Według rządowych zapowiedzi do końca II kwartału do Polski ma dotrzeć w sumie ok. 15 mln dawek szczepionki na COVID-19. Dotychczasowa praktyka pokazuje jednak, że deklaracje producentów wciąż się zmieniają, a koncerny farmaceutyczne spowalniają produkcję albo ogłaszają zmniejszenie dostaw. Jedną z opcji rozwiązania tego problemu ma być produkcja szczepionek przez polskie firmy na podstawie tzw. licencji przymusowej. – Skoro zostały stworzone tego typu instytucje prawne jak ograniczanie ochrony patentowej i licencje przymusowe ze względu na ważny interes publiczny, to moim zdaniem nie ma lepszej okazji do tego, aby je stosować – ocenia Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
– Kilka miesięcy temu państwa na poziomie globalnym porozumiały się odnośnie do powszechnej dostępności szczepionek dla całego świata. Te porozumienia chyba nie do końca są realizowane i jednak kiedy przyszło co do czego, zaczął dominować tzw. nacjonalizm szczepionkowy. To znaczy każde państwo zaczęło zagarniać dla siebie jak najwięcej z tego dostępnego tortu, tak aby ochronić swoich własnych wyborców i własne społeczeństwo przed konsekwencjami koronawirusa. Tyle że to jest działanie krótkowzroczne. Za chwilę może przypłynąć do nas kolejna mutacja wirusa z Republiki Południowej Afryki czy jakiejkolwiek innej części świata, która spowoduje, że znowu wrócimy do początku i będą potrzebne kolejne szczepienia, kolejne odkrycia. Dlatego im szybciej zaszczepimy cały świat, tym większa szansa na to, że kiedyś wyjdziemy z tej pandemii, ale oczywiście to będzie proces, który zajmie pewnie jeszcze ładnych kilka lat – mówi Adam Bodnar.
Od 27 grudnia ub.r., kiedy w Polsce wystartowały masowe szczepienia na COVID-19, do 14 marca w sumie zaszczepionych zostało już ponad 4,5 mln osób. Jednak tylko 1,6 mln Polaków otrzymało dotąd pełne, dwie dawki szczepionki – wynika z danych Ministerstwa Zdrowia.
Harmonogram szczepień uzależniony jest od wielkości dostaw. Docelowo do Polski ma trafić ok. 100 mln dawek szczepionek na COVID-19 w ramach wypracowanego przez Komisję Europejską wspólnego mechanizmu zakupów. W pierwszej puli zamówienia rząd zakontraktował 62 mln dawek od pięciu producentów (AstraZeneca, CureVac, Johnson & Johnson, Moderna oraz Pfizer/ BioNTech), potem zawarł kolejne umowy na nowe dostawy. Jednak jak dotąd do Polski dostarczono raptem niecałe 5,4 mln dawek. Tymczasem ponad 5 tys. działających w kraju punktów szczepień jest w stanie szczepić nawet 3,5–4 mln osób miesięcznie. W sytuacji, gdyby nie występowały problemy z dostępnością i dostawami szczepionek, do końca marca w Polsce można by zaszczepić ok. 11 mln osób – wynika z rządowych informacji.
W teorii do końca II kwartału br. do Polski ma dotrzeć w sumie ok. 15 mln dawek szczepionki na COVID-19 od różnych producentów (z których 2,5 mln to jednodawkowe szczepionki firmy Johnson & Johnson). Jednak dotychczasowa praktyka pokazuje, że formalne deklaracje producentów wciąż się zmieniają, a firmy spowalniają produkcję albo ogłaszają zmniejszenie dostaw. W piątek, 12 marca rząd poinformował o kolejnej takiej zmianie: AstraZeneca zadeklarowała, że do końca III kwartału dostarczy do Polski o ponad 550 tys. mniej dawek szczepionki, niż pierwotnie planowano.
.... ZOBACZ RÓWNIEŻ: |
Chaos szczepionkowy ma miejsce nie tylko w Polsce. Wszystkie kraje Unii Europejskiej zmagają się ze zbyt dużym zapotrzebowaniem na szczepionki w porównaniu do ich obecnej dostępności. Jedną z opcji rozwiązania tego problemu jest rozpoczęcie produkcji krajowych szczepionek na podstawie patentów globalnych firm, do czego coraz częściej wzywają naukowcy, NGO-sy i politycy.
– Istnieje możliwość, że polskie zakłady produkcyjne zaczną produkować szczepionki na COVID-19. To może się stać w wyniku dobrowolnego udzielenia licencji bądź zastosowania tzw. licencji przymusowej. Prawo krajowe i europejskie stwarza takie możliwości, choć jest to dość skomplikowane. Jednak nie znaczy, że o tym nie myślimy, bo musimy zatroszczyć się o to, żeby jak najszybciej zaszczepić jak największą część populacji – mówi Rzecznik Praw Obywatelskich.
Zgodnie z prawem własności przemysłowej Urząd Patentowy RP może zezwolić na korzystanie z opatentowanego wynalazku innego podmiotu (to właśnie tzw. licencja przymusowa), jeśli jest to konieczne dla zapobieżenia zagrożenia bezpieczeństwa państwa, w szczególności w dziedzinie obronności, porządku publicznego, ochrony życia i zdrowia oraz ochrony środowiska naturalnego.
– Skoro zostały stworzone tego typu instytucje prawne jak ograniczanie ochrony patentowej i licencje przymusowe ze względu na ważny interes publiczny, to moim zdaniem nie ma lepszej okazji do tego, aby je stosować – mówi Adam Bodnar. – Zdaję sobie sprawę z tego, że koncerny farmaceutyczne nie będą tym zainteresowane, ale od tego jest opinia publiczna, organizacje społeczne i świat nauki, żeby naciskać na UE i rządy poszczególnych państw, domagając się wzięcia pod uwagę różnych aspektów związanych z ograniczaniem ochrony patentowej albo przynajmniej dążenia do tego, żeby koncerny farmaceutyczne dobrowolnie udzielały licencji na produkcję tych szczepionek.
Na początku lutego klub Lewicy uruchomił już internetową petycję do premiera Mateusza Morawieckiego, żeby podjął kroki prawne w celu uzyskania tzw. licencji przymusowej na produkcję szczepionki mRNA-1273 firmy Moderna. Autorzy petycji zaapelowali do szefa rządu, aby zwrócił się w tym celu do Urzędu Patentowego RP i wyłonił krajowego producenta, który będzie w stanie uruchomić taką produkcję.
– Udzielenie licencji przymusowej oznacza prawo do produkowania tej szczepionki przez inne zakłady produkcyjne. To trochę jak z lekami generycznymi: jest udostępniony wzór, inne podmioty mogą produkować te leki i nie muszą ponosić w związku z tym dodatkowych kosztów – mówi Rzecznik Praw Obywatelskich.
Jak podkreśla, nie oznacza to jednak, że koncerny farmaceutyczne w ogóle na tym nie zarobią. Udzielenie tzw. licencji przymusowej wiąże się też bowiem z uiszczeniem odpowiednich opłat licencyjnych na rzecz producentów.
– Natomiast w tym kontekście trzeba zwrócić uwagę na jedną rzecz. Oczywiście koncerny farmaceutyczne stworzyły te szczepionki, ale częstokroć wiązało się to z przeznaczeniem ogromnych środków publicznych na ten cel. Kolejne państwa deklarowały, że będą wpłacać 100, 200 czy 300 mln euro bądź dolarów, żeby tylko jak najszybciej wyprodukować szczepionkę. Skoro były takie inwestycje ze strony sektora publicznego na rzecz konkretnych koncernów farmaceutycznych, to można oczekiwać, że te koncerny, które zarabiają na tym potężne pieniądze, teraz odpłacą ten dług – mówi Adam Bodnar.
Rzecznik Praw Obywatelskich zauważa też, że w przeszłości naukowcy i koncerny farmaceutyczne przekazywały już nieodpłatnie – w ramach dobrowolnej licencji – patenty na leki i szczepionki przeciwdziałające poważnym, globalnym chorobom.
– W latach 50.–60., kiedy walczyliśmy z poważnymi chorobami takimi jak polio, to właśnie odpowiedzialność naukowców spowodowała, że ludzkość mogła zlikwidować ten problem. Wydaje się, że taka debata czeka nas też w kontekście szczepionek na COVID-19 – mówi. – Kłopot polega na tym, że licencje przymusowe mogą nie wystarczyć, żeby zapewnić dostęp do szczepionek. Nie wystarczy tylko ograniczyć ochrony patentowej, trzeba też mieć know-how i badania kliniczne, które pozwolą produkować te szczepionki w sposób odpowiedzialny. Dlatego wydaje się, że albo dojdzie do zmiany prawa w zakresie licencji przymusowych, które obejmą też szereg innych aspektów, albo koncerny farmaceutyczne zgodzą się na dobrowolne umowy, na podstawie których inne firmy i państwa też będą miały dostęp do szczepionek.
Komentarze
[ z 0]