Aktywowanie odpowiednich receptorów u osób cierpiących na zespół jelita drażliwego może sprawić m.in., że ich organizm nie będzie się uodparniał na działanie leków. Może to być krokiem do stworzenia metody leczenia zespołu jelita drażliwego, a nie tylko łagodzenia jego objawów.
Zespół jelita drażliwego to jedna z chorób cywilizacyjnych oraz najczęstszych dolegliwości układu pokarmowego. Od lat eksperci szukają nowych, skutecznych sposobów jej leczenia. Jest to zespół zaburzeń czynnościowych jelit (trwających co najmniej trzy miesiące), przy których pojawia się ból. Choroba dotyczy około jednej trzeciej osób dorosłych, przy czym kobiety chorują ponad dwa razy częściej, niż mężczyźni. Może ona objawiać się zarówno biegunką, zaparciami, ale też wzdęciami, nudnościami czy wymiotami.
Przyczyny schorzenia wciąż nie są znane. Za jego objawy może odpowiadać wiele czynników np. zaburzenia motoryki jelit, zaburzenia osi mózgowo-jelitowej oraz celiakia. Zespół jelita drażliwego jest niezwykle uciążliwy - prowadzi do obniżenia jakości życia, może powodować strach przed odwiedzaniem miejsc publicznych i podróżowaniem, a w konsekwencji - niekorzystnie wpływać na funkcjonowanie chorych w społeczeństwie. Często (nawet u ponad 70 proc. pacjentów z rozpoznanym zespołem jelita drażliwego), zaburzeniom towarzyszą objawy psychiatryczne, takie jak depresja, lęki czy bezsenność.
Działanie znanych dziś leków ogranicza się do łagodzenia objawów, ale nie prowadzi do zwalczenia przyczyn i wyleczenia. Przełomem mogą się okazać badania pracowników Zakładu Biochemii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi prowadzone pod kierownictwem prof. Jakuba Fichny.
Wchodząca w skład zespołu naukowego stażystka Agata Jarmuż bada interakcje pomiędzy układami: opioidowym i kanabinoidowym, które odpowiadają m.in. za działanie przeciwbólowe i hamująco wpływają na perystaltykę jelit. Interakcja tych dwóch rodzajów receptorów wpływa na proces przyzwyczajania się układu pokarmowego na działanie kodeiny czy morfiny, których zadaniem jest łagodzenie bólu. "Celem moich badań jest zbadanie mechanizmów regulujących rozwój takiej tolerancji w przewodzie pokarmowym, podczas przewlekłego stosowania środków opioidowych" - wyjaśnia Jarmuż.
"Udowodniono, że aktywacja tych dwóch rodzajów receptorów wpływa hamująco na pracę jelit oraz łagodzi tzw. ból trzewny (ból pochodzący z organów wewnętrznych - PAP). Badając interakcje między tymi receptorami chcę udowodnić, że jeżeli będziemy aktywować je jednocześnie, to nie wystąpi rozwój tolerancji: pacjent nie będzie się uodparniał na działanie leku, a siła leku nie będzie słabła" - wyjaśnia młoda badaczka.
"Wyniki moich badań mogą być podstawą do opracowania skutecznego i bezpiecznego środka farmakologicznego w długotrwałej terapii postaci biegunkowej zespołu jelita drażliwego" – mówi Jarmuż.
Agata Jarmuż, studentka kierunku lekarskiego, jest już autorką siedmiu publikacji naukowych, a także dwukrotną beneficjentką stypendium Ministra Zdrowia. Wielokrotnie uczestniczyła w wydarzeniach popularyzujących naukę z ramienia Akademii Młodych Uczonych Polskiej Akademii Nauk. W 2016 roku otrzymała tytuł stypendystki L’Oréal Polska Dla Kobiet i Nauki w kategorii magistrantek, stając się najmłodszą badaczką w historii programu.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Komentarze
[ z 2]
W niektórych statystykach widziałam opinię, że nawet do siedemdziesięciu procent społeczeństwa może cierpieć z powodu dolegliwości ze strony układu pokarmowego, które można sklasyfikować jako zespół jelita drażliwego. Wydaje mi się w związku z tym, że być może istnieje pewna nadrozpoznawalność problemu i w przynajmniej niektórych przypadkach problem dotyczący samej czynności lub budowy jelit nie istnieje, a zostaje on wyolbrzymiony przez ludzi, którzy czy to z powodu zaburzeń psychicznych, czy w innym mechanizmie nie koniecznie obiektywnie oceniają stan swojego zdrowia. Bo czy można mówić o chorobie, jeśli można by zakwalifikować nawet trzy czwarte społeczeństwa uznając je za osoby chore? Osobiście mi się nie wydaje, a jeśli by tak było, to trzeba by bić na alarm i jak najszybciej poszukiwać skutecznego rozwiązania, ponieważ można by wtedy śmiało uznać, że mamy do czynienia z prawdziwą plagą i że problem jest potężny. Jednak w praktyce nie spotkałem się nigdy z tym, żeby pacjenci skarżący się na objawy jakie można by przypisać zespołowi jelita drażliwego mieli na tyle silne dolegliwości, że utrudnione byłoby ich funkcjonowanie w społeczeństwie, wykonywanie pracy czy podejmowanie codziennej aktywności fizycznej. Stąd też podejrzenie, że jednostka chorobowa niekoniecznie ma prawo bytu i być może służy jedynie potrzebą sklasyfikowania ogółu objawów na jakie uskarżają się pacjenci niekoniecznie mając podstawy, aby obawiać się o poważna chorobę organiczną lub tego rodzaju schorzenie.
Objawy zespołu jelita drażliwego niekoniecznie są specyficzne. Zgadzam się, że pacjent może o prostu cierpieć na zaparcia czy z powodu biegunki z innych przyczyn. 70% to dużo, a nie wydaje mi się żeby 7 na 10 osób musiało ograniczać się w jakikolwiek sposób jeśli chodzi o tryb życia tylko ze względu na problemy jelitowe. Każdy je miewa od czasu do czasu, ale już nie tak często cierpi się na nie przewlekle, przez dłuższy okres czasu. Tak czy owak, jeżeli takie zmiany występują i zachodzi taka potrzeba, warto pracować nad nowym lekiem, który nie tylko złagodzi objawy ale pozwoli pokonać schorzenie.