Wprowadzenie dyżurów specjalistycznej karetki kardiologicznej, leki rozpuszczające zakrzep, całodobowa pomoc chorym z zawałem, wreszcie mechaniczne udrażnianie naczyń – to etapy prowadzące do współczesnego modelu leczenia zawału w Polsce, przypomnieli we wtorek eksperci podczas konferencji prasowej w Zabrzu.
Jeszcze 30 lat temu, jeśli człowiek z zawałem przeżył i trafił do szpitala, to lekarze mogli tylko walczyć ze skutkami zawału, a nie go przerwać. Pacjent spędzał kilka tygodni w pozycji leżącej, a po wypisaniu do domu od razu trafiał na rentę, bo nie był w stanie pracować.
„Prawdę mówiąc, w początkowych etapach leczenia zawału to lekarz i chory byli bezbronni – na początku lat 80. chorego kładło się na miesiąc, 2 tygodnie nie wolno było się ruszać. W tej chwili chory z nieskomplikowanym zawałem wraca po tygodniu do domu, jeżeli udrożnimy to naczynie, i funkcjonuje zupełnie normalnie” – powiedział we wtorek dziennikarzom prof. Andrzej Lekston ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, wcześniej Wojewódzkiego Ośrodka Kardiologii, gdzie wypracowano współczesny model leczenia zawału, który upowszechnił się w całej Polsce i pozwolił uratować tysiące chorych.
Opiera się on na dobrej organizacji systemu działającego przez całą dobę oraz na specjalistach – chory ma jak najszybciej trafić do ośrodka kardiologii inwazyjnej, gdzie przechodzi zabieg z wykorzystaniem cewnika naczyniowego. Lekarze udrożniają za jego pomocą zamknięte z powodu miażdżycy naczynia, wprowadzają też stenty, wzmacniające naczynia w miejscu zwężeń, czasem również uwalniające leki.
Jak podkreślił dyrektor ds. medycznych Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu prof. Piotr Przybyłowski, wdrożenie tego modelu było jednym z ogromnych skoków cywilizacyjnych w polskiej medycynie. "To stało się w 1987 r. Był to jeden z pierwszych, właściwie drugi w Europie program leczenia zawału w trybie 24-godzinnym. Do tego czasu chorzy spędzali nawet 6 tygodni w łóżku, od tego czasu zaczęło się nowoczesne leczenie" - powiedział.
W związku z tym jubileuszem w środę ŚCCS odwiedzi prezydent RP Andrzej Duda, weźmie udział w XXIV Międzynarodowej Konferencji Kardiologicznej „Postępy w rozpoznawaniu i leczeniu chorób serca, płuc i naczyń”.
„To był 1977 r. Pierwszym etapem leczenia zawału była wtedy śmiała inicjatywa prof. Stanisława Pasyka, który polecił mi zorganizować karetkę kardiologiczną, jako że od roku wcześniej dyżurowałem w karetce reanimacyjnej. To był strzał w dziesiątkę - skrócił się czas oczekiwania na lekarza, rozpoznanie i wstępne leczenie było stawiane już w domu chorego, czas transportu z domu do szpitala był bezpieczny, bo w otoczeniu lekarza kardiologa i pielęgniarki. Niejednokrotnie dochodziło do zatrzymania krążenia w czasie transportu. Mając aparat do defibrylacji, przywracaliśmy prawidłowy rytm. Ci chorzy nigdy by nie przeżyli, oni by zmarli, gdyby byli transportowani zwykłą karetką” – wspominał podczas wtorkowej konferencji prasowej w Zabrzu prof. Andrzej Lekston.
Drugim ważnym etapem było wprowadzenie do leczenia leków rozpuszczających zakrzep, będący przyczyną zawału. Stosowano przede wszystkim streptokinazę, podawaną początkowo dożylnie, a później dowieńcowo. „Skuteczność takiego leczenia wynosiła 40-60 proc. Mało tego, nie każdy chory mógł otrzymać streptokinazę. Była np. przeciwwskazana u chorych z czynną chorobą wrzodową, bo skrwawiliby się do przewodu pokarmowego, u chorych z niekontrolowanym, czyli wysokim nadciśnieniem tętniczym, bo mogło dojść do wylewu do centralnego układu nerwowego, u chorych po operacjach, z nowotworami - to wszystko ograniczało pomoc aż do czasu, kiedy zaczęliśmy udrażniać naczynia mechanicznie, czyli wykonując zabiegi balonikowania” – opowiadał profesor Lekston.
W 1985 r. do Zabrza przyjechał doktor Waldemar Wajszczuk ze Stanów Zjednoczonych. „Wykonałem z nim 3 zabiegi balonikowania i pan doktor pojechał. Na drugi dzień prof. Pasyk mnie wezwał i mówi: panie kolego, skoro pan już umie, to proszę robić następne. Nogi się pode mną ugięły, ale nie było wyboru. Najwięcej pacierzy w życiu zmówiłem chyba przy stole z pacjentem, jak cewnikowałem, próbując udrożnić naczynie, a życie tego chorego wisiało na włosku. Ja byłem czasami bardziej przerażony od niego, on był po prostu znieczulony lekami, a taki zabieg w początkowych etapach trwał 3-4 godziny, w tej chwili to 45 minut” – powiedział kardiolog.
Pracownie hemodynamiki, w których wykonuje się te zabiegi, były jednak wówczas czynne w tzw. godzinach pracy. Prof. Lekston nigdy nie zapomni pewnego pacjenta z 1987 r. „Mój kolega Boguś Borkowski miał dyżur w karetce kardiologicznej i przywiózł mi chorego o godz. 16, pracownia była już zamknięta. Kolega mówi: to co, na erkę czyli oddział reanimacyjny, i podajemy streptokinazę dożylnie? Nie, uruchomimy pracownię – odpowiedziałem. On na to: Zwariowałeś, stary nas pozabija… Chory nazywał się Twardowski, ale nie z księżyca, tylko z Zabrza, 53 lata, zawał ściany dolnej. Udało się ściągnąć pielęgniarkę z oddziału, ja pracowałem jako technik i lekarz, Boguś mi pomagał, karetka czekała obok. Na drugi dzień prof. Pasyk wezwał nas i okrzyczał. Nie za to, że pan to zrobił, bo już dawno pan to powinien zrobić, tylko za to, że pan do mnie wieczorem nie zadzwonił – powiedział mi. Nie dziwię się, cieszyliśmy się wszyscy. Następnie mówi: panie kolego, od jutra dyżury 24-godzinne. To była inicjatywa pana prof. Pasyka, chylę czoła przed jego wiedzą medyczną i organizacyjną. Pozwoliło to uruchomić pierwsze w Polsce dyżury zawałowe, a bodajże drugie w Europie – po Tuluzie. To było ewenementem nie tylko na skalę kraju, ale i Europy” – opowiadał prof. Lekston.
„Lekarz i chory przestali być bezbronni wobec toczącego się procesu zawałowego. Nauczyliśmy się przywracać krążenie, ratując mięsień sercowy przed bezpowrotną martwicą” – podsumował.
Komentarze
[ z 5]
Owszem, zawał może być leczony. Można również wykonać proste badanie krwi i doszukać się markerów uszkodzenia mięśnia sercowego, co pozwala na podjęcie kroków mających na celu zapobieganiu zawałowi. Czas jest bardzo istotny. Ciągle zbyt wiele ofiar zawałów umiera z powodu zatrzymania akcji serca, zanim pomoc medyczna zdąży przybyć na miejsce. Wielu z tych śmierci dałoby się uniknąć, gdyby zawał został rozpoznany. Niestety, objawy nie zawsze wiąże się z tym zdarzeniem. W czasie zawału serca dopływ krwi do mięśnia sercowego ulega poważnemu ograniczeniu - zwykle z powodu zablokowania jednego z naczyń wieńcowych. Początkowe uszkodzenie doprowadza do reakcji zapalnej, a w konsekwencji tworzenia się blizny (włóknienia). Zwłókniała część serca przestaje brać udział w tłoczeniu krwi, a może je nawet utrudniać. Dlatego ważne jest o dbanie nie tylko o regularne kontrole, ale również o prawidłową dietę i ćwiczenia fizyczne.
Zawał nie musi skończyć się inwalidztwem. Ważna jest jednak szybka reakcja na występujące objawy. Reagować musimy, jeśli tylko poczujemy objawy, których wcześniej u siebie nie rozpoznawaliśmy. Na pewno nie warto czekać z dzwonieniem po karetkę do momentu, gdy pojawi się trwający ponad kwadrans charakterystyczny, gniotący, rozdzierający lub piekący ból w klatce piersiowej (za mostkiem). Ból może promieniować do szyi, obu ramion lub nawet do żuchwy. Mogą przy tym pojawić się dreszcze i osłabienie. Często pojawia się lęk. Bywa, że zamiast bólu charakterystycznego dla zawału serca, pojawiają się inne, nietypowe objawy, które trudno powiązać z sercem. Międzynarodowe badania wykazały, że chorzy z nietypowymi objawami umierają trzykrotnie częściej, niż osoby z typowym bólem. Wszystko dlatego, że chorzy nie rozpoznają choroby, a sami lekarze przy nietypowych objawach częściej stawiają błędną diagnozę i nie leczą w odpowiedni sposób pacjentów. Pocenie się podczas wysiłku lub upału jest czymś normalnym, ale gdy występuje bez wyraźnego powodu, powinno niepokoić, zwłaszcza jeśli jednocześnie pojawia się ból w klatce piersiowej, ramieniu, ręce, szyi lub dolnej szczęce (żuchwie). Mogą to być np. symetrycznie występujące bóle stawów łokciowych. Które częściej pojawiają się u kobiet. Lekarze czasami przegapiają chorobę i diagnozują ją jako np. grypę. Zawał wywołuje tzw. objawy atypowe, czyli piekący ból w górnej części brzucha, często połączony z nudnościami, wzmożoną potliwością i uczuciem lęku. Zawał serca może objawiać się niewyjaśnionymi nudnościami i wymiotami. Może pojawić się uporczywa zadyszka wskutek niewydolności lewej komory.
Zawał jest ciągle zabójcą numer jeden w społeczeństwach cywilizowanych, również w Polsce. Wielu chorych, nawet po rozpoznaniu dolegliwości, zwleka z wezwaniem pogotowia, co ma bardzo niekorzystny wpływ na późniejszy stan zdrowia, a nawet szanse przeżycia. Trzeba pamiętać, że im wcześniej pacjent z zawałem wezwie pomoc lub zgłosi się do szpitala, tym większe ma szanse na przeżycie.
Z pewnością jest to możliwe dzięki nowym terapiom oraz metodom rehabilitacji, które pozwalają chociaż w pewnym stopniu powrócić pacjentom do zdrowia. Coraz częściej słyszy się o nowych metodach leczenia, które mają pomóc osobom po zawale na powrót do normalnego życia. W ostatnim czasie słyszałem o terapii mikroRNA. Podczas badań na świniach zostały one wprowadzone do ich serc po sztucznie wywołanym zawale przy pomocy wirusa, który nie przyczyniał się do wystąpienia żadnych dolegliwości. Po miesiącu od zastosowanej terapii zbadano serca i okazało się, że zmniejszyła się blizna pozawałowa, a serce kurczyło się lepiej niż przed zastosowaniem leczeniem. Wyzwaniem jeżeli chodzi o leczenie ludzi jest póki co dostosowanie dawki oraz kontrolowanie terapii, jednak jak przekonują naukowców jest to możliwe. Miejmy nadzieję, że tylko kwestią czasu jest dopracowanie terapii, która będzie mogła być wykorzystana u ludzi, u których zawał pojawia się coraz częściej. Jak się okazuje dzięki nowej metodzie istnieje szansa na zredukowanie obszaru uszkodzenia w sercu nawet o 30 procent. Podczas badań wykazano, że do martwicy pewnej części serca dochodzi na skutek nagromadzenia się pewnego lipidu (1-deoksydihydroceramidu), który blokuje funkcje komórkowe. Jak się okazuje zahamowanie syntezy tego związku w badaniu przeprowadzonym na myszach spowodowało, że uszkodzenia mięśnia sercowego były o jedną trzecią mniejsze niż w przypadku, gdy synteza nie była blokowana. Minusem tej terapii jest to, że zahamowana jest jednoczesna synteza wszystkich ceramidów. Konieczne jest więc przeprowadzenie kolejnych badań, w których uda się uzyskać związek, który przyczyni się do zahamowania syntezy tylko i wyłącznie kluczowego 1-deoksydihydroceramidu. Warto zaznaczyć, że zawał serca to choroba która nie dotyczy tylko i wyłącznie serca, a jego konsekwencje mogą jak się okazuje być związane z poważnymi chorobami. Według ostatnio przeprowadzonych badań osoby po zawale mogą być w większym stopniu narażone na rozwój nowotworów aż siedem razy bardziej niż osoby, które nie miały zdarzeń sercowo-naczyniowych. To pokazuje jak ważna jest profilaktyka, której celem jest niedopuszczenie do zawału. Dochodzi czasem do sytuacji,, że dana osoba nie wie, że miała zawał. Jest to tak zwany “niemy zawał”. Często objawy świadczące o jego wystąpieniu nie są charakterystyczne, co prawdopodobnie wiąże się z tym, że jest on przeoczany. Wśród tych symptomów zalicza się: uczucie zmęczenia, osłabienie, ból brzucha, duszność, wymioty czy nudności. Niemy zawał jednak pozostawia bliznę na sercu, która może być zdiagnozowana tylko przez lekarza. Według danych tego typu zawał może występować u od 2 do 4 procent pacjentów. Jest on bardzo niebezpieczny z uwagi na to, że postawienie diagnozy oraz odpowiednie leczenie nie są wdrożone w odpowiednim czasie co działa na niekorzyść pacjenta i może przyczynić się do śmierci. Najbardziej narażone na tego typu zawał są osoby starsze, u których można stwierdzić inne choroby przewlekłe, powodują osłabienie organizmu. Wśród nich zalicza się między innymi cukrzycę, w której odczucie bólu jest znacznie słabsze. Każdego roku na całym świecie na skutek tego stanu sercowo-naczyniowego na całym świecie umiera 10 milionów ludzi. Zbliża się okres w którym w będą spadać temperatury na zewnątrz. Jak się okazuje jest to moment, który przyczynia się do tego, że wzrasta ryzyko zawałów. Gwałtowny spadek temperatury o 10 stopni wiąże się ze zwiększeniem ryzyka jego wystąpienia o 13 procent. Natomiast w przypadku osób, u których wcześniej wystąpił zawał, ryzyko wystąpienia kolejnego wzrasta aż o 38 procent. Badania przeprowadzone w Szwecji potwierdzają tę zależność i podkreślają, że niebezpieczne są także niskie wartości ciśnienia atmosferycznego, duża prędkość wiatru oraz zmniejszona liczba godzin, podczas których świeci Słońce. Przenikliwe zimno, a także silny wiatr są czynnikiem stresogennym, co z pewnością nie wpływa korzystnie na serce. Jednak spośród tych wszystkich czynników, najbardziej niebezpieczne są wspomniane spadki temperatury, szczególnie gdy spadają poniżej zera. Gdy temperatura ponownie wzrośnie o 3-4 stopnie, to ryzyko wystąpienia zawałów wraca do normy. Prawdopodobnie na skutek obniżenia temperatury dochodzi do zwężenia tętnic co wiąże się z tym, że na serce jest wywierane większe ciśnienie. Innym powodem jest to, że w chłodne dni spożywa się więcej pokarmów, przy mniejszej aktywności fizycznej. Dodatkowo zwiększa się ilość infekcji górnych dróg oddechowych, a także grypy co sprzyja powstawaniu zawału. Bardzo ważne jest aby prowadzić taki styl życia, który nie zwiększa ryzyka wystąpienia zawału. Konieczne jest zdrowe odżywianie się pozbawione produktów wysokoprzetworzonych, zawierających znaczne ilości cukrów prostych, tłuszczów pochodzenia zwierzęcego oraz soli. Ważne jest rozpoczęcie uprawiania dowolnego sportu, który będzie wymagał od nas wysiłku fizycznego. Należy pamiętać o zrezygnowaniu ze szkodliwych nałogów jak picie alkoholu czy palenie papierosów. W ostatnim czasie ludzie zdecydowanie zbyt mało uwagi poświęcają sobie tylko skupiając się na pracy. Konieczne jest znalezienie sobie zajęcia, które przyczyni się do redukcji stresu. Bardzo ważne jest także sumienne leczenie współistniejących chorób. Wśród nich zalicza się cukrzycę, nadciśnienie czy miażdżycę, lub coraz częściej występującą w ostatnich latach otyłość.
Dzięki takim rozwiązaniom jakie przedstawiono w artykule z pewnością pozwoli na dużo skuteczniejsze udzielanie pomocy w przypadku osób z zawałem. Niezmiernie ważne jest przeprowadzanie rehabilitacji kardiologicznej, która jest oferowana także pacjentom w naszym kraju.Bardzo istotne jest aby była rozpoczęta możliwie jak najszybciej jak jest to możliwe. Od zeszłego roku ruszył darmowy program, który pozwala wrócić do zdrowia osobom po zawale serca czy też udarze mózgu. Dla przykładu na Pomorzu objęto nim 9,5 tysiąca aktywnych zawodowo osób, a także 1700 osób po incydentach kardiologicznych. Dużym plusem takiej rehabilitacji jest to, że w skład zespołu, który będzie opiekował się pacjentem będzie wchodzić fizjoterapeuta, kardiolog, pielęgniarka oraz dietetyk. Dzięki temu pacjent będzie mógł liczyć na porady z różnych dziedzin, a przecież o to właśnie chodzi, żeby kompleksowo zaopiekować się chorym. Po zakwalifikowaniu chorego do wspomnianego programu będzie on brał udział w minimum 16 sesjach prowadzonych przez różnych specjalistów. Bardzo ciekawym elementem całego projektu jest to, że chorzy będa mogli kontaktować się z wykwalifikowanymi osobami poprzez platformę internetową. W dzisiejszych czasach takie rozwiązania stają się standardem. Dzięki temu chory będzie mógł skorzystać z porad ekspertów nie opuszczając domu. Należy pamiętać o tym, że wiele osób mieszka w znacznej odległości od ośrodków zdrowia i taki stały kontakt z pewnością wydaje się być dobrym rozwiązaniem, dzięki którym nie będzie konieczności pokonywania znacznych odległości. Oczywiście takie sytuacje można rozwiązywać telefonicznie, jednak nie zawsze jest na to czas. Dzięki platformie specjalista może odpowiedzieć pacjentowi w wolnej chwili, a wszystkie porady zostaną zapisane. Oczywiście pacjentami kardiologicznymi, szczególnie po zawałach są zwykle starsze osoby, jednak dobrą informacją jest to, że coraz chętniej starają się oni opanować umiejętność korzystania z komputera, smartfona czy też Internetu. Z pewnością jest to dla nich duże ułatwienie więc dobrze, że pomyślano o takim właśnie rozwiązaniu. Choroby sercowo-naczyniowe są wciąż najczęstszą przyczyną umieralności w naszym kraju. Jak się okazuje przyczyniają się do 52 procent zgonów wśród kobiet i 41 procent, jeżeli chodzi o mężczyzn. Jak się okazuje u połowy Polaków czas od wystąpienia pierwszych objawów, do udzielenia pierwszej pomocy w specjalistycznym ośrodku wynosi ponad 260 minut. Każde trzydzieści minut opóźnienia zwiększa ryzyko zgonu o 7,5 procenta. Już od pierwszych chwil od wystąpienia zawału dochodzi do rozwoju nieodwracalnych zmian w sercu. Powszechnym problemem jest to, że wielu pacjentów lekceważy wszelkie objawy, o których wciąż powtarzają lekarze, a także różne kampanie. Konieczne jest aby chory, w takiej sytuacji jak najlepiej trafił w ręce specjalistów. Wśród wspomnianych objawów wymienia się ból i pieczenie za mostkiem, mogą występować także duszności, obfite zimne poty, ból zlokalizowany w żuchwie, barku czy plecach, żuchwie. Może dojść również do utraty przytomności, nudności czy zawrotów głowy. Jak się okazuje wiedza obywateli naszego kraju na temat objawów zawału jest bardzo dobra bowiem ponad 70 procent osób wie, że ból w klatce piersiowej może sugerować zawał. Problemem jest to, że mniej niż jedna czwarta osób w takiej sytuacji zadzwoniłaby po pogotowie, a jak wcześniej wspomniałem czas udzielenia pierwszej pomocy odgrywa istotną rolę. Wiele osób podobne dolegliwości łączy z silnymi emocjami, które mogą im towarzyszyć w różnych sytuacjach. Eksperci podkreślają, że najlepiej aby była ona udzielona w ciągu 60-90 minut. Wydaje mi się, że w sytuacji, w której osoby nie mają pewności czy doszło do zawału ponieważ objawy nie mogą być aż tak typowe to lepiej jest skonsultować się ze specjalistą czy faktycznie doszło do niego doszło. W drugiej połowie kwietnia w naszym kraju obchodziliśmy Tydzień dla Serca. Jest to moment, w którym specjaliści w szczególności chcą zwrócić uwagę na zagrożenia jakie mogą stanowić choroby serca. Kolejnym celem akcji jest ukazanie w jaki sposób należy zapobiegać chorobom serca. Oczywiście w dużej mierze należy skupić się na zdrowej diecie, a także systematycznym uprawianiu sportu. Organizowanie takich kampanii jest bardzo ważne ponieważ każdego roku dochodzi do 70 tysięcy zawałów zdiagnozowanych koronarograficznie, a aż jedna piąta pacjentów umiera w ciągu roku od wystąpienia zawału. Konieczna jest również kontynuacja programów, których celem jest opieka nad pacjentami kardiologicznymi, a także rozpoczynanie kolejnych. Od jakiegoś czasu wspomina się o tym, że konieczna dla zachowania zdrowia naszego organizmu jest właściwa higiena jamy ustnej. Specjaliści wspominają o tym, że choroby przyzębia, które mogą być spowodowane między innymi z niewłaściwą higieną jamy ustnej mogą przyczyniać się do dwukrotnie większego ryzyka zawału serca i udaru mózgu. Jak się okazuje tylko 1 procent Polaków nie ma problemów z dziąsłami. Choroby dziąseł podobnie jak przyzębia w dużej mierze są spowodowane niewłaściwą higieną jamy ustnej. Jak się okazuje 20-30 osób może wymagać specjalistycznej opieki spowodowanej zaawansowanym stadium choroby. Szczególnie narażone na wystąpienie zawału z tego powodu są osoby po 60 roku życia. Aby utrzymać dobrą kondycję jamy ustnej konieczne jest regularne mycie zębów, koniecznie 2 razy w ciągu. Bardzo ważne jest także stosowanie nici dentystycznej ponieważ resztki pokarmowe mogą zalegać w przestrzeniach między zębami. Ciekawą informacją jest to, że kobiety mają naturalne czynniki chroniące przed zawałem. Chodzi o estrogeny. Dzięki temu ryzyko jego wystąpienia przed 55, a także 40 rokiem życia jest mniejsze niż w przypadku mężczyzn. W każdej chorobie bardzo ważna jest odpowiednia profilaktyka. Dotyczy to także zawału serca. W pierwszej kolejności warto jest zwrócić uwagę na palaczy. Co prawda z roku na rok da się zauważyć, że coraz mniej osób pali papierosy, co jest pozytywną informacją. Ciekawe, że w przypadku nałogu palenia papierosów jest fakt, że kobiety, które to robią i dodatkowo przyjmują tabletki antykoncepcyjne są narażone na jeszcze większe ryzyko wystąpienia zawału serca i udaru mózgu. Szkodliwe związki, które występuje w dymie papierosowym powodują uszkodzenie serca, a także naczyń krwionośnych, zwiększając ryzyko wystąpienia miażdżycy. Wiele osób uważa, że jeśli wypalana jest przez nich mała liczba papierosów to nie stanowi to dla nich żadnego zagrożenia. W rzeczywistości tak jednak nie jest. Każdy wypalany papieros negatywnie wpływa na nasze zdrowie w tym także na układ sercowo-naczyniowy. Warto jednak jest rzucić papierosy ponieważ jak się okazuje po około 5 latach od zaprzestania palenia ryzyko wystąpienia chorób serca jest zbliżone do poziomu osób, które nie paliły papierosów. Istotne jest także utrzymywanie prawidłowej masy ciała i zmniejszenia ryzyka rozwoju otyłości, szczególnie typu brzusznego. Nadmierna masa ciała może przyczyniać się do wystąpienia nadciśnienia, cukrzycy, a także hipercholesterolemii. Wszystkie te schorzenia mogą zwiększyć ryzyko zawału serca. Aby nie dopuścić do rozwoju otyłości bardzo ważne jest przestrzeganie zdrowej, zbilansowanej diety, a także uprawianie regularnej aktywności fizycznej. Odnośnie czasu wykonywania ćwiczeń istnieje wiele wytycznych. Warto jest aby robić to regularnie, kilka razy w tygodniu minimum przez 30-40 minut. Najlepsza jeśli jest to umiarkowany wysiłek. Istnieje wiele form aktywności i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Każdy z nas powinien pamiętać również o odpowiedniej ilości snu, który pozwala na regenerację naszego organizmu i gotowość na podejmowanie działań kolejnego dnia. Nie można także zapominać o regularnym badaniu się oraz monitorowaniu swojego stanu zdrowia. Bardzo ważne jest przeprowadzanie pomiarów ciśnienia tętniczego krwi. Należy kontrolować także poziom cholesterolu we krwi. Po ukończeniu 20 roku życia warto jest je przeprowadzić raz na 5 lat, natomiast po 35 roku życia warto jest je wykonać raz na 12 miesięcy, najlepiej oceniając także inne parametry krwi. Pamiętać należy również o tym, że jeżeli chodzi o nasze zdrowie duże znaczenie odgrywa czynnik genetyczny. Jak się okazuje mutacje w genie LRP8 zlokalizowanym na chromosomie 1. Białko, które jest kodowane przez ten gen pełni rolę receptora dla innego białka- apolipoproteiny E, która chroni przed rozwojem miażdżycy.