Premier Beata Szydło poleciła Ministerstwu Zdrowia dokonanie zmian w projekcie ustawy o podstawowej opiece zdrowotnej, tak aby pediatrzy mogli w przyszłości, tak jak dotychczas, leczyć w placówkach POZ nie tylko małe dzieci, ale również młodzież do 18. roku życia.
- Po konsultacjach z PTP poleciłam MZ dokonać zmiany w projekcie ustawy o POZ. Pediatrzy będą leczyć dzieci i młodzież do 18 roku życia – napisała na Twitterze szefowa rządu.
Dzień przed deklaracją Beaty Szydło, w rozmowie z dziennikarzami również minister konstanty Radziwiłł informował, iż niewykluczone, że przepisy zostaną zmodyfikowane, tak aby przedłużyć możliwość opieki przez pediatrę nad osobami do 18. roku życia.
Zdaniem rządzących, ustawa ma poprawić organizację i funkcjonowanie POZ, w szczególności w ramach koordynacji opieki i pracy zespołowej lekarza POZ, pielęgniarki POZ i położnej POZ. Ustawa zakłada m.in., że każdy pacjent będzie objęty opieką zespołu podstawowej opieki zdrowotnej, w skład którego wejdą: lekarz POZ, pielęgniarka POZ i położna POZ.
Pracę zespołu POZ koordynować będzie lekarz POZ, który ma planować i realizować opiekę lekarską nad świadczeniobiorcą dotyczącą zachowania zdrowia, profilaktyki chorób, ich rozpoznawania i leczenia oraz rehabilitacji świadczeniobiorcy.
Źródłem finansowania POZ będzie Narodowy Fundusz Zdrowia, a podstawę finansowania stanowić ma tzw. roczna stawka kapitacyjna. Zaplanowano wyodrębnienie w umowie o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej dodatkowych środków przeznaczonych na zapewnienie koordynacji opieki nad świadczeniobiorcą, w tym koordynatora (budżet powierzony). Planowane jest też wyodrębnienie dodatkowych środków przeznaczonych na zapewnienie profilaktycznej opieki zdrowotnej (opłata zadaniowa) oraz oczekiwanego efektu zdrowotnego i jakości opieki (dodatek motywacyjny).
Więcej o projekcie ustawy o podstawowej opiece zdrowotnej pisaliśmy tutaj.
Komentarze
[ z 3]
To chyba powinno być oczywiste, że pediatra przyjmujący w przychodni podstawowej opieki zdrowotnej zajmuje się leczeniem i profilaktyką chorób nie tylko u najmłodszych dzieci, ale również u starszych pacjentów, którzy jednak nie ukończyli jeszcze osiemnastego roku życia. To ważne, ponieważ nawet jeśli takie osoby wyglądem przypominają dorosłych, to jednak ich organizmy nie są w pełni dojrzałe i często specyficzne postępowanie należy uwzględnić w momencie podejmowania diagnostyki i leczenia. Dlatego trzeba o tym pamiętać i jeśli istnieje taka możliwość kierować osoby przed ukończeniem pełnoletności do lekarza pediatry.
Każdego roku w naszym kraju rozpoznaje się blisko tysiąc sto przypadków nowych zachorowań na nowotwory u dzieci. U dzieci najczęściej to guzy mózgu, chłoniaki i białaczka. Pierwsze symptomy choroby można pomylić ze zwykłym przeziębieniem. Wśród nich wymienia się powtarzający stan gorączkowy, nieprzybieranie na wadze, ból kości czy zmiana nastroju. Do tego po pewnym czasie dochodzi osłabienie i anemia. Kluczowe jest, aby możliwie jak najszybciej zdiagnozować chorobę i rozpocząć leczenie. Jednak w pandemii coraz trudniej jest wygrać walkę z nowotworem. Wiele nowotworów u dzieci da się wyleczyć, ale sukces w dużej mierze jest uzależniony od tego, w jakim stadium choroby mały pacjent otrzymuje leczenie. Jeżeli chodzi o najmłodszych obywateli naszego kraju to moim zdaniem warto jest wspomnieć o szczepieniach. Skala zaszczepienia przeciw błonicy, tężcowi, krztuścowi, polio, odrze i różyczce przez wiele lat utrzymywała się na wysokim poziomie pomiędzy 95 a 100 procent populacji poddanej obowiązkowi zaszczepienia. Tendencja wzrostu liczby rodziców uchylających się od wypełnienia obowiązku zaszczepienia dziecka niestety postępuje. Warto chociażby wspomnieć o tym, że spadek ilości szczepień przeciwko odrze już obniżył odporność stadną na tę chorobę, która od wielu ostatnich lat uchodziła za już opanowaną. Koniecznie trzeba wspomnieć o szczepionce przeciwko koronawirusowi w przypadku dzieci. Dzieci mogą przenosić SARS-CoV-2 i przenosić wirusa na rówieśników. Ci z kolei przekazują go dorosłym i w ten sposób stanowią zagrożenie dla rodziców, a w szczególności dla seniorów. Już ten argument wystarcza, aby uświadomić, jak istotna jest aplikacja preparatów przeciwko COVID-19 również najmłodszym członkom społeczeństwa. Tym bardziej, że przeprowadzone badania udowodniły już, że szczepionki nie tylko chronią przed zakażeniem oraz ewentualnymi następstwami zachorowania, ale też znacznie redukują transmisyjność wirusa. Szczepionki firmy Pfizer pomyślnie przeszły testy wśród dzieci i zostały właśnie zatwierdzone przez Europejską Agencję Leków do stosowania już od 12 roku życia. Sześć robotów humanoidalnych rozpoczęło pracę w Centrum Pediatrii w Sosnowcu. Są wykorzystywane m.in. w procesie rehabilitacji. Nastawienie dziecka do terapii odgrywa bardzo duże znaczenie, a wspomniane roboty są efektowne, przyjazne i mają wiele interesujących funkcji, dlatego z pewnością będą cieszyć i bawić małych pacjentów i oswajać ich ze szpitalem. Pozyskanie robotów to kolejny etap wprowadzania w szpitalu w Sosnowcu nowoczesnych rozwiązań informatycznych. Podążamy za zmianami technologicznymi i dostosowujemy je do potrzeb naszego szpitala i jego pacjentów. W Europie liderem wykorzystującym roboty humanoidalne w branży medycznej, głównie w domach pomocy społecznej, jest Belgia. Urządzenia takie działają także w Niemczech i w Holandii. Wśród problemów zdrowotnych wśród najmłodszych eksperci zwracają uwagę, że liczba przypadków kleszczowego zapalenia mózgu jest wciąż niedoszacowana zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci. Na skalę problemu może wpływać także ocieplenie klimatu, związana z nim rosnąca aktywność kleszczy i ryzyko zakażenia chorobami odkleszczowymi. Mogą one być przyczyną licznych powikłań zdrowotnych, także u dzieci ponieważ może trwale wpłynąć na sferę poznawczą, w tym rozwój intelektualny dziecka i jego zachowanie w przyszłym życiu. Dla większości zgłoszonych przypadków wirusowych infekcji dotyczących układu nerwowego nie określa się, jaki wirus przyczynił się do rozwoju choroby. Na to, że KZM jest wciąż rosnącym wyzwaniem zdrowotnym, wskazują też statystyki naszych sąsiadów. Liczba odnotowanych przypadków tej choroby wirusowej jest wyższa niż w poprzednich latach. Wynika to ze statystyk pochodzących z Niemiec, Czech i Słowacji czy Szwajcarii, gdzie w 2020 r. potwierdzono 73 procent więcej przypadków zakażeń KZM niż w 2019 roku. Pierwsza faza infekcji jest bardzo podobna do grypy. Najczęściej pojawia się gorączka, bóle głowy, mięśni, bóle stawów, które często mogą być kojarzone przez rodziców z sezonową infekcją. Ponadto po kilku, a nawet kilkudziesięciu dniach dobrego samopoczucia i braku objawów, choroba może przejść w fazę neurologiczną, w której dochodzi do zajęcia ośrodkowego układu nerwowego najczęściej opon mózgowo-rdzeniowych, a w cięższych przypadkach mózgu oraz rdzenia kręgowego. Wielu pacjentów przez miesiące, a nawet lata po ustaniu objawów chorobowych może zmagać się z powikłaniami wywołanymi chorobą. Na niektóre z nich narażone są szczególnie dzieci. U nich rzadziej występują powikłania neurologiczne, jednak częściej choroba długofalowo i negatywnie wpływa na ich sferę poznawczą. Przed zakażeniem można się uchronić poprzez szczepienia. Szczepić można już małe dzieci od ukończenia pierwszego. roku życia. W trakcie trwającego sezonu aktywności kleszczy spodziewana ochrona jest wystarczająca już po dwóch pierwszych dawkach. W celu utrzymania odporności należy co 3, a następnie co 5 lat podawać dawki przypominające szczepionki. Jeśli wymagane jest szybkie uodpornienie, można zastosować schemat przyspieszony, w którym dwie pierwsze dawki można przyjąć w odstępie 14 dni. W przypadku dzieci to warto jest wspomnieć o koronawirusie ponieważ cały czas pojawiają się liczne wątpliwości. Oprócz PIMS w pandemii pojawiły się także inne niepokojące objawy u dzieci, m.in. zatory, których wcześniej prawie się nie obserwowało. Na szczęście w większości przypadków zmiany ustępują dosyć szybko, choć zależy to oczywiście od tego, jak duży był zator. Przy rozległym zatorze i niedokrwieniu mózgu dojdzie do uszkodzenia fragmentu mózgu. Trzy-cztery tygodnie po kontakcie ze wspomnianym wirusem dochodzi do gwałtownej stymulacji układu odpornościowego. Reaguje on, jakby wystąpiło ciężkie zakażenie uogólnione, które stanowi zagrożenia życia. Ta gwałtowna reakcja układu immunologicznego jest w tym przypadku zupełnie niepotrzebna i działa szkodliwie. Na początku pandemii na świecie, pojawiło się więcej dzieci z objawami choroby Kawasaki choroby naczyń, objawiającej się przekrwieniem spojówek oczu, a także języka, warg. Pandemia w znacznym stopniu wpłynęła na zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży. Efektem tego są przepełnione oddziały dziecięcej psychiatrii. Wśród najmłodszych rośnie liczba zaburzeń adaptacyjnych, lękowych, lękowo-depresyjnych i przejawów cyberprzemocy, w tym także ze strony rówieśników czy zaburzenia odżywiania przyczyniające się do anoreksji, która wciąż zbiera największą śmiertelność spośród wszystkich zaburzeń psychicznych. Jeżeli chodzi o uzależnieniach cyfrowych to należy wspomnieć o wprowadzeniu pilotażowego programu leczenia dzieci i młodzieży nałogowo używających nowych technologii oraz ich rodzin. Program ma stanowić odpowiedź na potrzebę związaną z zagrożeniem wynikającym z częstego korzystania przez dzieci i młodzież z mediów cyfrowych za pośrednictwem urządzeń takich jak komputery, smartfony, tablety czy innych sprzętów elektronicznych. Podczas pierwszej fali pandemii, liczba pacjentów na oddziałach psychiatrii dziecięcej spadła, a w późniejszych jej fazach obłożenie stopniowo narastało. Wraz z pandemią dzieci w znacznie mniejszym stopniu uprawiali sport, co przekłada się na większą ilość młodych osób z otyłością. Informacja ta wzbudza niepokój w środowisku medycznym, które apelują do rodziców i stara się uświadomić, jak poważne konsekwencje niesie ze sobą nadwaga rozpoznana w pierwszych latach życia. Badania pokazują, że w Polsce na nadwagę choruje aż co piąty chłopiec i co siódma dziewczynka w wieku szkolnym. Gromadzenie się nadmiernej tkanki tłuszczowej to stosunkowo długotrwały proces. Najłatwiej odkłada się ona wokół brzucha. Otyłość typu brzusznego może prowadzić do insulinooporności, która dotyka ponad połowy dzieci, zmagających się z nadwagą. Konsekwencjami, jakie niesie ze sobą insulinooporność to na przykład cukrzyca typu 2, choroby serca i naczyń krwionośnych, zespół metaboliczny, nadciśnienie tętnicze oraz stłuszczenie wątroby. Jak się okazuje nadmierna otyłość u dzieci prowadzi do zmian w ich mózgach. Zmiany te idą w kierunku nasilenia się zachowań obsesyjnych. Naukowcy tłumaczą, że po przekroczeniu określonego poziomu otyłości u dzieci dochodzi do zbyt dużej aktywności kory przedczołowej, co przyczynia się do pojawienia lęku. Aby zwalczyć go mózg wysyła komunikat o potrzebie jedzenia.
Od początku lipca ubiegłego roku do POZ wprowadzono dodatkowe badania, a wkrótce poszerzy się zakres opieki koordynowanej. Jednak w tym samym czasie odbiera się lekarzom możliwość realizacji tych świadczeń. Według lekarzy rodzinnych problem nie wynika z nieprawidłowego zarządzania placówkami, ale w obliczu rosnącej inflacji i braków kadrowych, trudno jest pogodzić ze sobą tak wiele czynników. Warto wspomnieć, że każdy ubezpieczony ma prawo do świadczeń pielęgniarki Podstawowej Opieki Zdrowotnej, jeśli złożył on deklarację wybory pielęgniarki POZ. Rejestracja pacjentów do pielęgniarki może się odbywać osobiście lub telefonicznie. Jednak w przypadku schorzeń ostrych i nagłych porada powinna nastąpić jeszcze w dniu zgłoszenia, a w schorzeniach przewlekłych pielęgniarka uzgadnia termin wizyty z ubezpieczonym pacjentem. Na początku marca do konsultacji skierowano projekt rozporządzenia ministra zdrowia zmieniającego rozporządzenie w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej. Chodzi o dodatkowe świadczenia profilaktyczne dla dzieci. 9 sierpnia podczas konferencji prasowej AOTMiT i Narodowego Funduszu Zdrowia, zapowiedziano uruchomienie dodatkowych 350 milionów złotych na sfinansowanie podwyżek minimalnych wynagrodzeń w szpitalach. Lekarze rodzinni podkreślają, że stanowisko AOTMiT tym bardziej wydaje się niezrozumiałe, ponieważ od wielu lat wspomina się o przeniesieniu opieki do POZ jako podstawy funkcjonowania całego systemu. W ostatnim czasie środowisko POZ informuje, że przychodnie i gabinety zmagają się ze znacznym wzrostem zgłaszalności. Sytuacji na pewno nie poprawią nowe obowiązki narzucone przez resort. Sumienne przestrzeganie narzuconych regulacji administracyjnych skutkować będzie zmniejszeniem jednakowego dostępu do opieki lekarskiej pacjentów z innymi schorzeniami i kontynuacji terapii chorób przewlekłych oraz załamaniem się systemu podstawowej opieki zdrowotnej.Na początku lat 90. zastanawiano się, w jakim kierunku powinna iść podstawowa opieka zdrowotna. Dzięki pieniądzom stowarzyszeniowym pochodzącym z Unii Europejskiej polscy lekarze mogli wyjeżdżać na Zachód, najczęściej do Holandii, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Podpatrywali, jak wygląda praktyka lekarza rodzinnego. Dopiero we wrześniu 1995 r. powstała pierwsza w Polsce praktyka lekarza rodzinnego - w Bielawie na Górnym Śląsku. Specjalizacja z medycyny rodzinnej miała charakter holistyczny, dotyczyła pewnych zakresów wiedzy z pediatrii, interny, ginekologii, chirurgii, okulistyki, a także schorzeń narządów ruchu. Chodziło o to, żeby lekarz rodzinny mógł zająć pacjentem w każdym wieku.Wprowadzając lekarzy rodzinnych do systemu dano im bardzo szeroki obszar odpowiedzialności, wyposażając w niezbędne narzędzia. Nie było jednolitego, obowiązującego modelu, z tego chociażby powodu, że podstawowa opieka zdrowotna pozostawała w gestii lokalnych samorządów. Lekarzy obciążało mniej biurokracji, a system był bardziej stabilny i przewidywalny.Od lipca część badań, na które kierowali do tej pory lekarze specjaliści, można wykonać w poradniach podstawowej opieki zdrowotnej. To jednak dopiero początek reformy podstawowej opieki zdrowotnej, której kluczowe założenia zostaną wdrożone jesienią. W tym okresie pula dostępnych w POZ badań znowu się poszerzy. Pakiet badań diagnostycznych ponownie miałby zostać poszerzony. Chodzi o badania z obszaru kardiologii, jak echo serca, EKG wysiłkowe, Holter EKG, oznaczanie albuminurii w moczu, USG Doppler tętnic szyjnych i naczyń kończyn dolnych, a także z kręgu endokrynologii, jak przeciwciała przeciwtarczycowe i biopsja aspiracyjna cienkoigłowa. Jest również pomysł, aby w poszerzonym pakiecie znalazło się także badanie spirometryczne, które wraz z próbą rozkurczową umożliwi lekarzowi POZ zdiagnozować przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Lekarze pracujący w przychodniach mieliby konsultować swoich pacjentów ze specjalistami: kardiologiem, diabetologiem, pulmonologiem, alergologiem i endokrynologiem. Takie konsultacje miałyby polegać na omawianiu wyników pacjenta i ustaleniu dalszego postępowania z pacjentem. Wdrożona ma zostać również opieka koordynowana nad pacjentami z najpowszechniejszymi chorobami cywilizacyjnymi, jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, niewydolność serca, astma czy POChP. Celem reformy jest usprawnienie diagnostyki, profilaktyki i leczenia chorób przewlekłych, zwiększając przy tym rolę lekarza rodzinnego. Początkowo pacjenci mogą wykonać dodatkowe badania diagnostyczne, na które kierowali ich do tej pory lekarze innych specjalizacji. Dodatkowo resort zdrowia rozszerzył populację pacjentów kwalifikujących się do programu profilaktyki chorób układu krążenia. Aktualnie obejmuje on osoby od 35. do 65. roku życia, u których nie rozpoznano dotąd choroby układu krążenia i które przez ostatnie 5 lat nie korzystały z programu. Oczekuje się, że dzięki wprowadzanym zmianom lekarze podstawowej opieki zdrowotnej uzyskają możliwość podjęcia leczenia bez konieczności konsultacji specjalistycznych, wykonywania badań inwazyjnych, jak również zyskają możliwość wcześniejszego podjęcia decyzji kierunkowej o skierowaniu do leczenia specjalistycznego. Na ten moment wielu lekarzy będzie potrzebować doszkolenia się, na przykład w zakresie prowadzenia trudniejszych przypadków pacjentów kardiologicznych, przypadków skomplikowanych czy z POChP i jeśli mają dużo pacjentów, to mogą nie wyrobić się czasowo z prowadzeniem pacjenta w opiece koordynowanej w tej strukturze, dosyć starej, w której są. Koordynacja, szeroko pojęta, wejdzie naturalnie w każdym miejscu w naszym kraju, ale to będzie proces trwający latami i na tym etapie nie każdy pacjent będzie mógł z tego przywileju skorzystać. Środki z obecnego budżetu powierzonego przeznaczone są na badania laboratoryjne, a nie na rozwój placówki czy nowe kadry. Jeżeli mówi się o kolejnym rozszerzeniu badań i opiece nad pacjentem we współpracy ze specjalistami, to pojawiają się problemy. W małych ośrodkach, gdzie już jest kłopot z brakiem kadr, dotrudnienie lekarza jest praktycznie niemożliwe, ale ten problem dotyczy nie tylko małych ośrodków, choć te z pewnością będą miały największe trudności z zatrudnieniem dodatkowych pracowników. Warto wspomnieć, że na przykład koordynator jest osobną pozycją w naszym budżecie i dla populacji 2,4 tysięcy pacjentów zgodnie z wymienionym zarządzeniem sprawuje opieką nad osobami powyżej 24 roku życia. To jest zwykle ok 1700-1750 osób. Jak wyliczają lekarze oprócz specjalistów, z którymi będą współpracować, w zespole POZ potrzeba też fizjoterapeutów, psychologów czy specjalistów zdrowia publicznego. Utworzenie takiego zespołu może być nierealne.W niewielkich placówkach jest dużo trudniej o pozyskanie wykwalifikowanego personelu, przy czym należy wspomnieć, że problemy i potrzeby pacjentów są takie same jak w dużych miastach. Brak odpowiedniej motywacji dla personelu medycznego, przy obecnej inflacji i błyskawicznie rosnących kosztach, może doprowadzić już nie do zatoru, ale zapaści systemu. Dla podstawowej opieki zdrowotnej przewidziano wzrost płac w wysokości 6,26%, co według wyliczeń środowiska daje lukę w wysokości niemal 20%. Według analiz Porozumienie Zielonogórskie, aby móc dostosować się do wzrostu wynagrodzeń personelu poradni, należałoby zwiększyć kontrakty o co najmniej 24%, bo tylko wtedy będzie można zagwarantować pracownikom POZ wzrost płac na oczekiwanym poziomie. W innym wypadku, przy obecnych kosztach poradni, rosnącej inflacji i kosztach utrzymania, podniesienie minimalnych wynagrodzeń jest niemożliwe. W obliczu gwałtownie zwiększających się kosztów związanych z podwyżkami m.in. cen prądu, gazu czy wynagrodzeń, lekarze POZ ostrzegają, że bez podwyżki stawki, jaką otrzymują oni za każdego pacjenta przypisanego do lekarza rodzinnego, wkrótce część placówek być może będzie wymagała zamknięcia. Pacjenci z tego powodu będą musieli szukać podstawowej pomocy, w ramach POZ, w bardziej oddalonych przychodniach i gabinetach.Według przedstawicieli lekarzy rodzinnych aktualne stawki nie wystarczają na pokrycie kosztów funkcjonowania przychodni, bo te gwałtownie wzrosły. Podstawowa opieka zdrowotna z pewnością sięgnie po dodatkowe środki, jakie będą oferowane w ramach opieki koordynowanej czy budżetu powierzonego, ale finansowanie w POZ powinno opierać się na stawce bazowej.