Ryzyko niewydolności serca jest niższe u tych osób po 50. roku życia, które charakteryzuje podejście optymistyczne - informuje pismo "Circulation: Heart Failure".
Naukowcy z Uniwersytetu Michigan i Harvarda (USA) przestudiowali dane dotyczące 6808 Amerykanów po 50. roku życia, którzy wzięli udział w szerzej zakrojonych badaniach Health and Retirement Study. Analizowane informacje dotyczyły stanu zdrowia fizycznego i psychicznego, a także stylu życia.
Obserwacje trwały 4 lata i wykazały, że osoby, których podejście było najbardziej optymistyczne, były o 73 proc. mniej narażone na niewydolność serca niż pesymiści. W celu wykluczenia możliwości wpływu innych czynników naukowcy wzięli pod uwagę m.in. dane demograficzne, obecność chorób przewlekłych oraz czynniki biologiczne.
Jak wyjaśnia autor badań Eric Kim, ochronny wpływ optymizmu może wynikać z tego, co sugerowały już wcześniejsze badania - optymiści zdrowiej się odżywiają, są bardziej aktywni fizycznie oraz lepiej radzą sobie ze stresem. Wszystko to sprawia, że są mniej narażeni na niewydolność serca, a także inne choroby sercowo-naczyniowe niż osoby, które najczęściej widzą "szklankę w połowie pustą".
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Komentarze
[ z 8]
Nie po raz pierwszy zostało udowodnione, że optymistom żyje się lepiej. I trudno się dziwić. W końcu wiele zależy od nas samych. W tym również odbiór świata może przynajmniej w pewnym stopniu zależeć od naszego nastawienia psychicznego. I jak to powiedział kiedyś ktoś mądry, nawet jeśli nie zależy to zawsze warto próbować być szczęśliwym, a nóż się uda. Poza tym trudno dziwić się wynikom badań z jeszcze jednego powodu. Jeśli ktoś potrafi doszukiwać się promyków słońca nawet w pochmurny dzień, czyli mówiąc mniej poetyckim językiem potrafi po prostu wyszukiwać plusów w sytuacjach w których inni widzieliby tylko minusy, łatwiej jest sobie radzić z przeciwnościami losu. Przecież z uśmiechem wszystko jakoś idzie łatwiej. A i nie jest tajemnicą, że ludzie często w sytuacjach stresu czy poczucia nieszczęścia chcą odzyskać kontrolę nad sytuacją poprzez różne zachowania mogące przyczyniać się do pogorszenia stanu zdrowia. W końcu palacze częściej sięgają po papierosy w chwilach stresu. Osoby z nadwagą bardzo często traktują jedzenie nie jako pożywienie, ale jako nagrodę lub jakiś substytut uczucia, którego im brakuje,a którego nie potrafią odnaleźć. I stąd biorą się niezdrowe nawyki, podwyższona masa ciała czasem wręcz do skrajnych wartości, czy inne wykładniki zespołu metabolicznego takie jak podwyższony poziom cholesterolu albo podwyższone stężenie cukru w surowicy. Mechanizm ten działa również w drugą stronę. Osoby prowadzące tak zwany zdrowy tryb życia, czyli żywiące się według zasad zdrowej diety z dużą ilością zróżnicowanych pokarmów, świeżych owoców i warzyw oraz regularnie uprawiające sport czują się lepiej, mają podwyższony poziom endogennych hormonów szczęścia, czyli endorfin i z samego tego faktu może wynikać ich optymistyczne podejście do życia. Znów wpadamy w pewne błędne koło- by żyć zdrowo trzeba być optymistą i aby być optymistą trzeba żyć zdrowo. Oby jak największej ilości osób udało się odnaleźć drogę do tego mechanizmu.
Siła optymizmu nie tylko chroni serce, ale i umysł, ciało, a i sprawia, że życie staje się łatwiejsze. Nie jest przecież odkryciem, że osobom z pozytywnym spojrzeniem na świat żyje się łatwiej. W końcu kto z Nas mając do wyboru przebywać ze smutasem lub z osobą uśmiechniętą wybrałby tą pierwszą? I to się tyczy wielu obszarów życia. Ci którzy patrzą z radością na nadchodzącą przyszłość łatwiej radzą sobie z przeciwnościami, łatwiej jest im podnieść się po upadku ( przecież zawsze w każdej sytuacji da się znaleźć jej dobre strony, wystarczy odrobina po sporą dawkę chęci). Wśród optymistów też rzadziej zdarzają się spotkać objawy zaburzeń psychicznych, a nawet jeśli to przecież z uśmiechem jest łatwiej sobie z nimi poradzić. Patrząc na te wszystkie argumenty oraz dowody naukowe świadczące o tym, że osobą z pozytywnym spojrzeniem na świat żyje się nie tylko lepiej, ale i zdrowiej i to w całkiem wymiernym wymiarze trudno jest odmówić słuszności licznym przysłowiom i powiedzeniom głoszącym by iść przez życie z podniesionym czołem, z uszami do góry czy jakby tego nie nazywać po prostu z uśmiechem i pozytywnie patrząc w przyszłość!
Pewnie, optymizm dobry na wszystko. Problem w tym, że łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Byłoby oczywiście super, gdybyśmy mogli wypisywać pacjentom receptę na uśmiech i pozytywną energię, a w ramach zaleceń wypisywać optymistyczne patrzenie na życie. Tylko niestety nie jest to raczej możliwe. I często łatwiej może być leczyć samo serce celem uniknięcia zdarzeń sercowo-naczyniowych niż męczyć pacjenta o zdrowy tryb życia, zdrową dietę, zdrowe spojrzenie na świat... nie bez powodu w końcu większość pacjentów może wyjść od lekarza z plikiem recept i przyjmować co rano garść tabletek na nadciśnienie, niewydolność serca, cukrzycę, hipercholesterolemię, i tym podobne, niż zadbać o wprowadzenie modyfikacji w swoim życiu i poświęcić nieco czasu i energii aby zaangażować się w profilaktykę cywilizacyjnych chorób.
Z przykrością przyznaję rację takiej ocenie podejścia wielu osób w tym pacjentów. Zmiana stosunku do życia wymaga przede wszystkim woli danej osoby - chęci spojrzenia na świat z innej perspektywy. Nikt przecież za nas nie postrzega rzeczywistości - my sami malujemy ją w ciemnych albo jasnych barwach. Nie mogę powiedzieć komuś - patrz na świat z optymizmem, porzuć pesymizm, który latami w sobie pielęgnujesz. Nie odniesie to żadnego skutku, co wiem niestety z własnego doświadczenia z takich rozmów. Mnie na szczęście optymizmu nie brakuje a ten artykuł spotęgował jeszcze moje zadowolenie z tego powodu. Może przywołane w nim wyniki badań skłonią któregoś z tych czytelników, dla których "szklanka jest zawsze do połowy pusta" by zastanowili się czy czasem bardziej nie "opłaca" im się by jednak tą szklankę wypełnić ;) serdecznie tego życzę :)
Dobra wiadomość dla mnie :) Optymizm jest po prostu zdrowy. Niestety nie wszyscy mają pozytywne nastawienie do życia, zwłaszcza jeśli zmagają się z chorobą. Wtedy o optymizm trudno, jednak jego źródłem mogą stać się bliscy, którzy wspierają w walce. Wielu pacjentów uśmiechnęłoby się jedynie na wieść, o której mowa w artykule, jednak, tak jak Pani wspomniała, i tak wyjdą z gabinetu z plikiem recept. Leki pomagają - to fakt, ale zdarza się, że same nie wystarczą, by pokonać chorobę. Pacjent chory na nadciśnienie czy cukrzycę, jeśli nie zmieni stylu życia oraz diety, nie osiągnie oczekiwanego efektu. Często konieczne jest włożenie energii, czasu oraz samodyscyplina, by oczekiwać poprawy stanu zdrowia.
To już kolejne badanie które pokazuje jak ważne dla zdrowia jest, aby dbać nie tylko o zachowanie ciała w dobrej kondycji, ale również psychiki. Dzięki temu może się udać uniknąć ciężkich powikłań sercowo-naczyniowych wynikających z odkładania płytek miażdżycowych w naczyniach krwionośnych i występujących w konsekwencji powikłań. Mam nadzieję, że taka tendencja będzie się utrzymywała. Jest to bardzo istotne, ponieważ wyniki takich badań wskazują drogę, którą powinniśmy podążać. Ważne jest nie tylko, żeby starać się zmierzać w dobrym kierunku swoimi prozdrowotnymi działaniami takimi jak utrzymywanie diety obfitującej w owoce i warzywa, czy utrzymywanie regularnej i codziennej aktywności fizycznej o wysokiej częstotliwości pracy serca. Ważne jest również to, żeby przynajmniej próbować być w życiu uśmiechniętym i z radością patrzeć w przyszłość. Dzięki temu zyskamy szansę, by zachować zdrowie na długie lata, ale również będzie nam się zwyczajnie łatwiej żyło...
Z pewnością dobre nastawienie jest korzystne dla naszego zdrowia. Choroby serca są bardzo powszechnym problemem w naszym kraju. Istnieje wiele schorzeń serca, które diagnozowane są coraz częściej w naszym społeczeństwie. Jeżeli chodzi o niewydolność serca to dotyka ona około jednego miliona Polaków. Jak się okazuje co godzinę umiera 16 Polaków na skutek tego schorzenia. Jest to końcowy etap licznych chorób serca. Najczęstszą przyczyną niewydolności serca jest choroba wieńcowa, a zaraz po niej znajduje się nadciśnienie tętnicze. Wśród czynników wymienia się także wady zastawkowe, zapalenia mięśnia sercowego. Dużym problemem jest to, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że mogło dojść u nich do rozwoju tego groźnego schorzenia. Wśród objawów, które mogą sugerować rozwój tego zaburzenia wymienia się łatwa męczliwość po stosunkowo niedużym wysiłku. Dodatkowo może pojawić się duszność, ogólne osłabienie organizmu, mniejszą siłę mięśni, zawroty głowy czy tworzenie się obrzęków. Jeżeli pojawią się takie objawy to bardzo ważne jest skonsultowanie sie ze specjalistą, który pokieruje pacjenta jak należy postępować. Sytuacja w naszym kraju pokazuje, że w porównaniu do innych krajów liczba osób, które są hospitalizowane z powodu niewydolności serca jest większa niż w innych krajach europejskich. Może to wynikać z różnych czynników. Jak się jednak okazuje ma dojść do poprawy opieki nad osobą z niewydolnością serca w naszym kraju dzięki tworzeniu pilotażu programu Koordynowanej Opieki Niewydolności Serca. Ma się również poprawić dostęp do innowacyjnych metod leczenia, które pozwolą na zmniejszenie śmiertelności, a także liczby hospitalizacji. Z pewnością jest to bardzo dobra wiadomość dla samych chorych, ale również dla placówek medycznych ponieważ pozwoli na zaoszczędzenie znacznych ilości środków finansowych. Jakiś czas temu ruszyła w naszym kraju kampania pod tytułem: “Razem dla serca- bo liczy się czas”. Jej celem jest zwiększenie świadomości społeczeństwa dotycząca tego, że problem niewydolności serca jest dosyć powszechny. Istnieje również konieczność zwrócenia uwagi na to, że bardzo ważne jest podejmowanie działań, które będą prowadzić do tego, że liczba osób z niewydolnością serca systematycznie będzie się zmniejszać. Wiele starszych osób dotyka to schorzenie. Musimy pamiętać o tym, że w wielu przypadkach może ono znacznie pogorszyć jakość życia i uniemożliwić wykonywanie bardzo prostych, codziennych czynności. To może niekorzystnie wpłynąć na psychikę szczególnie w przypadku osób, które mieszkają same i nie mogą liczyć na pomoc w każdej sytuacji. Na jakość życia pacjentów może również wpływać to, że takie osoby są często hospitalizowane. Większość ludzi nawet jak czuje się źle woli pozostać we własnym domu, jednak w przypadku niewydolności serca jest to niemożliwe. Warto jest również wspomnieć o chorobie wieńcowej, która może przyczyniać się do rozwoju niewydolności serca. Jedną z metod jej leczenia jest operacja wszczepiania by-passów. Jest to najczęściej przeprowadzana operacja kardiochirurgiczna na świecie, jednak do tej pory nie było możliwe ciągłe monitorowania EKG pracującego serca. W naszym kraju co jakiś czas mówi się o tym, że dochodzi do opracowania innowacyjnych rozwiązań. Jedno z nich jest w stanie rozwiązać wcześniej wspomniany przeze mnie problem. Stworzono bowiem grafenową sondę, która jest bardzo lekka i cienka i pozwala ona na odczytywanie sygnału EKG bezpośrednio z powierzchni z serca. Taki sygnał jest stabilny, silny i pozwala na uzyskanie bardzo dobrego odczytu. Aktualnie podczas przeprowadzania operacji może dochodzić do przerywania dochodzenia sygnałów do elektrod umieszczanych na powierzchni skóry. Dzięki tej metodzie monitorowanie stanu pacjenta jest możliwe co z pewnością jest sporym ułatwieniem dla całego zespołu, który bierze udział w operacji, a co więcej będzie ona bezpieczniejsza i z pewnością ryzyko powikłań będzie mniejsze. Wspomniana sonda ma możliwość przyklejania i odklejania się od serca wielokrotnie, nie powodując jego uszkodzenia. Również w przypadku choroby wieńcowej w żadnym wypadku nie można bagatelizować wszelkich objawów, które mogą sugerować jej rozwój. Wśród nich wymienia się między innymi typowy ból w klatce piersiowej, dokładnie zlokalizowany za mostkiem. Ma on charakter uciskający i dławiący. Dodatkowo chory może odczuwać duszność, a także rozpieranie. Ból może promieniować do barku, szyi, żuchwy i szczęki. Dodatkowymi objawem może być kołatanie serca, przyspieszone jego bicie, zawroty głowy, osłabienie, a także płytki oddech. Objawy te najczęściej obserwuje się podczas wysiłku fizycznego. Mogą one częściej występować w godzinach porannych oraz gdy spada temperatura powietrza, a także podczas sytuacji stresowych lub po obfitym posiłku. Najbardziej narażeni na chorobę wieńcową są mężczyźni po 45 roku życia. Jeżeli zaś chodzi o kobiety to ryzyko to wzrasta po menopauzie. Dodatkowym czynnikiem mogą być także predyspozycje genetyczne. W tym schorzeniu ogromną rolę odgrywa styl życia. Siedzący tryb życia oraz wysokokaloryczna dieta, składająca się w dużej mierze z wysokoprzetworzonych produktów z pewnością sprzyjają jej rozwojowi. Osoby, które chcą uniknąć choroby wieńcowej z pewnością powinni zrezygnować z palenia papierosów, a także spożywania alkoholu. Te działania są również bardzo ważne w przypadku zdiagnozowania tego schorzenia. Jest to istotny element terapii ponieważ sama farmakoterapia zwykle nie charakteryzuje się oczekiwaną przez pacjenta skutecznością. Bardzo ważne jest zaangażowanie pacjenta, który musi zdać sobie sprawę, że konieczna jest zmiana stylu życia, który doprowadził go do zachorowania. Wśród chorób serca do których niekoniecznie może prowadzić niewłaściwy styl życia wymienia się zapalenie mięśnia sercowego. Dochodzi do niego najczęściej na skutek infekcji wirusowych lub bakteryjnych. Jeżeli chodzi o wirusy, to najczęściej jest on spowodowany przez enterowirusy. W przypadku bakterii są to gronkowce czy paciorkowce, które mogą pochodzić z nieleczonych zębów. Do zapalenia mięśnia sercowego może dochodzić także bez infekcji. Może to być związane z reakcjami alergicznymi Problemem jest, że objawy związane z tym schorzeniem często mogą być nietypowe dlatego, pacjent nie podejmuje żadnego działania. To zarówno tego, ale również innych chorób pogarsza rokowanie chorego, a nawet może przyczynić się do jego śmierci. Na skutek zapalenia mięśnia sercowego dochodzi do utrudnionej funkcji skurczowej, a także rytmu serca, wiążą się więc z tym różne objawy. Symptomy mogą zależeć także od przyczyn wystąpienia zapalenia. Istotne jest również to w jakiej kondycji jest mięsień sercowy. Chorzy zwykle skarżą się na ból w klatce piersiowej, któremy może towarzyszyć duszność, nawet przy niewielkim wysiłku, a także kołatanie serca, które wynika z zaburzeń rytmu jego pracy. Jak się jednak okazuje schorzenie to może przebiegać bezobjawowo. Zapobieganie zapaleniu mięśnia sercowego może być bardzo trudne z uwagi na bardzo dużą ilość czynników, które go wywołują. Warto również wspomnieć o tym, że stan ten może być powikłaniem grypy. Najczęściej dotyka starszych osób, a także tych chorych, którzy w odpowiedni sposób nie przeprowadzili terapii. Bardzo dobrym zabezpieczeniem przed powikłaniami są szczepienia, które w wielu miastach są często dofinansowywane jeżeli chodzi o seniorów. Moim zdaniem jest to bardzo korzystne działanie ponieważ wiele starszych osób może być nie stać na wykupienie szczepionek. Schorzenia kardiologiczne są bardzo powszechnym problemem w naszym społeczeństwie. Znacznej części z nich można zapobiec jednak bardzo ważne jest regularne dbanie o swoje zdrowie, najlepiej od wczesnych lat. Odpowiednie nawyki potrafią uchronić nas przed rozwojem licznych chorób cywilizacyjnych, dlatego wydaje mi się, że warto jest się na tym skoncentrować. Wiele osób musi pamiętać również o tym, aby regularnie stawiać się na wizyty u lekarzy rodzinnych, a także kardiologów. Monitorowanie stanu zdrowia pozwoli na wychwycenie wszelkich nieprawidłowości. Dzięki temu możliwe jest wczesne rozpoczęcie leczenia, które z pewnością korzystnie wpłynie na zdrowie pacjenta i pozwoli dłużej cieszyć się dobrą kondycją. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wszystko ulegnie zmianie i więcej osób w naszym kraju będzie dbało o swoje zdrowie.
W naszym kraju na 100 tysięcy mieszkańców w przedziale wiekowym 40-44 lata, zawał przechodzi średnio 121 mężczyzn i 25 kobiet. Nawet 90 procent osób, które przeszły zawał serca przed czterdziestym rokiem życia to osoby palące papierosy. W czasie epidemii SARS-CoV-2 w Europie liczba procedur kardiologii interwencyjnej podejmowanych w terapii zawału serca STEMI zmniejsza się średnio o około 20 procent, a w zawale serca NSTEMI nawet o 30 procent. Główny spadek liczby wykonywanych procedur kardiologii interwencyjnej związany jest z obawą pacjentów przed zgłoszeniem do placówek medycznych. Uzyskane w europejskich analizach dane wskazują również na znaczące opóźnienie w realizacji procedur kardiologii interwencyjnej w odniesieniu do wystąpienia pierwszych objawów zawału serca. W wielu przypadkach pacjenci próbują samemu podejmować leczenie. Dopiero nasilające objawy duszności i bólu w klatce piersiowej skłaniają ich do poszukiwania pomocy. Wiąże się to ze zwiększoną liczbą przypadków najcięższych postaci zawału serca, towarzyszących niewydolności serca, a co za tym idzie większego ryzyko powikłań i konieczność zastosowania złożonych i skomplikowanych procedur kardiologii interwencyjnej. W początkowym okresie pandemii pacjenci byli zaniepokojeni doniesieniami dotyczącymi wzrastającej liczby zakażeń. Dodatkowo przekazywano dane o przypadkach stwierdzania ognisk COVID-19 w placówkach opieki i ośrodkach ochrony zdrowia, głównie w domach pomocy społecznej i szpitalach. Pacjenci stawali przed bardzo trudnym wyborem: odczuwali dotkliwe objawy, które mogły świadczyć o zawale serca, ale jednocześnie obawiali się przyjazdu do szpitala, gdzie w ich przekonaniu istniało realne zagrożenie zakażenia koronawirusem. Pacjenci obawiali się zachorowania i trudnych do przewidzenia powikłań infekcji. W marcu i kwietniu lęk przed COVID-19 często zwyciężał z decyzją o zgłoszeniu się do ośrodka. Dane systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego wskazują, że w marcu i kwietniu ubiegłego roku liczba wezwań pacjentów z bólem w klatce piersiowej spadła o kilkanaście procent. Zawał u kobiet bywa bardzo często nieprawidłowo rozpoznany i niewłaściwie wyleczony ponieważ symptomy nie są tak oczywiste. W przypadku młodych kobiet prawdopodobieństwo wystąpienia zawału serca jest na dosyć niskim poziomie, ale drastycznie wzrasta po 50 roku życia. Wraz ze spadkiem poziomu estrogenu w organizmie kobiety, związanego z menopauzą zawał serca u kobiet jest zjawiskiem równie powszechnym, jak zawał serca mężczyzn. Kobiety rzadziej trafiają do szpitala z powodu rozpierającego bólu zamostkowego, który promieniuje do żuchwy, pleców czy przedramienia. Częściej występujące symptomy to duszności, uderzenia gorąca mdłości i uczucie niestrawności, zawroty głowy, nagłe osłabienie czy zmęczenie jak w przypadku przebiegu grypy, bóle pleców. Ryzyko wystąpienia zawału serca u kobiet jest też dużo większe niż w przypadku mężczyzn. Oprócz standardowych czynników, które zwiększają zachorowalność, takich jak palenie papierosów, długotrwały i silny stres, choroba wieńcowa, nadciśnienie, miażdżyca, cukrzyca, czynniki genetyczne czy wysoki poziom “złego” cholesterolu, zawał u kobiet może wystąpić w wyniku powikłań ciąży czy usunięcia macicy. Same kobiety często bagatelizują wcześniej wspomniane symptomy, kojarząc je z menopauzą, a nie zawałem. W takim wypadku nie warto zwlekać z wezwaniem karetki, ponieważ fachowa i co najważniejsze, skuteczna pomoc musi nastąpić jak najszybciej. Dopiero od jakiegoś czasu naukowcy zaczęli analizować różnice między zawałem serca u kobiet i mężczyzn, ponieważ nie tylko objawy, ale także metody leczenia w przypadku obydwu płci są równe. Do tej pory naukowcy bardziej skupiali się na mężczyznach w swoich badaniach, dlatego zarówno prowadzone badania, jak i dopuszczone do obrotu leki, nie brały pod uwagę przebiegu choroby u kobiet. Kobiety są również rzadziej kierowane na specjalistyczne badania i testy diagnostyczne, ponieważ ryzyko wystąpienia zawału serca jest niedoszacowane. Ponadto niektóre testy skonstruowane są w ten sposób, że dają fałszywe wyniki u kobiet, ponieważ były opracowywane z myślą o mężczyznach. To wszystko sprawia, że kobiety są później niż mężczyźni kierowani na badania, a leczenie wdrażane jest za późno. Na niewydolność serca aktualnie w Polsce choruje j 1,2 miliona osób, czyli znacznie więcej niż w niedalekiej przeszłości. Postęp w medycynie umożliwił ratowanie życia osób po zawale, jednak zawał powoduje trwałe uszkodzenie serca i zwykle prowadzi do jego niewydolności. Osoby z tą chorobą wymagają właściwej, koordynowanej opieki oraz właściwej farmakoterapii, która pozwala uniknąć zaostrzeń choroby. Bez tego bardzo szybko ponownie dochodzi u nich do epizodu kardiologicznego, który kończy się hospitalizacją i pogorszeniem stanu zdrowia lub wręcz śmiercią. Środowisko pacjentów wskazują na poprawę swojej sytuacji w konkretnych działaniach. Mowa o powszechnym dostępie do Koordynowanej Opieki nad pacjentem z Niewydolnością Serca, a także w dostępie do optymalnej terapii, która zmniejsza śmiertelność, redukuje liczbę uciążliwych hospitalizacji będących konsekwencją zaostrzeń choroby, a także korzystnie wpływają na tak ważną dla chorych jakość życia. Liczba hospitalizacji z powodu niewydolności serca jest w Polsce 2,5-krotnie wyższa niż średnia dla wszystkich 36 krajów OECD. Co godzinę umiera w naszym kraju 16 osób z rozpoznaną niewydolnością serca. To główna przyczyna zgonów w Polsce. Co roku zabija ona 140 tysięcy osób. Eksperci wskazują, że od momentu rozpoznania choroby aż 40,6 procent pacjentów nie przeżywa 5 lat życia. Niewydolność serca gorzej rokuje niż jego zawał, rak prostaty czy jelita grubego. Konieczne jest więc wprowadzenie modyfikacji w opiece nad pacjentami w naszym kraju, ale nie można zapominać o tym, że to jak będzie wyglądało ich zdrowie i życie zależy w większości od nich samych. Kolejnym z takich działań, które ma to zmienić jest rozpoczęciu pilotażu Krajowej Sieci Kardiologicznej (KSK) w województwie mazowieckim, który ma się skupiać na diagnozowaniu i leczeniu kilku podstawowych chorób sercowo-naczyniowych takich jak zaburzenia rytmu serca, niewydolności serca, chorób zastawek, które są coraz częstszą przyczyną problemów zdrowotnych w naszym społeczeństwie, a także nadciśnienia tętniczego. Elektroterapia polegająca na zastosowaniu stałej stymulacji serca, nazywana stymulacją resynchronizującą, może pomóc pewnej grupie pacjentów z niewydolnością serca. Zaburzona sekwencja skurczu komór serca w wielu przypadkach jest związana z jego niewydolnością. Wielu chorym mogą jednak pomóc wszczepiane aparaty takie jak stymulatory i kardiowertery-defibrylatory z funkcją resynchronizacji. Ułatwiają one uporządkować skurcze serca i poprawiają samopoczucie pacjenta. Resynchronizacja polega na jednoczesnej stymulacji prawej i lewej komory serca. Ma to istotne znaczenie w przypadku osób z blokiem lewej odnogi pęczka Hisa, czyli przypadłością charakterystyczną dla chorych z zaawansowaną niewydolnością serca. Resynchronizacja stosowana jest u osób z tzw. dyssynchronią skurczu i zaawansowaną niewydolnością serca. Tylko w takiej sytuacji ta metoda terapii ma sens. Nie należy jednak wykonywać jej zbyt późno, bo prawdopodobieństwo związane z jej użyciem może przewyższyć oczekiwane korzyści. Coraz więcej aplikacji pomaga w kontrolowaniu naszego stanu zdrowia. Nie dotyczy to jedynie aktywności sportowych, ale przydaje się też do monitorowania przebiegu różnych chorób. Analiza głosu przy wykorzystaniu aplikacji na smartfona, pozwala na wykrycie przekrwienia płuc u pacjentów z niewydolnością serca. Pozwoli to na wcześniejszą interwencję lekarza, zanim stan zdrowia chorego ulegnie pogorszeniu. Przeprowadzono badania na 40 pacjentach z ostrą niewydolnością serca. Każdy z nich nagrał próbkę swojego głosu, który został przeanalizowany przez program. Przekrwienie płuc przyczyniało się do subtelnych zmian w mowie, które bardzo dokładnie wychwyciła aplikacja. Jeżeli pojawią się pierwsze objawy, aplikacja je “wychwyci” i natychmiast przekaże takie informacje lekarza, który przepisze właściwe leki. Można będzie w ten sposób zareagować zanim stan pacjenta się pogorszy.