W stanowisku podjętym 11 sierpnia Naczelna Rada Lelarska wskazuje, że pominięcie w zakresie odrębnym dusznicy niestabilnej w kontraktach szpitali sieciowych oraz wyłączenie tych rozpoznań z zakresu nielimitowanego, skojarzonego OZW w placówkach poza siecią, spowoduje m.in. znaczne ograniczenie dostępu do leczenia inwazyjnego pacjentów z zaawansowaną miażdżycą i zaburzeniami rytmu serca.
Poniżej publikujemy pełną treść stanowiska Prezydium NRL z 11 sierpnia 2017 r.
„Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, po zapoznaniu się z projektem zarządzenia Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia zmieniającego zarządzenie w sprawie określenia warunków zawierania i realizacji umów w rodzaju leczenie szpitalne, zamieszczonego na stronie internetowej Narodowego Funduszu Zdrowia, zgłasza następujące uwagi do przedmiotowego projektu:
Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej negatywnie ocenia usunięcie z grupy E12G rozpoznań I20 i I20.1. Zmiana ta wykluczy możliwość rozliczania przypadków dusznicy niestabilnej zarówno w grupie E12G, jak i E10, E11 i E15 w ramach nielimitowanego skojarzonego zakresu świadczeń dedykowanego do rozliczania leczenia ostrych zespołów wieńcowych (OZW), jako świadczeń ratujących życie. Ostre stany wieńcowe są stanem zagrożenia życia i wymagają pilnej interwencji medycznej, której koszty powinny być przez płatnika w odpowiednim trybie i wysokości pokrywane.
Wprowadzenie projektowanych zmian doprowadzi do sytuacji, w której pacjenci z rozpoznaną dusznicą niestabilną będą według kardiologów nadal leczeni poza kolejnością (jako zabiegi dla ratowania życia), koszty tych zabiegów będzie jednak rozliczany w ramach planowych angioplastyk, które są świadczeniami limitowanymi i wycenianymi znacząco niżej niż procedury ostrych zespołów wieńcowych (bez uwzględnienia kosztów utrzymania zespołu lekarzy, pielęgniarek i techników w tych oddziałach i całodobowo funkcjonujących pracowniach).
Pominięcie w zakresie odrębnym dusznicy niestabilnej w kontraktach szpitali sieciowych oraz wyłączenie tych rozpoznań z zakresu nielimitowanego, skojarzonego OZW w placówkach poza siecią, spowoduje:
1) znaczne ograniczenie dostępu do leczenia inwazyjnego pacjentów z zaawansowaną miażdżycą i zaburzeniami rytmu serca (…),
2) wymuszenie nieetycznych i sprzecznych z etyką zachowań lekarskich, zmierzających do przesuwania w czasie pilnych interwencji kardiologicznych,
3) znaczne pogorszenie się kondycji finansowej szpitali.
Prezydium wskazuje ponadto, że w przypadku gdy niestabilna dusznica ze względu na wskazania medyczne powinna być rozpoznaniem dla procedur kardiologicznych ratujących życie (które co do zasady powinny być nielimitowane) to procedury te nie mogą być rozliczane w ramach hospitalizacji planowej, ponieważ z założenia pacjent z rozpoznaniem niestabilnej dusznicy pacjentem planowym nie jest. Dlatego koszty świadczeń udzielonych w warunkach przymusu ustawowego należy włączyć do skutków jakie wywołuje realizacja takich procedur w ramach funkcjonowania podmiotu leczniczego tj. zapewnienie utrzymania gotowości do udzielania świadczeń w trybie całodobowym”.
Komentarze
[ z 4]
Żywię głęboką nadzieję, że jednak osoby, które mogą mieć wpływ na taki stan rzeczy spróbują podjąć się interwencji w tym zakresie i wpłynąć na postanowienia rządu. Przecież przez lata cieszyliśmy się bardzo dobrymi statystykami dotyczącymi leczenia chorób przewlekłych dotyczących zmian układu sercowo-naczyniowego i jednymi z najlepszych w Europie jeśli chodzi o leczenie nagłych incydentów sercowo-naczyniowych. Dzięki temu znacznie poprawiły się wyniki i zmniejszyła śmiertelność wśród pacjentów z chorobami tego rodzaju. Nie mniej jednak, jeśli dopuścimy do zmian na gorsze i do zmniejszenia nakładów finansowych jakie są przeznaczane celem leczenia tych osób, to trudno będzie mieć nadzieję, że leczenie nie straci na jakości i że uda się zachować tak dobre wyniki które mogłyby w przyszłości uchronić wiele pacjentów przed kalectwem czy śmiercią. Uważam, że jako lekarze powinniśmy się czuć odpowiedzialni nie tylko za naszych pacjentów, ale za zdrowie społeczeństwa oraz możliwości podjęcia przez nich leczenia w ogóle. Wobec tego faktu należałoby podjąć się pilnej interwencji w sprawie zmniejszenia nakładów finansowych jakie są przeznaczane na leczenie chorób sercowo-naczyniowych, a zwłaszcza wszelkie interwencje w tym zakresie i nie dopuścić do zmian na gorsze. A już na pewno nie tak znaczących zmian jak te, które są proponowane przez polityków.
Byłoby bardzo szkoda, gdyby jednak wycofano się z bardzo dobrego w tej chwili finansowania wszelkich zabiegów z zakresu kardiologii interwencyjnej. Nie mam wątpliwości, że jakieś zmiany są potrzebne i warto byłoby przynajmniej spróbować je wdrażać. Bez tego trudno oczekiwać, że uda się utrzymać bardzo dobre wyniki leczenia pacjentów ze zdarzeniami sercowo-naczyniowymi, a także przewlekle leczącymi się z powodu choroby niedokrwiennej serca. Już w tej chwili to nowotwory zaczynają się wysuwać na pierwszy plan najczęstszych dolegliwości doskwierających pacjentom w różnym wieku. Oczywiście mówię o grupie dorosłych. Jeśli jednak zaprzestaniemy wysoko dofinansowywać leczenie dusznicy i jeśli nie będziemy utrzymywać dobrych standardów jej leczenia, to problem może przybierać na sile i w przyszłości będzie się stawał coraz poważniejszy. Szkoda było by zaprzepaścić te wszystkie lata przez które staraliśmy się utrzymać dobrą jakość świadczeń kardiologicznych udzielanych w szpitalach i dzięki którym udało się w kocu oprawić stan zdrowia i przeżywalność osób z niewydolnością serca lub innymi zaburzeniami pracy tego narządu.
To są chyba jakieś żarty. Przez lata pracowano nad systemem który umożliwiałby leczenie pacjentów w ostrych stanach kardiologicznych, a zwłaszcza tych zgłaszających się w stanie dusznicy i z objawami ostrych zespołów wieńcowych. Wypracowaliśmy schematy leczenia nagłych przypadków na tyle dobrze, że chwali się nas za to i bierze za przykład w wielu bardzo dobrych ośrodkach medycznych za granicą. Nie wyobrażam sobie, by celem zaoszczędzenia pieniędzy mieć w tej chwili zrezygnować z tego systemu. I co stało by się wtedy z pacjentami? Jak mieliby sobie radzić z chorobą? I przede wszystkim co jeśli statystyki zaczną znów lecieć na łeb na szyję, a chorzy w ostrych stanach kardiologicznych zaczną umierać na przypadłość, którą już od wielu lat z powodzeniem udawało nam się leczyć. Mam nadzieję, że do takiego stanu rzeczy nie dojdzie i że mimo wszystko uda się przekonać polityków, aby nie rezygnować z systemu postępowania który od lat przynosił wiele dobrego i stwarzał szansę na powrót do zdrowia wielu pacjentów. Co z tego, że zaoszczędzi się trochę pieniędzy na postępowaniu w nagłych przypadkach wystąpienia dusznicy, skoro i tak później wydatki będą musiały zostać poniesione przy leczeniu powikłań, przewlekłej niewydolności serca i na wypłacanie rent chorobowych?
To są chyba jakieś żarty. Przez lata pracowano nad systemem który umożliwiałby leczenie pacjentów w ostrych stanach kardiologicznych, a zwłaszcza tych zgłaszających się w stanie dusznicy i z objawami ostrych zespołów wieńcowych. Wypracowaliśmy schematy leczenia nagłych przypadków na tyle dobrze, że chwali się nas za to i bierze za przykład w wielu bardzo dobrych ośrodkach medycznych za granicą. Nie wyobrażam sobie, by celem zaoszczędzenia pieniędzy mieć w tej chwili zrezygnować z tego systemu. I co stało by się wtedy z pacjentami? Jak mieliby sobie radzić z chorobą? I przede wszystkim co jeśli statystyki zaczną znów lecieć na łeb na szyję, a chorzy w ostrych stanach kardiologicznych zaczną umierać na przypadłość, którą już od wielu lat z powodzeniem udawało nam się leczyć. Mam nadzieję, że do takiego stanu rzeczy nie dojdzie i że mimo wszystko uda się przekonać polityków, aby nie rezygnować z systemu postępowania który od lat przynosił wiele dobrego i stwarzał szansę na powrót do zdrowia wielu pacjentów. Co z tego, że zaoszczędzi się trochę pieniędzy na postępowaniu w nagłych przypadkach wystąpienia dusznicy, skoro i tak później wydatki będą musiały zostać poniesione przy leczeniu powikłań, przewlekłej niewydolności serca i na wypłacanie rent chorobowych?