28 września 2018 r. Naczelny Sąd Administracyjny kolejny raz potwierdził zasadność decyzji wydanej przez Rzecznika Praw Pacjenta w przedmiocie uznania praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów.
Na oddziale rehabilitacyjnym jednego ze szpitali na Pomorzu pobierano od pacjentów dodatkowe opłaty za korzystanie z wyposażenia placówki, tj. szafy, telewizora oraz czajnika. Powyższe praktyki naruszały prawo pacjentów do godności. Dlatego Rzecznik Praw Pacjenta stanowczo sprzeciwił się bezprawnie pobieranym opłatom.
Szpital ten zobowiązywał również pacjentów do zabierania ze sobą leków przyjmowanych na stałe w oryginalnych opakowaniach na cały okres pobytu w placówce. Te praktyki Rzecznik Praw Pacjenta uznał za ograniczające prawa pacjentów do świadczeń zdrowotnych. Tym samym, Naczelny Sąd Administracyjny, potwierdził że szpital ma obowiązek zapewnić hospitalizowanym pacjentom wszystkie niezbędne leki, w tym także te przyjmowane na choroby przewlekłe.
Wyrok sądu jest ostateczny.
RPP: ograniczenie odwiedzin pacjentów w szpitalach...
Sąd po raz kolejny potwierdził stanowisko Rzecznika Praw Pacjenta – ograniczenie odwiedzin pacjentów w szpitalach tylko na podstawie przepisów prawa. Poniżej publikujemy w całości komunikat Biura...
Komentarze
[ z 9]
Prawidłowo. Jak można popierać opłaty za coś, za co już płacimy składkę zdrowotną. Większość ludzi spędza w szpitalu kilka dni w roku jeśli w ogóle. Nie można zmuszać ludzi do płacenia z każdy aspekt pobytu w szpitalu . Dobrze, że nie każą pacjentom płacić za nocleg.
Zgadzam się z Panem całkowicie. Nie bez powodu krąży powiedzenie, że "na tym świecie nie ma nic za darmo", ale w tym aspekcie to już duża przesada. Tak jak Pan wspomniał składki na ubezpieczenia zdrowotne są bardzo wysokie i każdy musi je uiszczać często nie korzystając z możliwości pobytu w szpitalu lub wizyt lekarskich - chociażby przez długie kolejki do specjalistów, ale to już zupełnie inna sprawa. Cieszę się, że sąd zajął się tym faktem i pozytywnie rozpatrzył problem wydając wyrok uniemożliwiający pobieranie opłat za korzystanie z wyposażenia placówki. Często ze względu na brak wiedzy na temat swoich praw pacjenci są zmuszani do uiszczania opłat czy tak jak zostało wspomniane do zaopatrzenia się w leki codziennie przyjmowane na choroby przewlekłe, które na pobyt w szpitalu powinny być zapewniane przez placówkę. Przykład tej placówki oraz wyrok sądu pokazuje, że sąd jest bardzo przychylny by respektować prawa pacjenta oraz zmuszać do ich przestrzegania. Oby tak dalej!
Rozumiem, że szpitale starają się zbierać pieniądze gdzie się da, ponieważ są zadłużone, jednak to już lekka przesada. Wyrok sądu jest bardzo słuszny.
Czasami pobyt w szpitalu przypomina walkę między systemem, a pacjentem. Opieka zdrowotna w Polsce pozostawia wiele do życzenia, chociaż mam wrażenie, że po proteście rezydentów coś się zmienia. Może to przypadek, może świadome działanie i wprowadzenie lepszej strategii, ale myślę, że kolejki nieco się skróciły, a walka z absurdami trwa. Może to tylko moje wrażenie, ale mam dobre przeczucia.
Sytuacja finansowa w wielu polskich szpitalach nie jest zbyt ciekawa. Musimy jednak pamiętać o tym, że wielu pacjentów ma również trudną sytuację finansową. Pobieranie od nich opłat chociażby za szafy raczej nie przyczyni się do poprawy sytuacji szpitala, a dodatkowe wielu pacjentów liczy każdą złotówkę, aby móc spokojnie przeżyć do kolejnego miesiąca. Dziwi mnie to tym bardziej, że każdy z nas płaci ubezpieczenie i przez to pobyt w szpitalu powinien być całkowicie darmowy. Takie pobieranie pieniędzy może być dodatkowym czynnikiem stresogennym, który przecież jest niewskazany podczas jakiejkolwiek terapii ponieważ może przyczyniać się do pogorszenia sytuacji. Pacjenci w takich sytuacjach mogą decydować się na wcześniejsze opuszczanie oddziałów szpitalnych co niekoniecznie może być korzystne dla ich zdrowia, ponieważ regeneracja po wielu zabiegach jest istotnym etapem leczenia. Podobna sytuacja miała miejsce w 2016 roku jeden ze szpitali w województwie lubelskim musiał zapłacić ponad 200 tysięcy złotych kary za to, że pacjenci musieli dodatkowo płacić między innymi za podgrzanie wody w czajniku czy papier toaletowy. To też według mnie jest absurd, że pacjent o zaspokojeniu podstawowych potrzeb musi myśleć jak o czymś za co musi zapłacić. Przecież są to rzeczy, które odgórnie powinny przysługiwać każdemu pacjentowi. Zgodnie ze stanowiskiem Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia pobieranie od pacjentów przez szpitale dodatkowych opłat za korzystanie z energii elektrycznej, jest naruszeniem zasad o realizacji umowy o udzielenie świadczeń opieki zdrowotnej, do której należą m.in. świadczenia towarzyszące. Do nich zakwalifikowane jest zakwaterowanie w zakładzie opieki zdrowotnej całodobowej lub całodziennej. Pobyt w szpitalu nie powinien zatem skutkować dla pacjenta, koniecznością ponoszenia dodatkowych kosztów, o ile nie są one sprecyzowane w przepisach prawa. Czasem zdarzają się przypadki poboru opłat również za inne rzeczy, które w rzeczywistości nie powinny mieć miejsca. Występują przypadki, że niektóre szpitale wykorzystują prośbę pacjentki podczas porodu o znieczulenie, jako powód do obciążania jej za usługę, argumentując to tym, że została ona wykonana na żądanie pacjentki.. Skutkuje to pobieraniem dodatkowej opłaty za znieczulenie zewnątrzoponowe przy porodzie. Należy tu zwrócić uwagę, że od lipca 2015 roku każdej pacjentce podczas porodu przysługuje możliwość nieodpłatnego skorzystania ze znieczulenia zewnątrzoponowego. Co do korzystania z leków, to zgodnie z przepisami, hospitalizowany pacjent powinien mieć zapewnione leczenie w zakresie jaki wynika z oceny jego stanu zdrowia oraz wskazań medycznych. Placówka medyczna ma więc obowiązek zapewnić mu bezpłatne leki i wyroby medyczne jeśli są one konieczne do wykonania świadczenia zdrowotnego stanowiącego bezpośrednią przyczynę hospitalizacji. Zapis ten dotyczy również konieczności zaopatrzenia pacjenta w niezbędne dla jego zdrowia leki i wyroby medyczne, wynikające z leczenia schorzeń współistniejących, które pojawiły się w trakcie leczenie w szpitalu, a które powinny być leczone na koszt szpitala. Co do opłat za telewizję to w wielu placówkach wygląda to nieco inaczej. Spowodowane jest to tym, że w wielu przypadkach to nie szpital odpowiedzialny jest za obsługę oraz serwis telewizorów, tylko zewnętrzna firma, która dostarcza telewizję do szpitali. Opłata za jej oglądanie nie zasila wtedy budżetu szpitala tylko właśnie tę firmę i w takich przypadkach chyba ciężko jest coś zmienić. Wiele szpitali w Polsce oferuje swoim pacjentom bezpłatną telewizję. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się to czymś mało specjalnym, jednak wydaje mi się, że to świetne rozwiązanie. Pobyt w szpitalu zwykle kojarzy się z nieprzyjemnymi momentami. Oglądanie telewizji wielu pacjentom zwyczajnie poprawia humor i sprawia, że czas leci znacznie szybciej. Nie zamartwiają się oni aż tak bardzo na swoim zdrowiem, na chwilę mogą oderwać się od smutnej rzeczywistości. Na wielu oddziałach da się również zauważyć fakt, że wspólne oglądanie telewizji poprawia kontakty pomiędzy pacjentami, którzy mogą później dyskutować o tym co dzieje się na świecie, w sporcie czy nawet serialu lub filmie.
Całkowicie się z Panem zgadzam, wiele opłat jest bezprawnie pobieranych od pacjentów lub ich bliskich. Jednak sporym problemem, zgłaszanym przez dużą grupę obywateli są uciążliwe opłaty pobierane za parkowanie na parkingu szpitala. Jak uważa minister zdrowia Łukasz Szumowski, że rozważa wprowadzenie ograniczeń za parkowanie w przypadkach gdy parkingi są własnością szpitali. Istnieją bowiem sytuacje, że szpitale i inne miejsce udzielające świadczeń medycznych nie są właścicielami terenów na których zlokalizowany jest parking i wynajmują lub oddają w dzierżawę tereny znajdujące się przy nich prywatnym przedsiębiorcom, aby zwiększyć swoje przychody. Z kolei to właśnie oni ustanawiają regulaminy przewidujące, że kierowca, zajmując miejsce postojowe, zawiera umowę najmu tego miejsca i w przypadku nieuiszczenia opłaty lub parkowania ponad opłacony czas postoju zobowiązany jest do zapłacenia dość wysokiej kary umownej. Jak podaje duża część obywateli, że korzystanie z tych parkingów nie zawsze wiąże się z możliwością zapoznania się z regulaminem i często skutkuje to narażeniem się na takie kary. Musimy pamiętać o tym, że spora część pacjentów musi regularnie stawiać się na wizyty kontrolne w szpitalach, co wiąże się z całkiem wysokimi kosztami, na które nie każdy pacjent może sobie pozwolić. W szczególności poszkodowani są pacjenci, którzy mają problemy z poruszaniem się i muszą stawiać się w szpitalach na rehabilitację. Niestety w dzisiejszych czasach szpitale szukają na różne sposoby oszczędności i poprawy swojej sytuacji finansowej. Dzieje się to czasem niestety kosztem pacjentów. Kolejną ważną kwestią, która niedługo miejmy nadzieję, zostanie zmieniona jest likwidacja opłat za przebywanie rodziców w szpitalu razem z dzieckiem, które jest hospitalizowane. Wydaje mi się to jak najbardziej słusznym posunięciem. Doskonale wiemy jak obecność bliskich korzystnie wpływa na przebieg terapii, szczególnie wśród najmłodszych pacjentów. Bliskość rodziców dodatkowo łagodzi stres i wzmacnia poczucie bezpieczeństwa. Wydaje mi się, że skutkiem tego może być znaczne skrócenie kosztów hospitalizacji co często wiąże się ze znacznie zwiększonymi oszczędnościami. Tak więc zarówno dzieci i ich rodzice oraz szpitale korzystałyby na tym, że pobyt rodziców w szpitalu byłby darmowy. W wielu bowiem przypadkach zdarza się, że rodzice nie mogą pozwolić sobie na dodatkowe koszty związane z przebywaniem w szpitalu, a uważam, że jest to bardzo istotny element terapii tak jak wspomniałem wcześniej. Nad zmianami w przepisach pracuje resort zdrowia. Obecnie placówki mogą pobierać pieniądze. Opłaty za pobyt rodzica przy chorym dziecku szpitale ustalają same. Spowodowane jest to tym, że NFZ nie zwraca im kosztów pobytu rodzica w szpitalu. Również minister zdrowia Łukasz Szumowski twierdzi, że rodzice nie powinni płacić za możliwość przebywania z dzieckiem w szpitalu. Dodatkowe opłaty mogą być jednak pobierane jeżeli chodzi o dodatkowe pomieszczenie czy też obiad. Taka kolej rzeczy wydaje się być jak najbardziej słuszna. Jednak dodatkowe opłaty, które są pobierane za łóżko czy też korzystanie z energii elektrycznej w ogóle nie powinny mieć miejsca. Miejmy nadzieję, że najbliższe miesiące przyniosą oczekiwane efekty ponieważ pierwotnie zmiany były zapowiedziane już na kwiecień. Bardzo duży udział we wprowadzeniu tych zmian ma udział Rzecznika Praw dziecka, który apelował do ministra zdrowia o wprowadzenie niezbędnych zmian. Zdarzały się bowiem sytuacje, że rodzice musieli płacić nawet w sytuacjach gdy nie oferowano im łóżka, tylko spali oni na własnych karimatach. W takich przypadkach nie generuje to żadnych dodatkowych opłat dla szpitala dlatego dziwi mnie, że takie opłaty były pobierane. Zdanie Rzecznika Praw Dziecka popiera również Rzecznik Praw Pacjenta, który uważa, że pobieranie tych opłat powinno zostać jak najszybciej zniesione.
To dobre wiadomości. Jak zauważyli moi poprzednicy są to rzeczy, które odgórnie powinny przysługiwać każdemu pacjentowi. Chciałabym jeszcze poruszyć podobny problem do tego opisanego w artykule. Żądanie pieniędzy za obecność rodzica to norma w większości placówek, które rekompensują sobie dodatkowe wydatki na prąd czy wodę. Na szczęście, Minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiedział uregulowanie tej kwestii. Dziecko ma prawo do tego, by w szpitalu towarzyszył mu jeden z rodziców – dziś już nikt nie ma co do tego wątpliwości, regulują to przepisy i rzadko zdarza się, by placówki to utrudniały. Problemem są z jednej strony warunki – nie na każdym oddziale dziecięcym jest miejsce dla rodziców. A z drugiej – opłaty, choć z reguły nie są to duże kwoty, przy dłuższym pobycie mogą stać się poważnym obciążeniem dla rodzinnego budżetu. O uregulowanie tej kwestii od dawna apeluje rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Kilkakrotnie wnioskował do ministra zdrowia o zniesienie przepisów pozwalających na pobieranie opłat lub chociaż ich ujednolicenie. W odpowiedzi na ostatnie wystąpienie resort zasugerował, by RPD zwrócił się do rzecznika praw pacjenta. To dobry adres, ponieważ Bartłomiej Chmielowiec popiera ten postulat. W grudniu, w wywiadzie dla DGP mówił, że opiekunowie powinni zostać zwolnieni z ponoszenia kosztów pobytu przy hospitalizowanym dziecku. Okazuje się, że obaj rzecznicy mają sojusznika w ministrze zdrowia Łukaszu Szumowskim. Również jego zdaniem obciążanie rodziców tymi kosztami jest niedopuszczalne. W zeszłym tygodniu zapowiedział uporządkowanie tej kwestii – resort chce jasno określić, za co nie wolno pobierać opłat. Osobną kwestią są warunki w szpitalach. Coraz więcej z nich stara się, aby pobyt był jak najbardziej komfortowy – zarówno dla małego pacjenta, jak i jego opiekunów. Ale wiele zależy od warunków. Stołeczny Instytut „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka” na niektórych oddziałach zapewnia kanapy i pokoje do spania, ale na innych nie ma takiej możliwości. Tam rodzice najczęściej śpią w sali, przynosząc sobie karimaty, łóżka polowe czy leżaki. Zarówno w tej, jak i w innych placówkach muszą one rano zniknąć. Nie wszystkie szpitale pozwalają jednak na przynoszenie tego rodzaju sprzętu, tłumacząc, że blokuje on personelowi dostęp do łóżek pacjentów. Zabrania tego np. Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie. – Oddziały szpitala są zbyt ciasne, by zapewnić dodatkowe miejsca noclegowe dla opiekunów. Rodzic może więc czuwać przy dziecku na szpitalnych fotelach – tłumaczy placówka. Problem dostrzegła Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, która zaopatruje placówki w specjalne leżanki dla rodziców. Zdaniem rzecznika niektóre szpitale nie tylko zawyżały kwoty pobierane od rodziców, żądając opłat w wysokości niewspółmiernej do poniesionych kosztów (od kilku do kilkunastu zł za noc), ale także utrudniały powrót do zdrowia małych pacjentów, wpływając na ich komfort leczenia. Bez świadomości, że czuwa nad nimi ktoś bliski, dzieci dodatkowo się stresują, a to nie wpływa korzystnie na ich powrót do zdrowia.
To niedorzeczne, że takie sprawy w ogóle mają miejsce. Po przeczytaniu artykułu postanowiłam się zainteresować całą sytuacją, ponieważ pierwsze słyszę, żeby w szpitalu obowiązywał jakikolwiek cennik ! Jak wspomniała - Wittia, w szpitalach dziecięcych faktycznie zdarzało się wypożyczanie łóżek dla rodziców chorych maluchów, ale nie oszukujmy się - rodzice nie są pacjentami, więc można to sobie jakoś wytłumaczyć. Jednak to, co stało się w pomorskim szpitalu woła o pomstę do nieba. Zgodnie z cennikiem opłaty za używanie telewizora i szafy wynosiły po 30 zł za tydzień pobytu od osoby. Za używanie czajnika pacjenci mieli płacić 10 zł za tydzień. Szpital zobowiązywał również pacjentów do tego, by na cały okres pobytu w placówce zabierali ze sobą przyjmowane na stałe leki w oryginalnych opakowaniach. Żądanie dodatkowych opłat przez szpitale to praktyka naruszająca zbiorowe prawa pacjentów. Jeśli zakład ignoruje zalecenia rzecznika praw pacjenta, może zostać ukarany. Kolejna sprawa - W wyniku orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego Wojewódzki Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Suchowoli musi zapłacić aż 210 tys. zł. Zastrzeżenia rzecznika praw pacjenta dotyczyły m.in. tego, że personel kazał pacjentom płacić za pranie, strzyżenie, ładowanie telefonów oraz za prąd potrzebny do przygotowania herbaty. W szpitalu nie można było korzystać z pryszniców bez wcześniejszego poproszenia o zgodę i o otwarcie łazienki. Rzecznik zwrócił również uwagę na brak indywidualnych programów terapeutycznych. Rehabilitacja nie obejmowała dni wolnych od pracy. Brakowało zajęć z psychologiem. Skupiono się na farmakoterapii, mimo że szpital zatrudniał pięciu psychologów. Ale odpowiedniego personelu i tak brakowało. Rzecznik zwrócił też uwagę na niewłaściwie prowadzoną dokumentację medyczną. Brakowało aktualnych opisów stanu pacjenta. Zdarzało się, że luki w dokumentacji lekarz uzupełniał dopiero po kilku latach pobytu pacjenta w szpitalu. Nie było też podpisów pielęgniarek wykonujących zlecenia. Pacjentom brakowało spacerów. Osoba na wózku została wręcz uwięziona na jednym z pięter, bo nie mogła pokonać schodów. Brakowało windy. Podczas udzielania świadczeń zdrowotnych nie używano parawanów. Personel nie stosował też zwrotów grzecznościowych, zwracając się do pacjentów. A po interwencji rzecznika nie przeprosił za to. Część zaleceń po prostu została zignorowana. Lecznice, licząc budżety, wystawiają coraz częściej hospitalizowanym pacjentom rachunki za prąd. Na stronie internetowej Rzecznika zawisła informacja, że postępowanie zarządzających szpitalami jest bezprawne. Lecznica pobierająca od chorych dodatkowe opłaty za korzystanie z energii elektrycznej narusza zasady realizacji umowy o udzielenie świadczeń opieki zdrowotnej. Rzecznik powołuje się też na stanowisko NFZ. Fundusz bowiem wskazał, że zgodnie z przepisami ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, do świadczeń opieki zdrowotnej należą m.in. świadczenia towarzyszące. Do nich zostało zakwalifikowane zakwaterowanie w zakładzie opieki zdrowotnej całodobowej lub całodziennej. „Pobyt w szpitalu nie powinien zatem skutkować dla pacjenta – świadczeniobiorcy, koniecznością ponoszenia dodatkowych kosztów, o ile nie są one sprecyzowane w przepisach prawa. W obowiązujących ustawach brak jest jakichkolwiek przepisów, które umożliwiałyby pobieranie dodatkowych opłat za energię elektryczną"- alarmuje Rzecznik. Szpital naruszając zasady realizacji umowy o udzielenie świadczeń opieki zdrowotnej i pobierając opłaty za energię elektryczną, daje tym samym NFZ podstawę do nałożenia kary umownej na świadczeniodawcę.
Obecność rodzica przy dziecku, którego choroba wymaga pobytu w szpitalu, pomaga małemu pacjentowi szybciej wrócić do zdrowia. Matka śpiąca pod łóżkiem dziecka. Ojciec przeganiany z oddziału. Czy takie obrazki to standard na polskich oddziałach pediatrycznych? Co jakiś czas do mediów przedostają się dramatyczne opisy warunków, w jakich rodzicom chorych dzieci przyszło opiekować się maluchami w szpitalu. Takie historie przetaczają się jak kula śniegowa po portalach społecznościowych. Wyłania się z nich obraz urągający godności człowieka: agresja personelu, znieczulica, konieczność płacenia za skrawek miejsca przy dziecku. Jak ten obraz ma się do rzeczywistości? I czy można mieć nadzieję, że warunki na oddziałach pediatrycznych i dziecięcych oddziałach specjalistycznych ulegną poprawie? Jeszcze ćwierć wieku temu pytań o traktowanie rodziców w szpitalach dziecięcych nikt nie zadawał, gdyż dzieci pozostawały na oddziałach same. Rodzice mogli się z nimi widywać podczas wizyt w ściśle określonych porach. Kto wówczas miał chore dzieci lub wnuki, pamięta, jak maluszki pozostawiane w szpitalu płakały, okaleczały się, zapadały w apatię. Ich leczenie, ze względu na brak poczucia bezpieczeństwa, przebiegało trudniej, a rekonwalescencja bez rodzicielskiej opieki była dłuższa. To już na szczęście przeszłość. Od lat chore dzieci mają prawo do tego, by czuwali nad nimi rodzice lub opiekunowie. I większość rodziców korzysta z tego prawa. Choć w wielu (głównie starszych) szpitalach wiąże się to z niemal heroicznym poświęceniem. Wielu rodziców ma podobne obawy. Dlatego głównym kanałem skarg i informacji pozostaje internet. Tymczasem w 2016 r. Rzecznik Praw Pacjenta zarejestrował 95 skarg telefonicznych dotyczących dodatkowej opieki sprawowanej przez rodziców małoletnich pacjentów przebywających na oddziałach szpitalnych. W formie pisemnej wpłynęło jednak tylko 8 takich wniosków. W 2017 r. było 41 tego typu zgłoszeń za pośrednictwem ogólnopolskiej infolinii. Pisemne skargi dotyczyły 7 spraw. W 2016 r. Rzecznik Praw Pacjenta w 10 przypadkach stwierdził naruszenie prawa pacjenta do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, połowa z prowadzonych spraw dotyczyła naruszeń w zakresie dodatkowej opieki pielęgnacyjnej sprawowanej przez rodziców nad dzieckiem przebywającym w szpitalu. Sytuację rodziców opiekujących się dzieckiem w szpitalu reguluje ustawa z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Jest w niej mowa o prawie pacjenta do dodatkowej opieki pielęgnacyjnej, przez którą rozumie się „opiekę niepolegającą na udzielaniu świadczeń zdrowotnych”. Prawo to ma szczególne znaczenie właśnie w przypadku, gdy pacjentem jest dziecko. Mówiąc prościej – dziecko ma prawo, by poza personelem medycznym opiekował się nim ktoś z bliskich. Przepisy nie precyzują jednak tego uprawnienia ani sposobu jego realizacji. Innymi słowy, nigdzie nie wskazano, czy osoba towarzysząca może liczyć na osobną salę, dodatkowe łóżko… Przyjmuje się, że dalsze rozwiązania są uzależnione od warunków lokalowych konkretnego szpitala. W związku z tym kwestia ta powinna zostać szczegółowo określona w regulaminie porządkowym szpitala, ustalonym przez jego kierownika. Podobnie wyglądają kwestie opłat za pobyt rodziców (opiekunów) z chorym dzieckiem. – Ustawa stanowi, że gdy realizacja tego prawa pociąga za sobą koszty dla szpitala, ponosi je pacjent (w przypadku dziecka jego rodzice lub opiekunowie). Wysokość opłaty ustala kierownik placówki. Informacja o wysokości opłaty oraz sposobie jej ustalenia jest jawna i udostępniana pacjentom i ich rodzinom. Wiele szpitali wydziela odrębne pomieszczenia o charakterze hotelowym dla rodziców lub tworzy przyszpitalne hotele. W relacji mały pacjent–rodzic–personel medyczny kluczową rolę odgrywa też komunikacja oraz ilość i forma przekazywanych informacji. – Zdarza się, że rodzice lub opiekunowie małoletnich pacjentów zgłaszają Rzecznikowi Praw Dziecka zastrzeżenia w tym zakresie, m.in. brak możliwości zdobycia pełnych informacji na temat stanu zdrowia dziecka i jego pobytu w szpitalu, nieempatyczny sposób odnoszenia się do rodziców lub brak czasu na rozmowę. Są to jednak przypadki incydentalne.