W leczeniu raka płuca w naszym kraju nastąpił postęp, poprawiło się finansowanie leczenia tego nowotworu. Nadal jednak jest wiele do zrobienia, szczególnie w koordynacji leczenia i dostępie do nowoczesnych terapii – przekonywali w czwartek eksperci podczas konferencji prasowej w Warszawie.
Podkreślono, że zmagania z rakiem płuca to przede wszystkim wyścig z czasem, dlatego trzeba usprawnić wykonywanie u chorych badań diagnostycznych oraz wprowadzić lepszą koordynację leczenia, która może zwiększyć skuteczność terapii nawet o 20 proc.
Okazją do spotkania była publikacja raportu „Sytuacja pacjentów z nowotworem płuca” przygotowanego przez organizacje pacjentów wspólnie z Polską Grupą Raka, skupiającą czołowych w naszym kraju specjalistów zajmujących się leczeniem tego nowotworu.
Z raportu wynika, że w Polsce nastąpił postęp w leczeniu raka płuca. Finansowanie leczenia tego nowotworu zwiększyło się z 2 do 4 proc. całego budżetu przeznaczanego na onkologię. „Do niedawna jeszcze rak płuc, pośród innych nowotworów, był swego rodzaju chorobą sierocą, budził niewielkie zainteresowanie” - powiedział prof. Dariusz M. Kowalski z Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie.
>>>ZOBACZ TEŻ: Rząd przyjął uchwałę w sprawie Narodowej Strategii Onkologicznej
Na leczenie tego nowotworu nadal jednak przeznacza się czterokrotnie mniej środków niż na leczenie raka piersi u kobiet, choć występuje on najczęściej i jest główną, prawie co czwartą przyczyną zgonów onkologicznych. Według raportu na raka płuca co roku umiera ponad 23 tys. chorych, a na raka piersi – 6,5 tys.
Rak płuca jest już częstszą przyczyną zgonu kobiet niż rak piersi. Powodem tego jest wzrost odsetka pań palących papierosy. „Palenie jest główną przyczyną raka płuca i przyczynia się do rozwoju wielu innych nowotworów. Gdyby wszyscy palacze pozbyli się tego nałogu, za 10-15 lat prawie nie było zachorowań na raka płuca” – podkreślił prof. Tadeusz Orłowski, kierownik Kliniki Chirurgii Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.
Główną przyczyną wysokiej śmiertelności z powodu raka płuca jest późne wykrywanie tej choroby, często dopiero wtedy, gdy nowotwór jest już w stanie zaawansowanym. Jedynie około 30 proc. chorych może być operowanych, dla pozostałych jest już za późno. Wykonuje się jedynie nieco ponad 4 tys. operacji rocznie, a tylko 40 proc. operowanych chorych przeżywa co najmniej 5 lat.
>>>ZOBACZ TEŻ: Wystaw e-receptę w 18 sekund
Kierownik Katedry i Kliniki Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu prof. Rodryg Ramlau powiedział, że u chorych z podejrzeniem raka płuca trzeba przede wszystkim przyspieszyć wykonywanie badań diagnostycznych. „Obecnie na ogół trwa to od 4 do 6 miesięcy, zbyt długo, niektórym chorym odbiera to szansę na radykalne leczenie, a czasami nie można u nich zastosować nawet leczenia systemowego” – podkreślił.
Nie wszystkich chorych poddaje się skoordynowanemu i kompleksowemu leczeniu, które przyspiesza badania i terapię, ale przede wszystkim pozwala dobrać najbardziej korzystną dla danego chorego strategię leczenia. Według prof. Kowalskiego zwiększa ona skuteczność terapii nawet o 20 proc.
„Nie chodzi o to, żeby wszystkie badania i terapie były wykonywane w jednym szpitalu, wystarczy, żeby jeden ośrodek to koordynował. Nawet całe konsylium specjalistów nie musi być w jednym szpitalu, konsultacje mogą odbywać się wirtualnie, czyli za pośrednictwem internetu. Ale z tym też jest kłopot, bo nie wszystkie placówki dysponują odpowiednimi łączami, które muszą być szyfrowane” – wyjaśniał prof. Orłowski.
Kolejnym problemem jest ograniczony dostęp chorych do terapii nowoczesnych. Chodzi głównie o leczenie ukierunkowane molekularnie, immunoterapię oraz jednoczesną chemioradioterapię. Według prof. Ramlaua z nowoczesnego leczenia korzysta u nas jedynie 20 proc. chorych, a w przypadku radiochemioterapii – zaledwie 10 proc., trzykrotnie mniej niż w Europie Zachodniej, gdzie jednoczesną chemioterapię i radioterapię stosuje się u ponad 30 proc. pacjentów.
Leczenie molekularne wykorzystywane jest u pacjentów z określonymi mutacjami w komórkach nowotworowych, takimi jak EGFR oraz tzw. rearanżacjami genu ALK i ROS1. Trzeba jednak poddać chorego diagnostyce molekularnej, a nie tylko obrazowej. Dr Beata Jagielska z Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie powiedziała, że z braku odpowiedniego finansowania jest ona wykonywana jedynie u części chorych. Pozostali, nawet gdyby kwalifikowali się do takiej terapii, tracą szansę na nowoczesne leczenie.
>>>ZOBACZ TEŻ: W 2019 r. przeszczepiono w Polsce 1482 narządy
Według raportu, należy zwiększyć dostęp do immunoterapii w skojarzeniu z chemioterapią. Obecnie można ją stosować w naszym kraju jedynie w pierwszej linii leczenia u pacjentów z wysoką ekspresją PDL-1 (ligandy programowanej śmierci komórki typu 1) i w monoterapii. „Dużo zrobiliśmy jeśli chodzi o zwiększenie dostępu do nowoczesnego leczenia, ale wiele jeszcze przed nami” – powiedział prof. Kowalski.
Zdaniem ekspertów nowoczesne leczenie jest kolejnym przełomem w zmaganiach z rakiem płuca, gdyż u niektórych chorych z chorobą uogólnioną, z odległymi już przerzutami, można zwiększyć przeżywalność z kilku zaledwie miesięcy do nawet kilku lat. W tym sensie dla części pacjentów jest to choroba przewlekła. (PAP)
Komentarze
[ z 0]