Zgodnie z nowym opracowaniem brytyjskiej szkoły wyższej King's College London zamieszczonym w „Translational Psychiatry”, lek stosowany w chemioterapii raka mózgu może zwiększać podatność na depresję poprzez zatrzymanie rozwoju nowych komórek mózgowych.
Depresja jest uważana za najmniej poznany objaw u osób z chorobami nowotworowymi. Trudno było wcześniej ustalić czy depresja u tych pacjentów rozwija się na skutek efektu ubocznego chemioterapii czy samego stresu związanego z diagnozą.
Pomimo wcześniejszych badań na zwierzętach, odkrycie naukowców z Wielkiej Brytanii jest pierwszymi sugerującymi, że chemioterapia powoduje behawioralne i biologiczne zmiany w mózgu związane z rozwojem depresji. Objawy te są niezależne od psychicznego niepokoju wynikającego z rozpoznania raka.
Ostatnie badania wykazały, że depresja najczęściej występuje u chorych na raka mózgu. Analizy pokazują, że około 30 procent pacjentów z rakiem mózgu doświadcza depresji i zaburzenie to jest uważane za zbyt rzadko zdiagnozowane. Przykładowo ostatnie badanie wykazało, że 90 procent pacjentów zgłaszało objawy depresji, podczas gdy tylko u 20 procent rozpoznano depresję kliniczną.
Większość pacjentów z nowotworami jest poddawana chemioterapii jako jednej z metod ratujących życie. Choć stosowane w chemioterapii leki różnią się budową i mechanizmem działania, to wszystkie cytostatyki są skierowane przeciw szybko dzielącym się komórkom, jakimi są komórki nowotworowe. Leki przeciwnowotworowe nie mają jednak ściśle wybiórczego charakteru, choć ich najintensywniejsze działanie jest obserwowane w nienormalnie szybko dzielących się komórkach nowotworowych. Wpływają one również na inne szybko dzielące się komórki, w tym komórki szpiku kostnego i przewodu pokarmowego. Naukowcy odnotowali również w badaniach na zwierzętach, że chemioterapia w podobny sposób zatrzymuje wzrost nowych komórek mózgowych (neurogeneza).
W swoim nowym badaniu naukowcy z King's College London sprawdzili, czy wpływ chemioterapii na neurogenezę może zmienić biologiczne mechanizmy mózgu, które zwiększają podatność na depresję.
W ramach doświadczenia podawali myszom cytostatyk o nazwie Temozolomide (TMZ), stosując tą samą procedurę, jak u pacjentów leczonych klinicznie. U myszy otrzymujących chemioterapię wystąpiło znaczne zmniejszenie wzrostu nowych komórek mózgowych w hipokampie - regionie mózgu związanym z emocjami i pamięcią. Wyniki badania wskazały również, że im bardziej cytostatyk zmniejszał neurogenezę, tym większy był wzrost hormonów stresowych przy narażeniu na stres.
Kiedy badacze przyjrzeli się zachowaniom myszy po leczeniu, zaobserwowali kilka zmian związanych z depresją, w tym silne niedobory w przetwarzaniu nowych bodźców i spadek preferencji nagradzania roztworem cukru. Brak odczuwania przyjemności, jaki obserwowano u myszy otrzymujących chemioterapię, jest podstawowym objawem depresji.
Dr Martin Egeland, główny autor badania, z Instytutu Psychiatrii, Psychologii i Neurologii (ang. The Institute of Psychiatry, Psychology & Neuroscience, IoPPN) w King's College w Londynie, zauważył, iż mimo że wstępne ustalenia zespołu naukowców są oparte na myszach, wyniki sugerują, że chemioterapia może ograniczać wzrost nowych komórek mózgowych, co ma swoje biologiczne i behawioralne konsekwencje, które mogą szczególnie wpływać na zdrowie osób mniej zdolnych do radzenia sobie ze stresem związanym z diagnozą raka.
Pomimo potencjalnych skutków ubocznych, chemioterapia ma zasadnicze znaczenie w terapii chorób nowotworowych i skutecznie zwiększa wskaźniki przeżycia u tych chorych. Jednak świadomość występowania i zrozumienie specyficznych działań niepożądanych chemioterapii na nastrój może prowadzić do ulepszenia leczenia i poprawy jakości życia osób dotkniętych chorobą nowotworową.
Dr Sandrine Thuret, współautor badania, także z IoPPN w King's College w Londynie, podkreśla,iż przeprowadzone przez zespół badanie naświetla znaczenie ochrony komórek macierzystych mózgu lub tworzenia rezerwy komórek przed rozpoczęciem chemioterapii. Może to pomóc w zachowaniu nastroju i funkcji poznawczych u tych chorych, co może znacząco poprawić ich jakość życia oraz poprawić przez to efekty terapii.
Naukowiec przyznaje, iż teraz w kręgu zainteresowań zespołu znajdą się metody wzmagające neurogenezę, w tym sprawdzenie czy leki przeciwdepresyjne mogą złagodzić objawy związane ze zmniejszeniem po chemioterapii ilości nowych komórek w mózgu.
Źródło: sciencedaily.com
Komentarze
[ z 4]
Pytanie tylko czy jesteśmy w stanie w jakiś sposób przeciwdziałać zmianą które postępują w ośrodkowym układzie nerwowym wraz z podawaniem chemioterapii. I drugie pytanie czy typowe leki przeciwdepresyjne są w stanie wykonać dostatecznie silnych zmian w stężeniu neurohormonów w mózgu, aby nie dopuścić do niszczenia neuronów mózgu i postępowania niekorzystnych dla zdrowia psychicznego zmian związanych z terapią. Jest to ważne, aby móc opracować strategię, która pomogłaby przeciwdziałać występowaniu obniżonego nastroju i depresji u osób leczonych z powodu nowotworu. Zwłaszcza, że przecież te choroby są coraz częstsze w społeczeństwie i jakaś interwencja jest bardzo potrzebna. Dzięki poprawie nastroju osób przyjmujących terapię przeciwnowotworową być może udałoby się również poprawić ich siły mentalne do walki z chorobą.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Wdaje się, że takie powikłania chemioterapii jak obniżenie nastroju u pacjenta, aż do depresji włącznie są nieuniknioną konsekwencją modelu leczenia nowotworów. I wątpię, aby udało się ich uniknąć. W końcu przecież sam fakt zetknięcia się z problemem i walki o życie do jakiej zmusza choroba stanowi nie lada problem i wyzwanie jakie stawiane jest przed lekarze oraz pacjentem. Do tego jeszcze doliczyć trzeba pogarszanie się stanu zdrowia wynikające już nie tylko z samej choroby, ale w chwili wykrycia nowotworu i podjęcia intensywnego leczenia wzrasta również ilość powikłań. Nie znamy na dzień dzisiejszy leku, ani terapii której stosowanie godziłoby tylko i wyłącznie w same komórki guza rozwijającego się w organizmie. Leczenie opiera się na podawaniu tak naprawdę trucizn, które choć nie doprowadzają bezpośrednio do śmierci pacjenta to jednak znacznie pogarszają jego kondycję zdrowotną, a przez to również i samopoczucie. Dlatego właśnie nie wydaje się dla mnie zaskakującym odkrycie faktu, że chemioterapia może stanowić czynnik sprzyjający rozwojowi depresji. Trzeba jednak zastanowić się na czym nam bardziej zależy w każdym przypadku chorego pacjenta i postępować tak, aby mając na uwadze jego dobro osiągnąć jak najlepiej wyważony kompromis pomiędzy leczeniem choroby, a kondycją fizyczną. Poza tym biorąc pod uwagę ryzyko rozwoju depresji warto też liczyć się z koniecznością podjęcia leczenia psychiatrycznego. Rozpocząć screening wśród pacjentów szpitali i oddziałów onkologicznych i podejmować interwencję na jak najwcześniejszym etapie w momencie wystąpienia niepokojących sygnałów odnośnie pogarszającego się stanu zdrowia psychicznego.
To bardzo ciekawe i istotne informacje. Rak mózgu co prawda nie jest zbyt częstym nowotworem, jednak cieszy mnie fakt, że przeprowadzane są badania, które pozwalają nam poznać tajemnice tych rzadszych chorób. Jeżeli chodzi o te częstsze to bardzo często powstają na ich temat badania. Problem często pojawia się w przypadku naprawdę rzadkich chorób, których etiologia i leczenie nie jest do końca poznana. Również zastanawia mnie to czy konkretny lek wpływa na to, że u pacjenta może rozwinąć się depresja czy jest to może związane właśnie z ogromnym stresem i negatywnym emocjom, które towarzyszą chorobie nowotworowej. Bardzo często na skutek chemioterapii chorym wypadają włosy. Warto zaznaczyć, że dla wielu z nich, szczególnie kobiet włosy mają bardzo dużą wartość. Utrata ich przyczynia się często do tego, że kobiety czują się mniej atrakcyjne. Taka sytuacja może prowadzić do tego, że nastrój może ulec znacznemu pogorszeniu, co może przyczynić się do rozwoju depresji. Jak się okazuje nawet 8 procent pacjentów rezygnuje z chemioterapii podając jako powód właśnie utratę włosów. W ostatnim czasie powstało bardzo ciekawe urządzenie, które zwiększa szanse na to, że włosy po zastosowanej chemioterapii nie będą wypadały. W naszym społeczeństwie cały czas zdarzają się sytuacja, że osoba chora, która chociażby różni się wyglądem od innych osób może nie czuć się pewnie w społeczeństwie. Dochodzi również do tego, że osoby z powodu choroby są zwalniane z pracy często z obawy przed tym, że gdy dana osoba pójdzie na zwolnienie lekarskie, to pracodawca zmuszony jest jej wypłacać wynagrodzenie. Większość ludzi nie chcę pokazywać tego, że choruje właśnie z uwagi na nieprzychylne komentarze czy ewentualne problemy pojawiające się w pracy. Pomimo tego, że czują się dobrze, aby zahamować progresję nowotworu zmuszeni są przyjmować chemioterapię, która powoduje, że ich włosy wypadają. W przypadku stosowania więcej niż jednego chemioterapeutyku zwielokrotnia się ryzyko utraty włosów niż w przypadku monoterapii. Wpływ tych leków na cebulki włosowe ma miejsce także w rzęsach, brwiach, pod pachami, na brodzie u mężczyzn oraz w okolicach intymnych. Pacjenci twierdzą jednak, że najważniejsze są dla nich włosy obecne na głowie, których brak jest dla nich bardzo przykrym zjawiskiem. Rozwiązaniem tego problemu wydaje się zaopatrzenia polskich szpitali we wspomniane przeze mnie czepki. Pojawiły się one bodajże w Białymstoku oraz Przemyślu. Placówki chętnie decydują się na zakup takie sprzętu mając na uwadze dobro swoich pacjentów. Zdarza się również, że w wyniku leczenia włosy nie odrastają pozostawiając w pewnym sensie “bliznę”, której nie da się zastąpić żadnymi innymi metodami niż wykonaniem peruki. Gdy jednak wszystko regeneruje się w prawidłowy sposób to ponowny wzrost włosów następuje po 3-6 miesiącach. Jednak dla wielu kobiet ten czas jest stanowczo za długi co jest oczywiście zrozumiałe. Cały czas trwają badania nad specjalnymi odżywkami, które mają chronić cebulki włosowe przed toksycznymi substancjami. Jednak zanim nie zostaną wprowadzone na rynek takie czepki stanowią jedyne rozwiązanie, które pozwala zachować włosy. Konieczne wydaje się więc posiadanie takie sprzętu w placówkach zajmujących się leczeniem nowotworów, w których stosuje się chemioterapię. Dzięki temu będzie można zachować własne włosy. Te, które odrastają na nowo często, w pierwszych miesiącach w żadnym stopniu nie są podobne do tych sprzed terapii. Mogą różnić się barwą, strukturą, być kręcone lub odrastać siwe dopóki melanocyty nie zaczną normalnie funkcjonować. Wydaje mi się, że zapewnienie możliwie największego komfortu psychicznego pacjentom jest bardzo ważnym aspektem całej terapii. Doskonale wiemy o tym, że dobre nastawienie podczas całego leczenia, wiąże się z tym, że szanse na wyleczenie znacznie wzrastają. Cały zabieg trwa około 3 godzin i nie powoduje żadnego dyskomfortu. Pacjenci z powodzeniem mogą w tym czasie oglądać filmy czy czytać książki lub czasopisma. Mam nadzieję, że tego typu rozwiązania będą jeszcze powszechniejsze w naszym kraju. Niestety choroby nowotworowe stają się coraz powszechniejszym problemem. Warto jest więc możliwie najbardziej kompleksowo do niego podchodzić, tak aby pacjent mógł czuć się jak najlepiej i mieć możliwie największe szanse na skuteczne wyleczenie. Konieczne również wydaje się tworzenie takich leków, aby komórki nerwowe mózgu nie ulegały uszkodzeniu. Niestety poważnym problemem jeśli chodzi o leczenie chemioterapią jest to, że lek często atakuje także zdrowe komórki gospodarza, co tak jak zostało w artykule może wiązać się z licznymi skutkami ubocznymi.
Współistnienie u jednego pacjenta wielu chorób jest częste. Wynikiem tego jest potrzeba równoczesnego stosowania leków działających na poszczególne zaburzenia. Ciekawą, a jednocześnie nie do końca wyjaśnioną kwestią pozostaje wpływ leków na inne niż zgodne z ich głównym przeznaczeniem schorzenia. Równocześnie wiadomo, iż takie jednostki chorobowe, jak nowotwory i zaburzenia depresyjne są jednymi z najczęściej występujących chorób w społeczeństwie. Obecność zaburzeń depresyjnych u ludzi z rozpoznaną chorobą nowotworową jest dość powszechna. Wynika to, jak wspomniano wcześniej, z wysokiej częstości występowania każdej z wymienionych chorób, jak również z faktu, iż choroba nowotworowa może sprzyjać ujawnieniu się zaburzeń depresyjnych. Dokładne określenie wielkości tego problemu jest trudne – szacuje się, że dotyczy on 20–80% pacjentów. Wpływają na to takie czynniki, jak: rodzaj analizowanej populacji, zaawansowanie choroby nowotworowej oraz kryteria zespołu depresyjnego. Uważa się, że 10–25% pacjentów onkologicznych ma wskazania do zażywania leków przeciwdepresyjnych. W badaniach przeprowadzonych u chorych na raka piersi wykazano, że jedna czwarta chorujących na ten nowotwór doświadczyła istotnego klinicznie obniżenia nastroju w ciągu roku od rozpoznania choroby. Ocenia się również, że połowa z pacjentów z rozpoznaną chorobą nowotworową ma wskazania do przyjmowania leków przeciwdepresyjnych z grupy SSRI. Jedną z korzyści, jakie niesie ze sobą stosowanie leków z grupy SSRI, jest ich działanie łagodzące objawy menopauzy, których występowanie zbiega się często z rozpoznaniem nowotworu piersi. U kobiet, otrzymujących leczenie antyestrogenowe (tamoxifen) mogą pojawić się uderzenia gorąca. W związku z tym stosowane są leki z grupy SSRI, które zmniejszają te objawy i ułatwiają kontynuację hormonoterapii . Stwierdzono ponadto, że ludzie chorujący na depresję w podeszłym wieku (powyżej 70. roku życia) są w 88% bardziej narażeni na choroby nowotworowe w porównaniu ze zdrową psychicznie populacją [9]. Autorzy innych badań wykazali z kolei zwiększone ryzyko rozwoju choroby nowotworowej u chorych na depresję trwającą ponad 6 lat. Wyniki przedstawionych prac podkreślają rolę i potrzebę stosowania leków przeciwdepresyjnych u chorych na nowotwory. U chorego na nowotwór złośliwy mogą wystąpić wszystkie rodzaje depresji . U pacjentów z depresją o podłożu endogennym ustalenie rozpoznania przeważnie jest jednoznaczne, a wiadomość o chorobie nowotworowej stanowi czynnik spustowy kolejnego epizodu depresyjnego . W przypadku depresji psychogennej i organicznej dochodzi do zaburzeń reaktywnych lub adaptacyjnych na skutek informacji o rozpoznaniu choroby nowotworowej. W ostatnim czasie zwraca się uwagę na podobne mechanizmy psychopatogenetyczne rozwoju depresji niezależnie od typu nowotworu złośliwego. Istnieją liczne badania, w których wykazano zależność pomiędzy stosowaniem leków przeciwdepresyjnych a przebiegiem poszczególnych rodzajów chorób nowotworowych. Jedne wykazują ich korzystny efekt terapeutyczny u pacjentów z nowotworami, inne – wskazują na potencjalne ryzyko ich stosowania . Niekorzystne interakcje między niektórymi lekami przeciwdepresyjnymi a wybranymi lekami przeciwnowotworowymi Badanie szlaków metabolizmu leków przeciwdepresyjnych wskazuje na potencjalne ryzyko ich negatywnego działania u chorych na raka piersi przyjmujących tamoksyfen. Leki z grupy SSRI metabolizowane są głównie przez podgrupę CYP2D6 enzymu P450. Jest to grupa enzymów biorących również udział w przekształcaniu tamoksyfenu w jego aktywny biologicznie metabolit – endoksyfen. Istnieje zatem możliwość osłabienia działania tamoksyfenu u chorych przyjmujących SSRI. Zachodzi to na podobnej zasadzie, jak w przypadku chorych z mutacją genetyczną wyłączającą działanie enzymu CYP2D6. U tych osób zaobserwowano również zmniejszenie się stężenia endoksyfenu we krwi. Wyniki badań klinicznych nie są jednak jednoznaczne i zależą prawdopodobnie od rodzaju stosowanego leku przeciwdepresyjnego. W ostatnio opublikowanym badaniu stwierdzono zwiększoną śmiertelność wśród chorych na raka piersi przyjmujących równocześnie tamoksyfen i lek z grupy SSRI – paroksetynę. Autorzy tego badania sugerują, że pogorszenie się wyników leczenia w tej grupie chorych może być związane z mechanizmem całkowitego blokowania enzymu CYP2D6 przez metabolity paroksetyny. Jednocześnie nie zaobserwowano w tym badaniu wzrostu śmiertelności u chorych przyjmujących inny lek przeciwdepresyjny – fluoksetynę. Jest to o tyle zaskakujące, iż lek ten jest silnym blokerem enzymu CYP2D6. Aby do minimum zmniejszyć działanie antagonistyczne tamoksyfenu i leków przeciwdepresyjnych w stosunku do opisywanego enzymu, należy rozważyć zastosowanie innych leków przeciwdepresyjnych w tej grupie chorych. Dlatego też w leczeniu depresji u chorych na raka piersi otrzymujących tamoksyfen zaleca się podawanie citalopramu lub escitalopramu. Wykazano, że leki te w najmniejszym stopniu hamują CYP2D6. W badaniach klinicznych nie wykazano, aby któryś z tych leków miał negatywny wpływ na wyniki leczenia chorych na raka piersi. Analiza historii prac nad wspomnianym problemem dowodzi jego dużej trudności, a jednocześnie świadczy o zmianie poglądów w tej kwestii. W jednym z pierwszych badań wykazano zwiększone ryzyko nowotworu sutka podczas stosowania trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych (TCA, TLPD) oraz inhibitorów monoaminooksydazy (IMAO). Stwierdzono również hamujący wpływ selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI) na proliferację nowotworu, przy jednoczesnym zmniejszeniu tego ryzyka podczas przyjmowania TLPD i pozostałych leków prze¬ ciwdepresyjnych. Kolejne lata przyniosły zmianę poglądów. Najnowsze badania wykazują negatywne działanie TLPD, a z grupy SSRI takie właściwości ma tylko paroksetyna . Warto zaznaczyć, że różnice nie osiągają istotności statystycznej, stąd daje się zaobserwować ogólny trend w najnowszym piśmiennictwie mówiący o braku wpływu leków przeciwdepresyjnych na rozwój procesu nowotworowego. Chemioprofilaktyka jest rzadko stosowaną metodą postępowania. Przeprowadza się ją u osób z dużym obciążeniem genetycznym. Należy do nich przykładowo wąska grupa chorych z mutacją BRCA1 otrzymujących tamoksyfen. Natomiast chemioterapia po zdiagnozowaniu nowotworu, traktowana jako uzupełnienie zabiegu chirurgicznego lub jako monoterpia, jest powszechną metodą postępowania. Stosowana jest także u ludzi z polipowatością rodzinną, u których prawdopodobieństwo rozwinięcia się raka jelita grubego jest stuprocentowe. Na podstawie badań ustalono, że zażywanie aspiryny może zmniejszyć ryzyko jego wystąpienia o 50% . Ograniczona liczba badań dotyczy wpływu leków przeciwdepresyjnych na osoby objęte chemioprofilaktyką nowotworową. Z przeprowadzonych ostatnio analiz wynika korzystny efekt wspomnianej farmakoterapii. Zaznaczyć trzeba, iż poprzedzone one były badaniami na zwierzętach, u których po raz pierwszy potwierdzono ich właściwość polegającą na hamowaniu rozwoju chemicznie wywołanego nowotworu jelita grubego. Podjęcie badań w tym kierunku opierało się początkowo na twierdzeniu, iż serotonina jest potencjalną substancją rakotwórczą. W badaniach laboratoryjnych przeprowadzonych na liniach komórkowych wykazano nawet, że ma ona działanie nasilające proliferację komórek rakowych. Na podstawie ostatnio otrzymanych danych wysunięto hipotezę, że leki obniżające stężenie serotoniny w osoczu mogłyby zmniejszać ryzyko zachorowania na niektóre nowotwory złośliwe. Przeciwne obserwacje uzyskano w przypadku TLPD. Badania na zwierzętach dowiodły, że leki z grupy TLPD nasilają proliferację komórek nabłonka gruczołowego, powodując wzrost częstości rozwoju gruczolakoraka jelita grubego . Schaik i Graf podzielili grupę TLPD na substancje o działaniu genotoksycznym i leki nie wykazujące takiego działania. Jak wynika z opisu, obecny stan wiedzy uzależnia wpływ leków przeciwdepresyjnych na raka jelita grubego od ich rodzaju, tzn. grupy, do której należą. Wyniki badań traktować należy jednak z pewną rezerwą. Poza możliwymi błędami w ich przeprowadzeniu, wziąć pod uwagę należy także np. ograniczoną dostępność osób przyjmujących leki psychiatryczne do badań przesiewowych, co bezpośrednio przekłada się na rozpoznawalność nowotworu. Poza tym w większości badań nie bierze się pod uwagę czynników, które jednocześnie sprzyjają rozwojowi nowotworu i depresji. Dla przykładu można podać niezdrowy tryb życia, palenie papierosów czy otyłość. Korzystny wpływ leków przeciwdepresyjnych na przebieg choroby nowotworowej może być pośredni – poprawa stanu psychicznego korzystnie odbija się na współpracy z pacjentem, przede wszystkim w zakresie stosowanych leków. Zasadnicza, a jednocześnie nie wyjaśniona do tej pory, pozostaje kwestia mechanizmu, który opisywałby wpływ depresji na chorobę nowotworową. Większość naukowców nie znajduje takiego związku, choć występują badania o przeciwnych rezultatach. Jest oczywiste, że już sama wiadomość o rozpoznaniu choroby może być czynnikiem spustowym pojawienia się zaburzeń depresyjnych. Natomiast nie są do tej pory wyjaśnione mechanizmy, które odpowiedzialne byłyby za zwiększenie prawdopodobieństwa wystąpienia depresji lub innych zaburzeń nastroju w przebiegu choroby nowotworowej. Na podstawie badań stwierdzono liczne zależności między poszczególnymi rodzajami nowotworów a lekami przeciwdepresyjnymi. Podejrzewano pozytywny związek między rakiem wątroby a amitryptyliną, należącą do TLPD. Opisy sugerują także zależność pomiędzy rakiem jajnika a stosowaniem leków przeciwdepresyjnych i benzodiazepin. Poprzez stymulowanie dokomórkowego prądu wapniowego, fosforylacji tyrozyny i down-regulation genów c-myc i nm23, SSRI indukują apoptozę komórek Burkitta. Tę samą właściwość wykazano także w stosunku do TLPD, jednak mechanizm tego procesu jest inny i opiera się na zaburzeniu cyklu komórkowego przez te leki przeciwdepresyjne . Jednocześnie istnieją badania nie znajdujące jakiegokolwiek związku między lekami przeciwdepresyjnymi (LP) a chorobą nowotworową. Jeszcze raz należy podkreślić, iż wymienione koncepcje są tylko jednymi z wielu, jednak w stosunku do nich przeprowadzono najwięcej badań klinicznych. Należy także podkreślić niektóre właściwości leków przeciwdepresyjnych, które nie powodują zmniejszenia częstości występowania nowotworów, ale ułatwiają walkę z nimi. Należy do nich przykładowo właściwość wenlafaksyny polegająca na zmniejszeniu uderzeń gorąca. Objaw ten może być zarówno efektem ubocznym chemioterapii, jak i przejawem menopauzy (patrz wcześniej). Stosunkowo częstym następstwem chemioterapii są wymioty, których natężenie i częstość zmniejsza nefazodon. Rzadko stosowane inhibitory monoaminooksydazy charakteryzują się właściwościami chroniącymi nienowotworowe komórki poddane chemioterapii i promieniowaniu jonizującemu. Poza tym, poprzez swoje główne działanie poprawiające nastrój, sen i apetyt, leki przeciwdepresyjne ułatwiają funkcjonowanie osób z chorobą nowotworową. Dokładne określenie wpływu leków przeciwdepresyjnych na przebieg choroby nowotworowej, choć trudne i do dzisiaj nie rozstrzygnięte, jest bardzo ważne dla zdrowia publicznego. Wykazanie negatywnych następstw stosowania farmakoterapii pozwoli uchronić pacjentów od wielu, często zagrażających życiu, powikłań. Jeśli natomiast stosowanie LP wpływa korzystnie na pacjentów z nowotworem, pozwoli to nie tylko zmniejszyć częstość występowania nowotworów, ale także ułatwi codzienne ich funkcjonowanie. Jak wspomniano wcześniej, istnieje wiele problemów związanych z przeprowadzeniem dokładnych badań w tym kierunku. Poza wymienionymi wcześniej, należy zwrócić uwagę na fakt, iż stosowanie LP jest długotrwałe, a ocena ich wpływu zazwyczaj krótsza. Zaznaczyć należy na koniec, że pomimo oporu lekarzy niektórych specjalności przed włączeniem leku przeciwdepresyjnego , zachodzą przesłanki ich korzystnego działania. Poza tym, nie leczona depresja znacznie utrudnia diagnostykę nowotworu, zwiększa częstość konsultacji klinicznych, podnosi sumaryczne koszty leczenia, przedłuża hospitalizację, a przede wszystkim zwiększa ryzyko podjęcia próby samobójczej. Argumentem przemawiającym za zastosowaniem LP jest także fakt, iż poprawa u pacjentów występuje w 80–90% . Analizując dostępne piśmiennictwo, stwierdzić należy, że odpowiedź na pytanie o wpływ farmakoterapii przeciwdepresyjnej na wywołanie i przebieg choroby nowotworowej nie jest jednoznaczna. Opierając się na koncepcji związanej z cytochromem CYP2D6, większość autorów nie zauważa negatywnego wpływu citalopramu i esci¬ talopramu na osoby z rakiem piersi przyjmujące tamoksyfen. Przeciwne obserwacje dotyczą paroksetyny. Co do innych substancji z tej grupy, przeprowadzone badania dostarczają sprzecznych wniosków. Badania związane z koncepcją odnoszącą się do cytochromu CYP2D6 w zdecydowanej większości przypadków przedstawiają negatywny wpływ TLPD na przebieg choroby nowotworowej. Stwierdzić zatem należy, iż unikać trzeba ich stosowania w tej chorobie. Nie potwierdzają tego obserwacje oparte na udziale PG w organizmie człowieka i ich wpływie na nowotwór. Wyniki badań odnoszące się do LP z innych grup są niejednoznaczne, stąd wnioskowanie o ich wpływie na proces nowotworowy jest niepewne. W związku z istnieniem wielu niejasności i sprzeczności, problem wpływu farmakoterapii przeciwdepresyjnej na przebieg chorób nowotworowych wymaga przeprowadzenia dalszych badań. ( publikacja: p. Waldemar Kryszowski i wsp.)