Osiem brytyjskich ofiar talidomidu domaga się odszkodowania. Ponad pół wieku temu, w wyniku zażywania leku przez ciężarne kobiety, urodziło się na świecie 10 tys. dzieci z niedorozwojem kończyn.
Skierowany właśnie pozew do sądu, wysunięto wobec niemieckiej firmy Grunenthal. Produkowany przez nią talidomid był rozprowadzany w latach 1957-1961 bez recepty. Stosowano go jako lek usypiający, a w większych dawkach miał działanie przeciwbólowe – donosi RMF24.pl.
W roku 1960, w wyniku dodatkowych testów, okazało się, że jeden z chemicznych składników leku mógł doprowadzić do mutacji genetycznej płodu. Była ona najbardziej prawdopodobna w pierwszych 50 dniach ciąży.
Z wadami rozwojowymi, spowodowanymi zażywaniem Talidomidu, urodziło się na samych Wyspach 460 osób. W latach ubiegłego stulenia wypłacono odszkodowania ofiarom leku, który miał zapobiegać nudnościom w ciąży.
Źródło: www.termedia.pl
Komentarze
[ z 2]
W mojej opinii firma farmaceutyczna, która podjęła się wypuszczenia na rynek leku bez właściwego przebadania go i upewnienia się odnośnie bezpieczeństwa stosowania u kobiet ciężarnych powinna ponieść konsekwencje takiego postępowania. Tym bardziej, jeśli na ulotce leku nie udzielono żadnej informacji odnośnie zalecanego nie stosowania u kobiet w ciąży. A jak mi się wydaje patrząc jaka ilość kobiet domaga się odszkodowań, raczej stosowny napis chyba nie znalazł się na dołączonej do opakowania leku informacji. Mam nadzieje, że firma poniesie konsekwencje, choćby ku przestrodze dla innych firm farmaceutycznych, aby rozważniej i bardziej odpowiedzialnie podejmowały decyzje o zakończeniu fazy klinicznej badań i dopuszczeniu danego produktu leczniczego do sprzedaży... Oby podobnych pomyłek w przyszłości było jak najmniej o ile niemożliwe jest ich całkowite wyeliminowanie.
O talidomidzie jest głośno od lat. Ostatnio czytałam artykuł na temat tej i kilku innych afer, w których w wyniku zaniedbań lub błędów pracowników firm farmaceutycznych śmierć poniosło wiele osób. Ludzie nie zdają sobie sprawy jakie skutki mają najmniejsze niedociągnięcia w procesie wytwarzania leku. Idziemy do apteki ufając lub nawet nie myśląc o tym, czy preparat, który kupimy jest bezpieczny. Na dodatek nie każdy czyta ulotki. Nawet najbardziej odpowiedzialna przyszła mama może nie wpaść na pomysł, że suplementacja zwykłej witaminy A może być tragiczna w skutkach. Rozmawiając ze znajomymi czasami poruszamy ten temat i dla nich (nie są lekarzami) niektóre informacje są naprawdę szokujące. Pacjentki nawet nie spodziewają się jak leki, których używały od zawsze, mogą im zaszkodzić. Trzeba im to uświadomić i powiedzieć, może nawet z nadmierną ostrożnością, że muszą "oczekiwać nieoczekiwanego". Wracając do wspomnianego przeze mnie artykułu: opisano w nim przypadek, w którym na linii produkcyjnej na podłogę spadł przewód wprowadzający substancję leczniczą do inhalatorów, w efekcie zmarło kilkanaście dzieci z powodu braku API w preparacie. Słysząc podobne wiadomości, aż strach wejść do apteki i coś kupić. Moim zdaniem pacjenci dają firmom farmaceutycznym ogromny kredyt zaufania.