Fundacja Watch Health Care zajmująca się badaniem dostępności świadczeń zdrowotnych, ma zaszczyt zaprezentować Państwu ósmą już odsłonę Barometru WHC. Po raz kolejny zaprezentujemy Państwu, w których obszarach medycyny, decydenci zafundowali obywatelom ograniczenia w dostępie do świadczeń zdrowotnych. W niniejszym dokumencie pragniemy przedstawić skondensowaną wersję pełnego raportu, który dostępny jest na stronie Fundacji (http://www.korektorzdrowia.pl/barometr). Znajdziecie tam Państwo analizę zmian w dostępności do 43 dziedzin medycyny ze szczególnym uwzględnieniem obszarów, w których dostęp uległ znaczącej zmianie.
Jak wynika z wyliczeń Fundacji Polacy czekają ok. 2,7 mies. na „gwarantowane” świadczenia zdrowotne. W odniesieniu do wartości uzyskanej w poprzedniej edycji Barometru dostrzec można wzrost kolejek o 0,2 mies., natomiast porównując uzyskany rezultat do tego samego okresu poprzedniego roku (VI/VII 2013 r.) czas oczekiwania skrócił się o 0,3 mies.
Najdłuższa kolejka dotyczy stomatologii, która po raz pierwszy wyprzedziła ortopedię i traumatologię narządu ruchu. W obu przypadkach czas ten wynosi ponad 11 mies. i w przypadku stomatologii jest to wartość o 2,6 mies. większa niż w poprzednio badanym okresie (luty/marzec 2014).
Najkrócej pacjenci czekają na realizację świadczeń w trzech dziedzinach. Są nimi: neonatologia, medycyna paliatywna oraz onkologia. We wszystkich wskazanych wyżej dziedzinach, czas oczekiwania wynosi nieco ponad dwa tygodnie.
Z analiz przeprowadzonych przez Fundację wynika, że jednym z najpoważniejszych problemów opieki zdrowotnej w Polsce jest ograniczony dostęp do lekarzy specjalistów oraz bardzo długi czas oczekiwania od momentu pierwszej wizyty u lekarza do zastosowania leczenia związany z etapowością leczenia.
Obecnie na konsultację specjalistyczną czekamy średnio 2,5 mies. Jest to czas dłuży o 0,2 mies. w odniesieniu do poprzednio badanego okresu i identyczny w porównaniu z rokiem ubiegłym. Specjalistami, do których dostęp jest najbardziej ograniczony są: ortodonci (15,5 mies.), angiolodzy (7,7 mies.) oraz endokrynolodzy (6,5 mies.).
Pozytywną zmianę zarejestrowano w odniesieniu do świadczeń diagnostycznych. Obecnie średni czas oczekiwania na badania diagnostyczne wynosi 1,7 mies. co stanowi nieznaczną poprawę odnośnie poprzedniej wartości z lutego i marca (1,8 mies.) a w porównaniu do wyników uzyskanych rok wcześniej jest krótszy o 0,6 mies. Największe ograniczenie dostępu zaobserwowano w badaniu kręgosłupa rezonansem magnetycznym, gdzie na jego wykonanie trzeba poczekać ponad pół roku. Równie długie kolejki, powyżej 4 mies., czekają pacjentów ze skierowaniem na badanie bezdechu śródsennego oraz USG Doppler kończyn dolnych.
Zabiegami, lub operacjami do których dostęp jest najbardziej ograniczony są: endoprotezoplastyki stawu biodrowego (21,6 mies.) oraz kolanowego (38 mies. – dla przypadku stabilnego i 17 mies. dla przypadku pilnego), zabieg usunięcia zaćmy (25,6 mies.) oraz z zakresu laryngologii, operacja usunięcia perlaka (10,1 mies.), rekonstrukcji kosteczek słuchowych (17 mies.) i stapedotomia (11 mies.).
Całokształt ograniczeń w czasie oczekiwania można dostrzec jednak dopiero poprzez zobrazowanie poszczególnych etapów leczenia jakie pacjent napotyka na swojej drodze od momentu wystąpienia pierwszych objawów, poprzez wizytę u specjalisty, właściwą diagnostykę oraz kończąc na podjęciu leczenia. Fundacja w swym raporcie, bazując na zebranych danych, przeanalizowała poszczególne drogi leczenia pacjentów: w leczeniu aparatem ortodontycznym, endoprotezoplastyce stawu biodrowego, usunięciu żylaków kończyn dolnych oraz wymianie zastawki serca.
Należy zauważyć, że leczenie aparatem ortodontycznym jest refundowane przez NFZ tylko do czasu ukończenia 12 roku życia. W związku z tym dziecko, u którego stwierdzono wadę zgryzu, łącznie w najgorszym zweryfikowanym przez Fundację przypadku (skumulowany najdłuższy czas oczekiwania na wizytę u ortodonty oraz najdłuższy czas oczekiwania na rozpoczęcie leczenia aparatem ortodontycznym) poczeka ok. 9 lat! Absurdalna wydaje się zatem sytuacja, w której rodzice 3-letnich dzieci zmuszeni są do zastanawiania się nad leczeniem zgryzu dziecka, które nie ma jeszcze w pełni wykształconych zębów mlecznych.
Identyczna sytuacja ma miejsce w ortopedii, gdzie osoba, dla której jedyną szansą na odzyskanie sprawności jest endoprotezoplastyka stawu biodrowego, przejdzie operację dopiero po ok. 26 mies. od momentu zgłoszenia się do lekarza pierwszego kontaktu. Tak długi czas oczekiwania sprawi, że leczenie rozpocznie się w momencie gdy deformacja stawu prawdopodobnie będzie już bardzo zaawansowana, a szanse na wyleczenie drastycznie zmaleją.
Wizualizację drogi pacjenta od konsultacji lekarskiej do rozpoczęcia leczenia waz z uwzględnieniem poszczególnych etapów diagnostycznych odnajdziecie Państwo w pełnej wersji Barometru WHC oraz na stronie http://www.korektorzdrowia.pl/barometr.
Joanna Łapa
Biuro Prasowe Fundacji WHC
Komentarze
[ z 29]
A śmich coś zmieni?
Nie śmiech, ale nagłaśnianie problemu i wszelkie próby wskrzeszania dyskusji
Ale jak widzisz MZ zamknięte na konsultacje całkowicie!
Środowiska pacjentów muszą się też bardziej uaktywnić!
One się uaktywnią ale dopiero jak zacznie sie bajzel. Czyli w 2015!
Po najnowszych zmianach czas oczekiwania bardzo się skróci. Niektórzy bowiem wcale nie będą się kwalifikować do czekania.
I bez szans na polepszenie sytuacji
No niestety
To są chyba jakieś żarty, albo kpiny z poważnych ludzi. Kolejki oczekiwania na wizyty u specjalistów nic tylko się wydłużają. A rząd nic tylko szuka oszczędności w systemie i zamiast zrobić to co się zrobić powinno, czyli na przykład podnieść płace, albo przynajmniej postarać się w jakiś sposób zatrzymać młodych lekarzy w kraju. Jeśli nie wyższymi wynagrodzeniami za pracę, to może chociaż przynajmniej większym dostępem do specjalizacji z wybranej dziedziny, albo jeśli już by trzeba było to w ostateczności jakimiś klauzulami, że po skończeniu darmowych studiów w Polsce absolwent uczelni medycznej zobowiązuje się odpracować w kraju pięć czy dziesięć lat zanim będzie mógł wyjechać. Drugie rozwiązanie nieco bardziej brutalne, zamiast marchewki to kijem, ale jeśli byłoby skuteczne i jeśli studenci wybierający darmowe kształcenie na kierunkach medycznych byli by świadomi takiej konieczności, to może nie byłoby ono takie najgorsze. Bo jeśli nic się nie zmieni, to dojdzie do sytuacji w której za kilka lat nie będzie miał kto obsługiwać pacjentów w szpitalach. Już teraz luka pokoleniowa jaką obserwujemy w kadrach medycznych może zatrważać. Jeśli ten trend się nie zmieni to kto za parę lat będzie w naszym kraju leczył społeczeństwo? A władze zamiast szukać rozwiązania w wyeliminowaniu przyczyny problemu to robią coś zupełnie innego. Wprowadzają coraz więcej biurokracji do pracy lekarza. I formalnie, przez pewien czas może nawet to funkcjonować sprawnie i przynosić całkiem niezłe efekty, ale w końcu zawsze musi nadejść moment, kiedy problemy zepchnięte pod dywan nawarstwią się do momentu, kiedy już nie będzie się dało ukrywać, że ich tam nie ma. I wtedy zawsze musi nastąpić krach.
Tak jak teraz z pakietami onkologicznymi. Zamiast znaleźć jakieś rozwiązanie, aby zwiększyć dostępność do leczenia onkologicznego w naszym kraju. Nie wiem, czy to poprzez wzrost finansowania tej gałęzi, poprzez utworzenie większej liczby miejsc rezydenckich na kierunku onkologia, czy chirurgia onkologiczna,albo na przykład chociażby poprzez wprowadzenie w ostateczności dwu, albo trzy zmianowego dnia pracy na oddziałach leczenia radioterapią, to nie. Nasz rząd oczywiście woli zwiększyć ilość nakładów przeznaczonych nie na właściwe leczenie, a na biurokrację. I jeszcze dowalić większą ilość papierzysk jaką będą musieli wypełniać lekarze. A do tego potrzeba oczywiście zapewnić również odpowiedni personel administracyjny, który będzie realizował zadania związane z pakietem onkologicznym. I owszem, przynajmniej jak na razie program działa w miarę sprawnie, pacjenci z bardzo dużym prawdopodobieństwem choroby nowotworowej diagnozowani są szybko i sprawnie i podobnie wprowadzane jest u nich leczenie. Tylko co z pacjentami, u których nowotwór może być obecny, ale nie musi? Oni będą spychani na koniec kolejki. A ta kolejka raczej nie będzie malała w szybkim tempie, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu trzeba będzie pomóc natychmiast. W dodatku pieniądze, które mogłyby zostać przeznaczone na właściwe leczenie, przeznaczane są na pensje dla pracowników administracyjnych, którzy zajmują się formalnościami, ale w żaden sposób nie przyczyniają się do zwiększenia szans pacjenta w walce z chorobą. Całkowita paranoja...