Chaos, brak jasnych wytycznych, opóźnione reagowanie i bagatelizowanie problemu – tak uczestnicy debaty pn. „Bilans popandemiczny, jak Polska przetrwała COVID. Wnioski na przyszłość” ocenili postawę rządzących w okresie pandemii. Zdaniem panelistów konieczne jest niezwłoczne opracowanie strategicznego dokumentu, określającego sposób postępowania z chorymi na COVID-19 oraz organizację systemu ochrony zdrowia. Dokument ma być oparty o doświadczenia innych krajów, które skutecznie poradziły sobie z pandemią.
We wtorek, 25 października w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli w Warszawie odbyła się debata pn. „Bilans popandemiczny, jak Polska przetrwała COVID. Wnioski na przyszłość”. Obok przedstawicieli NIK udział w niej wzięli lekarze, naukowcy i parlamentarzyści.
Na początku debaty głos zabrał Piotr Miklis, Dyrektor Delegatury NIK w Katowicach, podając porażające dane o nadmiarowych zgonach: w 2020 roku w Polsce zmarło o ponad 100 tys. więcej osób niż średniorocznie w ciągu ostatnich 50 lat[1]. Następnie Dyrektor Miklis przedstawił główne ustalenia dwóch zakończonych kontroli związanych z epidemią COVID-19, które ujawniły liczne nieprawidłowości. Kontrola dotycząca tzw. dodatków covidowych wykazała, że świadczenia te były wypłacane wielokrotnie jednej osobie i przekraczały limit 15 tys. zł na miesiąc. Poza tym w niektórych przypadkach dodatkowe pieniądze otrzymywali pracownicy, którzy mieli sporadyczny kontakt z chorymi na COVID-19: średnio ok. 8 tys. zł uzyskało 18 osób, które udzielały świadczeń przez 30 minut w miesiącu. Natomiast jeśli chodzi o szpitale, kontrola NIK wykazała, że nie były one przygotowane do działania w warunkach epidemii, a leczenie pacjentów z innymi chorobami było ograniczone. Ponadto część łóżek przeznaczonych dla pacjentów zakażonych SARS-CoV-2 w kontrolowanych szpitalach nie była wykorzystywana nawet w okresach zwiększonej zachorowalności na COVID-19. W ocenie NIK takie zjawiska przyczyniały się do zwiększenia tzw. długu zdrowotnego ludności, czyli sytuacji, w której stan zdrowia ludzi pogarsza się ze względu na ograniczoną dostępność świadczeń medycznych.
NIK podjęła znacznie więcej kontroli obejmujących czas epidemii, w tym na temat szpitali tymczasowych, zakupów środków ochrony osobistej, czy realizacji programu szczepień przeciwko COVID-19. Wyniki tych kontroli zostaną opublikowane po ich zakończeniu.
Po prezentacji przedstawiciela NIK głos zabrał gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak, który z dumą opowiedział o misji medycznej zorganizowanej przez Wojskowy Instytut Medyczny (WIM) w Lombardii w marcu i kwietniu 2000 roku. Była to operacja rozpoznawczo-humanitarna, mająca na celu wymianę doświadczeń w zakresie walki z epidemią SARS-CoV-2, a także wsparcie miejscowego systemu ochrony zdrowia w zwalczaniu COVID-19 w Lombardii, która stała się epicentrum pandemii we Włoszech. Włosi opracowali konkretne wytyczne i zalecenia, które się sprawdziły i w zdecydowanej większości pozostały aktualne do końca pandemii. Włosi opracowali system, który – pod kątem logistycznym – m.in. obejmował centralizację działań i ścisłą kontrolę nad przemieszczaniem się pomiędzy miejscowościami. Natomiast jeśli chodzi o opiekę nad pacjentem, jednym z jej elementów była 4- stopniowa analiza, która miała określić, czy pacjent wymaga hospitalizacji, czy jeszcze może być leczony w warunkach domowych. Jak się okazało, takie rozpoznanie miało skuteczność na poziomie 80%, a nawet więcej. - To było dla nas bardzo dużym, ale i miłym zaskoczeniem, że Włosi byli świetnie przygotowani - ocenił Grzegorz Gielerak. Owocem misji w Lombardii jest obszerny raport opublikowany na stronie WIM, określający m.in. procedurę postępowania z pacjentami z COVID-19 w warunkach ambulatoryjnych oraz szpitalnych z ujęciem stosowanych leków i etapów ciężkości choroby. Gen. Gielerak ubolewał, że w Polsce zabrakło takich konkretnych, zebranych w jednym miejscu informacji i wytycznych.
Odnosząc się do wypowiedzi swojego przedmówcy, dr hab. nauk o zdrowiu Iwona Kowalska-Bobko, prof. UJ - Dyrektor Instytutu Zdrowia Publicznego Wydział Nauk o Zdrowiu stwierdziła, że „byłoby to absolutnie coś fantastycznego, gdyby tego typu informacja mogła dotrzeć do każdego szpitala, do każdego ambulatorium, do każdego zakładu podstawowej opieki zdrowotnej”. Ponadto Iwona Kowalska-Bobko poruszyła kwestię tzw. alokacji kompetencji i rzekomych niedoborów kadr medycznych w Polsce, o których mówią np. dane Eurostatu. Tymczasem dane GUS są nieco bardziej optymistyczne. - Mamy ok. 3,5 lekarza na 1000 mieszkańców i prawie 8 pielęgniarek na 1000 mieszkańców, co nas lokuje prawie w średniej OECD – zacytowała dane Iwona Kowalska-Bobko, zwracając uwagę, że alokowanie czyli współdzielenie kompetencji to jedno z pozytywnych zjawisk, które w pandemii paradoksalnie zostały wzmocnione. Jednym z przykładów jest możliwość szczepienia się w aptekach. Inny przykład to wdrażanie innowacyjnych technologii medycznych. W pandemii przekonaliśmy się, jak bardzo aplikacje i programy komputerowe mogą wspomagać proces leczenia. Panelistka przekonywała, że dzieląc kompetencje z innymi specjalistami lekarze mogą skoncentrować się na pacjencie i na poprawie efektywności leczenia.
Do wypowiedzi gen. Gieleraka odniósł się też lek. med. Czesław Ducki – Wicedyrektor Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego w Warszawie stwierdzając, że gdyby zalecenia z Lombardii zostały w Polsce w pełni wykorzystane, dług zdrowotny byłby mniejszy. Dyrektor szpitala podkreślał wagę profilaktyki i częstego testowania personelu w kierunku SARS-Cov-2. Jednocześnie Czesław Ducki wyliczył wyzwania, którym musiał stawić czoła w czasie trwania pandemii jako dyrektor szpitala. Po pierwsze, dodatki covidowe - paradoksalnie - działały na personel demotywująco. Lekarz, który dostawał kilka tysięcy za 15 minut opieki miesięcznie nad pacjentem, nie miał motywacji do dalszej pracy w danym szpitalu, tylko szukał zatrudnienia w innym podmiocie, gdzie dostawał kolejny dodatek. Postawy wśród lekarzy były różne. Niektórzy z obawy przed zachorowaniem korzystali ze zwolnień lekarskich, inni zostawali na placu boju i bohatersko walczyli. Niestety, szpital zapłacił za to wysoką cenę. - Straciliśmy kilku lekarzy, którzy zmarli w szpitalu, pielęgniarek, salowych… – relacjonował Dyrektor Szpitala Bródnowskiego. Ogromnym problemem była konieczność przenoszenia pacjentów z oddziałów internistycznych czy ginekologicznych, by zrobić miejsca pacjentom covidowym. Często nie było gdzie ich ulokować, poza tym nie było wiadomo, w którym szpitalu są wolne łóżka. Dużym wyzwaniem były czasem absurdalne zalecenia GIS, zgodnie z którymi personel miał iść na kwarantannę, a pacjenci musieli zostać na oddziale. Ograniczona była dostępność zespołów transportowych: bywało, że na karetkę trzeba było czekać kilka godzin. Natomiast dobrym pomysłem było testowanie pacjentów w karetkach, ale takie rozwiązanie wdrożono dopiero na późniejszym etapie. Nieoceniona była też pomoc samorządu, który zapłacił za testy dla pracowników, zapewnił niezbędny sprzęt medyczny i środki ochrony osobistej.
Lek. med. Krzysztof Łanda, Przewodniczący Komisji Zdrowia Business Centre Club, wiceminister zdrowia w latach 2015-2017 ostro skrytykował brak odpowiedniej reakcji polskiego rządu na pandemię: w jego ocenie opóźnienia w reagowaniu i bagatelizowanie problemu miały wpływ na wysoką umieralność w Polsce. - Już około 15-20 stycznia 2020 roku dyskutowałem z moimi kolegami lekarzami na Twitterze o covidzie, o tym, że SARS-CoV-2 to nie jest zwykła grypa – przekonywał były wiceszef resortu zdrowia. – Około 17-20 stycznia 2020 roku zakupiłem w normalnych cenach maseczki dla siebie, dla moich znajomych, dla całej rodziny. Zrobiłem zapas płynów do dezynfekcji. A dopiero 26 lutego, Ministerstwo Zdrowia zaczęło reagować. Krzysztof Łanda przypomniał też, jak na początku lutego, Główny Inspektor Sanitarny uspokajał „panikarzy”, mówił, że Chiny są daleko, więc wirus do nas nie przejdzie. – I państwo praktycznie jeszcze nie reagowało, choć już wtedy zaczynały się problemy we Włoszech czy w Hiszpanii – dodał były wiceminister zdrowia. Poza tym w ocenie Krzysztofa Łandy rządzący oddali pole antyszczepionkowcom, ponieważ zabrakło mocnej kampanii proszczepionkowej. Plusem natomiast było szybkie wprowadzenie lockdownu na początku pandemii, a także wprowadzenie e-recept jeszcze przed jej rozpoczęciem. Jednocześnie szef Komisji Zdrowia BCC zaproponował dwa tematy, nad którymi w jego ocenie powinna pochylić się NIK. Po pierwsze, dlaczego dopuszczono do sytuacji, w której obowiązywały spekulacyjne ceny płynów do dezynfekcji w czasie pandemii? I po drugie, dlaczego szpital tymczasowy na Stadionie Narodowym w Warszawie w czasie pandemii stał pusty? Kolejne pytanie, które wybrzmiało, to dlaczego polski rząd wydał 12 mld zł na szczepionki, które nie zostały wykorzystane?
Podsumowując: w ocenie panelistów główną bolączką okresu pandemii był brak jasno określonych, konkretnych wytycznych czy procedur postępowania z chorymi na COVID-19. Brakowało szybkiego reagowania po stronie decydentów, szwankowała komunikacja z podmiotami medycznymi, brakowało też konsekwencji w działaniach. Ministerstwo Zdrowia, jak i NFZ nie zawsze były postrzegane jako wiarygodne źródła informacji, co z kolei czasem skutkowało niepoważnym traktowaniem ich zaleceń zarówno przez podmioty medyczne, jak i pacjentów. Uczestnicy debaty byli zgodni, że konieczne jest niezwłoczne opracowanie strategicznego dokumentu, zawierającego konkretne wytyczne określające sposób postępowania z chorymi na COVID-19 oraz organizację systemu ochrony zdrowia, w tym dostępność środków ochrony osobistej. Pojawił się też pomysł utworzenia interdyscyplinarnej rady, w skład której wejdą nie tylko lekarze, ale też biznesmeni i przedstawiciele innych środowisk. Paneliści podkreślali, że warto korzystać z doświadczeń innych krajów, takich jak Włochy czy Tajwan, które dzięki wypracowaniu skutecznych rozwiązań dobrze poradziły sobie z pandemią.
Całą debatę można zobaczyć na profilu NIK w serwisie Facebook.
Komentarze
[ z 0]