przeprowadzonej w latach 2011-2013 kontroli NIK stwierdzono, iż na rynku usług medycznych brakuje geriatrów oraz specjalistycznych poradni i oddziałów szpitalnych, a metoda rozliczania świadczeń medycznych przez NFZ, zakładająca finansowanie tylko jednej choroby, choć ludzie starsi z reguły cierpią na kilka schorzeń jednocześnie, stanowi kolejną barierę systemu. W Polsce liczba oddziałów geriatrycznych wynosi 34 (728 łóżek geriatrycznych). Jest to stosunkowo za mało do ciągle wzrastającej populacji osób w podeszłym wieku. Również liczba lekarzy posiadających tytuł specjalisty w dziedzinie geriatrii w 2011 wynosiła 254 (w przeliczeniu na 100 tys. populacji Polski – 0,66). W 2012 r. liczba lekarzy geriatrów wzrosła do 275 – wskaźnik 0,71) Jest to bardzo niski wskaźnik na tle innych państw UE. W Czechach na przykład wskaźnik ten wynosi 1,5, w Niemczech 2,7, w Hiszpanii 2,5. Dodatkowo uczelnie medyczne nie są przygotowane do kształcenia specjalistów z dziedziny geriatrii, ponieważ nie ma wyodrębnionego nauczania na kierunku lekarskim, co skutkuje deficytami wiedzy i umiejętności w tym zakresie wśród lekarzy . Można zatem stwierdzić, iż system opieki zdrowotnej dla osób starszych jest mało dostępny, o czym świadczy niedobór specjalistów, niewielka liczba oddziałów szpitalnych z wyodrębnionym odziałem geriatrycznym, a także nieefektywna polityka instytucjonalna. W celu poprawy świadczeń z perspektywy ich dostępności czy jakości, istotne znaczenie będą miały działania w zakresie zwiększenia liczby specjalistów z dziedziny geriatrii czy poszerzenie kompetencji lekarzy innych specjalności, głównie internistów, neurologów czy specjalistów medycyny rodzinnej. Dodatkowo istotne znaczenie ma stan oraz wyposażenie w infrastrukturę placówek szpitalnych, czyli wszelkie działania oparte na adaptacji istniejących budynków, budowie nowych obiektów czy rozbudowie istniejących, uwzględniając wynikające z niepełnosprawności funkcje osób starszych. Należy również rozważyć rozwinięcie usług celowanych dla osób starszych, np. asystentów osób starszych. Zapewni to docelowo obniżenie kosztów opieki nad seniorami, przy jednoczesnej poprawie ich stanu zdrowia czy jakości życia. Niestety, tendencja wzrostowa starzenia się społeczeństwa będzie miała istotny wpływ na system opieki zdrowotnej, głównie pod względem finansowym, ale również z perspektywy wzrostu zapotrzebowania na wszelkiego rodzaju usługi dla osób starszych. Reasumując, największą barierą w poprawie dostępności świadczeń medycznych oraz ich wysokiej jakości wydaje się być ograniczone finansowanie. Niskie nakłady na opiekę zdrowotną oraz równolegle rosnące koszty świadczeń medycznych, dezorganizacja oraz wzrost grupy osób w wieku poprodukcyjnym, a także często niezgodność ugrupowań politycznych co do realizacji wspólnego programu naprawczego, niewątpliwie przyczyniają się do dość miernego funkcjonowania publicznych podmiotów leczniczych w Polsce. Na podstawie przeprowadzonej analizy można wysunąć następujące wnioski: 1. Sektor służby zdrowia jest niedofinansowany (obecne długi szpitali są spowodowane zobowiązaniami wobec m.in. ZUS-u, Skarbu Państwa, dostawców lekarstw, materiałów oraz sprzętu medycznego, limitowaniem świadczeń, a także żądaniami płacowymi personelu medycznego). Obserwuje się również zły stan techniczny obiektów oraz przestarzały sprzęt medyczny u większości świadczeniodawców. Dodatkowo zbyt duża liczba procedur medycznych realizowanych jako szpitalne generuje wyższe koszty opieki zdrowotnej. 2. Liczba personelu medycznego niższa niż w pozostałych krajach UE (migracja personelu ze względu na wyższe zarobki oraz przejrzystą ścieżkę rozwoju zawodowego). W konsekwencji dłuższy czas oczekiwania na opiekę szpitalną, jak i specjalistyczną opiekę ambulatoryjną. 3. Niedostosowanie bazy lecznictwa szpitalnego do wzrostu populacji osób w wieku poprodukcyjnym, a także deficyt specjalistów w dziedzinie geriatrii (w tej grupie wiekowej zauważalny wzrost zachorowań na choroby cywilizacyjne: nowotwory, cukrzyca, Alzhaimer, miażdżyca i jej skutki ect.). Na podstawie przedstawionych wniosków można zaproponować kilka istotnych rekomendacji: 1. Dostosowanie systemu opieki zdrowotnej do zmian demograficznych przez zwiększenie liczby specjalistów z zakresu geriatrii oraz zapewnienie zaplecza szpitalnego dla osób starszych. 2. W celu pozyskania środków finansowych na rozwój infrastruktury szpitalnej interesującym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie formuły partnerstwa publiczno-prywatnego. Współpraca z podmiotem prywatnym może zapewnić źródło finansowania oraz bogate doświadczenie. 3. W celu osiągnięcia wyższej efektywności systemu ochrony zdrowia w Polsce niezbędna jest również współpraca sektora ochrony zdrowia z innymi sektorami (sektorem polityki społecznej i rynku pracy), zapewniająca harmonizację zadań oraz ich skuteczniejszą realizację. 4. Z perspektywy minimalizacji wydatków związanych z leczeniem istotne jest zwiększenie nakładów na profilaktykę, promocję zdrowia oraz rehabilitację. Działania te przyczynią się do zapobiegania chorobom dzięki ich wczesnemu wykryciu i leczeniu (na tym etapie koszty są stosunkowo niskie) oraz zwiększą świadomość społeczeństwa w zakresie dbania o zdrowie. 5. Przejście z opieki instytucjonalnej na opiekę środowiskową stanowi kolejne ważne rozwiązanie, przyczyniające się do obniżenia kosztów funkcjonowania szpitali. 6. Istotne byłoby wzmocnienie autonomii samorządu wojewódzkiego w zakresie koordynacji działań obejmujących ochronę zdrowia. Zapewni to większą kontrolę nad finansami zakładów opieki zdrowotnej. 7. Bardzo ważną kwestią zmniejszenia deficytu lekarzy jest zwiększenie naboru na kierunki lekarskie oraz stworzenie zachęt dla lekarzy w celu pozostania w kraju (przez zapewnienie lepszych warunków pracy czy odciążenie pracy biurowej). Wdrożenie powyższych rekomendacji przyczyni się do poprawy sytuacji współczesnych podmiotów leczniczych oraz jakości i dostępności usług medycznych. Opieka zdrowotna jest jednym z kluczowych sfer życia człowieka. Większość społeczeństwa bowiem ma lub będzie miała do czynienia z tym obszarem z punktu widzenia zarówno poprawy stanu zdrowia, jak i profilaktyki zdrowotnej. Niewątpliwie obszar ten stanowi również jeden z najważniejszych priorytetów działania państwa. Istotne jest, aby był on dostosowany do rosnącego zapotrzebowania na świadczenia medyczne i zorientowany na zapewnianie jak najwyższej jakości świadczonych usług oraz ich dostępności. Obecnie system ten posiada pewne luki, które przyczyniają się do jego słabego funkcjonowania. Jedną z nich jest bark możliwości swobodnego podejmowania decyzji dotyczących finansowania na szczeblu lokalnym, uwzględniając realne potrzeby społeczności. Niestety, zarządzanie służbą zdrowia z perspektywy szczebla centralnego wpływa niekorzystnie na jakość oferowanych świadczeń medycznych. Ta sytuacja jest bezpośrednio powiązana z ciągłym zadłużeniem się zakładów świadczących usługi medyczne, a zwłaszcza wysoko wyspecjalizowanych szpitali. Dodatkowo na rynku usług zdrowotnych można zaobserwować takie tendencje, jak wzrost kosztów świadczeń zdrowotnych, deficyt państwowego ubezpieczyciela, zmniejszającą się liczbę populacji osób czynnych zawodowo, a także wzrost grupy osób w wieku podeszłym. Tendencje te stanowią ważną przesłankę do podjęcia działań w zakresie prac nad reformą systemu zdrowotnego, która zapewni efektywne funkcjonowania systemu ochrony zdrowia w Polsce. Wśród istotnych wskazówek dotyczących kierunków rozwoju nowoczesnego systemu ochrony zdrowia wskazano działania, których realizacja z pewnością może przyczynić się do poprawy jakości świadczeń zdrowotnych i ich szerszej dostępności.