Choć zaburzenia odżywiania w około jednej czwartej przypadków dotyczą mężczyzn, rzadko są jednak u przedstawicieli płci brzydkiej prawidłowo rozpoznawane i leczone – wynika z badań opublikowanych na łamach BMJ Open.


Naukowcy z University of Oxford oraz University of Glasgow przeprowadzili wywiady z 39 młodymi osobami chorymi na anoreksję (było wśród nich 29 kobiet i 10 mężczyzn w wieku od 16 do 25 lat). Pytania związane były z ich doświadczeniami dotyczącymi rozpoznania, leczenia i uzyskiwanego wsparcia.


Okazało się, że sami chorzy mężczyźni bardzo długo nie zdawali sobie sprawy, że może chodzić o zaburzenia odżywiania – nawet gdy prowokowali wymioty, nie jedli całymi dniami, nieustannie się ważyli, czy obsesyjnie liczyli kaloryczność posiłków. Anoreksja czy bulimia nieodparcie kojarzyła się im bowiem wyłącznie z problemem „wątłych nastolatek”.
Diagnoza była u nich stawiana najczęściej dopiero po którejś z rzędu wizycie na oddziale ratunkowym. Jednak nawet wtedy – chorzy mężczyźni opóźniali podjęcie terapii z obawy przed tym, że lekarze nie potraktują ich poważnie (co rzeczywiście miało w kilku przypadkach miejsce).  


Do zaburzeń odżywiania przyczyniają się różnorodne czynniki – zarówno genetyczne, jak i środowiskowe, społeczne i kulturowe. Mężczyźni, podobnie jak kobiety, mogą ulegać presji dotyczącej „idealnego” obrazu ciała, lansowanego przez media, prezentujące szczupłych, muskularnych celebrytów czy modeli.


Tylko w Wielkiej Brytanii leczenie zaburzeń odżywiania kosztuje publiczna służbę zdrowia około 70 milionów funtów rocznie.

 

 

Źródło: www.medexpress.pl