Poczucie samotności i izolacja społeczna nie oznaczają jedynie cierpienia duszy. Istoty ludzkie są zwierzętami społecznymi – kontaktów i bliskich relacji potrzebujemy od początku życia do samej śmierci. Ich brak na jakimkolwiek etapie życia wiąże się z konkretnymi zaburzeniami zdrowia, nie tylko – co czujemy intuicyjnie – psychicznego.
Według analizy 113 krajów opublikowanej przed rokiem na łamach „The BMJ”, jedna trzecia populacji uprzemysłowionych państw doświadcza samotności, a jedna osoba na 12 doświadcza jej w takim stopniu, że może to prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych.
Jeśli chodzi o Europę, to najniższe wskaźniki samotności były obserwowane w krajach północnoeuropejskich (2,9 proc. wśród młodych dorosłych; 2,7 proc. wśród dorosłych w średnim wieku; oraz 5,2 proc. wśród starszych dorosłych), natomiast najwyższe - w krajach wschodnioeuropejskich (7,5 proc. wśród młodych dorosłych; 9,6 proc. wśród dorosłych w średnim wieku; oraz 21,3 proc. wśród starszych dorosłych).
Według danych Szlachetnej Paczki, w Polsce jedna na trzy osoby w wieku powyżej 75 lat mieszka sama.
Przy czym trzeba pamiętać o różnicy między społeczną izolacją a poczuciem samotności. Ta pierwsza oznacza zbyt rzadkie bezpośrednie kontakty z innymi ludźmi – rodziną, znajomymi, członkami wspólnoty społecznej czy religijnej. Z kolei samotność dotyczy raczej subiektywnych odczuć – poczucia, że ma się mniej relacji z innymi ludźmi, niż by się potrzebowało. Można więc mieć niewiele kontaktów z innymi, a nie czuć się bardzo samotnym, i vice versa.
Chorują tętnice
Izolacja społeczna i samotność mogą mieć poważne konsekwencje dla ciała. Dobrze pokazali to niedawno eksperci z University of California, San Diego. Badacze, po przejrzeniu dostępnej literatury naukowej zauważyli interesujące korelacje. Jak się m.in. okazało, społeczna izolacja i samotność to ważne czynniki chorób sercowo-naczyniowych. Według wyników, z powodu izolacji i samotności, o 30 proc. wzrasta ryzyko śmierci z powodu zawału lub udaru.
Brak relacji z innymi zwiększa prawdopodobieństwo zgonu z dowolnej przyczyny, szczególnie wśród mężczyzn.
Izolacja i samotność nasilają groźne stany zapalne i chroniczny stres. Okazuje się też, że izolacja doświadczana w dzieciństwie w dorosłości nasila czynniki ryzyka chorób krążeniowych, takie jak otyłość, nadciśnienie czy poziom glukozy.
Jak pokazała analiza, wzrasta też ryzyko depresji, która, z kolei sprzyja osamotnieniu.
„Istnieje pilna potrzeba opracowania, wdrożenia i oceny programów oraz strategii mających na celu zmniejszenie negatywnych skutków izolacji społecznej i samotności dla zdrowia sercowo-naczyniowego i zdrowia mózgu, zwłaszcza w populacji o podwyższonym ryzyku” – uczula prof. Crystal Wiley Cené, autorka analizy. - „Klinicyści powinni pytać pacjentów o częstotliwość ich aktywności społecznej oraz o to, czy są zadowoleni z poziomu interakcji z przyjaciółmi i rodziną. Następnie powinni być gotowi skierować osoby społecznie izolowane lub samotne, zwłaszcza te z historią chorób serca lub udaru, do miejsc, które pomogą im nawiązać kontakt z innymi” – podkreśla.
Czy bohatera serialu można pomylić z prawdziwym przyjacielem? Świadomie, przynajmniej w normalnych sytuacjach, raczej to się nie zdarza, ale jeśli komuś mocno doskwiera samotność, niektóre obszary jego/jej mózgu mogą mieć problem z takim rozróżnieniem. Pokazali to niedawno naukowcy z Ohio State University. Kiedy z pomocą rezonansu magnetycznego obserwowali mózgi fanów „Gry o Tron”, okazało się, że im bardziej ktoś czuł się samotny, tym silniej ich przyśrodkowa kora przedczołowa reagowała na fikcyjne postacie - tak jak na żywych przyjaciół.
„Gdy analizowaliśmy wzorce aktywności mózgowej w korze przedczołowej, u uczestników, którzy nie czuli się samotni, reakcje na rzeczywiste osoby były wyraźnie odróżnialne od reakcji na postacie wymyślone. Jednak wśród osób bardziej samotnych granice te zaczynały się rozmywać. Nie dostrzegaliśmy wyraźnego rozróżnienia” – mówi prof. Dylan Wagner, autor odkrycia. - „Wyniki te sugerują, że osoby samotne mogą zwracać się ku postaciom fikcyjnym w poszukiwaniu poczucia przynależności, którego brakuje im w rzeczywistym życiu, a rezultaty można zaobserwować w aktywności mózgu” – twierdzi badacz.
Parkinson woli samotnych
Trudno na razie powiedzieć, jakie to może mieć konsekwencje dla samotnych osób, ale kolejne badania pokazują, że samotność to zwykle mocno szkodliwy stan. Na przykład, w opublikowanym na początku października badaniu z udziałem prawie pół miliona osób, naukowcy z Florida State University odkryli związek między samotnością i ryzykiem rozwoju choroby Parkinsona. U obserwowanych, średnio przez 15 lat, ochotników, samotność wyraźnie wiązała się z podwyższeniem zagrożenia, niezależnie od czynników demograficznych, społeczno-ekonomicznych, genetycznych, a także od zdrowia fizycznego i psychicznego. Prawdopodobieństwo zachorowania rosło średnio o 37 proc.
„To obszerne kohortowe badanie wykazało, że samotność wiąże się z ryzykiem wystąpienia choroby Parkinsona we wszystkich grupach demograficznych, niezależnie od depresji i innych istotnych czynników ryzyka, a także od obciążenia genetycznego. Wyniki oznaczają kolejny dowód potwierdzający, że samotność stanowi istotny psychospołeczny czynnik decydujący o stanie zdrowia” – piszą autorzy pracy opublikowanej w periodyku „JAMA Neurology”.
Brak towarzystwa sprzyja demencji
Podobne zależności, zespół z NYU Langone Health, zauważył odnośnie zagrożenia demencją. Tym razem prawdopodobieństwo jej rozwoju, u samotnych osób (poniżej 80. roku życia, o ogólnie niskim ryzyku) rosło jeszcze bardziej, bo aż trzykrotnie. Samotni mieli słabsze tzw. funkcje wykonawcze, w tym zdolność do podejmowania decyzji, planowania, elastyczność mentalną, kontrolę koncentracji). W ich mózgach pojawiały się przy tym zmiany świadczące o większej podatności na rozwój choroby Alzheimera.
"Badanie to podkreśla znaczenie samotności i kwestii związanych z relacjami społecznymi w kontekście ryzyka rozwoju demencji w podeszłym wieku" – mówi prof. Joel Salinas, główny autor projektu z udziałem ponad 2 tys. seniorów.
Na samotność i izolację są sposoby
Co więc robić? W miarę możliwości dobrze jest, więc dbać o kontakty z innymi – to oczywiste, choć nie zawsze się o tym pamięta i nie zawsze z różnych przyczyn jest to możliwe, a czasami wymaga to nieco wysiłku.
Jeśli to możliwe, warto rozważyć udział w różnego typy programach, zajęciach. Badacze z Uniwersyteckiego Centrum opublikowali niedawno wyniki analizy badań na temat metod skutecznych w zmniejszaniu osamotnienia. Niestety, stwierdzili, że trudno jest wyciągnąć definitywne wnioski, jednak wskazują na cztery badania, które sugerują pomocne strategie.
W jednym z nich, prowadzonym w USA, pozytywne efekty wśród ludzi w wieku średnio 71 lat przynosiły już cotygodniowe kontakty twarzą w twarz, a nawet rozmowy telefoniczne z ochotnikami w tym samym wieku.
Z kolei w nieco podobnym programie prowadzonym w Kanadzie, u seniorów w wieku przeciętnie 79 lat satysfakcja z życia rosła dzięki organizowanym co tydzień, trzygodzinnym wizytom studentów.
Inne podejście okazało się skuteczne w fińskim badaniu. W czasie trzech miesięcy ochotnicy w wieku średnio 80 lat mogli wybierać między różnymi aktywnościami – psychoterapią i pisaniem terapeutycznym; sportem i rozmowami na tematy związane ze zdrowiem; zajęciami związanymi ze sztuką, muzyką i teatrem oraz zajęciami z malowania. Uczestnicy programu nie tylko czuli się zdrowsi, ale w ciągu jeszcze dwóch lat od zakończenia trzymiesięcznego projektu, wśród nich było mniej zgonów, niż wśród osób, które nie wzięły udziału w projekcie.
Czwarty program, na który zwrócili uwagę autorzy przeglądu, został przeprowadzony w Chinach. Biorące w nim udział starsze osoby uczestniczyły w grupowych spotkaniach prowadzonych przez specjalistów, które wspierały społeczne interakcje i wzajemną pomoc.
Warto zobaczyć, jaką ofertę spotkań, spacerów i zajęć można znaleźć w swojej okolicy, "wykopać" stary notes i podjąć próby kontaktu z dawno niewidzianymi znajomymi, a nawet gawędzić ze spotkanymi podczas zakupów ludźmi. Formy i rodzaje interakcji z innymi mogą być różne.
Komentarze
[ z 0]