Liczba Polaków korzystających z prywatnej opieki zdrowotnej, dzięki dodatkowym ubezpieczeniom zdrowotnym, będzie rosła - prognozuje Polska Izba Ubezpieczeń (PIU). Z jej danych wynika, że obecnie takich osób jest 2,17 mln - poinformowała izba w czwartkowym komunikacie.
"Już 2,17 mln Polaków korzysta z prywatnej opieki zdrowotnej, dzięki dodatkowym ubezpieczeniom zdrowotnym, wynika z najnowszych danych Polskiej Izby Ubezpieczeń. Prognozuje się, że liczba ta będzie nadal rosła, zwłaszcza w kontekście zmniejszających się wydatków na świadczenia specjalistyczne zapewniane w ramach publicznej opieki zdrowotnej oraz coraz niższą ocenę jakości publicznej opieki zdrowotnej" - napisano w komunikacie.
PIU poinformowała, że w III kwartale 2017 r. składka przypisana brutto na rynku dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych wzrosła o 21 proc. rok do roku i osiągnęła wartość 482,4 mln zł. Z danych PIU wynika też, że liczba korzystających z prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych wzrosła o 23 proc. po III kwartale ubiegłego roku.
"Polacy dostrzegają problemy, z jakimi boryka się publiczna opieka zdrowotna, dlatego też coraz częściej sami inwestują w swoje zdrowie. Już teraz wydają ponad 40 mld zł, a niektóre zestawienia pokazują, że nawet 46 mld zł" - wskazała, cytowana w komunikacie Dorota M. Fal, ekspert ds. ubezpieczeń zdrowotnych Polskiej Izby Ubezpieczeń.
"Z najnowszego Europejskiego Konsumenckiego Indeksu Zdrowia wynika, że nasz kraj znalazł się na szóstym miejscu od końca. To pokazuje, że konieczne są niezbędne zmiany legislacyjne. Wzór powinniśmy czerpać z takich krajów europejskich, które znajdują się na szczycie rankingu jak Holandia, Szwajcaria, czy z państw skandynawskich" - dodała.
PIU poinformowała, że duży wpływ na wzrost kosztów publicznej opieki zdrowotnej ma także rozwój coraz nowszych technologii medycznych oraz leków. "Ponadto obciążony i słabo regulowany bezpłatny dostęp do świadczeń medycznych powoduje m.in. nadmierne wykorzystywanie publicznej opieki zdrowotnej przez część pacjentów" - dodano w komunikacie.
"Dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne gwarantują szybki dostęp do lekarza pierwszego kontaktu, większość zapewnia go w ciągu jednego, maksymalnie dwóch dni. To pozwala na szybką interwencję w przypadku zwykłego przeziębienia lub grypy. Gwarantowane najczęściej w polisach 5-7 dni oczekiwania na specjalistę, w porównaniu z czasem oczekiwania w publicznej opiece zdrowotnej, to ogromna różnica" - uważa Dorota M. Fal.
Komentarze
[ z 5]
Tak naprawdę nawet w dzisiejszych realiach można dobrze zadbać o swoje zdrowie nie korzystając z prywatnej opieki zdrowotnej. Wymaga to jednak sporo wysiłku i dużej elastyczności. Ludzie pracują zwykle w tych godzinach, w których lekarze przyjmują i nie mogą sobie pozwolić na częste branie urlopu. Czasami potrzebna jest pomoc wielu specjalistów i trudno skoordynować wszystkie te wizyty. Są również badania które wymagają określonych eam czasowych. Jeśli zależy nam na korzystaniu w jak największym stopniu z publicznej opieki zdrowotnej musimy planować nasze wizyty czasami na rok w przód. Nie wiemy co będziemy robić za rok więc jest to dosyć trudne.
To prawda, niektórzy nadmiernie wykorzystują bezpłatną opiekę zdrowotną. Nie chodzi o to żeby co chwilę chodzić do lekarza. Zdarza się to szczególnie ludziom na emeryturze i osobom starszym. Owszem, wtedy organizm zwykle zmaga się z większą ilością chorób, jest bardziej podatny na urazy i infekcje, ale to nie znaczy, że profilaktycznie należy chodzić do wszystkich specjalistów i to w krótkich odstępach czasu. Rozumiem, że niektórzy mają dużą potrzebę wyjścia z domu, porozmawiania z ludźmi, ale nie musi się to odbywać kosztem innych pacjentów. Kolejka do lekarza nie jest miejscem na spotkania towarzyskie, a niestety często to tak wygląda. Idąc korytarzem widzę i słyszę pacjentów, którzy są stałymi bywalcami przychodni mimo, że nic im nie dolega. Niestety uważam, że jest to nadużycie systemu opieki zdrowotnej. Ludzie starsi, którzy są zdrowi mają tą przewagę, że mają czas i mogą sobie zaplanować bardzo dużo wizyt na miesiące w przód. Ci którzy pracują często nie mają takiej szansy. Nikogo nie potępiam, ale należy zachować zdrowy rozsądek i nie chodzić niepotrzebnie do specjalistów, a nawet lekarzy pierwszego kontaktu, którzy również mają mnóstwo pracy.
Zastanawiam się jak długo firmy zapewniające usługi medyczne będą zachowywać jakość na odpowiednim poziomie. Być może nie spotkamy się z rozczarowaniem, ale zwykle gdy jakaś usługa lub produkt cieszy się coraz większym zainteresowaniem staje się coraz tańsza, a za tym idzie spadek jakości. Powstają też pakiety "premium", które zapewniają ten sam poziom usług, który klient mógł otrzymać dotychczas, tyle że już za wyższą cenę. Mam nadzieję, że nie spotkamy się z nadużyciami obecnej sytuacji. Rzeczywiście coraz więcej osób decyduje się dopłacać, aby móc udać się do specjalisty w przeciągu kilku dni. Nie zapominam też oczywiście o firmach które oferują różnego rodzaju pakiety swoim pracownikom. Tak długo jak kolejki w przychodniach będą dłuższe niż te do prywatnych gabinetów będzie się to opłacało. Mam tylko nadzieję, że termin 5 do 7 dni pozostanie, a nie wydłuży się np do miesiąca. Jeżeli mamy do dyspozycji publiczną służbę zdrowia firma, która oferuje usługi praktycznie tego samego typu powinna oferować klientom dużo lepsze warunki, jeżeli mają dopłacać do czegoś to teoretycznie już mają opłacone (składka zdrowotna).
Młodzi i pacjenci w średnim wieku chodzą prywatnie, bo zdążyliby pięć razy wyzdrowieć, zanim doczekaliby się swojej kolejki. W rezultacie płacą prywatnie i jeszcze dodatkowo nadal są obciążani składką zdrowotną. Leczenie jest u nas teoretycznie bezpłatne, ale same leki dużo kosztują. Mamy refundacje, ale nie zawsze nas ona dotyczy. Choroba jest kosztowna, a skoro musimy dopłacać za wizyty u specjalistów, aby otrzymać pomoc na czas, równie dobrze możemy wybrać jakiś pakiet.
Zgadzam się z Panem w stu procentach. Wizyta u specjalisty faktycznie jest darmowa, jednak czekanie na nią trwa miesiącami, a czasami nawet latami. W tym czasie może dojść do jeszcze poważniejszych zmian w naszym organizmie, które pacjent będzie musiał leczyć dłużej oraz większym nakładem finansowym. Czekanie na specjalistę przy wykupieniu różnego rodzaju pakietów jest nieporównywalnie krótsze. Wcześniej otrzymana diagnoza zwiększa szanse na szybsze wyzdrowienie, a przecież o to chodzi. Ludzie są świadomi tego, że w służbie zdrowia dzieją się rzeczy, który nie powinny mieć miejsca. Wykupując sobie różnego rodzaju pakiety, są spokojniejsi o swoje zdrowie. Jednak nie wszyscy mogą zakupić takie dodatkowe ubezpieczenie, które jest niejednokrotnie poza ich zasięgiem finansowym. Spory problem dotyka starsze osoby, które ze względu na niskie emerytury nie mogą sobie pozwolić na leczenie prywatne, od którego często zależy ich zdrowie, a nawet życie. Leki, rehabilitacja, leczenie i badania to pochłania największą część ich dochodów. Zdarza się, że seniorzy zapożyczają się na ogromne sumy, aby właśnie skorzystać z rady prywatnego lekarza. W przeciwnym wypadku długie czekanie w kolejce mogłoby się w niekorzystny sposób odbić na ich zdrowiu.Państwo ma ograniczone możliwości reakcji ze względu na budżet. Podwyżka świadczeń w obecnym systemie wiązałaby się z podniesieniem składek emerytalnych pracowników bądź narzucenie dodatkowych podatków lub innego obciążenia. Rząd powinien więc poważnie się zastanowić nad tym, co zrobić, żeby bardziej nie pogorszyć sytuacji. Eksperci podpowiadają, że najprostszym rozwiązaniem byłoby postawienie na edukację seniorów, która obecnie jest na niezadowalającym poziomie. Emerytów cały czas będzie przybywać, a świadczenia przynajmniej dla części nich są bardzo niskie, a przecież jest to grupa osób która ma najczęściej największe problemy ze zdrowiem i wymaga znacznie większych nakładów na leczenie. Jak donoszą najnowsze badania tylko 2 na 5 Polaków leczy się wyłącznie w placówkach finansowanych przez NFZ. Bardzo możliwe, że jest to związane z tym, że pracodawcy często zapewniają swoim pracownikom jak najlepszy dostęp do wszelkiego rodzaju usług, w tym usług medycznych. Da się zauważyć, że rośnie rynek ubezpieczeń grupowych, bo coraz więcej pracodawców widzi, jak ważny jest zdrowy pracownik. Należy też zwrócić uwagę, że płacone składki rosną szybciej niż liczba ubezpieczonych. To może świadczyć o zainteresowaniu szerszymi pakietami zdrowotnymi. Okazało się, że większość pracowników uważa, że pracodawca powinien zapewniać im regularne, kontrolne wizyty u lekarza, podczas których badany jest ogólny stan ich zdrowia i przedstawiane są zalecenia co do stylu życia. Według mnie jest to jak najbardziej słuszne postępowanie, które jest podstawą wszelkich programów profilaktycznych. Państwowa Izba Ubezpieczeń zakłada, że liczba osób zainteresowanych takimi pakietami będzie systematycznie wzrastała.