Rodzice dzieci poszkodowanych w wypadku autobusu na zakopiance, mieli problemy z ustaleniem do jakiego szpitala trafiło ich dziecko. Placówki powoływały się na przepisy o RODO.
W piątek uczniowie Szkoły Podstawowej nr 261 im. Stanisława Kostki Potockiego w Warszawie ulegli wypadkowi na zakopiance w Tenczynie. Ich autobus zderzył się tam z ciężarówką i samochodem osobowym. W środku autokaru znajdowało się 42 dzieci i czworo opiekunów.
34 poszkodowane osoby trafiły do 9 różny szpitali. Jak relacjonuje jeden z rodziców, bliscy poszkodowanych mieli poważny problem z ustaleniem, gdzie jest ich dziecko. Odmawiano im bowiem telefonicznej informacji, do jakiego szpitala trafiło ich dziecko, powołując się na przepisy RODO.
„Na szczęście do Krakowa jedzie się samochodem parę godzin. Tyle też zajęło nam ustalanie, gdzie jest dziecko. Dowiedzieliśmy tego tylko dlatego, że jedna z osób miała w dupie RODO (celowo nie pisze kto). Gdyby nie to, czekałaby nas jazda od szpitala do szpitala w 4 różnych miejscowościach. Komórka dziecka wyłączona" - relacjonował rodzic na Facebooku.
Do sprawy w mediach społecznościowych odniósł się Maciej Kawecki, dyrektor departamentu zarządzania danymi w Ministerstwie Cyfryzacji, który w imieniu resortu zapewnił, że dołoży najwyższej staranności, by szpitale uczulić na bardziej racjonalne podejście do tematu.
„Oczywiście, nie może być tak, że telefonicznie uzyskujemy wszelkie informacje o pacjentach, ale możliwe jest zastosowanie metod uwierzytelniających osobę dzwoniącą jako rodzica. Zwłaszcza, że w wielu przypadkach przetwarzanie takich danych uzasadnione jest tzw. ochroną żywotnych interesów osób” - napisał Maciej Kawecki.
Komentarze
[ z 5]
Przepis RODO, który wszedł już w życie nie powinien w takich sytuacjach utrudniać odnalezienia osoby. Rodzice na pewno bardzo martwili się o swoje dziecko przez sam wypadek, a dodatkowe utrudnienia jeszcze tylko spotęgowały ten strach. Wszyscy jednak dobrze wiemy, że nie ma przepisów idealnych i potrzeba czasu, aby zaczęły funkcjonować prawidłowo.
Co za absurd ! Rozumiem, że przepisy mają chronić naszą prywatność, która jest już naruszana na każdym kroku w dobie internetu, ale nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji jak ta z artykułu. Jako matka, nie wyobrażam sobie, że miałabym w ciemno jechać kilkadziesiąt kilometrów bez pewności, że w szpitalu zobaczę swoje dziecko. Przepisy powinny być jak najszybciej uregulowane, aby takie sytuacje się więcej nie powtarzały.
Wprowadzenie RODO miało miejsce stosunkowo szybko, patrząc na to jak wiele placówek ma z nim problem, będzie co jakiś czas skutkowało takimi sytuacjami. Jest to rozporządzenie jeszcze nie do końca opracowane. Jak Pani opisała, trudno sobie wyobrazić taką sytuację jeżeli dotyczyłaby bezpośrednio nas samych. Sam jestem trochę w szoku, że tak jak w tym przypadku RODO obejmuje nawet tak nietypowe sytuacje, w których ciężko o jakiekolwiek inne rozwiązanie. Po wypadku, gdy dziecko przebywa w szpitalu niesłychanie ważne dla nich jest to aby być przy swoich rodzicach. Trauma jaką był wypadek powinna być jak najszybciej łagodzona. 9 różnych szpitali w 4 miejscowościach to przecież kilka jak nie kilkanaście godzin “poszukiwań” swoich dzieci. Jak wspomniano w artykule trafiła się osoba, które wykazała się empatią, nie patrząc na przepisy. Zastanawiam się kto w takich sytuacjach mógłby wnosić jakieś skargi? Przecież oprócz rodziców i pracowników szpitala po obu stronach telefonu zapewne nikogo w pobliżu nie było. A jeżeli nawet był to można się na tę minutę udać w ustronne miejsce i przekazać wiadomości. W wielu sytuacjach naciągane są różne aspekty prawne tylko po to aby pójść pacjentowi na rękę, jak najbardziej ograniczyć mu stres, który i tak często jest bardzo duży. W tym wypadku osoba rozmawiająca postąpiła bardzo dobrze, nie bacząc na konsekwencje, których ryzyko było bardzo małe. Potrzeba zapewne jeszcze trochę czasu aby wprowadzić wszelkie poprawki na tak wyjątkowe sytuacje jak ta.
Informacje o stanie zdrowia to wyjątkowo wrażliwe dane. Oczywiste, że szpital ma obowiązek pozyskać i przechowywać nasze dane. RODO nakłada w tym zakresie obowiązek ich należytego przechowywania. Co to oznacza w praktyce? Lekarz, który nas leczy nie powinien np. rozkładać na stole kart pacjenta. Chodzi o to, byśmy nie wiedzieli kto miał wizytę przed nami i kto wejdzie po nas. Jednak jak widzimy nadinterpretacja nowych przepisów utrudnia życie wszystkim stronom systemu lecznictwa. Unijne rozporządzenie dotyczące przetwarzania danych osobowych obowiązuje już prawie cztery miesiące. Choć na przygotowanie się do nowych przepisów były dwa lata, już widać, że edukacji zabrakło. Zdarzają się nadinterpretacje, brak zrozumienia, ale także wątpliwości, których nawet eksperci nie potrafią jednoznacznie rozstrzygnąć. Przykład dzieci, które zostały ranne w wypadku na zakopiance to właśnie taka nadinterpretacja. Jest to jeden z poważniejszych problemów, jakie mają placówki medyczne. Na pewno łatwiej by było, gdyby byli pracownicy dedykowani do takiej weryfikacji, ale to się najczęściej odbywa przez lekarzy i pielęgniarki. Musiałyby być zmienione systemy komunikacji szpitalnej . Na razie potrzebna jest edukacja i chyba nic nie możemy z tym zrobić...
Na szczęście takie absurdalne sytuacje nie powinny mieć już miejsca, ponieważ do szpitali i innych ośrodków zdrowia ma trafić wkrótce kodeks z wytycznymi, w jaki sposób stosować unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych. Służba zdrowia jest bodaj najczęstszym "bohaterem" historii o RODO-absurdach. Z powodu rozporządzenia rodzice dzieci poszkodowanych w wypadku na zakopiance nie mogli dowiedzieć się, co dzieje się z ich pociechami. Według wiceszefa resortu zdrowia wynikało to z już wcześniej obowiązujących przepisów. Moim zdaniem RODO nie należy się obawiać, należy stosować je z rozsądkiem. Pojawiły się informacje o zdejmowaniu z gabinetów lekarskich informacji o tym, jakiej specjalizacji lekarz w nim przyjmuje. Od razu mogę powiedzieć: to jest bzdura. Już teraz w internecie można sprawdzić, kto jest lekarzem i jakiej specjalności. Nie należy się RODO bać. Należy tak samo, jak do tej pory, z rozsądkiem i uwagą podchodzić do danych osobowych.