Problem z antybiotykami o szerokim spektrum jest taki, że zabijają pożyteczną, fizjologiczną florę organizmu wraz z bakteriami chorobotwórczymi. Nowy antybiotyk, Debio 1452, którego spektrum ściśle obejmuje bakterie z grupy Staphylococcus, nie spowodował prawie żadnej szkody dla flory jelita w badaniu na modelach zwierzęcych, podczas gdy konwencjonalne antybiotyki o szerokim spektrum działania mogą znacznie upośledzać jej działanie. Badania opublikowano w czasopiśmie American Society for Microbiology.
W badaniu, naukowcy stosowali Debio 1452 lub jeden z kilku powszechnie stosowanych antybiotyków o szerokim spektrum działania w grupie myszy. Leczenie trwało 10 dni, po czym obserwowano myszy przez 27 dni, podczas których badano kał w celu analizy różnorodności i liczebności gatunków bakterii. Badacze stosowali technologie sekwencjonowania nowej generacji do identyfikacji gatunków bakterii, a technikę real-time PCR w celu ustalenia ich liczebności.
Liczebność i różnorodność flory jelitowej pozostawała prawie stabilna podczas stosowania Debio 1452. W przeciwieństwie do tego leku leczenie linezolidem, klindamycyną i amoksycyliną wywoływało około 4000-krotny spadek liczby bakterii jelita w drugim dniu leczenia, które utrzymywało się do końca leczenia antybiotykiem. Moksyfloksacyna zaś powodowała znacznie mniejszą, ale nadal znaczną redukcję liczebności bakterii, przy czym zdrowienie odbywało się szybciej. Dodatkowo, występowały istotne zmiany w składzie gatunkowym flory jelitowej podczas leczenia antybiotykami o szerokim spektrum. "Te wyniki pokazują, że stosowanie selektywnie działającego antybiotyku na dany patogen jest skutecznym sposobem na zminimalizowanie szkód względem flory jelitowej", twierdzą badacze.
Wielu pacjentów jest często narażonych na przedłużoną terapię antybiotykową, np. w trakcie leczenia onkologicznego. Osoby z upośledzonym systemem odpornościowym i pacjenci podczas długoterminowych terapii antybiotykami są najbardziej narażeni na negatywne skutki wynikające ze zniszczenia mikrobiomu jelit.
"Antybiotyk o szerokim spektrum może uratować życie tysięcy ludzi każdego roku, ale również może przyczynić się do współczesnych plag metabolicznych i chorób autoimmunologicznych. Nasze badania pokazują, że stosowanie antybiotyków o wąskim spektrum działania skutkuje zwalczeniem infekcji bakteryjnej bez powodowania skutków ubocznych”.
Więcej: sciencedaily.com
Komentarze
[ z 7]
Oby antybiotyk jak najszybciej wszedł do sprzedaży i stał się dostępny na szeroką skalę. Oczywiście, to antybiotyki o szerokim spektrum działania należą do tych z jakich korzysta się najczęściej w praktyce klinicznej co nie znaczy jednak, że ten nie okaże się przydatny. Moim zdaniem powinno być wręcz przeciwnie. Dla może węższej grupy pacjentów, ale jednak może okazać się on lekiem ratującym życie. Co więcej, może za jakiś czas również w Polsce, tak jak w innych krajach Europy zachodniej zacznie stosować się na szerszą skale posiewy przed dobraniem antybiotyku, co u nas jak na razie dopasowuje się najczęściej sposobem tak zwanym empirycznym i przy wykorzystaniu preparatów o spektrum działania na możliwie dużą ilość bakterii. Przyczynia się to właśnie do narastania oporności patogenów z jednej strony i do eliminacji własnej flory fizjologicznej pacjenta z drugiej. A nie można zapominać również o konsekwencjach związanych z wyjałowieniem jelit pacjenta w postaci wtórnych nadkażeń z Clostridium difficille jako chyba jednym z groźniejszych powikłań takiego działania na czele. Oby lekarze w końcu zrozumieli ciążącą na ich barkach odpowiedzialność za zasadne dobieranie antybiotyków i u pacjentów u których będzie to możliwe dobierali antybiotyki przyczynowo, po wykonaniu posiewu i oby wybierali preparaty o możliwie wąskim spektrum działania.
Jak już wywołano temat antybiotyków to ostatnio natknęłam się na dość interesujące doniesienia o samoleczeniu antybiotykami. Długi to tekst ale może kogoś zainteresuje,więc zapraszam. Opracowanie: mgr Anna Olczak-Pieńkowska, prof. dr hab. med. Waleria Hryniewicz - Zakład Epidemiologii i Mikrobiologii Klinicznej, Narodowy Instytut Leków. Proces samoleczenia (ang. self-medication) definiuje się jako przyjmowanie leków w leczeniu sporadycznych, przewlekłych, lub nawracających objawów, czy dolegliwości diagnozowanych przez samego pacjenta bez konsultacji z lekarzem. Samoleczenie może dotyczyć leków dostępnych bez recepty, opisywanych w Polsce etykietą „wydawany bez przepisu lekarza – OTC” (ang. OTC - Over The Counter) np. przeciwbólowych, czy przeciwzapalnych, ale też tych wydawanych wyłącznie na receptę. Dostęp do leków na podstawie recepty lub bez regulowany jest w Polsce przepisami prawa farmaceutycznego, od 2011 roku ujednoliconymi z dyrektywą Europejskiej Agencji ds. Leków (EMA – ang. European Medicines Agency). Przypisanie leku do grupy OTC jest możliwe po wieloetapowej analizie, w której uwzględnia się czy: 1. korzyści wynikające ze stosowania leku znacznie przewyższają wynikające z tego tytułu ryzyko, 2. prawdopodobieństwo przedawkowania lub niewłaściwego użycia leku jest odpowiednio niskie, 3. pacjent jest w stanie sam zdiagnozować wskazania do zastosowania leku, 4. istnieje możliwość właściwego i dostatecznego oznakowania leku, 5. bezpieczeństwo i efektywność leku można ocenić bez konieczności konsultacji z lekarzem. Wśród leków wydawanych wyłącznie na podstawie recepty, wyjątkową grupę stanowią leki stosowane w terapii zakażeń i chorób zakaźnych, czyli leki przeciwdrobnoustrojowe, a zwłaszcza przeciwbakteryjne podawane ogólnie (doustnie, domięśniowo, dożylnie). Leki te wymagają szczegól nej uwagi w kontekście jednego z najistotniejszych problemów współczesnej medycyny – oporności na antybiotyki. Rozpowszechnienie tego zjawiska jest w dużym stopniu wynikiem nadmiernego lub niewłaściwego stosowania antybiotyków, a także braku odpowiednich działań kontrolnych i interwencyjnych. Specyfika grupy leków przeciwdrobnoustrojowych polega m.in. na wieloczynnikowym uwarunkowaniu skuteczności ich działania, która zależy przede wszystkim od wrażliwości drobnoustroju, penetracji antybiotyku do miejsca zakażenia oraz stężenia, koniecznego do osiągnięcia efektu bakteriobójczego lub bakteriostatycznego. Racjonalna decyzja o włączeniu antybiotyku do terapii wymaga aktualnej wiedzy mikrobiologicznej, farmakologicznej i epidemiologicznej, a antybiotykoterapia powinna odbywać się wyłącznie według wskazań lekarza, zazwyczaj po wykonaniu niezbędnych badań diagnostycznych. Dlatego właśnie zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia, Europejskiej Agencji ds. Leków oraz polskiego prawa farmaceutycznego leki przeciwbakteryjne powinny być wydawane wyłącznie na receptę. Wyjątkiem od tej reguły, niezgodnym z polityką UE, jest na polskim rynku leków furagina – pochodna nitrofuranu (do grupy tej należy także nitrofurantoina) zarejestrowana do leczenia bakteryjnych zakażeń dolnych dróg moczowych jako lek OTC. Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym furagina – odpowiednik nitrofurantoiny zarejestrowanej w innych krajach jako lek na receptę, jest dostępna w sprzedaży OTC. Zakup furaginy w aptece wymaga oczywiście kontaktu z farmaceutą, który weryfikuje (lub powinien weryfikować) wskazania do jego użycia, istnieje jednak niebezpieczeństwo niewłaściwej interpretacji objawów pacjenta, lub zlekceważenia przeciwwskazań do stosowania leku, co z kolei skutkować może brakiem skuteczności leczenia, a także szkodliwym, lub toksycznym działaniem na organizm człowieka. Nadmierne stosowanie będzie także skutkować powstawaniem i szerzeniem się oporności nie tylko na furaginę ale także na inne antybiotyki. Materiały informacyjne nt. furaginy, promowane na ogólnie dostępnych stronach internetowych przekonują o zaletach, wynikających z łatwego dostępu do tego leku i skupiają się na potencjalnych „korzyściach” szybkiej walki z dolegliwościami towarzyszącymi zakażeniom dolnego odcinka układu moczowego, bez wskazania konieczności diagnozowania ich przyczyny, a więc potwierdzenia celowości użycia leku. W żadnym innym kraju poza Polską wspomniana substancja nie jest dostępna bez recepty, a pochodne nitrofuranu, podobnie jak wszystkie inne leki o działaniu bakteriostatycznym, czy bakteriobójczym zaliczane są do leków sprzedawanych wyłącznie na podstawie recepty lekarskiej. Mimo dobrze uporządkowanej sytuacji prawnej ograniczającej możliwość sprzedaży wszystkich pozostałych (poza furaginą) leków przeciwdrobnoustrojowych bez recepty, obserwuje się jednak zjawisko samoleczenia tą grupą leków bez konsultacji lekarskiej. Potencjalnym źródłem antybiotyku podczas procesu samoleczenia, poza pozyskaniem wbrew prawu leku z apteki, są pozostałości leku po poprzednich kuracjach. Możliwość „przetrzymania” antybiotyku pojawia się, kiedy ilość antybiotyku przepisanego na recepcie jest większa niż potrzebna do pojedynczej kuracji, gdy występują działania niepożądane uniemożliwiające dalsze przyjmowanie leku, a także w sytuacji, gdy lek przyjmowany jest niezgodnie z zaleceniami lekarza i zostaje odstawiony po ustąpieniu objawów, bez zakończenia przepisanej kuracji. Inne sytuacje dostępu do antybiotyku z pominięciem konsultacji z lekarzem, to np. otrzymanie leku od rodziny, przyjaciół, czy sąsiadów, którzy nie wykorzystali przepisanych im leków. Kolejnym przykładem pozyskania antybiotyku „na zapas”, jest przepisanie, lub wymuszenie przepisania antybiotyku przez lekarza „na wszelki wypadek”, z uwagą o braku konieczności rozpoczęcia antybiotykoterapii „od razu”, ale obserwowania rozwoju choroby i przyjęcia antybiotyku w razie nieustępowania lub pojawiania się kolejnych symptomów świadczących o zakażeniu bakteryjnym. Rozpoczynanie samoleczenia tak pozyskanym antybiotykiem, na podstawie samodzielnie zdiagnozowanych przez pacjenta objawów, bez konsultacji z lekarzem, czy farmaceutą niesie za sobą ogromne ryzyko z punktu widzenia bezpieczeństwa pacjenta, skuteczności aktualnej i kolejnych terapii, a także możliwości generowania i rozpowszechniania zjawiska oporności na antybiotyki. Przyjmowanie antybiotyku bez potwierdzenia etiologii bakteryjnej zakażenia prowadzi do selekcji szczepów opornych, zaburza fizjologiczną florę bakteryjną, która może nabywać nowe mechanizmy oporności i stanowić źródło genów oporności dla potencjalnych patogenów człowieka. Niebezpieczeństwo związane z niewłaściwym użyciem antybiotyków nie zatrzymuje się na poziomie pacjenta, ale może sprzyjać globalnemu zagrożeniu zjawiskiem lekooporności. Ocena i porównanie występowania zjawiska samoleczenia antybiotykami w Europie, były celem badania SAR (ang. Study on self-medication with antibiotics and resistance), które podjęto w ramach Europejskiej Sieci Monitorowania Antybiotykooporności oraz Europejskiej Sieci Monitorowania Konsumpcji Antybiotyków wg projektu koordynowanego przez Uniwersytet w Groningen (Holandia), a w którym brała udział również Polska. Potwierdzana w badaniu gotowość użycia antybiotyku bez wskazań medycznych np. w przypadku wystąpienia bólu gardła, grypy, zapalenia oskrzeli lub kaszlu świadczy o niewystarczającym poziomie edukacji zdrowotnej, braku odpowiedzialności i wskazuje na potrzebę podjęcia działań edukacyjnych w tym zakresie. Wśród antybiotyków najczęściej stosowanych w procesie samoleczenia wymienia się amoksycylinę oraz amoksycylinę z kwasem klawulanowym, czyli antybiotyki zalecane w empirycznej terapii zakażeń dróg oddechowych. Mimo korzystnych właściwości amoksycyliny jako leku pierwszego rzutu, jej nadmierne stosowanie spowodowało narastanie oporności drobnoustrojów (m.in. Haemophilus influenzae, Streptococcus pneumnoniae). W przypadku pneumokoków zjawisko to udało się pokonać poprzez zwiększenia dawek celem osiągnięcia efektu terapeutycznego. Obecność doksycykliny wśród najczęściej przyjmowanych antybiotyków, w leczeniu zakażeń układu oddechowego może być efektem niskiej ceny i wygodnego dawkowania. Niepokój budzi również obecność doksycykliny wśród trzech antybiotyków najczęściej używanych bez konsultacji z lekarzem. Objawem najczęściej skłaniającym do podejmowania samoleczenia antybiotykami jest ból gardła i katar, czyli zespół objawów towarzyszących zakażeniom wirusowym, wobec których antybiotyki są bezskuteczne i ich podanie nieuzasadnione, a wręcz szkodliwe. W przypadku grypy, która jest wywoływana przez wirusy antybiotyki także nie są skuteczne. Aby ograniczyć samoleczenie i bardziej uściślić racjonalne stosowanie antybiotyków konieczne są systematyczne działania edukacyjne na temat ich stosowania. Należy też podkreślić, że podnoszenie świadomości w zakresie poruszanej problematyki nie może ograniczać się do środowiska medycznego, zwłaszcza, że jak wykazały badania, wprowadzenie rekomendacji medycznych modyfikuje głównie profil stosowanych antybiotyków (zmiana jakościowa), a nie ogranicza całkowitego poziomu ich zużycia (a ilość zużytych antybiotyków sprzyja z kolei rozpowszechnieniu antybiotykooporności). Dynamicznie rozwijająca się farmakoterapia dąży do zagwarantowania skuteczności leków, a jednocześnie zapewnienia bezpieczeństwa ich stosowania oraz dostępu do informacji umożliwiających lekarzom i pacjentom podejmowanie świadomych decyzji w zakresie leczenia. Współczesny otwarty i łatwy dostęp do wiedzy nt. terapii i leków zwiększa szansę na podniesienie wiedzy pacjentów, ale z pewnością niewystarczającej, aby podejmować decyzje o samoleczeniu. Powszechny dostęp do „pseudoprofesjonalnych” informacji buduje przekonanie pacjenta, o tym, że wie wszystko. Skróceniu drogi pozyskania antybiotyku poprzez pominięcie kontaktu z lekarzem dodatkowo sprzyjają trudności w szybkim dostępie do opieki medycznej, obciążenie obowiązkami zawodowymi i niechęć do absencji chorobowej, ostry przebieg infekcji i towarzyszące im objawy skłaniające do przyspieszenia procesu leczenia. Problem samoleczenia antybiotykami wymaga szczególnej uwagi również w kontekście promowania roli samoleczenia, jako szansy na osiąganie korzyści ekonomicznych w sektorze ochrony zdrowia. Wg stanowiska Parlamentu Europejskiego, świadome samoleczenie jest szansą na przejęcie przez obywateli Unii odpowiedzialności za ich zdrowie i ograniczenie wydatków zdrowotnych (Rezolucja Parlamentu Europejskiego z 16.04.1996 r.). Należy jednak pamiętać o podstawowej zasadzie, która mówi, że samoleczenie można podejmować tylko wtedy, gdy możliwe jest samodzielne rozpoznanie choroby bez konieczności wizyty u lekarza. Z pewnością, nie dotyczy to zakażeń, ustalania ich etiologii, ani leczenia antybiotykami - grupą leków objętych szczególnym nadzorem. Problem antybiotykooporności jest jednym z kluczowych problemów zdrowia publicznego, a jego związek z samoleczeniem antybiotykami dostrzeżony został przez instytucje Unii Europejskiej. Znajduje to odzwierciedlenie m.in. w zaleceniu Rady Europejskiej z 2002 roku, zgodnie z którym kraje Unii Europejskiej zobowiązane są zapewnić ograniczenie dostępu do antybiotyków, poprzez możliwość ich wykupienia wyłącznie na podstawie recepty wystawionej przez lekarza. Same regulacje nie zapewnią całkowitej kontroli profesjonalistów medycznych nad procesem antybiotykoterapii, ograniczenie zjawiska samoleczenia antybiotykami nie jest możliwe bez podjęcia działań edukacyjnych. Potwierdzają to również systematycznie opracowywane raporty właściwych europejskich sieci monitorowania (tj. EARS-net – Europejska Sieć Monitorowania Oporności na Antybiotyki, ESAC-net – Europejska Sieć Monitorowania Konsumpcji Antybiotyków, czy IPSE – Europejska Sieć Wzmacniania Bezpieczeństwa Pacjenta), które prezentują sytuację w zakresie antybiotykooporności w krajach Członkowskich Unii Europejskiej. Niestety jednak, mimo wieloletniej uwagi kluczowych instytucji zdrowia publicznego, skupianej wokół zagadnienia racjonalnego stosowania antybiotyków, do tej pory w większości Krajów Członkowskich nie udało się wprowadzić potrzebnych zmian w strukturze konsumpcji antybiotyków. W efekcie szeregu dyskusji nt. problemu antybiotykooporności na poziomie europejskim, obrad Europejskiej Rady Zdrowia (Brdo 2008) oraz w porozumieniu z Komisją Europejską, jako priorytetowe zadanie zdrowia publicznego uznano wzmacnianie wiedzy nt. racjonalnego stosowania antybiotyków i dzień 18 listopada ustanowiony został Europejskim Dniem Wiedzy o Antybiotykach (ang. European Antibiotic Awareness Day). W roku bieżącym Europa świętować będzie ten dzień już po raz piąty. Wśród podstawowych treści kampanii organizowanej w ramach Europejskiego Dnia Wiedzy o Antybiotykach znalazły się również informacje nt. konieczności ścisłego przestrzegania zaleceń lekarskich w leczeniu zakażeń. Organizacja Europejskiego Dnia Wiedzy o Antybiotykach wymaga zaangażowania szerokiej platformy kluczowych instytucji i towarzystw naukowych, dlatego Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC – ang. The European Centre for Disease Prevention and Control) podejmuje w tym zakresie działania we współpracy z Krajowymi Punktami Kontaktowym ds. Antybiotykooporności Drobnoustrojów oraz w porozumieniu z Parlamentem Europejskim, Medycznymi Towarzystwami Naukowymi i innymi instytucjami zaangażowanymi w problematykę lekooporności. W Polsce zadania te realizowane są w ramach Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków koordynowanego przez zespół specjalistów w Narodowym Instytucie Leków.
Według mnie bardzo ważne tworzenie jest w dzisiejszych czasach nowych antybiotyków. Po pierwsze z uwagi na coraz częściej występującą antybiotykooporność, która stanowi realne zagrożenie dla wielu ludzi na całym świecie. Obecnie każdego roku umiera 700 tysięcy pacjentów w wyniku zakażeń tymi groźnymi bakteriami. Według Światowej Organizacji Zdrowia w 2050 roku na skutek zakażeń bakteriami lekoopornymi zginie około 10 milionów ludzi na całym świecie. Niestety w dużej mierze jest to spowodowane tym, że pacjenci nieprawidłowo stosują przepisane im antybiotyki. Często dochodzi do sytuacji, że pacjenci gdy poczują się już lepiej po 2-3 dniach odstawiają antybiotyk, który powinien być dla przykładu przyjmowany przez tydzień. To doprowadza do sytuacji, że część bakterii może przeżyć w organizmie pacjenta, co przyczynia się do tego, że stają się one oporne na działanie antybiotyków. Sporym problemem jeżeli chodzi o antybiotyki jest świadomość naszego społeczeństwa. Przeprowadzone jakiś czas temu badania wśród naszych obywateli pokazują, że około 40 procent z nich uważa, że są one skutecznym lekiem w przypadku infekcji wirusowych. Nie jest to jednak problem tylko w naszym kraju. Według badań co czwarta osoba w Unii Europejskiej sięga po nie podczas zwykłego przeziębienia. Badania nad tworzeniem odpowiednich szczepionek są w dzisiejszych czasach bardzo potrzebne. Jak się jednak okazuje wcale nie jest to takie proste. Co prawda udaje się stworzyć bardzo wiele substancji, które okazują się skuteczne w walce z bakteriami jednak, tylko jeden procent z nich może zostać użyty w formie leku. Coraz częściej słyszy się o tworzeniu nowych substancji do walki z bakteriami, które nie są antybiotykami, dlatego nie jest możliwe rozpoznanie ich przez bakterie. To bardzo ciekawa opcja, która daje szansę na zwiększenie szans w walce z antybiotykoopornymi bakteriami. Dodatkowo przy użyciu nanotechnologii, która pozwala na wprowadzenie konkretnych substancji w wyznaczone miejsce, może to okazać się przełomem w walce z nimi. Drugą bardzo ważną sprawą jaką chciałbym omówić przy tym artykule jest wpływ antybiotyków na florę jelitową. Według mnie bardzo ważne jest aby starać się takie antybiotyki jak ten wspomniany w artykule. Nasza flora jelitowa jest bardzo ważna dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. W coraz to nowszych badaniach okazuje się, że może ona mieć znaczny wpływ podczas rozwoju licznych chorób. Co więcej te choroby nie były zwykle w żadnym stopniu kojarze do tej pory z bakteriami, które żyją w naszym przewodzie pokarmowym. Dla przykładu- okazuje się, że zaburzenia we florze jelitowej mogą mieć związek z zaburzeniami nastroju takimi jak depresja. W wyniku tego może dochodzić do tak zwanej nieszczelności bariery jelitowej. W związku z tym do krwioobiegu mogą dostawać się substancje, które nie do końca zostały strawione. Nasz układ odpornościowy rozpoznaje te cząsteczki jako “obce” i powoduje nadmierne wydzielanie IgG i wystąpienia przewlekłego stanu zapalnego. On zaś prawdopodobnie może być odpowiedzialny za pogorszenie nastroju. Mam nadzieję, że w przeciągu kilku najbliższych lat uda skutecznie zredukować się liczbę przypadków osób, które zmarły w wyniku zakażeń bakteriami antybiotykoopornymi. Jest to według mnie poważny problem tym bardziej, że bardzo dużo z tych bakterii bytuje w szpitalach, gdzie przebywają osoby z obniżoną odpornością, których układ nie zawsze jest w stanie w pełni sobie z nimi poradzić.
Dzięki antybiotykom jesteśmy w stanie poradzić sobie z licznymi infekcjami. Musimy jednak pamiętać o tym, aby stosować je tylko w uzasadnionych sytuacjach ponieważ nie są one obojętne dla naszego organizmu, a zwłaszcza mikroflory jelitowej, która jak pokazują ostatnie, liczne badania ma ogromny wpływ na nasze zdrowie. W przeciągu pierwszych lat życia mikroflora stopniowo formuje się w typowy zestaw drobnoustrojów dorosłego człowieka. Dopiero skład mikroflory 2-letniego dziecka przypomina składem tę znajdującą się u dorosłego człowieka. Obserwowany jest stopniowy wzrost udziału Bacteroides, przy równoczesnym obniżeniu liczebności Bifidobacterium i Lactobacillus. Skład mikroflory dorosłego człowieka jest stosunkowo stabilny, niemniej jednak w podeszłym wieku zauważalny jest spadek liczby Bacteroides z równoczesnym wzrostem liczebności Enterococcus i Escherichia coli. Różnice środowiska w odcinkach przewodu pokarmowego powodują zróżnicowanie składu drobnoustrojów. W jamie ustnej zidentyfikowano ok. 700 gatunków z 9 typów bakterii i jednego typu archeonów. Ich liczba sięga 108 jednostek tworzących kolonie (jtk) na 1 g treści pokarmowej, a dominują bakterie z rodzajów Streptococcus, Peptococcus, Staphylococcus, Bifidobacterium, Lactobacillus oraz Fusobacterium. Szybki przepływ treści pokarmowej w przełyku i górnym odcinku przewodu pokarmowego ogranicza rozwój drobnoustrojów. Działanie wydzielnicze żołądka i dwunastnicy skutkuje wymieraniem większości bakterii. Liczba bakterii w żołądku wynosi mniej niż 10 jtk/g treści, a w dwunastnicy 101 -109 jtk/g. W kwaśnym środowisku żołądka tylko nieliczne bakterie mają zdolność rozwoju lub zachowania żywotności. Wyróżnić tu możemy Helicobacter pylori, Lactobacillus i Streptococcus oraz grzyby drożdżoidalne Candida albicans. Natomiast w jelicie czczym liczba drobnoustrojów wzrasta do 105 -107 jtk/g i są to głównie bakterie z rodzajów Bacteroides, Lactobacillus i Streptococcus. W jelicie krętym liczba drobnoustrojów osiąga już 107 -108 jtk/g, przy czym przeważają rodzaje Bacteroides, Clostridium, Enterococcus, Lactobacillus i Veillonella oraz gatunki z rodziny Enterobacteriaceae. Jelito grube stanowi najbardziej aktywny metabolicznie organ organizmu człowieka. Korzystne warunki rozwoju występują dzięki wolniejszemu pasażowi treści jelitowej. Poszczególne odcinki jelita grubego są zasiedlane przez różnorodne drobnoustroje, których rozwój zależy od czynników anatomicznych i fizjologicznych oraz zachodzących procesów fizykochemicznych. W każdym gramie treści jelita grubego obecnych jest ok. 1010-1012 jtk, należących do ok. 800 gatunków z 9 typów bakterii i jednego z archeonów. Przeważają tu drobnoustroje z rodzajów Bacillus, Bacteroides, Clostridium, Bifidobacterium, Enterococcus, Eubacterium, Fusobacterium, Peptostreptococcus, Ruminococcus oraz Streptococcus. Wśród mikroflory jelitowej możemy wyróżnić 3 grupy drobnoustrojów: pożyteczne (pałeczki z rodzaju Bifidobacterium i Lactobacillus), oportunistyczne (pałeczki z rodzaju Bacteroides, Eubacterium i z rodziny Enterobacteriaceae) oraz chorobotwórcze (z rodzajów Clostridium, Staphylococcus i Pseudomonas). U zdrowych osób wszystkie te grupy pozostają w stanie równowagi biologicznej. Drobnoustroje zasiedlające jelito ludzkie pełnią funkcje: metaboliczną, troficzną i immunologiczną. Funkcje te często uzupełniają się wzajemnie. Funkcja metaboliczna związana jest z rozkładem resztek pokarmowych w wyniku fermentacji lub tworzeniem niezbędnych witamin z grupy B oraz witaminy K. Powstałe na drodze fermentacji krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe (ang. short chain fatty acids – SCFA) stanowią źródło energii dla komórek nabłonka jelita grubego. Obecność drobnoustrojów poprawia także przyswajalność składników mineralnych oraz elektrolitów, np. sodu, magnezu, wapnia czy potasu. Ponadto bakterie jelitowe, wytwarzające hydrolazy, wpływają na metabolizm tłuszczów w wątrobie, przez co pośrednio oddziałują na przemiany cholesterolu i kwasów tłuszczowych. Częściowe uzupełnienie funkcji metabolicznej stanowi funkcja troficzna. Związana jest ona z działaniem ochronnym wobec nabłonka jelitowego i zapewnieniem jego ciągłości, co możliwe jest przede wszystkim na drodze syntezy substancji odżywczych dla kolonocytów (np. wspomniane wcześniej SCFA). Przyczyniają się one nie tylko do utrzymania ciągłości nabłonka, lecz również korzystnie wpływają na swoich producentów. Następnym elementem troficznej funkcji mikroflory jelitowej jest stymulacja syntezy mucyn przez komórki nabłonkowe. Mucyny zaliczane są do polisacharydów. Tworzą śluzową warstwę chroniącą nabłonek jelitowy przed toksynami i drobnoustrojami chorobotwórczymi. Zadaniem drobnoustrojów jelitowych jest działanie ochronne przed szkodliwą kolonizacją. Dochodzi do tego częściowo poprzez udział w powstawaniu swoistej bariery – warstwy śluzowej. Ponadto eliminacja drobnoustrojów chorobotwórczych przebiega na zasadzie inhibicji kompetytywnej. Bakterie jelitowe przyłączając się do receptorów obecnych na powierzchni nabłonka, uniemożliwiają niekorzystnym dla organizmu drobnoustrojom kolonizację środowiska i w efekcie hamują ich namnażanie. Na skutek ewolucji wykształcone zostały mechanizmy, które odpowiadają za sprawną i szybką eliminację drobnoustrojów i antygenów pojawiających się w organizmie. Stanowi to główne zadanie układu odpornościowego. Aktywacja reakcji immunologicznej następuje w wyniku połączenia receptorów TLR (ang. tool-like receptors) oraz domen NOD (ang. nucleotide oligomerisation domain) ze strukturami komórek bakterii, np. peptydoglikanem. W wyniku tego procesu powstają mediatory stanu zapalnego i następuje rozwój reakcji zapalnej. Pożyteczna mikroflora konkurując o miejsce bytowania, substancje odżywcze, a także poprzez produkcję bakteriocyn zapobiega rozwojowi bakterii potencjalnie chorobotwórczych, w wyniku czego w układzie pokarmowym tworzy się homeostaza. Stosowanie antybiotyków zaburza wspomnianą powyżej równowagę. Wielkość zmian zależy od spektrum działania zastosowanego antybiotyku oraz od jego końcowego stężenia w jelicie. Preparaty dobrze wchłaniane w górnej części przewodu pokarmowego charakteryzuje mniejsze oddziaływanie na drobnoustroje jelitowe w porównaniu ze słabiej wchłanianymi. Preparaty podane w sposób pozajelitowy trafiają wraz z żółcią do światła jelita, a także wydzielane są przez śluzówkę. Skutkiem tego są zmiany ilościowe i jakościowe mikroflory, antybiotykooporność drobnoustrojów, a także zakażenia szczepami spoza spektrum działania leku. Kolejnym problemem związanym ze stosowaniem antybiotyków jest kolonizacja przez grzyby, zwłaszcza przez grzyby drożdżoidalne z rodzaju Candida sp. Obserwowane jest to najczęściej po podaniu antybiotyków silnie działających na bakterie beztlenowe zasiedlające jelito. Zgodnie z dostępnym piśmiennictwem uważa się, że stosowane antybiotyki zazwyczaj ograniczają populację bakterii w przewodzie pokarmowym niemowląt i osób w podeszłym wieku. Jednakże, inne badania wskazują, że modyfikacja następuje tylko w składzie mikroflory, a cała wielkość biomasy nie ulega zmianie. Robinson i Young zauważyli, że w związku ze stosowaniem wankomycyny nastąpiły zmiany składu mikroflory bez wyraźnego zmniejszenia liczby drobnoustrojów, co ma miejsce w przypadku stosowania amoksycyliny, metronidazolu czy cefoperazonu. Wykazano, że ostre zapalenie okrężnicy, wywoływane przez szczep Clostridium difficile, związane jest z długotrwałym podawaniem antybiotyków, głównie wankomycyny. Zmiany ilościowe i jakościowe szczepów z rodzaju Clostridium i Bifidobacterium u niemowląt stanowią z kolei przyczynę alergii i biegunek. Alternatywą dla antybiotyków są probiotyki, które FAO/WHO definiują jako żywe drobnoustroje (głównie bakterie), które podane w odpowiedniej dawce wywołują korzystny wpływ na organizm człowieka. Wśród probiotyków wyróżnia się obecnie około 11 gatunków bakterii, 3 gatunki grzybów drożdżoidalnych i 1 gatunek grzybów pleśniowych. Wiele badań dowiodło, że efekt ich działania zależy nie tylko od gatunku, ale i od szczepu. Do szczepów probiotycznych zalicza się m.in. bakterie: Bacillus cereus, Escherichia coli, Lactococcus lactis, Enterococcus faecium i Enterococcus faecalis oraz grzyby drożdżoidalne i pleśniowe wykazujące aktywność probiotyczną, takie jak: Saccharomyces boulardii i Aspergillus niger. Ich głównym zadaniem jest utrzymywanie homeostazy i zapobieganie dysbiozie. Ponadto probiotyki ograniczają rozwój drobnoustrojów chorobotwórczych poprzez wytwarzanie bakteriocyn, nadtlenku wodoru czy kwasów organicznych. Biorą również udział w trawieniu laktozy, działają immunostymulująco i immunomodulująco oraz produkują związki cytoochronne i peptydy czynnościowe. Najbardziej znanym szczepem o właściwościach probiotycznych jest Lactobacillus GG (Lactobacillus casei ssp. rhamnosus), który znalazł zastosowanie w biegunkach rotawirusowych, poantybiotykowych, podróżnych i występujących w przebiegu zakażenia Clostridum diffcile. Do innych często stosowanych szczepów probiotycznych zalicza się: Lactobacillus casei szczep Shirota (LCS), Lactobacillus plantarum 299v (Lp 229v) i Lactobacillus rhamnosus 271 (DSM 6594). Nadzwyczajną cechą szczepu Lp 299v jest możliwość katabolizmu argininy z wytwarzaniem tlenku azotu (NO). Wspomniany aminokwas w warunkach beztlenowych stanowi podstawowe źródło energii dla tego szczepu, będąc jednocześnie jednym z głównych donorów NO w układzie pokarmowym. Doświadczenia in vitro dowiodły, że Lactobacillus acidophillus La1 wytwarza substancje przeciwbakteryjne, które ograniczają wzrost Helicobacter pylorii. Natomiast szczep Lactobacillus rhamnosus produkuje związki aktywne wobec bakterii Gram-dodatnich i Gram-ujemnych i hamuje przyleganie komórek bakteryjnych do nabłonka jelita. Z kolei występujący w przewodzie pokarmowym szczep Enterococcus dostarcza bakteriocyn, które hamują wzrost bakterii z rodzaju Listeria. Drobnoustroje bytujące w przewodzie pokarmowym, wytwarzając liczne enzymy, metabolity kwasów żółciowych, bilirubinę, cholesterol i SCFA, biorą udział w procesach trawiennych człowieka. W przypadku osób cierpiących na nietolerancję laktozy, użyteczny może być szczep Streptococcus thermophilus, który syntetyzuje enzymy rozkładające laktozę. Grzyby probiotyczne stosowane są zapobiegawczo przed wystąpieniem biegunek poantybiotykowych, wywoływanych przez Giardia lambia, Shigella, Clostridium difficile oraz w nieswoistych zapaleniach jelit. Uzyskanie oczekiwanego efektu przez probiotyki zależy od wielu czynników, takich jak zastosowany szczep, jego przeżywalność, warunki wzrostu, jak również skład diety, a dokładniej – obecność w niej oligosacharydów stanowiących pożywkę dla drobnoustrojów bytujących w okrężnicy. Prebiotyki to nieulegające trawieniu składniki żywności, które korzystnie wpływają na gospodarza poprzez stymulowanie wzrostu i/lub aktywności bakterii jelitowych. Muszą one spełniać następujące kryteria: odporność na kwaśne środowisko żołądka i działanie enzymatyczne, zdolność do fermentowania ich przez bakteryjną florę jelit oraz stymulowanie wzrostu i aktywności korzystnych dla organizmu bakterii jelitowych. Możliwe efekty prebiotyków to wpływ na czas pasażu jelitowego, kontrola rytmu wypróżnień, zmniejszenie ryzyka miażdżycy, osteoporozy, otyłości, cukrzycy typu 2, zakażeń czy alergii. Natomiast efekty biologiczne zależą głównie od składu mikroflory jelit i ich metabolitów, jednakże częściowe działanie związane jest z ich budową i bezpośrednim działaniem (np. hamowaniem adhezji drobnoustrojów chorobotwórczych dzięki homologii z receptorami bakteryjnymi). Do najczęściej stosowanych prebiotyków należą fruktany. Fruktany są polimerami β-fruktofuranozy połączonej wiązaniem β-(2→1) z wiązaniami β-(1→2) ostatniej cząsteczki glukopiranozy. Wśród nich wyróżniamy substancje krótko- i długołańcuchowe. Krótkołańcuchowe substancje nazywane są powszechnie fruktooligosacharydami lub oligofruktozą, natomiast długołańcuchowe substancje najczęściej określane są mianem inuliny. W stanie naturalnym fruktany występują w wielu roślinach, m.in. cebuli zwyczajnej, szparagach, pszenicy, cykorii, omanie wielkim i karczochu. Fruktooligosacharydy (FOS) i galaktooligosacharydy (GOS) stanowią najpowszechniej dostępne prebiotyki w Europie. GOS stymulują wzrost poszczególnych drobnoustrojów jelitowych, np. Bifidobacterium. Samodzielnie bądź w połączeniu z FOS dodawane są do mieszanek dla niemowląt w celu wspomagania tworzenia takiego składu mikroflory jelit, jak u dzieci karmionych mlekiem matki. Co więcej, GOS mogą strukturalnie naśladować miejsca wiązania jelitowych drobnoustrojów chorobotwórczych, a tym samym hamować ich adhezję i ograniczać zakażenia. W ostatnich latach obserwujemy wzrost zainteresowania tradycyjnym lekiem roślinnym, a medycyna ludowa i tradycyjne formy terapii nadal mają zagorzałych zwolenników. Związane jest to z dynamicznym rozwojem badań naukowych nad roślinami leczniczymi, co prowadzi do szczegółowych opracowań dotyczących ich działania. Badania laboratoryjne potwierdzają działanie i skuteczność konkretnych związków czynnych wyizolowanych z roślin leczniczych wobec drobnoustrojów chorobotwórczych. Jednakże publikacje na temat wpływu tych związków czy ekstraktów roślinnych na prawidłową, naturalną mikroflorę jelitową praktycznie nie występują w dostępnej literaturze. Na podstawie nielicznych doniesień, a także własnych spostrzeżeń można przypuszczać, że stosowane preparaty roślinne oraz spożywcze gatunki roślin mogą wykazywać zarówno prebiotyczny, jak i przeciwbakteryjny efekt na mikroflorę jelitową. Najczęściej uważa się, że za efekt prebiotyczny tych roślin odpowiedzialne są występujące w nich polisacharydy. Przykładowo, korzenie rośliny Smallanthus sonchfolius Poeppig and Endlicher (yacon) stanowią tradycyjną potrawę w Ameryce Południowej i wykazują wiele właściwości prozdrowotnych, w tym efekty prebiotyczne. Ich korzystne działanie, związane głównie z obecnością inuliny oraz brakiem związków toksycznych, zostało potwierdzone naukowo. Huang i wsp. badali wpływ diosgeniny (steroidowej sapogeniny) na wzrost bakterii z rodzaju Lactobacillus. Wyniki wskazują, że steroidowe sapogeniny mogą stanowić nową grupę prebiotyków. Kolejnym przykładem jest łubin (Lupinus sp.), który reguluje mikroflorę jelitową, znacząco podnosząc poziom Bifidobacterium, równocześnie obniżając poziom Clostridium ramnosum, Clostridium spiroforme i Clostridium cocleatum. Molan i wsp. dowiedli korzystnego działania jagód (Vaccinium myrtillus L.) wobec Lactobacillus rhamnosus i Bifidobacterium breve. Wysunęli hipotezę, że wodny ekstrakt z jagód może modyfikować profil mikroflory bakteryjnej poprzez stymulację wzrostu pożytecznych bakterii, a tym samym poprawiać stan jelit. (Źródło: “Mikroflora przewodu pokarmowego człowieka – znaczenie, rozwój, modyfikacje” Autorki: Olga Krakowiak, Renata Nowak)
To świetnie, że cały czas pracuje się nad nowymi antybiotykami, które pozwolą oszczędzić tak ważną dla nasze organizmu mikroflorę jelitową. Przeprowadzane regularne badania pokazują, że antybiotyki są nadużywane, co może stanowić zagrożenie nie tylko dla konkretnej osoby stosującej antybiotykoterapię, ale także dla innych osób w społczeństwie. Nadmierne stosowanie antybiotyków, zwłaszcza w niewłaściwych sytuacjach przyczyniło się do tego, że coraz powszechniejszym problemem staje się oporność na te leki, co jest bardzo niebezpieczne. Warto zaznaczyć, że wiele osób sięga po antybiotyki, które zostały im wypisane wcześniej. Często bowiem osoby rozpoczynają antybiotykoterapię i ją przerywają w momencie gdy poczują się lepiej, a więc zostawiają sobie leki na przyszłość. Nie należy tak postępować i stosować tyle czasu terapię ile została zalecona przez lekarza. Szacuje się, że co roku około 2 miliony osób na całym świecie umiera w wyniku zakażenia bakteriami lekoopornymi. Prognozuje się, że w 2050 liczba takich osób będzie wynosić aż do 10 milionów. Jak się okazuje niektóre superbakterie są w stanie modyfikować swój kształt co być może przyczynia się do tego, że są one odporne na antybiotyki. Dochodzi w pewnym sensie do “porzucenia” ściany komórkowej i przyjęcia L-formy, która jest formą przetrwalnikową i służy do odnowy kolonii, w momencie gdy pojawią się bardziej sprzyjające warunki do wzrostu i rozwoju. Z uwagi na to antybiotyk nie jest w stanie skutecznie zadziałać na bakterie przyczynia się do tego, że nie zostają one usunięte z organizmu. Obecność ściany komórkowej sprawia, że bakterie są łatwiejsze do zlokalizowania przez komórki układu odpornościowego, a także antybiotyki, chociażby penicyliny. Gdy organizm jest zdrowy to w wielu przypadkach jest w stanie unieszkodliwić takie bakterie, jednak przy nieprawidłowo funkcjonującym układzie immunologicznym często jest to niemożliwe. W związku z tym, że antybiotyki stają się mniej skuteczne w walce z bakteriami lekoopornymi naukowcy cały czas starają się uzyskać związki, które pomogą im w walce z tymi groźnymi mikroorganizmami. Warto również wspomnieć o tym, że niemieccy naukowcy opracowali lek, którego skuteczność działania jest bardzo zbliżona do antybiotyków jednak oddziaływuje on na bakterie w odmiennym mechanizmie, na który bakterie nie stworzyły do tej pory oporności. Prace nad antybiotykami są bardzo kosztowne, dlatego dobrze, że udało się stworzyć taki związek, który miejmy nadzieję w niedalekiej przyszłości będzie mógł być wykorzystany w warunkach klinicznych. Zaoszczędzone pieniądze można wykorzystać w innych badaniach, które pozwolą stworzyć leki potrzebne w innych gałęziach medycyny. Wspomniany lek ma atakować enzym występujący u bakterii lekoopornych. Jest to rodzaj kinazy pirogronianowej, który odgrywa znaczącą rolę w procesach metabolicznych. Naczelna Izba Kontroli przeprowadziła jakiś czas temu badanie, którego celem było zbadania tego w jakich sytuacjach są one przyjmowane. Dane te są niepokojące. Jak się bowiem okazuje znaczną część lekarzy pracujących w podmiotach, które podlegały kontroli przepisywało antybiotyki bez wcześniej przeprowadzonego badania mikrobiologicznego. Dochodziło również do sytuacji, że ta grupa leków była stosowana w sytuacjach, które sugerowały infekcję wirusową. Jednocześnie stwierdza się znaczny wzrost liczby pacjentów zakażonych lekoopornymi bakteriami w polskich szpitalach. Ryzyko zgonu pacjenta zakażonego superbakterią jest 8-krotnie większe niż pacjenta niezakażonego. Pneumokoki również stanowią grupę bakterii, które charakteryzują się opornością na antybiotyki. Oczywiście najlepszą formą ochrony przed tymi patogenami są szczepienia, co jest powtarzane od jakiegoś już czasu. Bakterie te stanowią największe zagrożenie w szczególności dla dzieci poniżej 5 roku życia, a także seniorów. Co roku w naszym kraju z powodu ostrej infekcji górnych dróg oddechowych jest hospitalizowanych 120-140 tysięcy osób. Uważam, że to dobrze, iż szczepienia przeciwko pneumokokom są szczepieniami obowiązkowymi. Myślę, że już niedługo zaobserwujemy tego efekty. Można sugerować się również tym, że w Finlandii w 2010 roku wprowadzono szczepienia przeciwko tym patogenom i już po 4 latach dało się zauważyć tego efekty bowiem liczba hospitalizacji wśród dzieci spowodowanych zapaleniem płuc spadła aż o 77 procent. Najgroźniejszą sytuacją jest inwazyjna choroba pneumokokowa, podczas której bakterie dostają się do krwi i mogą trafić do innych narządów. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wiedza zarówno pacjentów jak i lekarzy co do stosowania antybiotyków znacznie się poprawi.
Z pewnością opracowanie takich antybiotyków okaże się bardzo przydatne. W ostatnim czasie amerykańskim i brazylijskim naukowcom udało się pozyskać toksyczne białko z jadu osy azjatyckiej, które ma działanie bakteriobójcze w stosunku do bakterii opornych na antybiotyki. Chodzi o peptyd mastoparan-L lub mast-L, który niszczy błonę komórkową przyczyniając się do śmierci komórki bakteryjnej. Ponadto dzięki pewnym modyfikacjom genetycznym udało się sprawić, że jest ono w pełni bezpieczne jeżeli chodzi o nasze organizmy. Bez nich te białko w niewielkich ilościach może wykazywać szkodliwe działanie, zwłaszcza na czerwone krwinki, a dodatkowo może wywołać reakcję alergiczną, w niektórych przypadkach przyczyniając się do rozwoju wstrząsu anafilaktycznego. Ponadto może spowodować nagłe obniżenie ciśnienia tętniczego i zatrzymania oddechu. W badaniach na myszach wykazano, że wspomniana substancja może okazać się skuteczna w walce z niektórymi szczepami bakterii Escherichia coli, a także Staphylococcus aureus. Jej skuteczność jest porównywalna do gentamycyny, a także imipenemu. W Rosji także przeprowadzono badania nad nowymi antybiotykami. Jak się okazuje ma być on skuteczny w przypadku infekcji bakteriami oraz grzybami, które wywołują groźne choroby u ludzi. Chodzi o emericellipsin A, który pozyskuje się z grzyba Emericellopsis alkalina. Substancja ta uniemożliwia tworzenie się biofilmów, co ułatwia zmniejszenie oporności bakterii na antybiotyki. Bardzo dużą jej zaletą jest także uniwersalność. Jak się okazuje może ona znaleźć także zastosowanie w przypadku walki z nowotworami. Może być ona wykorzystywana samodzielnie, a także w połączeniu z innymi substancjami, co podkreśla jej wszechstronność działania. W wielu ośrodkach przeprowadza się także badania nad tak zwaną terapią fagową. Wykorzystuje się w niej bakteriofagi. Ma być ona stosowana w przypadku ostrych oraz zaostrzeń przewlekłych infekcji bakteryjnych, w których typowe leki nie są skuteczne. Według naukowców około jedna piąta zgonów na całym świecie jest wywołanych infekcjami bakteryjnymi. Szacuje się, że na skutek braku nowych terapii do 2050 roku śmiertelność z powodu chorób zakaźnych zwiększy się ponad dziesięciokrotnie. Cztery lata temu badacze ze Stanów Zjednoczonych stwierdzili zakażenie u pacjentki, w przypadku której kolistyna, czyli antybiotyk stosowany w najbardziej trudnych przypadkach, nie okazała się skuteczna. Był on dosyć rzadko stosowanych z uwagi na dużą liczbę działań niepożądanych. Ponadto ze względu, że nie sięgano po nią zbyt często bakterie nie miały możliwości wytworzenia przeciwko niej oporności. Niestety wraz z upływem czasu zaczęto ją wykorzystywać w rolnictwie na skutek czego straciła ona swoje wyjątkowe właściwości. Zwierzętom hodowlanym podaje się ogromne ilości antybiotyków, a te w konsekwencji trafiają także do naszego organizmu. Zjadając pokarmy, do produkcji których zostały użyte antybiotyki dostarczamy jednocześnie bakterie, które się na nich znajdują i które wytworzyły tę właśnie opornośc. Jeśli taki mikrob przedostanie się do naszego organizmu to może on przekazać geny oporności na fizjologicznie występujące bakterie np. w przewodzie pokarmowym co może zaburzyć ich równowagę, negatywnie oddziaływując na nasze zdrowie. Należy wspomnieć o tym, że infekcje bakteriami bardzo często towarzyszą innym schorzeniom, najczęściej przewlekłym, co znacznie pogarsza rokowanie chorego. Dla przykładu pałeczka ropy błękitnej Pseudomonas aeruginosa przyczynia się do zaostrzeń w mukowiscydozie, które powodują znaczne uszkodzenia w płucach. Do jego zakażenia dochodzić może ze środowiska zewnętrznego lub w przypadku zakażenia krzyżowego od innej osoby z mukowiscydozą. Przyczynia się do osłabienia wydolności oddechowej, a w najgorszym przypadku śmierci chorego. Jak się okazuje w przypadku terapii skierowanej przeciwko tej bakterii skuteczna jest terapia doustna w porównaniu do terapii dożylnej. Jest to o tyle istotne, że ta druga forma podawania leku wymaga pobytu w szpitalu, a także iniekcji, co w przypadku wielu dzieci jest czymś traumatycznym i niekoniecznie lubianym. Ponadto wiążę się z większą ilością działań niepożądanych wśród których wymienia się między innymi nefrotoksyczność i ototoksyczność, związanej z aminoglikozydem- tobramycyną. Ponadto doustna forma podawania leków jest mniej kosztowna. Z tych wszystkich względów polecane jest stosowanie formy doustnej, szczególnie w przypadku początkowych stadiów zakażenia. Dzięki temu pacjenci będą mogli być leczeni w warunkach ambulatoryjnych, co i dla nich oraz budżetów poszczególnych krajów będzie pozytywnym zjawiskiem. Antybiotyki są wciąż bardzo interesującą dla naukowców grupą związków, które znajdują szerokie zastosowanie w dzisiejszej medycynie, chociażby ze względu na wzrost ilości infekcji bakteriami opornymi na obecnie dostępne leki. Mikroby mają zdolność przekazywania informacji o oporności innym szczepom, dzięki temu, że znajduje się ona na kulistym organellum komórkowym zwanym plazmidem. Ponadto, co gorsze mogą być one przekazywane pomiędzy różnymi gatunkami bakterii. Według danych w naszym kraju każdego roku może dochodzić nawet do 500 tysięcy infekcji bakteriami lekoopornymi, których leczenie może sięgać nawet 800 milionów złotych. Wiele uwagi w ostatnim czasie poświęca się profilaktyce różnych chorób w tym chorób zakaźnych. Wielu naukowców koncentruje się na probiotykach, które nie przenoszą oporności na antybiotyki, a dodatkowo wykazują działanie immunomodulujące, korzystnie wpływając na nasz układ odpornościowy. Aktualnie większość naukowców koncentruje się na walce z koronawirusem, który przyczynił się do rozwoju pandemii, a mniej uwagi poświęcając superbakteriom. To przekłada się na to, że walka z nimi w niedalekiej przyszłości może być utrudniona. Należy wspomnieć, że w dzisiejszych czasach naturalne środowisko jest bogate w oporne szczepy bakterii. Może być to spowodowane tym, że przedostaje się do niego coraz większa ilość antybiotyków chociażby z hodowli zwierząt, a także pestycydów z upraw roślin czy też metali ciężkich. To może doprowadzić do zaburzeń równowagi wśród bakterii w całej biosferze. Jak się okazuje epidemia koronawirusa może przyczynić się do wzrostu oporności na antybiotyki. Takie są wnioski amerykańskich naukowców wynikające z przeprowadzonych przez nich badań. Zjawisko to może wynikać z nieprawidłowego stosowania antybiotyków w walce z infekcją. Oczywiście w wielu przypadkach niezbędne jest już stosowanie ogromnej ilości leków, ponieważ te podawane wcześniej nie przynosiły oczekiwanych rezultatów i stan pacjentów ulegał pogorszeniu. Jak się jednak okazuje nawet 90 procent pacjentów otrzymuje jeden lub dwa antybiotyki, które prawdopodobnie nie są niezbędne jeżeli chodzi o terapię. Czasem zdarza się bowiem, że są one włączane zanim otrzyma się wynik, czy dany pacjent choruje na COVID-19. Lekarze w wielu przypadkach chcą uniknąć podwójnej infekcji aby zapobiec dodatkowej infekcji bakteryjnej. Takie działanie w dzisiejszych czasach jest jednak nieuzasadnione i według nowych wytycznych nie powinno się go przeprowadzać. Co więcej są one często stosowane nawet w przypadku nieskomplikowanego przebiegu infekcji koronawirusem. Eksperci są jednak zgodni, że nawet w bardzo ciężkich przypadkach antybiotyki nie powinny być stosowane jako środek profilaktyczny. Miejmy nadzieję, że świadomość nas wszystkich odnośnie antybiotyków będzie dużo większa. Dzięki wspólnemu, odpowiedzialnemu działaniu będziemy w stanie wpłynąć na ten problem, który dotyczy ludzi na całym świecie. Ważne jest świadome wybieranie produktów z hodowli, które są pozbawione antybiotyków. Pacjenci muszą zdawać sobie również sprawę z tego, że antybiotyków nie można stosować w dowolnych sytuacjach. Ich dawkowanie musi być ściśle ustalone przez lekarza i do tych zaleceń należy się stosować.
Wiele mówi się o wpływie bakterii jelitowych na nasze zdrowie dlatego tak ważne jest zapewnienie jest odpowiednich warunków do rozwoju. Kolejne doniesienia pokazują jak ogromny wpływ ma ich dobra kondycja na nasz organizm. Ma to bowiem wpływ na rozwój alergii, stanów zapalnych, chorób metabolicznych, a nawet zaburzeń psychicznych. Nie wszystkie jednak bakterie korzystnie oddziaływują na nasz organizm. Warto także wspomnieć, że istnieją drobnoustroje, które gdy przeważają mogą przyczynić się do wzrostu ryzyka zachorowania na raka jelita grubego. Związane jest to z tym, że te konkretne bakterie nie syntetyzują pewnych związków w tym maślanów, które oddziaływują na układ immunologiczny. Dodatkowo redukują one stan zapalny oraz sprawiają, że dochodzi do zatrzymania procesów nowotworowych. Jeżeli chodzi o działanie prozdrowotne to najważniejsze są gatunki bakterii kwasu mlekowego Bifidobacterium oraz Lactobacillus. Są one bowiem odpowiedzialne za produkcję przeciwciał skierowanych na bakterie, które wykazują szkodliwe działanie. Dodatkowo w połączeniu z innymi bakteriami szczelnie pokrywają nabłonek jelitowy. Wiele mówi się o wpływie diety na nasze zdrowie. Nie jest inaczej jeżeli chodzi o jej oddziaływanie na mikroflorę jelitową. Niekorzystnie wpływa na nią cukier, przetworzona żywność, a także mięso. Jeżeli w nieprawidłowy sposób “odżywiamy” nasze bakterie to może to nawet utrudnić stracenie zbędnych kilogramów, pomimo stosowania się do licznych zaleceń oraz wykonywaniu ćwiczeń. Jeżeli przez wiele lat żywiliśmy się jedzeniem typu fast food to musi minąć trochę czasu zanim flora jelitowa przestawi się w odpowiedni sposób pozwalając na zrzucenie nadwyżki kilogramów w czasie restrykcyjnej zmiany diety. Różne bakterie są odpowiedzialne za trawienie poszczególnych składników. Ważne jest aby mogły one współpracować co jest bardzo ważne przy zachowaniu odpowiedniej równowagi. W takiej sytuacji diety eliminacyjne przyczyniają się do tego, że część bakterii może nie mieć potrzebnego substratu do przeżycia. Jeżeli chodzi zaś o głodówki czy celowe wywoływanie biegunek to może to się wiązać z negatywnym wpływem na bakterie żyjące w naszych jelitach. Istnieje kilka zasad dzięki którym będziemy mieć szansę utrzymać nasze mikroby w dobrej kondycji i odpowiedniej równowadze. Zbliża się sezon infekcyjny. Konieczne jest więc zadbanie o dobrą kondycję naszego organizmu. Ma to ogromny związek z prawidłowym składem mikroflory jelitowej. Jak się okazuje 80 procent naszej odpornośni jest zależne od bakterii żyjących w naszych jelitach. To właśnie w nich odbywa się znaczna część walki naszego układu immunologicznego z patogenami. Jeśli korzystnych bakterii jest odpowiednio dużo, oraz występują we właściwym składzie to we właściwy sposób są w stanie kierować komórkami układu orpornościowego. W jelitach białe krwinki nabywają zdolność produkcji przeciwciał, które gdy dochodzi do pewnych nieprawidłowości, mogą być kierowane na komórki naszego organizmu. W takim mechanizmie może dochodzić do rozwoju chorób autoimmunologicznych, które są często bardzo trudne w diagnozowaniu oraz leczeniu. Skład mikroflory jelitowej jest ustalany już na wczesnych etapach naszego życia. Na jego jakość ma wpływ zarówno genetyka ale także to w jaki sposób byliśmy karmieni bezpośrednio po narodzinach, w jaki sposób doszło do porodu oraz to co jedliśmy w pierwszych latach naszego życia. Aktualnie przeprowadza się coraz więcej badań na temat bakterii żyjących w naszych jelitach. Wiele mówi się o tym aby nie nadużywać antybiotyków. Nie są one w stanie wybiórczo działać tylko na patogeny dlatego też zabijają te bakterie, które są dla nas korzystne. Powinny być one stosowane tylko w konkretnych sytuacjach, które są ściśle skonsultowane ze specjalistą. Dobrze więc, że udało się opracować taki antybiotyk, o którym jest mowa w artykule. Wiele osób doraźnie stosuje te leki licząc na to, że szybko przyczynią się do poprawy stanu zdrowia. Jak się jednak okazuje pięciodniowa kuracja antybiotykowa przyczynia się do straty aż jednej trzeciej składu naszych bakterii komensalnych i może przyczynić się do zaburzeń jej funkcjonowania nawet przez dwa lata. Jak się okazuje także inne leki mogą niekorzystnie wpływać na mikroorganizmy. Wśród nich wylicza się między innymi kortykosteroidy, inhibitory pompy protonowej, blokery receptorów histaminowych, niesteroidowych leków przeciwzapalnych oraz doustnych środków antykoncepcyjnych i hormonalnej terapii zastępczej. Dobrze jest dostarczać pożyteczne mikroby. Istnieją badania, które potwierdzają skuteczność stosowania probiotyków dostępnych w aptece. Wracając do diety. Bardzo ważne jest dostarczanie odpowiednich ilości błonnika w postaci produktów pełnozbożowych, warzyw oraz owoców. W naszym jadłospisie powinny znaleźć się także dobre tłuszcze, a więc ryby morskie, olej rzepakowy, orzechy włoskie, awokado. Mikrobiota nieodpowiednio reaguje na cukry proste występujące w każdej postaci, a więc cukier biały, trzcinowy, dekstroza, syrop glukozo-fruktozowy, a nawet miód. Jak się również okazuje dieta bezglutenowa u osób, które nie mają na niego alergii mogą wpłynąć niekorzystnie na te bakterie. Istnieje wiele zaleceń odnośnie alkoholu. Sam w sobie ma on działanie prozapalne, jednak jak się okazuje lampka czerwonego wina może korzystnie wpłynąć na mikrobiotę jelitową. Związane jest to z zawartymi w nich polifenolami. Warto aby w diecie znalazł się także imbir, jarmuż, zielone rośliny liściaste, ocet winny, łosoś, gorzka czekolada, kiełki, kiszonki, serwatka, cynamon oraz kurkuma. Warto jest też sięgać po komosę ryżową. Nie zawiera ona jednak glutenu, jednak ma w sobie sporo białka oraz błonnika. Ma także niski indeks glikemiczny. Warto wspomnieć także o oleju kokosowym, który w ostatnim czasie cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. Nie można jednak spożywać go w zbyt dużych ilościach bowiem składa się z ogromnej ilości nasyconych kwasów tłuszczowych. Swoim składem przypominają więc bardziej tłuszcz zwierzęcy niż roślinny. Nie można zapomnieć także o pozytywnym aspekcie aktywności fizycznej. Jak się okazuje regularne uprawianie sportu może przyczynić się do zwiększenia liczby pożytecznych gatunków drobnoustrojów. Umiarkowany wysiłek sprawia, że przyspieszony jest pasaż jelitowy. Dzięki temu skraca się czas kontraktu patogenów z warstwą śluzu żołądkowo-jelitowego. Pozwala to na zredukowanie ryzyka raka okrężnicy i zapalenia jelit. W badaniach na myszach wykazano, że te które częściej się ruszały miały zwiększoną ilość korzystnego maślanu. Warto jest wspomnieć o wpływie tych bakterii na nasze zdrowie psychiczne. W szczególności musimy o nie zadbać w tych trudnych czasach związanych z pandemią. Powstaje wiele badań wskazujących na to, że kondycja psychiczna znacznej części społeczeństwa może ulec pogorszeniu na skutek obecnej sytuacji. Mikrobiota syntetyzuje bowiem wiele substancji, które bezpośrednio wpływają na mózg. Jest to na przykład serotonina, której niedobór przyczynia się między innymi do rozwoju depresji. Jakiś czas temu przeprowadzono bardzo ciekawe badania dotyczące związku między wydychanym powietrzem, a ryzykiem rozwoju otyłości. Osoby biorące w nim udział podzielono na cztery grupy. Jak się okazało Ci, którzy mieli w wydychanym powietrzu największą ilość metanu oraz wodoru byli najbardziej narażeni na ryzyko rozwoju nadwagi oraz otyłości. Skład wydychanego powietrza może mieć związek z procesami, które zachodzą w naszym organizmie, także w jelitach. Głównym jego producentem jest Methanobrevibacter smithii. Jak się okazuje w jelitach około jednej trzeciej ludzi występuje on w wyjątkowo dużych ilościach. Do produkcji metanu bakterie te wykorzystują wodór produkowany przez inne. Wydzielany metan może dodatkowo spowalniać przechodzenie pokarmu przez jelita. Warto wspomnieć o tym, że u niektórych ludzi przyczyną tycia może być właśnie nieprawidłowa mikrobiota. Pacjenci, którzy są otyli mają w swoich jelitach większą ilość pagotennych bakterii w porównaniu do bakterii probiotycznych. Może to się wiązać ze wzmożonym trawieniem polisacharydów, które u osoby z prawidłową masą ciała zostałyby wydalone. W wyniku tego osoby otyłe dostarczają nawet kilkaset więcej kalorii niż osoby zdrowe. Zbadanie dokładnego składu jest bardzo trudne. Większości bakterii nie da się wysiać na szalce oraz przebadać w odpowiedni sposób. Związane jest to z tym, że znaczna część z nich jest bezwzględnymi beztlenowcami, a ponadto mogą żyć w obecności innych mikroorganizmów, od których są zależne.