Zdolność ludzkiego mózgu do wyobrażania sobie przyszłości jest unikatowa - mówi PAP neuronaukowiec prof. Joseph LeDoux. Jednym ze skutków ludzkiej świadomości są jednak negatywne emocje, takie jak strach - a w konsekwencji również i stany lękowe.
"Jednym z podstawowych mechanizmów, które pomagają w przetrwaniu - niezależnie od tego, czy mówimy o rybie, niedźwiedziu czy człowieku - jest zdolność wykrywania i reagowania na niebezpieczeństwo" - mówi w rozmowie z PAP neuronaukowiec prof. Joseph LeDoux z New York University (USA). Od wielu lat w centrum jego zainteresowań naukowych znajdują się emocje - a prowadzone przez niego badania przyczyniły się do zidentyfikowania kluczowych struktur w mózgu odpowiedzialnych za przetwarzanie emocji, w tym strachu i lęków.
Jak tłumaczy, po wielu latach badań jest przekonany, że strach - i wynikające z niego różnego rodzaju lęki - są charakterystyczne jedynie dla ludzkiego mózgu. "W przypadku strachu naukowcy zbyt ochoczo powiązali tę emocję z biologiczną reakcją na niebezpieczeństwo. Kiedy bowiem patrzymy na to, co się dzieje w mózgu - to okazuje się, że pradawne mechanizmy kontrolujące reakcję na niebezpieczeństwo wcale nie odpowiadają równocześnie za świadome doświadczanie uczucia strachu" - podkreśla badacz.
W przekonaniu LeDoux`a, choć zwierzęta mogą reagować na niebezpieczne sytuacje w przeróżny, często bardzo skomplikowany sposób - to brak im samoświadomości, która pozwoliłaby na podjęcie decyzji o daleko sięgających skutkach. "Kiedy my ludzie jesteśmy czegoś świadomi, otwiera się przed nami całe spektrum możliwych decyzji związanych z daną sytuacją. Dysponujemy wtedy znacznie większą ilością informacji niż przy reakcji nieświadomej, instynktownej" - dodaje.
"W naszym mózgu znajduje się +system+, za sprawą którego zastygamy w bezruchu na widok węża. W tym samym momencie odczuwamy strach, jednak - wbrew powszechnemu przekonaniu - to nie strach jest powodem naszego zatrzymania się. Zaczynamy się bać dopiero wtedy, gdy wiemy, że reagujemy na niebezpieczeństwo" - podkreśla LeDoux. Kiedy w obliczu niebezpiecznej sytuacji nasze serca zaczynają bić szybciej, pocimy się etc. - wówczas nasz umysł odbiera sygnał, że coś jest nie tak. Następnie, korzystając z nabytego doświadczenia, uświadamia sobie istnienie zagrożenia.
"Dopiero wtedy staje się to świadomym doświadczeniem strachu" - mówi badacz. "Nie sądzę więc, żeby strach był pradawną emocją, którą otrzymaliśmy w spadku od naszych zwierzęcych przodków. Raczej: odziedziczyliśmy po nich konkretne obwody, których zadaniem jest pomaganie w przetrwaniu. Kiedy obwody te trafiają jednak do mózgu, który może być świadomy własnego działania - wtedy pojawiają się emocje takie jak strach i lęk" - tłumaczy.
Konstrukcja ludzkiego mózgu (przede wszystkim wielkość jej części znanej, jako kora przedczołowa) pozwala na analizowanie niebezpiecznych sytuacji i wyciąganie z nich wniosków na przyszłość. Jak przekonuje LeDoux, to właśnie zdolność wyobrażania sobie przyszłości pozwoliła ludzkości przejść w stosunkowo krótkim czasie od bardzo podstawowej potrzeby posiadania schronienia do nauki i sztuki.
"Jedną z naszych największych słabości, jako gatunku jest jednak fakt, że potrafimy sobie również wyobrazić złą przyszłość - i to właśnie leży u podstaw lęku" - mówi badacz.
Sytuacja ta utrudnia leczenie różnego rodzaju zaburzeń lękowych. Jak tłumaczy LeDoux, gdyby lęki były jedynie automatyczną, instynktowną reakcją mózgu - to można by je leczyć tylko i wyłącznie farmaceutycznie. "Jednak żeby zmienić wpływ strachu na nasze życie, trzeba zmodyfikować działanie kognitywnych mechanizmów - a to można zrobić tylko i wyłącznie w interakcji z terapeutą" - przekonuje LeDoux. "Leki mogą być oczywiście bardzo pomocne. Posługując się nimi, możemy np. zmniejszyć automatyczne reakcje organizmu na sytuacje czy obiekty, które postrzegamy, jako niebezpieczne. Kiedy dana osoba nie reaguje już w patologiczny sposób na jakiś bodziec, łatwiej jest jej o tym mówić - dzięki czemu wzrastają szanse powodzenia psychoterapii" - podkreśla badacz.
Prof. Joseph LeDoux był gościem konferencji ASSC22, która odbywała się w dniach 26-29 czerwca w Instytucie Psychologii UJ w Krakowie.
Komentarze
[ z 8]
Ogromnym problemem w dzisiejszych czasach jest stres. Ostatnio czytałem, że sam stres nie jest groźny. Zgubić na s może postrzeganie go jak coś złego. Jako naszego wroga. Stres jest reakcją fizjologiczną i psychiczną na działanie stresorów, czyli czynników wywołujących stres. Jest on stanem mobilizacji sił organizmu będącym reakcją na negatywne bodźce fizyczne i psychiczne, mogącym doprowadzić do zaburzeń czynnościowych a nawet do schorzeń organicznych. Do najczęstszych przyczyn stresu należą niepowodzenia w pracy czy w szkole, problemy materialne, sytuacje konfliktowe między ludźmi, przyjmowanie na siebie zbyt dużej liczby obowiązków, problemy ze zdrowiem, przepracowanie i przemęczenie. Wywołuje on przeważnie negatywne reakcje takie jak: kłótnie, agresję, nadużywanie alkoholu, zamykanie się w sobie, popadnie w pesymizm, obojętność. Wcale nie musiałoby to tak wyglądać, gdybyśmy potrafili sobie z nim radzić. Do tego jednak potrzeba czasu i odpowiedniej edukacji.
To prawda, że strategie, które pozwolą efektywnie radzić sobie ze stresem muszą być dostosowane do specyfiki źródła stresu. Stres wywołuje każda nowa sytuacja, każde nowe zadanie. Ma on aspekt pozytywny gdy jest słaby: mobilizuje do działania, zwiększa energię, pozwala pokonać przeszkody i poprawia ogólne samopoczucie. Istnieje dla każdego człowieka jego własny optymalny poziom stresu przy którym doświadcza on największych korzyści. Granica ta jest bardzo indywidualna: zależy od osobowości, cech charakteru, często od dotychczasowych doświadczeń i aktualnej sytuacji życiowej. Z takim stresem, a dokładniej - z jego negatywnymi skutkami - należy walczyć. Sposoby są różne i zależą od indywidualnych predyspozycji.
Coraz więcej osób nie radzi sobie z problemami natury psychicznej. Emocje o bardzo silnym natężeniu dezorganizują działanie, wpływ ten nie jest jednak uzależniony od znaku emocji. Bardzo intensywne radosne przeżycie utrudnia działanie podobnie jak rozpacz. W wielu sytuacjach przeżycia emocjonalne wpływają dodatnio na przebieg działania, zdarza się jednak, że również porażka, która nastąpiła bezpośrednio po sukcesie mobilizuje aktywność, wpływa na polepszenie wyniku. Lęk o średnim natężeniu działa mobilizująco. Treść emocji także wpływa na efektywność działania. Na przykład uczucie gniewu działa mobilizująco, zaś smutek czy przygnębienie łączą się ze spadkiem aktywności, a nawet całkowicie biernym zachowaniem. Emocje zaburzają proces myślenia, a myślenie jest najlepszym znanym człowiekowi narzędziem za pomocą którego może rozwiązywać życiowe problemy. Człowiek pobudzony emocjonalnie mówi i robi rzeczy, które nie tylko nie rozwiązują jego problemu ale stwarzają mu nowe trudności. Nawet w najłagodniejszych stanach emocjonalnych osoba pobudzona jest mniej sprawna umysłowo i zarazem niezdolna do całkowicie obiektywnego myślenia.
Bardziej groźny jest stan wzburzenia emocjonalnego, będąca w nim osoba wykonuje wiele bezcelowych ruchów. Wypełnia zwykłe czynności zbyt gwałtownie, trzaska drzwiami i krzyczy zamiast mówić. Traci kontrolę nad sobą. Czasem mamy też do czynienia z tzw. afektem patologicznym. Jest to silna reakcja emocjonalna, często nieadekwatna do przyczyny, przebiegająca z wysokim stopniem pobudzenia psychoruchowego i pojawianiem się gwałtownych wyładowań, np. aktów agresji, przy jednoczesnym zwężeniu pola świadomości. Skłonność do "nietrzymania afektu", uwarunkowana osobowościowo lub jako stan chorobowy, może objawić się nawykową tendencją do intensywnych, niekontrolowanych wybuchów gniewu, wściekłości, agresji i przemocy. Trudno jest podać jednoznaczną definicję pojęcia zaburzeń psychicznych. Liczba różnorakich odczuć wydaje się nieskończona, istnieje ponad dwa tysiące określeń dotyczących stanów uczuciowych. Każdy z nich charakteryzuje inny rodzaj doznania. Dlatego często tak trudno jest z nimi walczyć.
Zaburzenia lękowe dotykają milionów osób na całym świecie, stanowiąc jeden z najbardziej rozpowszechnionych problemów zdrowia psychicznego. Joseph LeDoux, który wraz z członkami swojego laboratorium przoduje w badaniach, zmierzających ku zrozumieniu i skutecznemu leczeniu lęku, w swoich książkach wyjaśnia całą gamę zaburzeń, ich pochodzenie, a także odkrycia, które mogą przywrócić zdrowie cierpiącym na nie osobom. Przełomowa teza LeDoux głosi, że dotąd myśleliśmy o strachu i lęku w niewłaściwy sposób. Nie są one, jak sądzono dotychczas, wrodzonymi, spuszczonymi z mózgowej smyczy stanami, ale gromadzonymi przez nas doświadczeniami poznawczymi. Leczenie zaburzeń lękowych musi uwzględniać zarówno ich świadome przejawy, jak i leżące u ich podstaw nieświadome procesy neuronalne. Okazuje się, że lęku uczą nas rodzice - w obawie o nasze zdrowie i bezpieczeństwo, kiedy jeszcze sami nie potrafimy o nie zadbać. Lęk, według wielu psychologów, zostaje człowiekowi wszczepione wraz z urodzeniem się. Jest za to odpowiedzialny tak zwany uraz narodzin. Wyobraźmy sobie tę koszmarną sytuację: nasze ciało jest wyginane we wszystkie strony, a głowa zgniatana podczas przeciskania się przez kanał rodny, tak że aż kości czaszki się przesuwają. Potem zostajemy zawinięci w coś szorstkiego, jak papier ścierny, czego nigdy nie dotykaliśmy. Całe ciało piecze i jest strasznie zimno lub strasznie gorąco. Uszy bombarduje hałas, jakiego jeszcze nigdy nie słyszeliśmy i nie możemy się od niego uwolnić. Oczy oślepia kłujące, jaskrawe światło, które wywołuje ból, nawet gdy zamkniemy powieki. Na ostatek czujemy jakby nasze ciało, które do tej pory było ściśnięte ze wszystkich stron, miało się rozpaść na kawałki. To boli. Tortura trwa bez przerwy, dzień i noc. Te przeżycia psycholodzy nazywają urazem narodzin, a silne przykre emocje, które im towarzyszą stają się praprzyczyną lęku. Można powiedzieć, że pierwszymi uczuciami, jakie dziecko odczuwa, przychodząc na świat, są przerażenie i lęk. Właśnie aby zmniejszyć u dzieci traumę związaną z urodzeniem się, wymyślono porody w wodzie, a po urodzeniu dziecko mocno owija się pieluszkami, by było ściśnięte, tak jak w łonie mamy. Lęk nie wynika z zagrażającej sytuacji, a więc jest skutkiem tego, co dzieje się w naszej głowie, dlatego zrozumiawszy swoje lęki możemy zrozumieć samych siebie, swoje ograniczenia. A wtedy pojawia się też możliwość rozwoju i poczucia pełni życia.
Wittia - bardzo zainteresował mnie Twój komentarz. Czytając te słowa nasuwa mi się jednak pytanie - jeśli lęk nie bierze się z niebezpieczeństwa, ale wypływa z głębi naszej duszy, to czemu w ogóle służy to uczucie? Strach ma przystosowawczą funkcję – gdybyśmy się nie bali niebezpieczeństw, nie przetrwalibyśmy! Ale lęk? Przecież tylko nas obezwładnia! Gdy ktoś lęka się publicznych wystąpień albo zamkniętych pomieszczeń, tylko utrudnia mu to życie. życia. Tu jednak pojawia się interesujące pytanie: jeśli lęk nie bierze się z niebezpieczeństwa, ale wypływa z głębi naszej duszy, to czemu w ogóle służy to uczucie? Strach ma przystosowawczą funkcję – gdybyśmy się nie bali niebezpieczeństw, nie przetrwalibyśmy! Ale lęk? Przecież tylko nas obezwładnia! Gdy ktoś lęka się publicznych wystąpień albo zamkniętych pomieszczeń, tylko utrudnia mu to życie. Kiedy patrzę na zdjęcie pająka i się boję, to przeżywam lęk. Nic mi przecież nie zagraża, a jednak się boję. To odróżnia lęk od strachu – strach przeżywam wtedy, gdy naprawdę coś mi zagraża – np. widzę szybko nadjeżdżający w moim kierunku samochód. Lęk to natomiast wynik wyobrażonego zagrożenia, które nie jest umotywowane w rzeczywistości. Między pierwszym a trzecim rokiem życia ten pierwotny "lęk przed rozpadem" ewoluuje i przybiera nową postać: zamienia się w obawę przed oddzieleniem się od rodzica, lęk przed samotnością. Ma to podłoże ewolucyjne: w czasach prehistorycznych małe dziecko, które już samodzielnie się poruszało, było bardzo łatwym łupem. Oddalenie się od rodziców narażało je na niemal pewną śmierć. Dlatego ewolucja "wszczepiła" w dziecko lęk, który trzymał je blisko opiekuna, jak na smyczy. Ten lęk objawia się u dzieci marudzeniem wtedy, gdy rodzic, zwłaszcza mama, oddala się. Dziecko chce, aby rodzic uczestniczył we wszystkich jego zabawach, płacze, gdy zostawia się je np. u cioci czy w przedszkolu, może nawet broić po to, aby rodzice byli przy nim. Czasem bowiem lepiej jest kłócić się z rodzicem, niż siedzieć w pokoju w samotności. Pochodną lęku przed samotnością jest obawa przed ciemnością, zasypianiem, pragnienie spania w łóżku rodziców. Jeśli rozwój osobowości zostaje zahamowany, to lęk przed samotnością może utrzymywać się w osobowości przez całe życie. Wtedy boimy się samodzielności, samotności i niezależności. Przeważnie jednak rozwój przebiega prawidłowo i wkrótce pojawia się nowa forma lęku – obawa przed utratą miłości. Dziecko już nie boi się utraty relacji z opiekunem, zaczyna bać się utraty "dobrej relacji". To olbrzymi postęp w życiu emocjonalnym. Dziecko zaczyna dbać o akceptację, aprobatę i miłość, pragnie zachować dobre relacje z innymi, a nie tak jak na wcześniejszym etapie – jakiekolwiek relacje. Jeśli to ten lęk będzie w naszym życiu dominować, większość rzeczy, które będziemy robić – praca, posiadanie dzieci, zarabianie pieniędzy, zajmowanie się działalnością społeczną, relacje ze znajomymi itp. – będzie miało u podłoża to podstawowe pragnienie: zyskanie akceptacji innych. Oczywiście to luźne dygresje do tematu, aczkolwiek takie dyskusje ukazują, jak interesujący jest to temat. Dobrze, że naukowcy szukają źródła tych wszystkich uczuć, czy emocji.
Tak jak powiedziały moje poprzedniczki i moi poprzednicy - lęk i strach są nieodłącznymi emocjami, które towarzyszą nam wszystkim w każdym etapie życia. Zaburzenia lękowe stanowią grupę powszechnych zaburzeń psychicznych, często związanych z dużym poziomem cierpienia i zaburzeń funkcjonowania i istotnie ograniczających jakość życia. Lęk jest normalną odpowiedzią na stres, groźbę, zmartwienie. Jednak, gdy jest bardzo nasilony, uporczywy i nieadekwatny do wywołujących go okoliczności można już mówić o zaburzeniu lękowym. Wyróżnia się rozmaite rodzaje zaburzeń lękowych, na przykład uogólnione zaburzenie lękowe, fobię społeczną, zaburzenie lękowe z napadami lęku i zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne. Poprzez wpływ na nastrój, myślenie i zachowanie pacjenta, zaburzenie lękowe może istotnie upośledzać codzienne funkcjonowanie w domu, pracy, szkole czy sytuacjach towarzyskich. Przyczyną zaburzeń lękowych są zaburzenia równowagi określonych związków chemicznych w mózgu. Czynniki bezpośrednio odpowiedzialne za te zmiany nie są znane, wiadomo jednak, że w warunkach ekspozycji na określone stresory biologiczne i społeczne ryzyko zachorowania na zaburzenia lękowe rośnie. Do typowych objawów zaburzeń lękowych należą uczucie strachu, wewnętrznego napięcia, rozdrażnienia i trudności w koncentracji, a także takie objawy somatyczne, jak suchość w ustach, zawroty głowy, zwiększone napięcie mięśni, wzmożona potliwość i uczucie kołatania serca. Objawy mogą różnić się u poszczególnych chorych, wszystkie jednak istotnie upośledzają codzienną sprawność. Pacjent może równocześnie cierpieć na więcej niż jedno zaburzenie lękowe, czasem niezależnie od innych zaburzeń nastroju, na przykład depresji (tak zwana współchorobowość). Rozpowszechnienie zaburzeń lękowych w populacji ogólnej szacuje się na między 5 i 7%, natomiast aż prawie 30% osób zachoruje na zaburzenie lękowe przynajmniej raz w życiu. W 2004 roku ponad 28 milionów ludzi na świecie chorowało na zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne, a ponad 30 milionów na zaburzenie lękowe z napadami lęku. Zaburzenia lękowe dotyczą zarówno mężczyzn, jak i kobiet na całym świecie, jednak obciążenie chorobą jest zwykle większe u kobiet niż u mężczyzn. Skuteczne opanowanie objawów zaburzeń lękowych można osiągnąć poprzez zastosowanie różnych metod leczniczych, niezależnie od tego, wsparcie rodziny i przyjaciół jest wartościowe na każdym etapie choroby. by rozpoznać zaburzenie lękowe lekarz powinien zebrać wywiad dotyczący objawów, codziennego funkcjonowania i rodzinnego występowania zaburzeń psychicznych. Badanie somatyczne pozwoli dodatkowo wykluczyć inne potencjalne przyczyny lęku. Po potwierdzeniu diagnozy zaburzeń lękowych, powinno się rozważyć z lekarzem różne sposoby leczenia, z uwzględnieniem leków, psychoterapii, wsparcia społecznego, ćwiczeń fizycznych, technik relaksacyjnych i autogennych. Pamiętajmy, że we wszystkich przypadkach niezbędne jest zasięgnięcie opinii specjalisty!
Najważniejsze to potrafić sobie jakoś skutecznie z tym lękiem radzić. Psychiatria, posługując się Międzynarodową Klasyfikacją Chorób ICD-10 (International Statistical Classification of Diseases, tenth revision), rozpoznaje lęk jako stan psychopatologiczny sygnalizujący zagrożenia. W objawach klinicznych pojawiają się zaburzenia psychiczne i somatyczne, rozpoznawane jako zespoły lękowe. Etiopatogeneza zespołów lękowych wiąże się z interakcją czynników biologicznych i psychologicznych. Lęk występujący w zespołach objawów, według ICD-10, przyjmuje różne postaci zaburzeń. Kryteria diagnostyczne opierają się na istniejących w określonym czasie następujących objawach, takich jak: stałe uczucie zdenerwowania, drżenie, napięcie mięśniowe, pocenie się, zawroty głowy, przyspieszone bicie serca, uczucie niepokoju w nadbrzuszu. Niektóre z objawów konwertują, a przemieszczone przyjmują postać obsesji (natrętnych myśli) lub kompulsji (natrętnych czynności). Niekiedy przejawiają się w koncentracji na sygnałach płynących z własnego ciała, które, wyolbrzymione, są odczuwane jako zagrażające zdrowiu i postrzegane jako chorobowe. Inną postacią jest konwersja, czyli niewspółmierne reagowanie na czynniki zewnętrzne, czemu towarzyszy zawieszenie kontroli poznawczej nad zachowaniem i samokontroli emocji. Wśród zaburzeń lękowych rozpoznaje się: specyficzne zespoły lękowe (w tym: zespół lęku uogólnionego, napady paniki, fobie społeczne i specyficzne, agorafobie, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, konwersyjne, hipochondryczne oraz zespół stresu pourazowego); zespoły lękowe w przebiegu chorób somatycznych; zespoły lękowe w przebiegu uzależnień; lęk jako objaw w chorobach psychicznych; lęk jako cechę w zaburzeniach osobowości. W koncepcjach psychodynamicznych lęk stanowi sygnał ostrzegawczy dla ego, którego zadaniem jest podjęcie czynności mających na celu poradzenie sobie z nim. Spektrum metod podejmowanych przez ego jest rozległe, a zależy od konstytucjonalnych oraz nabytych cech konstrukcji osobowościowej. Metody te opracował i skategoryzował Zygmunt Freud i kontynuatorzy koncepcji psychodynamicznych. Do najczęściej stosowanych zalicza się: wyparcie, zaprzeczanie, reakcję upozorowaną, projekcję, przemieszczenie, fantazjowanie, sublimację, izolację, intelektualizację, racjonalizację, odczynianie, regresję czy identyfikację z agresorem. Wymienione mechanizmy obronne można podzielić, ze względu na dokonujący się proces obrony, na dwie kategorie. Pierwsza z nich dotyczy zastępczego zaspokajania potrzeb. Obrona polega na poszukiwaniu alternatywnego źródła realizacji potrzeby. Zaspokojenie dotyczy odmiennej potrzeby, a jednak na tyle podobnej do sfrustrowanej, aby była możliwa ich zamiana. Druga z nich polega na pozornym likwidowaniu źródeł konfliktu wewnętrznego. Konflikt wewnętrzny istnieje nadal, ale nie jest odbierany przez ego. Istnieją jeszcze uniwersalne sposoby radzenia sobie z konfliktem wewnętrznym, takie jak: odurzanie się (np. picie alkoholu, zażywanie narkotyków) lub odreagowywanie (np. płacz, śmiech, „wygadanie się”, wzmożona aktywność fizyczna). Wykraczają jednak poza obręb psyche, wobec czego nie można ich uznać za mechanizmy obronne osobowości, a raczej za sposoby radzenia sobie z napięciem stresowym. Niezależnie od teorii, w jakich rozpatrywane jest myślenie, niezależnie od formy i rodzaju, przyjmuje się, że myślenie człowieka dorosłego składa się z dwóch głównych faz: wytwarzania pomysłów i ich weryfikacji. Wytwarzanie pomysłów przebiega zarówno zgodnie z zasadami logiki, jak i w sprzeczności ze zdolnością rozumowania. Można przyjąć, iż u podstaw myślenia magicznego leży zdolność wytwarzania nowych pomysłów. Fałszywość myślenia magicznego jest wynikiem błędnego procesu weryfikacji tych pomysłów. Myślenie magiczne jest charakterystyczne dla procesów archaicznych i prymitywnego poglądu na świat. Występuje u ludów pierwotnych, osób niewykształconych, jest typowe jako stadium rozwoju w okresie wczesnodziecięcym, ale w pewnych formach pojawia się również u osób dorosłych. Dla magicznej postawy wobec rzeczywistości znamienne jest przekonanie, że procesy psychiczne posiadają moc sprawczą, dzięki której można oddziaływać na realne przedmioty i zdarzenia. W myśleniu magicznym tkwi założenie, według którego myślą lub jej zewnętrznym przejawem można wywołać skutki fizyczno-chemiczne, na przykład: gestem przywrócić do życia, a słowem zabić. Psychologiczne źródła myślenia magicznego oraz odbywanie rytuałów magicznych można wyjaśnić różnorodnymi procesami. Pierwszym źródłem myślenia magicznego jest nieodróżnianie wyobrażeń i marzeń od rzeczywistości i realności, charakterystyczne dla dzieci. Przykładem może być rozmowa dziecka z wyimaginowanym przyjacielem. Drugim źródłem jest skojarzenie czasowo-przestrzenne pomiędzy symbolami (na przykład znakami słownymi) a przedmiotami i zdarzeniami, wskazujące na przyczynowość procesu myślenia. Na przykład: kobieta, wychodząc z domu, zauważyła, że czarny kot przebiegł jej drogę; w ciągu dnia nie pamiętała o tym zdarzeniu; wieczorem, gdy z błahego powodu pokłóciła się z mężem o drobiazg, przypomniała sobie czarnego kota i uznała go za przyczynę konfliktu z mężem. Kolejnym źródłem myślenia magicznego jest lęk lub strach, na przykład w obliczu zagrożenia, cierpienia, a odwoływanie się do zabiegów i czynności magicznych ma zapewnić bezpieczeństwo i ratunek. W sytuacjach trudnych i ekstremalnych wiedza i doświadczenie człowieka ulegają zawieszeniu, przy jednoczesnym pojawieniu się sprzecznych ze sobą sądów, czyli ambisentencji pozornej. Przykładem może być myślenie osoby nieuleczalnie chorej. Mimo rzetelnej informacji na temat własnej choroby i wskazań do metod leczenia, osoba ta poszukuje alternatywnych i niekonwencjonalnych form wyleczenia, przez: kontakty z bioenergoterapeutami, zażywanie preparatów homeopatycznych, reiki, rebitring, hipnozę, metody Silvy, inne. Metody te oddziałują na wyobraźnię, wzmagają nadzieję i zapewniają pozorne bezpieczeństwo. Osoba inteligentna i wykształcona często zaprzecza wierze w podobne praktyki, uznając je za zabobonne i szarlatańskie, jednak w obliczu choroby jest skłonna poddać się im, wychodząc z założenia: „nie zaszkodzi, a nuż pomoże”. Myślenie magiczne u dzieci jest zjawiskiem powszechnym, naturalnym, będącym etapem rozwoju myślenia. W teorii Jeana Piageta pojawia się w okresie myślenia przedoperacyjnego (intuicyjnego), przypadającego na 3.–7. rok życia. Według koncepcji Jana Mazurkiewicza myślenie magiczne jest związane z okresem prelogicznym oraz powstaniem dynamizmu poznawczo-uczuciowego. Myślenie to nie uwzględnia praw przyrody ani logiki, porządku czasu i przestrzeni. Dziecko nadaje przedmiotom cechy ludzi i zwierząt (animizm), zwierzęta wyposaża w przymioty typowe dla człowieka (antropomorfizm) oraz poszukuje przyczynowych wyjaśnień wszystkich procesów w otaczającym świecie (artyficjalizm). Tego rodzaju partycypacje i inne formy dziecięcego myślenia magicznego znane są nie tylko z badań nad kształtowaniem się myślenia i mowy dziecka, ale również człowiek dorosły odnajduje je we własnych wspomnieniach z dzieciństwa. Cechy myślenia magicznego dzieci można porównać z elementami baśniowymi, w których niezwykła zależność między wydarzeniami oraz swoista nierealność związane ze światem magii są bliskie procesom skojarzeń dziecka przechodzącego przez stadia rozwoju myślenia. Myślenie magiczne u dorosłego człowieka może być uwarunkowane przetrwaniem pewnych cech dziecięcego myślenia magicznego oraz rolą autorytetu ludzi znaczących w tym okresie. W dzieciństwie „magiczne” prawdy są przyswajane w sposób bezkrytyczny i jako niewątpliwie słuszne, głęboko zinternalizowane, trwają w silnych związkach emocjonalnych z osobami, od których zostały przyjęte. Inną przyczyną pojawienia się myślenia magicznego jest lęk, a zwłaszcza długotrwałe frustracje i poczucie zagrożenia w codziennych sytuacjach. Mimo doznawanego lęku lub strachu możliwa jest zdolność prawidłowej oceny rzeczywistości i sprawności działania. Wyraźnie destrukcyjny wpływ na zachowanie wywierają trudne sytuacje, którym towarzyszy przeświadczenie o własnej bezsilności i bezradności, połączone z utratą sprawstwa. Powstaje wtedy skłonność do wykorzystywania dostępnych sposobów, dających nikłą szansę na zmianę sytuacji, a najbardziej niedorzeczne praktyki wydają się godne uwagi. Myślenie magiczne pełni w tym wypadku funkcję mechanizmu redukującego lęk lub zwiększającego poczucie siły i możliwości wpływania na otaczającą rzeczywistość. Psychoanaliza stała się punktem wyjścia do wyjaśnienia schizofrenii przez Jana Mazurkiewicza w teorii dyssolucji. Przyjął on, że myślenie magiczne chorych psychicznie polega na błędnym i sprzecznym z rzeczywistością przekonaniu, że są oni wciągnięci w określony system wzajemnego oddziaływania na ludzi, przedmioty, zdarzenia, przy czym system ten opiera się na urojonych związkach i zależnościach. Według Marka Jarosza myślenie magiczne pojawia się jako patologiczny mechanizm obronny osobowości, w schizofrenii jest traktowany jako rodzaj patologicznego przetwarzania informacji, którego celem jest redukcja lęku i ta tak zwana patologiczna racjonalizacja pozwala na porządkowanie różnych wydarzeń, ujawnienie relacji i związków, które dają się „objąć” rozumem, a poczucie zagrożenia wówczas maleje. Tego rodzaju myślenie można podzielić na fazy: 1) olśnienie — gdy dotychczas „niepojęte” zaczyna się układać w zrozumiałą całość i choć chory dalej „wyczuwa” zagrożenie, to potrafi je nazwać i dookreślić; 2) uporządkowanie — gdy zostają uformowane i utrwalone urojenia, o tym co grozi, na co trzeba uważać i jak się poruszać w otaczającym świecie. Przekształcony obraz sytuacji chorego daje się zaakceptować i uznać za zgodny z jego oczekiwaniami. W niektórych przypadkach myślenie magiczne jest patologiczną kompensacją wypartych ze świadomości kompleksów (np. poczucia słabości, małej wartości i zagrożenia) i następuje reakcja upozorowana, wyrażona przeciwstawnym dążeniem (np. posiadanie władzy, prestiżu, znaczenia). Człowiek ucieka od tych sytuacji, w których czuje się bezwartościowy, ma poczucie niższości lub doświadcza frustracji. Zamyka się w sobie, buduje własny świat złudzeń, który daje mu poczucie bezpieczeństwa i więcej satysfakcji niż świat realny. Te zjawiska kompensacyjne mogą mieć charakter psychotyczny, a objawy psychopatologiczne zastępują konfliktową rzeczywistość. Myślenie magiczne u osób chorych na schizofrenię opiera się nie tylko na nierozróżnianiu znaku (słowa, symbolu) od tego, co on reprezentuje; w psychice tych osób zaciera się granica między światem otaczającym a doznaniami. Treść marzeń sennych, omamy hipnagogiczne oraz prawidłowe spostrzeżenia tworzą wzajemnie przenikające się związki. Pojawia się projekcja własnych pragnień i obaw, przekonań wynikających z treści myślenia magicznego, na świat zewnętrzny. „Nic nie jest niemożliwe”; czyjaś myśl, według mniemania chorego może zmienić istniejące przedmioty i ich właściwości. Pojawiają się fałszywe sądy urojeniowe, które wyrażają myślenie magiczne, na przykład chory jest przekonany, że wykonując określone gesty, zmienia stan psychiczny innych ludzi, również spojrzeniem może wpływać na innych, zaszkodzić im, zmienić bieg zdarzeń, sprowadzić nieszczęście albo przywrócić zdrowie. Chory czuje się niekiedy owładnięty wpływem tkwiącej w nim istoty, ma poczucie, że oddziałuje na niego siła zewnętrzna, że jego myśli zostają wykradane lub narzucane. Myślenie magiczne jako patologiczny mechanizm obronny zapewniający poczucie bezpieczeństwa jest rozpoznawany jako objaw w zaburzeniach psychicznych (np.: kompulsyjno-obsesyjnych), chorobach afektywnych (częściej w depresji), zaburzeniach osobowości (np. jako jedna z cech osobowości schizotypowej). Myślenie magiczne jako obrona przed lękiem może zarówno przybierać formę wspierającą zdrowie psychiczne, jak i stanowić objaw chorobowy. U ludzi zdrowych do pewnego momentu myślenie magiczne skutecznie obniża poziom lęku, nie zaburzając w istotny sposób percepcji rzeczywistości. U dzieci stanowi naturalny element w procesie rozwoju myślenia, a wraz z dojrzewaniem funkcji poznawczych zakres używania myślenia magicznego przyjmuje postać peryferyjną. Przejście z myślenia przedoperacyjnego w kierunku myślenia konkretno-wyobrażeniowego, a następnie abstrakcyjnego, stopniowo eliminuje obecność tworzenia beztreściowych związków między niepowiązanymi ze sobą zjawiskami, zdarzeniami, sytuacjami. Na tym etapie myślenie magiczne przestaje pełnić funkcję wyjaśniającą, którą zastępuje myślenie hipotetyczno-dedukcyjne. Od tego momentu myślenie magiczne może być wykorzystywane jako mechanizm obronny osobowości, w radzeniu sobie w sytuacjach lękowych. Jako objaw chorobowy myślenie magiczne przejawia się w dysfunkcjonalnym myśleniu schizofreników, stanowi fundament rytuałów w zespołach obsesyjno-kompulsyjnych, obniża napięcie popędowe w przypadku zaburzonej struktury osobowości. U osób zdrowych i cierpiących z powodu zaburzeń psychicznych myślenie magiczne pełni tę samą rolę: stanowi obronę przed lękiem. Różne są natomiast jego konsekwencje. Dla zdrowego człowieka ma ono znaczenie wspomagające i dynamizujące rozwój osobowości. W zaburzeniach psychicznych myślenie magiczne pogłębia i utrwala patologiczne mechanizmy funkcjonowania, prowadząc do rozpadu struktury osobowości. (publikacja: Agnieszka Samochowiec i wsp. )