Zbigniew Grzywnowicz pełniący obowiązki dyrektora szpitala chwali się zyskami za zeszły rok. Z naszych informacji wynika jednak, że zobowiązania placówki rosną, a 2013 r. zakończyła stratą.
Dużą część zobowiązań wykupiła firma Magellan handlująca szpitalnymi długami. Codziennie też któraś z firm obsługujących dąbrowski szpital grozi dyrektorowi, że wstrzyma dostawy. Ten narzucił drastyczne oszczędności. Najbardziej bulwersujące jest wstrzymanie zabiegów usuwania zaćmy. - Pacjenci zapisani do kolejki czekali na nie po cztery lata, a teraz przepada im termin. To oburzające - mówi nam jeden z pracowników.
12 tys. to za dużo
Zabiegi wstrzymano w połowie czerwca, ponieważ zepsuł się aparat do usuwania zaćmy metodą fakoemulsyfikacji. Naprawa kosztuje 12 tys. zł, ale Grzywnowicz nie zgadza się na tak "wielki" wydatek. Szpital nie powiadomił śląskiego NFZ, że wstrzymał realizacje kontraktu na zaćmę. Teraz fundusz może na szpital nałożyć karę.
Także w dąbrowskim magistracie nie wiedzą nic o wstrzymaniu usuwania zaćmy. W ogóle władze miasta chciałyby, by przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi o szpitalu było jak najciszej. Tymczasem prokuratura właśnie przedłużyła o kolejne trzy miesiące śledztwo w sprawie nieprawidłowości, do jakich dochodziło przy budowie postawionego przy szpitalu Zagłębiowskiego Centrum Onkologii.
Jako pierwsza o podejrzanych inwestycjach w szpitalu informowała "Wyborcza". Koszt budowy ZCO wzrósł od momentu jej rozpoczęcia z 85 do 220 mln zł. Grzywnowicz nigdy nie dostał od władz miasta formalnej zgody na wydanie takiej sumy. Kiedy podpisywał z firmą Climamedic (obecnie Climamed) wart 170 mln zł kontrakt na II etap przedsięwzięcia, w planie inwestycyjnym szpitala na całe ZCO zapisanych było tylko 90 mln zł. Etap ten obejmował budowę i wyposażenie piwnicy oraz parteru centrum. W momencie podpisywania kontraktu były już jednak w połowie gotowe. Teraz gotowy jest cały budynek, łącznie z piętrami przeznaczonymi pod oddziały dla chorych i blok operacyjny. Zrealizowano więc już III etap budowy ZCO, choć przetargu na niego jeszcze nawet nie ogłoszono.
Od początku tak było mówione
Na pytanie, dlaczego koszt inwestycji urósł do 220 mln zł, Grzywnowicz odpowiadał nam, że "od początku tak było mówione". Dopytywany, czy ma na to jakieś dokumenty, twierdził, że jest ich cała szafa. Nie ujawnił jednak żadnego. Ma po swojej stronie prezydenta Zbigniewa Podrazę, który niezmiennie odpowiada, że nie widzi powodów do odwołania Grzywnowicza ze stanowiska.
Źródło: www.gazeta.pl
Komentarze
[ z 6]
Pieniądze muszą się zgadzać ;)
Tak, ale nie koniecznie w kasie szpitala ;)
To po co jest szpital ja się pytam
W Warszawie debatują nad innowacyjnością i nowoczesnych rozwiązaniach, a tu 12 tys. nie ma
I weź tu pracuj
A wina i tak spada na lekarzy. Że nieroby, że się nie chce, tylko kasę biorą itp.