Autyzm i schizofrenia to efekt zanieczyszczenia powietrza?
Naukowcy z Uniwersytetu w Rochester w USA odkryli, że u myszy, które były regularnie wystawione na działanie zanieczyszczonego powietrza w pierwszych dwóch tygodniach swojego życia, powstają wady w strukturze mózgu zbieżne z tymi, jakie obserwuje się u ludzi cierpiących na autyzm i schizofrenię. Tak dramatyczne skutki zanieczyszczenia obserwowano głównie u samców myszy. Zdaniem naukowców obie wymienione choroby u ludzi także częściej dotykają mężczyzn.
- Nasze badania są kolejnym dowodem na to, że zanieczyszczenie powietrza może odgrywać istotną rolę w rozwoju autyzmu oraz zaburzeń związanych z wadami w rozwoju neuronalnym - mówi prof. Deborah Cory-Slechta, autorka badania, które opublikowano na łamach czasopisma Environmental Health Perspectives.
Badacze zaobserwowali, że wystawienie myszy na działanie drobnych cząstek zanieczyszczeń, powoduje u młodych zwierząt zapalenie mózgu, którego konsekwencją jest zniszczenie substancji białej, czyli jednego z głównych składników ośrodkowego układu nerwowego.
Układ komorowy w mózgach, wypełniony płynem mózgowo-rdzeniowym, który chroni mózg przed urazami, u tych myszy był powiększony trzykrotnie i wypełniał przestrzeń w słabo rozwiniętych mózgach. Rozszerzenie komór już wcześniej wiązano z autyzmem i schizofrenią u ludzi. Ponadto, samce myszy, które oddychały na wczesnym etapie życia zanieczyszczonym powietrzem, wykazywały w mózgu wysoki poziom glutaminianu, czyli neuroprzekaźnika, którego nadmiarową obecność stwierdza się u osób cierpiących z powodu autyzmu i schizofrenii.
Poziom zanieczyszczenia, jaki odtworzono w laboratorium jest porównywalny z typowym zanieczyszczeniem dziennym, odczuwanych w godzinach szczytu w średniej wielkości mieście w USA. Takim powietrzem myszy oddychały przez dwa tygodnie po przyjściu na świat. W perspektywie rozwoju osobniczego właśnie ten czas koresponduje z okresem zaraz przed i po narodzinach człowieka.
Wyniki tych badań pokrywają się z wnioskami, do jakich doszli badacze z Uniwersytetu w Południowej Kalifornii, którzy odkryli, że autyzm rozwija się aż trzy razy częściej u dzieci urodzonych na terenach silnie zanieczyszczonych i zurbanizowanych niż u tych, które przyszły na świat i pierwsze lata spędziły w czystszym otoczeniu.
Źródło: www.focus.pl
Komentarze
[ z 6]
Ciekawe czy ktoś sprawdzi to w Polsce?
Ciekawe jak to wygląda w Krakowie. Tam ponoć największe zanieczyszczenie.
Jeszcze Katowice, Nowy Sącz, Rybnik
jak zawsze amerykańscy naukowcy są niezastąpieni. badaja wszedzie i wszystko
Jeśli autyzm i schizofrenia mogą być wynikiem wdychania zanieczyszczonego powietrza atmosferycznego to z jednej strony stałoby się jasne skąd w ostatnim czasie tak znaczne zwiększenie liczby pacjentów cierpiących z powodu tych przypadłości. Zwłaszcza wśród małych dzieci autyzm staje się coraz częściej rozpoznawaną chorobą. Jak na razie z tego co obserwuję tym faktem obwinia się szczepionki oraz niektóre substancje w nich zawarte. Jednak wydaje mi się, że tworzenie takiego efektu przez pył i zanieczyszczenia wdychane z powietrza do płuc od pierwszych dni życia przez nasze dzieci wydaje się bardziej prawdopodobne. I może w końcu uda się w jakiś sposób wpłynąć na rząd, aby wdrożono profilaktykę i starano się, aby utrzymywać naszą atmosferę w możliwie wysokiej czystości. A są rejony w naszym kraju, gdzie czyste i przejrzyste powietrze można uświadczyć tylko w niektóre dni roku. Jest to problemem i to ogromnym. Trzeba przecież pamiętać, że nie tylko wspomniane w artykule choroby psychiczne jak autyzm i schizofrenia mogą być wynikiem smogu wdychanego przez nas i nasze dzieci niemal każdego dnia. Również należałoby pamiętać o chorobach dróg oddechowych, płuc, alergiach, astmach, osłabionym układzie odpornościowym i wielu innych powikłaniach wynikających z tego faktu. Stąd też moja ogromna nadzieja, że poza samymi informacjami wobec czego szkodliwy jest smog i komu może on zaszkodzić, będzie można oczekiwać realnych koncepcji na rozwiązanie tego problemu i pomysłów możliwych do wdrożenia w praktyce w najbliższej przyszłości.
Nic tylko straszą ludzi autyzmem i innymi chorobami psychicznymi. Wydaje mi się, że trzeba też zachować umiar w tym jak się uprzedza społeczeństwo przed zakażeniami i czasem dwa razy zastanowić się, czy przekazanie danej informacji jest potrzebne czy może nie koniecznie. Jakby nie było, wydaje mi się, że warto by jednak ograniczyć przekaz dotyczący groźnych dla życia i zdrowia powikłań wynikających z oddychania zanieczyszczonym powietrzem. Takie informacje powinny być sprawdzone i podawane do wiadomości przede wszystkim tych osób, które mogą mieć na to jakiś wpływ i mogą ingerować w stan środowiska. Na przykład poprzez realizacje planów i programów zmierzających do jego oczyszczania, lepszych systemów wentylacyjnych w dużych miastach, pilnowania, aby na kominach fabryk zakładane były filtry i tym podobne. Sami obywatele czytając takie wieści tak na prawdę jedyne co mogą zrobić to się przestraszyć. Bo przecież nie mogą sami przestać oddychać, albo zabronić tego robić dzieciom. Nie bardzo wiec sobie wyobrażam w jaki sposób mogliby wyciągnąć wnioski i pomóc sobie dzięki dotarciu do informacji takich jak te zawarte powyżej.